niedziela, 10 listopada 2019

SZKLANY TRON – ROZDZIAŁ 4

Rozdział rozpoczyna się opisem przeżyć Celinki po opuszczeniu sali tronowej. Dowiadujemy się z niego, że służący zaserwowali jej dość brutalną kąpiel. Celince wciąż trudno uwierzyć w to, że odzyskała wolność. Odczuwa to o tyle wyraźnie, że Chaol przed kąpielą zdjął jej kajdanki. Aż dziw, że mając swobodę ruchu, Celinka nie zrobiła krzywdy którejś z myjących ją osób. Wiemy przecież, jak brutalne myśli przewijają się przez umysł bohaterki, kiedy coś jej nie pasuje.

Dziwnie było leżeć na materacu. Dziwnie było czuć gładkość jedwabiu i miękką poduszkę pod głową. Celaena, przyzwyczajona do smaku zeschłego chleba i rozmokłego owsa, zapomniała już, jak smakują inne potrawy. Nie pamiętała, czym jest czyste ciało i świeża odzież. Były to dla niej zupełnie nowe doświadczenia.

Właściwie to obiad nie okazał się aż tak wspaniałym przeżyciem. Nie dość, że pieczony kurczak nie był zbyt smaczny, to jeszcze po paru kęsach Celaena zerwała się i pobiegła do łazienki, aby zwrócić zawartość żołądka. A przecież tak bardzo chciała się najeść! Marzyła o tym, aby móc poklepać się dłonią po pełnym brzuchu; pragnęła ubolewać nad tym, że zjadła za wiele i obiecywać sobie, że już nigdy więcej nie ulegnie łakomstwu.

I znowu mamy tu przypadek całkiem solidnego kawałku tekstu, zepsutego zarozumiałą postacią Celinki. Na jej miejscu każdy cieszyłby się choćby z przeciętnego posiłku. Założę się, że nawet my, gdy jesteśmy bardzo głodni, to nie jesteśmy bardzo wybredni, a co dopiero laska po roku morderczej pracy.

Podczas kąpieli zobaczyła odbicie własnej twarzy w lustrze. Widok ostro sterczących kości policzkowych, mocno zarysowanej szczęki i nieco zapadniętych oczu przygnębił ją. Oddychała rytmicznie, chcąc się uspokoić. Powinna się cieszyć świeżo odzyskaną nadzieją. Będzie jeść. Naje się do syta. Będzie regularnie ćwiczyć. I szybko powróci do pełni sił.

No właśnie powinna się cieszyć. Wiem, że to powtarzanie się, ale ona jak na skrytobójczynię za bardzo zwraca uwagę na swój wygląd i to nie na zasadzie, że jest słaba, tylko, że nie jest piękna. Kurde, jeszcze z tego powodu rozpaczać? Jak wywnioskowałam, to raczej nie byłaś morderczynią uwodzicielką tylko taką... zwykłą.

Zasnęła, wyobrażając sobie wystawne uczty i odzyskaną chwałę.

Boże, ale ona ma tupet.

Następnego ranka do Celinki przychodzi Chaol. Zastaje ją śpiącą na podłodze.

Celaena otworzyła jedno oko. Oczywiście kapitanowi nawet nie przyszło do głowy, aby wspomnieć, że po umyciu prezentuje się o wiele lepiej.

Tak, bo to jest oczywiście najważniejsze. I wydaje mi się, że to było oczywistością, że wreszcie ogarną twoje brudy.

Gdy wstawała, zsunął się z niej koc. Nie przeszkadzało jej to, bo jej ciało było przecież zasłonięte przez nieforemny ciuch zwany tu koszulą nocną.

W drugim rozdziale myślałaś o tym, że nic cię nie zawstydza. Więc czemu miałby robić to odsłonięty cycek?

– Na łóżku było mi niewygodnie – wyjaśniła, ale szybko zapomniała o kapitanie, gdy padły na nią promienie słońca.

Co? Celinka ma dziwny tok myślenia, skoro wyżej stawia myśl o słoneczku, a nie o tym, że ważny gość wszedł do sypialni.

Były to jasne i ciepłe promienie. Promienie, w których mogłaby się wygrzewać codziennie, gdyby tylko odzyskała wolność. Promienie, które mogłyby przegnać z jej wspomnień bezkresny mrok kopalni. Blask słońca przenikał przez szczeliny między ciężkimi zasłonami i rysował na ścianach cienkie prążki. Celaena wyciągnęła ostrożnie dłoń przed siebie.

Wszystko pięknie. Ale czy tylko ja mam wrażenie, że ten opis to sztuczne wydłużanie czasu antenowego? Może brak mi wrażliwości, nie wiem.

Jej ręka była niezwykle chuda – przypominała wręcz szkielet – ale mimo licznych siniaków, ran i blizn wydawała się piękna w porannym świetle słonecznym.

Może jestem zjebana, ale czy tylko dla mnie, nawet gdyby Celinka była wygłodzonym dzieckiem w gettcie żydowskim w czasie II wojny światowej, nadal czułaby się ultra seksownie? XD

Celinka podbiega do okna i rozsuwa zasłony. Przez chwilę patrzy w niebo, a następnie myśli:

„Nie będę się bać” – obiecała sobie w duchu. Po raz pierwszy od dawna uwierzyła w te słowa. Uśmiechnęła się.

Brzmi to dziwnie, porównując jej wcześniejsze sceny, gdzie ukazywała pychę. Jakby ałtorka rzuciła ten fragment, by pokazać, NO DZIEWCZYNKI TERAZ MACIE GIRL POWER MACIE BYĆ SILNE.

Celaena czuła zadowolenie – niemal radość! – a jej nastrój jeszcze się poprawił, gdy służące zaplotły jej warkocz i ubrały w zadziwiająco wspaniały strój do jazdy konnej, który maskował jej chudość. Uwielbiała ubrania. Lubiła dotykać jedwabiu, aksamitu, satyny, zamszu i szyfonu i zachwycała się ich doskonałym wykończeniem. Fascynowało ją piękno szwów i skomplikowana szlachetność obszytej tkaniny. Gdy wygra tę idiotyczną rywalizację i odzyska wolność, kupi sobie wszystko, czego tylko zapragnie.

 Tak, wiemy. Cieszy mnie ta konsekwencja w prowadzeniu charakteru Celinki, bo jednak nie ma to jak spłycenie morderczyni tylko po to, by nastolatki mogły się z nią utożsamiać. A co lubią nastolatki? Modę!

Stała przed lustrem przez dobre pięć minut, podziwiając swe odbicie. Zaśmiała się, gdy Chaol stracił w końcu cierpliwość i niemalże siłą wyciągnął ją z komnaty. Na widok nieba dziewczyna poczuła chęć, aby tańczyć i śpiewać, ale zawahała się i spochmurniała, gdy ujrzała w oddali skały koloru kości i wyryte w zboczach jamy wyglądające jak paszcze.

Czy ona przez rok pracowała w kopalni, czy w przedszkolu? Zachowuje się jak pięciolatka.

Celinka rozmyśla o tym, że porzuca swoich współwięźniów. Szybko jednak o nich zapomina, kiedy w jej polu widzenia pojawia się Dorian wraz ze sforą psów.

Dziewczyna uklękła na jedno kolano i zaczęła drapać zwierzęta za uszami i gładzić po łbach, ignorując ból opatrzonych niedawno ran. Psy lizały ją po dłoniach i po twarzy, a ich ogony tłukły przez cały czas o ziemię niczym bicze.

Kątem oka Celaena ujrzała parę czarnych butów. Psy natychmiast uspokoiły się i usiadły na zadach. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała prosto w szafirowe oczy księcia Adarlanu. Młodzieniec uśmiechnął się lekko, nie przestając się jej przyglądać.

Jeszcze ma dobry kontakt z piesiuniami. Kolejny przykład relatable dziewczyny, bo kto kocha pieski i inne domowe zwierzaki? Nastolatki!

Ach, no i serdecznie dziękuję za przypomnienie, że książę Dorian ma SZAFIROWE oczy. Niemal o tym zapomniałam od ostatniego rozdziału!

Kapitan Westfall stanął tak blisko za nią, że jego kolana ocierały się o jej zieloną pelerynę z aksamitu. Aby go rozbroić, wystarczyłyby jej dwa ruchy.

Ten opis brzmi naprawdę zabawnie, kiedy wie się, jak wyglądał pierwszy trening Celinki z Chaolem. SPOILER: pomimo bycia wypoczętą i posiadania oręża, bohaterka przegrywa. Więc Celinko, dziecinko ty moja, przestań się w końcu chełpić, bo się tylko pogrążasz.

– Lubisz psy? – spytał książę.

Przytaknęła. Dlaczego zrobiło się jej tak gorąco?

Znowu Celinka sama sobie zaprzecza. Z chłodnego opisu, jak to by mogła od razu zdjąć Chaola, przeszła do typowego dla młodzieży przeżywania każdego słowa swojego książęcego crusha.

Początkowo Celinka nie odpowiada na pytanie Doriana, więc ten zadaje je ponownie. Bohaterka na odczepnego rzuca, że na pytanie księcia nie ma odpowiedzi.

Dorian ukłonił się nisko.

– A więc przyjmij me przeprosiny, o pani! Zniżenie się do reakcji na moje pytania w istocie mogłoby się okazać upokarzającym doświadczeniem. Następnym razem spróbuję wymyślić bardziej interesujący temat do dysputy.

Z tymi słowami odwrócił się na pięcie i odszedł, a psy pobiegły za nim.

On tak na serio? XD W sensie rozumiem, że Maas próbowała ukazać nam uczynnego księcia, ale wyszła taka pizda, co za wszystko przeprasza, nawet za to, za co nie powinna. Niczym Maxon z serii ,,Rywalki''.

Jak dla mnie to był książęcy foch. Niemniej, zachowanie raczej nieprzystające dorosłemu następcy tronu.

Celaena skrzywiła się. Zmarszczka na jej czole pogłębiła się jeszcze, gdy spostrzegła szyderczy uśmiech na twarzy kapitana. Mężczyzna ruszył za księciem w kierunku jeźdźców, którzy szykowali się do drogi. Nagle dziewczyna zapragnęła rozwalić komuś czaszkę o mur, ale żądza krwi prysła, gdy przyprowadzono jej srokatą klacz.

XDDDDDDD Coś we mnie autentycznie umarło. Teraz sobie uświadomiłam, że ta socjopatka przypomina memy z bezlitosne.pl, które obrazują, jak bardzo kobiety nie lubią tej szmaty, co jest popularniejsza i zabrała im obiekt westchnień lub byłego, zwanego powszechnie „cipeuszem”.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 5

Wspięła się na siodło. Niebo nagle przybliżyło się do niej i rozciągnęło daleko we wszystkie strony, ku krainom, o których nigdy nie słyszała. Złapała łęk siodła. A więc naprawdę opuszczała Endovier! Wszystkie te beznadziejne miesiące i lodowato zimne noce skończyły się na dobre. Celaena oddychała głęboko. Wiedziała – ba, była wręcz pewna! – że gdyby tylko się postarała, pofrunęłaby ku niebu.

Pewnie ludzie mogą uznać, że się czepiam, ale moim zdaniem obraz rozmarzonej dziewczyny mocno nie współgra z wcześniejszym wmawianiem czytelnikom, że mamy do czynienia z najlepszą zabójczynią wszech czasów, wielką suczą, która nie szanuje nawet możnowładców.

Nastrój bohaterki psuje Chaol, który przytwierdza do jej rąk kajdany.

Długi łańcuch przytwierdzony do kajdan dziewczyny niknął w jukach czarnego rumaka, którego dosiadał kapitan. Celaena przez moment zastanawiała się, czy nie zarzucić łańcucha na gałąź mijanego drzewa i nie zeskoczyć z konia, tak by mężczyzna zadyndał w powietrzu.

Tak, a potem byś płakała na cały świat, że nie możesz się wydostać z kajdan, bo sama się nie rozkujesz albo że reszta jeźdźców (liczę, że mają większe zdolności niż strażnicy kopalni) spuszcza ci manto. Zresztą, jak zrozumiałam, te kajdany są przyczepione do juków, więc prędzej to koń zawiśnie, a facet spadnie i co najwyżej się połamie. A ty tak kochasz zwierzątka.

Towarzyszący im orszak był dość spory i liczył dwudziestu jeźdźców. Na przedzie ustawiło się dwóch gwardzistów z proporcami królewskimi, za nimi miał jechać następca tronu oraz książę Perrington, a dalej sześciu gwardzistów. Wyglądali na nieszkodliwych niczym talerz owsianki, ale z pewnością wyszkolono ich, aby chronili przed nią Doriana.

Wreszcie jakiś opis docenienia przeciwnika, faktu, że jego wygląd może sprawiać pozory. Chociaż to i tak dziwne, że strażnicy wyglądają dla Celinki niegroźne (i to porównanie do owsianki wtf, jak coś jem to nie patrzę, czy to jest zabójcze). Co wpływa na groźny wygląd poza zbroją i bronią? Bo nie wiem, czy dla Celinki ktokolwiek wygląda groźnie, nawet stukilogramowy, dwumetrowy bydlak.

Orszak wraz z Celinką rusza w podróż. Dziewczyna znowu myśli o pozostałych niewolnikach, o tym, że żaden z nich już nigdy nie odzyska wolności. Wspomina masowe groby, które zawsze pod koniec tygodnia były już pełne.

Nagle dziewczyna przypomniała sobie o trzech długich bliznach biegnących wzdłuż jej pleców. Nawet jeśli odzyska wolność i wreszcie zamieszka na wsi, te blizny będą jej zawsze przypominać o tym, przez co przeszła. I o tym, że odzyskała wolność, a pozostałym się to nie udało

 


Nie mów, że ty się tak przejmujesz biednymi niczym Katniss z Igrzysk śmierci, by pokazać dziewczynkom, że jesteś wzorem do naśladowania, bo wiadomo, że wyżej cenisz siebie. No i znowu nawiązanie do tego, jak Celinka wygląda. Naprawdę, wiemy, że cierpiała i jej wygląd się pogorszył.

Celaena spojrzała na wprost i odepchnęła od siebie wszelkie myśli.

Inteligencją nie grzeszy, więc pewnie nie miała za bardzo co odpychać, poza myśleniem o tym, jak to niektórzy faceci są przystojni.

Celinka opuszcza teren kopalni, za  nią zamykają się ich wrota.

Poruszyła skutymi ramionami, obserwując zachowanie łańcucha, który łączył ją z koniem kapitana. Łańcuch był niewątpliwie przymocowany do siodła mężczyzny, zapiętego pod końskim brzuchem. Podczas postoju na popas Celaena mogłaby poluźnić nieco popręg. Gdyby szarpnęła później łańcuchem z odpowiednią siłą, mogłaby zerwać siodło z konia Westfalia. Ten spadłby na ziemię, a ona sama...

Ja nie jestem zbytnio mądra, ale już wcześniej zwróciłam uwagę na to, że twój trik z powieszeniem typa by nie wypalił. Cóż za tytan intelektu, że dopiero teraz Celinka zmieniła sadystyczne plany.

Wyczuła, że kapitan przygląda się jej z uwagą. Miał nastroszone brwi i mocno zaciśnięte usta. Wzruszyła ramionami i puściła łańcuch luzem.

O, widzę, że przeciwnik zaskoczył Celinkę. Chaol nie jest na tyle głupi, by nie wiedzieć, że ma do czynienia ze skrytobójcą!

Późnym rankiem orszak Celinki wjeżdża do Dębowej Puszczy, będącej granicą między cywilizowanymi krajami Wschodu, a dzikim Zachodem.

Legendy głosiły, że wciąż zamieszkują go osobliwe i śmiertelnie niebezpieczne plemiona - okrutni i krwiożerczy uchodźcy z upadłego Wiedźmiego Królestwa. Celaena spotkała raz pewną młodą kobietę żyjącą na tych przeklętych ziemiach. Istotnie była okrutna i krwiożercza, ale właściwie niczym nie różniła się od zwykłego człowieka. Krwawiła również tak samo.

Mamy sadyzm, ale przynajmniej nie mamy rozwlekłego opisu jej wyglądu. Alleluja!

Celinka próbuje zagadać Chaola, ale ten ostentacyjnie ją ignoruje. Bohaterka się irytuje.

– Masz zamiar ignorować mnie przez resztę życia?

Chaol Westfall uniósł brwi.

– Czyżbym naprawdę cię ignorował?

Marudo, przed chwilą ty milczałaś, gdy Dorian spytał cię o pieseły.

Celaena zacisnęła usta, opanowując rozdrażnienie.

„Przecież nie wybuchnę przy nim gniewem – pomyślała. – Miałabym mu dać tę satysfakcję?".

Jak widzicie, Celinka wyżej stawiają pychę niż chęć mordu. Naprawdę nie wiem, czy się cieszyć, że nie chce wybuchać złością, czy się denerwować, że robi to, by nie dać satysfakcji Chaolowi.

– Ile masz lat? – zapytała.

– Dwadzieścia dwa.

– Jesteś bardzo młody! – Celaena zatrzepotała oczami [a nie rzęsami przypadkiem?] i przyjrzała się baczniej mężczyźnie, czekając na jakąś reakcję. – Tak szybko dochrapałeś się rangi kapitańskiej?

Śmieszna uwaga z ust hot 18, która jest najlepszą zabójczynią.

– A ile ty masz lat? – spytał [Chaol].

– Osiemnaście.

Nie skomentował.

– Wiem – ciągnęła Celaena. – To doprawdy niezwykłe, że udało mi się osiągnąć tak wiele w tak młodym wieku.

I, mimo morderczej pracy w kopalni, dalej się pysznić jak paw.

– Przestępstwo to żadne osiągnięcie, Sardothien.

Ten facet to na razie kwintesencja rozumu i godności człowieka. Uwielbiam już go.

Piątka!

 


– Jeśli chcesz, mogłabym ci opowiedzieć, jak tego dokonałam.

– Czego dokonałaś? – spytał obojętnie.

– No w jaki sposób tak szybko rozwinęłam swój talent i zdobyłam taką sławę.

– Nie chcę o tym słuchać.

Nie takiej odpowiedzi spodziewała się Celaena. 

 


– Nie jesteś szczególnie miły – rzuciła przez zaciśnięte zęby. Jeśli rzeczywiście chciała zaleźć mu za skórę, będzie musiała mocniej się do tego przyłożyć.

 


Mówiłam, że u Celinki ego jest wyżej niż sadyzm, przez co trudno mi ją oceniać jako najlepszą zabójczynię. Wybaczcie.

– Jesteś przestępczynią, a ja kapitanem Gwardii Królewskiej. Prowadzenie uprzejmych pogawędek z tobą nie należy do moich obowiązków. Ciesz się, że nie zamknęliśmy cię w wozie. 

 


– Cóż, założę się, że jesteś dość wrednym partnerem w rozmowie nawet, gdy silisz się na uprzejmą pogawędkę.

Tobie ciśnięcie nie wyszło. Słabiutko.

2/10.

Mężczyzna nie zareagował, a Celaena – wbrew sobie – poczuła się nieco głupio. Upłynęło kilka minut.

Dzięki, że wreszcie ktoś ją zaorał. Mogę się tym fragmentem raczyć i raczyć.

Celinka zaczyna zadawać kapitanowi kolejne pytania, tym razem dotyczące jego pochodzenia. Chaol próbuje ją zbyć, ale jego próby na wiele się nie zdają.

– Jesteś księciem?

– Nie.

– Zwykłym lordem?

Nie odpowiedział i zabójczyni uśmiechnęła się z rozmysłem.

Ja pierdolę. Jednak liczyłam, że wyciągnie jakieś logiczne wnioski.

Celinka nie wyciąga jednak wniosków i naciska dalej, pomimo, że wiedziała, że powinna przestać. Cóż, szkoda, że ta wiedza nie idzie w parze z praktyką…

– Nie nazywaj mnie tak. Nie otrzymałem tytułu lorda – burknął kapitan.

– Masz starszego brata?

– Nie.

– A więc dlaczego nie dziedziczysz tytułu?

Znów brak odpowiedzi. Celaena wiedziała, że powinna przestać naciskać, ale nie mogła się powstrzymać.

– Czyżby miał miejsce jakiś skandal? Pozbawiono cię praw? Wciągnięto w jakąś skomplikowaną intrygę?

Mężczyzna zacisnął usta tak mocno, że aż pobielały mu wargi.

Jeszcze wczoraj myślała, jak to by miała ochotę zobaczyć krew Chaola na posadzce, a dzisiaj nagle wypytuje go o życie osobiste i o sprawy, o których wyraźnie kapitan nie ma ochoty rozmawiać. Naprawdę, Celinko, ciężko za tobą nadążyć.

Celaena pochyliła się ku niemu.

– Czy twoim zdaniem to wszystko...

Boru Tucholski, czy tylko mi zachowanie Celinki przypomina te szkolne dziunie, co są popularne i na siłę szukają argumentów, by pocisnąć słabszym koleżankom?

– Mam cię zakneblować czy może sama znajdziesz sposób na zachowanie milczenia? – spytał ponuro Westfall i z obojętnym wyrazem twarzy popatrzył na następcę tronu.

Daj spokój, chłopie. Do niej nic nie dociera.

Dziewczyna nie wytrzymała długo w ciszy. O mały włos a wybuchnęłaby śmiechem na widok skrzywionej miny kapitana, gdy ponownie usłyszał jej głos. 

 


To ja na miejscu Chaola. No mówię wam, ona przebywała przez ten rok w przedszkolu, bo tak się w rozwoju cofnęła…

– Jesteś żonaty?

– Nie.

Celaena zaczęła skubać paznokcie.

– Ja też nie jestem mężatką.

Westfall rozchylił nozdrza.

*szmieszkowanie nie powiodło się*

Przepraszam, ale dalej czuję się jak w szkolnej dramie, a nie jak w fantasy. Tym razem mamy pseudopodrywanie, by wyprowadzić typa z równowagi.

Chaol powinien z miejsca dostać pokojową nagrodę Nobla za pozostawienie protagonistki przy życiu i późniejsze znoszenie jej towarzystwa w pałacu.

Celinka dowiaduje się, że Chaol miał dwadzieścia lat, kiedy został kapitanem Gwardii Królewskiej. Po chwili orszak zatrzymuje się na polanie, a żołnierze zeskakują z koni.

– Dlaczego się zatrzymaliśmy? – zapytała.

No domyśl się. Konie też bywają głodne.

Kapitan odczepił łańcuch od siodła i mocno szarpnął, dając tym samym do zrozumienia, że również powinna zeskoczyć na ziemię.

– Czas na popas – rzekł.

Na (nie)szczęście musimy się pożegnać. Dajcie znać, czy wy też polubiliście Chaola i do zobaczenia za tydzień!

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 5

2 komentarze:

  1. Te żenujące odzywki, ta psychologiczna głębia... To boli, to fizycznie boli.
    Akurat mnie reakcja na psiaki się podobała. To mógłby być fajny pomysł, bohaterka, która nienawidzi ludzi, tak naprawdę ze strachu i traumy po więzieniu, ale za to lubi się ze zwierzętami. Tyle, że zabójczynię pewnie najpierw trenowano by w beznamiętności na zabijaniu zwierząt, więc tu coś trochę zgrzyta.
    W ogóle mam wrażenie, że Celince dobrze by zrobiło, gdyby została osadzona nie za bycie największą zabójczynią w kraju, a nie wiem, jakieś morderstwo w afekcie lub samoobronie, przy czym byłaby również wyśmienitą wojowniczką, ale nie mającą poza tym morderstwem okazji do popisania się zdolnościami.
    Teraz marzę, aby ktoś wreszcie porządnie pokazał Celci, gdzie jej miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Te żenujące odzywki, ta psychologiczna głębia... To boli, to fizycznie boli" - och tak, nas też to bolało.
      Co zaś do reakcji na psiaki - według nas autorka po prostu próbuje na siłę uczynić z Celinki "relatable" bohaterkę, która trafi do młodych czytelniczek. Bo przecież co z tego, że protagonistka mordowała za pieniądze i w wolnym czasie marzy o zabijaniu niewinnych ludzi, skoro lubi zwierzątka i sukienki? Niestety, współcześnie wielu autorów romantyzuje postaci przestępców i Celinka jest tego doskonałym przykładem.
      Twój pomysł ze zbrodnią w afekcie lub samoobronie brzmi dużo rozsądniej, ale niestety, autorka postanowiła obrać inny trop.
      "Teraz marzę, aby ktoś wreszcie porządnie pokazał Celci, gdzie jej miejsce" - takie fragmenty się pojawią, więc polecam na bieżąco śledzić naszą analizatornię. ;)

      Usuń