poniedziałek, 25 grudnia 2023

KRÓLOWA CIENI – ROZDZIAŁ 13

 

Przez ostatnie dwa lata Aelin przeszła przez istne piekło, a jej życie stanęło na głowie.

Ja już nie mam zamiaru obliczać chronologii w tym uniwersum, bo to trudniejsze zadanie niż czytanie średniowiecznego kalendarza.

Nikt na cichej uliczce nawet się nie zatrzymał, by spojrzeć na dom, z którego wywodzili się najgroźniejsi zabójcy Erilei. Od wielu lat nikt nie wiedział o tym, że niewyróżniająca się niczym posiadłość, jedna z wielu w zamożnej, południowo-zachodniej dzielnicy Rifthold, była jednocześnie Twierdzą Zabójców.

Chyba na tym to polega, by kryjówka się nie wyróżniała. Chociaż ja bym się zastawiała, skąd somsiad ma pieniądze na taką ładną posiadłość.

Alinka skrada się przez Rifthold.

Na szczęście większość mieszkańców była zajęta przygotowaniami do obchodów urodzin księcia. Kupcy już wystawili kramy, na których sprzedawali wszystko: od małych ciasteczek, po flagi z adarlańską wywerną i błękitnymi wstążkami (które miały upamiętnić kolor oczu księcia). Niedobrze jej się robiło na ten widok.

Mi też. Biorąc pod uwagę, że wypieki muszą ostygnąć, to pewnie ciasteczka robiono wieczorem. Rano będą już nieświeże, a jeżeli są z jakimś kremem, to aż prosi się o salmonellę.

Wykład o sztandarach chyba już strzeliłam podczas analizy, to nie będę się powtarzać, ale nie wiem, czy upupianoby symbol krainy w postaci pamiątek. Maas znowu przerzuca współczesne myślenie o fladze i to ze swojego kraju, ponieważ USA kojarzy mi się z takim podejściem do tego symbolu narodowoego. 

Aedion, Aedion, Aedion. Odepchnęła jednak na bok wszelkie myśli o nim i o tym, co mogli mu zrobić w lochach, i wbiegła po szerokich schodach Twierdzy.

Niewiele, patrząc na to, ile trwają rozdziały z jego perspektywy.

Rzeźbione dębowe drzwi rozchyliły się, gdy dotarła na górę. Oczom dziewczyny ukazał się lokaj, którego nigdy wcześniej nie widziała. Mężczyzna ukłonił się i gestem zaprosił ją do środka. Podwójne drzwi do gabinetu Arobynna, znajdujące się za wielkim, marmurowym foyer, były otwarte.

Z czego ja kojarzę, to foyer jest stosowanym pojęciem przy architekturze teatrów i filharmonii.

Celinka przygląda się Twierdzy, która oczywiście kipi przepychem.

Zapach świeżo ściętych kwiatów i pieczonego chleba ledwie maskował woń metalu i ostry niczym nóż odór przemocy.

Odór przemocy? To oni nie sprzątają krwi po treningach? Fujka.

Zbliżała się do gabinetu i przygotowywała na najgorsze.

Arobynn siedział przy swoim ogromnym biurku.

Biurko jest z późnej nowożytności. Czemu Maas opisuje takie przestrzenie jak współczesne korpo? Mam wrażenie, że Alinka wchodzi do gabinetu właściciela pięciogwiazdkowego hotelu, a nie do przywódcy zabójców.

Jego kasztanowe włosy mieniły się niczym stopiony metal w blasku słońca wdzierającym się przez okna, sięgające od podłogi aż po sufit.

Nowe szaty zabójczyni: 185

Tak wiemy, że jest hot rudzielcem.

Ściany gabinetu wyłożone były drewnianą boazerią. Dziewczyna odepchnęła od siebie wszystkie informacje z listu Wesleya i przybrała swobodną postawę. Nie mogła jednak się oprzeć i zerknęła na chodnik leżący przed biurkiem. Król Zabójców przypuszczalnie się tego spodziewał, a na pewno to zauważył.

– Nowy dywan – rzekł, unosząc głowę znad papierów leżących przed nim. – Nie dało się wywabić plam krwi z poprzedniego.

– Szkoda – powiedziała Aelin i opadła na jedno z krzeseł. Napomniała się w myślach, by nie patrzeć na krzesło stojące obok – na to, na którym zazwyczaj siadał Sam. – Tamten był ładniejszy.

Póki nie wsiąkła w niego krew po kaźni, jaką urządził jej Arobynn, gdy pokrzyżowała jego plan zainwestowania w handel niewolnikami.

Może jestem okrutna, ale nie wiem, czego się spodziewała. Jakby mój podwładny sabotował moją pracę, to też bym się wkurzyła. I no kolejny przykład obrzydzania na siłę Arobynna, bo jakby służyła wtedy dla niego, więc moralnie także była śmieciem. Uratowanie garstki niewolników nagle nie wybieli innych czynów.

Bił ją na oczach bezsilnego Sama, a potem, gdy już straciła przytomność, zabrał się za niego. Ciekawe, które blizny na kłykciach Króla Zabójców były pamiątką po tamtej nocy.

Kto normalny bije do krwi w swoim gabinecie? Wydaje mi się, że w tej wielkiej chacie Arobynn ma do tego lepsze komnaty, które zapewnią mu przy tym ukrycie się przed innymi zabójcami. Kreuje się typa na wielkiego master minda, by potem walnąć takimi kretynizmami, by podkreślić, jaki to on nie był brutalny dla swoich podopiecznych.

If you're evil and you know it clap your hands: 195

Podszedł lokaj. Nie spojrzała nawet na niego, a Arobynn rzekł:

– Niech nikt nam teraz nie przeszkadza.

Kolejny przykład złego użycia terminu. Lokaj faktycznie występował w średniowieczu, ale był posłańcem i przygotowywał drogę do podróży swojego pana. Nie zajmował się posiadłością.

Mężczyzna wymamrotał coś na znak, że przyjął polecenie, i zamknął drzwi do gabinetu z cichym kliknięciem. Aelin przerzuciła nogę przez oparcie krzesła.

Jak można się spodziewać, Arobynn znowu bawił się w gierki psychologiczne przed misją.

– Chyba nie chcesz rozmawiać teraz o zaufaniu, co?

– Nie, zupełnie nie. Musimy się bowiem skupić na jutrze. Jest tyle drobnych elementów, które mogą pójść nie po naszej myśli. Zwłaszcza jeśli zostaniesz złapana.

Aelin miała wrażenie, że groźba w słowach Arobynna wbija jej się niczym ostrze sztyletu między żebra.

– Wiesz, że torturami niełatwo mnie złamać.

Chodzi o to, żebyś nie walnęła gafy jak w misji z drugiego tomu.

– Nie spytałem o jedno – ciągnął Arobynn. – Chcesz przystąpić do akcji jako Celaena?

Dziewczyna wykorzystała chwilę, aby obrzucić gabinet znudzonym spojrzeniem – w końcu była niepokorną protegowaną.

Niestety dla psychiki analizatorów, którzy męczą się z jej niesurbodynacją.

Na biurku niczego nie zauważyła. Na półkach również. Nigdzie nie było pudła, w którym mógł się znajdować Amulet Orynthu. Rozejrzała się leniwie raz jeszcze, po czym znów spojrzała na mężczyznę.

– Nie zamierzałam zostawić po sobie biletu wizytowego.

– A jakie wytłumaczenie przedstawisz swemu kuzynowi po jego ocaleniu? To samo, które usłyszał szlachetny kapitan?

Aelin nie chciała dociekać, skąd się dowiedział o tej porażce. Nie mówiła o niczym Lysandrze, która nadal nie miała pojęcia, kim naprawdę była Aelin.

– Powiem Aedionowi prawdę.

– Cóż, miejmy nadzieję, że to mu wystarczy.

Powstrzymanie się od riposty okazało się wielkim wyzwaniem.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 205

Jak miło widzieć małą cząstkę sarkastycznego Chaola w tym panie.

– Jestem zmęczona i nie mam siły na słowne potyczki. Powiedz mi, czego ode mnie chcesz, bo mam ochotę na gorącą kąpiel.

Nie kłamała. Po wczorajszej nocy, którą spędziła na uganianiu się za piechurami Valgów, bolały ją wszystkie mięśnie.

Świetna wytrzymałość, że po nocnym bieganiu ma się zakwasy.

– Wiesz, że Twierdza stoi przed tobą otworem – rzekł Arobynn i spojrzał na jej prawą nogę, przewieszoną przez poręcz krzesła, jakby skądś wiedział, co jest powodem jej kłopotów. Zupełnie jakby wiedział, że po walce w Kryptach znów odezwała się stara rana, którą wyniosła z walki z Cainem. – Mój uzdrowiciel może ci wymasować nogę. Nie chcę, aby dokuczał ci ból. Jutro masz być w pełni sił.

Może masaż brzmi debilnie z dzisiejszej perspektywy, ale wreszcie jakaś procedura medyczna, która nie jest z XIX wieku.

Dzięki szkoleniu udało jej się utrzymać znudzenie na twarzy.

– Lubisz słuchać własnego głosu, co?

Arobynn roześmiał się zmysłowo.

– No dobra. Żadnych gierek słownych.

Normalnie ulga, że aż weź.

Czekała, nadal rozparta na krześle. Mężczyzna omiótł wzrokiem jej kombinezon, a gdy spojrzała mu w oczy, ujrzała w nich jedynie zimnego, okrutnego zabójcę.

I dobrze, bo jakby i wtedy był jurny, to bym wydłubała sobie oczy.

– Wiem z zaufanego źródła, że śledziłaś patrole Królewskiej Gwardii, ale nie zaatakowałaś żadnego z nich. Zapomniałaś o naszej małej umowie?

– Oczywiście, że nie. – Aelin uśmiechnęła się lekko.

– To dlaczego w moim lochu nie ma obiecanego demona?

– Bo złapię ci go dopiero po uwolnieniu Aediona.

Arobynn zamrugał.

Przecież już wcześniej Alinka ustaliła, że najpierw Aedion. Koleś ma pamięć złotej rybki.

Alinka celnie, chociaż stosując ten wkurzający sarkazm, argumentuje swoje warunki.

Król Zabójców odepchnął się od biurka i pochylił się nad nią tak nisko, że poczuła ciepło jego oddechu.

– Jestem człowiekiem honoru, Celaeno.

Ble, ile on razy będzie stosować ten trick.

Znów użył tego imienia. Cofnął się o krok i przechylił głowę.

– A ty, przecież… Pamiętam, jak kiedyś obiecałaś, że zabijesz Lysandrę. Byłem zaskoczony, gdy wróciła cała i zdrowa.

– Zrobiłeś wszystko, co w twej mocy, byśmy się znienawidziły. Pomyślałam sobie, że może zrobię ci na złość. Okazało się wówczas, że Lysandra nie jest nawet w połowie tak zepsuta i egoistyczna, jak mi wmówiłeś.

Tylko, że Arobynn nic nie musiał robić, bo nienawidziłyście się tylko przez to, że byłyście atrakcyjnymi kobietami w tym samym wieku. Nic nie było wcześniej mówione, że Alinka opierała obraz Lysandry na zagrywkach byłego mistrza.

Znów była jego rozdrażnioną protegowaną. Znów była tą bystrą, tą złośliwą.

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 152

Tak, rób se dobrze. Bycie wkurwiajacym nie jest oznaką bystrości.

Arobynn przyznał, ze Lysandra była prezentem dla Alinki.

Aelin wstała i spojrzała na kombinezon. Mężczyzna spojrzał jej w oczy.

– Leży na tobie lepiej niż kiedyś, gdy miałaś tylko siedemnaście lat.

Przesadził.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 148

Niestety…

Pora wydłubać sobie oczy.

Dziewczyna cmoknęła i odwróciła się, ale wtedy Arobynn złapał ją za rękę, dokładnie w miejscu, z którego mogły wystrzelić śmiercionośne ostrza. Wiedział o nich doskonale. Rzucał jej śmiertelne wyzwanie.

Super konstrukcja kombinezonu, kurwo.

Arobynn grozi Alince, by wypełniła zobowiązania.

– Nie będziesz już mnie zapewniał o swej miłości? Nie będziesz proponował, że przejdziesz dla mnie po rozżarzonych węglach?

Znów rozległ się jego zmysłowy śmiech.

– Zawsze byłaś moją ulubioną partnerką do tańca.

Byli teraz tak blisko siebie, że gdyby zachwiała się lekko do przodu, musnęłaby wargami jego usta.

– Jeśli chcesz, bym szeptał ci czułe słówka do ucha, Wasza Wysokość, uczynię to bez wahania, ale ty i tak zrobisz to, czego od ciebie chcę.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 149

Zesram się po tym jak po kawie z rana. Są jakieś granice w kreowaniu uwodziciela, a nie podstarzałego spermiarza.

Aelin nie ośmieliła się cofnąć. Srebrne oczy Arobynna zawsze lśniły w ten sposób, zawsze przypominały zimne światło przed świtem. Nigdy nie była w stanie oderwać wówczas od niego wzroku.

Przechylił głowę. Blask księżyca odbił się od jego kasztanowych włosów.

Nowe szaty zabójczyni: 186

Alinka jak na Erasmusie zapomniała, że ma faceta w innym kraju.

Bohaterowie znowu wałkują moralny dylemat z Dorianem. Arobynn pyta się prowokacyjnie, czy Chaol wie o księciu.

– Wygląda na to, że kapitan dowiedział się od ciebie wielu nieprzyjemnych rzeczy. Najwyraźniej dzieli się wszystkim, co usłyszy, ze swą byłą kochanką – tą Faliq czy jak jej tam. Wiesz, że jej ojciec robi najlepszą tartę gruszkową w całej stolicy? Jego ciasta zamówiono nawet na jutrzejsze przyjęcie urodzinowe. Ironia losu, czyż nie?

Tym razem to ona zamrugała. Wiedziała, że Chaol miał przynajmniej jedną kochankę oprócz Lithaen, ale… Ale Nesryn? Ciekawe, czemu się w ogóle o niej nie zająknął, zwłaszcza po tym, jak wygarnął kilka bzdur o niej i Rowanie. „Gdy ty bawiłaś się magią z tym twoim księciem Fae”.

Moda na cytat: 18

Nie sądziła, by Chaol poszedł z Nesryn do łóżka po jej wyjeździe do Wendlyn, ale… Wiedziała dokładnie, co Król Zabójców chce jej przekazać.

Kolejny przykład paskudnych podwójnych standardów. Zerwali ze sobą, to czemu zabrania mu, jako singlowi (!), posiadania kochanki? Chaol nie wygarnął Rowana na zasadzie, że nie ma prawa się z nim spotykać. Tylko krytykował, że traciła cenny czas na flirty z Fae, gdy w tym czasie mogła szukać sojuszników.

– Mam dla ciebie propozycję, Arobynn. Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy.

– A nie chcesz wiedzieć, dlaczego kapitan odwiedził mnie zeszłej nocy?

Co za dranie! Jeden był wart drugiego, to nie pozostawiało cienia wątpliwości. Ostrzegała Chaola, żeby trzymał się z daleka od Arobynna.

Wydaje mi się, że Chaol nie jest w połowie takim skurwielem jak Arobynn, więc z łaski swojej, nie porównuj ich do siebie.

Alinka kłamie, że sama wysłała tu Chaola. Dwójka zabójców żegna się ze sobą.

W drodze powrotnej Aelin znów odwiedziła Królewski Bank, a gdy wróciła do mieszkania, czekała tam na nią Lysandra, zgodnie z planem. Co więcej, przyniosła jedzenie. Mnóstwo jedzenia.

Dawno nie było reletable dziewczyn.

Spójrz, autorko, umiesz napisać rozdział bez robienia niepotrzebnych przeskoków!

Lysandra wypatrzyła jednego z obserwatorów z bandy Chaola.

– Masz bystry wzrok.

– Twój mistrz nauczył mnie kilku sztuczek przez te lata. Dla samoobrony, oczywiście. – Lysandra nie musiała dodawać, że Król Zabójców chciał chronić swoją inwestycję.

Nie wiem skąd to zdziwienie, że wychowana wśród rzezimieszków dziewczyna, czegoś się od nich nauczyła.

– Czytałaś list, jak rozumiem?

– Każde słowo.

W istocie, czytała list Wesleya raz za razem, aż zapamiętała daty, nazwiska i konta bankowe. Jej gniew płonął tak bardzo, że cieszyła się, iż nie może sięgnąć po magię. Jej plany wymagały niewielkiej modyfikacji, ale list okazał się pomocny. Wiedziała już, że się nie pomyliła, a nazwiska na jej osobistej liście zostały słusznie dobrane.

No bo Mary Sue się nie myli!

– Przykro mi, że nie mogłam go zatrzymać – rzekła. – Musiałam go spalić, by się nie narażać.

Lysandra pokiwała głową, skubiąc rąbek swej czerwonej szaty. Rękawy były szerokie i luźne, zakończone ciasnymi mankietami z czarnego aksamitu, i ozdobione złotymi guzikami, które zamigotały w porannym słońcu, gdy sięgnęła po winogrona. Była to elegancka, ale skromna suknia.

Jak to jest, że czerwona sukienka ze złotymi guzikami jest uważana za skromną, gdy szara za wystawną?

– Lysandra, którą znałam lata temu, nosiła o wiele mniej ubrań – powiedziała Aelin.

Uuuuu, slutshaming.

Zielone oczy kurtyzany zamigotały.

Nowe szaty zabójczyni: 187

– Lysandra, którą kiedyś znałaś, umarła dawno temu.

Podobnie jak Celaena Sardothien.

To zajebiście.

 


– Poprosiłam cię o spotkanie, byśmy mogły… eee… porozmawiać.

– O Arobynnie?

– O tobie.

Lysandra zmarszczyła elegancko wymodelowane brwi.

– A kiedy porozmawiamy o tobie?

– A co chcesz wiedzieć?

– Choćby to, co robisz w Rifthold. Poza tym, że ratujesz jutro generała.

– Nie znam cię wystarczająco dobrze, aby odpowiedzieć na to pytanie – rzekła Aelin.

– Dlaczego akurat Aedion? – Lysandra przechyliła lekko głowę.

– Bardziej mi się przyda żywy niż martwy – odparła szczerze dziewczyna.

No nie wiem, może dlatego, że był jej jednym z nielicznych żywych krewnych?

To prawda, ale Alinka jeszcze nie wyjawiła Lysandrze swojej tożsamości.

Kurtyzana stukała przez moment zadbanymi paznokciami w wysłużony stół, aż wreszcie powiedziała:

– Bardzo, bardzo ci zazdrościłam. Miałaś nie tylko Sama, ale i Arobynna. Byłam idiotką, bo wierzyłam w to, że dawał ci wszystko i niczego nie zabraniał. Nienawidziłam cię, bo w głębi zawsze wiedziałam, że jestem tylko pionkiem i kiedyś użyje mnie przeciwko tobie. Wykorzysta mnie, by zmusić cię do walki o jego względy, by dodać ci motywacji do działania czy może po prostu, by cię skrzywdzić. Ale podobało mi się to, bo uznałam, że lepiej być czyimś pionkiem aniżeli być niczym. – Lekko drżącą ręką odsunęła kosmyk włosów z twarzy. – Sądziłem, że potrwa to całe życie, ale… Ale wtedy Arobynn zabił Sama i doprowadził do pojmania ciebie, a na końcu wezwał mnie owej nocy, gdy odwieziono cię do Endovier. Płakałam, wracając powozem do domu. Nie wiem dlaczego. Wesley był wówczas ze mną i tej nocy wszystko się między nami zmieniło.

Właśnie średnio logiczne. Rozumiem, że przez faworyzowanie Alinki, Lysandra mogła być zazdrosna o Mary Sue, ale nie czyni to od razu kolejnym master planem króla zabójców. Ot, dziewczyny walczyły o uwagę swojego opiekuna. Będę się powtarzać, ale ich konflikt wynika przede wszystkim z ich nastawienia do kobiet.

Śmierć Sama rzeczywiście mogła poruszyć kurtyzanę i zmienić jej zdanie o Arobynnie, ale pojmanie Alinki do kopalni? Jakbym się dowiedziała, że mojego największego rywala spotyka dotkliwy los, który i tak jest łaską w porównaniu do tortur, które przechodził Sam, to bym się cieszyła. Może bym trochę współczuła, ale na pewno nie zmieniłabym zdanie o wrogu.

Światek z kart: 228

Lysandra zerknęła na blizny wokół nadgarstków Aelin, a potem na tatuaż maskujący jej własne.

– Tamtej nocy nie przyszłaś do mnie po to, aby mnie ostrzec przed Arobynnem – powiedziała Aelin.

Kurtyzana uniosła głowę. Jej oczy były lodowato zimne.

– Nie – odparła Lysandra cicho, choć w jej głosie zabrzmiało okrucieństwo. – Przyszłam, bo chcę ci pomóc go zniszczyć.

– Musisz mi bardzo ufać, skoro to powiedziałaś.

Dawno nie zgadzałam się z Alinką fest.

– Obróciłaś Krypty w perzynę – rzekła kurtyzana. – To za Sama, prawda? Bo ci ludzie… Oni wszyscy pracowali dla Rourke’a Farrana i byli tam, gdy… – Pokręciła głową. – To wszystko dla Sama, to, co zaplanowałaś dla Arobynna.

Nie wiem, czy krwawa impulsywna zemsta jest czynem wartym pochwały.

Jest, ale tylko wtedy, gdy dokonuje jej autorskie alter ego.

Poza tym Lysandra mówi, że żadna kara nie zrobi na niej wrażenia. Jest to tak edgy, że wycinam.

– Już dość bierności. Teraz domagam się zemsty. Nie interesuje mnie wybaczenie.

W to nie wątpimy, bo jedynie potrafisz mordować. Bierność jedynie przejawiasz w wypełnianiu obowiązków.

Lysandra uśmiechnęła się bez wesołości.

– Po tym, jak zamordował Wesleya, leżałam w jego łóżku z szeroko otwartymi oczami i marzyłam o tym, by go zabić od razu. Ale to wydawało się zbyt proste. Poza tym, nie jestem jedyną dłużniczką.

Przez chwilę Aelin nie była w stanie powiedzieć ani słowa, a potem potrząsnęła głową.

– Czy ty poważnie próbujesz dać mi do zrozumienia, że czekałaś na mnie ze wszystkim?

Nie dziwię się pytania Alinki, bo co ma prostota śmierci do usunięcia typa, który przeszkadza swoim istnieniem. To jest najgłupsze tłumaczenie, by Arobynn nie zginął wcześniej:

Światek z kart: 229

Ten fragment jest jeszcze komiczny, gdy zobaczycie śmierć Arobynna. Zapamiętajcie go proszę.

– Kochałaś Sama równie mocno jak ja Wesleya.

Aelin nie mogła złapać tchu. Skinęła głową. Tak, kochała Sama, bardziej niż kogokolwiek w życiu. Bardziej niż Chaola. List Wesleya, dokładnie opisujący wytyczne Arobynna co do tortur, jakie Rourke Farran miał zafundować Samowi, pozostawił w jej sercu ziejącą ranę. Rzeczy Sama znajdowały się wciąż w dwóch najniższych szufladach jej komody, gdzie ułożył je sam Arobynn. Dwie noce temu spała w jednej z jego koszul. Król Zabójców zapłaci jej za to.

Śmieszne, że będąc z Rowanem pomyślała wpierw o Chaolu i porównała do niego Sama. Jeśli miało to go upokorzyć, że nie był prawdziwą miłością, to wyszło fatalnie.

– Przepraszam cię – powiedziała. – Przepraszam cię za te lata, kiedy byłam dla ciebie potworem. Za każdą krzywdę, którą ci wyrządziłam. Żałuję, że zabrakło mi umiejętności spojrzenia na siebie. Żałuję, że nie udało mi się dostrzec w tym wszystkim intrygi Arobynna. Naprawdę mi przykro.

If you're evil and you know it clap your hands: 196

Nie musisz ciągle przerzucać winy na Arobynna za to, że byłaś wyborną szmatą. Ugh.

Lysandra zamrugała.

– Obie byłyśmy młode i głupie, a tymczasem powinnyśmy być sojuszniczkami. Ale teraz nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy nimi zostały. – Na twarzy dziewczyny pojawił się wilczy grymas, niemający wiele wspólnego z wyrafinowanym uśmiechem kurtyzany. – Jeśli chcesz w to wejść, jestem z tobą.

Od razu zróbcie sobie bransoletki przyjaźni.

Nie wiem jak wy, ale ja bym od razu nie ufała komuś po takich przeprosinach. Nawet jeżeli bym je przyjęła.

Jakże łatwo, jak szybko padła ta propozycja zawarcia przyjaźni!

Szybko jak w Simsach. Tam w jedną noc możesz z randomem wziąć ślub.

Mimo to mam wrażenie, że i tak trzeba tam włożyć więcej wysiłku w zbudowanie relacji niż w maasversum. Wyobrażacie sobie nie cierpieć jakiejś osoby przez całe życie, chcieć dosłownie ją zamordować, po czym po jednej łzawej historyjce zmienić o niej zdanie o sto osiemdziesiąt stopni? Może jestem pamiętliwa, ale do tej pory żywię ogromną niechęć do jednej fałszywej dziewczyny z mojego gimnazjum. Jeśli dowiedziałabym się o tym, że regularnie wpłacała datki na akcje charytatywne, to jak najbardziej chwaliłabym sam czyn, ale wcale nie miałabym nagle ochoty się z nią przyjaźnić. A ja nie jestem nawet w połowie tak porywcza i agresywna jak Alinka.

Rozumiem jednak, że autorka uświadomiła sobie, że poza Nehemią Alinka nie ma żadnych kobiecych sojuszników, to warto to zmienić, bo girl power i te sprawy. Nawet jeśli nie ma to żadnego sensu w kontekście fabuły oraz kreacji postaci.

Rowan był dla Aelin najdroższym przyjacielem i prawdziwym carranam, ale brakowało jej towarzystwa innych kobiet.

Nie mogę z tego określenia na Rowana, przepraszam.

Bardzo jej tego brakowało. Na myśl o Nehemii, która kiedyś zaspokajała tę potrzebę, w sercu dziewczyny pojawił się dawny lęk. Jakiś głos nakazał jej odwrócić się od Lysandry tylko dlatego, że nie była księżniczką z Eyllwe, ale Aelin zagłuszyła go, a potem przepędziła strach.

Patrząc na porównanie do naszej ulubienicy, Alince brakowało psiapsi do obgadywania złego świata, mierzenia sukienek i żarcia jedzenia. Urocze.

– Wchodzę w to – powiedziała ochrypłym głosem.

Lysandra westchnęła.

– Och, dzięki bogom. Wreszcie będę mogła porozmawiać z kimś o ciuchach, nie licząc się z niczyim zdaniem. Wreszcie będę mogła pochłonąć pudełko czekoladek, nie wysłuchując uwag, że powinnam dbać o figurę. Powiedz mi, że lubisz czekoladę. Lubisz, no nie? Kiedyś zwinęłam ci pudełko z pokoju, gdy wybraliście się z jakąś misją. Były przepyszne.

O tym przed chwilą mówiłam. Wydawało mi się, że przyjaciela ma się przede wszystkim, by się wspierać, a nie plotkować. Laptopcjuszu, czy my robimy coś źle?

Owszem, nie żremy razem czekoladek i gadamy tylko o ciuchach, trzeba to koniecznie zmienić!

Aelin machnęła ręką w kierunku stołu uginającego się od słodkości.

– Przyniosłaś czekoladę, a więc, jeśli o mnie chodzi, awansowałaś do pozycji mojej ulubionej przyjaciółki.

CO TO ZA SPEEDRUN. To nawet szybciej niż w simsach, gdy wystarczyła jedna opcja dialogowa.

Bo nie masz żadnej. Żadna kobieta o zdrowych zmysłach nie zakumplowałaby się z taką sucz.

Lysandra zachichotała. Był to zaskakująco niski, złośliwy śmiech, którego zapewne nigdy nie słyszał żaden z jej klientów ani sam Arobynn.

Może i dobrze, bo złośliwe śmiechy są irytujące.

Nie spodziewałam się, że muszę to dać, ale TW ED:

– Kiedyś zakradnę się do ciebie i będziemy się obżerać, aż obie zwymiotujemy.

Tyle mówi się, by nie lekceważyć zaburzeń odżywiania, a tu wchodzi Maas cała na biało i wrzuca ten chujowy tekst wyśmiewający się z bulimii.

– Jak na delikatne, wytworne damy przystało – dodała Aelin.

– Och, przestań! – Lysandra machnęła wypielęgnowaną dłonią. – Obie jesteśmy dzikimi bestiami noszącymi ludzkie skóry. Nie próbuj nawet zaprzeczyć.

Nie wierzę, że można spalić żarty o babach, które nie srają. Maas jest wybitnie uzdolniona.

Ten dialog to majstersztyk. Nigdy nie widziałam tak żałosnej, pozbawionej jakiegokolwiek znaczenia wymiany zdań. Nie napisałabym czegoś tak złego, choćbym ćwiczyła latami. Nie wiem, czy jestem bardziej pełna podziwu czy przerażona.

Kurtyzana nie miała pojęcia, jak niewiele się pomyliła. Aelin zastanawiała się, jak dziewczyna zareagowałaby, widząc jej drugą formę obdarzoną długimi kłami, ale coś jej mówiło, że nie nazwałaby jej z tego powodu potworem. Za ogień, którym władała, również by jej nie potępiła.

Dopiero co została ziomkiem, będąc wcześniej rywalką. Skąd założenie, że będzie bardziej empatyczna od, no nie wiem, Chaola albo Aediona? Ach no tak, SUBTELNY foreshadowing prawdziwej mocy Lysandry.

Uśmiech kurtyzany przygasł.

– Wszystko gotowe na jutro?

– Czy w twoim głosie wyczuwam zmartwienie?

– Chcesz po prostu wejść do pałacu i mieć nadzieję, że nikt cię nie zauważy, bo masz inny kolor włosów? Tak bardzo ufasz Arobynnowi?

– A masz lepszy pomysł?

Lysandra wzruszyła ramionami z perfekcyjną nonszalancją.

– Wiem co nieco o odgrywaniu różnych ról. Wiem, co należy zrobić, aby nikt cię nie zauważył.

– Ja naprawdę potrafię się skradać, Lysandro. Nasz plan ma ręce i nogi, nawet jeśli został ułożony przez Arobynna.

Nie wierzę, że kurtyzana musi pouczać najlepszą w Adarlanie zabójczynię, że same włosy mogą nie wystarczyć, by ktoś ciebie w ogóle nie rozpoznał.

Lysandra proponuje modyfikację planu, ale poznamy go w innym rozdziale.

Uff, czyli tym razem nie będę musiała znowu znosić Manon. Alleluja.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 205

Royal pussy: 109

If you’re evil and you know it clap your hands: 196

Nowe szaty zabójczyni: 187

Światek z kart: 229

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 149

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 152

Czy na sali jest lekarz?: 31

Zbędne cięcie: 108

Moda na cytat: 18

Sweet home Taras: 16

Wiek to tylko liczba: 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz