Z miejsca oświadczam, że nareszcie trafił mi się stosunkowo długi rozdział, także nie przeciągając, zapraszam do lektury. ;)
Celinka razem z orszakiem wjeżdżają do Rifthold. Mimo, że ulice zawczasu zostały oczyszczone z przechodniów, Celinka skrzywiła się, gdy do jej nozdrzy doleciał smród miasta. Ponownie, czy bohaterka po roku spędzonym w kopalni nie powinna być przyzwyczajona do nieprzyjemnych zapachów?
Chorągwie królewskie oczywiście przyciągają gapiów i już po chwili orszak odprowadzany jest spojrzeniami różnych ludzi. Wśród nich nie brakuje młodych kobiet machających do księcia, który w odpowiedzi uśmiechał się i mrugał do nich. Dorian zachowuje się trochę jak nastoletni idol, no ale ok., może to i lepiej, że próbuje utrzymywać dobre relacje ze swoimi poddanymi.
Celinka zauważa, że kobiety rzucają jej nieprzychylne spojrzenia.
Dobrze wiedziała, że wygląda jak dobrze [serio nikt w wydawnictwie nie zauważył tego powtórzenia?] urodzona zdobycz, wieziona na koniu do zamku królewskiego. Uśmiechała się więc w odpowiedzi, odrzucała włosy i wpatrywała się w plecy księcia, trzepocząc rzęsami.
Całe szczęście, że po tym roku w Endovier Celinka nie straciła zębów albo włosów, bo wtedy nie nadawałaby się do odegrania roli królewskiej zdobyczy. Inna sprawa, że jej zachowanie kojarzy się z jakąś trzpiotką, a nie z wysoko urodzoną panną. Z moim zdaniem zgadza się zresztą Chaol, który rzuca do Celinki:
– Zachowujesz się jak idiotka – wycedził Chaol przez zęby, uśmiechając się do tłumu.
To zachowanie jest u niej na porządku dziennym, także radziłabym się do niego przyzwyczaić, kapitanie.
Chaol każe Celince zachowywać się normalnie, na co ta prowokuje go pytaniem, czy w takim razie ma zeskoczyć z konia i zniknąć w tłumie.
– Jasne – mruknął Westfall. – Zniknęłabyś z trzema strzałami w plecach.
Dla takich kwestii warto żyć.
Orszak jedzie dalej. Mijając witryny sklepowe, Celinka zwraca uwagę na piękne ubranka, bo przecież kogo obchodziłby turniej i planowanie taktyki, kiedy na wystawie jest tyle ślicznych kiecek?
Po chwili parada znajduje się na traktacie ciągnącym się wzdłuż brzegów rzeki Avery. Z jednego statku wychodzą skuci w kajdany niewolnicy. Poza tym w samym porcie pracuje mnóstwo zniewolonych ludzi.
Dziewczyna chciała zeskoczyć z konia i podbiec do nich albo chociaż wrzasnąć, że nie należy do dworu księcia i nie jest współodpowiedzialna za ich złapanie, skucie i bicie.
A jeszcze przed chwilą byłaś taka usatysfakcjonowana rolą książęcej zdobyczy.
Chciała oznajmić wszem i wobec, że sama pracowała i cierpiała podobnie jak oni, ich rodziny i przyjaciele i że nie była taka jak potwory, które niszczyły wszystko wokół.
Oczywiście, że nie, ty tylko mordowałaś ludzi na zlecenie. Jak najbardziej masz więc prawo do moralizowania i oceniania działań króla oraz jego wojska.
Pragnęła ogłosić, że prawie dwa lata temu zrobiła coś dla nich – uwolniła około dwustu niewolników z rąk pewnego bogatego pirata.
Ach, no to już inna sytuacja. To cię całkowicie usprawiedliwia ze wszystkich mordów, knowań i socjopatycznych zapędów, którymi się jak dotąd wykazałaś.
Szczerze nie wierzę w tę dobroć, którą próbuje się przypisać Celince. Zupełnie nie pasuje ona do jej aroganckiej, dumnej postawy, którą dziewczyna bezustannie się wykazuje. Przy fragmentach takich jak ten mam wrażenie, że autorka na siłę próbuje nam ozłocić Celinkę, żebyśmy ją polubili. Może zamiast czynić z niej obrończynię (nie, nie napiszę tego z wielkiej litery) uciśnionych, lepiej byłoby popracować nad jej konstrukcją psychologiczną?
W tym miejscu następuje długi opis bramy zamku i pilnujących jej strażników. Orszak przejeżdża przez wrota i staje na dziedzińcu przed samym szklanym zamkiem. Celinka zostaje ściągnięta z konia. Chaol odciąga ją na bok i do naszej dwójki podchodzi książę Dorian.
– Sześćset komnat, kwatery wojskowych i służby, trzy parki, gaj ze zwierzyną łowną i stajnie po obu stronach – oznajmił, wpatrując się w swój dom. – Na co komu tyle przestrzeni?
Dorian reprezentuje sobą ten typ postaci młodzieżowego fantasy, którego szczególnie nie lubię – potencjalnego władcy, który nie chce nim być. Bo przecież to nie tak, że ludzie na przestrzeni wieków mordowali się i robili wszystko, żeby osiągnąć władzę. To nie tak, że istniały dworskie intrygi, które miały umożliwić im poszerzenie swoich wpływów. Skąd. Po co być królem ogromnego imperium, skoro można się opieprzać i zamiast tego flirtować z wieśniaczkami?
Z powodu postawy Doriana, wspólnie z Ciemną Gwiazdą postanowiłyśmy wprowadzić kategorię, która będzie krytykowała jego irytujące, bezsensowne zachowanie, w szczególności w kontekście jego tytułu:
Royal pussy: 1
Ciekawe, czy książę zionąłby równą niechęcią do szklanego pałacu, gdyby zamiast niego miał mieszkać w jakiejś ciasnej klitce albo chłopskiej lepiance. Może wtedy zastanowiłby się dwa razy, zanim zacząłby narzekać na nadmierny przepych zamku.
Poza tym Rithfold to stolica całego, ogromnego imperium, a szklany pałac to miejsce zamieszkania obecnego władcy. To chyba oczywiste, że budynek powinien być ogromny. W ten sposób król podkreśla swoje bogactwo i pozycję. Szklany zamek i jego wysokie, widoczne zewsząd wieże wywierają też wpływ psychologiczny, sprawiają, że poddani czują się obserwowani i mimowolnie respektują króla, obawiają się jego potęgi. Wiecie, coś na zasadzie wszędzie wiszących plakatów Wielkiego Brata z Roku 1984 Orwella.
Celinka przyznaje, że nie wie, jak Dorian może spać w szklanym zamku, skoro tylko szkło dzieli go od śmierci. Sama drży na myśl, że miałaby się wspinać równie wysoko po schodach wykonanych z samego szkła. Pałac musi być istnym koszmarem dla ludzi z lękiem wysokości.
– A więc myślimy podobnie. – Dorian zachichotał. – Podziękuj więc bogom, iż przydzieliłem wam komnaty w kamiennym zamku. Nie chciałbym, abyś czuła się niekomfortowo.
Akurat to nie szklanego zamku powinna obawiać się Celinka, tylko turnieju, że tak śmiem przypomnieć. Zwłaszcza, że jeszcze dwa tygodnie temu była w kopalni i nawet nie ćwiczyła walki.
Dziewczyna uznała, że obrzucenie księcia pochmurnym spojrzeniem nie będzie najmądrzejszą decyzją i postanowiła zamiast tego przyjrzeć się ogromnym wrotom prowadzącym do zamku.
No jak Dorian śmiał zasugerować, że Celinka się czegoś boi! Bezczelny książę.
Zamek ze szkła. Cóż za idiotyczny pomysł!
Też mi się tak wydaje. Nie sądzę, by pałac ze szkła był w stanie długo wytrzymać oblężenie. Inny fakt, że ponoć mieszkanie w szklanych budowlach ma socjologiczny wpływ – odbiera ludziom wrażenie prywatności, które, przynajmniej według mnie, dla władcy powinno być szczególnie istotne.
– Cóż – rzekł Dorian. – Odzyskałaś już trochę ciała, a twoja skóra nie jest już taka blada. Witaj w moim domu, Celaeno Sardothien.
Po tych słowach książę oświadcza, że turniej zaczyna się jutro, po czym żegna się z Celinką i Chaolem. Protagonistka ma prawdziwego farta, że właściwa rywalizacja odbędzie się dopiero za osiem dni, bo inaczej zaczęłaby konkurs bez żadnego przygotowania.
Przeskok!
Celinka trafia do swoich kwater, na które składają się: sypialnia z przyległą łazienką i przebieralnią, niewielka jadalnia oraz salon. Wszystkie meble są wspaniale wykonane i wygodne, a z balkonu widać było urzekający pięknem ogród i stojącą w nim fontannę.
Harmonię tego miejsca psuł jedynie widok strażników stojących pod oknami.
Ciężko, żeby jedną z najlepszych zabójczyń zostawiać bez żadnej eskorty, zwłaszcza, że zamieszkała ona właśnie w królewskim pałacu.
Gdy kapitan oprowadzał ją po kwaterze, zdążyła zauważyć, że znajduje się w niej dwanaście okien i jedno wyjście, a pod balkonem pełni straż dziewięciu strażników, każdy uzbrojony w miecz, nóż i kuszę.
Po pierwsze – miło, że Celinka znów wykazuje się skrytobójczym zachowaniem i bada teren. Po drugie – sama bohaterka zauważy, że dobór kuszy to słaby pomysł, bo jest ona ciężka. Ja dodam do tego także fakt, że kuszę bardzo długo się ładuje. Znalezione przeze mnie źródła mówią, że dało się ją naładować raz bądź dwa razy na minutę. Chyba, że chodzi o automatyczną kuszę, która była używana ze skutecznością jak broń obronna na Wielkim Murze Chińskim, ale raczej wątpię, by to do niej odnosiła się autorka, zważając na fakt, że świat przedstawiony bardziej kojarzy się z realiami europejskimi aniżeli dalekowschodnimi.
Ja akurat będę bronić kuszy. Strażnicy mają na głowie nie tylko Celinkę, ale i patrolowanie reszty otoczenia, na przykład przeciwników poza pałacem i jedynie za pomocą broni dystansowej będą mogli ich ściągnąć. Na dodatek może kusza stanowi ekwipunek każdego strażnika i nie będą specjalnie przystosowywać się do naszej głównej bohaterki. Warto też wspomnieć, że w średniowieczu kusza miała opinię zabójczej broni, której użycia próbował ograniczyć Kościół. Możliwe, że już samo jej noszenie mogło budzić strach, respekt, szczególnie jeśli nie było się doświadczonym wojownikiem.
Kiedy Chaol opuszcza kwaterę Celinki, dziewczyna podkrada się do okna, żeby wyjrzeć na zewnątrz.
Zgodnie z jej oczekiwaniami strażnicy już zdążyli zarzucić kusze na plecy. Ściągnięcie broni i załadowanie jej potrwałoby kilka sekund. W tym czasie mogłaby odebrać im miecze, poderżnąć gardła i zniknąć w ogrodzie.
Niezupełnie, bo strażnicy mają też noże i miecze, którymi mogliby się obronić. Poza tym czym chciałabyś im poderżnąć gardła, skoro nadal nie masz żadnej broni?
Celaena wiedziała, że znajdowała się w południowej części zamku i pokonawszy gaj, wyszłaby przy kamiennym murze, za którym płynęła rzeka Avery.
Gratulacje za umieszczenie niebezpiecznej zabójczyni w miejscu, z którego ma najkrótszą drogę ucieczki, Dorianie. Twoja chęć zrobienia jej przysługi okazała się ważniejsza od zdrowego rozsądku.
Royal pussy: 2
Przy okazji – nawet, jeśli Celinka pokonałaby strażników i przeszła gaj, to na pewno przy murze spotkałaby kolejnych wartowników. Przecież król nie zostawiłby takiego miejsca bez obstawy.
Chociaż… skoro sprowadził do swojego pałacu przestępców, z których jeden ma zostać jego Obrońcą, to bym się nie zdziwiła, gdyby zupełnie olał ochronę gaju oraz muru.
Celina przeszukuje pomieszczenia w poszukiwaniu czegokolwiek, co nadawałoby się do walki. Znajduje kilka szpil do włosów, którym odłamuje główki i związuje je sznurkiem.
Tak, gdyby wbiła coś takiego w szyję strażnika, z pewnością by go zabolało. Bez wątpienia zdobyłaby w ten sposób chwilę potrzebną, aby odebrać mu broń.
Po skonstruowaniu broni, Celinka poszukuje kolejnych rzeczy. Zauważa, że baldachim był pełen potencjalnych kryjówek.
Chaol zapewne kazał dokładnie sprawdzić pomieszczenie przed jej przybyciem.
W takim razie jego ludzie zawiedli, skoro zostawili zabójczyni niebezpieczne przedmioty i miejsca, w którym mogłaby je poukrywać.
Celinka wchodzi do bawialni.
Obejrzała kije do bilardu rozstawione wzdłuż przeciwległej ściany oraz kolorowe bile ułożone na stole krytym zielonym suknem i uśmiechnęła się. Chaol nie był aż tak sprytny, jak mu się wydawało.
Nie Chaol, tylko jego ludzie. Kapitan spędził ostatnie dwa tygodnie eskortując ciebie do Rithfold, więc nie miał szans nadzorować przeglądu twojej sypialni oraz otoczenia.
Celinka stwierdza, że póki co nic nie zabierze, żeby nie wzbudzać podejrzeń kapitana i wraca do swojej sypialni. Kładzie się na ogromnym materacu i ucina sobie godzinną drzemkę. Budzi ją służący, który anonsuje przybycie krawcowej.
Przez następną godzinę kobieta mierzyła Celaenę i prezentowała jej najrozmaitsze tkaniny w różnych kolorach. Większość z nich dziewczyna uznała za okropne, tylko nieliczne przyciągnęły jej uwagę.
Jak na kogoś, kto rok spędził w kopalni, Celinka jest cholernie wybredna – najpierw niedobry był kurczak, teraz be są tkaniny.
Gdy krawcowa usiłowała zaproponować jej jakiś styl ubioru, dziewczyna machała jedynie ręką i krzywiła się. Miała ochotę przebić kobiecie gardło szpilą z perłową główką.
Nie ma to jak chcieć zamordować kobietę, bo ta po prostu wykonywała swoje obowiązki.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 6
Po wizycie krawcowej Celaena czuła się prawie tak brudna jak w Endovier, więc postanowiła się wykąpać.
Naprawdę, staram się, żeby moja analiza była pozbawiona większych przekleństw, ale moja cierpliwość jest wystawiana na ogromną próbę. Napiszę więc jedno słowo – WDZIĘCZNOŚĆ. Mogłabyś ją czasem okazać, Celinko, zamiast ziać bezustanną żądzą mordu w stosunku do Bogu ducha winnych ludzi.
Tym razem nie miała nic przeciwko służącym, którzy służyli jej dyskretną pomocą.
Miłościwa pani.
Przez dwie godziny Celinka jest poddawana różnym zabiegom kosmetycznym, po których mogła wreszcie uśmiechnąć się do swego odbicia w lustrze. Tu następuje długi opis stroju Celinki i jej ułożenia włosów. Tak jak rozumiem to zachowanie w obecnej sytuacji – pierwszy raz od roku Celinka nosi kosztowne ciuchy i ją to cieszy – tak później nadal będziemy mieli tego typu opisy, które będą tylko spowalniały akcję. Podobną tendencję dostrzegłam przy okazji innej serii Maas, której dwa tomy zdążyłam przeczytać – mianowicie chodzi mi o serię o Dworach. Tam również protagonistka potrafiła co chwila opisywać swój strój, nawet, gdy nie miało to żadnego znaczenia.
Radość Celinki znika, kiedy dziewczyna przypomina sobie, po co przybyła do pałacu.
A więc miała zostać Królewską Obrończynią… Teraz przypominała bardziej Królewskiego Pieska Kanapowego.
Ależ Celinko, to nie powinien być dla ciebie problem, przecież tak lubisz ładne sukienki i pieski.
Celinka słyszy za swoimi plecami czyjś komplement i odwraca się. Jej oczom ukazuje się dojrzała kobieta, ubrana w strój dla służby. Z jakiegoś powodu nawet ta postać musi być piękna i atrakcyjna. Może to są jakieś wymagania przy pisaniu książek młodzieżowych? Coś w stylu: „w twojej książce połowa populacji musi być olśniewająca. Ta druga połowa to źli”?
Nieznajoma ukłoniła się.
– Jestem Philippa Spindlehead – powiedziała, podnosząc się. – Twoja osobista służąca. A ty zapewne jesteś…
– Celaena Sardothien – rzuciła dziewczyna beznamiętnie.
Czy Dorian przypadkiem nie wspominał Celince, że w pałacu zamieszka pod innym nazwiskiem i że jej prawdziwa tożsamość zostanie zachowana w tajemnicy? Więc po kiego diabła ta ameba zdradza swoje prawdziwe imię służącej?
Okazuje się jednak, że Philippa znała już sekret Celinki i sugeruje jej, by dziewczyna nikomu więcej nie przedstawiała się prawdziwym imieniem.
– A więc jak ludzie skomentują fakt, że jestem trzymana pod strażą?
Philippa podeszła bliżej i ignorując złowrogie spojrzenie zabójczyni, poprawiła jej sukienkę.
– Pomyślą, że jesteś jednym z kandydatów do roli Obrońcy. Pozostali również są strzeżeni.
Yyy, nie? W następnych rozdziałach dowiemy się, że turniej jest trzymany w tajemnicy przed resztą dworu, więc nikt nie pomyśli o Celince jak o potencjalnej Obrończyni.
Możliwe też, że uznają cię za kolejną przyjaciółkę księcia.
To już prędzej. I, tak na marginesie, wcale się wiele nie pomylą.
– Kolejną?
Kobieta uśmiechnęła się, ale nie spuszczała wzroku z sukni.
– Jego wysokość ma wielkie serce.
Szkoda, że nie ma równie wielkich jaj, by wymagać respektowania swojej osoby i pozycji.
Celinka chce wiedzieć więcej, ale Philippa ucina rozmowę, twierdząc, że plotkowanie nie należy do jej obowiązków. Radzi Celince, żeby również trzymała język za zębami. Coś czuję, że zaraz po Chaolu to Philippa będzie drugim głosem rozsądku w tej książce.
– Robię to, na co mam ochotę – odparła dziewczyna i przyjrzała się swej służącej. Dlaczego przydzielili jej kobietę w podeszłym wieku? Przecież obezwładniłaby ją w ciągu jednej sekundy.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 7
– No to szybko wrócisz do kopalni. – Philippa oparła dłoń na biodrze. – Nie krzyw się, bo brzydko wtedy wyglądasz.
Philippa poza byciem kolejną w miarę rozsądną postacią w Szklanym tronie, ma też za zadanie przypominać nam o urodzie Celinki.
Poza tym – czy tylko ja wyobrażam sobie Celinkę w tej scenie z miną rozkapryszonego dzieciaka, któremu mama nie chce kupić lizaka?
– Zwariowałaś? Jestem zabójczynią, a nie jakąś królewską trzpiotką!
No patrz, a ja po twoim zachowaniu z początku rozdziału wysnułam dokładnie odwrotny wniosek. Nie zapominajmy też o ciągłych opisach urody księcia, które snujesz w swojej główce, kiedy akurat nie myślisz o zamordowaniu innego człowieka.
– Ale nadal jesteś kobietą i Wyrd mi świadkiem, że dopóki jesteś pod moją pieczą, dopóty będziesz zachowywać się jak kobieta.
Tak, błagam, nauczcie ją tam odrobiny dyscypliny! Sama wam za to zapłacę!
Celinka zauważa, że Philippa jest bardzo śmiała, na co służąca odpowiada jej, że nie bez powodu przydzielono ją akurat do niej.
– A więc wiesz o tym, czym się zajmowałam, tak?
– Wybacz, ale wolę zajmować się twoimi strojami – odparła Philippa. – Nie chcę, aby moja ucięta głowa potoczyła się po ziemi.
Philippa rozmawia z Celinką od kilu sekund, a już rozpoznała, jakim rodzajem człowieka jest główna bohaterka. Celince świetnie idzie ukrywanie swojej tożsamości, doprawdy.
To wypada jeszcze bardziej kuriozalnie, kiedy wspomnimy poprzedni rozdział, gdzie Celinka mówiła, że nie ufała kolegom po fachu! Dlaczego miałaby się otworzyć przed służącą przysłaną przez króla, która może donieść plotki?
Celinka szczerzy zęby, na co Philippa karze nie stroić jej min i dodaje, że: nieładnie to wygląda, gdy tak marszczysz nosek.
Celaena z otwartymi ustami patrzyła na zamykające się drzwi.
Jak miło, że ktoś jeszcze potrafi sprawić, że nasza bohaterka zapomina języka w gębie. Więcej takich fragmentów proszę.
Przeskok!
Na następnych czterech stronach nie uświadczymy obecności Celinki, gdyż tym razem będziemy mieli do czynienia z narracją z perspektywy księcia Doriana. Chwalmy Pana!
Dorian siedzi obok swojego ojca. Obaj mężczyźni intensywnie się w siebie wpatrują.
Dorian zazwyczaj nie pamiętał, że z wyglądu tak mało przypominał ojca. To jego młodszy brat Hollin odziedziczył po rodzicu masywną budowę ciała, okrągłą twarz oraz bystrość spojrzenia. Dorian był natomiast wysoki, dystyngowany i elegancki, a przy tym miał zaskakująco szafirowe oczy.
Ten opis byłby ciekawy, gdyby nie to, że MIELIŚMY JUŻ Z TYSIĄC OPISÓW WYGLĄDU DORIANA. Naprawdę, czy autorka może nareszcie przestać przypominać nam to samo i skupić się na akcji?
Nawet jego matka nie mogła się poszczycić tak pięknymi oczami. Nikt nie wiedział, po kim chłopak je odziedziczył.
Ach, może to po to autorka tysiące razy zaznacza kolor oczu Doriana – by „subtelnie” zasugerować nam, że królowa wykonała skok w bok.
– Przywieźliście ją? – spytał wreszcie ojciec. Jego głos był twardy i surowy, pobrzmiewał w nim szczęk oręża i świst strzał.
Wiem, że to czepianie się, ale jak w głosie może pobrzmiewać szczęk broni? Dźwięki broni i głosu nie mają ze sobą nic wspólnego.
Dorian zaręcza, że Celinka nie będzie sprawiać problemów w Rithfold. Książę jest świadomy, że sprowadzając dziewczynę wystawia cierpliwość ojca na próbę i zastanawia się, czy podjęte ryzyko będzie warte gniewu króla.
– Myślisz tak jak każdy idiota, którego zamordowała – rzekł król. Dorian wyprostował się, ale władca ciągnął niewzruszenie: – Ta dziewczyna nie posłucha niczyich rozkazów i nie zawaha się, jeśli dostrzeże szansę na wbicie ci sztyletu prosto w serce.
Zgadzam się z królem, ale równocześnie śmieszą mnie podobne słowa z ust kogoś, kto sprowadził do swojego pałacu największe szumowiny z całego imperium.
Książę stwierdza, że to właśnie dlatego Celinka ma szansę wygrać turniej, po czym dodaje, że właściwie cały ten konkurs może być zbędny. Jego ojciec rzuca, że syn po prostu boi się stracić pieniądze.
„Gdybyś tylko znał prawdę – pomyślał książę. – Gdybyś wiedział, że przebyłem taki szmat drogi nie tylko po to, żeby znaleźć dobrą wojowniczkę i się wzbogacić, ale również po to, aby się stąd wyrwać! Aby uwolnić się od ciebie na możliwie jak najdłużej!”.
Dokładnie jak w Rywalkach, mamy do czynienia z biednym księciem i jego okropnym ojcem. Okropnym, bo wymaga od swojego potomka logicznego myślenia oraz rozsądku.
Royal pussy: 3
– Gwarantuję ci, że Celaena będzie należycie wypełniać swoje obowiązki. Tak naprawdę to ona w ogóle nie wymaga szkolenia.
Przecież sam zauważyłeś w rozdziale trzecim, że Celinka mogła wyjść z wprawy po roku spędzonym w kopalni. Nie wciskaj kitu swojemu ojcu.
Dorian ponownie stwierdza, że turniej to głupota. Król mu odpowiada:
– Bacz na słowa albo rozkażę jej, aby poćwiczyła na tobie.
Popieram, chcę przeczytać scenę, w której Celinka spuszcza manto własnemu crushowi.
W dalszej części dialogu król przypomina synowi, że książę Perrington wystawił do walki Caina, którego będziemy mieli okazję poznać w kolejnych rozdziałach.
To o wiele sensowniejszy wybór. Cain jest zahartowanym wojownikiem, który zdobywał doświadczenie na dziesiątkach pól bitewnych. Tak właśnie powinien wyglądać prawdziwy Obrońca.
Skoro król tak twierdzi, to po kiego grzyba organizuje ten konkurs?
Dorian słusznie zauważa, że ten tytuł jest zabawny, skoro Obrońcy to kryminaliści. Król odpowiada mu na to:
– Jestem zdobywcą kontynentu, a wkrótce zawładnę całą Erileą. Nie kwestionuj moich decyzji.
Niestety, książę słucha się ojca i posłusznie mamrocze przeprosiny. Rozumiem, że chłopak może się bać swojego tatusia, gdyż, jak za chwilę zobaczymy, nie grzeszy on delikatnością, ale Dorian naprawdę powinien mieć więcej odwagi, zwłaszcza, kiedy chodzi o coś równie absurdalnego jak konkurs organizowany dla skrytobójców w królewskim zamku.
W gruncie rzeczy król nic nie mógłby mu zrobić, bo Dorian to jego następca. Najwyższy czas zacząć wyrażać swoje zdanie i stawiać własne warunki, książę.
Royal pussy: 4
– Toczymy wojnę z Wendlyn – ciągnął ojciec. – Zewsząd otaczają mnie wrogowie. Kto wykona swoje zadanie lepiej od człowieka bezgranicznie wdzięcznego za drugą szansę, a do tego sowicie wynagrodzonego?
No nie wiem, może ktoś, kto byłby wychowywany w duchu posłuszeństwa i wierności królowi od urodzenia, a nie degenerat, który nawet nie umiał przestrzegać prawa?
Po chwili król wspomina o tym, że Perrington przekazał mu, iż Dorian dobrze zachowywał się podczas podróży.
– Z takim psem pasterskim jak Perrington musiałem się dobrze zachowywać.
– Nie życzę sobie, aby jakieś wieśniaczki łomotały później do wrót zamku i wyły, że złamałeś im serce.
Khem? Czy na dworze naprawdę nie ma dostatecznie wiele kobiet, by to z nimi romansował sobie książę? Poza tym – jak dotąd mamy ukazanego króla jako okrutnego władcę, którego boi się nawet jego (być może) własny syn, więc jakim prawem jakieś wieśniaczki miałyby do niego przychodzić ze skargami na Doriana? Może władca mówił to ironicznie, ale nadal, taka sytuacja prezentuje się idiotycznie.
Nie rozumiem prucia się o romanse i o bękarty. Zarówno w innych książkach fantasy, jak i w historii było multum władców, którzy płodzili bękartów i często mało kto się tym przejmował na zasadzie, że któryś z nich naprawdę zagrozi pozycji. Zazwyczaj takie jednostki spychano na margines, ewentualnie opchnięto jakiś pomniejszy tytuł czy funkcję, by siedziały cicho. Przy okazji mężczyzna miał okazję do przechwałek przy kolegach i nikt nie zarzuciłby, że jest impotentem czy bezpłodnym. Problem widziałabym prędzej w idealistycznym podejściu do życia Doriana. Znając go, pewnie chciałby zaraz poślubić wieśniaczkę, której oddał całe serce.
– Haruję całe życie, aby zbudować i utrzymać imperium – ciągnął król. – Nie wprowadzaj teraz zamieszania, płodząc nieślubnych dziedziców. Ożeń się z porządną kobietą, daj mi przynajmniej jednego wnuka, a potem dokazuj, ile dusza zapragnie. Gdy sam zostaniesz królem, zrozumiesz konsekwencje nierozważnego postępowania.
Ponownie – król mądrze gada, ale jego słowa tracą swój wydźwięk, kiedy się pamięta, że to on jest organizatorem konkursu dla największych przestępców z całego kontynentu.
– Gdy zostanę królem, nie będę próbował zawładnąć Terrasenem przy pomocy czegoś tak niestabilnego jak linia sukcesji – odparł książę.
Aha, czyli wolisz wolną elekcję? Bo obawiam się, że to wcale nie jest lepsza opcja, jeśli weźmie się pod uwagę, że nawet w takiej stosunkowo niewielkiej Polsce, wybranie następnego monarchy wiązało się z wieloma problemami. W przypadku całego kontynentu byłoby to jeszcze gorsze. Już lepiej poślubić sobie szlachciankę, spłodzić syna i mieć problem z głowy. Dorian powinien się cieszyć, że ojciec nie zaręczył go z jakąś panną, kiedy książę był dzieckiem albo zanim w ogóle się urodził.
Chaol ostrzegał go, aby zważał na słowa podczas rozmowy z królem, ale gdy ojciec zwracał się do niego jak do rozpieszczonego bachora, natychmiast tracił cierpliwość.
Jeśli nie chcesz, żeby ojciec traktował cię jak bachora, to się tak nie zachowuj, wdając się w pyskówki i natychmiast chowając potem głowę w piasek. Nie wspomnę już nawet o twoim bezustannym podrywaniu wszystkiego, co się rusza i ma waginę.
Royal pussy: 5
Chaol jako głos rozsądku to mój ratunek podczas analizowania tego rozdziału. Piętnaście stron potrafi wymęczyć, zwłaszcza z taką Celinką i Dorianem u boku.
– Nawet, gdybyś zaproponował im autonomię, ci buntownicy nabiliby twą głowę na włócznię i zatknęliby ją na bramie Orynthu.
– Być może powiesiliby tam również moich nieślubnych dziedziców, gdyby mi się poszczęściło w tej sprawie.
O tym właśnie mówię. Zamiast podyskutować z ojcem o rządach, o tym, jaką ma wizję na przyszły wygląd imperium i jakie działania by podjął, Dorian rzuca ironiczne komentarze. I on się jeszcze dziwi, że król nie traktuje go poważnie?
Król rzuca synowi jadowity uśmiech i wypowiada uwagę o srebrnym języku swojego potomka. Na moment między mężczyznami zapada milczenie, które przerywa Dorian.
– Być może powinieneś dobrze się zastanowić nad trudnościami, jakie sprawia nam pokonanie wendlyńskiej floty. Może to sygnał, że powinieneś przestać bawić się w boga.
– Bawić się? – Król uśmiechnął się. Jego krzywe zęby błysnęły żółto w blasku ognia.
Ta adnotacja o zębach jest po to, żebyśmy nie zapomnieli, iż król jest postacią negatywną. Bo wiecie, kiedy ktoś jest zuy, nie może mieć żadnych pozytywnych cech, nawet tych fizycznych. Sarah J. Maas ma bardzo podobny sposób obrazowania postaci negatywnych, co Veronica Roth w Niezgodnej. Otóż, jeśli ktoś jest już antagonistą to:
- jest obleśny,
- podejmuje okrutne/chamskie działania nawet wtedy, kiedy nie zgadza się to z jego postacią i ze zdrowym rozsądkiem ogólnie,
- posiada obie te cechy.
Toteż postanowiłyśmy z Ciemną Gwiazdą wprowadzić nową kategorię przeznaczoną dla naszych wybitnych antagonistów:
If you’re evil and you know it clap your hands: 1
Kategoria brzmi może infantylnie, ale skoro autorka nie traktuje swoich postaci poważnie, to my tym bardziej nie będziemy tego robić.
Król mówi synowi, żeby trzymał się z dala od Celinki, bo jest niebezpieczna i uwiedzenie jej mogłoby ponieść za sobą poważne konsekwencje. Szkoda, że władca nie pomyślał o zagrożeniu, jakie stanowi protagonistka, kiedy zamordowała w jego kopalni dwudziestu trzech ludzi.
– A jeśli postanowię się z nią związać, ojcze, to co zrobisz? Mnie również wtrącisz do kopalni?
Matko jedyna. Czy Dorian w ogóle siebie słyszy? Zna Celinkę dwa tygodnie i już zadaje podobne pytania? Koleś, czy zdążyłeś zapomnieć, że ona jest pozbawioną tytułu płatną zabójczynią, która, nawiasem mówiąc, rozważała nawet zamordowanie ciebie w akcie zemsty na twoim tatusiu?
Poza tym brawo za ponowne wdawanie się w pyskówki i prowokowanie swojego ojca, kiedy ten daje ci w rzeczywistości cenne wskazówki.
Royal pussy: 6
Król policzkuje Doriana tak mocno, że ten ledwie powstrzymuje łzy. Bicie własnego dziecka spokojnie można podciągnąć pod naszą najnowszą kategorię:
If you’re evil and you know it clap your hands: 2
Fakt, że książę prowokował ojca pomimo świadomości, jak agresywny potrafi być, pokazuje tylko jego niedojrzałość. Zamiast pyskować, mógłby spróbować użyć dyplomacji albo nawet manipulacji i w ten sposób spróbować dogadać się z królem. Rozumiem jednak, że to nie wpisywałoby się za bardzo w jego profil psychologiczny, więc punktów za to nie dam.
– Może i jesteś moim synem – warknął król – ale ja nadal jestem twoim władcą. Będziesz mnie słuchał, Dorianie Haviliard, albo za to zapłacisz. Więcej nie będziesz kwestionował moich słów.
Po tych słowach Dorian, świadomy, że jeśli zostanie dłużej, napyta sobie więcej biedy, kłania się ojcu i opuszcza salę tronową. Rozsądna decyzja.
Nareszcie koniec rozdziału siódmego. Wymęczyłam się za trzech. Mam przynajmniej nadzieję, że dzisiejsza analiza was usatysfakcjonowała i do zobaczenia za tydzień. ;)
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 7
Royal pussy: 6
If you’re evil and you know it clap your hands: 2