niedziela, 13 marca 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 13

 

Po krótkiej przerwie wracamy znowu do Celinki. Po wypełnieniu jej obowiązków w kuchni, po zabójczynię przychodzi nikt inny jak sam Rowan.

– Za mną – powiedział.

Na jego twarzy nie było żadnych emocji, ale dziewczyna miała przemożne wrażenie, że jest wyprowadzony z równowagi.

Mam wrażenie, że wspominanie o braku emocji u Rowana podchodzi pod pleonazm. To jak pisać, że woda jest mokra albo lód jest zimny.

Złościło go to, że nie kuli się w kącie z płaczem, ubolewając nad stanem własnych paznokci.

Tak, bo cały świat Rowana i jego emocje orbitują tylko wokół protagonistki. Celinka, mimo pewnych zmian, nadal jest tak samo egocentryczna jak dawniej.

– Powodzenia! – szepnął Luca.

 


Luca i Emrys to jak dotąd jedyne nowe postaci, które obdarzyłam sympatią, więc muszę im się odwdzięczyć za podtrzymywanie moich morale.

Rowan wyprowadza Celinkę z twierdzy i prowadzi ją do ruin jakiejś świątyni.

Rowan przeszedł po spękanych kamieniach podłogi. Ostry, wilgotny wiatr szarpał jego srebrnymi włosami.

Nowe szaty zabójczyni: 124

Celaena odruchowo rozluźniła mięśnie rąk. Fae był uzbrojony po zęby, a na jego twarzy malowało się nieubłagane okrucieństwo.

Mam wrażenie, że brzmię jak zepsuta płyta, ale cóż mogę napisać poza: kto by się spodziewał?

Dziewczyna zmusiła się do lekkiego uśmiechu. Usiłowała udawać posłuszną i gotową do działania.

– No, daj z siebie wszystko.

Te słowa brzmią bardzo źle, zważając na to, że jeszcze zeszłego wieczoru Rowan pobił Celinkę i ona sama oceniła, że nawet nie używał swojej pełnej siły.

Wojownik otaksował ją uważnie od stóp do głów. Przyjrzał się przemoczonej przez mgłę koszuli, teraz lodowato zimnej i przylegającej do pomarszczonej skóry, jej spodniom, równie mokrym i poplamionym, a na koniec ułożeniu jej stóp.

Wiem, że Celinka jest fae, ale nadal ma jakąś swoją odporność i trochę szkoda ryzykować jej zdrowiem w imię treningu. Nie mówiąc już o tym, że trochę trudno skupić się na czymkolwiek, kiedy nosi się przemoknięte ciuchy. W szczególności buty.

*krzywi się z odrazą*

– Zetrzyj ten kłamliwy uśmieszek z twarzy – rzekł.

Jego głos był równie martwy jak oczy, ale kąsał do żywego. Celaena nie przestawała się uśmiechać.

Niedawno podkreślany był wiek Rowana, teraz zaznaczana jest martwość jego oczu i głosu. I rozumiem, że mam potem wzdychać do tego bohatera…?

– Nie wiem, o czym mówisz.

Podszedł do niej, odsłaniając tym razem kły.

Prawdziwy smalec alfa nie pozwoli się nikomu uśmiechnąć bez jego zgody!

– Oto pierwsza lekcja, dziewczyno. Nie zgrywaj się. Nie mam ochoty znosić twoich humorków i przypuszczalnie jako jedyny mam głęboko gdzieś to, jaka jesteś zła, nienawistna i paskudna w głębi serca.

+1, bo mnie też zawsze drażniło zachowanie Celinki, aczkolwiek znów bawi mnie, że tylko ostatecznemu partnerowi zabójczyni wolno mieć na tyle rigczu, żeby wypomnieć jej irytujące zachowanie. Z drugiej strony trochę śmieszy mnie kontrast pomiędzy „martwym”, okrutnym Rowanem i irytowaniem się tym, że jakaś babka się do niego głupio uśmiecha. Mając tyle lat na karku, powinien chyba umieć lepiej nad sobą panować.

– Mam wrażenie, że nie masz ochoty dowiedzieć się, jaka jestem zła, nienawistna i paskudna.

– Rób, co chcesz, księżniczko. Pamiętaj tylko o tym, że byłem dziesięć razy paskudniejszy od ciebie, i to dziesięciokrotnie dłużej, niż ty żyjesz.

Weird flex, but okay.

Wiek to tylko liczba: 8

Nie odpowiedziała, bo Rowan nie miał bladego pojęcia, co tak naprawdę kryło się w jej sercu i rozszarpywało ją od środka. Postanowiła jednak, że nie będzie już silić się na żadne miny. Odsłoniła zęby.

Nie ma to jak związek, w którym jedna osoba podsyca agresję drugiej.

– Dobrze. Zmień postać.

– Nie umiem nad tym panować – odparła, nie kryjąc niechęci.

– Jeśli będą mi potrzebne wymówki, sam o nie zapytam. Zmień postać.

Nie miała pojęcia, jak to się robi. Nie opanowała tej sztuki jako dziecko, a przez ostatnie dziesięć lat nie natrafiła na żadną okazję, by się tego nauczyć.

– Mam nadzieję, że przyniosłeś coś do jedzenia, bo jeśli przebieg dzisiejszej lekcji zależy od moich przemian, możemy tu spędzić naprawdę sporo czasu.

– Serio doprowadzisz do tego, że szkolenie cię zacznie sprawiać mi przyjemność.

Celaena miała wrażenie, iż zamiast „szkolenie” mógłby powiedzieć „pożarcie cię żywcem”.

– Uczestniczyłam już w wielu szkoleniach i miałam wielu mistrzów, więc może ty też przestaniesz się zgrywać, co?

 


Kiedy zaczynasz kibicować Celince w konflikcie, to już wiesz, że w fabule zadziało się coś naprawdę złego.

Jego uśmiech nieco przybladł, ale jednocześnie stał się bardziej złowieszczy.

– Zamknij gębę i zmieniaj się.

Rozumiem kreację Rowana na bardzo surowego nauczyciela, ale bycie surowym nie zakłada bycia cholernym idiotą. Laska powiedziała ci, że nie potrafi się przemienić, co wynika z tego, że siedziała przez lata w Adarlanie, gdzie magia nie działa. Nie robi tego po to, by zagrać ci na nosie, tylko serio tego nie umie, a ty, jako jej nowy mentor, powinieneś jej pomóc, a nie zachowywać się jak brutalny rodzic, który każe swoje pięcioletnie dziecko za brak znajomości tabliczki mnożenia. Pewne umiejętności – nawet w przypadku Mary Sue – wymagają czasu i doświadczenia, więc z łaski swojej, przestań szczerzyć kły. Korona ci z głowy nie spadnie, obiecuję.

Przywołałam ten cały dialog, by pokazać wam dalszy „rozwój” relacji pomiędzy naszymi gołąbkami. Ich dialog brzmi dla mnie jak rozmowa pomiędzy wrogami albo prześladowcą i jego ofiarą, ale na pewno nie skojarzyłabym jej z potencjalnymi kochankami. Gdyby nie wiedza spoza tego tomu, to nigdy bym nie założyła, że to Rowan ma być ostatecznym truloffem.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 101

Na potwierdzenie moich słów mamy następne akapity:

– Nie.

I wtedy ją zaatakował.

 


Rowan każe Celince się przemienić. Celinka mówi, że nie umie. Rowan każe jej nie szukać wymówek i się nie zgrywać. Celinka słusznie stwierdza, że to on się zgrywa, bo każe jej zrobić coś, czego nie umie. Rowan ponawia rozkaz. Celinka odmawia. Co robi Rowan? Atakuje ją. Rozumiem, że będzie tak postępował za każdym razem, kiedy zabójczyni śmie powiedzieć mu „nie”? Doprawdy, cóż za wspaniały początek znajomości, taki zdrowy.

Przez cały ranek rozmyślała nad jego ciosami, nad sposobem poruszania się, nad jego szybkością i kątem uderzeń. Uskoczyła więc w porę przed pierwszym ciosem pięści, a kosmyki jej włosów załopotały na wietrze. Obróciła się nawet wystarczająco, by uniknąć drugiego uderzenia, ale Rowan był tak szybki, że ledwie zauważała jego ruchy. Nie miała szansy, by przewidzieć trzeci cios bądź uniknąć go. Fae bowiem, podobnie jak zeszłej nocy, zaatakował jej nogi.

Dalszy opis wam daruję, bo przemoc nie rajcuje mnie tak jak autorkę. Wspomnę jedynie, że oczywiście Rowan pokonuje Celinkę bez żadnego problemu i znów każe się jej przemienić. Widzę, że nie tylko ja jestem tutaj zaciętą płytą.

– Myślisz, że uda ci się skłonić mnie do przemiany przez to, że mnie wkurzysz?

Rowan warknął, ale jego oblicze zasłoniły migotliwe gwiazdki. Dziewczyna nie mogła się skupić. Ból nie ustawał i czuła, że będzie miała największego siniaka w życiu.

Moje otp w akcji <3

Przepraszam, wyczerpały mi się sensowne komentarze do krytykowania brutalności Rowana.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 113

– Posłuchaj, mam pomysł – powiedziała, chcąc zagłuszyć dudnienie w głowie. – Jestem nieziemsko bogata. Może będziemy przez jakiś tydzień udawać, że ćwiczymy, a ty powiesz Maeve, że się nadaję do wejścia do Doranelle. Ja wówczas dam ci tyle złota, ile będziesz chciał.

To dosyć niespodziewana propozycja ze strony dumnej Celinki, aczkolwiek całkiem sprytna. Okazuje się jednak, że Rowana nie da przekupić się złotem. W sumie nic dziwnego, żyje tyle lat, że albo sam uzbierał kupę hajsu, albo nie ma już nawet nic, na co chciałby go wydać.

Wyszczerzył kły i pochylił się tak nisko nad jej szyją, że przez moment sądziła, iż rozszarpie jej gardło.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 114

Chyba wolałabym to niż dalsze czytanie o tym kiełkującym romansie. Ten wątek nigdy nie przestanie być dla mnie kuriozalny.

– Nie wiem, czym się zajmowałaś przez ostatnie dziesięć lat poza strojeniem fochów i nazywaniem się zabójczynią, ale najwidoczniej przyzwyczaiłaś się do tego, że zawsze stawiasz na swoim. Myślę, że zupełnie nad sobą nie panujesz. Nie masz żadnej samokontroli. Jesteś dzieckiem, i to rozpieszczonym. A do tego – w jego zielonych oczach malowała się bezgraniczna pogarda – straszny z ciebie tchórz.

Nowe szaty zabójczyni: 125

Z jednej strony – gdzie tu kłamstwo?

Z drugiej mam wrażenie, że jedyny powód, dla którego Rowan to mówi, to chęć wyżycia się na słabszej, podległej mu dziewczynie. Ciągle mam też z tyłu głowy tę świadomość, że w przyszłości ten sadysta będzie rozczulał się nad Celinką i z nią romansował. Stąd wnioskuję, że wszystkie te kłótnie, konflikty, przemoc zarówno psychiczna, jak i fizyczna to nic innego, jak maasowa próba zbudowania romansu na zasadzie „od wrogów do kochanków”. Z tym, że da się podobny typ kliszy zrealizować bez epatowania przemocą i robienia z truloffa zwykłego sadysty bez cienia emocji czy współczucia. Doskonałym przykładem jest Cardan z Okrutnego księcia, który miał co prawda wiele krzywych akcji na koncie, ale n i g d y nie podniósł ręki na Jude. Niestety, pani Maas stwierdziła, że u niej przemoc = siła, więc Rowan spierający Celinkę na kwaśne jabłko to nic strasznego.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 102

Gdyby nie przygwoździł jej ramion, wydrapałaby mu oczy.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 115

– Nie spodobało ci się to słowo? – Rowan pochylił się jeszcze niżej. Świat w oczach Celaeny był rozmyty i jego tatuaż zdawał się pływać. – Tchórz. Jesteś tchórzem, który chowa się od dziesięciu lat, podczas gdy niewinni ludzie są paleni, mordowani i…

Mordowani na przykład przez Manon.

Przestała go słyszeć.

Po prostu przestała.

Miała wrażenie, że znów znalazła się pod wodą.

Wow, chyba jeszcze nigdy nie czytałam romansu, który zaczynałby się od tak intensywnej przemocy zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Już nawet Hardin z After był lepszy, on przynajmniej nie bił Tessy.

Leżała nieruchomo i wpatrywała się w chmurę. Czekała, aż wojownik zakończy zdanie, którego nie słyszała, aż znów zada jej cios, którego najprawdopodobniej nawet nie poczuje.

– Wstawaj – rzucił nagle. Podniósł się, a świat odzyskał kolory. – Wstawaj, mówię.

„Wstawaj”. Chaol też jej to kiedyś powiedział, gdy ból, strach i żal zepchnęły ją w otchłań rozpaczy.

Moda na cytat: 6

O nie, nawet nie próbuj porównywać Chaola do tego obrzydliwego troglodyty. Kapitan nigdy cię nie skrzywdził i starał się być dla ciebie wsparciem nawet wtedy, kiedy ty znęcałaś się nad nim psychicznie.

Później zdarzały się jednak gorsze momenty, jak owej nocy, gdy umarła Nehemia, gdy wypatroszyła Archera, gdy wyznała Chaolowi okrutną prawdę… Chaol jej pomagał, ale Celaena wciąż spadała w głąb przepaści. Nie mogła wstać, gdyż nie sięgnęła jeszcze dna. Ba, jej przepaść nie miała dna.

Fragment zostawiłam, bo wydawał mi się dosyć trafnie opisujący stan psychiczny Celinki. Przy okazji takich momentów naprawdę zaczynam jej współczuć, zwłaszcza, że musi znosić Rowana.

Wojownik pomaga Celince wstać. Myśleliście, że zrobił to z dobrej woli? Otóż nie.

– Żałosna – parsknął, wypuszczając ją. – Żałosna jesteś i nic w sobie nie masz.

 


To mam ochotę odśpiewać, kiedy myślę, że będziemy musiały znosić tego psychola przez całą resztę serii. Uwierzcie, że nie reagowałabym na Rowana aż tak skrajnie, gdyby nie świadomość, że będzie kreowany na kochanka głównej bohaterki. Jeszcze bym rozumiała, gdyby ich relacja miała opierać się na tym, że Fae tylko uczy Celinkę i ostatecznie zaczyna darzyć ją szacunkiem, ale ROMANS? GDZIE? Z CZYM DO CZEGO?

Celinka po raz ostatni próbuje się przemienić, ale bezskutecznie. Następuje przeskok, moim zdaniem zbędny, bo dalsza akcja ma miejsce tuż potem.

Zbędne cięcie: 51

Rowan prowadzi Celinkę głębiej w las.

Zabójczyni słaniała się już na nogach, gdy Rowan wyciągnął miecz oraz sztylet i zatrzymał się na skraju trawiastej równiny upstrzonej tu i ówdzie niewielkimi pagórkami. Nie, nie pagórkami. Mieli przed sobą kurhany kryjące ciała nieżyjących od dawna panów i władców.

Oho, czyżby Rowan próbował subtelnie zasugerować Celince, gdzie skończy po treningach z nim?

Były ich dziesiątki, a każdy miał kamienny próg oraz zapieczętowane żelazne drzwi. Celaena niewiele widziała, a ból głowy bynajmniej nie zelżał, ale niespodziewanie odkryła, że przeszywają ją dreszcze. Trawiaste kurhany zdawały się bowiem oddychać.

A ja myślałam, że drży, bo jest przemoknięta i pobita. Aczkolwiek też bym się bała, gdyby niezrównoważony Fae przyprowadził mnie na wielkie cmentarzysko.

– Zamierzałem zaczekać, aż okiełznasz swą moc. Chciałem przyprowadzić cię tu w nocy, kiedy upiory z kurhanów naprawdę potrafią być straszne, ale poczytaj to za wyraz dobrej woli z mojej strony.

Miłościwy pan.

Mało który jest bowiem gotów opuścić kurhan za dnia. Przejdziemy między nimi. Jeśli stawisz upiorom czoło i dotrzesz na skraj równiny, Aelin, udamy się do Doranelle, kiedy sobie zażyczysz.

Celinka słusznie uznaje, że to z pewnością pułapka.

Rowan miał do dyspozycji całą wieczność i mógł uprawiać gry trwające stulecia.

Wiek to tylko liczba: 9

Ostrza Rowana mieniły się. Fae wzruszył barczystymi ramionami i rzekł:

Nowe szaty zabójczyni: 126

Rowan mógłby mieć ciało jak sam Apollo, a i tak odpychałby mnie bardziej niż rozjechana żaba.

– Możesz wejść, tak jak stoisz, bądź zaczekać, aż odzyskasz własną broń.

Dziewczyna poczuła, jak budzi się jej gniew.

– Moje dłonie to wystarczająco niebezpieczna broń.

Dopiero co myślała, że to pułapka, a teraz dała się podpuścić jak dziecko. Warci siebie jesteście, doprawdy.

Celinka zostaje zaprowadzona do najbardziej zrujnowanego ze wszystkich kurhanu. Rowan zapowiada, że spotka się z nią po drugiej stronie równiny, po czym odchodzi. No tak, co mu tam w sumie zależy, czy Celinka przeżyje, czy nie.

Spodziewał się, że dziewczyna rzuci się biegiem niczym zając. Na bogów, marzyła o tym! To przeklęte miejsce przerażało ją. Chciała biec i biec jak szalona, aż dotarłaby do miejsca, gdzie słońce nigdy nie przestawało świecić. Ale jeśli sprosta wyzwaniu, uda się jutro do Doranelle. A te czekające na nią upiory? Nie mogą być gorsze od tego, co już widziała, od tego, z czym walczyła, od tego, co żyło na świecie i w jej sercu.

Widać, że Celinka nie zapoznała się z prawami Murphy’ego, zwłaszcza z tym – „jeśli coś może pójść źle, to pójdzie”.

Rozdział kończy się wkroczeniem Celinki do kurhanu. Co lub kogo tam spotka? Jak sobie poradzi? O tym przekonamy się już za tydzień. Wtenczas ja się z wami żegnam i idę na spacer, bo czytanie o Rowanie poważnie podniosło mi ciśnienie. Dbajcie o siebie i do zobaczenia!

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 115

Royal pussy: 102

If you’re evil and you know it clap your hands: 148

Nowe szaty zabójczyni: 126

Światek z kart: 187

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 102

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 109

Czy na sali jest lekarz?: 18

Zbędne cięcie: 51

Moda na cytat: 6

*Wiek to tylko liczba: 9