niedziela, 19 września 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 40

Celinka zgodnie z sugestią Morta z poprzedniego rozdziału udaje się do osoby mogącej rozwiązać dla niej zagadkę.

Z ochotą wtopiła się w tłum podróżujących z cyrkiem robotników, którzy nieśli na sobie pył pochodzący z setek królestw. Marzyła o takiej wolności. Chciała oglądać świat kawałek po kawałku i podróżować każdą możliwą drogą…

Dlatego nie skorzystała z pierwszej okazji i nie zwiała kanalizacją, a zamiast tego podjęła się służby u znienawidzonego przez siebie tyrana.

Celinka oczywiście udaje się do wozu Baby Żółtonogiej.

– W istocie cuchniesz pytaniami. Oraz Górami Jeleniego Poroża. Pochodzisz z Terrasenu, tak? Jak masz na imię?

Celaena wepchnęła dłonie do kieszeni.

– Lillian Gordaina.

Wiedźma splunęła na ziemię.

– A jak masz naprawdę na imię, Lillian?

Subtelny foreshadowing jest subtelny. Na tym etapie każdy czytelnik wie, kim jest Celinka.

Celinka wyjmuje trzy złote monety (gdyż nazwy waluty autorce też nie chciało się wymyślić), wiedźma uznaje to za skąpstwo. Protagonistka pragnie odejść, ale wtem zatrzymuje ją głos Żółtonogiej.

– Książę dał mi cztery monety.

Dziewczyna przystanęła i spojrzała na wiedźmę przez ramię. Jej serce ścisnęła zimna, pazurzasta dłoń. Baba uśmiechnęła się.

– Również miał bardzo ciekawe pytania. Myślał, że go nie rozpoznałam, ale ja wyczuwam krew Havilliardów na kilometr. Za siedem monet odpowiem na twoje pytania i zdradzę ci jego.

A nie mówiłam, że zadawanie wiedźmie podobnych pytań tylko zagrozi Dorianowi?

Upewniwszy się, że ma przy sobie broń, Celinka odpowiada:

– Niech będzie sześć monet – powiedziała cicho. – A ja obiecuję, że nie zamelduję strażom o tym, że próbujesz sprzedać sekrety księcia.

– A może straż również będzie nimi zainteresowana? Zdziwiłabyś się, ilu ludzi naprawdę chce się dowiedzieć, co ciekawi następcę tronu.

A jednak nikt z nich jak dotąd nie przyszedł do wiedźmy i Doriana nie spotkają przykre skutki rozmowy z Żółtonogą. Najwidoczniej wszyscy lordowie mają zupełnie gdzieś, co robi przyszły król ogromnego imperium.

Celinka razem z wiedźmą wchodzą do wozu. W środku znajduje się ogromna liczba luster.

– Kamienie, z których zbudowano ten piecyk – rzekła Żółtonoga, poklepując krzywą, uformowaną z czarnych cegieł ściankę, jakby było to wierne zwierzę – pochodzą z ruin stolicy Crochan. Wóz zbudowano z drewna wyciętego ze ścian ich świętych szkół. To z tego powodu wydaje się on… dość niezwykły w środku.

Zapowiadałyśmy już, że wiedźmy w kolejnych częściach będą odgrywały ważną rolę, więc wstawki o nich postaramy się zostawiać.

W wagonie panowało zimno, ale ogień płonący w piecyku sprawił, że natychmiast zrobiło się ciepło, na tyle, że Celaena nabrała ochoty, aby zrzucić płaszcz. Pewnej gorącej nocy na Czerwonej Pustyni usłyszała opowieść o tym, co jedna z dawno zaginionych Żelaznozębnych zrobiła pewnej młodej dziewczynie. Pozostały po niej jedynie błyszczące białe kości i nic ponadto.

Żelaznozębne, jako to „złe” wiedźmy, będą zawsze opisywane negatywnie. W tym rozdziale tak tego nie widać, bo powycinałam większość fragmentów, ale jak zwykle eksponowano w nim brzydotę Żółtonogiej i z jakiegoś powodu wszystkie jej akcesoria (fajka, lampion) musiały być w kształtach paszczy czy czaszek.

If you’re evil and you know it clap your hands: 135

Celinka w końcu zadaje pytanie o sens wiersza, który odczytała w grobowcu. Zmyśla, że niby założyła się z przyjaciółmi o to, kto pierwszy odgadnie jego przekaz.

– O Kluczach Wyrda – szepnęła Żółtonoga. Jej oczy płonęły. – Opisuje trzy Klucze Wyrda, dzięki którym można otworzyć Bramę Wyrda.

Po plecach dziewczyny spłynęło zimno, ale zamaskowała niepewność brawurą i rzekła:

– A czym one są, te Klucze i Bramy Wyrda? Nie mam pewności, czy mówisz prawdę. Nie chcę, żebyś zrobiła ze mnie idiotkę.

– Śmiertelnicy nie mają prawa tego wiedzieć – parsknęła Żółtonoga. – Bawcie się w coś innego.

Celince udaje się przekonać wiedźmę odpowiednią sumą pieniędzy. Żółtonoga zaczyna jej opowiadać o tym, czym jest Wyrd. W wielkim skrócie – włada on światami i utrzymuje je w odrębności, żeby się nie przenikały. Są jednak specjalne miejsca, zwane bramami, które pozwalają na podróżowanie między wymiarami. Dawno temu Valgi, czyli demony z innego świata wykorzystały je, by najechać na Erileę i ją podbić. Czemu im na tym zależało? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że czoła stawiło im Wendlyn. Mieszkające w nim fae jakimś sposobem dowiedziały się, że Valgi rozbiły jedną z bram na trzy Klucze, które zabrali ich królowie. Fae postanowiły, że muszą im je odebrać.

– Niewielka drużyna Fae wybrała się więc z misją odebrania Kluczy z rąk królów Valgów – ciągnęła Żółtonoga. Jej głos przybliżał się. – Było to samobójcze zadanie i większość tych durniów nie wróciła do domów. Zdołali jednak odzyskać Klucze, a królowa Fae, zwana Maeve, przegnała Valgi z powrotem do ich królestwa. Była mądrą władczynią, a mimo to nie potrafiła rozgryźć, jak na powrót wstawić Klucze w Bramę [Pisanie wszystkiego wielką literą, odcinek 471]. Nie udało jej się również ich zniszczyć, i tak oto Maeve, twierdząc, że nikt nie powinien mieć dostępu do ich mocy, przekazała je Brannonowi Galathyniusowi, pierwszemu królowi Terrasenu. Miał ukryć je gdzieś na kontynencie. W ten oto sposób Brama Wyrda została zabezpieczona.

Zapadła cisza. Nawet człapiące kroki Żółtonogiej przycichły.

– A więc ta zagadka to… to mapa pokazująca drogę do ukrytych Kluczy? – spytała Celaena. Jej głos zadrżał, gdy uświadomiła sobie, jakiej potęgi poszukiwała Nehemia wraz ze współspiskowcami. Co gorsza, król być może szukał tego samego!

 


– Tak.

Dalej Celinka pyta o to, co można zrobić po zebraniu wszystkich kluczy. Wydaje się to dosyć oczywiste (odbudować bramę i podróżować między wymiarami), ale Żółtonoga i tak na to dosyć obszernie odpowiada.

– Ten, kto posiądzie wszystkie trzy Klucze, przejmie kontrolę nad uszkodzoną Bramą Wyrda, a tym samym nad całą Erileą. Będzie w stanie otwierać Bramę i zamykać wedle własnego uznania. Będzie mógł podbić nowe światy i wpuszczać do nich nowe istoty, które następnie podporządkuje własnej woli. Nawet pojedynczy Klucz może się okazać niezwykle niebezpieczny. Nie ma w nim tyle mocy, by otworzyć Bramę, ale wystarczy jej, aby wywołać niezłe zamieszanie. Zrozum, te Klucze to czysta moc, którą można kształtować na życzenie. Kuszące, prawda?

W tej chwili do Celinki dociera, że Dorian I prawdopodobnie ma już co najmniej jeden z kluczy i to dlatego tak łatwo udało mu się podbić Erileę. Zajęło jej to trzysta stron, ale lepiej późno niż wcale.

Niespodziewanie rozmowa między kobietami przybiera… niepokojący obrót.

– Czy możesz mi jeszcze coś powiedzieć? – spytała zabójczyni.

Staruszka milczała.

– A więc tak po prostu zgarniesz moje złoto i uciekniesz? – Dziewczyna przesunęła się w kierunku krętej ścieżki między zwierciadłami i drzwi, które teraz wydawały się niezwykle daleko. – A co, jeśli mam jeszcze jakieś pytania?

Celinka wyjmuje sztylety. Każe wiedźmie wyznać, komu zdradziła o wizycie Doriana w swoim namiocie. Żółtonoga jednak odmawia.

– A co będzie, gdy myśliwy stanie się zwierzyną? – syknęła Żółtonoga.

Kątem oka Celaena dojrzała przygarbioną postać, ściskającą łańcuch w sękatych, poskręcanych dłoniach. Zawirowała i cisnęła sztyletem, by ją rozbroić i móc…

Sztylet rozbił lustro w miejscu, gdzie stała wiedźma. Za plecami Celaeny rozległo się głośne szczęknięcie i chichot satysfakcji. Dziewczyna była doskonale wyszkoloną zabójczynią [dobrze, że zostało to podkreślone, przecież to nie tak, że Celinka udowadnia nam swoją niekompetencję niemal co rozdział], ale nie zdołała uchylić się przed ciężkim łańcuchem, który uderzył ją w bok głowy. Padła twarzą na podłogę.

Czyżby to był koniec naszej protagonistki? To oczywiście pytanie retoryczne, wiemy przecież, ile tomów ma ta seria i Celinki pomimo szczerych chęci się nie pozbędziemy. Mimo to wyczekujcie następnej analizy niecierpliwie, wszak nasza protagonistka zmierzy się nareszcie z kimś na swoim poziomie!

Wracając jeszcze do dzisiejszego rozdziału – był to chyba pierwszy, który miał kilka stron długości i ani ani jednego przeskoku! Jest to istny ewenement, z którego okazji chętnie bym poświętowała, gdyby nie to, że nie miałam dziś za bardzo nic do analizy. Większość tej części to ekspozycja, która jak na standardy Korony w mroku jest całkiem ciekawa i coś wnosi do akcji. Zobaczymy, jak autorka rozwiąże kwestie Kluczy Wyrda w kolejnych tomach. Liczę na to, że przestaniemy w końcu chodzić po podziemiach i zaczniemy nareszcie zwiedzać świat przedstawiony.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 84

Royal pussy: 100

If you’re evil and you know it clap your hands: 135

Nowe szaty zabójczyni: 98

Światek z kart: 158

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 87

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 89

Czy na sali jest lekarz?: 16

Zbędne cięcie: 28

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz