Rozdział 14
Celinka skrada się przed rzekomym upiorem. W miejscu śmierdzi, a w jej uszach dzwoni.
Za kurhanem stał mężczyzna. Nie był upiorem. Celaena zauważyła, że ma jasną skórę i ciemne włosy, a do tego jest niezwykle piękny. Na muskularnej szyi nosił tork z onyksem oraz…
Nowe szaty zabójczyni: 127
Czemu nawet duch/upiór musi być hot? ;_; Czemu na to zwraca uwagę zabójczyni, kiedy się tak boi?
Jak na opko przystało, Celinka nagle widzi ciemność.
Zdusiła przekleństwo i ukucnęła, próbując przeniknąć tę ciemność wzrokiem. Ów nieznajomy człowiek na pewno nie był śmiertelnikiem. Nie było nic ludzkiego w jego perfekcji, w jego bezdennych oczach.
Nowe szaty zabójczyni: 128
Przecież Rowan wygląda podobnie, a jakoś nie traktujesz go jak trupa. Chociaż powinnaś.
Aczkolwiek ostatnimi czasy podkreślała martwość jego oczu i ekspresji. Jak na smalca alfa przystało, mężczyzna nie powinien okazywać zbyt wiele emocji, bo inaczej to mięczak.
Dziewczyna czuje obcy oddech. Próbuje uciec, ale dalej jedynie dostrzega ciemność i tajemniczą postać.
Zawróciła z furią i wciągnęła powietrze, wiedząc, że być może robi to po raz ostatni. Świat rozbłysnął, bynajmniej nie światłem słonecznym ani żółcią zeschłej trawy. Nie ujrzała księcia Fae. Owo pomieszczenie…
To pomieszczenie…
Służąca wrzeszczała. Jej głos był przenikliwy niczym gwizdek czajnika.
Pierwsze opracowanie mechanizmu gwizdka pochodzi z drugiej połowy XIX wieku, a sam pierwszy gwizdek powstał na początku XX. Nawet zakładając, że Maas luźno podchodzi do średniowiecza i łączy go nowożytnością, to dalej nie ma to sensu.
W pierwszej chwili uznała, że łóżko jest mokre ze względu na deszcz. Wślizgnęła się do niego, bo w ryku burzy usłyszała straszliwe rzeczy i nabrała przekonania, że coś jest nie w porządku, że ktoś stoi w rogu pokoju. Tymczasem to nie deszcz zmoczył łóżko w tym eleganckim pokoju w wiejskiej posiadłości.
Za to wszelkie dworki pojawiły się w renesansie. Ja bym postawiła na jakąś basztę czy twierdzę.
To nie deszcz na niej wysychał, to nie deszcz przylgnął do jej skóry, to nie deszcz wybrudził jej koszulę nocną. A ów zapach… To nie była krew. To było coś jeszcze…
– To się nie dzieje naprawdę – oznajmiła na głos, cofając się od łóżka. – To się nie dzieje naprawdę!
Na łóżku leżeli jej rodzice z gardłami rozciętymi od ucha do ucha. Skóra jej ojca, barczystego i przystojnego człowieka, już poszarzała. Złociste włosy matki były brudne od krwi, a jej twarz… Jej twarz…
Nowe szaty zabójczyni: 129
Nawet w scenie, którą powinniśmy uważać za dramatyczną, nie mogła nam darować.
Wiadomo przynajmniej, że cała rodzinka Celinki dysponowała dobrymi genami – hot tatuś, piękna mama… Kto by się spodziewał?
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 110
Wstrząśnięta Celinka wpada z jednego pomieszczenia do drugiego z iluzją ciała Nehemii. Na szczęście Maas nie dręczy nas tymi samymi opisami i dziewczyna dotknięta przez upiora biegnie przed siebie.
Rozmyte światło słoneczne, zeschła trawa i uzbrojony po zęby wojownik ze srebrnymi włosami.
Nowe szaty zabójczyni: 130
Pędziła ku niemu, nie zważając na wymiociny na bluzce ani mokre od moczu spodnie.
Mam flashbacki z Achai, gdzie ciągle podkreślano zasikane spodnie głównej bohaterki.
Mi też się chce wymiotować, jak czytam podobne opisy. Wiem, że różnych ekstremalnych sytuacjach ludzka fizjologia szwankuje, ale to wszystko brzmi tak obrzydliwie, że mi się odechciewa analizować, naprawdę.
Celinka rzuca się na postać i czuje, że wzbudziła w sobie magię.
Trochę niepotrzebny przeskok, bo jest po tym, jak zabójczyni zyskuje świadomość.
Zbędne cięcie: 52
Celaena obudziła się pod koronami drzew w środku lasu. Wciąż trwał dzień, a brud na jej koszuli, spodniach i butach sugerował, że Rowan odciągnął ją od kurhanów.
Zauważyła ślady wymiocin, a potem…
*wali głową o ścianę*
No tak. Popuściła. Natychmiast zalał ją gorący rumieniec, ale pospiesznie odepchnęła od siebie myśli o tym, dlaczego to zrobiła i dlaczego zwróciła zawartość żołądka…
;______; Naprawdę nie chcemy znać szczegółów, Maas.
Niestety odzywa się najgorsza postać uniwersum, a Celinka odszczekuje mu jak pięcioletnie dziecko.
– Brak dyscypliny. Brak kontroli. Brak odwagi – usłyszała głuche warknięcie.
Brak silnej woli, by nie usprawiedliwiać mojego spierdolenia.
Brak rigczu, żeby się na mnie wkurwić i szykować zemstę za doznaną krzywdę.
Potwornie bolała ją głowa. Rowan siedział na kamieniu, otaczając kolana muskularnymi ramionami.
Tak, proszę napisać jeszcze pięćdziesiąt razy, że Rowan jest muskularny, bo czytelniczki o tym zapomną i stracą jakikolwiek powód, żeby się nim zachwycać.
Nowe szaty zabójczyni: 131
W lewej dłoni miał sztylet i wyglądał, jakby się nim bawił, podczas gdy ona leżała we własnych nieczystościach.
Może Rowan dzieli fetysze z Ziemiańskim i kręcą go obrzygane i obsikane dziewczyny?
– Poniosłaś porażkę – powiedział bez emocji. – Dotarłaś co prawda na drugą stronę, ale ja kazałem ci stawić czoło upiorom, a nie urządzać przedstawienie!
Widać, że metoda kanapki jest ci obca, lecz co ja mogę wymagać od typa, co nie potrafi powiedzieć „cześć” swoim bliskim.
– Zabiję cię – wychrypiała, oddychając ciężko. – Jak śmiesz…
Najpierw to ja go zabiję.
I ja.
– To nie był upiór, księżniczko.
Spojrzał na drzewa za nią. Celaena miała ochotę ryknąć na niego za to, że próbuje się wykręcić od umowy, którą sam zaproponował, ale gdy znów spojrzała mu w oczy, zrozumiała, o czym myśli.
Ach, tak. Jedynym argumentem przemawiającym za tym, że coś ich kiedyś połączy jest to, że potrafią porozumiewać się myślami. Widziałam fragmenty z kolejnych części i ten zabieg również się tam pojawił. No mnie to nie przekonuje wcale, bo co ci z takiego mentalnego połączenia, jak koleś i tak traktuje cię jak śmiecia i nie waha się, by ci przyłożyć?
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 103
I przy okazji te rozmowy są w mojej opinii żenujące, zazwyczaj brzmią jak tandetne potyczki słowne między dwójką kidosów, a w przyszłości będą sprowadzać się do dennych flirtów.
„Tej istoty za tobą w ogóle nie powinno tam być”.
„A więc cóż to, do cholery, było, ty głupi draniu?!” – krzyknęła w myślach.
Rowan zacisnął szczęki i rzekł:
– Nie wiem. Od tygodni widujemy skórozdzierców, którzy wędrują po wzgórzach w poszukiwaniu ludzkich skór, ale to… To było coś zupełnie innego. Nigdy nie natknąłem się na coś podobnego ani w tej krainie, ani nigdzie indziej. Musiałem cię od tego odciągnąć, a więc zapewne już go nie zobaczę. – Przyjrzał jej się wymownie. – Znikł, gdy dotarłem na miejsce. Opowiedz mi o tym, co się wydarzyło. Ja ujrzałem jedynie ciemność, z której się wyłoniłaś, ale… Ale wyglądałaś już inaczej.
Czyli Celinka przeżyła coś ponadprogramowego, a ty traktujesz ją jak śmiecia? Ciekawe, czy sam byś dał radę, cwaniaku.
Dziewczyna zebrała się na odwagę i przyjrzała się sobie. Miała białą skórę, zupełnie jakby skromna opalenizna nabyta na dachach Varese została z niej wyssana, nie tylko przez strach i chorobę.
Nowe szaty zabójczyni: 132
– Nic ci nie powiem – rzekła. – I niech cię szlag trafi.
– Być może uratujesz w ten sposób innych ludzi.
Nie mów, że nagle obchodzi cię ktoś więcej niż twój własny zad.
– Chcę wrócić do fortecy – szepnęła. Nie chciała słuchać o upiorach, skórozdziercach ani innych rzeczach. Każde słowo było dla niej wielkim wysiłkiem. – I to natychmiast.
– Skończymy, kiedy ja o tym zadecyduję.
Co przyjdzie z treningu z osobą, która ledwo zipie? Nie ma sensu jej przepracowywać.
– Możesz mnie zabić, torturować albo zrzucić z klifu, ale ja mam na dziś dość. W tym mroku ujrzałam rzeczy, których nikt nie powinien oglądać. Musiałam na nowo przejść przez wspomnienia, te najgorsze z możliwych. Wystarczy ci?
Rowan parsknął, ale podniósł się i ruszył przed siebie.
I on ma ją potem pokochać, jak nie darzy ją jakąkolwiek empatią?
Ostatecznie Rowan przeprowadza Celinkę do kobiecej łaźni. Cóż za łaskawy pan.
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 115
Royal pussy: 102
If you’re evil and you know it clap your hands: 148
Nowe szaty zabójczyni: 132
Światek z kart: 187
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 103
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 110
Czy na sali jest lekarz?: 18
Zbędne cięcie: 52
Moda na cytat: 6
*Wiek to tylko liczba: 9
Rozdział 15
Po dłuższej przerwie powracamy do Adarlanu.
Chaol nie był w ogóle zdziwiony tym, że ojciec spóźnił się dwadzieścia minut na spotkanie. Nie zdumiał go również fakt, że mężczyzna wkroczył do gabinetu i rozsiadł się na krześle naprzeciwko jego biurka, nie tłumacząc się ze swojego spóźnienia. Z wyrachowanym chłodem i niesmakiem ojciec rozejrzał się wokół po pozbawionym okien pomieszczeniu z wytartym dywanem i otwartym kufrem pełnym broni, której Chaol nigdy nie miał czasu naprawić czy wypolerować.
Podobnie jak w przypadku króla, ojca Chaola autorka również próbuje nam obrzydzić. Ja jednak nie widzę nic godnego pożałowania w jego reakcji na komnatę syna. Wytarty dywan powinien zostać wymieniony na nowy, zaś kufer pełen zepsutej czy zaniedbanej broni bardzo źle świadczy o wojowniku. Poza tym – czy nie po to istnieją zbrojownie, by w nich trzymać oręż, a nie zaśmiecać nim swój pokój?
Przynajmniej jego praca była dobrze zorganizowana.
Patrząc na poziom ochrony w szklanym pałacu, miałabym co do tego stwierdzenia wątpliwości.
Nieliczne papiery leżące na biurku były starannie posegregowane, szklane pióra tkwiły w odpowiednich uchwytach, a zbroja, którą rzadko zakładał, lśniła na stojaku w kącie pokoju.
To tak, jakby się chwalić, że co tydzień odkurza się pokój, ale dobra, przynajmniej mamy to minimum.
– To wszystko, czym nasz oświecony monarcha obdarowuje swego kapitana gwardii?
Jaka praca, taka płaca.
Chaol wzruszył ramionami, a ojciec przyjrzał się ciężkiemu dębowemu biurku. Kapitan odziedziczył je po swoim poprzedniku. Kiedyś ułożył na nim Celaenę i…
Całe szczęście Chaol daruje sobie dalsze dywagacje na ten temat. Uff.
– Mogłem zająć większe biuro w szklanej części zamku, ale chciałem być w każdej chwili do dyspozycji moich ludzi.
Chciał też trzymać się jak najdalej od administracyjnego skrzydła, w którym roiło się od dworzan i doradców.
Bo wszyscy na dworze są fałszywi i tacy niedobrzy, i na nikim nie można polegać, więc trzeba siedzieć w swojej zapyziałej norze.
Nie ma jak stawiać wyżej urojoną dumę nad komfort pracy.
– Mądra decyzja. – Ojciec rozparł się na starym krześle. – Obudził się w tobie instynkt przywódcy.
Nie, obudził się w nim wewnętrzny Dorian.
Ojciec wypomina Chaolowi, że nie podjął żadnych kroków, by znaleźć zastępcę na swoje stanowisko, więcej, że nawet nie powiadomił króla o swoim rychłym powrocie do Anielle. Znając Doriana I, to pewnie nawet by nie zauważył, że jego kapitan wyjechał, taki jest zorientowany, co dzieje się pod jego nosem.
– Gdy poprosiłem o możliwość wyjazdu w przyszłym tygodniu, król ani słowem się nie zająknął, jakobyś miał mi towarzyszyć. Nie chciałem, byś miał nieprzyjemności, chłopcze, więc powstrzymałem się od wszelkich komentarzy.
Twarz Chaola nie wyrażała żadnych emocji.
– Powtórzę. Nie wyjadę, póki nie znajdę odpowiedniego człowieka do przejęcia moich obowiązków. To z tego powodu chciałem się z tobą spotkać. Potrzebuję więcej czasu.
Była to prawda. Przynajmniej częściowo.
Dlaczego częściowo? Ponieważ ostatnie wieczory Chaol spędzał na poszukiwaniu Aediona w tawernach oraz karczmach. Jak się okazało, bezowocnie, gdyż generał nie skorzystał nawet z wdzięków kurtyzany, z którą udał się na bok. Dał jej jedynie „złotą monetę” (autorce NADAL nie zachciało się wymyślić nazwy waluty) i sobie poszedł.
Zaplanował jednak, że tego wieczoru przybędzie na przyjęcie na tyle wcześnie, żeby być świadkiem nadejścia Aediona, a potem wymknie się w ślad za nim. Im prędzej pozna jego tajemnicę, tym szybciej rozwiąże tę idiotyczną sprawę i będzie mógł wręczyć królowi rezygnację, nie przyciągając przy tym jego uwagi.
Patrząc na twoje poczynania z zeszłego tomu nadal się zastanawiam, czemu król sam ci jej jeszcze nie wręczył.
Oprócz poznania tajemnicy Aediona, Chaol zamierza też wykorzystać notatki Celinki dotyczące kryjówek buntowników. Ma bowiem nadzieję, że znają oni sposób na uwolnienie magii, czym mogliby pomóc zarówno zabójczyni, jak i Dorianowi.
Uśmiech ojca przybladł. W jego oczach błysnęła stal, polerowana przez wiele lat sprawowania rządów nad Anielle.
Tak, wiem, że to metafora, ale nawet metafory muszą mieć jakieś odbicie w rzeczywistości. Ja zaś nie widzę żadnego sensu w stwierdzeniu, że w czyimś spojrzeniu „błysnęła stal”. Co, że lord Westfall ma szare oczy?
– Plotki głoszą, że uważasz się za człowieka honoru. Ja jednakże zastanawiam się, kim ty naprawdę jesteś, skoro nie szanujesz danego słowa. Zastanawiam się... – Władca Anielle przygryzł demonstracyjnie dolną wargę.
Dlaczego ją przygryzł? XD Jak niby miałoby to podkreślić jego słowa? Co tu się-
SWEET HOME ALABAMAAAA
– Zastanawiam się, co tobą kierowało, gdy wysyłałeś ową kobietę do Wendlyn.
Wracamy do odnoszenia całej fabuły do protagonistki.
– Szlachetny kapitan Westfall bez wątpienia pragnąłby, aby Królewska Obrończyni rozprawiła się z naszymi zamorskimi wrogami. Jednakże kłamca i krzywoprzysięzca…
– Nie łamię danego ci słowa – odparł szczerze Chaol. – Zamierzam udać się do Anielle. Jeśli chcesz, powtórzę przysięgę w świątyni, przed obojętnie którym bogiem.
Obojętnie którym, bo sama autorka w sumie nie wie, na kogo się przysięga.
– Obiecałeś mi miesiąc – warknął ojciec.
– Będziesz mnie miał przy sobie do końca mego przeklętego życia. Jakie znaczenie mają miesiąc czy dwa?
Takie, że dostałeś miesiąc i zobowiązałeś się wrócić do Anielle po tym okresie. Jak ojciec ma ci cokolwiek powierzyć, skoro nie potrafisz wywiązać się z najprostszej obietnicy?
Jego gość rozchylił nozdrza z gniewu. O co mu chodziło? Dlaczego zależało mu na tak szybkim powrocie?
Bo może ma coś na głowie, nie wiem, chociażby tych górali, którzy ponoć regularnie najeżdżają Anielle? Bo może pragnie jak najszybciej wrócić do domu, a nie marnować czas w stolicy na bawienie się w niskiej jakości konspirę? Pomyśl, Chaol, bo zdorianowałeś już do reszty.
Już miał ochotę zadać to pytanie i sprawić, by i ojciec zaczął się nieco wić, gdy niespodziewanie na jego biurku wylądowała koperta. Choć upłynęło wiele, wiele lat, wciąż pamiętał elegancki charakter pisma, którym ktoś napisał jego imię. Był to list od matki.
Chaol stwierdza, że ojciec próbuje nim manipulować i odmawia przeczytania listu, twierdząc, że nie ma matce nic do powiedzenia.
– Twoje słowa złamią jej serce.
Kapitan znał swego ojca dobrze i wiedział, że ten, choć przejrzał kłamstwo syna, dokładnie powtórzy żonie jego słowa. Przez krótką chwilę krew huczała mu w uszach, jak zawsze wtedy, gdy ojciec upokarzał matkę, strofował ją bądź ignorował.
If you’re evil and you know it clap your hands: 149
Chaol próbuje targować się z ojcem i prosi aż o cztery miesiące. Lord Westfall jest jednak bardziej uparty.
Jak widać prokrastynacji nauczył się od swojej eks.
– Zamiast czekać tyle czasu, mógłbym udać się do króla i poprosić go, aby cię zwolnił.
– Czego chcesz? – Chaol zacisnął zęby.
– Niczego. Ale podoba mi się sama świadomość, że jesteś mi winien przysługę. – Uśmiech powrócił na jego oblicze. – Tak, nawet bardzo mi się to podoba. Dwa miesiące, chłopcze.
Zważając na to, że Chaol powinien wracać już za kilka dni, te dwa miesiące to i tak dużo.
Przeskok!
Gdy Sorscha została wezwana do następcy tronu, przygotowywała właśnie uspokajający wywar dla przepracowanej kucharki. Co prawda nie chciała się ośmieszyć ani też wyjść na nazbyt gorliwą, ale niezwykle sprawnie i pospiesznie zrzuciła obowiązek na uzdrowicielkę o krótszym stażu i wyruszyła do komnat księcia.
Widzę, że u Maas wszystkie postaci w ten sam sposób podchodzą do swoich obowiązków – ledwo miłoźdź pojawia się na horyzoncie, od razu zrzucają całą odpowiedzialność na innych.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 104
Sorscha przychodzi do komnaty Doriana. Jak się okazuje, książę nadal nie ogarnął idei sprzątania, toteż w jego komnacie panuje syf.
Przy stole, otoczony zewsząd nieporządkiem, siedział Dorian, który wydawał się nieco zawstydzony.
Przynajmniej jest świadomy, że to trochę siara, by przyszły następca tronu we własnym pokoju miał chlew.
Royal pussy: 103
Kolejne skaleczenie w rękę. Chyba efekt walk ćwiczebnych. Ale warga… Podejście tak blisko będzie wymagało pokonania wielkiego oporu.
Sorscha jest już uzdrowicielką jakiś czas, widziała więc pewnie pacjentów z różnymi schorzeniami i problemami, więc czy opatrzenie wargi powinno budzić w niej aż takie emocje? Nawet biorąc pod uwagę jej zauroczenie Dorianem, to jest to postawa strasznie naiwna i śmiałabym rzec, dziecinna.
Biorąc pod uwagę, że król mógł cierpieć na impotencję…
Lepiej najpierw zająć się dłonią. Musi się na czymś skupić.
Czyżby dłoniara?
Przyganiał kocioł garnkowi :P
Wyczuwała silny zapach aromatycznego mydła, na tyle silny, aby mieć pewność, że Dorian się właśnie wykąpał. Sekundę później uzmysłowiła sobie, że to okropna myśl. Przecież była profesjonalną uzdrowicielką i wyobrażanie sobie własnych pacjentów nago było…
Cisnę naprawdę srogą bekę podczas dzisiejszej analizy – najpierw zagryzanie wargi przez lorda Westfalla, teraz myśli Sorschy rodem z komedii romantycznej… H I T.
Nie mówcie, że ona w ogóle nie rozbierała swoich pacjentów do jakiś badań czy terapii ;_;
– Nie spytasz, co się stało? – rzucił książę, zerkając na nią.
– Nie wypada o to pytać. Jeśli nie ma to związku z raną, nie muszę tego wiedzieć.
Tu pochwalę, przynajmniej z wierzchu Sorscha potrafi zachować opanowanie.
Uzdrowicielka w ciszy opatruje Doriana. Milczenie przerywa książę.
– Skąd jesteś?
Niełatwo było odpowiedzieć na to pytanie. O tym, jak i dlaczego dotarła do zamku, zadecydowały bowiem działania jego ojca.
Wiadomo, całe zło świata zaczyna się od Doriana I.
If you’re evil and you know it clap your hands: 150
– Z Fenharrow – odparła z nadzieją, że Dorian poprzestanie na tym.
– A skąd dokładnie?
Niemalże się skuliła, ale po pięciu latach zajmowania się okropnymi ranami potrafiła nad sobą panować.
Pięć lat zajmowania się strasznymi ranami – spoko.
Opatrywanie wargi księcia – CZEMÓŻ WYSTAWIASZ MNIE NA POKUSZENIE DOBRY BOŻE, JAK JA NAD SOBĄ ZAPANUJĘ.
Wiedziała też, że wystarczy choć cień obrzydzenia bądź strachu na jej twarzy, aby pacjent wpadł w rozpacz.
Ponownie +1. Szkoda, że Sorscha ulega maasovej infantylizacji, inaczej mogłaby z niej być solidna bohaterka. Przynajmniej jedna, która nie ma żądzy krwi i bezzasadnej chęci krzywdzenia wszystkich dookoła.
Niestety musimy szybko żegnać się z postaciami z jakimkolwiek potencjałem, by męczyć się z tymi irytującymi.
Wbrew własnej woli uniosła głowę i spojrzała w te szafirowe oczy, jakże jasne w blasku popołudniowego słońca wpadającego przez niewielkie okienko.
Nowe szaty zabójczyni: 133
– To na waszą wargę, Wasza Wysokość, jeśli to nie problem. Muszę się upewnić, czy do skaleczenia nie wniknął jakiś brud bądź coś innego, by…
– Sorscha…
Uzdrowicielka zrobiła wszystko, co było w jej mocy, aby nie pokazać, jakie wrażenie to na niej zrobiło. Książę zapamiętał jej imię.
https://memegenerator.net/img/instances/12525011/she-remembers-my-name-she-must-loves-me.jpg
Zamienić „she” na „he” i wyszedłby mem idealnie opisujący Sorschę. Miło jest być docenionym, ale robić wielkie halo z tego, że ktoś zapamiętał twoje imię? Ktoś tu ma niezwykle niskie standardy.
Przygryzła wargę – nie mogła się pozbyć tego głupiego, nerwowego przyzwyczajenia! – i przechyliła lekko jego głowę, żeby lepiej przyjrzeć się ustom.
Ach, te głupie, seksowne przyzwyczajenia rodem z harlequinów!
Jakże ciepłą miał skórę!
Jak każdy żywy człowiek…?
Jak widać za dużo zwija trupów podczas pracy, że zapomniała, jak ciepli są ludzie.
Dotknęła skaleczenia, a Dorian syknął. Jego oddech musnął jej palce, ale nie cofnął się, nie ofuknął jej ani nie uderzył. Niektórzy dworzanie się nie krępowali.
Nie od dziś wiemy, że dworzanie to sukinsyny bez cienie honoru.
To oni napieprzają każdego medyka za wypełnianie swojej pracy? Serio?
Nałożyła maść najszybciej, jak się dało. Na bogów, ależ miał miękkie usta!
Spróbujcie odwrócić tę sytuację – to uzdrowiciel przychodzi do księżniczki, gdzie przy samym wejściu wyobraża sobie ją nagą, a potem ciągle myśli o jej cieple i ustach. Brzmi jak totalny incel, prawda?
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 105
Gdy go ujrzała po raz pierwszy, szedł przez ogród w towarzystwie kapitana. Nie wiedziała wówczas, że jest księciem. Obaj byli bardzo młodzi, a ona stawiała pierwsze kroki w swoim fachu, głównie pomagając starszym kolegom. Mimo to Dorian spojrzał na nią i uśmiechnął się. Zauważył ją w przeciwieństwie do wielu, wielu innych ludzi, którzy widywali ją od dawna. Zaczęła więc wyszukiwać sobie powody, by trafić na wyższe poziomy zamku.
Kolejna postać, którą motywuje jedynie chuć. To nie tak, że ludzie mają swoje motywacje niezależne od innych. Nie, u Maas wszystkimi bohaterami steruje miłość i koniec.
Dla mnie brzmi jak jakaś obsesja. Dorian jest po prostu miły, a ta żyje wieloletnimi urojeniami o realności ich związku.
Cóż za idiotyczne zauroczenie.
Oj tak.
Doprawdy idiotyczne, bo gdy po latach wreszcie ujrzała go znów, pomagając Amithy przy pacjencie, książę nawet na nią nie spojrzał.
Musisz mu wybaczyć, Imperatyw wepchnął go prosto w ramiona Celinki, Dorian nie miał jak się przed nim bronić.
Jej przerażenie osiągnęło kolejny poziom, gdy uświadomiła sobie, że wpatruje się w jego usta, nie wyjąwszy palców z puszki z maścią.
– Przepraszam – bąknęła, zastanawiając się, czy nie powinna właśnie rzucić się z wieży i zakończyć w ten sposób swe upokorzenie.
Czemu jej przemyślenia muszą brzmieć, jakby miała trzynaście lat? Czemu postaci w tym uniwersum muszą być takie niedojrzałe? Czyta mi się to z takim zażenowaniem.
Zachowywała się jak idiotka.
Zgadzam się.
Znalazła się już raz w intymnej sytuacji z mężczyzną, tylko raz, ale na tyle długo, by postanowić, że nie pozwoli już innym na to, aby jej dotykali. Ale teraz, gdy stali tak blisko, a jego nogi ocierały się o jej suknię…
Ponownie, odwróćcie sobie tę sytuację. Hormony hormonami, ale czy nie można przeżywać zauroczenia bez tych incelskich rozmyślań?
Dorian pyta Sorschę, czemu nikomu nie powiedziała o nim i jego przyjaciołach. Ta odpowiada, że to przez dobroć księcia i jego podejście do innych ludzi.
– A ty sądzisz, że mój ojciec mógłby wykorzystać twą wiedzę o nas przeciwko nam?
A więc wiedział o tym, że Amithy donosi o wszystkich niecodziennych spostrzeżeniach. Kazała Sorschy robić to samo, ponieważ tak było dla niej najlepiej.
To chyba naturalne, że jak komuś służysz, to informujesz go o dziwnych czy niebezpiecznych sytuacjach. Tego wymaga lojalność i wierność koronie. Ale to złole są bez honoru.
Dorian pyta Sorschę o jej miejscowość i rodziców. Uzdrowicielka wyznaje, że jej wioska została spalona, a rodzice zamordowani podczas rzezi imigrantów.
– A więc dlaczego chciałaś tu pracować?
Sorscha zebrała medykamenty.
– Bo nie miałam dokąd pójść.
Na twarzy księcia pojawił się gniew.
– Wasza Wysokość, czy ja…
Wpatrywał się w nią, jakby wszystko rozumiał.
– Przykro mi.
– To nie była twoja decyzja, Wasza Wysokość. Ani też twoich żołnierzy, którzy przyszli po moich ludzi.
We wcześniejszych akapitach Sorscha wspominała, że po śmierci rodziców stała się niezwykle milcząca i dopiero po znalezieniu przyjaciół nieco się uspołeczniła. Mimo to bez problemu wyznała właściwie obcemu facetowi swoją przeszłość i uczucia z nią związane. Uważam się za osobę dość introwertyczną i nie wyobrażam sobie, bym była w stanie postąpić w ten sposób, nawet, jakby mój rozmówca mi się spodobał. Rozumiem jednak, że z racji na poszatkowanie książki na wiele perspektyw, autorka postanowiła pewne relacje poddać speedrunowi, w ten sposób czyniąc je płytkimi i nieprawdopodobnymi.
Z jakiegoś powodu po wizycie u Doriana Sorscha boi się, że książę postanowi wydalić ją z pałacu. Niby czemu? Sam zadawał ci niewygodne pytania, a poza tym stwierdziłaś, że dobrze traktuje służbę.
Następnego dnia tuż po śniadaniu odwiedził ją posłaniec, który spytał, jaką nazwę nosiła jej wioska. Zaskoczona dziewczyna zawahała się, ale lokaj oznajmił, że to książę Dorian chce poznać prawdę.
Chce wiedzieć, gdzie leży jej wioska. Zapewne pragnie umieścić ją na własnej mapie kontynentu.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 115
Royal pussy: 103
If you’re evil and you know it clap your hands: 150
Nowe szaty zabójczyni: 133
Światek z kart: 187
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 105
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 110
Czy na sali jest lekarz?: 18
Zbędne cięcie: 52
Moda na cytat: 6
*Wiek to tylko liczba: 9