poniedziałek, 24 października 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 33

 

Powracamy do Wendlyn. Póki co morderstwa w okolicy ustały i Celinka może lepiej skupić się na swoim magicznym treningu.

Skoro nauczyła się już bez problemów zmieniać postać, jej nowym zadaniem było zapalanie świeczek, tak by nie spustoszyć przy tym całej okolicy. Ponosiła jednak porażkę za porażką.

Te porażki są dla zmyłki, że niby Celinka ma problemy z opanowaniem swoich umiejętności, ale ja nie dam się nabrać. Nie po akcji ze skórozdziercami i tym, jak idealnie ich wtedy sfajczyła.

Podpalała swój płaszcz, niszczyła kamienie, wypalała las dookoła, ale Rowan miał przy sobie nieskończony zapas świeczek.

Celinka ma nieskończony zapas sztyletów, to Rowan dla odmiany dysponuje milionami świeczek.

W sumie dla jesieniary to przydatniejsze niż kupa żelastwa.

Jedynym rezultatem owych ćwiczeń był apetyt nie do zaspokojenia. Celaena jadła wszystko, co się dało, bez względu na porę dnia, gdyż magia pochłaniała mnóstwo jej energii.

Czy w takim razie Celinka wykorzystywała swoją magię już od pierwszego tomu? Wtedy też wpierniczała tyle, że aż Chaol był zdziwiony.

Z racji na ulewną pogodę Emrys wciąż snuje wieczorami swoje opowieści.

Poznawała historie o tarczowniczkach, zaklętych zwierzętach i przebiegłych czarodziejach. Poznawała wszystkie legendy Wendlyn.

Też chciałabym móc tak powiedzieć, ale niestety nie mogę, bo autorce nie chciało się żadnej z opowiadanych historii przedstawić.

Rowan wciąż pojawiał się pod postacią jastrzębia. Zdarzało się, że siadała bliżej tylnych drzwi, a on również zmniejszał nieco dystans.

Pan zniżył się do poziomu służby, a to dopiero ewenement.

Celinka postanawia wykorzystać wiedzę Emrysa i prosi go o to, żeby opowiedział jej wszystkie legendy o Maeve, jakie tylko zna. Ten zaczyna swoje opowieści od tego, że dawniej Wendlyn i jego mieszkańcami władały trzy siostry – Mora (od której wywodzi się ród Rowana), Mab i właśnie Maeve.

Celaena mniej więcej znała tę historię. Mora i Mab zakochały się w śmiertelnikach i zrzekły się nieśmiertelności. Niektórzy twierdzili, że Maeve zmusiła je, aby za karę oddały swe wieczne życie. Inni mówili, że same tego chciały, żeby tylko uciec od siostry.

Maeve jest zła, więc oczywiście jej relacje z siostrami musiały być negatywne.

If you’re evil and you know it clap your hands: 159

Maeve, jak wyjawia Emrys, swojego towarzysza nigdy nie znalazła. Kiedyś ponoć zakochała się w pewnym wojowniku, ten jednak zginął i od tamtej pory kobieta nikogo już nie znalazła. Za to szczególną sympatią darzyła żołnierzy i oni uczynili ją swoją królową. Wspominam o tym, bo wątek kochanka Maeve później wróci.

Emrys długo opowiadał o królowej Fae. Kreślił obraz nieprzejednanej, przebiegłej władczyni, która mogłaby podbić świat, gdyby tylko zechciała, ale miast tego zamieszkała w leśnym królestwie Doranelle, gdzie wzniosła kamienne miasto w ogromnej dolinie rzeki. Celaena wychwytywała i zapamiętywała każdy szczegół opowieści, próbując nie myśleć o księciu, siedzącym ledwie metr od niej, który z ochotą złożył przysięgę krwi nieśmiertelnemu potworowi, mieszkającemu za górami.

Też próbuję nie myśleć o Rowanie, ale ta powieść nie pozwoli mi się już od niego uwolnić.

 


Wtem Celinka dostrzega wyłaniającego się z lasu górskiego kota. Moment później zmienia on swoją postać i wita się z Rowanem.

– Szukam cię od sześciu tygodni – rzekł złotowłosy nieznajomy głosem, w którym pobrzmiewały irytacja i znużenie. – Vaughan powiedział, że jesteś gdzieś na wschodniej granicy, a Lorcan utrzymywał, że prowadzisz przegląd floty.

A w tym czasie Rowan zajmował się znęca… nauczaniem młodej dziewczyny.

Czyżby był jednym z tajemniczych kompanów Rowana? Celaena żałowała, że Emrys nie może jej powiedzieć nic na jego temat. Książę nie wspominał nigdy o swoich przyjaciołach, ale widać było, że tych dwóch wojowników łączy bliska więź.

Rowan ma przyjaciół? To jest dopiero zwrot akcji!

Dziewczyna czasami zapominała, że Rowan miał własne życie za murami twierdzy. Dotąd w ogóle jej to nie przeszkadzało i nie miała pojęcia, dlaczego teraz, gdy sobie to uświadomiła, poczuła ciężar na sercu. Dlaczego przeszkadzało jej to, że wojownik w ogóle nie wspomniał o jej obecności?

Ponieważ autorka usilnie próbuje sparować cię z tym siwym sadystą. Musiałaś jej zajść za skórę, skoro aż tak surowo cię karze.

Rowan ulatnia się gdzieś ze swoim kompanem o imieniu Gavriel i z jakiegoś powodu mamy przeskok.

Zbędne cięcie: 67

Mężczyźni znikają na resztę wieczoru. Celinka postanawia zanieść im jedzenie, a przy okazji wyśledzić, co robią.

– Czego?!

Pora założyć jakąś zbiórkę na lekcje savoir-vivre’u dla Rowana.

Już lepiej opłacić Patronite’a Krzysztofa Gonciarza.

Celaena otworzyła drzwi i zajrzała do środka.

– Pomyślałam sobie, że pewnie jesteś głodny i…

Cóż, nieznajomy był częściowo nagi i leżał na blacie stołu Rowana, ale siedzący przy nim książę był ubrany i wyglądał na rozwścieczonego. Tak, zdecydowanie przerwała im w jakimś osobistym momencie.

Cóż… Biorąc pod uwagę, że Maas nie umie pisać hetero rzeczy, to chyba wiem co naprawdę mogło być osobistego, że im przerwała.

Uderzenie serca później dziewczyna zarejestrowała igły, niewielkie miseczki z ciemnym atramentem oraz szmatę nasączoną krwią i barwnikiem. Na ciele przybysza wił się zarys tatuażu sięgający od żeber aż po kość biodrową.

Obraz edgy boy’a musi być dopełniony przez tatuaże.

Tatuaże są obecne w historii od prehistorii. Jak pamiętam z zajęć z archeologii, których nienawidziłam z całego serca, to pewnie znany wam człowiek Otzi był wydziarany. Tylko cóż, stara technika nie należała do przyjemnych, bo było to handpoke, które można spotkać do dziś w salonach tatuaży. Cieszę się, że chociaż tutaj Maas nam darowała maszynkę do tatuowania, która została wynaleziona pod koniec XIX wieku. Minimum, ale jednak ulga, że aż weź.

– Wynoś się! – warknął Rowan i opuścił igłę.

Rozdział bez warczącego Rowana to rozdział stracony.

– Chcesz coś zjeść? – spytała zabójczyni, wpatrując się w tatuaż, krew, żelazną miseczkę z atramentem i księcia, który wydawał się posługiwać igłą z tą samą wprawą co bronią. Czyżby własny tatuaż również wykonał samodzielnie?

Czy da się wykonać tatuaż na samym sobie i to w dodatku na twarzy? Pytam poważnie, bo zupełnie się na tym nie znam i zastanawiam się, jakiego kunsztu wymaga podobne działanie.

Udało mi się za to znaleźć informacje o tym, gdzie tatuaż boli najbardziej i – tadaaa! – twarz (w szczególności brwi i usta) znajduje się na tej liście. Ogólna zasada jest taka, że im mniej tłuszczu w danym miejscu, tym bardziej boli ono podczas tatuowania. W takim wypadku trudno mi uwierzyć, żeby Rowan samodzielnie mógł ładnie i równo tatuować sobie napisy na twarzy.

– Zostaw to tu – powiedział.

Wiedziała, że nieźle się jej za to oberwie.

Jak za wszystko. Rowan zawsze znalazłby powód, żeby potraktować ją jak śmiecia.

Przybrała obojętny wyraz twarzy, postawiła tacę na łóżku i podeszła do drzwi.

– Przepraszam, że wam przeszkodziłam.

Po tych słowach Celinka ulatnia się z komnaty Rowana i znowu mamy przeskok, który prowadzi nas do akcji dziejącej się zaledwie kilka sekund później.

Zbędne cięcie: 68

Zeszła zaledwie dwa stopnie w dół, gdy musiała się zatrzymać i oprzeć o zimną kamienną ścianę.

Co tak bardzo przejęło Celinkę? Oczywiście zachowanie Rowana i fakt, że książę ją odtrąca. To doprawdy niedorzeczne, że to Celinka roztrząsa, ale już zostanie pobitą przez siwego sadystę nie miało dla niej większego znaczenia.

Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu (halo, przyjechał do ciebie kumpel, może się nim zajmiesz?) Rowan wybiega ze swojego pokoju.

– Robisz to dla pieniędzy?

Rowan błysnął kłami.

– Po pierwsze, nic ci do tego. Po drugie, nigdy bym się tak nie stoczył.

Jego spojrzenie jasno mówiło, co sądzi o jej profesji.

Trzy tomy i pierwsza postać, która tak śmiało skrytykowała Celinkę za bycie morderczynią. Szkoda tylko, że jest nią antypatyczny przemocowiec, który sam wymordował pewnie znacznie więcej ludzi od protagonistki.

– Wiesz co? Byłoby lepiej, gdybyś zamiast tego uderzył mnie w twarz.

– Zamiast czego?

– Zamiast przypominać mi bez przerwy, że jestem bezwartościowym, beznadziejnym tchórzem. Wierz mi, sama sobie również dam radę. A więc walnij mnie w twarz, bo mam już naprawdę dosyć obrzucania się obelgami.

Nie chcę ci się wcinać w monolog, Celinko, ale Rowan dał ci już w twarz i to nie raz…

I wiesz co? Nie chciało ci się nawet powiedzieć mi, bym do ciebie nie zaglądała. Gdybyś powiedział choć słowo, nigdy bym tu nie przyszła. Żałuję, że to zrobiłam, ale po prostu mnie zostawiłeś. – Mówiąc te słowa, poczuła, jak narasta w niej panika. Ból zaraz odbierze jej mowę. – Zostawiłeś mnie – powtórzyła. Może wywołał to blady strach przed otchłanią, która mogła się znów otworzyć, aby ją pochłonąć, ale szepnęła: – Nie mam nikogo. Nikogo.

I uznałaś, że zamiast poszukać wsparcia choćby w Luce, który ci je szczerze proponował (i w którego przypadku nie musiałabyś się martwić, że coś do ciebie poczuje, bo ma już swoją towarzyszkę) i który od początku traktuje cię życzliwie, wolisz Rowana? Mężczyznę, który wielokrotnie znęcał się nad tobą psychicznie i fizycznie, a przy okazji pracuje dla twojej złej ciotki? Nie wierzę, że to piszę, ale zasługujesz na kogoś lepszego, Celinko. Moją rację idealnie udowadnia zresztą Rowan, który odpowiada:

– Nie mam nic, czym mógłbym cię obdarować. Ba, nie mam nic, co chciałbym ci dać. Nie będę ci tłumaczył, czym się zajmuję poza naszymi treningami. Gdzieś mam to, przez co przeszłaś, i to, co chcesz ze sobą począć. Im prędzej przestaniesz się użalać nad sobą i weźmiesz się w garść, tym szybciej będę mógł się od ciebie uwolnić. Jesteś dla mnie niczym. Gdzieś mam twoje problemy.

*jakiś reaction z „a nie mówiłam”*

O takich truloffów walczyłam – takich, którzy świadomie pociągają swoje kobiety w dół, dosłownie nazywając je „niczym”, tylko dlatego że… w sumie czemu Rowan aż tak się wkurzył? Celinka przyszła, zostawiła jedzenie dla niego i jego kumpla, po czym wyszła. Nie wypytywała o tatuaże, o powód obecności Gavriela w twierdzy, o nic. Nie zrobiła nic złego, wręcz wykazała się uprzejmością, przynosząc mężczyznom żywność. Więc o co siwy sadysta ma aż taki problem? O to, że hurr durr kobieta śmiała zrobić coś bez jego zgody i zasugerowała, że poczuła się przez niego opuszczona? Nawet, jeśli Rowan nie ma ochoty dźwigać razem z nią bagażu emocjonalnego, to mógł zareagować inaczej – po prostu sobie pójść albo nawet w ogóle nie wychodzić z pokoju. W tym czasie jak zwykle fae użył takich słów, którymi wie, że najbardziej zrani już i tak załamaną dziewczynę. Nie potrafię inaczej nazwać takich działań, jak zwykłym skurwysyństwem.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 152

Serio, wystarczyło zwykłe „Przykro mi” i gitara. Ale czego oczekiwałam od dresiarza.

W uszach Celaeny rozległo się dzwonienie, które przeobraziło się w ogłuszający ryk. Pod nim rozlewała się fala odrętwienia, a wraz z nią zamierały zmysły. Nie widziała, nie słyszała, niczego nie czuła. Nie wiedziała, skąd to się bierze, bo przecież nienawidziła Rowana tak bardzo, ale…

Przecież niedawno myślałaś o tym, że nie możesz go nienawidzić, bo uratował ci życie.

Ale fajnie by było mieć choć jedną osobę, która znałaby całą prawdę o niej i nie musiała jej nienawidzić. Naprawdę byłoby dobrze.

Miałaś Chaola, który pomimo beznadziejnego traktowania z twojej strony i magicznego pochodzenia pragnął wyznać ci miłość, ale kazałaś mu zamilczeć. Więc to nie tak, że nie masz nikogo, kto znałby prawdę o tobie i cię nienawidził. Po prostu szukasz empatii w złym miejscu, zamiast skupić się na dobrych ludziach naokoło.

Nie zrozumcie mnie źle, nie obarczam Celinki winą za to, jak traktuje ją Rowan. Nie dociera do mnie po prostu, czemu tak uparła się na tego jednego brutala, który od początku traktuje ją jak ściek. W żadnym momencie Rowan nie udowodnił, że jest choćby dobrym kompanem, więc czemu Celinka usilnie próbuje się do niego zbliżyć? Poza tym oczywiście, że przymusza ją do tego Imperatyw Narracyjny. Śmiem uważać, że gdyby nie zamysł autorki, ta dwójka nigdy nawet by się nie polubiła, o głębszych uczuciach nie mówiąc.

Tym negatywnym akcentem kończymy dzisiejszą analizę. Dajcie znać, co uważacie o zachowaniu Rowana i do zobaczenia za tydzień!

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 152

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 159

Nowe szaty zabójczyni: 146

Światek z kart: 203

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 124

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 120

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 68

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 10

*Wiek to tylko liczba: 12

czwartek, 20 października 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 31 i 32

 

Rozdział 31

Po przygodach w Adarlanie przenosimy się do Manon. Tym razem mierzy się ona z nowym wyzwaniem – brakiem zainteresowania Abraxosa mięsem.

– Ale to dobre! – rzekła wiedźma, lecz wywerna powróciła do wąchania fiołków czy jak się te kwiaty nazywały.

Dla Manon zapamiętywanie nazw roślin, a zwłaszcza dzikich kwiatów, nie miało sensu, chyba że można było za ich pomocą kogoś otruć, uzdrowić lub uratować się przed śmiercią głodową.

Takie ultrapraktyczne podejście do życia musi być strasznie smutne. Ja tam lubię gromadzić wiedzą o pewnych rzeczach, nawet jeśli jest ona „bezużyteczna” w codziennym życiu.

– Czy to możliwe, żebyś lubił kwiaty?

Ciemne oczy Abraxosa zwróciły się na nią. Mrugnął, jakby chciał powiedzieć: „Owszem, lubię”.

Nieironicznie odnoszę wrażenie, że Abraxos ma więcej charakteru od jakiejkolwiek wiedźmy, która się dotąd pojawiła. Tylko spójrzcie:

– Jeśli tego nie zjesz – warknęła, uwalniając własne kły – sama to zrobię.

Bestia przyglądała się Manon z rozbawieniem, gdy ta wbiła zęby w zimne mięso, a potem zaczęła pluć naokoło.

Powąchała mięso. Nie było zgniłe, ale wydawało się zepsute, podobnie jak ludzie w Kle. Owce hodowano we wnętrzu góry. Może miejscowe ujęcie wody było zatrute? Postanowiła, że po powrocie przykaże Trzynastce, aby nie ruszały tutejszych ludzi, przynajmniej do czasu, gdy odkryje, skąd się bierze ich smak i zapach.

Szkoda, że nie wydasz im podobnego rozkazu, bo mordowanie niewinnych jest troszkę, tak ociupinkę niemoralne.

Abraxos musiał jeść, aby nabrać sił, a Manon musiała zostać Przywódczynią Skrzydła i ujrzeć minę Iskry, w chwili gdy będzie rozrywać ją na strzępy podczas Gier Wojennych.

Serio jedyną motywacją Manon jest utarcie nosa innej patusiarze? Ten wątek naprawdę wygląda jak zawody o tytuł szkolnej królowej.

Manon postanawia zabrać Abraxosa na polowanie i mamy przeskok na jej spotkanie z babką.

– Śmierdzisz krwią i gównem. – Babka nawet nie odwróciła się od biurka. Manon spokojnie zniosła obelgę, gdyż Matrona miała rację. Była brudna jak nieszczęście.

Zawdzięczała to Abraxosowi, rozkochanemu w kwiatkach robalowi, który przyglądał się beznamiętnie, gdy wspinała się na zbocze, żeby przynieść mu ryczącą głośno kozicę.

Abraxos trochę kojarzy mi się z Mortem, który jako jedyny miał dość rigczu, żeby kpić z Celinki w drugiej części. Coraz bardziej lubię tę wywernę.

O mało nie zamarzła na śmierć, czając się na kozice podczas ryzykownej wspinaczki po zdradliwym zboczu, a potem, gdy w końcu dojrzała jedną z nich, popisowo poślizgnęła się na jej łajnie. Próbując uciec, zwierzę najpierw na nią napaskudziło, a potem wyrwało się i stoczyło w dół, roztrzaskując sobie czaszkę na skałach. Manon o mały włos poleciałaby w ślad za nim, ale w porę złapała się jakiegoś korzenia.

I to jest ta najlepsza z klanu Czarnodziobych, dowodząca wielką Trzynastką, łowczyni Crochan, którą prawie wykańcza polowanie na zwykłą kozę?

Światek z kart: 202

Rozumiem, że to pewnie miał być element komiczny, ale czemu musiał zostać napisany kosztem konsekwencji w budowie postaci?

– Wzywałaś mnie – rzekła teraz z wysoko uniesioną głową. – Nie chciałam, abyś za długo czekała.

– Bo w istocie czekam za długo, Manon. – Wiedźma odwróciła się. W jej oczach połyskiwały śmierć i obietnice niekończącego się cierpienia. – Minęło kilka tygodni, a ty i twoja Trzynastka wciąż nie wzbiłyście się w niebiosa! Żółtonogie latają od trzech dni! Od trzech dni! A ty nadal głaszczesz tego swojego zdechlaka.

Co za wyścig szczurów, matko. W każdym razie Manon dostaje rozkaz wzbicia się w powietrze ze swoją Trzynastką następnego wieczoru.

To kolejne skojarzenie z teen dramą, czyli rywalizacją międzyklasową/szkolną i dyrektorką, która mocno ciśnie naszemu protagoniście za pomyłki.

I znowu mamy przeskok. Tym razem wiedźma klnie na swoją wywernę po długiej wędrówce na górski szczyt.

Nadzorca, który pomagał wiedźmie osiodłać wierzchowca, radził, by wzbili się do lotu nad wschodnim zboczem.

Czyli jednak nędzni śmiertelnicy czasami są przydatni, niesamowite.

Wykorzystywali to wzniesienie do treningu świeżo wyklutych wywern oraz tych, które nie kwapiły się do latania. Manon podeszła do krawędzi i spojrzała w dół. Jej oczom ukazało się strome zbocze o wysokości około sześciu metrów. Abraxos mógł się rozpędzić, odbić od skraju, rozłożyć skrzydła i spróbować zanurkować. Gdyby mu się nie udało… Cóż, spadek nie był aż taki ostry, a na dole znajdowały się gładkie, wyślizgane przez wiatr skały. Raczej uszliby z tego z życiem.

Śmierć czyhała za to po zachodniej stronie góry. Manon spojrzała spode łba na Abraxosa, który lizał swe nowe żelazne szpony, podeszła do przeciwległej krawędzi i wbrew sobie skrzywiła się, gdy wiatr uderzył ją w twarz.

Po zachodniej stronie ciągnęła się bowiem bezdenna przepaść, a na dole sterczały ostre, bezlitosne skały.

Manon przygotowuje się do jazdy i każe Abraxosowi się ruszyć. Pomimo gróźb wywerna nie zamierza startować do lotu. Dlatego Manon postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i wskakuje na grzbiet wierzchowca. Przestraszony Abraxos zaczyna się miotać i szarpać, przez co zbliża się w stronę zachodniego zbocza.

Wywernę ogarnęła skrajna panika przemieszana z furią. Krzyk Manon wydawał się jedynie szelestem liścia niesionego wiatrem. Ujrzała przepaść po prawej, potem po lewej stronie – migała między łopoczącymi, opadającymiskrzydłami. Kamienie kruszyły się i pękały pod ogromnymi pazurami rumaka, który przybliżał się do urwiska.

– Abraxos!

Łapa potwora niespodziewanie się osunęła i świat Manon zawirował. Oboje pomknęli w dół.

Czy Manon spotkają przykre konsekwencje jej czynu? Jest Celinką vol.2, więc to pytanie retoryczne, ale i tak wyczekujcie dalszej części jej przygód, którą przedstawi wam Ciemna Gwiazda.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 150

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 158

Nowe szaty zabójczyni: 145

Światek z kart: 202

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 124

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 120

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 66

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 10

*Wiek to tylko liczba: 12

 

Rozdział 32

Manon opisuje wrażenia z jazdy na Abraxosie. Nie mam nic do skomentowania, więc wycinam. Po tym otrzymaliśmy kolejny przeskok.

Szare niebo wypełniło się światłem, gdy słońce wyjrzało zza horyzontu za ich plecami. Otulona w czerwony płaszcz Manon siedziała na grzbiecie Abraxosa.

Nowe szaty zabójczyni: 146

 


Manon zaczęła się przyglądać startom koleżanek z klanu.

Wyjście z kanionu było na tyle szerokie, że Abraxos mógł zeskoczyć i wystartować z lotu ślizgowego. Starty były dla niego problematyczne ze względu na poszarpane mięśnie i słabe fragmenty skrzydeł. Odniósł zbyt wiele ran w walkach i istniało ryzyko, że nigdy nie wróci do pełni sił.

Manon nie tłumaczyła jednak niczego Trzynastce. Jej zmartwienia nie były ich zafajdanym interesem.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 151

A kto pytał? Nikt ci nie każe się z tego tłumaczyć.

Ale to ty dzwonisz…

– Począwszy od tego dnia aż do Gier Wojennych – powiedziała, spoglądając na ciągnący się przez kanion labirynt wyrzeźbionych wiatrem wąwozów i łukowatych zwieńczeń – będziemy się tu spotykać co rano i ćwiczyć aż do śniadania. Po południu będziemy szkolić inne sabaty. Nikt nie ma prawa o tym wiedzieć. – Jedynym problemem było to, że sama musiała wymknąć się wcześniej i podnieść Abraxosa w powietrze, podczas gdy pozostałe wiedźmy będą wykonywać Przejście.

Doprowadzając tym analizatorów do Wielkiej Kurwicy.

– Chcę ćwiczyć loty w zwartym szyku. Nic mnie nie obchodzą nakazy mężczyzn, którzy nalegają, byśmy trzymali wywerny z dala od siebie.

Przepiękny girl boss moment w stylu tik toków Grimes. Średnio mnie rusza, biorąc pod uwagę, jak Maas podchodziła do bardziej stereotypowo kobiecych postaci jak Kaltain czy nawet Sorscha.

Nie rozumiem, czemu nadzorcy nalegają, by wywerny trzymano z daleka od siebie. Tak czy inaczej będą musiały latać wspólnie, więc lepiej jak najszybciej ustalić między nimi hierarchię w grupie i jakoś socjalizować, by potem nie ryzykować wybuchem konfliktu w najgorszym momencie.

Inna sprawa, że cały ten trening latania jest robiony strasznie szybko i po łebkach. Nie jestem specjalistką od jeździectwa, ale raz w życiu byłam na lekcji i zdołałam się przekonać, jak wymagające oraz trudne to jest. A miałam do dyspozycji bardzo łagodnego konia i trenerkę, a nie wielką, skrzydlatą bestię.

Światek z kart: 203

Abraxos runął w kanion.

Wybaczcie za bardzo krótką analizę, ale nawet z wyciętymi fragmentami ten rozdział był wyjątkowo krótki, z czego połowę zajmował zachwyt Manon nad Abraxosem. Wynudzilibyście się tak jak ja.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 151

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 158

Nowe szaty zabójczyni: 146

Światek z kart: 203

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 124

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 120

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 66

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 10

*Wiek to tylko liczba: 12