Celinka budzi się. Ze zdumieniem
zauważa, że ma na sobie koszulę nocną, a jej ręka została uleczona. Pozostała
jej jedynie półokrągła blizna na dłoni.
Jak to możliwe? Czy to była magia? Ktoś ją uleczył!
Stwierdzania oczywistości część
dalsza. W tym przypadku można to jednak zrozumieć, bo Celinka dopiero co się
obudziła i łączy wątki.
Obok Celinki siedzi Nehemia.
– Co się stało? – spytała Celaena.
– Dokładnie o to samo chciałam zapytać ciebie – rzekła Nehemia w Eyllwe. – Gdybym cię nie znalazła, umarłabyś w ciągu kilku minut.
Tak niewiele brakowało, żebyśmy
pozbyli się tej irytującej bohaterki. Tak niewiele! Nehemia jednak jest antagonistką,
tak bezczelnie psuć plany biednemu Cainowi…
Mamy tutaj do czynienia z typową
deus ex mahiną. W końcu nasza bohaterka nie może umrzeć i trzeba uciekać się do
przypadków.
– Dziękuję ci – powiedziała zabójczyni i spojrzała na okno, za którym gęstniały ciemności. – Jaki mamy dzień?
Jeśli przeleżała nieprzytomna dwa dni i przegapiła ostatnią Próbę…
To prawdopodobnie król bez względu
na twój stan wpakowałby cię do więziennego wozu i z powrotem wysłał do
Endovier. W końcu na kij byłby mu nieprzytomny kandydat na Obrońcę, który nie
jest w stanie nawet wziąć udziału w ostatniej Próbie?
Okazuje się jednak, że minęły
zaledwie trzy godziny. Celinka czuje ulgę, ale szybko jej uczucia się
zmieniają, kiedy Nehemia domaga się wyjaśnień odnośnie całej sytuacji.
– Nie jestem tym, kogo udaję – rzekła cicho Celaena, nie mogąc spojrzeć przyjaciółce w oczy.
„Przyjaciółce”? To dość mocno słowo
jak na kogoś, kto był gotowy zamordować Nehemię jeszcze dwa rozdziały temu…
Przecież księżniczka ocaliła jej życie. Jak mogła w ogóle zakłada, że to Nehemia kontrolowała bestię?
Tak jest, kiedy wyciąga się wnioski
z rzyci.
Czuła, że przyjaciółka zasługiwała na prawdę.
W tym momencie Celinka wyjawia
swoją prawdziwą tożsamość. Nehemia, która jest odrobinę bystrzejsza niż protagonistka,
szybko łączy wątki.
– Posługujesz się tą samą odmianą Eyllwe co chłopi! Ludzie skazani na ciężkie roboty w kopalni! To oni nauczyli cię mojego języka!
Już o tym pisałam, przy okazji
rozdziału trzynastego, ale ponieważ było to dawno, wspomnę o tym ponownie –
zupełnie niemożliwym jest, by ktoś nauczył się obcego języka w ciągu zaledwie
roku w koszmarnych warunkach, kiedy musi codziennie walczyć o przetrwanie. A
już na pewno nie na tak zaawansowanym poziomie, na jakim Celinka włada Eyllwe.
Jeszcze bym rozumiała, gdyby protagonistka kaleczyła język Nehemii, ale ona
porozumiewa się nim bez żadnego problemu!
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 31
– Czy to prawda? Czy oni naprawdę zesłali cię do Endovier? Przecież to okrutne miejsce! To obóz śmierci!
Tak, a Celinka zarabiała mordując
ludzi. Czemu wszyscy o tym zapominają? Ach, bo to niewygodne dla fabuły, żeby
ktokolwiek śmiał zarzucać coś płatkowi śniegu. Przecież liczy się jedynie fakt,
że Celinka ma takie okropne blizny na plecach!
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 32
– Ufam ci – odparła zabójczyni. – Oczywiście, że tak. – Zwłaszcza teraz, gdy nie miała już najmniejszej wątpliwości, że księżniczka nie jest odpowiedzialna za morderstwa popełniane w zamku.
A czy zaufanie nie polega na tym,
że w życiu byś nie założył, że twój przyjaciel mógłby dopuszczać się okrutnych
czynów? No i przypominam – dwa rozdziały temu Celinka była gotowa zamordować
Nehemię.
Bez przesady. Mimo wszystko
dziewczyny nie znały się na tyle, żeby móc sobie bardzo ufać. Tylko w takim
wypadku czemu ochrzciły się tak szybko psiapsiami? Dalej tego nie rozumiem.
Celinka wyjaśnia swojej
„przyjaciółce”, że znajduje się na dworze jako uczestniczka turnieju
organizowanego przez króla.
– Myślisz, że jestem tu na własne życzenie?! – wykrzyknęła Celaena, choć w jej głowie natychmiast odezwał się wściekły ból. – Miałam do wyboru: turniej lub powrót do kopalni! Co byś zrobiła na moim miejscu? – Ułożyła dłonie na piersi. – Zanim zaczniesz pogadankę o moralności lub uciekniesz i schowasz się za swoimi ochroniarzami, wiedz, że nie ma dnia, nie ma godziny, żebym się nie zastanawiała, czy będę w stanie zabijać na jego rozkaz.
Wiecie, analizujemy tę książkę już
dobrych kilka miesięcy i mimowolnie wchłaniamy w siebie wiele szczegółów. Ja
jednak nie przypominam sobie, by Celinka podczas turnieju miała refleksje o
treści: „a co, jeśli wygram? Co potem? Czy dam radę służyć królowi?”. Nie, bo
przez większość czasu protagonistka chce tylko utrzeć nosa swoim rywalom i
udowodnić wszystkim, jaka jest znakomita. Doprawdy, straszny z ciebie
kłamczuszek, panno Sardothien.
Ach, a ten fragment o chowaniu się
za ochroniarzami był okropnie protekcjonalny. Nehemia nic ci nie zarzuciła i
uratowała ci życie, mogłabyś okazać jej więcej szacunku, wredna prukwo.
Przecież dobry człowiek musi umieć
się nawalać, a nie opierać się na doświadczonych w tym ludziach!
Księżniczka siada obok
roztrzęsionej zabójczyni.
– Jesteś moją najdroższą przyjaciółką, Celaeno.
A to, że ta „najdroższa przyjaciółka”
bezpodstawnie oskarżyła cię o masowe mordowanie i sama była gotowa cię zabić,
to tylko maleńki szczegół.
Ochłodzenie naszej relacji zabolało mnie bardziej, niż sądziłam, że to możliwe. Nie mogłam znieść tego, że spoglądasz na mnie z taką nieufnością. Nie chcę, abyś kiedykolwiek tak na mnie patrzyła. Dam ci więc to, czym do tej pory obdarzyłam nielicznych.
O czym mowa? O specjalnym imieniu.
Wiem, przez co przeszłaś w Endovier. Wiem, jakich cierpień doznają tam każdego dnia moi rodacy. Ty jednak nie pozwoliłaś, aby kopalnie wyzuły cię z z ludzkich uczuć. Nie pozwoliłaś, aby pobyt tam zamienił cię w istotę okrutną i bezlitosną.
Powiedz to tym dwudziestu trzem
strażnikom, których Celinka zamordowała w kopalni; powiedz to tej biednej
krawcowej, której Celinka była gotowa wbić szpilę w oko; powiedz to Kaltain, w
którą Celinka rzuciła doniczką bez żadnego powodu.
Naprawdę, zaczyna brakować mi słów
do komentowania ślepoty pozytywnych bohaterów Szklanego tronu. Z taką łatwością
akceptują fakt, że ich przyjaciółka mordowała na zlecenie, równocześnie
rozpaczając nad śmiercią pięciuset niewolników. Gdzie tu jakakolwiek logika?
Światek
z kart: 50
Za kolejne rozpływanie się nad
wrażliwością Celinki należy się punkt w kategorii:
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 33
Nadaję ci imię Elentiya, czyli Duch, Którego Nie Można Złamać.
Cóż za uprzejmy gest wobec
zabójczyni, która mordowała na zlecenie, zarabiając przy tym kasę i która dla
Nehemii nie zrobiła zupełnie nic. Księżniczka musi być strasznie zdesperowana,
skoro zachowuje się równie przyjaźnie wobec kogoś takiego jak Celinka.
A imię radziłabym zmienić na:
„Naczelna Mary Sue Uniwersum” albo „Ulubienica Imperatywu Narracyjnego”. „Alter
Ego Autorki” też ujdzie.
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 34
Nehemia prosi Celinkę, by ta
opowiedziała jej o tym, jak została zabójczynią. Bohaterka rozpoczyna swoją
opowieść i mamy przeskok. Tym razem protagonistka spaceruje z Chaolem i
rozmyśla przy tym o swojej rozmowie z Nehemią.
Powiedziała Nehemii niemal wszystko, ale były rzeczy, o których nie miała zamiaru opowiedzieć nikomu. Nie wspomniała ani słowem o Cainie i o bestii. Księżniczka nie pytała więcej, co ugryzło ją w rękę.
Wróżę świetlaną przyszłość
przyjaźni, w której jedna strona ukrywa przed drugą równie istotne fakty.
Nehemia zna się na Znakach Wyrda i mogłaby pomóc Celince w walce z Cainem!
Czemu zabójczyni z tego nie skorzysta?
Chaol zagaduje Celinkę o Doriana i
o taniec z nim na balu. Stwierdza też, że bohaterka nigdzie się już nie
wybiera.
– Mogłabym wrócić do Endovier.
– Nie miałabyś na to ochoty.
– Skąd wiesz?
No… bo to kopalnia, w której
pracuje się aż do śmierci z wycieńczenia? Co to w ogóle za idiotyczne pytanie?
W dalszej części Celinka myśli o
tym, że chciałaby wyznać Chaolowi prawdę, ale nie może tego zrobić, bo inaczej
musiałaby mu pokazać tajemne korytarze i straciłaby jego zaufanie.
„A poza tym potwór nie żyje. Problem rozwiązany. Tajemnicze zło Eleny zostało unicestwione. Teraz wystarczy, żebym pokonała Caina, i po sprawie. Nikt nie musi o niczym wiedzieć”.
Jeśli bohater rozmyśla o tym, że
już po wszystkim, to znak, że najgorsze przed nim. Zwłaszcza, że Cain nadal
żyje i posiada siłę zabitych przez siebie rywali.
– Zadam ci to pytanie tylko raz i nigdy więcej go nie powtórzę – powiedział, wpatrując się w nią tak intensywnie, aż przestąpiła z nogi na nogę. – Czy ty zdajesz sobie sprawę, w co się pakujesz? Mam na myśli ciebie i Doriana.
Pytanie, czy Celinka myśli z samego
założenia jest absurdalne.
– Chcesz mi udzielić jakiejś miłosnej porady? Dlaczego? Dla dobra mojego czy Doriana?
– Dla dobra was obojga.
Widzicie, jaki Chaol ją wspaniały?
Potrafi odsunąć swoje uczucia na bok i troszczyć się o dobro kumpla, który sam
nie potrafi używać mózgu.
#friendshipgoals
– Staraj się myśleć o tym, co robisz, dobrze? – rzucił przez ramię i wszedł do pomieszczenia.
Za dużo wymagasz, kapitanie.
Przeskok!
Chaol i Celinka razem wracają do
komnat zabójczyni po godzinnym treningu. Aż dziw, że bohaterka nie miała
żadnych problemów podczas ćwiczeń, skoro niedawno była bliska śmierci. Ale hej,
to Celinka, ona jest niezniszczalna.
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 35
– Widziałem, jak czytasz Elrika i Emide – odezwał się kapitan. – Myślałem, że nie znosisz poezji.
O, kolejna ściągawka z naszego
świata – tym razem chodzi zapewne o Tristana i Izoldę.
– Poezja epicka nie jest pretensjonalna.
– Czyżby? – Na twarzy Chaola pojawił się krzywy uśmiech. – Poemat o ogromnych bitwach i miłości bez granic nie jest pretensjonalny?
Dla miłośniczki harlequinów pewnie
nie.
Sielską atmosferę niszczy przybycie
naczelnego zuola, którego już dawno nie gościliśmy w analizach – mianowicie
króla Adarlanu. Czego chce, po co przybył? Tego dowiecie się już za tydzień!
Podsumowanie
rozdziału:
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 38
Royal pussy: 59
If you’re evil and you know it clap your
hands: 60
Nowe
szaty zabójczyni: 36
Światek
z kart: 49
Przez twe ostrza, twe ostrza
mordercze oszalałem: 48
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 35
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz