poniedziałek, 15 lutego 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 10

 

Rozdział rozpoczyna się od odwiedzin Chaola i Doriana w psiarni.

Dorian nienawidził zimy – nie znosił zimna i irytowało go to, że jego buty nigdy nie są całkiem suche.

Najpierw w pierwszej części Celinka szkalowała moją ulubioną rybę, teraz Dorian szkaluje moją ulubioną porę roku. Ciesz się, że masz śnieg, a nie tę błotnistą breję, z której nawet śnieżek nie da się ulepić.

*płacze nad dzisiejszymi zimami*

Edit: poza tegoroczną zimą. Tegoroczna zima jest wspaniała i na nią narzekać nie mogę.

Postanowili wejść do zamku przez psiarnię, gdyż był to najlepszy sposób na uniknięcie spotkania z Hollinem, dziesięcioletnim bratem Doriana, który wrócił tego ranka ze szkoły i już wywrzaskiwał rozkazy do każdego, kto miał pecha znaleźć się na jego drodze.

If you’re evil and you know it clap your hands: 94

Szczerze nie rozumiem, jaką intencję miała Maas, tworząc postać Hollina. Jeszcze rozumiem antagonizowanie króla, Perringotna czy Rolanda, którzy są dorosłymi, odpowiedzialnymi za zło ludźmi, ale dziesięcioletniego bodajże chłopca? Dlaczego? Bo jest podobny do ojca, więc tez musi być zły? Determinizm pełną parą, jak widzę.

Hollinowi nigdy nie przyszłoby do głowy, by ich tam szukać. Nienawidził zwierząt.

If you’re evil and you know it clap your hands: 95

No tak, bo tylko zuole nie lubią tych uroczych, słodkich pieseczków i koteczków. Nie no, super, że jestem największą suką w oczach Maas, bo nie znoszę zwierząt oraz boję się większości z nich. To tylko kwestia preferencji, a nie braku empatii, bo daleko mi do chęci katowania czy zabijania pupili. Jak znormalizowaliśmy gardzenie dziećmi i starszymi ludźmi, to może niech społeczeństwo wreszcie zaakceptuje, że dla kogoś zwierzęta są po prostu irytujące oraz budzą grozę.

Nie spodziewałabym się podobnych działań po autorce, która dwie ze swoich książek (Dwór mgieł i furii, Dwór skrzydeł i zguby) zadedykowała własnemu psu. Serio.

Wiecie, ja rozumiem sympatię do zwierząt – ja na przykład bardzo lubię psy – ale dedykowanie im książek? Dla mnie, jako osoby, która sama pisze i ma nadzieję w przyszłości coś wydać, dedykacja byłaby przeznaczona dla osób, które najbardziej wsparły mnie podczas procesu tworzenia, które sugerowały mi pomysły i zmiany, pozwalały spojrzeć obiektywniej na własne wypociny… Pies, niestety, nie jest w stanie tego zrobić. Ba!, on nawet o tym nie wie i śmiem twierdzić, że niewiele by go to obeszło.

Dobrze, wróćmy do analizowania.

Dorian zatrzymywał się co chwila, by przywitać się z kolejnym ulubionym psem. Mógłby tu spędzić cały dzień. Zrobiłby wszystko, by uniknąć uroczystej kolacji wydanej ku czci Hollina.

Jakby ktoś jeszcze się zastanawiał, czemu Dorian byłby kijowym władcą. Przecież uczestnictwo w urodzinach jedynego brata to taka męka, że klękajcie narody!

Royal pussy: 81

– Nie wierzę, że matka wyciągnęła go ze szkoły – mruknął.

– Tęskniła za synem. – Chaol nadal zacierał dłonie, choć w psiarni panowało miłe ciepło w porównaniu z temperaturą na zewnątrz. – Nie zapominaj też o tym ruchu oporu. Ojciec woli mieć Hollina na oku, póki nie rozwiąże tej sprawy.

I bardzo dobrze, lepiej nie ryzykować pojmaniem dziecka oraz jego bezpieczeństwem. Chociaż Hollin jest przecież taki zuy, że Dorian pewnie nawet by się nie przejął, gdyby coś mu się stało. Ilekroć wspomina go w myślach, to tylko negatywnie. I nie zrozumcie mnie źle, sama mam mnóstwo rodzeństwa, które często mnie irytuje (z wzajemnością zresztą). Czasami się na nich poskarżę czy ponarzekam, często się z nimi nie zgadzam, ale nawet w przypadku tych, z którymi mam najmniej wspólnego, potrafię wymienić jakieś miłe lub zabawne wspomnienia. Dotychczas Dorian ani razu nie pomyślał o żadnej przyjemnej chwili z młodszym bratem, o tym, jak się nim opiekował, bawił czy czegoś uczył. Czy bracia nigdy nie spędzali razem czasu? Czy Hollin po urodzeniu przebywał w innym skrzydle zamku, gdzie zuy ojciec i naiwna matka go rozpuszczali? A może to Dorian miał go w dupie całe życie i przypomina sobie o bracie tylko po to, żeby mieć kogo obgadywać z przyjacielem? Nie dość, że Maas nie potrafi wykreować przekonujących relacji miłosnych, to nawet z więzami rodzinnymi sobie nie radzi.

Światek z kart: 117

Dorian z Chaolem wspominają ostatni sprawiony przez królową prezent dla młodszego syna. Była nim mała karoca, którą Hollin zniszczył część królewskiego ogrodu. W tym wypadku nie chodziło chyba o obrzydzenie postaci młodszego księcia, ale szczerze dziwię się, że pozwolono dziecku jeździć czymś takim. Przecież Hollin mógłby sobie albo komuś zrobić krzywdę. Poza tym skoro jesteście tacy mądrzy, nadobni panowie, to może nauczcie młodego sterowania karocą, zamiast obgadywać go i wyśmiewać? Rozumiem krytykę bezstresowego wychowania, ale w tym wypadku dwójka dorosłych gości ciśnie bekę z dziesięciolatka. Chyba trochę nie teges. 

Dorian zauważył, że kapitan nawet w takiej chwili nie przestaje rozglądać się za jakimikolwiek oznakami niebezpieczeństwa czy zagrożenia.

To w sumie zabawne, że z perspektywy Celinki i Doriana tak często jest podkreślane, że Chaol jest taki uważny, ciągle wypatruje zagrożenia, a w późniejszych rozdziałach kapitan zostanie bez problemu pojmany. Maas naprawdę nie potrafi zachować konsekwencji w kreacji swoich postaci.

– Może się zmienił przez ostatnie miesiące – rzekł Chaol. – Może nieco wydoroślał?

– Mówiłeś to samo rok temu latem, a potem mało co nie wybiłem mu zębów.



Tak, dobrze przeczytaliście. Dorosły, ówcześnie dziewiętnastoletni mężczyzna miał ochotę pobić dziesięcioletnie dziecko.

Na moment dosłownie zabrakło mi słów i siedziałam przed laptopem jak skamieniała, bo… bo co mam właściwie napisać? Że to był żart, więc spoko? Nie, do jasnej cholery! Skoro płaczemy nad śmiercią niewolników i znęcaniem się nad nimi w kopalniach, to czemu mielibyśmy żartować o biciu dziesięciolatka?! Bo jest rozpuszczonym księciem? I co z tego? Czy ten wielce oczytany Dorian nie zna innych metod rozwiązywania konfliktów poza pięścią?

Ale no tak, dziecko mu nie odda tak jak zabójczyni, której Dorian śmiał coś wypomnieć do tej pory dwa razy, chociaż całą pierwszą część Celinka traktowała go jak śmiecia.

Royal pussy: 82

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 57

Kapitan pokręcił głową.

– Dziękuję Wyrdowi, że mój brat zawsze zanadto się mnie bał, aby wdawać się w kłótnie.

Nie no, bo to zupełnie naturalne relacje rodzinne, żeby brat bał się brata, a nie unikał konfliktu choćby z szacunku czy dojrzałości.

Maas, błagam cię, nigdy więcej nie próbuj opisywać relacji rodzinnych. Dla dobra mojego zdrowia psychicznego.

To jest niesamowite, że Maas próbując obrzydzić nam postacie, sprawia, że bardziej im współczuję i kibicuję niż protagonistom. Strasznie mi szkoda Hollina, że ma takiego brata.

Dorian ukrył zaskoczenie. Odkąd Chaol zrzekł się tytułu dziedzica Anielle, nie widział rodziny od lat i rzadko o niej mówił. Książę z radością zabiłby ojca przyjaciela za to, że wydziedziczył swego syna i nie chciał się z nim zobaczyć nawet podczas wizyty w Rifthold na okoliczność ważnego spotkania z królem.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 58

Nie ma to jak ze swobodą wrzucać pragnienie mordu na kimś do przemyśleń bohatera. W maasversum wszyscy są psychopatami, to już potwierdzone.

– Przypomnij mi raz jeszcze. Po co idę na tę kolację?

– Bo twój ojciec zabije nas obu, jeśli się nie pojawisz i oficjalnie nie powitasz swego brata.

– Może zleci to Celaenie?

 



– Ona akurat będzie dziś na kolacji gdzie indziej. Ma spotkanie z Archerem Finnem.

– Czy ona nie ma aby go zabić?

– Wygląda na to, że potrzebuje jakichś informacji – rzucił Chaol. – Nie podoba mi się ten gość – dodał po dłuższej chwili.

I słusznie, gorzej, że jedynym powodem, dla którego ci się nie podoba jest fakt, iż jest atrakcyjny, a ty jak każdy szanujący się samiec w maasversum widzisz wszędzie konkurencję.

– Nie powinieneś chyba się obawiać, że Archer ją uwiedzie, tym bardziej że ma zginąć pod koniec miesiąca – rzekł, ale jego słowa zabrzmiały ostrzej i chłodniej, niż chciał. Chaol zmierzył go wzrokiem.

– Naprawdę myślisz, że ja się przejmuję akurat tym? – spytał.

„Tak – pomyślał Dorian. – To oczywiste dla wszystkich z wyjątkiem waszej dwójki”.

Ponieważ autorka musi jeszcze trochę pociągnąć ten trójkąt, zanim pojawi się następny.

– Nic jej nie będzie, a ty niedługo będziesz się śmiał z tego, że tak się zamartwiałeś. Ten Archer jest ponoć dobrze strzeżony, ale Celaena nie bez powodu została Królewską Obrończynią, prawda?

W końcu jest płatkiem śniegu.

Przeskok do Celinki, która przymierza nową suknię.

Celaena wiedziała, że jej szkarłatna suknia jest nieco wyzywająca. Wiedziała też, że to zdecydowanie nieodpowiedni strój na zimę, zważywszy na głęboki dekolt i odsłonięte plecy.

Jeszcze trochę i pomyślę, że to Celinka jest z ich dwójki damą do towarzystwa, a nie Archer.

Gratuluję też założenia podobnej kreacji na mróz, z pewnością Celinka nie odmrozi sobie pleców albo nie złapie wilka.

Przez czarną koronkę widać było, że nie założyła gorsetu, ale Archer Finn zawsze podziwiał kobiety, które ubierały się śmiało i wyprzedzały panujące trendy.

Jakiż ten Archer obeznany w modzie damskiej, hoho. Chociaż w jego przypadku można to jakoś podciągnąć pod profesję. Inna sprawa, że nie jestem przekonana, czy takie pojęcie jak trend w ogóle kiedyś funkcjonowało. Ciemna Gwiazdo, wypowiesz się coś na ten temat?

Myślę, że jak najbardziej można uznać słowo „trend”, bo w końcu oznacza to jakiś kierunek w modzie, najpopularniejsze rozwiązania, a takich w średniowieczu nie brakowało. Wiadomo, że osoby z klas niższych nie miały takich opcji jak elita, ale dalej ubierały się w określony sposób. Bierzmy też pod uwagę, że średniowiecze to obszerna epoka i inaczej ubierali się ludzie, no nie wiem, z dziewiątego wieku, a inaczej z piętnastego. Też pewne wydarzenia historyczne wpłynęły na rozwój mody, na przykład krucjaty przyczyniły się do zwiększenia rodzajów używanych materiałów.

A i dobrze, że Celinka nie założyła gorsetu, bo go nie noszono wtedy.

Ta suknia, uszyta z delikatnego, falującego materiału, obcisła powyżej talii i zwracająca uwagę długimi, ciasnymi rękawami, była najbardziej wyróżniającym się strojem Celaeny.

A nas to tak bardzo obchodzi, w jakich ciuchach ta prukwa chodzi.

Nowe szaty zabójczyni: 71

Chaol stał jak skamieniały, a jego brązowe oczy taksowały jej suknię od góry do dołu.

Nowe szaty zabójczyni: 72

– Chyba nie masz zamiaru wyjść w tym na miasto!

Oho, nie wierzę, że Chaol bawi się w toksycznego samca, który będzie kontrolować ubiór Celinki, gdy ta wychodzi na spotkanie z przystojniakiem. Niby chodzi o pogodę, ale wiemy, jak Chaol jest zazdrosny i czemu coś takiego urosło do rangi konfliktu. Może to kwestia tego, że w relacjach ofiar przemocy domowej często przewija się, że zaczyna się od takich „pierdół”, by przejść do kontrolowania każdego aspektu życia, lecz obrzydza mnie to. Na dodatek Chaol nie jest mężem czy ojcem, by mieć obowiązek dbać o honor Celinki. Nigdy nie rozumiałam przyzwalania na takie zachowania, bo hoho, jakie słodkie, że zazdrości, ale może to dlatego, że mój luby nigdy nie wtrąca się w moje wybory modowe.

Zabójczyni parsknęła i przeszła obok niego, celowo chcąc mu pokazać o wiele bardziej prowokujący tył.

– Oczywiście, że mam.

Ale bym się zaśmiała, gdyby ktoś z racji na strój wziął Celinkę za prostytutkę, zwłaszcza, że kiedyś kolor czerwony był przeznaczony właśnie dla pań spod latarni.

Czerwień też może oznaczać bardzo wysoki status społeczny, bo jak pamiętam, czerwony barwnik był najdroższy, ale fakt, nawet do dziś nie bez przyczyny funkcjonuje termin „dzielnica czerwonych latarni”.

– Rozchorujesz się!

Dziewczyna zarzuciła futro z łasiczek.

– Nie, jeśli założę to.

Nie wiem, ile tam macie stopni w tym Adarlanie, ale z narracji Doriana wynikało, że było mu chłodno nawet w psiarni. Teraz jest wieczór, więc tym bardziej temperatura się ochładza. To futro wiele ci raczej nie da, Celinko, kiedy plecy masz zupełnie odkryte.

Chaol pyta Celinkę, czy ta ma broń.

– Tak, Chaol, mam broń. A założyłam tę suknię, żeby Archer zadał sobie to samo pytanie. Aby pomyślał, że nie mam nic przy sobie.

Nie kłamała. Przymocowała noże do nóg, a szpile, podtrzymujące spływające po jednym ramieniu włosy, były długie i ostre niczym brzytwy.

A ten trenowany w samej szkole zabójców Archer z pewnością się nie zorientuje, prawda?

Ku zachwytowi dziewczyny zamówiła je Philippa, która nie życzyła sobie, żeby Celaena paradowała z zimnymi, metalowymi ostrzami między piersiami.

Oooo, jaka ta Philippa uczynna, sama wychodzi z inicjatywą, by pomóc płatnej zabójczyni!

Jakoś mi się to skojarzyło ze sceną z filmowej Wonder Woman, gdy tytułowa bohaterka włożyła miecz za sukienkę i wszyscy w necie zastanawiali się, czy ścisnęło go tyłkiem.



Domyślam się, że miał być to jakiś słaby żart, bo wiecie, cycuszki, ale na logikę, jak Celinka miałaby to zabrać w piersiach? W średniowiecznych kreacjach push upu raczej nie uświadczymy (a nawet przyjmując maasversum, gdzie są gorsety, to w sumie Celinka i tak nie ma żadnego usztywnienia w tej kreacji, bo go nie założyła), a piersi muszą być niemałe i bardzo jędrne, by cokolwiek coś między nie wcisnąć, by się nie ruszało zbytnio. No i czy coś takiego nie skaleczyłoby biustu, jeśli te ostrza byłyby bardzo ostre?

– Uważaj na siebie – rzucił, uważnie lustrując wzrokiem powóz, woźnicę i służącego. Wyglądało na to, że zdali egzamin. – Unikaj zbędnego ryzyka, dobrze?

– Chyba zapomniałeś, że ja w ten sposób zarabiam na życie – odparła, żałując, że opowiedziała mu o swoim pojmaniu. Nie powinna była mu wspominać, że zdarzały jej się chwile słabości, gdyż teraz się martwił, powątpiewał w jej umiejętności i irytował ją do granic. Nie miała pojęcia, dlaczego to robi, ale po prostu strząsnęła jego dłoń i syknęła: – Do jutra!

A ja wiem, dlaczego. Żeby autorka miała powód, by pisać dalej wasz drewniany romans i na siłę próbować kreować zbędne konflikty.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 73

– Co takiego? Do jutra?

Zabójczyni poczuła, że znów ogarnia ją idiotyczna, niewytłumaczalna wściekłość. Uśmiechnęła się.

– Przecież mądry z ciebie chłopak – powiedziała, schodząc w stronę powozu. – Sam się domyśl.

A to już było po prostu okrutne. Wiadomo, że Celinka wcale nie zamierza spać z Archerem, ale sugerowanie tego wyraźnie zazdrosnemu, niepewnemu jej uczuć mężczyźnie jest po prostu sukowate. Nie rozumiem, dlaczego taką wredną prukwę uczyniono główną bohaterką. Nie wiem, jak wy, ale ja wolę czytać o postaciach, które darzę przynajmniej szacunkiem, a nie o takich, których nie mogę znieść.

Celaena nie chciała, aby miał ją za bezbronną, głupią czy niedoświadczoną. Przecież pracowała tak ciężko i poświęciła tak wiele, by osiągnąć ten status.

Jak na przykład relację z Dorianem, która i tak jej nie obeszła. Albo pobyt w kopalni, który ostatecznie doprowadziłby ją do śmierci. Albo… w sumie co takiego? Celinka żyje jak pączek w maśle i dostaje pieniądze za zlecenia, których przecież nie wykonuje. Więc gdzie jest jej wielkie poświęcenie?

Na samą myśl o tym, że kapitan uważał ją za słabą, wymagającą opieki dziewczynę, miała ochotę pogruchotać komuś kości.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 59

To, że ktoś się troszczy o twoje zdrowie, nie oznacza, że ma cię za słabą. Chaol jedynie zwrócił uwagę na twój ubiór i prosił, żebyś nadto nie ryzykowała. Nie widzę w tym nic, co miałoby razić twoją dumę.

Celinka żegna się z Chaolem i odjeżdża (tym razem pamiętała o wozie). Po czym ponownie mamy przeskok. Znów zbędny, bo wystarczyłoby napisać, że „już po kilku minutach zabójczyni dotarła na miejsce” czy coś.

Zbędne cięcie: 3

Gdy jeden z lokajów pomagał jej zdjąć płaszcz, Celaena odwróciła się, żeby Finn mógł ujrzeć głęboko wycięty tył jej sukni, przesłonięty czarną koronką, która kryła blizny z Endovier.

A może Celinka serio była trenowana do objęcia roli damy do wynajęcia? Bo po co inaczej flexowałaby się wyzywającą sukienką? Czy jej flirciarskie zachowanie nie zwróciłoby bardziej uwagi Archera? Poza tym sam Archer jest uwodzicielem, więc jej tanie sztuczki raczej by na niego nie podziałały.

Archer wypuścił powietrze z płuc. Gdy się odwróciła, mężczyzna ujrzał, że się uśmiecha i powoli kręci głową.

Przepraszam, zapomniałam, że przecież Celinka wszystkich musi zachwycać.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 67

– Myślę, że szukasz słów takich, jak „oszałamiająca”, „piękna” bądź „olśniewająca” – powiedziała. Ujęła jego ramię i udali się w ślad za lokajem do stolika w pięknie zdobionej alkowie. Archer musnął palcem czerwony, aksamitny rękaw jej sukni.

Nowe szaty zabójczyni: 73

Tak, załapaliśmy, sukienka jest czerwona.

– Cieszę się, że twój gust dojrzał wraz z tobą. Wygląda na to, że arogancja dotrzymała im kroku.

Niestety masz rację, Archerze. Niestety masz rację.

Celinka pyta o klientki kawalera.

– Wciąż mam pewne długi wobec Clarisse – rzekł. Była to najbardziej wpływowa i najbogatsza burdelmama w stolicy. – Ale… Tak. – Jego oczy zabłysły. – A co powiesz mi o twoim naburmuszonym przyjacielu? Czy ja również powinienem oglądać się za siebie w drodze powrotnej?

Na wszelki wypadek bym tak radziła. Chaol ostatnio nie zachowuje się bardzo rozsądnie.

– Już wie, że mnie się nie da zamknąć w klatce.

Powiedz to królowi, jak taki z ciebie kozak.

– Niech Wyrd ma w opiece człowieka, któremu się to uda. Pamiętam, że straszna z ciebie bestia.

Oj tak, zwłaszcza jej maniery są bestialskie.

Bla, bla, flirtują sobie, popijając wino, aż Archer pyta Celinkę, czemu ta pracuje dla króla.

Wiedziała też, że mężczyzna zdaje sobie sprawę z obecności innych ludzi w gospodzie. Byłby z niego dobry zabójca.

Nie da się zaprzeczyć, zabójcy przydałoby się minimum inteligencji.

A to mi się skojarzyło z sytuacją, jak Sehun z EXO pochwalił Amber, która jest Amerykanką, że ma dobry angielski. Typiaro, czy ty znowu zapomniałaś, że Archer trenował razem z tobą?

Poza tym – zwróciłaś uwagę na innych gości w gospodzie, ale i tak swobodnie rozmawiasz z Archerem o waszych zawodach. O tym, że jesteś zabójczynią. Bardzo to rozsądne, nie powiem.

Być może podejrzenia króla nie były do końca bezpodstawne. Celaena przygotowała się jednak zarówno na to pytanie, jak i na tysiące innych, więc uśmiechnęła się tylko krzywo i rzekła:

– Wygląda na to, że dzięki moim umiejętnościom bardziej przydam się w stolicy aniżeli w kopalni. Praca dla króla polega mniej więcej na tym samym co praca dla Arobynna.

Z tym, że dla Arobynna zabijałaś na serio, a dla króla nie.

– Nasze profesje od dawna są do siebie podobne. Nie mam pojęcia, co jest gorsze, trenowanie nas do działania w sypialni czy może na polu bitwy.

Gorsze jest pisanie takich książek, które spłycają podobne kwestie.

Zabójcy na polu bitwy? Moje podejrzenia, że Celinkę bardziej przedstawia się jak wojownika niż skrytobójczynię mają coraz większy sens.

O ile pamięć jej nie myliła, Archer miał dwanaście lat, gdy Clarisse znalazła go na ulicach miasta i zaproponowała mu, by podjął się treningu pod jej okiem. Był wówczas zwykłym, bezdomnym ulicznikiem. Gdy ukończył siedemnaście lat i urządzono Przyjęcie Aukcyjne, na którym zaoferowano jego dziewictwo, doszło do prawdziwych bójek między licytującymi kobietami.

Szczerze się zastanawiam, czy kawalerowie do wynajęcia nie zaczynaliby uprawiać swojego zawodu nieco wcześniej? W końcu nie brakuje ludzi fetyszyzujących dojrzewających nastolatków. Ciemna Gwiazdo, wypowiesz się?

Wydaje mi się, że jak najbardziej mogliby wcześniej. W przypadku wiktoriańskiej Anglii, gdzie nie kontrolowano zbytnio miejsc gejowskich schadzek, można było handlować niepełnoletnimi. Na dodatek nie zapominajmy, że z reguły prostytutka miała być osobą pasywną, a do tego najlepiej pasuje niedojrzały chłopak. Już nawet w starożytnej Grecji, gdzie przyzwalano na homoerotyczne związki, na piedestale stawiano relację dorosłego faceta z bardzo młodym nastolatkiem, a te między dorosłymi były poddane ostracyzmowi.

Mnie zastanowiła inna rzecz, którą trochę zasygnalizowałam w poprzednim akapicie. Czemu licytowały same kobiety? Męska prostytucja głównie obejmowała relacje homoseksualne. Natomiast potrzeby seksualne kobiet były wtedy tematem tabu. Ach, no tak, Celinka unika tematów mniejszości (w tym seksualnych) jak ognia.

– Ja też tego nie wiem. Mam wrażenie, że są porównywalnie okropne. – Celaena uniosła kieliszek wina w toaście.

Archer przynajmniej nikogo nie zabija i to on znajduje się w poszkodowanej sytuacji, musząc spełniać czyjeś seksualne fantazje oraz zachcianki. Ty za to jesteś katem, który zabija i wraca do swojego codziennego życia. Piszę tak, ponieważ tak przedstawia to autorka. Celinka nie wykazuje żadnej skruchy czy problemów egzystencjalnych, więc z tego wynika, że uczynione morderstwa nie zrobiły na niej wrażenia.

Wystarczyło, że usłyszała jego szept, a już zrobiło jej się gorąco, ale wyraz jego oczu i kształt tych cudnych ust… On również był bronią. Piękną, niebezpieczną bronią.

Nie ma to jak przyznać Archerowi rację co do tego, że uprawia straszny zawód, by po chwili seksualizować go jak jego klientki.

Pochylił się nad stołem, hipnotyzując ją wzrokiem. Rzucał jej wyzwanie, które było jednocześnie sekretnym zaproszeniem.

„Niech bogowie mi sprzyjają i Wyrd mnie chroni…”.

Tak, bo potrzeba boskiej interwencji, żeby Celinka nie wskoczyła do łóżka przystojnemu gościowi. Jej samokontrola jest powalająca.

– Trzeba czegoś więcej niż kilka powłóczystych spojrzeń, abym stała się niewolnicą, gotową na wszelkie twoje zachcianki, Archer. Powinieneś wiedzieć, że twoje profesjonalne sztuczki na mnie nie podziałają.

Skąd, tobie niepotrzebne są żadne sztuczki, wystarczy ładna facjata i oczy.

– A ty chyba zdajesz sobie sprawę, że nie korzystam z żadnych sztuczek. Gdybym to zrobił, już wyszlibyśmy z tej gospody.

– Śmiałe słowa, bardzo śmiałe. Nie masz chyba ochoty zmierzyć się ze mną w pojedynku na profesjonalne sztuczki, co?

– Och, mam ochotę zrobić z tobą wiele rzeczy.

Poskładać origami? Obejrzeć Monthy Pythonów? Ugotować pomidorówkę?

Nie patrzcie na mnie krzywo, robię wszystko, byle nie zwymiotować z obrzydzenia i zażenowania tymi flirtami.

Znów mamy zbędne przeskok, opisujący akcję po kolacji.

Zbędne cięcie: 4

Celaena odesłała swój powóz, by jeszcze bardziej rozzłościć Chaola i wzmocnić prawdziwość swych słów. Po kolacji wsiadła do powozu Archera.

Chaolu?



Grafika oczywiście należy do Dema3000 aka Jakuba Dębskiego.

A do Celinki mam tylko jedno słowo:




Sam posiłek upłynął w przyjemnej atmosferze. Rozmawiali o starych znajomych, teatrze, książkach i beznadziejnej pogodzie. Poruszali więc bezpieczne, wygodne tematy, choć Finn nadal przyglądał się Celaenie, jakby była jego zdobyczą wieńczącą długie polowanie.

Cóż, przynajmniej nie tylko Celinka seksualizuje Archera.

Dwójka naszych napalonych bohaterów podjeżdża pod dom kawalera.

– Wejdziesz? – szepnął.

– Nie przyda ci się noc wolna od pracy? – spytała, przełykając ślinę. Nie spodziewała się tego i chyba… chyba nie miała na to ochoty.

TO PO CHOLERĘ ROBIŁAŚ TĘ SZOPKĘ Z ODESŁANYM WOZEM?!



Wiem, że nie powinno się zmuszać do kopulacji i jakby to zrobili, byłoby to niesmaczne (w końcu poznał ją jako dorosły, gdy Celinka miała trzynaście lat… oboje też wypili wino, więc można kwestionować, czy stosunek odbyłby się za pełnym przyzwoleniem obu stron), ale wydaje mi się, że obrzydzenie do stosunku płciowego tylko przeszkadza zabójczyni w robocie. Może Archer mógłby po dobrym seksie (albo seksie w ogóle, jako dowód, że mu zaufała) sprzedać jakieś informacje? Dziwię się, że w szkole zabójców nie dostali jakiś lekcji na wzór edukacji seksualnej czy coś. Skuteczność Archera wypływa po części z tego, że nie ma poczucia wstydu. Przy okazji stworzyłoby to niesztuczny konflikt między zabójczynią a zazdrosnym Chaolem, polegający na czymś więcej niż na fakcie, że założyła seksowną sukienkę.

– Wiesz, że wszystko wygląda zupełnie inaczej, gdy zapraszam z własnej woli?

Celaena również dorastała bez możliwości decydowania za siebie i rozpoznała gorycz w jego głosie.

Bez możliwości decydowania, ale i tak wyrosła na rozpuszczoną dziewuchę. Arobynn Hamel nie umie w wychowywanie, zdecydowanie.

– Nienawidzisz swego życia? – spytała szeptem.

Nie, kocha je, bo prostytuowanie się z braku wyboru i spłacanie długu jest spełnieniem jego marzeń.

– Czasami – rzekł, a potem przeniósł wzrok na okno i wznoszącą się za nim kamienicę. – Ale któregoś dnia będę już miał tyle pieniędzy, że spłacę Clarisse i naprawdę stanę się wolny. Rozpocznę własne życie.

– Porzucisz karierę kawalera do wynajęcia?

Uśmiechnął się lekko. Była to najprawdziwsza ze wszystkich emocji, jakie okazał tej nocy.

– Będę wówczas tak bogaty, że praca nie będzie mi już potrzebna, albo tak stary, że nikt nie będzie chciał mnie wynająć.

Celinkę tak wzrusza szczerość Archera i jego pragnienie wolności, że… zdradza mu cel, w jakim się z nim spotkała. W wozie. Gdzie woźnica mógłby ich podsłuchać. Nie no, cudowny pomysł. Król naprawdę wybrał sobie idealną Obrończynię, nie ma co.

Jak zareagował Archer? Czy Celinka zamorduje go na miejscu? Tego dowiecie się już za tydzień!

A ja idę składać orgiami czy pooglądać Monthy Pythonów, żeby zapomnieć o tych okropnych flirtach.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 59

Royal pussy: 82

If you’re evil and you know it clap your hands: 95

Nowe szaty zabójczyni: 73

Światek z kart: 117

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 73

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 67

Czy na sali jest lekarz?: 8

Zbędne cięcie: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz