poniedziałek, 25 grudnia 2023

KRÓLOWA CIENI – ROZDZIAŁ 14

 

Jakie modyfikacje w planie Alinki zaproponowała Lysandra? Tego się przed samą akcją ratunkową nie dowiadujemy. Zamiast tego zostajemy postawieni obok Chaola i Nesryn, obserwujących przygotowania do publicznej egzekucji.

Jedynymi ludźmi spragnionymi widoku egzekucji były miejscowe męty, którym widok cudzego cierpienia zawsze sprawiał przyjemność.

Myślę, że jakby ktoś zaprosił Manon z jej świtą, to też chętnie by na to popatrzyły. Albo nawet pomogły w urozmaiceniu egzekucji.

Kwintesencja nieogarniania kontekstu epok, by dowalić złym ludziom. Z dzisiejszej perspektywy taka uwaga miałaby sens, ale kiedyś? Publiczne egzekucje zawsze były świetną formą rozrywki w mieście, bo na logikę, co można robić w wolnym czasie, nie mając odpowiedniego wykształcenia i mając gorszy dostęp do mediów? Poza chlaniem w karczmie. Plus wydaje mi się, że nie trzeba być zwyrolem, by chcieć zobaczyć to na własne oczy. Polecam zobaczyć, ilu ludzi zebrało się podczas ostatniej publicznej egzekucji w Polsce, czyli powieszenia Arthura Greissera w Poznaniu na stokach Fortu Winiary.

Zaskrzypiała odciągana cięciwa łuku Nesryn.

– Ostrożnie – ostrzegł ją Westfall.

– Ona wie, co robi – mruknęła Aelin, klęcząca kilka metrów dalej.

Znalazła się wielka obrończyni honoru kobiet. Sądzę, że Nesryn jest na tyle asertywna, że jakby uwaga Chaola jej przeszkadzała, to sama by go o tym poinformowała.

Dla mnie to zabrzmiało jak wyraz troski, a nie dopierdalanie się do Nesryn.

– Przypomnij mi… Co ty właściwie tu robisz?

– Chciałam pomóc. Och, chyba że werbujecie tylko Adarlańczyków do swej rebelii?

Mężczyzna zdusił ripostę i wbił gniewne spojrzenie w plac.

Dalej, Chaol, liczymy na twoją kreatywność! Kto ma gasić Alinkę, jak nie ty?

To Aelin miała jutro zadecydować o przyszłości tego, co kochał. Wszystko zależało od niej. Serce bolało go na myśl, że życie Doriana spoczywa w jej rękach, ale nie potrzebował mieć teraz w niej wroga.

Wiem, że zwykłyśmy to pisać w poprzednich analizach, ale serio relacja Chaola z Dorianem brzmi jak jakiś romans aniżeli przyjaźń. Niesamowite, że chcąc uczynić ich więź braterską, Maas dała im lepszą chemię niż ta, którą Alinka dzieli ze swoimi trulofami. Może to dowód na to, że romans powinien zaczynać się od przyjaźni i wtedy wychodziłby naturalniej.

– A co do jutra… – rzekł przez ściśnięte gardło, nadal skupiony na przygotowaniach do egzekucji. – Nie waż się tknąć Doriana.

– Ja? Ależ skąd! – Aelin prychnęła niczym kot.

Czy tak trudno jest nie żartować z mordowania czyjegoś najbliższego przyjaciela? To nie jest temat do kretyńskich żartów i głupich zachowań!

Nesryn informuje Chaola, że nie ma czystego strzału. Do egzekucji pozostało siedem minut.

Chaol zmusił się, by spojrzeć na Aelin.

– Myślisz, że uda ci się go ocalić?

– Może. Będę próbować.

Jej wzrok i postawa niczego nie zdradzały. Może?

– Czy Dorian ma dla ciebie jakieś znaczenie, czy jest tylko pionkiem dla Terrasenu? – spytał.

– Nawet nie zaczynaj.

Przez moment Chaol był przekonany, że Aelin zakończyła rozmowę, ale dziewczyna po chwili parsknęła:

– Śmierć będzie dla niego aktem łaski. Wybawieniem!

A stwierdzasz to po jednym, jedynym przypadku, kiedy opętany Narrok wydawał się wdzięczny, gdy go zamordowałaś. Wspaniały dowód, zważając na to, że nawet nie wiesz, co konkretnie dzieje się z Dorianem. Jest pipą, ale nie zasługuje na bycie skreślonym z marszu.

– Nie jestem w stanie w żadnego wycelować! – powtórzyła Nesryn nieco ostrzej.

Nesryn to ja, kiedy muszę słuchać kłótni między moją siostrą i jej mężem. Okropne uczucie, szczerze współczuję.

– Dotknij go – rzekł Westfall – a ja zrobię wszystko, by te łajdaki na dole dopadły Aediona.


Chaol wiedział, że to jedyna karta, którą może zagrać, nawet jeśli sam przez to stawał się łajdakiem.

Jak miło, że Chaol ma jakąś samoświadomość i nie próbuje się usilnie wybielać.

W oczach Aelin ujrzał niemierzoną furię.

Wiadomo, jej wolno śmieszkować z zamordowania czyjegoś kumpla, ale jak inni odpowiedzą na jej atak, to już źle. Sami spójrzcie na jej słowa:

– Wciągnij w to wszystko kogoś z mego dworu, Chaol… – powiedziała ze złowieszczą łagodnością. – Zrób to, a natychmiast zapomnę, kim kiedyś byłeś dla mnie i co zrobiłeś, by mi pomóc. Zdradź kogoś z nich, skrzywdź kogoś, a ja cię znajdę. Obojętne, ile to potrwa czy jak daleko uciekniesz. Spalę ciebie i twe przeklęte królestwo do gołej ziemi. Wtedy dopiero się dowiesz, jakim potworem mogę się stać.

Primo – już dawno zapomniałaś o tym, kim kapitan dla ciebie był. Zapomniałaś o tym, jak z tobą trenował, jak ocalił ci życie po twojej idiotycznej misji z drugiego tomu, jak chciał z tobą wyjechać pomimo ciepłej posadki. Wszystko to przestało się liczyć w momencie, kiedy puściłaś na niego focha stulecia po tym, co nawet nie było jego winą.

Secundo – ponowne grożenie użyciem swojej mocy w złym celu chyba nie sprzyja namawianiu ludzi do tego, by nie bali się magii. Dziwisz się, że Chaol nie chce ci zdradzić, jak przywrócić magię w Adarlanie, kiedy rzucasz takimi tekstami? IQ na poziomie Rowu Mariańskiego.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 206

Żeby nie było – rozumiem gniew Alinki, ale mogłaby grozić samemu Chaolowi, a nie całemu królestwu. Mieszczanie i wieśniacy nie są winni decyzjom Westfalla, by przez nie ponosić szkody.

Przesadził. Przesadził i to mocno.

Mamy narrację z perspektywy Chaola, więc to jego przemyślenia. Zastanawiam się, czy wynikają one z poczucia winy, czy z tego, że autorka jest tak stronnicza w tym konflikcie i musi zmuszać postaci do kajania się, jeśli tylko zdarzy się im być nieprzyjemnymi wobec Alinki.

 – Nie jesteśmy wrogami – powiedziała Nesryn. Jej twarz była spokojna, ale wzrok przeskakiwał między nimi. – I mamy wystarczająco dużo zmartwień na jutro. I na teraz.

Głos rozsądku w tym rozdziale. Serio, ta dwójka nie ma kiedy się kłócić, tylko podczas misji?

Nesryn pyta, czy schodzą na dół, ale Alinka zaprzecza, bo za dużo ludzi i przy okazji zbliża się jakiś kolejny patrol.

– Ponowię pytanie – odezwał się Chaol. – Co ty tu robisz?

Wkurza ciebie i analizatorów swoją obecnością.

Zaskoczyła ich. Po prostu podkradła się do nich z niepokojącą wręcz łatwością.

Kto jak kto, ale Chaol chyba powinien być świadomy talentów Alinki.

– Celnie strzelasz, Faliq.

– Nie chybiam – odparła Nesryn.

– Zuch dziewczyna. – Aelin uśmiechnęła się, aż jej zęby błysnęły.

A ta co, ma uzębienie jak Daring Charming?

 


Naraz Chaol uświadomił sobie, że ona wszystko wie. Doskonale wie o tym, co kiedyś było między nim a Faliq.

A skąd ten wniosek? Bo pochwaliła umiejętności strzeleckie Nesryn? Postaci w tej książce albo wyciągają najbardziej oczywiste wnioski na świecie, albo wzięte totalnie z rzyci.

Co więcej, miała to gdzieś. Nie wiedział, czy powinien czuć ulgę, czy też nie.

Chyba powinieneś, bo relacja z tą prukwą nic ci nie dała, a wręcz zmieniła cię na gorsze.

– Zastanawiam się, czy nie zrezygnować z pomocy ludzi Arobynna podczas jutrzejszej akcji – rzekła. Jej turkusowe oczy wodziły po twarzy Nesryn, jej dłoniach, jej łuku.

Nowe szaty zabójczyni: 188

– Wolę Faliq na murze.

Gówno kogokolwiek obchodzi, co wolisz. Cały świat nie kręci się wokół ciebie.

– Nie! – zaprotestował Chaol.

– Jesteś jej właścicielem?

Jest jej dowódcą, więc to on rozporządza, gdzie ją wysyła.

Nie odpowiedział.

– Tak sądziłam – zagruchała Aelin.

Trzymajcie mnie, bo zabiorę Nesryn łuk i sama ustrzelę tę blond lambadziarę.

Chętnie w tym pomogę.

Mężczyzna wiedział jednak, że żadne z nich nie powinno jutro znaleźć się na murach. On był zbyt rozpoznawalny, aby zbliżyć się do pałacu, a zabójczyni i jej przeklęty mistrz najwyraźniej już ustalili, że powinien podczas misji wszcząć zamieszanie na granicy slumsów, czym ułatwiłby im ucieczkę.

Czy te slumsy znajdują się tuż obok pałacu, że wszczęcie chaosu w tamtej okolicy coś da?

– Nesryn ma już rozkazy.

I koniec dyskusji.

Ludzie na placu zaczęli obrzucać wyzwiskami trzech więźniów, którzy wpatrywali się w tarczę zegara. Mieli blade, wymizerowane twarze. Niektórzy z gapiów obrzucali ich nawet zgniłymi resztkami. Może to miasto jednak zasługiwało na płomienie Aelin Galathynius.

Kierując się takim tokiem myślenia, to każde miasto i każdą wieś na tym świecie można zburzyć, bo wszędzie znajdzie się jakaś patologia. Chaol, przestań angstować i zastanów się dwa razy, zanim pomyślisz coś równie idiotycznego.

Może on sam również zasługiwał na śmierć w ogniu.

W oczach autorki na pewno, bo śmiałeś wygarnąć kilka rzeczy Alince. Nie martw się jednak, jesteś jednym z głównych bohaterów, więc nadarzy się okazja, byś zrozumiał swoje błędy i przeprosił pannę Galaretus, a ona wielkodusznie ci wybaczy.

Chaol spojrzał za siebie i ujrzał, jak strażnicy popychają pierwszą ofiarę, szlochającego mężczyznę w średnim wieku, na pieniek katowski, i szturchają go rękojeściami mieczy, by zmusić do uklęknięcia. Nie czekali, aż wybije szósta. Inny z więźniów, również mężczyzna w średnim wieku, zaczął się trząść, a z przodu jego spodni rozlała się ciemna plama.

Ciemna Gwiazdo, czy ty też tęskniłaś za wspominaniem o tym, jak to ktoś popuścił ze strachu czy innych emocji?

Bardzo.

Westfall zesztywniał. Nawet Nesryn nie była w stanie poderwać łuku tak szybko, by wpakować strzałę w kata i zatrzymać opadający topór.

No to dużo pomogliście, rzeczywiście.

Rozległ się głuchy stukot i na placu zapanowała cisza. Potem gapie zaczęli wiwatować. Oni się z tego cieszyli! Ich wrzaski były tak głośne, że prawie nie dosłyszał drugiego uderzenia topora i stukotu kolejnej toczącej się głowy.

A nasza wesoła kompanija dalej sobie stoi i czeka na Bóg wie co XD Mistrzowie konspiry.

Oczywiście, punkcik za przedstawianie Adarlańczyków i Rithfold jako rynsztoku musi być:

If you’re evil and you know it clap your hands: 197

Wracając do mojego poprzedniego wywodu o egzekucjach – cieszenie się ze ścięcia nie świadczyłoby, szczególnie dziś, o nas dobrze, ale gdzie tu próba zrozumienia odczuć widowni. Weźmy już nawet bliższy nam przywołany przykład Arthura Greisera. Wydaje mi się, że osoby, które przeżyły koszmar okupacji pod rządami tego zbrodniarza, nie mogły się nie cieszyć z jego egzekucji. Część ludzi popiera karę śmierci, bo uważa, że jest najbardziej sprawiedliwa w swej brutalności. Przywołując wcześniejsze walory rozrywkowe, może oni się cieszą, bo jest to forma eskapizmu.

Wiadomo jednak, że tylko Mary Sue może cieszyć się z zadawania komuś brutalnej śmierci i nie być kreowaną przez autorką na tę złą. Przypomnijcie sobie radochę Alinki podczas mordowania Groba w drugim tomie.

Niespodziewanie mężczyzna znalazł się gdzieś indziej, w sali zamku, który kiedyś był jego domem. Usłyszał łoskot osuwającego się ciała. W powietrzu zawisła czerwona mgiełka. Dorian krzyczał.

Chaol był krzywoprzysięzcą, kłamcą i zdrajcą, ale nie wobec Doriana.

Nie, Chaol był jedną z niewielu postaci z potencjałem w tej serii.

Nigdy by nie zawiódł swego prawdziwego króla.

– Zniszcz wieżę zegarową w ogrodzie – powiedział ledwie słyszalnym głosem. Czuł, jak Aelin odwraca się ku niemu. – W ten sposób uwolnisz magię. Rzucono potężne zaklęcie, w którym wykorzystano trzy wieże, wszystkie zbudowane z Kamienia Wyrda. Zniszcz jedną z nich, a magia zostanie uwolniona.

 


Naprawdę? Laska dopiero co groziła, że wykorzysta swoją moc do zgładzenia ciebie oraz twojego królestwa, jeśli tylko coś jej się nie spodoba. Sam wytykałeś jej, że jest egoistyczna i ludzi takich jak ona, chcących zemścić się na Adarlanie, może być wiele. Słusznie obawiałeś się, że magia przyniesie większy chaos. Po czym nagle zobaczyłeś dwie egzekucje i wszystkie logiczne argumenty wyrzuciłeś do śmieci.

Boże, jaka ta książka jest głupia.

Światek z kart: 230

Chaol ostrzega Alinkę, że król się jej spodziewa i może użyć swej mocy, by ją powstrzymać.

– Mógł zastawić na mnie pułapkę. Na mnie i na Aediona. Mając do dyspozycji Znaki Wyrda, mógłby wypisać na podłodze zaklęcia przeznaczone dla mnie i dla niego, dzięki którym stalibyśmy się bezbronni!

Podobnie zrobiła z ową istotą w bibliotece.

– Cholera – szepnęła. – Cholera!

I teraz przyszło ci to do głowy, dzień przed całą misją?

*wali głową w biurko*

– Ryzyko jest zbyt wielkie. Co więcej, już za późno na zmianę planów – rzekła Aelin.

*słabym głosem* Co ty nie powiesz…

– Gdybym miała te przeklęte księgi, może znalazłabym jakiś sposób, by osłonić siebie i Aediona, jakiś czar czy coś, ale nie będę miała wystarczająco dużo czasu, by je wykraść z moich dawnych komnat. Zresztą, któż może wiedzieć, czy w ogóle jeszcze tam są.

Okazuje się, że ich tam nie ma, ponieważ zabrał je Chaol, co sprawia, że na twarzy Alinki pojawia się coś, co zdaniem Chaola mogło być czymś w rodzaju niechętnego podziwu.

– Nie zostało nam wiele czasu – oznajmiła i popełzła po dachu, by się ukryć. – Jest jeszcze dwóch więźniów – sprecyzowała. – I sądzę, że te chorągwie prezentowałyby się lepiej, gdyby zbryzgała je krew Valgów.

Po tej jakże b ł y s k o t l i w e j wypowiedzi mamy przeskok, znowu na Chaola, tylko o sekundę później.

Zbędne cięcie: 109

Alinka zbiega z dachu, a Chaol i jego ludzie ustawiają się na swoich pozycjach. Kolejny skazaniec już za moment ma zostać stracony.

Człowiek szlochał i błagał oprawców o litość, ale ci zmusili go do uklęknięcia w kałuży krwi przyjaciela.

A skąd wiadomo, że „przyjaciela”? Jak rozumiem to po prostu próba podbudowania nastrojów, żebyśmy przejęli się losem randomów z tła. Na mnie to niezbyt działa.

Kat uniósł topór.

W tym samym momencie sztylet Aelin Galathynius poderżnął mu gardło.

Buchnęła czarna krew, obryzgując również proporce, jak życzyła sobie dziewczyna.

Ba!, jak Alinka czegoś sobie zapragnie, to nawet krew leci w stronę, w jaką panna Galaretus sobie zażyczy.

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 153

Nesryn zaczyna strzelać, Chaol atakuje ze swoimi ludźmi, ogólnie imba na całego.

– Uciekajcie! Uciekajcie! Szybciej!

Jego ludzie zwarli się w walce wręcz ze strażnikami, a Chaol popychał potykających się więźniów, którzy zbiegli po schodach i pognali w stronę uliczki i osłaniających ich odwrót buntowników.

I ci więźniowie, zapewne pobici oraz wycieńczeni tak sobie pobiegli do portu na luziku. Bez wątpienia.

Uciekali ulica za ulicą, zostawiając za sobą zamieszanie na placu, aż dotarli na brzeg Avery, i Westfall zabrał się do szukania dla nich łodzi.

Czyli wymyślili całą akcję z uwalnianiem skazańców, ale nawet nie zapewnili im drogi ucieczki i dopiero TERAZ szukają dla nich łodzi…?

*wali głową w ścianę*

Zabierzcie mnie stąd, zabierzcie mnie stąd, zabierzcie mnie stąd…

– Co się działo?

– Pandemonium – odparła [Nesryn] i przyjrzała się rzece, nad którą zachodziło słońce.

Raczej cyrk.

Oczywiście, okazuje się, że nikomu nic się nie stało, cóż za zaskoczenie.

– Dokąd zmierzasz? – spytał.

– Muszę się przebrać i umyć, a potem odwiedzić rodzinę zabitego.

Nie było to przyjemne zadanie, ale nigdy go nie zaniedbywali. Lepiej, by rodziny opłakiwały swoich utraconych bliskich, niż były nadal postrzegane jako sympatycy rebelii.

Tak teraz zauważyłam, że śmierć tych pierwszych dwóch typów była tak bezsensowna, zważając na to, że Alinka i tak rzuciła się w wir walki, chociaż wcześniej gadała coś o ryzyku. Może gdyby z Chaolem zamiast marnowania czasu na kłótnie skupili się na misji, to nie zginąłby nikt.

Chaol mówi Nesryn, że nie musi iść, ta jednak słusznie zauważa, że jej obecność jako strażniczki miejskiej nie wzbudzi niczyich podejrzeń. Czej, a czy ty właśnie przed chwilą nie brałaś udziału w akcji buntowników, gdzie nawet nie byłaś zasłonięta ani nic? Jakim cudem nadal nie znalazłaś się na liście podejrzanych?

Światek z kart: 231

Kapitan zauważa, że jutro czeka ich ważny dzień.

– Naprawdę jestem gotowa na wszystko, Chaol – powiedziała zmęczona, być może znudzona. – Wiem, na ile mnie stać. Do jutra.

– Czemu chcesz sama odwiedzać te rodziny? – spytał.

Ciemne oczy Nesryn zwróciły się w stronę rzeki.

– Bo utrwalam sobie w ten sposób, co stracę, jeśli zostanę złapana. Lub jeśli nam się nie powiedzie.

 


Przeskok na Alinkę.

Aelin przekradała się z dachu na dach, ale wiedziała, że ktoś ją śledzi. Minęło kilka godzin od operacji odbicia więźniów, ale wędrówka ulicami nadal wydawała się wręcz samobójstwem. Strażnicy byli rozwścieczeni po tym, jak uprowadzono im sprzed nosa dwie niedoszłe ofiary.

Dwie? Cała ta akcja, ryzykowanie z wykryciem tożsamości i raban o DWIE NIEDOSZŁE OFIARY?!

 


Nie mam siły. Zaraz normalnie się skręcę.

Tym bardziej śmierć tych dwóch pierwszych typów jest bez sensu. Straciliście połowę tych, których zamierzaliście uratować przez wasze kretyńskie sprzeczki i złe przygotowanie do całej akcji ratunkowej. Cytując typową nauczycielkę: ręce opadają.

Wieczór Alinka spędziła na badaniu, jakimi ścieżkami poruszają się strażnicy, żeby wiedzieć, czy przed jutrem zaszły jakieś zmiany w ich patrolowaniu.

Przede wszystkim zaś pragnęła się dowiedzieć, które ulice pozostaną bez nadzoru, gdy rozpęta się piekło.

A piekło miało się rozpętać jutro, gdy uwolni Aediona.

Emocje jak na grzybobraniu.

Wiedziała, że jeśli powie Chaolowi, jak trafiła na plac egzekucji, ten będzie jej próbował przeszkodzić. Być może pośle Nesryn, by ją śledziła. Tymczasem Aelin musiała sprawdzić ich skuteczność – przecież mieli odegrać kluczową rolę w jutrzejszych wydarzeniach – a potem prześledzić zachowanie patroli.

Patrząc na ich skuteczność – ½ osób, które mieli uratować, zginęła – to bym się psychicznie załamała. W sumie tak jest. Załamałam się.

Zgodnie z tym, co powiedział Arobynn, każdy ze strażników miał gruby czarny pierścień.

Nowe szaty zabójczyni: 189

Wow, nie ma to jak powtarzanie tych samych informacji od pierwszego tomu.

Ich dowódca, blady mężczyzna z włosami ciemnymi niczym noc, poruszał się najpłynniej.

Nowe szaty zabójczyni: 190

Przyrównała go do atramentu unoszącego się w wodzie.

 


Bo atrament jest gęstszy i brudny? O to chodzi? Czy o co?

Alinka w końcu schodzi z dachu i staje przed patrolem.

Dowódca oddziału – czy raczej demon w jego ciele – spojrzał na nią i uśmiechnął się, jakby już wiedział, jak smakuje jej krew. Aelin wyszczerzyła zęby i wykonała gwałtowny ruch nadgarstkami. Z kryjówek w kombinezonie wysunęły się ostrza.

Tylko się nimi przypadkiem nie potnij.

– Cześć, przystojniaczku – wycedziła.

W sekundę później była już wśród nich, tnąc, wirując i uchylając się.

Pięciu z nich leżało martwych na ziemi, nim reszta w ogóle zdołała zareagować.

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 154

Cudowny opis walki, tyle ciekawych technik opisanych, tyle wiedzy o sztuce walki, o broni białej oraz anatomii, majstersztyk, nieosiągalna perełka, 10/10.

Krew sącząca się z ich ran nie była jednakże czerwona, ale czarna, i ściekała powoli z jej ostrzy, gęsta i lśniąca jak ropa.

Kto by się spodziewał, że JAK NOSZĄ TE CHOLERNE PIERŚCIENIE TO ICH JUCHA BĘDZIE CZARNA, NO KTO BY SIĘ SPODZIEWAŁ, ABSOLUTNIE NIKT BY SIĘ NIE SPODZIEWAŁ

Gdy wśród popękanych kamieni brukowych rozlały się kałuże krwi i deszczu, a Aelin stanęła samotnie na ulicy zasłanej trupami, zaczęła rąbać. Odcinała głowę za głową, a potem oparła się o mur i czekała. Odliczała. Nie wstawali.

Wyszła z uliczki, kopnięciem zamknęła wejście do kanałów i znikła wśród deszczowej nocy.

Wspaniale, że zostawiłaś stertę gnijących trupów. Że ich w tym Adarlanie nie położyła już jakaś dżuma czy inne świństwo, to jest największa nieścisłość w tym uniwersum.

Światek z kart: 232

Przeskok do świtu i do trzech króciutkich akapitów, które spokojnie można by umieścić w nowym rozdziale.

Zbędne cięcie: 110

Dowiadujemy się, że Alinka spędziła pół nocy na studiowaniu książek przechwyconych przez Chaola, po czym rano się ubrała, przemyślała jeszcze raz plan i potem poszła uratować swego kuzyna. Fascynujące, ten ostatni przeskok to był nam potrzebny jak łysemu grzebień.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 206

Royal pussy: 109

If you’re evil and you know it clap your hands: 197

Nowe szaty zabójczyni: 190

Światek z kart: 232

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 149

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 154

Czy na sali jest lekarz?: 31

Zbędne cięcie: 110

Moda na cytat: 18

Sweet home Taras: 16

Wiek to tylko liczba: 22