środa, 1 marca 2023

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 55 i 56

 

Rozdział 55

Bariera padła.

 


Rowan chce dostać się do Celinki, lecz kumple próbują go zatrzymać.

– Ona nie żyje, głupcze! – ryknął Lorcan, zagłuszając huk ulewy.

Analizatorzy wyczekiwali tych słów od początku Szklanego tronu, ale nie przyniosły one szczególnej ulgi, kiedy wiemy, że ta seria ciągnie się jeszcze przez jakieś pięć tomów.

– Nie żyje bądź zaraz zginie, a ty wciąż możesz uratować wielu innych.

Ja to bym nie narzekała, gdybyście puścili tego psychola w objęcia śmierci.

– Jeśli mnie nie puścisz, urwę ci głowę – warknął książę na Lorcana, dowódcę, który przysłał mu drużynę wojowników, w chwili gdy mógł liczyć tylko na siebie.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 174

Widać, jaki z Rowana wdzięczny kompan.

Gavriel zerknął na Lorcana, tocząc z nim bezgłośną rozmowę.

Co, oni też potrafi gadać w myślach jak Rowan z Celinką? Czy tym razem chodzi o zwykłe gapienie się na siebie?

Musiał ich obezwładnić, musiał się jakoś wyzwolić spod magicznej tarczy Gavriela, która blokowała jego własną moc, od chwili gdy go przygnietli. Musiał wskoczyć w mrok. Musiał ją znaleźć.

Nie no, zajebiści ci dowódcy, zamiast skupić się na odpieraniu ataków, to zwalczają siebie nawzajem.

Jak widać nie tylko wiedźmy za bardzo wzięły sobie do serca scenę ze Strasznego filmu 3.

Ziemia zadrżała i Fae zamarli. Mieli wrażenie, że pod powierzchnią przebudziła się jakaś moc, zupełnie jakby z głębi powstawał behemot.

Taki Behemot?


Niestety, to nie nasza ogromna bestia jest przyczyną zamieszania, ale oczywiście Celinka.

Nie powstrzymywali go, gdy strząsnął ich dłonie i zerwał się na równe nogi. Wspaniałe, nieśmiertelne i niezniszczalne płomienie mijały go i nie spaliły ani włosa na jego głowie.

Rowan teraz:



Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 133

Za kamieniami, między dwoma potworami stała Aelin. Na jej czole płonął dziwny znak, a włosy unosiły się w powietrzu, krótkie i jasne niczym jej ogień. Złoto w jej przekrwionych oczach wydawało się płonąć.

Demony skoczyły na nią, ciemność zgęstniała wokół nich.

Rowan zrobił raptem jeden krok, gdy dziewczyna wyrzuciła ręce i złapała potwory za ich perfekcyjne twarze. Jej dłonie zacisnęły się na ich rozwartych ustach, a potem wciągnęła gwałtownie powietrze. Płomienie wystrzeliły z ich oczu, uszu i palców, zupełnie jakby wtłoczyła ogień do ich ciał. Nie zdołały nawet wrzasnąć. Osunęły się, spalone na wiór.

 


Czyli rozumiem, że wystarczyło, by Celinka przypomniała sobie swoich bliskich z dzieciństwa i porozmawiała z samą sobą, by pokonać wielkie, koszmarne demony JEDNĄ umiejętnością, w przeciągu kilka sekund? W pierwszej części przynajmniej musiała jeszcze chwilę powalczyć z Cainem, w drugiej najpierw mierzyła się z demonami, potem jeszcze z Archerem. W tej? Najpierw narracja próbuje nam wmówić, że jest beznadziejnie, że Celinka już nie żyje, że tkwi w potępieńczej wizji, tylko po to, by chwilę później pokonała głównych wrogów w przeciągu jednego krótkiego akapitu. Jeśli to nie jest książkowy *hue hue* przykład Mary Sue, to ja nie wiem, kto nią jest.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 134

To kolejny problem, który rysuje się w pisaninie Maas – fatalne rozwiązywanie wątków konfliktów protagonistki z czarnymi charakterami. Pisząc to jestem po przeczytaniu czwartego tomu i nie zdradzając za wiele – jest bardzo źle. Rzekłabym fatalnie.

Rowan zapomniał o Gavrielu i Lorcanie.

Jak każdy bohater tego uniwersum, kiedy obok pojawia się jego miłoźdź.

Pędził ku niej, wpatrzony w złote, czerwone i błękitne płomienie, całkowicie należące do niej, jej dziedzictwo ognia.

 


Dziękuję za ten cytat, inaczej w życiu bym się nie połapała, czemu tytuł tego tomu to Dziedzictwo ognia.

Pomijając komizm z najgorszego umieszczenia nawiązania do tytułu książki, jaki w życiu widziałam – czy tylko mi Rowan skojarzył się z Księciem z bajki z samego początku Shreka trzeciego?

https://youtu.be/91LhE_LdHxg

Rowan dostrzega Narroka i innych złoli czających się za Celinką, która jest już bliska przepalenia. Dlatego też rozcina sobie dłoń i…

Przeskok.

Zbędne cięcie: 92

Fae przypadł do niej, zdyszany i zakrwawiony. Nie znieważyła go, prosząc, aby odszedł, a on wyciągnął krwawiącą dłoń i oddał jej całą swą surową moc. W samą porę, gdyż studnia Celaeny została całkowicie wyczerpana. Wiedziała, że to dobry pomysł. Sama podejrzewała to od jakiegoś czasu. Byli carranam.

 


Szok i niedowierzanie. Wybaczcie, ale nawet nie chce mi się tego szerzej komentować, po prostu sobie z boku pokisnę z tego, jak słaba i przewidywalna jest ta książka.

Ich zakrwawione dłonie połączyły się, krew zmieszała się, a dusze scaliły. Drugie ramię Rowana podtrzymało jej moc. Spletli palce, a wtedy on szepnął:

– Ja też ogłaszam, że jesteś moja, Aelin Galathynius.

Cytując jednego z kandydatów na słowo młodzieżowe roku dwa tysiące dwudziestego pierwszego: mrozi. Wszechobecny patos i fatalny wątek *kaszle głośno* romantyczny w tej części mrozi bardziej niż temperatury na Syberii.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 137

Mrok również mogła pokonać, bo jej opowieść nie była wcale opowieścią o ciemności. Nie bała się nadciągającej czarnej fali, gdyż świadomość, że miała prawdziwego przyjaciela, napełniała jej serce odwagą.

Celinka ma ciekawą definicję przyjaźni. Ja na przykład nigdy nie powiedziałam Ciemnej Gwieździe: OGŁASZAM, ŻE JESTEŚ MOJA, a przyjaźnimy się od paru ładnych lat.

Oh my god, they were roommates…

To chyba pora to napisać, by fanki pisarki uwierzyły w naszą przyjaźń. JA TEŻ OGŁASZAM, ŻE JESTEŚ MOJA, LAPTOPCJUSZU.

Stał obok niej ktoś, dzięki komu życie wcale nie wydawało się już takie okropne.

Już dawno zapomniała, jak ten sam przyjaciel najpierw sprał ją na kwaśne jabłko, a potem przez większość jej pobytu w twierdzy przygranicznej poniżał ją, wyzywał i pozbawiał resztek godności.

Magia Rowana wlała się w nią, stara, dziwna i tak niezmierzona, że ugięły się pod nią kolana.

Wiek to tylko liczba: 22

Z pomocą magii siwego buca Celinka pali wszystkich złych i na tym ten fascynujący rozdział się kończy. Zdążyliśmy przekonać się, że pisanie kulminacyjnych rozdziałów nie jest mocną stronę Maas, ale mam wrażenie, że im dalej w las, tym gorzej. Protagonistka staje się jeszcze bardziej niezniszczalna, a opisy są jeszcze bardziej patetyczne. Naprawdę, można by pomyśleć, że z doświadczeniem przychodzi też wiedza, jak lepiej pisać, ale w tym wypadku mamy chyba do czynienia z regresem. 

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 174

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 173

Nowe szaty zabójczyni: 155

Światek z kart: 216

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 137

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 134

Czy na sali jest lekarz?: 23

Zbędne cięcie: 92

Moda na cytat: 11

Sweet home Taras: 12

*Wiek to tylko liczba: 22

 

Rozdział 56

Kilka dni po niewybaczalnej, budzącej grozę masakrze niewolników Sorscha kończyła pisać list do przyjaciela, gdy rozległo się pukanie do drzwi jej pracowni. Podskoczyła i z wrażenia maznęła piórem zapisane wcześniej linijki.

Ale tak dosłownie wszystkie? Ten list był długości tych pisanych na maturze z podstawowego angielskiego?

Dorian z uśmiechem wsunął głowę do środka, ale spoważniał na widok listu.

– Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkadzam – powiedział, wślizgując się do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna zmięła poplamioną kartkę i wrzuciła ją do kosza.

Koncept koszy na śmieci jest z XIX wieku.

– Skądże – odparła i aż westchnęła, gdy książę musnął jej szyję i otoczył talię ramionami. – Przecież ktoś może tu wejść! – zaprotestowała, usiłując wyswobodzić się z jego uścisku.

Royal pussy: 106

Nawet jak wpadnie na sensowny pomysł ukrywania dziewczyny, to oczywiście chuć zaburzyła jego myślenie.

Dorian puścił ją, ale błysk w jego oczach mówił, że gdy znajdą się sam na sam wieczorem, nie będzie już tak łatwo się go pozbyć. Uśmiechnęła się. 

 


– Uśmiechnij się jeszcze raz – szepnął.

Sorscha spełniła jego prośbę i roześmiała się. Książę zrobił tak zdumioną minę, że spytała:

– Co znowu?

– To najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. 

 


Może powinnyśmy zmienić nazwę jego kategorii na „royal simp”? XD

Uzdrowicielka musiała odwrócić wzrok i zająć czymś ręce. Przez jakiś czas pracowali w ciszy, jak zwykle. Dorian dobrze poznał jej pracownię i lubił pomagać w przygotowywaniu wywarów dla innych pacjentów.

Okej, pewnie medycyna nie była na tyle skomplikowana, by wymagała nie wiadomo jakiej wiedzy, ale dalej Dorian nie ma odpowiednich kwalifikacji. Cytując Paździocha – „za zdrowie w tym kraju odpowiada człowiek z niepełnym podstawowym wykształceniem”, czy jakoś tak leciało.

https://youtu.be/t5XZKVHFrnk?t=96

Ktoś kaszlnął w progu. Oboje wyprostowali się, a dziewczynie serce podeszło do gardła. Nawet nie zauważyła, że ktoś otworzył drzwi, a tymczasem na progu stał kapitan gwardii. Wszedł do środka, a książę zesztywniał.

– Kapitanie – przywitała się uzdrowicielka. – Czy potrzebuje pan pomocy?

Dorian nie odezwał się ani słowem, ale jego twarz spochmurniała, a jego piękne oczy pociemniały. Otoczył jej talię ciepłą dłonią. Westfall cicho zamknął drzwi za sobą i przez moment nasłuchiwał odgłosów z zewnątrz, zanim się odezwał.

Przynajmniej jeden dba o pozory konspiry.

Wydawał się poważniejszy od księcia. Jego szerokie ramiona były przygarbione, jakby uginał się pod niewidzialnym ciężarem, ale złocistobrązowe oczy lśniły, gdy spojrzał na Doriana.

Nowe szaty zabójczyni: 156

 – Miałeś rację.

Mamy zmianę perspektywy na Chaola, bo tak.

Zbędne cięcie: 93

Sam fakt, że Dorian się zgodził, zakrawał na cud. Smutek widoczny tego dnia na twarzy mężczyzny podsunął jednak Chaolowi myśl, że warto się spytać. Coś w środku mówiło mu, że książę może przystać na jego plan.

Wiem, że Dorian ma jakiś uraz do Chaola, ale przynajmniej znalazłby sobie jakieś inne zajęcie niż całowanie uzdrowicielki.

Dorian wprzódy zaznaczył, że nie weźmie w niczym udziału, jeśli najpierw nie pozna całej prawdy. Zarówno on, jak i Sorscha zasługiwali na to, aby o wszystkim wiedzieć. Zwłaszcza uzdrowicielka musiała być świadoma, z jakiego powodu ryzykuje życie.

Zabawię się w Maas i rzucę foreshadowingiem, ale ta akurat najlepiej wie, jak ryzykować życie ; )

Chaol pospiesznie przyciszonym głosem opowiedział im o wszystkim – o magii, Kluczach Wyrda, trzech wieżach i innych sprawach. Sorscha okazała wielki hart ducha. Nie wpadła w histerię ani też nie zaczęła się wycofywać. Szkoląc się na uzdrowicielkę, wypracowała umiejętność panowania nad sobą i maskowania uczuć, ale książę przyglądał się jej bacznie, jakby potrafił przejrzeć tę nieprzeniknioną maskę i odczytać jej emocje.

Sorscha nie wpadła w panikę, ponieważ pewnie zanudziła się na śmierć, tak jak ja podczas czytania o świecie przedstawionym w Szklanym Tronie.

Jeżeli to coś zwykłego dla uzdrowicielki, to po co nam to dobitnie podkreślać? Czytelnik już wie, że Sorscha dobrze radzi sobie w trudnych sytuacjach.

Dorian w pewnym momencie musiał ich opuścić. Przed wyjściem ucałował Sorschę i szepnął jej do ucha coś, co wywołało uśmiech na jej twarzy. Chaol nie spodziewał się, że jego przyjaciel będzie tak szczęśliwy z uzdrowicielką. Zawstydził się nieco, uświadomiwszy sobie, że dopiero dziś poznał jej imię. Spojrzenia, którymi wymieniali się Dorian z Sorschą, trudno było mylnie zinterpretować. Kapitan cieszył się, że jego przyjaciel kogoś sobie znalazł.

Spokojnie, Chaol, Maas też niedawno poznała jej imię.

Niby dobrze, ale nie do końca, biorąc pod uwagę, jak przedstawia nam się, że książę ryzykuje tym związkiem. Nawet Chaol cierpi na krótkowzroczność.

Po wyjściu księcia dziewczyna nadal się uśmiechała, choć przed momentem usłyszała straszne wiadomości.

Może to objaw jakieś choroby. A tak na serio, to dobrze pokazuje, jak same postacie reagują na te bzdury i ględzenie w trzecim tomie.

Uśmiech sprawiał, że wyglądała oszałamiająco, i mężczyzna miał wrażenie, że zagląda w głąb jej duszy.

Nowe szaty zabójczyni: 157

Sorscha będzie z nami krótko, ale mam wrażenie, że zapamiętam ją tylko z odsłaniania ząbków.

A i w jaki sposób można zajrzeć w głąb duszy patrząc na ZĘBY?

Odwróciła się i uniosła wysoko brwi, gotowa powrócić do pracy, a wtedy Chaol rzekł z lekkim uśmiechem:

– Wydaje mi się, że temu królestwu przydałaby się uzdrowicielka na tronie królowej.

Miał nadzieję, że dziewczyna się rozpromieni, ale tak się nie stało. Nie przerwała pracy, a na jej twarzy zagościł niezmierzony smutek.

Ona podświadomie wie, że lepiej służyć Havilliardom.

Kapitan wyszedł więc z pracowni bez słowa, aby przygotować się do eksperymentu z Dorianem, jedyną osobą w całym zamku, a może i na całym świecie, która mogła mu pomóc.

Zarówno jemu, jak i wszystkim ludziom.

Patrząc na to, że stworzyliśmy dla niego specjalną kategorię, jaką jest Royal pussy, to śmiem wątpić.

Chaol realizuje swój plan. Oszczędzę wam znowu ględzenia, więc w dużym skrócie – Dorian ma uzupełnić mocą trzy kryształy, które miały imitować znany nam już trójkąt antymagiczny. Kryształy były ułożone wokół miski z wodą.

Dorian przygwoździł Westfalla spojrzeniem.

– Nie miej do mnie pretensji, jeśli je zniszczę.

– Mam kilka zapasowych – rzekł Chaol.

W istocie, miał ich jeszcze tuzin.

Książę spojrzał na pierwszy kryształ.

– Mam na tym skupić magię? I to wszystko?

– Potem przeprowadź linię mocy do kolejnego kryształu, a następnie do trzeciego. Wyobraź sobie, że twoim celem jest zamrożenie wody w misce. To wszystko.

Dorian uniósł brew.

– Przecież to nawet nie jest zaklęcie!

– Zrób to, o co cię proszę – rzekł kapitan. – Nie wymagałbym tego od ciebie, gdyby nie był to jedyny sposób. – Zanurzył palec w misce, wzburzając powierzchnię wody. Coś mówiło mu, że ten rytuał wymagał jedynie mocy oraz silnej woli.

Długie westchnienie księcia odbiło się od ścian i wysokiego sklepienia.

Boru, przez chwilę odzywa się do Chaola i już mam ochotę mu przywalić. Przecież to nic wielkiego, a ty robisz z tego wielkie halo.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 175

Dorian wreszcie uderza mocą w jeden z kryształów. Ten przewodzi moc do pozostałych, a woda w misce zamarza.

W głębi serca czuł też podziw – nie miał pojęcia, że Dorian tak dobrze panuje nad swoją mocą.

My też nie wiemy, bo za bardzo nam tego nie pokazano.

Dorian zrozumiał, skąd wzięła się blokada magii w Adarlanie.

– Chciałbym się dowiedzieć, gdzie znajdują się te wieże – rzekł Dorian. Chaol pokręcił głową, ale książę oznajmił: – To jedyna rzecz, o której mi jeszcze nie powiedziałeś. Pokaż mi tę przeklętą mapę!

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 176



Z tymi słowami machnął dłonią i niczym bóg niszczący świat trącił kryształ i uwolnił moc. Lód stopniał, a woda zakołysała się w misce. Tak po prostu. Chaol zamrugał. Gdyby udało im się zniszczyć którąś z tych wież… Ryzyko było jednak ogromne i musieli najpierw nabrać pewności. Westfall wyciągnął mapę z miejscami zaznaczonymi przez Murtaugha. Zawsze ją nosił przy sobie.

Bóg niszczący świat… To wygląda, jakby ktoś Maas wciskał, że wincyj metafor młodzież wytrzyma, bo przecież tylko to świadczy o dobrym pisarstwie.

Chaol przekazuje Dorianowi to, co już wiemy o wieżach, więc wycinam. Nie będę zabierać wam czasu.

Spojrzenie księcia stwardniało, a Chaol skrzywił się, gdy owionął go zimny wiatr.

Jak spojrzenie może twardnieć? Dalej nie rozumiem.

– Co więc zamierzasz uczynić? – zapytał Dorian. – Chcesz… Chcesz rozwalić wieżę zegarową?

Zniszczenie wieży byłoby aktem wypowiedzenia wojny, który mógłby zagrozić śmiercią zbyt wielu ludziom, aktem ostatecznym i nieodwracalnym. Westfall nie chciał nawet wspominać o tym Aedionowi czy Renowi ze strachu przed tym, do czego mogliby się posunąć. Obaj byliby gotowi spalić ją bez namysłu, a być może nawet zabić wszystkich w zamku.

Chaol idealnie ich rozszyfrował.

– Chciałem ci podziękować. Wiem, ile ryzykujesz i…

– Wszyscy podejmujemy jakieś ryzyko. – Książę zerknął na swój zegarek kieszonkowy. Jakże niewiele pozostało w nim z chłopaka, z którym kapitan dorastał. – Muszę już iść – rzekł i ruszył w stronę schodów, ale zatrzymał się i powiedział: – Podzieliłeś się dziś ze mną prawdą, a więc odpłacę ci tym samym. Nawet jeśli miałoby to zniszczyć naszą przyjaźń, wiedz, że nie chcę wracać do tego, co było kiedyś. Do tego, kim byłem kiedyś. A to… – Wskazał podbródkiem rozrzucone kryształy oraz miskę wody. – Myślę, że to zmiana na lepsze. Nie bój się jej.

Z tymi słowami wyszedł, a Chaol otworzył szeroko usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Kapitan był zanadto oszołomiony. Zrozumiał bowiem, że to nie książę wyrzekł te słowa.

Powiedział je król.

Średnio na mnie te zakończenie działa, wiedząc, że stary dalej siedzi na tronie. Inna sprawa, że Dorian nie powiedział nic nadzwyczajnego. Już wcześniej był pogodzony z nową sytuacją.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 176

Royal pussy: 106

If you’re evil and you know it clap your hands: 173

Nowe szaty zabójczyni: 157

Światek z kart: 216

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 137

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 134

Czy na sali jest lekarz?: 23

Zbędne cięcie: 93

Moda na cytat: 11

Sweet home Taras: 12

*Wiek to tylko liczba: 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz