Po (nie)wypełnieniu swej morderczej misji Celinka wraca do
szklanego zamku.
Ciężki
worek, który ściskała w dłoni, kołysał się z każdym krokiem i obijał się o jej
kolana. Choć
miała na sobie czarny płaszcz z kapturem, który zasłaniał znaczną część jej
twarzy, strażnicy przed komnatą narad króla Adarlanu nie zatrzymali jej.
Wiedzieli doskonale, kim była i jakie usługi świadczyła królowi. Jako Królewska
Obrończyni stała wyżej od nich w hierarchii. W rzeczywistości niewiele osób w
zamku cieszyło się wyższą pozycją, a bali się jej prawie wszyscy.
Ten opis wręcz ocieka edgyzmem – począwszy od wzmianki o worku,
przez opis kaptura, aż po podkreślenie strachu, jaki wśród dworzan wzbudza
Celinka. Pierwszy akapit rozdziału, a ja już mogę dać punkt.
Ideałów nie ma,
ale jest Celaena: 61
Poza tym śmiem wątpić, żeby człowiek od brudnej roboty miał
wyższą pozycję od takiego podkomorzego czy nadwornego kapelana. Choć patrząc na
pierwszą część serii nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wiara w tym uniwersum to tylko
maleńki dodatek do życia codziennego, bo pani ałtorce nie chciało się wysilać i
pokazać, jak poprzez religię można realizować swoje ambicje polityczne.
Światek z kart: 98
Mnie w ogóle dziwi, że ze skrytobójcy
robi się jakiegoś celebrytę. Można byłoby to tłumaczyć wygraną w turnieju,
gdyby tylko nie był robiony w ukryciu przed dworem… Jednak nawet, jakby wieść o
wygranej była znana wśród opinii publicznej, to i tak odejmuje Celince
skuteczności w zabijaniu. W takiej sytuacji każdy z olejem w głowie zabezpieczałby
się przed „asem w rękawie” budzącego grozę króla Adarlanu.
Dobrze, przejdźmy dalej. Celinka wkracza do sali narad i zastaje
w niej siedzącego na szklanym tronie króla. Ciemna Gwiazdo, pytanie do ciebie –
czy w sali narad stał tron? Czy nie znajdował się raczej w przeznaczonej do
tego sali tronowej? Czy może król mógł mieć kilka tronów w kilku różnych
pomieszczeniach?
O, to jest ciekawe zagadnienie. Tak, określenie „tron” najlepiej
pasuje do tego siedzenia w sali tronowej – zawsze jest specjalnie zdobione,
podkreśla siłę władzy króla (w końcu tron to też symboliczne określenie na
metaforyczną potęgę panującego). Tak z popkultury – wydaje mi się, że nawet
osoba, którą ominął fenomen Gry o Tron, słyszała o Żelaznym Tronie i jego
znaczeniu dla bohaterów sagi/serialu. Mimo to słowa „tron” można używać do
każdego siedzenia władcy, gdy używa się go w formalnej sytuacji. Oczywiście,
także nie było limitów miejsca na zadki, które można nazwać „tronami”. Tutaj
mamy naradę. Bardzo możliwe również, że to siedzenie Havilliarda mogło być
specjalnie zdobione. Myślę, że w tej sytuacji można spokojnie używać tego słowa.
Dorian
Havilliard stał obok tronu ojca. Zabójczyni czuła na sobie spojrzenie jego
szafirowych oczu.
Tak, ja też tęskniłam za opisami oczu Doriana. :’)
I ja :,)
Nowe szaty
zabójczyni: 56
U
stóp podwyższenia czuwał Chaol Westfall, kapitan Gwardii, który jak zwykle
chronił własną piersią królewską rodzinę.
Pewnie myślicie, że cieszę się z ponownego spotkania z Chaolem,
ale nie do końca jest to prawdą. Owszem, nadal pozostaje on najlepiej
wykreowaną w książce postacią, ale przebywanie w towarzystwie Celinki niestety
trochę go zmieniło. Na gorsze, oczywiście.
Obojętny
wyraz twarzy Chaola sugerował, że równie dobrze mogła być kimś obcym, ale
spodziewała się tego. Był to element gry, w której przez ostatnie kilka
miesięcy osiągnęli mistrzostwo. Chaol może i był jej przyjacielem oraz
człowiekiem, któremu nauczyła się ufać, ale wciąż pozostawał kapitanem Gwardii
i ponosił odpowiedzialność za życie członków rodziny królewskiej obecnych w tej
komnacie.
Alleluja, Celinka nareszcie zaczęła doceniać Chaola. Zobaczymy,
jak długo to potrwa.
Władca
skinął na nią, a obsydianowy pierścień na jego palcu błysnął w blasku
popołudniowego słońca.
Na wzmianki o pierścieniu też znajdzie się miejsce w tej części.
Nowe szaty
zabójczyni: 57
Król pyta Celinkę, czy wszystko załatwiła. Dziewczyna w
odpowiedzi wyjmuje z worka odrąbana głowę i rzuca ją pod nogi władcy. Z powodu
rozkładu ciężko jest ją zidentyfikować, więc zabójczyni na dowód pokazuje też
sygnet.
Podała
dłoń Chaolowi, którego brązowe oczy wyrażały obojętność. Ten przekazał ją
królowi, który skrzywił się, ale ściągnął sygnet ze sztywnego palca.
I jeszcze do tego brązowe oczy Chaola. Niech się pani nigdy nie
zmienia, pani Maas.
Nowe szaty
zabójczyni: 58
Dorian wydaje się obrzydzony widokiem zgniłej głowy.
Gdy
Celaena uczestniczyła w turnieju o tytuł Królewskiego Obrońcy, nie
przeszkadzała mu jej przeszłość. Czego więc się spodziewał po jej zwycięstwie?
No jak to czego? Że będziecie żyli długo i szczęśliwie, czytając
razem książki oraz grając w bilarda. Ba!, planował nawet omówić wasz związek ze
swoimi rodzicami.
Royal pussy: 70
Z
drugiej strony na widok odciętych części ciała prawie każdemu robiło się
niedobrze, nawet po dziesięciu latach rządów Adarlanu. Dorian nigdy nie
uczestniczył w bitwie i nie widział skutych łańcuchami szeregów jeńców, którzy
powłócząc nogami, zmierzali ku katowskim pieńkom. Może dziewczyna powinna być
pod wrażeniem, że jeszcze nie zwymiotował.
Też prawda, choć taka scena dałaby autorce kolejną okazję do
pokazania, jakim okropnym człowiekiem jest król, który wyśmiałby słabość syna
albo zapewnił go, że przyzwyczai się do podobnych widoków. Naprawdę, jestem
zawiedziona, iż nie wykorzystano tego fragmentu w podobny sposób. Cóż za
zaprzepaszczony potencjał.
Zastanawia mnie też, czemu okrutny i walczący od wiele lat
władca nigdy nie zabrał na żaden front swojego najstarszego syna. Skoro wygląda
na to, że budowanie imperium było dla niego kluczowe, to czemu nie próbował podobnego
sposobu myślenia wbić do głowy swojemu następcy? Czemu nie pozwalał mu się
wykazać, czy choćby nie nauczył go taktyki bitewnej? Dlaczego pozwolił swojemu
synowi wyrosnąć na beznadziejnego romantyka, którym niemal każdy pogardza?
Wiecie, jeszcze rozumiałabym, gdyby gdzieś wcześniej wspomniano
o nieudolnych próbach nauczenia Doriana taktyki. Wtedy mielibyśmy chociaż
jakieś wyjaśnienie, że król nie zabiera syna do potyczek, bo ten nie potrafi
dowodzić albo przynosi hańbę swojej rodzinie („to dyshonor dla świerszcza, to
dyshonor dla krowy!”). Tutaj jednak nie ma nawet tego minimum, w związku z czym
należy się kara.
Światek z kart: 99
Ostatnia uwaga – król Adarlanu jest głównym antagonistą tej
serii, a jak dotąd autorka nawet nie raczyła wspomnieć, jak się on w ogóle
nazywa, toteż śpieszę z informacją. Ojciec Doriana… też ma na imię Dorian,
tylko I. Aż mi się przypomniała historia Węgier i wszechobecni w niej
Stefanowie, choć nie pamiętam, by tam ktoś nazywał po sobie syna.
Może to wynika z tego, że Maas jest Amerykanką, a jak wiemy,
zjawisko dawania imion po ojcu i tylko dodawaniu „junior” jest tam czymś
znanym. Mimo to akurat tego bym się nie czepiała, bo przypominam chociażby o
Ludwikach z przedrewolucyjnej Francji ; ) Jednak przyznam, że jest to leniwe.
–
A co z jego żoną? – zapytał król, obracając sygnet w palcach.
–
Na dnie morza, związana z resztkami ciała męża – odparła Celaena ze złośliwym
uśmiechem i wyciągnęła z worka smukłą, jasną dłoń. Na jednym z palców znajdował
się złoty pierścionek, na którym wygrawerowano datę ślubu.
Pierwsze pytanie – skoro celem był lord, czemu Celinka miałaby
zamordować też jego żonę? Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież kobieta spała ze
swoim mężem w noc zamachu, więc także należało ją unieszkodliwić. No dobrze,
tylko skąd król miałby o tym wiedzieć? Równie dobrze żona lorda mogłaby
znajdować się w podróży albo spać w innej komnacie. Czy w takim wypadku Celinka
też musiałaby do niej pójść i zabić? Czy to nie uczyniłoby jej misji
trudniejszej i przy okazji nie budziłoby podejrzeć innych szlachciców?
Może król chciał się upewnić, że Nirall nie doczeka się jakiegoś
pogrobowca, który pomściłby śmierć swojego ojca? W końcu jego żona mogłaby być
brzemienna, jeszcze nie mając o tym pojęcia. Nawet w dzisiejszych czasach
kobiety potrafią odkryć, że są w ciąży dopiero po kilku miesiącach. Nie
mieliśmy informacji o jej wieku, ale Nirall nie był stary, a nie sądzę, by w
świecie stylizowanym na średniowiecze było coś powszechnego, by żona była
znacznie starsza od męża.
Drugie pytanie – może ty coś o tym wiesz, Ciemna Gwiazdo, czy
zwyczaj grawerowania na obrączkach daty ślubu był obecny w dawnych czasach, czy
to wymysł naszej epoki?
Grawerowane napisy odnotowuje się nawet w starożytności, a w
renesansie było to bardzo popularne, ale pisano na nich sekretne wiadomości czy
jakieś wierszyki, a nie daty ślubu. Jeśli Maas chciała pokazać personalizowany
pierścień ślubny/zaręczynowy, lepszym wyborem byłby taki z wygrawerowanym
wizerunkiem pary, które były bardzo popularne w Cesarstwie Bizantyjskim.
Król ogłasza Celince jej nową misję – ma wyeliminować
buntowników znajdujących się w samym Rithfold.
Plotki
o buntownikach dotarły do zabójczyni jeszcze przed jej zesłaniem do Endovier.
Ba, w kopalniach soli nawet spotkała tych, którzy ośmielili się chwycić za
broń. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że ruch oporu rósł w siłę w samej
stolicy!
Nie powinno cię to dziwić, przecież w poprzednim tomie Nehemia
wyjawiła ci, że jest szpiegiem. Nie sądzisz chyba, że księżniczka jest jedyną
osobą, która pragnie obalić króla?
I tak na marginesie, najciemniej jest pod latarnią. Kto jak kto,
ale Celinka powinna doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
–
Dysponuję listą ludzi, których podejrzewam o zdradę. Będę ci jednak podawał po
jednym nazwisku. W zamku roi się od szpiegów.
A Nehemii nadal nie wykryliście… Twoje służby specjalne są do
bani, wasza wysokość. Zresztą ty też, skoro podczas finałowego pojedynku nie
zauważyłeś, jak księżniczka Eyllwe wymachuje łapami obok areny.
Chaol przekazuje Celince karteczkę od króla (nie wiem, po jaką
cholerę ta karteczka, skoro potem władca powie na głos nazwisko celu, ale
dobra) i oto widnieje na niej imię: Archer Finn. Okazuje się, że zabójczyni
miała już z nim styczność.
Poznali
się, gdy miała trzynaście lat, a on przybył do Twierdzy Zabójców na naukę. Był
kilka lat starszy od niej, ale już cieszył się reputacją wziętego kawalera do
towarzystwa. Chciał się nauczyć sztuki obrony przed swymi dość zazdrosnymi
klientkami oraz ich mężami. Nie miał nic przeciwko temu, że Celaena zapałała do
niego idiotyczną, nastoletnią miłością. W rzeczy samej pozwalał jej na
flirtowanie, co zazwyczaj kończyło się kompletną porażką i mnóstwem chichotów.
I jak to, ten surowy Arobynn Hamel pozwalał Celince na
flirtowanie? Poza tym jakoś niezbyt mi się widzi, żeby dziewczyna wychowywana
na maszynę do zabijania traciła głowę dla pierwszego przystojniaka, jaki się
napatoczył. Wiemy jednak z poprzedniego tomu, że Maas zupełnie nie obchodzi
profesja jej bohaterki i jej realny wpływ na Celinkę, więc przejdźmy dalej.
Ja zwrócę uwagę na jeszcze inną rzecz. Nie niepokoi was, że
Arobynn przyzwalał na flirtowanie z dorosłym typem (według wiki Archer był o
siedem lat starszy od Celinki) trzynastolatce, która na dodatek była jego dumą
i traktował ją prawie jak córkę? Przecież równie dobrze Archer mógłby nie mieć
skrupułów i wykorzystać jej zakochanie, by ją: 1) zmacać czy zgwałcić, 2)
zachęcić ją, żeby postawiła się przeciwko mistrzowi, 3) zmotywować do ucieczki.
Nie
widziała go od paru lat – ostatni raz spotkali się przed jej zesłaniem do
Endovier – ale powątpiewała, by był zdolny do współpracy z ruchem oporu. Miała
go za przystojnego, dobrodusznego, uprzejmego mężczyznę, a nie zdrajcę
niebezpiecznego na tyle, aby król domagał się jego śmierci.
Sama przyznajesz, że nie widziałaś go od swojego zesłania do Endovier,
czyli od co najmniej roku. W takim czasie wiele może się zmienić. Poza tym
skoro typ trenował w twojej elytarnej szkole dla zabójców, to chyba nie był tak
dobroduszny, jak ci się wydaje. Nikt też nie obnosi się ze swoimi wywrotowymi
poglądami, o czym, ponownie, powinnaś doskonale wiedzieć.
Tak, nie zrobił nic złego, bo jest przystojny… Przypomina mi to
reakcje fanek celebrytów, gdy wyjdzie na jaw, że popełnili przestępstwa.
Obrzydliwe.
Co
za bzdura. Tylko skończony idiota mógł przekazać władcy taką informację.
Poddawałam już w wątpliwość jakość służb króla, ale tym razem to
bohaterka wykazuje się krótkowzrocznością. Archer to ponoć cieszący się
popularnością kawaler do towarzystwa. Taka osoba idealnie nadaje się do
szpiegowania bogatych ludzi i zbierania o nich użytecznych informacji. Zresztą
jego profesja z pewnością zakłada posiadanie umiejętności aktorskich, więc
koleś potrafi idealnie maskować swoje rzeczywiste oblicze. Naprawdę, nie
rozumiem, jak ktoś taki jak Celinka, która w poprzednim tomie była określana
jako „królowa świata przestępczego”, nie dostrzega tak oczywistych rzeczy.
–
Tylko jego czy może również całą jego klientelę? – wypaliła Celaena.
Powodzenia w mordowaniu dziesiątek wysoko postawionych kobiet i
mężczyzn, z pewnością niiiiiiiiiikt się nie zorientuje.
Tak, wiem, to był z jej strony żart, ale trochę słaby.
Celinka oświadcza, że z racji na dobrą ochronę Archera, będzie
potrzebowała czasu, żeby się do niego dostać. Król daje jej miesiąc.
Oczywiście, tak naprawdę bohaterka nie potrzebuje aż tyle czasu, chce po prostu
wybadać sytuację i zorientować się, czy Archer rzeczywiście jest zamieszany w
jakiś spisek.
Celaena
od tylu lat unikała angażowania się w polityczną sytuację królestwa – zwłaszcza
w problemy z buntownikami – a tu niespodziewanie znalazła się w samym jej
centrum. Cudownie.
Tym razem to sobie Celinka powinna zadać pytanie, czego się
właściwie spodziewała. To chyba jasne, że król będzie ją nasyłał na ludzi
zagrażających jego władzy. Może po tych patetycznych słowach Nehemii („Niech Obrończynią Króla zostanie
ktoś, kto rozumie cierpienie niewinnych”), rzeczywiście ubzdurała sobie, że
czeka ją kariera działacza społecznego?
–
Działaj szybko – ostrzegł ją król. – Zachowaj dyskrecję. Zapłata za Niralla
znajduje się w twoich komnatach.
Tak, pierwszy rozdział pokazał nam już doskonale dyskrecję
Celinki, prawda, Ciemna Gwiazdo? Jestem prawie pewna, że zabójczyni specjalnie
czekała, aż będzie burza, żeby choć trochę zagłuszyła jej własne działania.
Inaczej służba wykryłaby ją pewnie w trymiga.
Właśnie zastanawiałam się nad skrytykowaniem tego, że Celinka
zrobiła zadanie tylko dzięki sztormowi, ale pewnie specjalnie czekała na taki
moment. Z drugiej strony nawet dziś trudno idealnie trafić z prognozami pogody.
Plus król pewnie nie czekałby wieczności, żeby akurat trafił się sztorm, by z
łaski swojej jego Obrończyni wykonała misję.
Król każe Celince zabrać głowę, po czym scena się kończy i
następuje przeskok.
Dorian Havilliard stał w bezruchu, milcząc. Służący ustawiali na środku komnaty wielki
stół z drewna dębowego oraz bogate w zdobienia krzesła. Za trzy minuty
zaczynało się spotkanie rady królewskiej.
*przeciera oczy*
Czyżby Dorian zaczął uczestniczyć w życiu dworskim? Niemożliwe!
Celaena
zamordowała mężczyznę i jego żonę, a zabójstwo to zostało zlecone przez jego
ojca. Dorian nie mógł patrzeć na żadne z nich. Po święcie Yulemas i
wymordowaniu buntowników w Eyllwe sądził, że jest w stanie przekonać króla do
odejścia od brutalnej polityki, ale wyglądało na to, że jego starania spełzły
na niczym.
Starania Doriana nigdy nie dotyczyły pięciuset zamordowanych
niewolników, ale tego, żeby nie wykorzystywać Nehemii jako zakładniczki. Nie
mam więc pojęcia, do czego książę w ogóle pije.
Poza tym nie rozumiem, jak, znając swojego ojca i jego ambicje,
Dorian sądzi, że jedna rozmowa nagle cokolwiek zmieni w postępowaniu króla. Mam
wrażenie, że książę funkcjonuje na jakiejś innej planecie. Może do pałacu
podrzuciły go wilki? Może każdego wieczora resetuje mu się pamięć? Jestem
otwarta na wszelkie teorie, więc jeśli ktoś ma pomysł, niech pisze w
komentarzach!
Royal pussy: 71
Podczas, kiedy do sali narad napływają kolejni doradcy, Dorian
rozmyśla o Celince.
Nie
nosiła już wspaniałych, zdobnych sukni. Ich miejsce zajęły budzące mroczne
skojarzenia obcisłe, czarne tuniki i spodnie. Włosy splatała w długi warkocz
niknący w fałdach owego ciemnego płaszcza, z którym nigdy się nie rozstawała.
Przypominała pięknego demona, a gdy spoglądała na niego, Dorian odnosił
wrażenie, iż nie wie, kim ona naprawdę jest.
Przepraszam, ale tak mnie bawią podobne przemyślenia, kiedy
zestawię je z tymi, jakie Dorian miał w zeszłym tomie. Wtedy jakoś nigdy nie
martwił go fakt, że romansuje z zabójczynią, której prawdziwego oblicza nie
zna. Nawet mi go nie żal.
Royal pussy: 72
Skoro
potrafiła zabijać w ten sposób, bez większego trudu mogła również przekonać go,
że darzy go uczuciem.
Genialnie, że dopiero teraz na to wpadłeś, po roku waszej
znajomości.
Zrobiła
z niego sojusznika, rozkochała go w sobie i sprawiła, że wstawił się za nią
przed ojcem i dopilnował, by została Obrończynią…
„Rozkochała”? Koleś, toć ona robiła wszystko, żeby cię do siebie
zniechęcić! Zwracała się do ciebie bez grama szacunku, groziła ci uszkodzeniem
ciała, zachowywała się jak troglodytka podczas gry w bilard, wyśmiewała twoje
marzenia! Jedyną rzeczą, którą można by uznać za próbę uwodzenia, był fakt, że
Celinka się dla ciebie stroiła, ale chyba każda logicznie myśląca osoba
bardziej ceniłaby sobie szacunek niż piękne oczy. No, może poza Dorianem.
Matulu, im więcej myślę o ich romansie, tym bardziej absurdalny
się dla mnie staje.
Royal pussy: 73
Przez twe ostrze,
twe ostrza mordercze oszalałem: 60
Postanowił,
że złoży jej wizytę, być może już jutro. Chciał się przekonać, czy istnieje
choć cień szansy, że się myli. Wciąż jednak zadawał sobie pytanie, czy
kiedykolwiek coś dla niej znaczył.
Zdradzę wam sekret – u Maas żaden truloff się nie liczy, dopóki
nie pojawi się magicznie uzdolniony i piękny fae. Nie uprzedzajmy jednak
faktów. ;)
Przeskok!
Celinka zmierza do kanałów, gdzie planuje pozbyć się zgniłej
głowy. Po drodze orientuje się, że idzie za nią Chaol.
–
Cóż – rzekła, nie oglądając się za siebie. – Przywitasz się czy po prostu będziesz
wszędzie za mną chodził?
Odwróciła
się. Worek wciąż kołysał się w jej dłoni.
–
A ty nadal jesteś Królewską Obrończynią czy może powróciłaś do roli Celaeny? –
spytał Chaol. Jego brązowe oczy błyszczały w świetle pochodni.
Uczucia Celinki do konkretnego truloffa rosną wprost
proporcjonalnie do wzmianek o jego kolorze oczu.
Nowe szaty
zabójczyni: 59
A
więc zauważył różnicę. Cóż, nic dziwnego. On widział wszystko.
Wszystko poza tym, że Celinka odwzajemnia jego ciepłe uczucia.
Przez twe ostrza,
twe ostrza mordercze oszalałem: 61
Chaol pyta Celinkę o jej wyprawę do Bellhaven. Ta zbywa go
słowami, że było jak zawsze.
Wiedziała,
że tego nienawidzi. Gdy miała wyruszyć z pierwszą misją do posiadłości na
wybrzeżu Meah, kręcił się i miotał jak nigdy wcześniej i dziewczyna zaczęła
myśleć, że zaraz poprosi ją, by zrezygnowała. Gdy wróciła z odrąbaną głową, a
wraz z nią pojawiły się plotki o zabójstwie sir Carlina, przez tydzień nie mógł
nawet spojrzeć jej w oczy.
Do tych plotek i lorda Carlina jeszcze wrócimy…
Ale czego on się spodziewał?
Dobre pytanie. W przypadku Doriana
nie jestem zaskoczona podobnymi reakcjami, wszak od księcia bije wręcz
dziecinna naiwność, ale Chaol zawsze wydawał się przyziemnym, czy wręcz
pragmatycznym człowiekiem, które swoje w życiu już widział. Najwidoczniej albo
to ja odniosłam mylne wrażenie, albo Maas nie potrafi konsekwentnie prowadzić
swoich postaci. Sami stwierdźcie, co jest bardziej prawdopodobne.
Przez twe ostrza,
twe ostrza mordercze oszalałem: 62
Bawi mnie też reakcja Chaola, skoro na zakończeniu poprzedniego
tomu tak pozytywnie odnosił się do nowego tytułu Celinki. Czy Maas w ogóle
myśli o tym, co pisze, czy wylewa to z siebie bez grama jakiejkolwiek refleksji
i logiki?
Chaol pragnie dowiedzieć się więcej o przebiegu ostatniej misji
Celinki.
–
Skoro Nirall stawił ci opór, być może ktoś usłyszał…
–
Nie było nic słychać! – warknęła Celaena, po czym strząsnęła jego rękę i
popędziła po schodach. Po dwóch tygodniach spędzonych w podróży marzyła tylko i
wyłącznie o śnie. Nawet droga do jej komnat wydawała się teraz wyzwaniem. – Nie
musisz mnie przesłuchiwać, Chaol!
Wyluzuj, kobieto, facet chciał tylko się zorientować, czy
wszystko poszło dobrze. I wcale mu się nie dziwię, bo pierwszy rozdział
wskazuje na brak twoich kompetencji oraz umiejętności.
–
Gdy wyjeżdżasz – powiedział – nie mam bladego pojęcia, co się z tobą dzieje.
Może zostałaś ranna, może gnijesz już gdzieś w rynsztoku. Wczoraj słyszałem
plotkę, jakoby pochwycono mordercę odpowiedzialnego za śmierć Niralla. –
Przybliżył twarz do jej oblicza. Jego głos był ochrypły. – Do wczoraj, a więc
do dnia twojego powrotu, byłem pewien, że chodziło o ciebie. Byłem gotów sam
wyruszyć w drogę, aby cię odnaleźć.
Słodko, tylko ciekawi mnie, kto zastąpiłby cię wtedy w pałacu. I
jak byś potem wyjaśnił królowi, czemu aż tak interesujesz się jego Obrończynią,
skoro oboje udajecie, że nic was nie łączy.
Celaena
wypuściła powietrze z płuc. Jej policzki nagle stały się gorące.
Nasze ulubione rumieńce, Ciemna Gwiazdo!
*otwiera szampana*
YEAH!
Zmartwiony Chaol przytula Celinkę, ta rzecz jasna odwzajemnia
jego czułość. Żartują sobie, po czym udają się do komnat zabójczyni. Może ich
flirty nie są z wysokiej półki, ale nie jest to ten poziom żenady, jak rozmowy
z Dorianem. Ufff.
Przeskok!
Gdy
rozpromieniona Strzała uspokoiła się już i przestała lizać swą panią na tyle,
by ta mogła coś powiedzieć, Chaol wycisnął z niej każdy szczegół wyprawy, a
potem wyszedł, obiecawszy, że wróci za kilka godzin na obiad. Celaena wzięła
kąpiel w asyście Philippy, pozwalając jej na krytykę i utyskiwanie nad stanem
włosów oraz paznokci dziewczyny.
Po pierwsze – nie, nie wycięłam pierwszego zdania z kontekstu,
Maas rzeczywiście zaczęła cały nowy akapit od „gdy”.
Po drugie – czy Philippa naprawdę nie ma nic innego do roboty
niż narzekać na stan włosów i paznokci Celinki? Czego spodziewała się po tym,
jak dziewczyna podróżowała przez dwa tygodnie? Że wróci z perfekcyjnym manicure
i lokami? Powinna się cieszyć, że w ogóle ma komu jeszcze posługiwać.
Król
jej uwierzył.
Chaol
zaś nie zakwestionował ani jednego szczegółu jej sprawozdania. Nie wiedziała,
czy powinna być z siebie zadowolona, rozczarowana, czy po prostu czuć się
winna, ale kłamstwa przychodziły jej bez najmniejszego trudu. Powiedziała, że
Nirall obudził się przed śmiertelnym ciosem i musiała poderżnąć gardło jego
żonie, aby nie zaczęła wrzeszczeć, przez co zadanie okazało się nieco
trudniejsze, niż zakładała.
Dobrze, to wyjaśnia, czemu Celinka „zamordowała” żonę lorda (co
z tego, że wtedy król jeszcze nawet nie wiedział, że kobieta się obudziła
podczas zamachu, pomińmy to), ale stawia za to zabójczynię w bardzo negatywnym
świetle. Czy zawodowy asasyn nie powinien wykonywać swojej funkcji na tyle
dobrze, żeby unikać budzenia celów i mordowania kolejnych osób? Takie fragmenty
tylko przekonują mnie w tym, że król popełnił błąd, wybierając Celinkę na
Obrończynię. Pomijając już nawet fakt, że dziewczyna jest wobec niego zupełnie
nielojalna.
Ścisnęła
amulet wiszący na jej piersi – Oko Eleny. Nie widziała Eleny od czasu ich
ostatniego spotkania w grobowcu. Miała nadzieję, że teraz, gdy została
Królewską Obrończynią, duch królowej z przeszłości przestanie ją nawiedzać.
Ja też na to liczę, bo fragmenty z Eleną są zazwyczaj albo
nudne, albo tak nielogiczne i bezsensowne, że aż bolesne.
Przy
pierwszym zadaniu wyruszyła z postanowieniem, że szybko wyeliminuje cel.
Przygotowała się do zabójstwa, wmówiła sobie, że sir Carlin jest jedynie obcym
człowiekiem, a jego życie nie ma dla niej żadnego znaczenia. Wszystko się
zmieniło, gdy dostała się do jego posiadłości i ujrzała niezwykłą uprzejmość, z
jaką traktował swą służbę, gdy zobaczyła, jak gra na lirze z wędrownym
minstrelem, któremu udzielił schronienia, i przypomniała sobie, czyje zadanie
wypełnia. Nie była w stanie zabić Carlina.
Ależ oczywiście, że król Adarlanu pragnie śmierci dobrych,
nieskalanych dusz. Przecież
sam jest zły do szpiku kości.
If you’re evil and you know it clap your
hands: 87
Lordowi
Nirallowi pozwoliła dokonać tego samego wyboru co sir Carlinowi – mógł umrzeć
bądź sfingować własną śmierć, uciec i nigdy więcej nie używać swojego imienia.
Dotąd wszystkie cztery cele, których dotyczyły zlecenia, wybrały ucieczkę.
Niedoszłe ofiary bez trudu rozstały się z sygnetami i innymi przedmiotami
potwierdzającymi ich tożsamość. Jeszcze chętniej oddawano Celaenie koszule
nocne, by mogła je odpowiednio pociąć. Zależało jej bowiem na tym, aby dziury w
odzieży odpowiadały ranom, o których mówiła w sprawozdaniach.
Tu dochodzimy do bardzo ważnego fragmentu, o którym Ciemna
Gwiazda wspomniała przy poprzedniej analizie, czyli o fałszywym wypełnianiu
zleceń. Jak się domyślacie, jest to dla mnie zupełne:
Przede wszystkim jestem przekonana, że jeśli Celinka podchodziła
do pozostałych celów jak do Niralla (czyli najpierw rzeczywiście szykując na
niego zamach, by w ostatniej chwili zawołać: „it’s a prank, bro”) to szlachcice
wdawaliby się z nią walkę. Z pewnością też, jeśli byliby honorowi, woleliby
umrzeć w pojedynku niż oddawać swoje sygnety i wyrzekać się swojej tożsamości.
Należy pamiętać, że dawniej kierowano się inną mentalnością, która ponad życie
ceniła właśnie honor czy zwykłą dumę.
Uznajmy jednak, że Celinka trafiła na ludzi, dla których
przeżycie jest najważniejsze. Czy naprawdę król w żaden sposób nie kontrolował
jej działań? Nie wysłał za nią żadnego dodatkowego patrolu, który dopilnowałby,
żeby dziewczyna wypełniała swoje misje? Albo czy żaden z jego żołnierzy/innych
ludzi nie rozpoznałby w uciekinierze ponoć nieżyjącego lorda? Może się czepiam,
ale śmierdzi mi to wszystko na kilometr.
Ciała
były łatwe do zdobycia. Szpitale bez przerwy pozbywały się świeżych trupów i
znalezienie takiego, który przypominał niedoszłą ofiarę, nigdy nie nastręczało
szczególnych trudności, tym bardziej że zabójstwa zazwyczaj zlecano w odległych
miejscach i głowy zaczynały gnić w drodze powrotnej.
To również wydaje mi się naciągane. O ile nie panowałaby jakaś
epidemia/liczna w ofiary wojna, szpitale nie powinny raczej wyrzucać masowo
ciał. Każdy przecież zasługuje na pogrzeb. Chyba, że mówimy o biedakach, ale
nawet ich chowano w masowych grobach, a nie wyrzucano. Niemniej ja się nad tym
aż tak nie znam, może ty się wypowiesz, Ciemna Gwiazdo?
W średniowiecznych szpitalach nie przyjmowano ludzi z zarazą,
ponieważ i tak brakowałoby dla nich miejsca i pozarażaliby resztę. Mimo to i
bez tego budynek był pełen i przyjmowano również śmiertelnie chorych
(oczywiście, jeśli nie byli kalekami, ślepymi lub nie mieli trądu). A z tym
pochówkiem celna uwaga, ponieważ nawet biedni go mieli. Chociażby mogli
wynajmować sobie trumnę na czas uroczystości – po prostu w ostatnim momencie
wyjmowano zwłoki z trumny i chowano je zaszyte w skórę. Moim zdaniem Maas pod
hasłem „wyrzucać” wyobrażała sobie kostnicę, która akurat jest wymysłem końca
XIX wieku.
Czy na sali jest
lekarz?: 3
Dłoń
pochodziła z tego samego trupa, a tę, która rzekomo należała do żony Niralla,
odcięto z ciała młodej dziewczyny, zmarłej niedługo po pierwszym krwawieniu na
chorobę, z którą przed dziesięciu laty każdy uzdrowiciel dałby sobie bez trudu
radę. Magia jednakże znikła, mądrzy uzdrowiciele zostali powieszeni bądź
spaleni, a ludzie umierali setkami na głupie choroby, które kiedyś były
uleczalne.
Nawet nie wiesz, jak bardzo strzeliłaś sobie teraz w stopę,
autorko.
Pamiętacie, jak pod koniec zeszłego tomu piekliłyśmy się o
obrażenia Celinki, o to, że powinna była przegrać walkę lub skończyć jako
inwalidka? Wtedy istniał jeszcze ten maleńki cień szansy na to, że może po
prostu Maas nie objaśniła dostatecznie jasno poziomu medycyny panującego w
Adarlanie i wykurowanie się Celinki było jednak możliwe.
Teraz definitywnie wiadomo, że nie. Poziom medycy w Adarlanie
jest tak samo prymitywny, jak zakładałyśmy. Co z tego wynika? W sumie nic
nowego, to jedynie potwierdzenie, tego, co doskonale już wiemy, a mianowicie:
1)
Celinka jest niezniszczalną Mary
Sue, która przeżywa nawet najgorsze obrażenia i wykuruje się ze wszystkiego,
2)
Maas to niesamowicie leniwa
pisarka, która podczas pisania swoich książek nie poświęciła nawet solidnej
minuty, żeby wykonać minimalny research na tematy anatomiczne czy medyczne.
Czy na sali jest
lekarz?: 4
Archer.
W jaki sposób sfingować jego śmierć? Przecież był tak znany i rozpoznawalny.
Oj tam, ukradnij mu sygnet, weź pierwszego lepszego trupa i
będzie dobrze. Wcześniej jakoś ci to wychodziło, więc czemu tym razem miałoby
być inaczej?
Celinka zastanawia się znowu, czy Archer rzeczywiście mógłby być
częścią jakiejś buntowniczej organizacji.
Ale
czy ów ruch oporu mógł dowiedzieć się tyle o królewskich planach, aby stać się
prawdziwym zagrożeniem? Przecież król zniewolił już cały kontynent! Czego
jeszcze mógłby zapragnąć?
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zresztą król jest zuy, więc bez
względu na wszystko będzie robił zue rzeczy. Tak działa to uniwersum.
If you’re evil and you know it clap your
hands: 88
Oczywiście
istniały inne kontynenty, a na nich zamożne królestwa, jak leżące daleko za
morzem Wendlyn.
Sama sobie odpowiedziałaś.
A
zresztą dlaczego ruch oporu miałby się przejmować królestwem leżącym na innym
kontynencie, skoro powinni się martwić o własny?
No nie wiem, może dlatego, że istnieje coś takiego jak „sojusz”?
Wiesz, coś takiego, co się zawiera, żeby mieć nad kimś przewagę i dać sobie
wzajemne korzyści?
Naprawdę, jak ja mam wierzyć, że Celinka jest taka oczytana,
skoro ciągle zarzuca podobnymi mądrościami? Niby jest zmęczona, ale bez
przesady, ja też piszę tę analizę o pierwszej w nocy i jakoś dostrzegam brak
logiki w podobnym rozumowaniu.
Dalej Celinka rozmyśla o tym, że nie chce wiedzieć nic o planach
króla i że musi wybadać, kim tak naprawdę jest Archer. Koniec rozdziału.
*ociera pot z czoła*
No nareszcie! Ciągnęło się to a ciągnęło. Powrót do Maas to z
jednej strony przyjemność, ale z drugiej tortura. Jesteśmy dopiero przy drugim
rozdziale, a już nic nie trzyma się kupy. Aż drżę na myśl, co przyniosą nam
dalsze części.
Podsumowanie
rozdziału:
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 45
Royal
pussy: 73
If you’re evil and you know it clap your
hands: 88
Nowe
szaty zabójczyni: 59
Światek
z kart: 99
Przez
twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 62
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 61
Czy
na sali jest lekarz?: 4