Kilka godzin później Chaol zatrzymał się przed drzwiami do jadalni Celaeny i wbił w nie wzrok. Nie wiedział tak naprawdę, czego tu szuka, ale przez cały dzień bezskutecznie usiłował znaleźć Doriana. Musiał mu wytłumaczyć, że sprawy między nim a dziewczyną układały się inaczej, niż zapewne sądził. Znów zerknął na swoje dłonie.
Przez ostatni tydzień król rzadko się do niego odzywał, a imię Caina nie padło na żadnym z zebrań. Nie było się w sumie czemu dziwić, gdyż wojownik nie był członkiem Gwardii Królewskiej, lecz zaledwie pionkiem w wielkiej grze, która miała na celu dostarczyć władcy rozrywki.
No
właśnie, więc po co w poprzednich rozdziałach tak wałkowano jego śmierć?
Co
to mi za rozrywka, jak dwór nie ma pojęcia o turnieju poza paroma osobami?
Chaol nie mógł jednak zapomnieć, że Cain nie żyje. Pamiętał, że to za jego sprawą wojownik już nigdy nie otworzy oczu. Przez niego nie zaczerpnie tchu. Przez niego serce mężczyzny ucichło na zawsze.
Dłoń kapitana nieświadomie sięgnęła po miecz, ale natrafiła na pustkę. Rzucił broń w kąt pokoju zaraz po walce. Na szczęście ktoś okazał nieco litości i zmył z niego krew. Być może byli to strażnicy, którzy zaprowadzili Chaola do jego komnat i nalali mu mocnego trunku. Siedzieli w milczeniu wraz z nim, dopóki kapitan nie odzyskał kontaktu z rzeczywistością, a potem wyszli bez słowa, nie czekając na podziękowania.
To byłby naprawdę solidny opis (szczególnie biorąc pod uwagę, jak wcześniej Maas opisywała traumy bohaterów) przeżyć żołnierza po zabiciu kogoś po raz pierwszy, gdyby książka nie kreowała od początku Chaola na tego poważnego służbistę, dla którego wojna nie jest czymś totalnie odległym. Taki opis bardziej pasowałby do wrażliwego Doriana. Na dodatek gwardzista wiele razy widział trupy i śmierć, to nie jest dla niego coś nowego. Nie zapominajmy też, że poza tym, że Cain był tylko zwykłym przestępcą, to Chaol nie lubił górala i mógłby obwiniać go za wiele rzeczy – od skrzywdzenia jego love interest, aż po pochodzenie (pamiętajmy, że rodzina Chaola zadarła z góralami). Podoba mi się, że autorka nie zapomniała jego przeżyć po zabiciu i konsekwentnie trzyma się tego, że kapitan negatywnie to przeżywa, ale moim zdaniem dalej jest to zbyt przesadzone.
Światek z kart: 88
Westfall przeczesał dłonią krótkie włosy i otworzył drzwi do jadalni zabójczym.
Tak, załapaliśmy już, że
Chaol ma krótkie, kasztanowe włosy. WYSTARCZY.
Nowe szaty zabójczyni: 49
Celaena siedziała zgarbiona przy stole i dziobała widelcem jedzenie na talerzu. Na jego widok uniosła brwi.
– Druga wizyta tego samego dnia? – spytała, odkładając widelec. – Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
– Gdzie jest Dorian? – Chaol skrzywił się.
– A czemu miałby tu być?
– Z reguły jest tutaj o tej godzinie.
Trochę
jest to creepy, że Chaol to tak wylicza.
– Cóż, od jutra wszystko będzie wyglądać inaczej.
Kapitan podszedł bliżej i zatrzymał się przy stole.
– Dlaczego?
Dziewczyna wsunęła kawałek chleba do ust.
– Bo to przerwałam.
– Co takiego?
– Zostałam Królewską Obrończynią. Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że ktoś na moim stanowisku raczej nie powinien wiązać się z księciem. Byłoby to wielce niestosowne.
Lepiej
późno niż wcale, ale nie wierzę dalej, że najpierw wielkie lovki, by zaraz zerwać.
Jej błękitne oczy zamigotały, a Chaol zastanawiał się, dlaczego położyła nacisk na słowo „książę”.
Nowe szaty
zabójczyni: 50
Nie miał również pojęcia, dlaczego serce zabiło mu szybciej.
My
dobrze wiemy Laptopcjuszu, co nie? Nazywa się to imperatyw narracyjny.
Zwalczył uśmiech.
– Zastanawiałem się, kiedy wreszcie to zrozumiesz.
Czy dręczył ją niepokój? Czy myślała o swoich zbroczonych krwią dłoniach? Uwielbiała się pysznić i przechwalać, bez przerwy paradowała z dłonią opartą na biodrze, ale on zawsze widział w jej twarzy coś łagodnego. Dawało mu to nadzieję, że być może pomimo tylu zabójstw na koncie dziewczyna nadal posiada duszę i kiedyś uda się jej odzyskać człowieczeństwo. Przecież przeżyła niewolę w Endovier i nadal potrafiła się śmiać.
NO NIE WIERZĘ CHAOL CZEMU TO ROBISZ?! Pewnie będę się powtarzać, bo Laptopcjusz już to wcześniej świetnie wyjaśnił. Tutaj jeszcze Chaol wprost wspomniał z przerażeniem o zbrodniach Celinki, by zaraz przejść do tego, że przecież jest dobra, bo się śmieje po przeżyciach w niewoli! Jeszcze tak na deser dodał, że jest pyszna. Cymbale, czy nie pomyślałeś, że jej uśmiech może tylko podkreślać jej zarozumiałość (wiecie, sarkazm i te sprawy, które u Celinki są na porządku dziennym)? Kapitan nie ma absolutnych powodów szukać u zabójczyni resztek człowieczeństwa, a co dopiero mówić o miłości do niej. Szczególnie, że przez większość książki ciągle się kłócili o bzdety i Celinka nawet go nie szanowała. Serio, czy ta książka to jakiś eksperyment społeczny, ile alternatywki będą w stanie wybaczyć seryjnym mordercom, tylko dlatego, że są cool i ładni?
Przez twe ostrza, twe ostrza
mordercze oszalałem: 58
Światek z kart: 89
Celaena owinęła kosmyk włosów wokół palca. Nadal miała na sobie ową nieprzyzwoicie krótką koszulę nocną, która odsłoniła jej uda, gdy dziewczyna oparła nogi na blacie stołu.
W
takim razie kto w ogóle jej to dał, skoro koszula jest nieprzyzwoita (i
słusznie Chaol tu zwrócił uwagę)? Czemu dziewczyna, która krytykuje każdą babę
za nierząd, zakłada coś takiego i paraduje w tym przed facetem, jakby niby nic
się nie działo? Znowu Maas leniwa nie zrobiła researchu, tym razem z historii
bielizny nocnej, bo mamy tu do czynienia ze współczesnym typem koszuli nocnej.
Po co komu wyszukiwać informacje, jak lepiej wprowadzać prawiczka Chaola w
niezręczny nastrój takimi durnymi zabiegami, bo to takie zabawne.
Światek z kart: 90
Przez twe ostrza,
twe ostrza mordercze oszalałem: 59
Zabójczyni nalała wina do pucharu i wręczyła mu go.
– Za cztery lata służby, które dzielą mnie od wolności – powiedziała i uniosła naczynie.
– Za ciebie, Celaeno.
Ich spojrzenia spotkały się i tym razem Chaol nie ukrywał już uśmiechu.
„A może cztery lata z nią to wcale nie tak dużo?” – pomyślał.
Dla
analizatorów każda minuta z Celinką trwa w nieskończoność.
Przeskok!
Celaena stała w grobowcu, przekonana, że śni. Często odwiedzała to miejsce w swoich snach. Czasami ponownie zabijała ridderaka, niekiedy była uwięziona w sarkofagu królowej lub stawała przed obliczem pięknej nieznajomej ze złotymi włosami noszącej koronę zbyt ciężką dla siebie, ale tej nocy…
Nowe szaty zabójczyni: 51
Tej nocy w grobowcu spotkała się z Eleną.
Nie
wiem jak dla was, ale czy tylko dla mnie fragmenty z Eleną są strasznie nudne?
Nie chce mi się aż tego analizować. Przepraszam was, purchelki.
Pomieszczenie wypełnił srebrzysty blask księżyca. Nigdzie nie było ani śladu trupa ridderaka.
– Dochodzisz do siebie? – spytała królowa, opierając się o własny sarkofag.
Celaena stała w progu i wpatrywała się w Elenę. Zjawa nie miała na sobie zbroi, lecz była odziana jak zawsze w długą powłóczystą szatę, a na jej twarzy na próżno było szukać zaciekłości.
– Powoli – odpowiedziała i spojrzała po sobie. W świecie marzeń po jej ranach nie było śladu. – Nie wiedziałam, że jesteś wojowniczką – rzuciła i spojrzała na Damaris.
– Ludzie nie pamiętają już wielu rzeczy o mnie – rzekła Elena. Jej błękitne oczy płonęły smutkiem i gniewem. – Brałam udział w bitwach z Erawanem i stawałam u boku Gavina. To właśnie wtedy narodziła się między nami miłość. Wasze legendy ukazują mnie jednakże jako damulkę, która czekała w wieży z magicznym naszyjnikiem dla swego księcia-bohatera.
Przykre.
Tak czy siak i tak jesteś trupem.
– Przykro mi. – Celaena dotknęła amuletu.
– Ty możesz okazać się kimś innym – rzekła Elena cicho. – Możesz zostać kimś wielkim. Większym ode mnie. Większym od nas wszystkich.
Dziewczyna otworzyła usta, ale nie powiedziała ani słowa. Królowa zbliżyła się do niej o krok.
– Mogłabyś kiedyś wstrząsnąć gwiazdami – szepnęła. – Jeśli się ośmielisz, będziesz w stanie dokonać wszystkiego. W głębi serca sama o tym wiesz i to chyba przeraża cię najbardziej.
Już
wiemy, bo wszyscy hintują Celinkę jako wybrańca.
Ideałów nie ma, ale
jest Celaena: 59
Podeszła jeszcze bliżej. Zabójczyni ze wszystkich sił opanowała odruch rzucenia się do ucieczki. Oczy królowej, lśniące i błękitne niczym lodowiec, były równie eteryczne jak jej przepiękna twarz.
Nowe szaty zabójczyni: 52
– Odnalazłaś i zniszczyłaś zło, które Cain ściągnął na świat. Zostałaś Królewską Obrończynią. Zrobiłaś wszystko, o co cię prosiłam.
– Zrobiłam to, aby odzyskać wolność – rzekła dziewczyna.
*zieew*
wiemy to po co ten dialog ech mam dość i brak czasu na znaki interpunkcyjne ze
zmęczenia
Na widok uśmiechu na twarzy królowej zapragnęła wrzasnąć ze wszystkich sił, ale jakimś cudem zachowała spokój. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Co Celinka ma z tymi
gwałtownymi reakcjami? Czemu niby miałoby się jej nagle chcieć drzeć?
– Skoro tak twierdzisz. Ale gdy prosiłaś o pomoc, gdy straciłaś amulet i zrozumiałaś, że nie masz szans, wiedziałaś, że ktoś odpowie na twoje wezwanie. Wiedziałaś, że się zjawię.
Eeeee… nie? Celinka nie
wiedziała, co się dzieje, bo została otruta i miała jazdy jak po LSD. Była
wręcz zdumiona twoim pojawieniem się, więc przestań zmyślać, Eleno.
– Ale dlaczego? – zapytała Celaena, zdobywszy się na odwagę. – Dlaczego się zjawiłaś? Dlaczego miałam zostać Królewską Obrończynią?
Elena spojrzała na promień księżycowego blasku wpadający do grobowca.
– Ponieważ są ludzie, którzy znaleźli się w tej samej sytuacji co ty i czekają, aż ich ocalisz – rzekła. – Możesz się tego wypierać, ale wielu z nich cię potrzebuje, a niektórzy, jak choćby Nehemia, to twoi przyjaciele. Ponieważ gdy leżałam pogrążona w długim, niekończącym się śnie, obudził mnie głos należący do wielu, wielu z was. Niektórzy szeptali, inni krzyczeli, jeszcze inni nie byli nawet świadomi tego, że wołają. Wszyscy pragnęli tylko jednego.
Elena dotknęła czoła zabójczym w miejscu, gdzie pojawił się ów tajemniczy znak. Dziewczyna poczuła ciepło, a symbol ożył na moment i zalał twarz królowej błękitnym blaskiem.
– A gdy i ty usłyszysz ich wołanie, od razu zrozumiesz, dlaczego cię odnalazłam, dlaczego wspierałam cię w walce i dlaczego nadal będę nad tobą czuwać, bez względu na to, ile razy mnie odepchniesz.
Oczy zabójczyni zaszły łzami. Zrobiła krok w kierunku korytarza.
Elena uśmiechnęła się ze smutkiem.
– Póki co rób to, co robisz. Wypełniaj swoje zadania u boku króla, a niebawem sama będziesz wiedziała, co więcej należy uczynić. Póki co ciesz się swoim osiągnięciem.
Bo zabijanie dla króla z
pewnością komukolwiek pomoże. Hell yeah!
Celaena poczuła mdłości na myśl o tym, czego jeszcze będzie musiała dokonać, ale pokiwała głową.
Wow, pierwsza logiczna
reakcja Celinki na wieść, że zostanie Obrończynią. A myślałam, że się tego nie
doczekam.
– Dobrze – szepnęła i skierowała się do wyjścia, ale zatrzymała się i spojrzała na królową, która nadal stała w miejscu i przyglądała się jej smutnymi oczyma. – Dziękuję za uratowanie mi życia – powiedziała.
Elena skinęła głową.
– Więzów krwi nie da się tak łatwo zerwać – szepnęła i znikła.
ALE
SUBTELNY FORESHADOWING
Światek z kart: 91
Hmmm,
czyli jeśli Celinka nie byłaby spokrewniona z królową, to Elena by ją olała?
Widzę, że bycie egoistą i bucem jest u nich rodzinne.
Podsumowanie
rozdziału:
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 45
Royal pussy: 68
If you’re evil and you know it clap your
hands: 85
Nowe
szaty zabójczyni: 52
Światek
z kart: 91
Przez
twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 59
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 59
Czy
na sali jest lekarz?: 2