czwartek, 20 października 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 31 i 32

 

Rozdział 31

Po przygodach w Adarlanie przenosimy się do Manon. Tym razem mierzy się ona z nowym wyzwaniem – brakiem zainteresowania Abraxosa mięsem.

– Ale to dobre! – rzekła wiedźma, lecz wywerna powróciła do wąchania fiołków czy jak się te kwiaty nazywały.

Dla Manon zapamiętywanie nazw roślin, a zwłaszcza dzikich kwiatów, nie miało sensu, chyba że można było za ich pomocą kogoś otruć, uzdrowić lub uratować się przed śmiercią głodową.

Takie ultrapraktyczne podejście do życia musi być strasznie smutne. Ja tam lubię gromadzić wiedzą o pewnych rzeczach, nawet jeśli jest ona „bezużyteczna” w codziennym życiu.

– Czy to możliwe, żebyś lubił kwiaty?

Ciemne oczy Abraxosa zwróciły się na nią. Mrugnął, jakby chciał powiedzieć: „Owszem, lubię”.

Nieironicznie odnoszę wrażenie, że Abraxos ma więcej charakteru od jakiejkolwiek wiedźmy, która się dotąd pojawiła. Tylko spójrzcie:

– Jeśli tego nie zjesz – warknęła, uwalniając własne kły – sama to zrobię.

Bestia przyglądała się Manon z rozbawieniem, gdy ta wbiła zęby w zimne mięso, a potem zaczęła pluć naokoło.

Powąchała mięso. Nie było zgniłe, ale wydawało się zepsute, podobnie jak ludzie w Kle. Owce hodowano we wnętrzu góry. Może miejscowe ujęcie wody było zatrute? Postanowiła, że po powrocie przykaże Trzynastce, aby nie ruszały tutejszych ludzi, przynajmniej do czasu, gdy odkryje, skąd się bierze ich smak i zapach.

Szkoda, że nie wydasz im podobnego rozkazu, bo mordowanie niewinnych jest troszkę, tak ociupinkę niemoralne.

Abraxos musiał jeść, aby nabrać sił, a Manon musiała zostać Przywódczynią Skrzydła i ujrzeć minę Iskry, w chwili gdy będzie rozrywać ją na strzępy podczas Gier Wojennych.

Serio jedyną motywacją Manon jest utarcie nosa innej patusiarze? Ten wątek naprawdę wygląda jak zawody o tytuł szkolnej królowej.

Manon postanawia zabrać Abraxosa na polowanie i mamy przeskok na jej spotkanie z babką.

– Śmierdzisz krwią i gównem. – Babka nawet nie odwróciła się od biurka. Manon spokojnie zniosła obelgę, gdyż Matrona miała rację. Była brudna jak nieszczęście.

Zawdzięczała to Abraxosowi, rozkochanemu w kwiatkach robalowi, który przyglądał się beznamiętnie, gdy wspinała się na zbocze, żeby przynieść mu ryczącą głośno kozicę.

Abraxos trochę kojarzy mi się z Mortem, który jako jedyny miał dość rigczu, żeby kpić z Celinki w drugiej części. Coraz bardziej lubię tę wywernę.

O mało nie zamarzła na śmierć, czając się na kozice podczas ryzykownej wspinaczki po zdradliwym zboczu, a potem, gdy w końcu dojrzała jedną z nich, popisowo poślizgnęła się na jej łajnie. Próbując uciec, zwierzę najpierw na nią napaskudziło, a potem wyrwało się i stoczyło w dół, roztrzaskując sobie czaszkę na skałach. Manon o mały włos poleciałaby w ślad za nim, ale w porę złapała się jakiegoś korzenia.

I to jest ta najlepsza z klanu Czarnodziobych, dowodząca wielką Trzynastką, łowczyni Crochan, którą prawie wykańcza polowanie na zwykłą kozę?

Światek z kart: 202

Rozumiem, że to pewnie miał być element komiczny, ale czemu musiał zostać napisany kosztem konsekwencji w budowie postaci?

– Wzywałaś mnie – rzekła teraz z wysoko uniesioną głową. – Nie chciałam, abyś za długo czekała.

– Bo w istocie czekam za długo, Manon. – Wiedźma odwróciła się. W jej oczach połyskiwały śmierć i obietnice niekończącego się cierpienia. – Minęło kilka tygodni, a ty i twoja Trzynastka wciąż nie wzbiłyście się w niebiosa! Żółtonogie latają od trzech dni! Od trzech dni! A ty nadal głaszczesz tego swojego zdechlaka.

Co za wyścig szczurów, matko. W każdym razie Manon dostaje rozkaz wzbicia się w powietrze ze swoją Trzynastką następnego wieczoru.

To kolejne skojarzenie z teen dramą, czyli rywalizacją międzyklasową/szkolną i dyrektorką, która mocno ciśnie naszemu protagoniście za pomyłki.

I znowu mamy przeskok. Tym razem wiedźma klnie na swoją wywernę po długiej wędrówce na górski szczyt.

Nadzorca, który pomagał wiedźmie osiodłać wierzchowca, radził, by wzbili się do lotu nad wschodnim zboczem.

Czyli jednak nędzni śmiertelnicy czasami są przydatni, niesamowite.

Wykorzystywali to wzniesienie do treningu świeżo wyklutych wywern oraz tych, które nie kwapiły się do latania. Manon podeszła do krawędzi i spojrzała w dół. Jej oczom ukazało się strome zbocze o wysokości około sześciu metrów. Abraxos mógł się rozpędzić, odbić od skraju, rozłożyć skrzydła i spróbować zanurkować. Gdyby mu się nie udało… Cóż, spadek nie był aż taki ostry, a na dole znajdowały się gładkie, wyślizgane przez wiatr skały. Raczej uszliby z tego z życiem.

Śmierć czyhała za to po zachodniej stronie góry. Manon spojrzała spode łba na Abraxosa, który lizał swe nowe żelazne szpony, podeszła do przeciwległej krawędzi i wbrew sobie skrzywiła się, gdy wiatr uderzył ją w twarz.

Po zachodniej stronie ciągnęła się bowiem bezdenna przepaść, a na dole sterczały ostre, bezlitosne skały.

Manon przygotowuje się do jazdy i każe Abraxosowi się ruszyć. Pomimo gróźb wywerna nie zamierza startować do lotu. Dlatego Manon postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i wskakuje na grzbiet wierzchowca. Przestraszony Abraxos zaczyna się miotać i szarpać, przez co zbliża się w stronę zachodniego zbocza.

Wywernę ogarnęła skrajna panika przemieszana z furią. Krzyk Manon wydawał się jedynie szelestem liścia niesionego wiatrem. Ujrzała przepaść po prawej, potem po lewej stronie – migała między łopoczącymi, opadającymiskrzydłami. Kamienie kruszyły się i pękały pod ogromnymi pazurami rumaka, który przybliżał się do urwiska.

– Abraxos!

Łapa potwora niespodziewanie się osunęła i świat Manon zawirował. Oboje pomknęli w dół.

Czy Manon spotkają przykre konsekwencje jej czynu? Jest Celinką vol.2, więc to pytanie retoryczne, ale i tak wyczekujcie dalszej części jej przygód, którą przedstawi wam Ciemna Gwiazda.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 150

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 158

Nowe szaty zabójczyni: 145

Światek z kart: 202

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 124

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 120

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 66

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 10

*Wiek to tylko liczba: 12

 

Rozdział 32

Manon opisuje wrażenia z jazdy na Abraxosie. Nie mam nic do skomentowania, więc wycinam. Po tym otrzymaliśmy kolejny przeskok.

Szare niebo wypełniło się światłem, gdy słońce wyjrzało zza horyzontu za ich plecami. Otulona w czerwony płaszcz Manon siedziała na grzbiecie Abraxosa.

Nowe szaty zabójczyni: 146

 


Manon zaczęła się przyglądać startom koleżanek z klanu.

Wyjście z kanionu było na tyle szerokie, że Abraxos mógł zeskoczyć i wystartować z lotu ślizgowego. Starty były dla niego problematyczne ze względu na poszarpane mięśnie i słabe fragmenty skrzydeł. Odniósł zbyt wiele ran w walkach i istniało ryzyko, że nigdy nie wróci do pełni sił.

Manon nie tłumaczyła jednak niczego Trzynastce. Jej zmartwienia nie były ich zafajdanym interesem.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 151

A kto pytał? Nikt ci nie każe się z tego tłumaczyć.

Ale to ty dzwonisz…

– Począwszy od tego dnia aż do Gier Wojennych – powiedziała, spoglądając na ciągnący się przez kanion labirynt wyrzeźbionych wiatrem wąwozów i łukowatych zwieńczeń – będziemy się tu spotykać co rano i ćwiczyć aż do śniadania. Po południu będziemy szkolić inne sabaty. Nikt nie ma prawa o tym wiedzieć. – Jedynym problemem było to, że sama musiała wymknąć się wcześniej i podnieść Abraxosa w powietrze, podczas gdy pozostałe wiedźmy będą wykonywać Przejście.

Doprowadzając tym analizatorów do Wielkiej Kurwicy.

– Chcę ćwiczyć loty w zwartym szyku. Nic mnie nie obchodzą nakazy mężczyzn, którzy nalegają, byśmy trzymali wywerny z dala od siebie.

Przepiękny girl boss moment w stylu tik toków Grimes. Średnio mnie rusza, biorąc pod uwagę, jak Maas podchodziła do bardziej stereotypowo kobiecych postaci jak Kaltain czy nawet Sorscha.

Nie rozumiem, czemu nadzorcy nalegają, by wywerny trzymano z daleka od siebie. Tak czy inaczej będą musiały latać wspólnie, więc lepiej jak najszybciej ustalić między nimi hierarchię w grupie i jakoś socjalizować, by potem nie ryzykować wybuchem konfliktu w najgorszym momencie.

Inna sprawa, że cały ten trening latania jest robiony strasznie szybko i po łebkach. Nie jestem specjalistką od jeździectwa, ale raz w życiu byłam na lekcji i zdołałam się przekonać, jak wymagające oraz trudne to jest. A miałam do dyspozycji bardzo łagodnego konia i trenerkę, a nie wielką, skrzydlatą bestię.

Światek z kart: 203

Abraxos runął w kanion.

Wybaczcie za bardzo krótką analizę, ale nawet z wyciętymi fragmentami ten rozdział był wyjątkowo krótki, z czego połowę zajmował zachwyt Manon nad Abraxosem. Wynudzilibyście się tak jak ja.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 151

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 158

Nowe szaty zabójczyni: 146

Światek z kart: 203

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 124

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 120

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 66

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 10

*Wiek to tylko liczba: 12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz