Rozdział 25
Rozdział dwudziesty piąty ma mniej niż jedną stronę i przedstawia rozmowę Nehemii z królową Eleną w grobowcu na temat Celinki. Jest to takie filozoficzne pierdololo (jak na to towarzystwo przystało) o gotowości do działania, także tylko je streszczę. Z ciekawszych rzeczy, to Nehemia wątpi czy Celinka podoła, na co królowa stwierdza, że zabójczyni znajdzie zawsze wyjście XD No jak jesteś Mary Sue kierowaną imperatywem narracyjnym, to naprawdę nie ma czym się przejmować.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 79
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 74
Royal pussy: 93
If you’re evil and you know it clap your hands: 117
Nowe szaty zabójczyni: 90
Światek z kart: 139
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 81
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 79
Czy na sali jest lekarz?: 12
Zbędne cięcie: 18
Rozdział 26
Chaol nie znosił dworskich polowań.
Widzę, że ze strony na stronę coraz bardziej ujawnia nam się, czemu Dorian lubi się z Chaolem.
Wielu lordów nie było w stanie napiąć łuku, nie mówiąc już o skradaniu się czy zachowaniu ciszy. Kapitan cierpiał, gdy musiał się temu przyglądać. Żal mu było również nieszczęsnych psów przedzierających się przez gąszcz i usiłujących zagonić zwierzynę, której szlachetnie urodzeni goście i tak nie potrafili ubić.
Ależ oczywiście, że lordowie nawet w dworskich rozrywkach są beznadziejni. Jak tak dalej pójdzie, to zaczniemy czytać o tym, że szlachta w Adarlanie sama nie potrafi się podetrzeć.
If you’re evil and you know it clap your hands: 118
Mimo to jakoś Dorianowi I i jego hurr-durr beznadziejnym lordom udało się podbić ten wspaniały Taras.
Dalej Chaol rozmyśla o tym, że zazwyczaj przed polowaniami sam zabijał zwierzęta i potem udawał, iż zostały upolowane przez kogoś innego. Dzisiaj jednak w rozrywce bierze udział nasze evil trio (król, Perrington i Roland), toteż kapitan musi ciągle mieć ich na oku.
Za każdym razem, gdy podjeżdżał na tyle blisko, aby usłyszeć żarty, plotki i nieszkodliwe intrygi, zadawał sobie pytanie, czy również stałby się kimś takim, gdyby nie wyjechał z Anielle. Od wielu lat nie widział swego młodszego brata. Czy ojciec pozwolił, by Terrin stał się jednym z tych idiotów?
Tak, bo, jak historia wskazuje, szlachty wcale nie charakteryzowało wysokie wykształcenie i przestrzeganie kulturalnych wymogów, ale idiotyzm oraz beztalencie.
If you’re evil and you know it clap your hands: 119
A może szkolił go na wojownika, jak czynili wszyscy władcy Anielle, od wieków żyjący w cieniu dzikich plemion górskich, grożących miastu nad Srebrnym Jeziorem?
Terrinowi, jak większości postaciom, które nie są piękne i nie dostaną swojej drugiej połówki w sadze, jest poświęcony zaledwie króciutki artykuł na wiki. Dowiadujemy się z niego tylko tyle, że młodszy z braci Westfall nie jest zbyt silny, więc przypuszczam, że to trening na wojownika wykazał jego słabości.
Przez chwilę krótką jak uderzenie serca kapitan zastanawiał się, czy Celaena przypadłaby jego ojcu do gustu.
O ile twój ojciec ma równie fatalny gust, co ty, to owszem. Przypadłaby. Albo i nie, skoro nic sobą nie reprezentuje (mam tu na myśli jakiś ród czy dynastię) oraz morduje na zlecenie.
Jego matka była delikatną, cichą kobietą, której twarz zamazywała mu się w pamięci. Nie widział jej w końcu od wielu lat. Pamiętał jednak jej melodyjny głos oraz łagodny śmiech, pamiętał też kołysanki, które śpiewała mu podczas choroby.
Dziwi mnie, że skoro Chaola wychowywała łagodna, delikatna kobieta, to poleciał na równie bezczelne i brutalne babsko jak Celinka. W końcu zazwyczaj wybieramy na swoich partnerów ludzi podobnych charakterem do naszych rodziców/opiekunów.
Czemu opis matki Chaola brzmi jak kopia królowej Georginii? Czy naprawdę Maas ma tak w dupie kreacje rodów w uniwersum?
Wzdrygnął się na myśl o tym, że jego ojciec oraz Celaena mieliby kiedykolwiek spędzić choć chwilę w tym samym pomieszczeniu. Zadrżał, a potem uśmiechnął się.
„Doszłoby do starcia charakterów, które przeszłoby do legendy” – pomyślał.
Chętnie bym przeczytała, jak lord Westfall roznosi w drobny mak całą butę Celinki. To się jednak nie wydarzy, bo głównej bohaterce nikt nie ma prawa nic zarzucać, chyba, że jest jej najlepszą kumpelą/najgorszym złolem.
Do Chaola podjeżdża król. Z jakiegoś powodu mamy opis pilnujących go strażników. Po chwili władca wyjawia Westfallowi ważną informację.
– Jutro wieczorem będę przesłuchiwał księżniczkę Eyllwe w sali narad – powiedział tak cicho, że tylko Chaol był w stanie go usłyszeć. Jechał teraz w ślad za sforą ogarów, pędzących przez topniejące śniegi wśród drzew. – Chcę mieć sześciu ludzi na zewnątrz. Nie życzę sobie żadnych problemów.
Spojrzenie, którym władca obrzucił Chaola, zdradzało wyraźnie, jakie problemy miał na myśli. Chodziło mu o Celaenę.
Dlaczego król cokolwiek powierza Celince, skoro nie ma do niej cienia zaufania? I dlaczego miałby znosić ją jako swoją Obrończynię, skoro podejrzewa, że sprawiałaby mu problemy? To tak, jakby zatrudnić na ważnym stanowisku człowieka, o którym wiesz, że beznadziejnie wykonuje swoją pracę i sprzedaje twoje pomysły konkurencji! Ani to mądre, ani wygodne, ani praktyczne.
Światek z kart: 140
Król zestrzeliwuje bażanta (wow, to jednak ktoś na dworze umie sam polować), po czym odjeżdża. W jego miejsce pojawia się Dorian. Między nim a Chaolem wywiązuje się krótki, niezręczny dialog. Zwieńcza go kwestia księcia:
– Nie skrzywdź jej – wycedził.
Może jestem mściwa, ale w sytuacji Doriana odczuwałabym swoistą satysfakcję, gdyby ktoś potraktował Celinkę tak, jak ona potraktowała jego. Rozumiem jednak, że książę jest postacią pozytywną i życzy zabójczyni jak najlepiej.
Przeskok!
Znów mamy do czynienia z Chaolem, ale już w nocy. Kapitan leży obok swojej wybranki i rozmyśla.
Chaol nie zdradził Celaenie, co usłyszał od króla, choć kusiło go, żeby to zrobić.
Czyli zostało jednak coś ze starego, dobrego służbisty Chaola.
Wiedział, że król nie skrzywdzi Nehemii, która była osobą powszechnie znaną i lubianą.
Ciekawe, przez kogo, skoro izoluje się od reszty dworu, oddala podarunki od królowej i otwarcie sprzeciwia się polityce króla.
Przecież powiedział Chaolowi o anonimowym liście, w którym grożono jej śmiercią. Kapitan miał jednak wrażenie, że w sali narad podczas przesłuchania nie padnie wiele przyjemnych stwierdzeń.
Czas najwyższy. Księżniczka już od dawna pozwala sobie na zbyt wiele. Gdyby Dorian I był rzeczywiście tak okropnym władcą, jak się nam to sugeruje, to już dawno straciłby ją za używanie magii oraz snucie spisków przeciwko władzy.
„To, czy Celaena wie o tym, czy też nie, nie ma większego znaczenia” – pomyślał, tuląc ją do siebie, gdy leżeli w jego łóżku. Nawet gdyby o wszystkim wiedziała i ostrzegła Nehemię, przesłuchanie i tak by się odbyło, a nienazwane zagrożenie wcale by nie znikło. Tak, gdyby dziewczyny się dowiedziały, sytuacja tylko by się pogorszyła.
Chaol ma rację, ale ponieważ logika nie rządzi w tym uniwersum, a już szczególnie w umyśle Celinki, zatajenie tej informacji zostanie przez naszą protagonistkę później potraktowane jako najgorsza zdrada.
Chaol westchnął i wysunął nogi spomiędzy nóg Celaeny. Usiadł i podniósł spodnie, które niedawno rzucił na podłogę. Zabójczyni drgnęła, ale nie przebudziła się. Kapitan uświadomił sobie, że to cud. Czuła się przy nim tak bezpiecznie, że zapadała w zdrowy, mocny sen.
Ten fragment byłby słodki, gdyby nie to, że już w poprzedniej części mieliśmy sceny, gdzie Celinka spała bez problemu i nawet trudno było zerwać ją z łóżka. Przez nie ten akapit nie wybrzmiewa mocno i kojarzy się z kolejnym rozczulaniem się nad biedną, skrzywdzoną przez Endovier protagonistką.
„A może to test? – pomyślał, wyślizgując się z komnaty. – Może król chce wiedzieć, czy nadal jestem lojalny wobec niego i czy wciąż może mi ufać? Gdyby odkrył, że Celaena i Nehemia wiedzą o nadchodzącym przesłuchaniu, bez trudu by odgadł, kto je ostrzegł”.
To jest bardzo dobra myśl, Chaolu.
Jest trzecia w nocy, a jednak kapitan postanawia wybrać się na przechadzkę po królewskich ogrodach.
Zabiłby każdego mężczyznę, który skrzywdziłby Celaenę, a gdyby król kazał mu się jej pozbyć, wbiłby mu miecz w serce. Ich dusze wiązał teraz nierozerwalny łańcuch.
Tak, zobaczymy, jak długo ten „nierozerwalny łańcuch” przetrwa.
Parsknął, wyobrażając sobie reakcję własnego ojca na wieść o tym, że jego syn poślubił Zabójczynię Adarlanu.
Skoro cię wydziedziczył, to teoretycznie nie powinno go obchodzić, z kim się szlajasz. Zresztą sądzę, że nawet, gdyby Celinka nie była morderczynią, to byłaby fatalną partią.
Niespodziewanie Chaol zaczyna rozmyślać o swoich przyszłych zaręczynach z Celinką.
Ten dzień był wciąż odległą perspektywą, ale nie mógł przestać o nim myśleć. Wyobrażał sobie, jak wspólnie układają sobie życie, jak nazywa ją żoną, a ona zwraca się do niego per „mężu”, i jak wychowują gromadkę dzieci, które przypuszczalnie okażą się zbyt mądre i zbyt utalentowane dla własnego dobra. Był pewien, że prędzej czy później zwariuje przez nie.
Marzenia marzeniami, każdy ma własne i nie zamierzam kpić z pragnień Chaola. Sama też chciałabym mieć dzieci i szczęśliwą rodzinę, ale wydaje mi się, że w sytuacji kapitana takie fantazje są trochę naiwne. Po pierwsze dlatego, że nawet nie wie, czy jego potencjalna ucieczka z Celinką się powiedzie. Oboje mogliby podczas niej umrzeć. Po drugie dlatego, że nawet nie wie, czy jego partnerka pragnie tego samego. Powinien z nią najpierw o tym porozmawiać, bo inaczej może czekać go rozczarowanie stulecia, kiedy okaże się, że Celinka nie chce posiadać potomstwa.
Wyobrażał sobie tę niewiarygodnie piękną przyszłość, gdy ktoś unieruchomił go od tyłu, a potem przytknął mu coś zimnego i cuchnącego do nosa oraz ust. Świat zalała ciemność.
Od razu widać, że Maas czerpała inspiracje z filmów akcji, gdzie postaci są traktowane chloroformem i nagle tracą przytomność. Tu pojawia się problem, bo… chloroform tak nie działa. Większość z was pewnie o tym wie, ale jeśli nie, to już tłumaczę – żeby ktoś stracił z powodu tej substancji przytomność, musiałby wdychać ją przez co najmniej kilka minut, po czym po utracie przytomności w organizmie musiałoby być utrzymane takie samo stężenie chloroformu. Na upartego można by bronić ten fragment, że przecież to fantasy, że może do uśpienia Chaola użyto innej substancji, ale ja nie zamierzam bawić się w adwokata Maas. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z dawnymi czasami, gdzie chemia była znacznie słabiej znana niż jest obecnie. Stąd daję punkt w kategorii:
Czy na sali jest lekarz?: 13
Na dodatek chloroform zaczął być stosowany do narkozy dopiero w XIX wieku.
To tyle na dziś. Jestem szczerze zdziwiona, że autorka tak dzieli swoje rozdziały. Rozumiem, że uśpienie Chaola wydaje się idealnym momentem na cliff hanger, ale ten rozdział miał niecałe pięć stron długości i na dobrą sprawę nic się w nim nie działo. Czasami martwię się, że przez ten podział będziemy upychać kilka części w jednym poście, bo zwyczajnie zabraknie nam materiału do analizowania.
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 74
Royal pussy: 93
If you’re evil and you know it clap your hands: 119
Nowe szaty zabójczyni: 91
Światek z kart: 140
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 81
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 79
Czy na sali jest lekarz?: 13
Zbędne cięcie: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz