niedziela, 27 października 2019

SZKLANY TRON – ROZDZIAŁ 2

Chaol wita się z księciem i nareszcie zdejmuje swój kaptur.

Nakrycie głowy mężczyzny z pewnością miało wzbudzić w Celaenie uczucie niepewności w drodze do sali tronowej. Czy oni naprawdę myśleli, że ta sztuczka zrobi na niej wrażenie?

Co?

 


W sensie rozumiem, że laska jest wyczulona na wszelkie podstępy, ale Chaol serio nie musiał zakładać kaptura dla zmyłki. W pierwszym rozdziale raczej sprawiało to wrażenie anonimowości, by nasza bohaterka nie wiedziała, z kim ma do czynienia. Wydaje mi się, że w każdej sytuacji tak by się ubrał. Zdjął, bo wypadało przed władcą.

No i chyba jednak ta sztuczka zrobiła pewne wrażenie, bo w pierwszym rozdziale Celinka się bała.

Kapitan Westfall nie był człowiekiem szczególnie przystojnym, ale Celaenie spodobały się szorstkie rysy jego twarzy i skrzące, złocistobrązowe oczy.

Nie chcę nic mówić, ale jesteś w na tyle niewygodnej sytuacji, że ostatnią rzeczą, którą powinnaś robić, to ocenianie wyglądu gościa pod kątem nie tego, czy jest groźny, tylko czy jest PRZYSTOJNY. Uwierzcie mi, w samym rozdziale będzie jeszcze więcej takich sytuacji.

Przechyliła lekko głowę i niespodziewanie uświadomiła sobie swój niechlujny wygląd.

No czego się ona spodziewała po pracy W KOPALNI.

Książę pyta, czy Celinka rzeczywiście jest oczekiwaną przez niego zabójczynią. Po chwili następuje krępujący moment, kiedy władca czeka, aż dziewczyna mu się ukłoni.

Miała mu się kłaniać? Nawet gdyby chcieli posłać ją za to na szafot, nie zamierzała spędzić ostatnich chwil życia, płaszcząc się przed następcą tronu Adarlanu!

Za plecami Celaeny rozbrzmiały dudniące kroki i ktoś złapał ją za szyję. Odwróciła głowę i zdążyła dojrzeć czerwone policzki oraz jasny wąs, a potem potężne pchnięcie posłało ją na lodowatą, marmurową posadzkę. Zabolał ją bok twarzy, którym uderzyła o kamień, oraz związane ramiona, wygięte pod ostrym kątem. Ból był tak wielki, że nie zdołała powstrzymać łez, które zabłysły w jej oczach.

Ech, OCZYWIŚCIE nasza cudowna bohaterka wyżej ceni pychę niż instynkt samozachowawczy. Wydaje mi się, że skrytobójczyni powinna schować dumę do kieszeni, tym bardziej, że nic jej to nie da. Chociaż muszę dać plus, że przynajmniej nasza Mary Sue potrafi czuć czasem ból.

Zabójczyni zasyczała i odsłoniła zęby. Odwróciła głowę, aby spojrzeć na klęczącego obok niej brutala. Nieznajomy wzrostem niemalże dorównywał Westfallowi. Miał na sobie czerwono-pomarańczowe ubranie przypominające kolorem jego rzedniejące włosy. Oczy czarne jak obsydian zalśniły groźnie, gdy mężczyzna jeszcze mocniej zacisnął dłoń na szyi Celaeny. Gdyby była w stanie przesunąć prawe ramię choć o kilka centymetrów, mogłaby go przewrócić i chwycić za jego miecz. Kajdany wbijały jej się w brzuch, a narastająca, tłumiona z trudem furia sprawiła, że twarz dziewczyny spurpurowiała z wysiłku.

Przyzwoity opis zdenerwowania sytuacją i wymyślania taktyki znowu zepsuł mi opis wyglądu typa. W takich momentach się o tym nie myśli!

Ależ Ciemna Gwiazdo, czyż nie dostrzegłaś najważniejszego przekazu tego opisu? Koleś jest brzydki, więc jest zuy.

Przyszły król krytycznie podchodzi do zachowania „brutala”.

– Nie ulega wątpliwości, że darzysz mnie szacunkiem, Perrington, ale zmuszanie Celaeny Sardothien, aby podzielała twoje zdanie, chyba nie ma sensu. Obaj dobrze wiemy, że nie darzy ona ciepłym uczuciem ani mnie, ani mojej rodziny. Czyżbyś chciał ją w ten sposób upokorzyć?

Wydawałoby mi się to super słodkie, że książę chce prawdziwego szacunku, ale… czyniąc w ten sposób, obniża swój autorytet. Ukłon to element kultury dworskiej, pokazuje się nim, że uznaje się władcę. Na tej samej zasadzie na przykład głodujący chłopi mogą zlekceważyć swojego króla i zrobić mu niezłe powstanie na jego własne życzenie.

„A może to wyjątek?” ktoś pomyśli. Celinka to zwykły zbrodniarz i nie zasługuje na SPECJALNE traktowanie, no ale przecież mamy do czynienia z Mary Sue.

Książę Perrington zrozumiał pełne znaczenie słów następcy tronu. Burknął coś pod nosem i puścił Celaenę, a ona uniosła głowę, choć pozostała na posadzce, dopóki mężczyzna nie wyszedł. Obiecała sobie w duchu, że jeśli uda jej się uciec, odnajdzie owego Perringtona i podziękuje mu za tak serdeczny uścisk.

 Ten fragment idealnie pokazuje, że ałtorka myśli, że skrytobójca = socjopata. O ile rozumiem zdenerwowanie sytuacją, biorąc pod uwagę, że Celaena jest młoda i może być trochę narwana, ale serio? Gość wykonywał swoje rozkazy. Nie torturował cię imadłem, spokojnie.

Tu przynajmniej można zrozumieć złość Celinki, ale w następnych rozdziałach będzie myślała o zamordowaniu KOGOKOLWIEK bez konkretnego powodu. Poczekajcie na analizę rozdziału siódmego.

Dlatego teraz wprowadzamy kategorię dla każdego sadystycznego zapędu głównej bohaterki. Panie i Panowie, powitajcie:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 1

Wstała i skrzywiła się, widząc ślady brudu, które pozostawiło jej ubranie i skóra na nieskazitelnie czystej podłodze. Brzęk kajdan poniósł się echem po cichej sali. Celaena szkoliła się na zabójczynię od chwili, gdy Król Zabójców znalazł ją półmartwą na brzegu zamarzniętej rzeki i przyniósł do swej twierdzy. Miała wówczas zaledwie osiem lat. Nie było rzeczy, która mogłaby ją zawstydzić czy upokorzyć, a już w szczególności nie był to brud czy niechlujny wygląd. Odrzuciła warkocz i uniosła głowę, odzyskując dumę. Spojrzała w oczy następcy tronu.

Dawno nie widziałam tak niezręcznej ekspozycji. Biorąc pod uwagę to, że jest ZABÓJCZYNIĄ, która przeżyła chociażby pracę w kopalni w kiepskich warunkach czy sytuację z ukłonem, to brud nawet nie powinien przyjść jej na myśl jako ten upokarzający. Może naprawdę ma kompleksy i czuje się upokorzona, będąc brudasem? 

A fragmentu z dumą nawet nie skomentuję. Jej pycha rozpycha się od Arktyki do Antarktydy. No i warto byłoby mieć pokorę wobec przeciwnika, biorąc pod uwagę, że na razie to ty zostałaś położona na glebę.

Dorian Havilliard uśmiechnął się do niej. Był to gładki, wyćwiczony na dworze uśmiech. Książę rozparł się wygodnie na tronie i oparł podbródek na dłoni. Złota korona połyskiwała delikatnie na jego skroni. Na czarnym dublecie lśniła złota podobizna królewskiej wywerny. Czerwony płaszcz spływał majestatycznie z ramion młodzieńca i zwisał z poręczy tronu.

Było coś szczególnego w uderzająco błękitnych oczach księcia, które przypominały kolorem wody południowych krain i osobliwie kontrastowały z jego kruczoczarnymi włosami. Celaena przyjrzała mu się uważnie. Młodzieniec był nieprawdopodobnie przystojny i z pewnością nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat.

No niech ją jasna cholera. Serio, oni stoją w takim bezruchu przez goryliard godzin, że Celinka ma okazję ocenić kolejną dupeczkę w poetycki sposób? Kurde, ona nie ogląda teledysku ulubionego boysbandu w domku, gdzie może na spokojnie ocenić stylizacje swoich biasów. Mam wrażenie, że ałtorka chciała wypełnić książkę niepotrzebnymi opisami, by była ona na tyle gruba, żeby sprawiać wrażenie poważnego dzieła.

Pierwszy raz czytam Szklany tron i już wyczuwam po tym jednym fragmencie, że Dorian będzie jednym z kandydatów do bycia trullowem naszej Mary Sue.

Zaprawdę powiadam ci, dobrze wyczuwasz.

„Przecież książęta nie mają prawa być przystojni! To rozczulający się nad sobą, obrzydliwi durnie! A ten tu... A ten... Przecież to niesprawiedliwe, żeby ktoś był jednocześnie przystojny i szlachetnie urodzony!”.

Niby Celaena to taka morderczyni, a zachowuje się jak typowy nastoletni płód. No i typowe zagranie jak z innych książek młodzieżowych NO MNIE TEN DUPEK NIE INTERESUJE, ALE JEST TAKIIIIII PRZYSTOOOOJNY, żeby pokazać, iż no ona go nie kocha od pierwszego wejrzenia, ale uważa go za przystojnego, więc nikt nie zarzuci braku chemii!

Ale uwaga o tym, że facet to pizda – bardzo celna.

– Wydawało mi się, że prosiłem, aby doprowadzono ją do porządku – powiedział [Dorian] do kapitana Westfalla, który zrobił krok do przodu.

Celaena zdążyła już zapomnieć, że w pomieszczeniu byli obecni inni ludzie. Znów zerknęła na swoje łachmany oraz brudną skórę i tym razem nie mogła powstrzymać ukłucia wstydu. Nisko upadła, jak na tę piękną dziewczynę, którą kiedyś była!

A nie mówiłam, że ma kompleksy? Jak trzeba być próżnym, by myśleć tylko o tym jak się wygląda, biorąc pod uwagę, że jesteś skrytobójcą?

W dodatku skrytobójcą, który od roku musi codziennie walczyć o przetrwanie w kopalni, a teraz znajduje się w bardzo dziwnej, niepokojącej sytuacji, kiedy otacza go czternastu wojowników.

Na pierwszy rzut oka oczy Celaeny mogły wydawać się niebieskie lub szare, a nawet zielone, w zależności od koloru jej ubrań, ale z bliska okazywało się, że złociste pierścienie otaczające źrenice górowały nad pozostałymi barwami. Uwagę większości ludzi przyciągały jednak nie oczy, lecz włosy dziewczyny, które wciąż zachowały cień dawnego piękna. Jako dziecko Celaena Sardothien mogła się pochwalić kilkoma wyjątkowymi atutami urody, które całkowicie rekompensowały przeciętność pozostałych szczegółów wyglądu, a w wieku dojrzewania odkryła, że dzięki kosmetykom może bez trudu zamaskować wszelkie niedoskonałości.

I tu mam mieszane uczucia. Z jednej strony ten fragment pasuje do próżnej Celaeny, biorąc pod uwagę, że później ma być obiektem westchnień wielu mężczyzn. Lepsze to niż żeby była, tak jak w innych młodzieżowych książkach, szarą myszką, która mimo wszystko w oczach przystojniaków jest 10/10. Z drugiej strony to tylko buduje obraz zajebistości naszej merysójki. I nie wiem jak dla was, ale czy właśnie dobry zabójca nie powinien nie wyróżniać się z tłumu? Jak tak się pomyśli, to chociażby sam koncept wyglądu asasynów w Assasin Creed wydaje się dosyć kuriozalny i tutaj jest podobna sytuacja.

Teraz, gdy stała przed Dorianem Havilliardem, czuła się jednak brzydka niczym zamieszkały w rynsztoku szczur. Zarumieniła się, gdy kapitan Westfall odrzekł:

Nie no, na serio dalej mnie bawi, że z jednej strony mamy do czynienia z super zabójczynią, a potem mamy takie kwiatki.

– Nie chciałem, żebyście czekali, Wasza Wysokość.

Chaol wyciągnął rękę, aby złapać Celaenę za ramię, ale następca tronu pokręcił głową.

– Odłóżmy kąpiel na później. Widzę jej potencjał.

No tak, bo Mary Sue nawet utopiona w kupie jest piękna.

Wyprostował się, nie spuszczając oczu z dziewczyny.

– Chyba nie miałem przyjemności się przedstawić. Jak zapewne wiesz, jestem książę Dorian Havilliard, następca tronu Adarlanu, a być może całej Erilei. – Dziewczyna zignorowała falę gorzkich uczuć, które przywołał ten tytuł. – A ty jesteś Celaena Sardothien, najsłynniejsza zabójczyni w Adarlanie, a być może nawet w całej Erilei. – Przyglądał się przez moment napiętemu, sztywnemu ciału dziewczyny, a potem uniósł ciemne, wypielęgnowane brwi. – Wyglądasz dość młodo – rzekł i oparł łokcie na udach. – Słyszałem o tobie fascynujące opowieści.

Oczywiście, szesnastolatka najlepsza w swoim fachu, do tego stopnia, że o niej mówią. To trochę absurdalne. No i czy o najlepszym skrytobójcy nie świadczy fakt, że tak naprawdę nic o nim za bardzo nie wiadomo?

„Arogancki dupek”.

Przyganiał kocioł garnkowi.

– Minął rok, a ty wciąż jesteś przy życiu. Ciekawe, jak to możliwe, skoro przeciętna długość życia w tych kopalniach wynosi około miesiąca.

To się nazywa magia Mary Sue. Trochę będzie o tym więcej potem, ale czy tylko dla mnie dziwne jest, że młoda dziewczyna, która jest smukła i zwinna, a nie wygląda jak Zaria z Overwatcha, przeżywa silnych oprychów, którzy pewnie też wylądowali w kopalni? Biologii się nie oszuka i kobiety mimo wszystko są z reguły słabsze od mężczyzn.

W późniejszym rozdziale jest też wspomniane, że Celinka była okrutnie traktowana przez strażników i w jej rany wcierano sól, którą pomagali usuwać pozostali więźniowie. Tym bardziej – jakim cudem zdołała tyle przeżyć? Kupy się to nie trzyma.

– To w istocie zagadka, nieprawdaż? – odparła dziewczyna, po czym zatrzepotała rzęsami i poprawiła kajdany, jakby były koronkowymi mitenkami.

Ile można prowokować? Mam dość, pora się przejść po pokoju z zażenowania.

Dorian zwraca się do Chaola:

– Ma dość niewyparzoną gębę, prawda? A przecież nie wygląda mi na taką, która wychowywałaby się wśród motłochu.

Wreszcie ktoś zwrócił na to uwagę. Polać mu.

– Pewnie, że nie! – parsknęła gniewnie Celaena.

Jak ktoś śmie coś takiego sugerować?! To nie tak, że bohaterka świadomie ignoruje etykietę dworską i nie chce ukłonić się swojemu potencjalnemu władcy… Oh, wait.

– Wasza Wysokość! – warknął Chaol Westfall.

– Co takiego? – spytała dziewczyna.

– Zapomniałaś dodać „Wasza Wysokość”!

Celaena uśmiechnęła się z drwiną, a potem ponownie skupiła uwagę na księciu.

Serio nikt jej tam nie ukatrupił za ten brak szacunku do kogokolwiek?

 


Ku jej zaskoczeniu, Dorian Havilliard wybuchnął śmiechem.

– Ale chyba zdajesz sobie sprawę, że zostałaś skazana na niewolę? Czyżby ta sroga kara niczego cię nie nauczyła?

Właśnie też się zastanawiam, biorąc pod uwagę, że jest młoda i jej umysł się kształtuje. Nie powinna być uparta jak starsi ludzie.

Celaena pomyślała, że gdyby nie miała kajdan, chętnie skrzyżowałaby ramiona na piersi.

On tylko powiedział prawdę. Uspokój się, socjopatko.

– Nie wiem, jak ta praca może kogokolwiek czegoś nauczyć, no może za wyjątkiem sztuki władania kilofem.

Hohoho, ale to zabawne i ironiczne. Nie.

– Nigdy nie próbowałaś stąd uciec?

Na twarzy dziewczyny powoli wykwitł gorzki uśmiech.

– Raz – mruknęła.

Naprawdę jest się czym chwalić, zwłaszcza, że za dezercję się karze.

Może po prostu wolała nie kłamać, w końcu zdobycie informacji o jej próbach ucieczki nie byłoby trudne.

Książę uniósł brwi i spojrzał na kapitana Westfalia.

– Dlaczego mi o tym nie doniesiono?

Chaol opowiada księciu, jak to cztery miesiące temu Celinka prawie uciekła z paki.

– Nie ma możliwości ucieczki z Endovier. Wasz ojciec, panie, dołożył wszelkich starań, aby każdy z zatrudnionych tu strażników mógł trafić z łuku wiewiórkę z odległości dwustu kroków. Próba ucieczki to samobójstwo.

– A jednak żyjesz – rzekł książę do dziewczyny. Uśmiech Celaeny przygasł, gdy przypomniała sobie okoliczności owego zdarzenia.

– Co się stało? – spytał Dorian.

Oczy dziewczyny błysnęły chłodno i z zacięciem.

– Coś we mnie pękło i tyle – wyjaśniła.

– Tylko tyle masz do powiedzenia? – spytał kapitan Westfall i spojrzał na młodego księcia. – Zabiła nadzorcę i dwudziestu trzech strażników, zanim ją w końcu złapano. Od muru dzielił ją dosłownie żabi skok. Strażnikom udało się ją ogłuszyć w ostatniej chwili.

Co za banda nieprofesjonalistów. W takich momentach się nie dziwię, że Celinka sobie z nich kpi. Dziwi mnie jednak, że ona, jako drobna, młoda dziewczyna, wycieńczona pracą, w kajdanach, była w stanie zabić tylu w teorii doświadczonych ludzi. I serio, nikt jej w końcu nie ukatrupił, tylko ogłuszył? Chyba kogoś powinna rozsierdzić śmierć kompanów.

– No i? – dopytywał Dorian.

– No i? – zasyczała Celaena. – Wiecie, panie, jak daleko znajduje się mur od kopalni?

Mam dość. Kobieto, rozmawiasz z władcą.

– Z mojego szybu to sto dziesięć metrów. Poważnie. Poprosiłam, aby to zmierzono.

– No i? – powtórzył Dorian.

– Kapitanie Westfall, jaki dystans udaje się przebiec niewolnikom, gdy próbują uciec z kopalni?

– Około metra – mruknął mężczyzna. – Strażnicy zazwyczaj zabijają uciekiniera, gdy ten przebiegnie zaledwie metr.

O luju. Oczywiście, nasza Celinka jest tą wyjątkową. Toż to jest diametralna różnica, plus to, że zabiła tylu ludzi, którzy, przy okazji, na pewno powinni opóźnić jej drogę. Mamy przecież do czynienia z nastolatką w trudnych warunkach!

– Wiedziałaś, że to samobójstwo – powiedział [Dorian] w końcu poważnym głosem.

Celaena nagle pożałowała, że w ogóle wspomniała o murze.

– Tak – wyznała.

– Ale cię nie zabili.

Mnie też dziwi to podejście. Dziewczyna stwarza zbyt duże zagrożenie i, jak wcześniejsze fragmenty pokazały, jest w stanie uciec.

– Wasz ojciec zarządził, że mają możliwie jak najdłużej utrzymać mnie przy życiu. Mam się nacieszyć niedolą i nieszczęściem, których w Endovier nie brakuje – oznajmiła dziewczyna.

Taka kara by pasowała, jakby naprawdę złamano Celince psychę i byłaby wrakiem człowieka. To, że dobrze radzi sobie w kopalni i ma chęci na pyskówki, wskazuje, że nic się nie zmieni. Lepiej byłoby ją zabić, ale cóż, wtedy nie byłoby książki, no nie?

Król musi być wyjątkowo głupi i krótkowzroczny, skoro z równie idiotycznych pobudek uznał, że lepiej zachować przy życiu dziewczynę, która zabiła DWUDZIESTU TRZECH mężczyzn, zamiast po prostu skazać ją na śmierć.

 – Ja nie planowałam ucieczki.

Jeszcze ona to robiła wszystko na spontanie? Co?

Wydaje mi się, że Celinka chciała po prostu umrzeć. To by pasowało do słów o tym, że coś w niej pękło.

W oczach księcia zabłysło współczucie. Miała ochotę go uderzyć.

To, że nie jest super twardy jak ty (chociaż to ty jesteś tutaj osobą, która załamuje się faktem, że jest brudna po pracy w kopalni), nie oznacza, że trzeba obić mu ryj.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 2

Książę pyta Celinkę, czy ma wiele blizn, po czym karze jej się odwrócić, gdyż chce obejrzeć jej plecy. Podchodzi bliżej do dziewczyny.

– Jest tak brudna, że prawie nic nie widać – rzekł książę, przyglądając się skórze dziewczyny, widocznej tu i ówdzie przez rozdarcia w koszuli. Celaena skrzywiła się, tym bardziej, że dodał: – Ależ ona cuchnie! Fuj!

Dopiero teraz poczuł jej zapach? Czego się po niej spodziewał, że będzie pachnieć perfumami Diora?

Następca tronu mlasnął i obszedł ją powoli. Chaol wraz z pozostałymi strażnikami patrzyli na nią z napięciem, nie zdejmując dłoni z rękojeści mieczy. Wiedzieli, co robią. Zdawali sobie sprawę, że Celaenie wystarczyłaby niecała sekunda, aby zarzucić ciężki łańcuch na szyję księcia i zmiażdżyć mu tchawicę. Warto byłoby spróbować choćby po to, aby ujrzeć minę Chaola. Następca tronu najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie powinien był podchodzić tak blisko. Może chciał ją w ten sposób znieważyć?

 Zgodzę się, że ruch księcia nieodpowiedzialny, w szczególności, że Celinka nie jest dobrze pilnowana przez tę bandę ciot. Dziewczyna zaczyna analizować za mnie.  

– Z tego, co widzę, ma trzy duże blizny i być może kilka mniejszych. Nie są tak paskudne, jak się spodziewałem, ale... Cóż, sądzę, że suknia wszystko zakryje.

No tak, oczywiście, oglądanie blizn było kluczowe, bo trzeba pokazać, że Celaena, mimo bycia doświadczoną zabójczynią, jest dalej piękna i nie odnosi wielu ran.

Książę stał teraz tak blisko, że widziała precyzyjny haft na jego kurtce. Czuć go było końmi i żelazem, a nie perfumami.

Chyba ten też nie pachniał za ładnie. Hipokryta.

I trochę to zabawne, że najpierw podkreślano, że Dorian to taka ciota, a potem jednak nie, tylko dlatego, że nie pachnie perfumami, ale żelazem i końmi. Prawdziwy chłop!

*jakiś śmieszny obrazek o męskich mężczyznach*

Następca tronu Adarlanu, syn człowieka, który skazał ją na powolną, żałosną śmierć, stał tak blisko, że w każdej chwili mogła go udusić. Jej opanowanie zostało wystawione na ciężką próbę. Pokusa stawała się coraz silniejsza.

 Ja wiem, że ałtorka chciała pokazać, że główna bohaterka ma jakieś uczucia i niby nie jest idealna, ale serio, te zapędy socjopatyczne wypadają śmiesznie przy dziewczynie, która jest uważana za najlepszą w swoim fachu.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 3

I która chyba jednak powinna umieć nad sobą panować. Przecież to kluczowe, kiedy uprawia się równie ryzykowny zawód (jakkolwiek to brzmi), jak płatny zabójca.

– Chcę wiedzieć… – zaczęła, ale kapitan Gwardii odciągnął ją od księcia z ogromną siłą, niemalże łamiąc jej kark. – Przecież nie chciałam go zabić, ty pajacu!

– Uważaj na to, co mówisz, albo wrzucę cię z powrotem do kopalni! – warknął Chaol.

No to wreszcie to zrób. Albo ją zabij, bo wypadasz żałośnie, gdy jakaś nastolatka wyprowadza cię z równowagi pyskówkami.

Celinka powątpiewa w prawdziwość słów kapitana. Zapytana, dlaczego, odpowiada:

– Bo najwyraźniej czegoś ode mnie chcecie. To coś ważnego, a nawet bardzo ważnego, skoro następca tronu pofatygował się osobiście. Może i dałam się raz złapać jak idiotka, ale na ogół nie należę do głupich dziewczyn. To jasne jak słońce, że za tym wszystkim stoi jakaś tajemnica. Czy w przeciwnym razie opuścilibyście stolicę, Wasza Wysokość? Przez cały ten czas upewniacie się, czy mi nie odbiło i czy się nadaję. Cóż, udało mi się zachować poczytalność i nadal potrafię walczyć, choć ów epizod przy murze mógłby nasunąć inne wnioski. Chcę się więc dowiedzieć, co tu robicie, Wasza Wysokość, i jakie zadanie mam dla was wypełnić, skoro nie wysyłacie mnie na szafot.

Dobra wiemy, że jesteś najlepsza. Chociaż gdybyś była taka mądra, to najpierw spytałabyś się, co jest grane i nie bylibyśmy świadkami tej szopki.

– Chciałem ci przedstawić pewną propozycję.

Celaena zesztywniała. Nigdy jej się nawet nie śniło, że będzie kiedyś rozmawiać z Dorianem Havilliardem. Mogłaby go zabić bez wysiłku i zetrzeć uśmiech z jego ust. Mogłaby zniszczyć króla równie łatwo, jak on zniszczył ją.

Z jednej strony laska niby traktuje rozmowę z Dorianem jako szansę raz na milion i zwraca uwagę na to, że jego ojciec zniszczył ją w przeszłości, a z drugiej strony nie widzę z jej strony jakiegokolwiek szacunku do potęgi przeciwnika. Czy ona jest głupia?

Być może oferta następcy tronu oznaczała jednak szansę na ucieczkę. Gdyby udało jej się wydostać poza mur, miałaby spore szanse, aby zniknąć. Biegłaby i biegła, aż rozpłynęłaby się w górach, gdzie żyłaby samotnie wśród zieleni puszczy i sypiała na posłaniu z igieł sosnowych, przykryta kocem z gwiazd migoczących nad głową. Tak, to było możliwe. Na drodze stał tylko ten mur. Musiała go jakoś pokonać.

– A więc słucham – powiedziała.

No, wreszcie jakieś oznaki myślenia i pokory.

Jak bawiliście się z Celinką? Czy tak jak ja macie ochotę jej przywalić? Z chęcią zobaczę wasze pomysły na ukatrupienie tego buca. Dajcie ponieść się wyobraźni i do zobaczenia za tydzień!

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 3

6 komentarzy:

  1. Fajnie się czyta waszą analizę, oby tak dalej !

    NPU RIOT 06 4238

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i zapraszamy do czytania następnych analiz!

      Usuń
  2. Już od pierwszego rozdziału zaczęłam porównywać Celinkę z moją Res. Podstawiłam sobie Res z paru etapów jej życia w miejsce Celi i wynik był w sumie podobny - jasne, byłaby wściekła, może nawet poświęciłaby jedną myśl temu, jak kiepsko wygląda, raczej jako część rozmyślań o tym, jak nisko upadła. Ale na pewno nie pyskowałaby, tylko zachowywała grzecznie, czekając, co wyniknie i czy nie aby szansa na ucieczkę lub uniewinnienie.
    A cała niewola Celi to jakiś żart. Jeśli chcieli ją ukarać, to lepsza byłaby mała cela, solidne łańcuchy i jakaś kombinacja przypiekań, głodówek, może jakieś chłosty czy podwieszanie... Albo szkoła Ramsaya dawniej Snowa, a dziś Boltona, czy to ta bardziej enigmatyczna z książki, czy doskonale nam znana z serialu. Ale nie to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maas ma ten problem, że chce dać swoim bohaterom dramatyczne przeżycia, ale bez szkody na ich zdrowiu, a już nie daj Boże, na wyglądzie. Szczególnie widoczne będzie to pod koniec książki, gdzie jakakolwiek anatomia zostanie spektakularnie olana. Zresztą słusznie zauważyłaś, że już sama niewola Celinki w kopalni to ponury żart, dalej będzie już tylko lepiej (to znaczy gorzej).

      Usuń
    2. Na wyglądzie to jedno, jeszcze da się wybaczyć (choć do tego miło byłoby chociaż magię wykorzystać), jak dla mnie gorsze jest olewanie psychologii, a tu ewidentnie ma to miejsce. Niestety, jak się znęcamy nad bohaterem, to potem trzeba trochę podziałać z traumą, walką z nią i takimi wątkami, a nie od razu przeskakiwać do romansu.

      Usuń
    3. Przykre jest, jak bardzo zmarnowano tu potencjał na wewnętrzne konflikty zachodzące w bohaterce, co nadałoby książce niewymuszonego dramatyzmu. W tym czasie u Celinki jedyną formą traumy są okazjonalne koszmary i "głębokie" rozmowy z jednym z potencjalnych truloffów, co robi z niej jeszcze większą Mary Sue.

      Usuń