Rozdział 10
Jeśli u m i e r a c i e z ciekawości, co dzieje się u postaci zamkniętej w lochu i nierobiącej nic ciekawego, mam dla was dobrą wiadomość. Dzisiejsza analiza będzie skupiała się na Aeodionie oraz Dorianie.
Cóż porabia Aedion? Siedzi w celi i nuci:
Jego męczarnię przerywa niespodziewana wizyta Doriana.
Nieporuszona twarz księcia od razu zdradziła mu najważniejsze – Dorian nie przybył tu, by go ratować. Naszyjnik z czarnym kamieniem na szyi dopowiedział kolejną informację – dzień śmierci Sorschy okazał się czarnym dniem dla nich wszystkich.
Niezmiernie podoba mi się, jak autorka wraca do postaci Sorschy, byle udowodnić nam, jak istotną była ona postacią w tym uniwersum. Trochę podobna sprawa jak w przypadku Nehemii, chociaż księżniczka zagrzała miejsce trochę dłużej i miała nieco większy wpływ na fabułę niż uzdrowicielka. Ale oczywiście tragiczna śmierć czyni cię wielkim męczennikiem za sprawę.
Książę spojrzał prosto na niego. W jego szafirowych oczach czaiła się mgła i dopiero po chwili generał uświadomił sobie, że zamiast Doriana wpatruje się w niego zimna, drapieżna istota, która nie do końca była człowiekiem.
Nowe szaty zabójczyni: 180
Istota, która zawładnęła ciałem księcia, uśmiechnęła się. Kapitan mówił, że owe obręcze z Kamieniem Wyrda więżą umysł i duszę. Widział ów naszyjnik czekający przy królewskim tronie i zastanawiał się, czy to właśnie on ozdabiał teraz szyję księcia.
Rozumiem, że Aedion jest wycieńczony i ledwo kontaktuje z rzeczywistością, ale ta przeklęta biżuteria jest chyba dosyć charakterystyczna. Poza tym samo zachowanie Doriana jest dostatecznie wymowne. Wiemy już jednak, że maasowe postacie są mistrzami dedukcji.
Aedion pyta Doriana, po co do niego przyszedł.
– Przyszedłem, by spojrzeć na owianego złą sławą generała, nim zostanie stracony jak zwierzę.
A więc nie ma szans, aby zginął już dziś.
– Tak jak zabito twą Sorschę?
Książę nawet nie drgnął, ale Aedion był przekonany, że cofnął się, jakby ktoś szarpnął za smycz.
– Nie wiem, o czym mówisz – oznajmiła istota w ciele księcia, ale nozdrza Doriana rozszerzyły się.
Aedion dalej próbuje przebudzić „prawdziwego” Doriana, mówiąc o Sorschy, ale nie przynosi to skutków. Chwilę później książę opuszcza loch ze słowami:
– Generał jest chory. Niech ktoś się nim bezzwłocznie zajmie.
Nie wiem, czy to moja wewnętrzna sadystka, ale ta wersja Doriana podoba mi się dużo bardziej niż nadwrażliwy, humorzasty książę bez cienia charakteru.
Wbrew oporowi Aediona, jego rany zostają opatrzone, a on sam jest regularnie pojony leczniczym wywarem. Tu pojawia mi się spory zgrzyt – zrobiłam mini badanko, jak dawniej radzono sobie z zakażeniami i wynika z niego, że aż do XIX wieku… no nie za bardzo. Rany były szyte i przypalane, ale często same powikłania okazywały się śmiertelne. Wystarczy spojrzeć na to, że dziś do leczenia tężca (który powstaje, kiedy rana ubrudzi się ziemią, a Aedion jest brudny, więc prawdopodobnie ta bakteria go zainfekowała) stosuje się antybiotyk, którego w Adarlanie przecież nie mają. Ba!, pamiętam, jak bodajże w drugim tomie Alinka płakała nad tym, jak przez wybicie uzdrowicieli ludzie w Erilei umierają przez głupie infekcje. Tężec zaś nie jest byle czym. Spójrzcie tylko na jego powikłania:
· Zapalenie płuc,
· Złamania kręgów, żeber (!),
· Zapalenie mięśnia sercowego.
Resztę rzeczy sobie daruję, bo powyższe powikłania są chyba dostatecznie wymowne. Rozumiem, że nie każdy ma wykształcenie medyczne (wliczając w to mnie), ale wybadanie podobnych informacji w dobie internetu zajmuje dosłownie kilka minut. Maas nie jest żółtodziobem, to już czwarty tom jej serii, mogłaby się choć trochę przyłożyć. Pomijając to, że sama sobie zaprzecza, najpierw przedstawiając Adarlan jako zacofany, by potem nagle robić z tamtejszych uzdrowicieli cudotwórców, to jest po prostu koszmarnie leniwe.
Czy na sali jest lekarz?: 30
Aedion przeklinał Śmierć, która go zawiodła, a w duchu modlił się do Mali Przynoszącej Światło, aby nie pozwoliła Aelin dotrzeć na egzekucję, aby trzymała ją jak najdalej od księcia, króla i naszyjników z Kamieniami Wyrda.
Nadzieja matką głupich, panie Ashryver.
Przeskok na Doriana, który spotyka się ze swoim ojcem.
– Złóż mi ukłon.
Istota ostro szarpnęła za smycz.
Mięśnie przeszyła błyskawica, zmuszając go do posłuszeństwa. W ten sam sposób został zmuszony do zejścia do lochów, gdzie ów złotowłosy wojownik wypowiedział jej imię.
Nowe szaty zabójczyni: 181
– Nadal stawia opór? – spytał mężczyzna i spojrzał na ciemny pierścień na palcu, jakby już znał odpowiedź. – Wyczuwam was obu. Ciekawe.
Dalej mamy cały opis tego, jak Dorian siłuje się z Valgiem, który steruje jego ciałem. Jest to powtórka z pierwszego rozdziału, więc ją wycinam.
– Czekam na meldunek – rzekł człowiek na tronie.
Zadrżał, słysząc rozkaz, ale wyrzucił z siebie szczegóły spotkania. Każde słowo, każdy czyn. Istota – demon? – rozkoszowała się jego przerażeniem.
– Czyli Aedion chciał umrzeć po cichu w moim lochu? – spytał mężczyzna.
Właściwie to powinien umrzeć tak czy siak, jak już wykazałam, ale Imperatyw Narracyjny nigdy nie śpi i zawsze swojego ochroni.
Poza Nehemią i Sorschą.
– Sprytnie. Zapewne wierzy w to, że jego kuzynka może dotrzeć na nasze przyjęcie i chciał pozbawić nas rozrywki.
Milczał, gdyż nie pozwolono mu się odezwać. Mężczyzna wpatrywał się w niego. W jego czarnych oczach lśnił zachwyt.
Nowe szaty zabójczyni: 182
– Powinienem był to zrobić wiele lat temu. Nie wiem, dlaczego zmarnowałem tyle czasu, próbując odkryć, czy masz jakąś moc. To było głupie z mojej strony.
Ciekawi mnie, jak wyglądały te próby, skoro na przestrzeni trzech tomów ani razu nie pojawił się ten wątek. Król nigdy nawet nie podejrzewał, że jego syn włada jakąś mocą.
Próbował się odezwać bądź poruszyć. Próbował zrobić cokolwiek ze swym śmiertelnym ciałem, ale demon trzymał jego umysł w żelaznym uścisku. Mięśnie jego twarzy rozluźniły się, a wtedy pojawił się na niej uśmiech.
– Służę ci z radością, panie.
I to tyle na dziś. Fascynujący rozdział, nieprawdaż? Jestem pewna, że bawiliście się wyśmienicie, nie dowiadując się niczego nowego i nie przeżywając żadnych głębszych emocji. To się nazywa dobry podział rozdziałów.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 198
Royal pussy: 109
If you’re evil and you know it clap your hands: 192
Nowe szaty zabójczyni: 182
Światek z kart: 226
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 147
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 148
Czy na sali jest lekarz?: 30
Zbędne cięcie: 106
Moda na cytat: 17
Sweet home Taras: 16
Wiek to tylko liczba: 22
Rozdział 11
Ukryty Targ działał na brzegu rzeki Avery równie długo, jak istniało miasto Rifthold, a może nawet dłużej.
Oryginalna nazwa na czarny rynek w Rifthold, nie powiem.
Wedle legendy powstał w miejscu, gdzie zagrzebano kości boga prawdy, by kupcy i potencjalni złodzieje zachowali uczciwość. Chaol poczytywał to za ironię, tym bardziej że nie istniał żaden bóg prawdy, przynajmniej z tego, co sam wiedział.
Pewnie dlatego, że Maas skończyły się pomysły na imiona bogów.
Odnalazł zmurszałe, drewniane stopnie w podupadłym zakątku doków i zszedł po nich do labiryntu podziemnych tuneli i sal, ciągnących się wzdłuż brzegu rzeki.
Długie, szerokie nabrzeże, które stanowiło jedyne wejście na rynek, było strzeżone przez zamaskowanych, uzbrojonych ludzi. W trakcie deszczowej pory roku poziom Avery podnosił się i rzeka nierzadko zalewała nabrzeże. Zdarzało się, że pechowi handlarze tonęli w labiryncie Ukrytego Targu. W trakcie suchej pory nigdy nie było wiadomo, na kogo lub na co się natknie podczas wędrówki po brudnych, wilgotnych kanałach.
Już sama Maas zaorała koncept lokalizacji czarnego rynku przy samej wylewającej się rzece, ale ja mam jeszcze uwagę na dokładkę. Stawianie czegoś takiego w niebezpiecznym miejscu, przy samych dokach, które raczej nie mogą być zupełnie opuszczone, jest zwracaniem uwagi straży. Zapomniałam – oni nie wypełniają swoich obowiązków.
Wśród cieni dobijano podejrzanych targów, zamachowcy pakowali ofiarom noże między żebra, ludzie wpadali w panikę i uciekali, gdzie pieprz rośnie.
Ja wiem, że u Maas musi być edgy. Jednak czy tylko mi się wydaje, że samo sprzedawanie rzeczy na czarnym rynku jest na tyle niebezpiecznym zajęciem, że nie ryzykowaliby kopalnią albo karą śmierci niepotrzebnymi zabójstwami? I no morderstwo jest na tyle ostrym przewinieniem, że jest to kolejne zwracanie na siebie uwagi.
Wśród cieni spotykali się też spiskowcy.
Nikt ich nie zaczepiał, gdy prześlizgnęli się przez dziurę, stanowiącą wejście do tuneli Ukrytego Targu. Labirynt łączył się w którymś miejscu z systemem kanałów i Chaol postawiłby każdy pieniądz, że lepiej sytuowani handlarze dysponowali własnymi, tajnymi przejściami w swych kramach.
Wszystko fajnie, ale kanały mają swoje limity. Już widzę specjalne wykopywanie dziury, by jaśnie pan miał szybciej na targ. Wydaje mi się też, że kanały nie są do końca tajemnicze, jeżeli ktoś je projektował i zbudował.
Chaol porównuje siebie z przeszłości, że kiedyś to by przetrzepał to miejsce, a teraz jako buntownik nie.
Ukryty Targ był czymś na kształt strefy neutralnej, ale miejscowi nie przepadali za władzą.
Chaol nie winił ich. Ukryty Targ był jednym z pierwszych miejsc, które przetrząsnął król Adarlanu po zniknięciu magii. Jego ludzie tropili kupców utrzymujących, że mają na stanie nielegalne księgi bądź wciąż działające eliksiry czy amulety. Zatrzymywano również tych władających magią, którzy desperacko szukali lekarstwa na nową przypadłość czy jakichkolwiek resztek mocy. Wszystkich ich spotkała okrutna kara.
If you're evil and you know it clap your hands: 193
Oczywiście król bad, ponieważ ukarał typów sprzedających zakazane towary na czarnym rynku. Jeszcze jak wskazano, jest to także miejsce, gdzie lubi się dawać kosę w żebro. Jakby to, że istnieją, to jest wyłącznie jego dobra wola, bo nie działają legalnie.
Dwójka naszych bohaterów zbliżyła się do zamaskowanych spiskowców udających sprzedawców.
Chaol trzymał się blisko niej. Jego broń oraz drapieżny, czujny chód wystarczały, by wybić potencjalnemu kieszonkowcowi pomysł podjęcia ryzyka.
Nie byłabym taka pewna. Do kradzieży nie trzeba silnych mięśni.
Chaol narzeka na ból w klatce piersiowej po konfrontacji z Valgiem.
Chaol był tak poruszony tym, co usłyszał od Aelin na temat Doriana oraz tego, co robiła przez kilka ostatnich miesięcy, że stał się nieostrożny.
Oczywiście nasza kochana Alinka porusza nawet najtwardsze serca i znowu przez to zmienia Chaola w ciotę.
– To miejsce jest jeszcze bardziej zepsute, niż głosiły plotki – rzekł Brullo spod swego kaptura. – Miałem ochotę zasłonić Ressowi oczy w połowie drogi przez kramy.
– Mam dziewiętnaście lat, staruszku – zaśmiał się Ress. – Nic mnie tu nie zaskoczyło.
Szczególnie, że życiorys młodszej od niego Celinki jest bardziej szokujący brutalnością niż ten czarny rynek.
Zerknął na Nesryn, która badała jeden z zakrzywionych sztyletów.
– Proszę o wybaczenie, pani…
– Ja mam dwadzieścia dwa lata – odparła bez emocji. – I myślę, że my, strażnicy miejscy, widzimy o wiele więcej niż wy, pałacowe damulki.
NIEEEEEE A TAK CIĘ CHWALIŁAM. Czemu musisz jak wszyscy szkalować dwór i wyzywać ich od pizd? Szczególnie, że dzięki nim macie wtyki w pałacu.
Po tym rozpoznaje się pozytywnych bohaterów w Szklanym tronie, że nienawidzą dworu i gardzą władzą, chociaż sama główna bohaterka jest dosłowną następczynią tronu.
Brullo informuje, że na przyjęciu nikt z buntowników nie będzie w środku sali. Sądzą, że to prędzej forma upokorzenia niż wykrycia spiskowców, ponieważ dawno byliby martwi.
– Trzy miedziaki za xandryjskie ostrze. Gdybym wiedziała, że jest wyprzedaż, zabrałabym więcej pieniędzy.
Chaol naprężył wszystkie mięśnie, gdy ujrzał Aelin stojącą tuż obok Nesryn. Oczywiście. Nic dziwnego, że go tu znalazła.
A ten rozdział był do tej pory nienajgorszy i większość wycinałam.
– Na bogów! – szepnął Ress.
To ja, gdy zobaczyłam, że jednak to nie będzie tylko rozdział z Chaolem i jego ziomkami.
Choć twarz Aelin zasłaniał ciemny kaptur, wszyscy ujrzeli jej paskudny uśmiech.
Ta laska coraz bardziej przeobraża się w Jokera.
– Cześć, Ress. Witaj, Brullo. Przykro mi, że w pałacu płacą wam teraz tak marnie.
Jak widać oni są w stanie podjąć się pracy na dwa etaty, kiedy ty do tej pory jedynie rozmawiasz z otoczeniem Arobynna.
Królewski Zbrojmistrz spoglądał to na nią, to na korytarze.
– Nic nie mówiłeś o jej powrocie – rzekł do Chaola.
Dziewczyna cmoknęła i odparła:
– Chaol, jak widać, lubi trzymać informacje dla siebie.
Jakbym spotkała Alinkę, to także chciałabym wyprzeć to spotkanie z pamięci.
Były kapitan zacisnął pięści.
– Przyciągasz zbyt wiele uwagi!
– Naprawdę? – Aelin uniosła sztylet i zważyła go w dłoniach z wprawą eksperta. – Muszę porozmawiać z Brullem i moim starym przyjacielem Ressem. Prosiłam cię o pomoc zeszłej nocy, ale odmówiłeś. Wygląda na to, że to jedyny sposób.
Jaki z niej wrzód na dupie. Chaol miał rację, że jest za dużą atencjuszką.
Byłego kapitana znowu uderzyła trwoga, co może zrobić Celinka z Aedionem. Jest to dobrze ukazane, ale znamy te przemyślenia, więc wycinam.
– Ściągnij kaptur – powiedział Brullo cicho.
– A niby czemu? – Aelin uniosła głowę.
– Chcę ujrzeć twą twarz.
Dziewczyna zesztywniała, ale Nesryn odwróciła się i oparła dłoń na stole.
– Widziałam jej twarz wczoraj w nocy, Brullo. Jest równie ładna jak kiedyś. Poza tym, nie masz przypadkiem żony, którą mógłbyś sobie oglądać?
– Chyba zaczynam cię lubić, Nesryn Faliq – parsknęła Aelin.
Strażniczka uśmiechnęła się lekko do dziewczyny, co się raczej rzadko jej zdarzało.
Sympatię Alinki kobiety zyskują dopiero wtedy, gdy użyją chujowego sarkazmu.
Chaol zadał sobie w myślach pytanie, czy Aelin polubiłaby jego towarzyszkę, gdyby znała jej przeszłość. Bądź czy w ogóle by się nią przejęła.
No właśnie. Ona życiorysy bohaterów traktuje bardzo wybiórczo.
Dziewczyna zsunęła nieco kaptur, pozwalając, by światło opromieniło jej twarz. Mrugnęła do Ressa, który uśmiechnął się szeroko.
– Brakowało mi ciebie, przyjacielu – powiedziała.
Na policzkach strażnika pojawił się rumieniec.
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 149
CZEMU WSZYSCY ATRAKCYJNI FACECI MUSZĄ DO NIEJ SIĘ ŚLINIĆ.
– Zamierzasz uwolnić Aediona.
Aelin znów nałożyła kaptur i skinęła głową z nonszalancją zabójczyni.
– Tak.
Ress zaklął cicho pod nosem.
Dziewczyna pochyliła się ku Brullowi.
– Wiem, że proszę cię o wiele…
– To nie rób tego – warknął Chaol. – Nie ściągaj na nich zagrożenia.
Wystarczająco ryzykują.
– Nie ty tu decydujesz – odparła.
„Jeszcze czego!” – prychnęła w myślach.
Biorąc pod uwagę, ze Chaol jest jednym z przywódców, to właśnie decyduje. I no świetne jest to, że empatyczna królowa chce narazić ich życie dla swoich kaprysów.
– Jeśli zostaną odkryci, utracimy nasze źródło informacji o tym, co się dzieje w zamku, nie wspominając o tym, że zostaną zabici! A co masz zamiar zrobić w sprawie Doriana? Czy może interesuje cię tylko Aedion?
GO, BOI! Argument ad dorianum użyty idealnie, biorąc pod uwagę, że Alinka cisnęła Chaola w poprzednich rozdziałach, że nie przejmuje się księciem.
Wpatrywali się w siebie z agresją. Nozdrza Aelin rozchyliły się, ale wtedy odezwał się Brullo:
– Czego sobie życzysz, pani?
A więc stary Królewski Zbrojmistrz nie miał wątpliwości. Widział Aediona tyle razy, że z pewnością rozpoznał te oczy, rysy twarzy oraz cerę w chwili, gdy Aelin zdjęła kaptur. Być może domyślał się pokrewieństwa między nimi już od dawna.
Jedno – wciąż mnie bawi ocenianie pokrewieństwa po oczach, ale dobra, to jest fantasy, niech tam ród królewski tak ma. Drugie – dziwi mnie naiwność spiskowców, gdy równie dobrze mogła skorzystać z operacji plastycznych. Bo jak przypominam, elementy tej dziedziny medycyny były w wiekach średnich.
– Wycofaj ludzi spod muru chroniącego ogród od południa – powiedziała cicho dziewczyna.
Chaol zamrugał. Nie była to prośba ani rozkaz, lecz ostrzeżenie.
– Czy jest jeszcze jakieś miejsce, którego powinniśmy unikać? – spytał Brullo nieco ochrypłym głosem.
Aelin już oddalała się, kręcąc głową niczym kupujący, który stracił ochotę do zakupu.
– Każ ludziom przypiąć czerwony kwiat do mundurów – rzuciła na odchodnym. – Jeśli ktoś zapyta, powiedz, że chcecie uczcić urodziny księcia. Noście je tak, by były widoczne z daleka.
Mamy do czynienia z Mary Sue, to pewnie dobrze radzi, ale kojarzy mi się z tą ciotka, co wie lepiej, bo tak. Dziwi mnie, że wyskoczyła jak filip z konopi i ma większy autorytet od Chaola, który dłuższy czas działa w organizacji.
Chaol zerknął na jej dłonie. Ciemne rękawiczki były czyste. Ile krwi poplami je przez następnych kilka dni?
Ress wypuścił powietrze z płuc i rzekł:
– Dziękuję.
Dopiero gdy znikła w tłumie, idąc rozkołysanym krokiem zawadiaki, Chaol uświadomił sobie, że podziękowania w istocie były na miejscu.
Krok zawadiaki kojarzy mi się z tym chodem Simów z trójki, gdy zrobili bara bara poza domem.
I oczywiście Chaol musi dziękować dobrej pani, bo udzieliła rad, które wymyśliła bez żadnego kontekstu.
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 150
Aelin Galathynius właśnie szykowała się do tego, by zamienić szklany pałac w miejsce kaźni, a Ress, Brullo i reszta jego ludzi miała ujść z życiem.
Nie wspomniała ani słowem jedynie o Dorianie. Nie wiedział, czy i książę miał przeżyć nawałnicę.
Ma plot armor, będzie dobrze.
Mamy przeskok do perspektywy Alinki.
Aelin zorientowała się, że ktoś ją śledzi tuż po tym, jak zrobiła ostatnie zakupy na Ukrytym Targu i opuściła tunele. Skierowała się prosto do Królewskiego Banku Adarlanu, gdzie miała interesy do załatwienia. Do zamknięcia instytucji brakowało zaledwie kilku minut, ale dyrektor banku z przyjemnością pomógł jej we wszystkim. Nigdy nie zakwestionował fałszywego nazwiska widniejącego na jej rachunkach.
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 151
Kiedy jesteś tak zajebista, że obsługuje ciebie sam dyrektor banku.
A co historii bankowości, pierwszy taki komercyjny odnotowuje się w drugiej połowie XV wieku we Włoszech. Został on założony przez Medyceuszy i, co ciekawe, działa do dziś. Oczywiście system bankowy rozwijał się w średniowieczu ze względu na rozwój handlu dalekosiężnego, ale były to transakcje między kupcami, by ze względów praktycznych i bezpieczeństwa nie nosić przy sobie ogromnej gotówki oraz pożyczki. Więc no trochę mi zgrzyta taki współczesny wizerunek banku, ale nie będę się czepiać na siłę, bo to nie tak, że w ogóle czegoś takiego się nie odnotowuje.
Gdy opowiadał o jej poszczególnych kontach oraz odsetkach, które nagromadziły się przez lata, Aelin dokładnie rozejrzała się po jego biurze – spojrzała na ściany pokryte dębową boazerią, obrazy, pod którymi nie było żadnych skrytek (sprawdziła to, gdy dyrektor wyszedł, żeby polecić sekretarce przygotować herbatę) oraz zacne meble warte więcej, niż większość obywateli Rifthold zarabiała przez całe życie.
Poza jebaniem dworu, dostaliśmy także jebanie kapitalucha. Noice.
Sekretarka. Przynosząca. Herbatę.
Po pierwsze – o ile herbata była znana średniowiecznemu czytelnikowi z nazwy chociażby przez relacje Marco Polo, to Europejczycy na kontynencie skosztowali jej dopiero w XVII wieku.
Po drugie, funkcja sekretarza była kojarzona z pracą dla kobiet dopiero na przełomie XIX i XX wieku za sprawą podwyższenia się liczby kształcących się kobiet i rozwoju technologicznego maszyn do pisania. Wiecie, że coś takiego głupiego, to kobitki ogarną. Nawet na zajęciach z XIX wieku o polskich emancypantkach mieliśmy do analizy reklamy biur, które targetowano do kobiet. Jedna z tych reklam przedstawiała wizerunek pracy dawniej i w przyszłości. Na tym dawniej byli pokazani przepisujący ręcznie i dyktujący im tekst. Wszyscy byli facetami. Na tym drugim facet dalej dyktował (w końcu kobiety są na to za głupie), a kobieta pisała na maszynie.
Po trzecie, pewnie napisane, by obrzydzić nam dyrektora, ale nie podoba mi się skojarzenie sekretarki z ładną kobietą, co umila szefowi. Mam przed oczami za dużo seksistowskich ofert pracy na to stanowisko, by nie krytykować powielania szkodliwego stereotypu.
Centralne miejsce zajmowała wspaniała szafa z mahoniu, w której znajdowały się akta najzamożniejszych klientów, a wśród nich jej własne. Szafę zamykał złoty kluczyk, spoczywający teraz na biurku dyrektora.
Aelin wstała, gdy mężczyzna ponownie pospiesznie wyszedł z gabinetu, tym razem po to, żeby przynieść pieniądze, potrzebne jej tego wieczoru. Gdy znalazł się w przedpokoju, gdzie udzielał instrukcji sekretarce, dziewczyna niespiesznie podeszła do jego biurka i przyjrzała się rozsypanym na nim dokumentom, rozmaitym prezentom od klientów i kluczom.
Czy poza tym dyrektorem i sekretarką nikt tam nie pracuje? XDDD
Zauważyła też niewielki portret kobiety, która mogła być jego żoną bądź córką. Z takimi ludźmi nigdy nic nie wiadomo.
Dyrektor wrócił w chwili, gdy Aelin wsunęła niespostrzeżenie dłoń do kieszeni płaszcza. Porozmawiali chwilę o pogodzie, aż zjawiła się sekretarka, niosąc niewielkie pudełko. Dziewczyna przełożyła jego zawartość do własnej sakiewki z całym wdziękiem, na jaki było ją stać, a potem podziękowała obojgu i wypadła na ulicę.
Jeżeli ona okradała pracowników przy każdej wizycie… Khe, samego dyrektora, to czemu nie trafiła na czarną listę i jej nie skasowano konta z środkami?
Przemykała bocznymi uliczkami, ignorując smród gnijących ciał, którego nie stłumił nawet zapach deszczu. Na niegdyś przyjemnych głównych placach miasta wznosiły się teraz dwa pieńki katowskie. Ciała porzucone na pastwę ptactwa były zaledwie cieniami na tle szarych murów, do których zostały przybite.
I nikt tego nie posprzątał? O_o
Kto by się tam martwił zagrożeniem epidemiologicznym, przecież oni w Adarlanie leczą tężec za pomocą jakiś bliżej nieokreślonych wywarów.
Czy na sali jest lekarz?: 31
Aelin nie chciała ryzykować i wolała rozpocząć polowanie na Valgów dopiero po uratowaniu Aediona – o ile wyjdzie z tego żywa – ale nie oznaczało to, że nie mogła rozpocząć przygotowań.
Kolejny przeskok, tym razem do Alinki w łóżku tęskniącej za troglodytą. Nie rozumiem dynamiki rozdziałów w tej książce. Ten ma o 2/3 mniej niż nieszczęsny rozdział piąty, a jest więcej przerw, niż w tamtym.
Zbędne cięcie: 107
Chłodna mgła spowiła miasto i przesączała się przez wszystkie szczeliny i otwory. Aelin, przykryta kilkoma kołdrami i kocami, przetoczyła się po łóżku i wyciągnęła rękę, szukając ciepłego męskiego ciała obok siebie.
Chłodne, jedwabne prześcieradła prześlizgiwały się pod jej palcami.
Otworzyła oko.
Nie była w Wendlyn.
Wspaniałe łoże przykryte beżowymi i kremowymi pościelami stało w jej mieszkaniu w Rifthold, a druga strona łóżka pozostawała pusta. Leżące tam kołdry i poduszki były starannie złożone. Nie było tam nikogo.
Ona nie jest od wczoraj w Adarlanie. Czemu się nie przestawiła od razu? Większość życia spała sama.
Przez moment widziała tam Rowana a także Sama, Doriana i Chaola. Widziała jego surową, bezlitosną twarz, która pod wpływem snu miękła, łagodniała i stawała się przystojna. Widziała jego srebrne włosy migoczące w blasku poranka oraz tatuaż, ciągnący się od lewej skroni przez szyję, ramię aż po końce palców.
Nowe szaty zabójczyni: 183
Po co mi opis spermienia do wyglądu postaci, która nawet nie jest obecna przy Alince? Ani trochę za nim nie tęsknię.
Odetchnęła i przetarła oczy. Koszmary były wystarczającym ciężarem. Nie było sensu marnować energii na tęsknotę. Nie było sensu żałować, że go tu nie ma, że nie może z nim niczego omówić ani też czerpać otuchy z tego, że istnieje.
Nie było, bo ten śmieć nie jest wart niczyjej uwagi.
Przełknęła ślinę. Jej ciało wydawało się nazbyt ciężkie, gdy wstawała z łóżka.
Potrzebowała pomocy Rowana. Jakiś czas temu zrozumiała, że to wcale nie świadczy o jej słabości. Wręcz przeciwnie, być może w fakcie uświadomienia sobie tego tkwiła jakaś siła, ale… Nie był jej podporą, a ona nie chciała, żeby kiedykolwiek się nią stał.
Pozwalanie na pomiatanie sobą nie jest szukaniem oparcia. I śmiesznie się czyta słowa o wsparciu, gdy, jak sami zobaczycie, po przybyciu Rowan będzie pantoflem Alinki. Jak każdy jej tru loff.
Przy śniadaniu Alinka otrzymała wiadomość o stawieniu się w twierdzy zabójców.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 198
Royal pussy: 109
If you’re evil and you know it clap your hands: 193
Nowe szaty zabójczyni: 183
Światek z kart: 226
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 147
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 151
Czy na sali jest lekarz?: 31
Zbędne cięcie: 107
Moda na cytat: 17
Sweet home Taras: 16
Wiek to tylko liczba: 22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz