niedziela, 11 kwietnia 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 19

 

Chaol stał przed królewskim tronem i z trudem panował nad znużeniem, przekazując władcy sprawozdanie. Próbował nie myśleć o zeszłej nocy. Próbował zapomnieć o palcach Celaeny, które musnęły jego włosy i twarz. Jej dotyk obudził w nim pragnienie tak silne, że chciał złapać ją i rzucić na kanapę. Z największym trudem udało mu się utrzymać ten sam rytm oddychania i udawać, że wciąż śpi. Po wyjściu dziewczyny serce biło mu tak szybko, że minęła godzina, zanim uspokoił się na tyle, aby na powrót zapaść w sen.

Patrząc teraz na króla, kapitan cieszył się, że opanował swoje pragnienie. Bariera między nim a Celaeną miała istotne znaczenie.

Bardzo trudno nie myśleć o seksie jako hetero facet, gdy widzisz starego dziada i przy tym musisz pracować. Dziwne jednak, że Chaol dalej o tym rozmyśla, nawet jeśli jest młodą, niedoświadczoną w związkach osobą. Rozumiem, że seksualne pożądanie może pojawić się w różnych, dziwnych momentach, szczególnie gdy się nudzisz, ale mieć w głowie wizję uprawiania seksu przy królewskim sprawozdaniu? Sama mam wysokie libido, lecz nie myślę o czymś takim, gdy muszę aktywnie wypełniać obowiązki. Miałoby to jeszcze jakiś sens, jakby Celinka rozpaliła jego emocje parę minut przed daną sytuacją, a nie podczas zeszłej nocy. Słabe to hintowanie stosunku płciowego dwójki bohaterów. Już autorki smutów na tumblerze lepiej piszą o tym aspekcie.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 76

Naruszając ją, zakwestionowałby lojalność wobec władcy, przed którym teraz stał, a także wpłynął na przyjaźń z Dorianem. Książę był mało uchwytny w tym tygodniu. Chaol za wszelką cenę musiał go dzisiaj znaleźć.

Powinien być wierny wobec króla i jego syna. Bez owej lojalności stawał się nikim. Nie mógł ich zawieść. Nie chciał, aby się okazało, że bez powodu wyrzekł się rodziny oraz tytułu.

Dziwne, że Chaol nie rozmyślał o tym, gdy zaczął zapraszać codziennie dziewczynę do swojej komnaty, spędzać z nią czas i flirtować. Dwór powinien dawno o nich plotkować, nawet o tym, że sypiają ze sobą (w końcu to nie jest normalne, by w quasi średniowieczno-nowożytnym świecie facet tak po prostu zapraszał na noc kobietę do swojej komnaty), a kapitan dalej uważa, że jeszcze się kontroluje.

O ile nie kwestionuję chęć utrzymania lojalności wobec króla, ponieważ jest „przełożonym” Celinki oraz jego i może wprowadzać to pewną niezręczność oraz konflikt interesów, ale wobec Doriana? Ciągle nam się sugeruje, że książę nie tylko odpuścił sobie starania o Celinkę, lecz także dał im jakby zgodę na miłosną relację, więc o co chodzi? Władzy nie ma przecież żadnej.

Zakończył prezentację środków ostrożności, które zaplanował na dzisiejszy karnawał, a król pokiwał głową.

– Dobrze, kapitanie. Proszę dopilnować, aby pańscy ludzie strzegli również terenów zamkowych. Dobrze wiem, jakie osobniki plączą się wraz z cyrkowcami. Nie życzę sobie, aby się tu włóczyli.

– Jak sobie życzysz, panie. – Chaol pochylił głowę.

Król miał w zwyczaju odprawiać go burknięciem lub machnięciem ręką, ale tym razem przyglądał mu się bacznie, wspierając łokieć na oparciu szklanego tronu. Chwila ciszy przeciągała się i kapitan zaczął się zastanawiać, czy jakiś szpieg pałacowy nie zajrzał do jego komnaty przez dziurkę od klucza w chwili, gdy Celaena go dotykała.

If you’re evil and you know it clap your hands: 108

Oczywiście czarny charakter nie może mieć minimum kultury osobistej.

– Trzeba śledzić księżniczkę Nehemię.

Ze wszystkich rzeczy, które Chaol mógł usłyszeć od władcy, tej spodziewał się najmniej.

Ja też się zdziwiłam, że król wreszcie ogarnął, że są spore szanse, że Nehemia to szpieg.

Mimo to utrzymał obojętny wyraz twarzy i nie zakwestionował rozkazu, który miał tak wielkie znaczenie.

Przynajmniej poza pożądaniem jest w stanie powstrzymać chociaż na chwilę projekt zidiocenie rozpoczęty przez Celinkę.

– Jej… wpływ zaczyna być odczuwalny na zamku. Ja zaś zaczynam się zastanawiać, czy nie nadszedł aby czas, żeby odesłać ją do Eyllwe. Wiem, że kilku naszych ludzi już ją obserwuje, ale doszły mnie słuchy, że pojawił się anonimowy list, w którym ktoś groził jej śmiercią.

Chaol zesztywniał. W jego głowie kłębiły się setki pytań, ale wszystko przyćmił narastający lęk. Kto jej groził? Cóż takiego Nehemia powiedziała bądź zrobiła, by ściągnąć na siebie zagrożenie?

A czego nie zrobiła? Walczy o prawa jakiś randomowych niewolników, kumpluje się z królewską zabójczynią, izolując się przy tym od reszty dworu, naciska na decyzje polityczne księcia na balu pełnym ludzi, stroi fochy i nie przychodzi na przyjęcia od momentu, gdy zabito buntowników. Dziwię się, że wcześniej król jej nie wyrzucił.

– Nikt o tym nie słyszał. – Król uśmiechnął się. – Nawet księżniczka. Wygląda na to, że znalazła sobie wrogów również poza murami pałacowymi.

– Wyznaczę dodatkowych strażników do pilnowania jej pokojów i patrolowania skrzydła, w którym mieszka. Powiadomię ją też bezzwłocznie o…

– Nie ma potrzeby jej alarmować. Ani jej, ani nikogo innego. – Władca spojrzał na kapitana znacząco. – Nehemia może wykorzystać to, że ktoś pragnie jej śmierci. Niewykluczone, że będzie chciała wykreować się na męczenniczkę lub coś w tym stylu. Każ swoim ludziom milczeć.

To ciekawe, że król miał mniejszą styczność z księżniczką, a trafniej określił jej charakter niż jej przyjaciele. Jak czytałam jej duchowe pierdololo, to jestem w stanie dojść do podobnych wniosków, co władca Adarlanu.

Chaol wiedział, że Nehemia nigdy by czegoś takiego nie zrobiła, ale nie podzielił się tą myślą z przełożonym.

Bo jest przyjaciółką twojej przyjaciółki, która jest zabójczynią?

Obiecał sobie, że nakaże ludziom dyskrecję. Nie powie też o niczym zarówno księżniczce, jak i Celaenie. Jego przyjaźń z Celaeną i życzliwe układy z Nehemią nie miały w tym przypadku żadnego znaczenia. Wiedział, że zabójczyni będzie na niego wściekła, ale przecież pełnił funkcję kapitana Gwardii. Walczył o swoje stanowisko niemal równie zaciekle jak Celaena i poświęcił mu prawie tyle co ona swojemu.

Zgadzam się z Chaolem, ale niestety nie wytrzyma zbyt długo w swoim postanowieniu.

Pozwolił też, aby zanadto się do siebie zbliżyli. Nie powinien prosić jej do tańca.

Musztarda po obiedzie.

Przeskok! Dostajemy perspektywę Doriana.

Zasapany Dorian przeciął mieczem powietrze i precyzyjnie zablokował cios przeciwnika, a potem pchnął. Strażnik – trzeci, z którym książę walczył – zatoczył się i mało się nie przewrócił. Dorian nie zmrużył w nocy oka, a gdy nastał poranek, nie był w stanie usiedzieć w miejscu. Przyszedł więc do koszar w nadziei, że ktoś zmęczy go walką na tyle, aby wyczerpanie wreszcie wzięło górę.

Liczył, że będzie spał cały dzień i rozwali cały zegar biologiczny, ale plan na dziś? To chyba niepraktyczne radzenie sobie z problemem bezsenności. Chociaż i tak doceniam, że książę coś robi pożytecznego. Trening walki zawsze się przyda.

Znów zablokował cios przeciwnika, a potem wykonał unik. To z pewnością była jakaś pomyłka. Może to wszystko tylko mu się przyśniło. Może to tylko odpowiednie czynniki połączyły się w nieodpowiednim momencie? Przecież magia już nie istniała! Nie było powodu, dla którego miałby dysponować podobną mocą. Nawet jego ojciec nie był nią obdarzony. W rodzie Havilliardów od dawna nie było człowieka, który dysponowałby mocą magiczną.

Dorian bez trudu przebił się przez gardę strażnika. Młody człowiek uniósł ręce na znak przegranej, ale książę zapytał się w myślach, czy przeciwnik aby nie pozwolił mu wygrać.

Pewnie Maas faworyzuje księcia i miało być coś w rodzaju fałszywej skromności, ale pytanie ma sens. Walka, podczas której skupiasz się na innych sprawach, nigdy nie wychodzi. Uwierzcie mi, bo trenowałam kilka lat taekwondo. Jak byłam strasznie zmęczona i robiłam na zasadzie „byle nikt się nie przyczepił”, to szło mi jeszcze gorzej. To aż proszenie się o kontuzję.

Warknął głucho na samą myśl. Już chciał zażądać kolejnego starcia, gdy ktoś do nich podszedł.

– Mogę dołączyć?

Był to Roland. Jego rapier wyglądał tak, jakby mężczyzna nigdy dotąd go nie używał.

If you’re evil and you know it clap your hands: 109

Nie uwierzę, że ta uwaga miała wskazać, że Roland otrzymał nową broń, a nie to, że jest słaby w walce, w przeciwieństwie do naszego księciunia.

Wypraszam sobie, ja uznaję tylko jednego księciunia!



Dorian wpatrywał się w kuzyna i czarny pierścień na jego palcu.

Nowe szaty zabójczyni: 86


– Nie sądzę, abyś naprawdę miał ochotę na taniec ze mną, kuzynie.

W sumie ty też nie miałeś ochotę na trening walki sam w sobie.

– Ach – odrzekł Roland, marszcząc brwi. – Jeśli chodzi o to, co się wydarzyło wczoraj… Przykro mi. Gdybym wiedział, że tak bardzo się przejmujesz obozami pracy, nigdy bym się tym tematem nie zajął. Nigdy nie podjąłbym się też współpracy z doradcą Mullisonem. Po twoim wyjściu odwołałem głosowanie. Mullison był wściekły.

Nie wiem, jak Dorian swoim brakiem w kontrolowaniu emocji kogokolwiek przekonał, ale jak widać w szklanym pałacu nie przekonasz drugiej osoby, nie będąc skurwielem.

– Serio? – Dorian uniósł brwi.

– Miałeś rację. – Roland wzruszył ramionami. – Nie mam pojęcia o tym, jak wygląda życie w tych obozach. Zacząłem pracować nad rozbudową obozu na wyraźną sugestię Perringtona, który twierdził, że powinienem współpracować z Mullisonem. Wygląda na to, że doradca mógłby wiele skorzystać na rozbudowie obozu, gdyż jego ród czerpie zyski z wydobycia żelaza.

Rozumiem zmianę decyzji Rolanda (chociaż dziwne, że był tak krótkowzroczny i nie zrobił wcześniejszego rozeznania, lecz można to zwalić na to, że nie jest starym wygą na dworze), ale zastanowiła mnie jedna rzecz. Czy w świecie fantasy opartym na średniowieczu, to nie król powinien mieć kopalnię na wyłączność albo przynajmniej większość zysków? Jak pamiętam, regalia królewskie obejmowały również kopalnie… Patrząc, jak Dorian I podchodzi do rządzenia raczej mamy do czynienia z monarchią patrymonialną, a nie stanową, to już w ogóle. Za to żelazo było rzeczywiście wydobywane ze względu na wytwórstwo uzbrojenia.

– I ja mam w to uwierzyć?

Roland uśmiechnął się przekonująco.

– Jesteśmy przecież rodziną.

Rodzina. Dorian nigdy nie uważał się za członka tej rodziny, a już na pewno nie teraz.

Nie uważasz się, ale korzystasz ze wszystkich profitów bycia królewskim księciem? Chaol przynajmniej miał jaja i porzucił swój ród.

Royal pussy: 91

Gdyby ktokolwiek dowiedział się, co się stało w tamtej komnacie, a zwłaszcza o magii, którą być może posiadał, ojciec by go zabił. Miał w końcu drugiego syna. Przecież rodziny nie myślą w ten sposób, prawda?

Twarde prawo, ale prawo. Wtedy Dorian senior karze jako król, a nie ojciec. Zresztą myślę, że w takiej sytuacji zrobiłby wszystko, by ukryć przypadłość syna, bo straciłby wizerunkowo, jakby wyszło to na jaw. Myślałby tak, gdyby nie wykreowano go na złego do szpiku kości zuola.

Poprzedniej nocy rozpacz pchnęła go do poszukiwania Nehemii, ale w świetle poranka cieszył się, że jej nie znalazł. Gdyby księżniczka posiadła taką wiedzę o nim, mogłaby przecież wykorzystać ją do własnych celów. Mogłaby szantażować go do woli.

To jest niesamowite, jak ze zdania na zdanie Dorian staje się najbardziej logicznie myślącym głównym bohaterem w uniwersum Szklanego Tronu. Nie jest to może niesamowite osiągniecie, ale trudno nie docenić takiego glow up.

– Zostaw swoje intrygi dla kogoś, kto się nimi przejmuje.

Roland szedł obok niego.

– A czy ktoś jest bardziej godny uwagi od mego własnego kuzyna? Czy istnieje większe wyzwanie niż wciągnięcie ciebie do moich planów?

Dorian zmierzył go ostrzegawczym spojrzeniem i zobaczył, że młodzieniec się uśmiecha.

Znowu docenię Doriana, bo ta zmiana nastawienia w Rolandzie jest rzeczywiście podejrzana, a kwestia w pytę sztuczna. Chociaż dialogi miłosne to też cyrk na kółkach, a autorka próbuje nam wmówić, że rozwijają pozytywnie relacje.

– Żebyś ty widział zamieszanie, które wybuchło po twoim wyjściu! – ciągnął Roland. – Do końca życia nie zapomnę miny twego ojca, gdy warknąłeś na nich wszystkich! – Wybuchnął śmiechem, a książę, wbrew sobie, uśmiechnął się lekko. – Myślałem, że ten stary drań padnie trupem!

Upokorzenie potężnego władcy przez jego własnego syna. Ale beka.

Zresztą co jest imponującego w niekontrolowaniu swoich emocji?

Dorian pokręcił głową.

– On wiesza ludzi za to, że go tak nazywają, wiesz?

Zuolowi można pozwolić. Tak samo Celince.

If you’re evil and you know it clap your hands: 110

– Tak, drogi kuzynie, ale nie masz pojęcia, ile rzeczy może ujść na sucho, gdy jest się tak przystojnym jak ja.

If you’re evil and you know it clap your hands: 111

Pewnie pomyśleliście, że to pyszałkowata uwaga zuola, ale Roland po prostu zdemaskował działanie tego świata. Celince, Dorianowi, Chaolowi i Archerowi się wybacza wiele rzeczy, to czemu jemu nie można?

Bo króla z pewnością obchodzi, jaką facjatę ma osoba, która dopuszcza się wobec niego pogardy. Mhm.

Książę przewrócił oczami, ale przyjrzał się Rolandowi. Wydawał się blisko związany z jego ojcem oraz Perringtonem, ale być może został wciągnięty w intrygi Perringtona i potrzebował teraz kogoś, kto go z nich oswobodzi. A skoro jego ojciec i pozostali członkowie rady uznali, że mogą wykorzystać Rolanda i zdobyć dzięki niemu poparcie dla swoich mrocznych planów, być może nadszedł czas, aby i on włączył się do gry. Mógł wykorzystać pionki ojca przeciwko niemu. We dwóch z Rolandem byli w stanie zablokować bardziej podejrzane i niebezpieczne propozycje członków rady.

Brawo! Dzięki porzuceniu Celinki zaczynasz dorastać do swojej roli!

– Naprawdę odwołałeś głosowanie?

Roland machnął dłonią.

– Myślę, że miałeś rację. Zanadto gnębimy podbite królestwa. Jeśli chcemy utrzymać władzę, musimy znaleźć złoty środek. Zniewolenie podbitych narodów nic nam nie da. Dzięki temu więcej ludzi może zwrócić się przeciwko nam.

Podał te same powody, co Laptopcjusz w poprzedniej analizie. Widzisz, jaka jesteś mądra ; )

A dziękować, dziękować.

– Mam coś do załatwienia – skłamał, wsuwając miecz do pochwy. – Ale może spotkamy się na obiedzie.

Roland uśmiechnął się wesoło.

– Zgarnę kilka pięknych pań, aby dotrzymały nam towarzystwa.

If you’re evil and you know it clap your hands: 112

Oczywiście jak zła postać jest przystojna, to musi być fuckboyem. Ciekawe, że autorka zapomniała, że Dorian w pierwszym tomie był postrzegany jako bawidamek i sam się od razu wziął za podrywanie służącej mu zabójczyni.

Dorian odczekał, aż kuzyn zniknie za rogiem, a potem wyszedł na dziedziniec, gdzie ujrzał chaos przygotowań do karnawału, który matka wyprawiała na cześć Hollina w ramach spóźnionego prezentu na Yulemas.

Znowu jakaś impreza? Ile minęło czasu od poprzednich balów? I czy Hollin naprawdę chciałby taki prezent, mimo że wcześniej sugerowano, że nie cierpi przyjęć?

Ludzie nie zwracali zbytniej uwagi na Doriana, gdy przeciskał się przez tłum. Nie było się czemu dziwić – miał na sobie stare, przepocone ubranie, na które narzucił płaszcz. Jedynie strażnicy, spostrzegawczy i dobrze wyszkoleni, zwrócili na niego uwagę, ale bez słowa zrozumieli potrzebę zachowania anonimowości.

Z jednej strony królestwo było naprawdę duże, a nie każdy musiał mieć kontakt z księciem, ale serio nikt poza strażnikami nie rozpoznał twarzy Doriana? Nie trzeba do tego jakiś specjalnych treningów.

Zwłaszcza, że książę ma takie piękne, szafirowe oczy!

Z jednego z namiotów wyszła oszałamiająco piękna kobieta. Była wysoka, smukła, miała jasne włosy, a ubrana była w elegancki strój do konnej jazdy.

Ciekawe, że „piękna” kobieta z opisu przypomina kopię Celinki.

Książę przechodził właśnie obok jednego z wielkich, zasłoniętych wagonów, ale zatrzymał się na widok słów wymalowanych białą farbą na burcie: „Karnawał Luster! Tu Rzeczywistość Zderza się z Iluzją!”.

Zmarszczył brwi. Czy jego matka choć przez moment zastanowiła się nad prezentem dla młodszego syna? Czy zdawała sobie sprawę, jak on może zostać odebrany? Cyrkowcy zabawiający publiczność sztuczkami i iluzjami zawsze ocierali się o zdradę.

Kolejne narzekanie na rodzinę, które uważam za słuszne. Dla mnie to ogromna wtopa, że rodzina królewska zaprasza na święto nie tylko ludzi ocierających się o magię, ale samych czarodziei, co zaraz sami zobaczycie. Czemu Rena, która tylko zaśpiewała piosenkę o fae, zostaje ścięta, a prawdziwa wiedźma może na chillu wróżyć przyszłość?

Dorian napotyka się na Chaola z Celinką, którzy proponują księciu wspólny spacer po terenie karnawału przed jego rozpoczęciem.

[Chaol] podszedł do Celaeny i wyszarpnął jej rękę zza czarnej zasłony.

– Zaraz stracisz dłoń! – ostrzegł ją.

Dziewczyna zmierzyła go wściekłym spojrzeniem,

A wszyscy narzekają na Hollina, że zachowuje się niedojrzale.

a potem uśmiechnęła się do Doriana. Mocno zaciskała usta, przez co jej uśmiech wyglądał bardziej jak grymas. Nie okłamał jej – zeszłej nocy naprawdę chciał się spotkać z Nehemią.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 65

 


A co ona tak do wszystkich agresywnie? Nic jej nie zrobili ;_;

Złapał się jednak na tym, że równie mocno pragnie zobaczyć Celaenę, aż pojawiła się, niosąc idiotyczne, zjedzone do połowy ciasto, które najwidoczniej zamierzała pożreć w samotności.

Z jednej strony mamy goryliardną scenę o byciu reletable żarłoczką, a z drugiej obrażają ciasto od idiotów. Zostawcie purchelka, nawet jeśli pojawia się, by nasycić tę paskudną zbrodniarkę :c

Nie miał pojęcia, jak by spojrzała na niego, gdyby odkryła, że przypuszczalnie drzemie w nim odrobina magii.

„Przypuszczalnie” – powtarzał sobie w myślach.

Pewnie pogratulowałaby ci, bo to kolejny krok, by być przeciwieństwem króla.

Nieopodal piękna blondynka usiadła na taborecie i zaczęła grać na lutni. Książę wiedział, że mężczyźni, a w ich liczbie strażnicy, tłoczą się wokół niej nie tylko ze względu na muzykę.

Tak samo ty Dorianku śliniłeś się do Celinki, gdy ta musiała walczyć o życie na turnieju.

Chaol poruszył się niepewnie, a Dorian uświadomił sobie, że stoją w ciszy i nic nie mówią. Celaena założyła ramiona na piersi.

Niestety, jak postacie się w książce odzywają, to też mam wrażenie, że nic nie mówią. Na pewno nic sensownego.

Celinka pyta się Doriana, czy przyszedł do Nehemii.

– A więc – rzekła zabójczyni, przyglądając się cyrkowcom – czy my naprawdę musimy czekać na twego brata, aby ujrzeć, co się kryje w tych wozach? Wygląda na to, że cyrkowcy już zaczynają.

Może warto poczekać ze względu na kulturę osobistą? To nie jest karnawał na twoją cześć.

Miała rację. Na dziedzińcu roiło się od żonglerów oraz połykaczy mieczy i ognia, a akrobaci zaczęli wykonywać niewiarygodne sztuczki. Niektóry balansowali na oparciach krzeseł, inni na słupach, a jeszcze inni kładli się na łoże z kolców.

Po opisach wnioskuję, że Maas kształtuje karnawał oparty na współczesnym cyrku, który ma korzenie w drugiej połowie osiemnastego wieku. Niektórzy błędnie łączą z rzymskim circus, a jedyne, co łączy te dwie rzeczy, to nazwa.

– Myślę, że to tylko ćwiczenia – odpowiedział książę, a w głębi serca miał nadzieję, że się nie myli. Gdyby Hollin dowiedział się, że ktokolwiek zaczął bez jego zgody… Dorian wolałby przeczekać atak wściekłości brata z daleka od zamku.

If you’re evil and you know it clap your hands: 113

Oczywiście opis przerysowany do granic możliwości, ale ja na miejscu Hollina również bym się obraziła. W końcu impreza jest na jego cześć. Myślę również, że Hollin i tak zrobiłby burdę, gdyż się nudzi na tych wszystkich uroczystościach.

Chaol z uwagą przyglądał się księciu. W jego oczach widać było chęć do zadania kilku pytań, ale przeczuwał, że Dorian nie ma zamiaru na nie odpowiadać. Poszedł więc w ślad za Celaeną, ponieważ opuszczenie dziedzińca byłoby ryzykowną decyzją. Podeszli wspólnie do ostatniego i największego z ustawionych w półkręgu wozów.

– Witajcie, witajcie! – krzyknęła zgarbiona, sękata staruszka siedząca u dołu schodów. Jej srebrne włosy przystrojono koroną z gwiazdami. Miała obwisłe policzki i plamy na ciemnej twarzy, ale jej brązowe oczy iskrzyły się. – Spójrzcie w moje lustra i ujrzyjcie przyszłość! Podajcie mi swe dłonie, a opowiem wam o tym, co was czeka! – zawołała i wycelowała poskręcaną laską w Celaenę. – Chciałabyś poznać przyszłość, dziewczę?

Dorian zamrugał, a potem zamrugał raz jeszcze, gdy ujrzał zęby kobiety – ostre niczym u drapieżnej ryby, bez wątpienia były metalowe… Z żelaza…

Celaena otuliła się szczelniej płaszczem, ale nie spuszczała z wiedźmy oczu. Książę słyszał legendy o obalonym Wiedźmim Królestwie, w którym krwiożercze wiedźmy obaliły rządzącą pokojowo dynastię Crochan, a potem rozdarły państwo na strzępy, nie zostawiając kamienia na kamieniu. Pięćset lat później nadal śpiewano pieśni o krwawych wojnach, które przetrwały jedynie zwycięskie Klany Żelaznozębnych, otoczone ciałami zabitych królowych Crochan. Ostatnia z nich rzuciła jednak klątwę na utraconą ojczyznę. Dopóki powiewały sztandary klanu, dopóty ziemia nie miała rodzić żadnych owoców.

Najpierw zacznę od pochwały. Cieszę się, że wreszcie dostaliśmy jakiś element fantastyczny będący czymś więcej niż gadającą klamką. Podoba mi się, że magiczna istota ma jakąś charakterystykę w postaci genezy, wyglądu i, jak zobaczycie, chamskiego charakteru (który ma niby być twardością ducha). Tak jak wiki Szklanego Tronu przy większości rzeczach podaje przypuszczenia, tak o wiedźmach jest w stanie coś powiedzieć.

Teraz przechodzimy do krytyki czegoś, co wcześniej już zasygnalizowałam. Czemu w kraju, gdzie nawet śpiewanie o fae jest karane śmiercią, ściąga się na przyjęcie dla królewskiego syna ostatnią przedstawicielkę klanu wiedźm, która na luzie proponuje usługi magiczne i dostaje największy, najbardziej rzucający się w oczy wóz? Nie mówcie, że król nie wyczułby jej mocy.

  Światek z kart: 131

– Wejdź do mego wozu, skarbie – staruszka kusiła Celaenę. – Pozwól, by stara Baba Żółtonoga wejrzała w twą przyszłość.

Spod szaty wróżki w istocie wystawały nogawki w kolorze szafranu. Z twarzy zabójczyni odpłynęły wszelkie kolory, a Chaol podszedł do niej i złapał ją za łokieć. Na widok opiekuńczego gestu Dorian poczuł ucisk w brzuchu, ale mimo to cieszył się, że jego przyjaciel wsparł dziewczynę, choć wiedźma przypuszczalnie nie była prawdziwa. Książę sądził, że założyła żółte rajstopy oraz żelazne zęby, aby zarobić więcej pieniędzy na klientach.

Albo żeby mieć szanse na fajne samobójstwo w postaci ścięcia głowy przez królewskiego kata.

– Jesteś wiedźmą – powiedziała Celaena zduszonym głosem.

 


Wyglądało na to, że uważa wróżkę za prawdziwą. Jej twarz wciąż była blada. Na bogów, czy ona naprawdę się bała?

Wybaczę Dorianowi tylko dlatego, że sam swojej mocy nie rozumie i może jest zbyt młody, by wyczuwać magię.

I pewnie znowu miało to pokazać, że Celinka ma lepszą intuicję czy coś w tym stylu.

– Ostatnią urodzoną w Wiedźmim Królestwie – rzekła.

Ku zdumieniu Doriana Celaena cofnęła się o krok i stanęła bliżej Chaola. Odruchowo dotknęła naszyjnika, który zawsze nosiła.

– Chcesz, żebym przepowiedziała ci teraz przyszłość?

– Nie. – Zabójczyni niemalże opierała się na Chaolu.

– A więc zjeżdżaj stąd i daj mi pracować! Nigdy w życiu nie widziałam takiej bandy skner! – warknęła Żółtonoga i uniosła głowę wyżej. – Przepowiadam przyszłość! Przyszłość!

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 66

Sknery to jakby nie chcieli płacić za usługi, a oni po prostu nie chcą usług w ogóle.

Chaol zbliżył się z ręką na rękojeści miecza.

– Nie bądź taka nieuprzejma wobec klientów.

Żebyś tak egzekwował chamstwo u Celinki. Tak, wiedźma była niemiła i przerysowana w swej złości, ale rozumiem, że „Apacze” (moja mama tak nazywa ludzi, co przychodzą do sklepów, by tylko się przyglądać produktom) przeszkadzają jej w pracy.

– A cóż mężczyzna, który pachnie Srebrnym Jeziorem, może zrobić tak niewinnej, starej wiedźmie jak ja?

Po plecach Doriana spłynął zimny dreszcz. Tym razem to Celaena złapała Chaola za ramię i spróbowała go odciągnąć, ale kapitan ani drgnął.

– Nie mam pojęcia, co za bzdury wygadujesz, staruszko, ale lepiej bacz na słowa, bo stracisz język.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 67

Kapitan straży to akurat nie powinien grozić śmiercią jakieś wyszczekanej wiedźmie.

Żółtonoga oblizała ostre, żelazne zęby.

– No to chodź i mi go wyrwij! – prychnęła.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 68

 


Memiarze mieli jednak rację z tym brutalnym postulatem.

W oczach Chaola błysnął gniew, ale Celaena nadal była tak blada, że Dorian złapał ją za ramię i odciągnął na bok.

– Chodźmy – rzekł, a staruszka uniosła głowę i wbiła w niego wzrok. Jeśli rzeczywiście widziała prawdę, było to ostatnie miejsce, w którym Dorian chciał się znaleźć. – Chaol, idziemy!

Serio zmienili się mózgami, bo Dorian w przeciwieństwie do Chaola nie zachował się jak Seba z osiedla.

Przeskok! Kolejny niepotrzebny, ponieważ jest zaraz po tym jak odchodzą od wiedźmy.

Zbędne cięcie: 13

– Trzęsiesz się.

– Wcale nie – syknęła Celaena i strząsnęła z ramion rękę Chaola.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 69

Rozumiem, że dziewczyna jest przerażona, ale tak od razu z łapami?

Wystarczyło jej, że był tam Dorian. Z tym, że świadkiem jej spotkania z Żółtonogą był również kapitan, nie mogła się pogodzić.

Jezu, kolejny odcinek jak to Celinka jest zła, że jej wizerunek Mary Sue się kruszy. Dla mnie akurat na plus, chociaż to i tak nie wystarczy, by zniszczyć fasadę nieśmiertelnej bogini… khe, fae.

Celinka wspomina w myślach zasłyszane historie o wiedźmach z dzieciństwa, które były źródłem jej fobii. Dostrzegła też za sprawą amuletu i przeczucia moc Żelaznozębnej, dlatego obiecała sobie, że następnym razem sprawdzi ją wraz z Nehemią. Nagle zapomina o strachu, bo jebać konsekwencje budowania emocji i idzie z facetami do królewskiej stajni.

– Miałem ci go dać na urodziny – rzekł do kapitana. – Ale po co mamy czekać aż dwa dni?

Z tymi słowami zatrzymał się przed jednym z boksów.

– Zwariowałeś?! – zawołał Chaol.

Dorian uśmiechnął się szeroko. Celaena nie widziała u niego takiego uśmiechu od dawna.

Przypomniały jej się wspólne chwile spędzane późno w nocy i ciepło jego oddechu na skórze.

A myślałam, że tylko boomerom i dwunastolatkom wszystko kojarzy się namiętnościami.

– Co takiego? Przecież zasługujesz na niego!

W boksie stał czarny niczym noc ogier asterioński i wpatrywał się w nich prastarymi, ciemnymi ślepiami.

Chaol cofał się, unosząc dłonie w obronnym geście.

– To dar dla księcia, a nie…

– Bzdura – przerwał mu Dorian. – Obrażę się, jeśli go nie przyjmiesz.

– Nie mogę! – Kapitan spojrzał błagalnie na Celaenę, ale dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.

– Miałam raz asteriońską klacz – wyznała. Obaj mężczyźni zamrugali, a zabójczyni podeszła do boksu i podsunęła dłoń, aby ogier mógł ją powąchać. – Miała na imię Kasida – dodała i uśmiechnęła się do własnych wspomnień, gładząc aksamitne, miękkie chrapy ogiera. – W dialekcie używanym na obszarze Czerwonej Pustyni oznaczało to „ta, która pije wiatr”. Przypominała wzburzone morze.

Klacz przypomina morskie fale? Jestem za głupia na te porównania.

Czy tylko mnie irytuje, że Celinka całą tę sytuację sprowadza do siebie? Ta chwila była specjalna dla Chaola, bo dostał właśnie od przyjaciela wspaniały prezent, a Celinka nagle zaczyna się flexować, że ona też miała takie zwierzę. Daj się mu nacieszyć nowym rumakiem, kobieto!

– Skąd wzięłaś asteriońską klacz? Przecież one są jeszcze droższe od ogierów! – wykrzyknął Dorian. Było to pierwsze normalne pytanie, jakie zadał jej od tygodni.

Nie wierzę, że bronię Doriana, ale bronię. Akurat książę z was trzech zrobił najwięcej logicznych rzeczy w tym tomie.

Oczywiście, że Celinka posiadała kiedyś niezwykle drogą i trudno dostępną nawet dla następcy tronu klacz.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 71

– Ukradłam ją władcy Xandrii – rzekła.

Chaol otworzył szeroko oczy, a Dorian przechylił lekko głowę z niedowierzaniem. Był to tak komiczny widok, że dziewczyna wybuchnęła śmiechem.

– To prawda, przysięgam na Wyrda. Kiedyś wam o tym opowiem.

Boki zrywać, że są w szoku, że Celinka na luzie mówisz o kradzieży. Komedia. Chociaż mogliby się tego spodziewać po zabójczyni.

– Czy jest zbyt wcześnie, aby spytać, jakie masz plany na urodziny? – rzucił.

Celaena założyła ramiona na piersi.

– Mamy pewne plany – rzekła, uprzedzając Chaola. Nie chciała, aby jej słowa zabrzmiały tak ostro, ale powiedziała prawdę. Planowała ten wieczór od paru tygodni.

Kapitan zerknął na nią przez ramię.

– Serio?

Zabójczyni obdarzyła go jadowicie słodkim uśmiechem.

– Och, jasne. Nie spodziewaj się drugiego asteriońskiego ogiera, ale…

Ta walka kogutów o względy kapitana jest śmiesznym widokiem.

– Cóż, mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić – przerwał jej.

Tak jak ludzie gratulowali, jak po wielu odcinkach podcastu Dwóch Typów Bartek wreszcie przerwał Kubie w mówieniu, tak ja wyjątkowo pogratuluję Dorianowi przerwania ględzenia Celinki.

Widząc, jak Celaena i książę wpatrują się w siebie, kapitan szybko spojrzał na konia.

Dorian momentalnie znów stał się kimś obcym, a znajomy wyraz twarzy znikł bezpowrotnie.

Zabójczyni, która przecież kiedyś co wieczór czekała, aż ujrzy jego przystojną twarz, szczerze tego żałowała. Spoglądanie na księcia stało się niełatwym zadaniem.

Czemu w tej książce największym wyzwaniem największej na świecie zabójczyni jest spojrzenie w twarz swojego eks?

Pogratulowała Chaolowi prezentu, pożegnała się z nimi zdawkowo i opuściła stajnie. Nie ośmieliła się nawet spojrzeć na teren zamkowy, gdzie przygotowywano karnawał, choć wrzawa sugerowała, że Hollin już się pojawił, a teraz ściąga płachty z kolejnych klatek.

If you’re evil and you know it clap your hands: 114

Kolejna scena, która ma pogrążyć Hollina, że już mam dość tego wyliczać, ale rzuciła mi się w oko jeszcze inna rzecz. Czemu chłopak, mając dziesięć lat, zachowuje się jak pięciolatek? To ma taki sam vibe, jak w kiepskich dramatach kilkulatki niemające problemów umysłowych gadają gugu gaga czy baaardzo prostymi zdaniami.

Celinkę naszła ochota na samotne zejście do grobowców, ponieważ wpadła na pomysł przyłożenia amuletu do źrenicy wyrzeźbionego oka. A tak naprawdę wymyśliła to, żeby jeszcze bardziej wnerwić analizatorów kolejnymi nudnymi wędrówkami.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 69

Royal pussy: 91

If you’re evil and you know it clap your hands: 114

Nowe szaty zabójczyni: 86

Światek z kart: 131

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 76

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 71

Czy na sali jest lekarz?: 10

Zbędne cięcie: 13

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz