wtorek, 18 lutego 2020

SZKLANY TRON – ROZDZIAŁ 20


Z początku [Celaena] miała ochotę przeprosić Chaola za to, że ćwiczyła walkę z Nehemią, ale jego zachowanie… Dziewczyna przemierzyła swoje komnaty. Przecież kapitan z pewnością miał na głowie ważniejsze sprawy niż pilnowanie najsłynniejszej kryminalistki na świecie, prawda? Nie lubiła zachowywać się tak egoistycznie, ale Chaol nie zasłużył sobie na nic lepszego.
Eeeeeeeee, co? Przed chwilą pomyślałaś o sobie jako o największej kryminalistce na świecie i że tobą powinien się zajmować, by potem określić siebie jako nieegoistkę?
I znowu podkreślam, ale dalej Chaol nie zasłużył aż na tak złe traktowanie, rozkapryszony gówniarzu.
Niepotrzebnie wspomniała o tamtych porannych nudnościach. Zrobiła z siebie kompletną idiotkę. Ponadto obrzuciła go dziesiątkami inwektyw.
Wow, szanuję za takie momenty refleksji.
Nie lubię argumentu „inni mają gorzej”, ale naprawdę, nie tylko ty tu cierpisz, więc nie narzekaj ciągle!
 Ufał jej czy ją nienawidził? Spojrzała na swoje dłonie i nagle uświadomiła sobie, iż wykręciła je tak mocno, że jej palce całkiem poczerwieniały. Jak to się stało, że jeszcze kilka tygodni temu była owianą złą sławą więźniarką osadzoną w Endovier, a teraz zmagała się z takimi rozterkami?
Ja też to średnio rozumiem. Osobiście dziwi mnie także to, że wcześniej kreowano ją na największego koksa w kopalni, co kondycją przewyższa nawet silnych mężczyzn, by potem osłabić znacznie jej moc w dobrych warunkach pałacowych. Można zrzucać niby na lenistwo, ale w końcu Celinka ma o co walczyć.
Miała przecież większe zmartwienia na głowie, jak choćby jutrzejszą Próbę. No i był jeszcze ów zabity Pożeracz Oczu.
Tak przypominamy, bo pewnie z nudów nam posnęliście. Wiecie, że ta książka jest o turnieju i ma morderstwo w tle?  
Celaena zdążyła już pomajstrować przy zawiasach, które skrzypiały teraz głośno za każdym razem, gdy otwierała drzwi. Gdyby ktoś wszedł, wiedziałaby o tym od razu. Wbiła też garść skradzionych igieł do szycia w kostkę mydła, tworząc zaimprowizowaną pułapkę. Zawsze to coś, tym bardziej, jeśli grasujący w pałacu morderca zapragnął krwi kolejnego uczestnika turnieju.
Szanuję za zachowanie instynktu samozachowawczego i podziwiam, że skrzypiące drzwi nie będą wyprowadzać Celinki z równowagi (tylko czy inni w pałacu nie zdenerwują się i nie będą chcieli ich naoliwić?). Ale czy zły morderca nie wpadnie na to,  że zawiasy nie będą w najlepszym stanie, szczególnie, kiedy bohaterka będzie ciągle otwierać drzwi?
Celinka wchodzi do bawialni.
Niespodziewanie jej wzrok padł na fortepian. To, że kiedyś sporo grywała, było ogromnym niedopowiedzeniem. Uwielbiała grać, wprost przepadała za muzyką i dźwiękami, które leczyły rany i czyniły niemożliwe możliwym.
Czy jest coś, czego ona nie lubi robić tak z hobby i nie jest w tym przy okazji dobra?
Obawiam się, że nie.
Swego czasu była dobrą pianistką, może nawet lepszą, niż sama sądziła. Arobynn Hamel zawsze kazał jej grać dla siebie, gdy się spotykali.
O, to Arobynn pozwalał marnować czas na naukę bezużytecznej dla zabójcy czynności? GDZIE TEN MORDERCZY TRENING.
Zastanawiała się, czy jej mentor wiedział, że wydostała się z kopalni. Czy pomógłby jej się uwolnić, gdyby miał tę świadomość? Wciąż nie była gotowa zmierzyć się z największą zagadką swego życia – nadal nie wiedziała, kto mógł ją zdradzić. Dni poprzedzające aresztowanie pamiętała jak przez mgłę. W ciągu chaotycznych, niejasnych dwóch tygodni straciła Sama, wolność oraz ogromną cząstkę siebie.
Ale czemu zapomniała coś tak ważnego? Amnezja czy co? Nikt nie musiał ją zdradzać.
Autorka próbuje kreować suspens. Tyle, że trochę nie najlepiej jej to wychodzi.
Sam. Co on by o tym wszystkim pomyślał? Gdyby nadal żył w chwili jej aresztowania, z pewnością wydostałby ją z królewskich lochów, zanim władca w ogóle dowiedziałby się o jej uwięzieniu. Sęk w tym, że Sam również został zdradzony. Bywały chwile, gdy tęsknota za nim bolała Celaenę tak bardzo, że nie mogła złapać tchu.
Wiecie, co jest dziwne? Że o tym, że protagonistka miała wcześniej kochanka, dowiadujemy się po prawie dwustu stronach książki, a przy okazji autorka próbuje nam wmówić, że była to ważna osoba dla Celinki. Nie wiem po co ten zabieg, kiedy od początku powieści hintowany jest trójkąt miłosny z zupełnie innymi mężczyznami. By dodać kolejnej traumy protagonistce czy chodzi o słabe wodzenie czytelnika za nos, że Celinka nie wybierze żadnego? Na dodatek samo (teoretycznie) bolesne wspomnienie wywołuje u czytelnika wyłącznie reakcję: „Aha spoko, ale co to zmienia?”.
Każde uderzenie palca wyzwalało nowe nuty, z początku niepewne, ale coraz mocniejsze i wyraźniejsze w miarę, jak w muzyce dochodziły do głosu emocje. Fragment, który grała, był smutny, ale oczyszczał jej duszę. Ze zdumieniem odkrywała, że jej palce wciąż pamiętają tę melodię i że po roku niewolnictwa i ciemności muzyka wciąż żyła w jej sercu. Czuła, że gdzieś w tej melodii kryje się Sam. Wkrótce zapomniała o upływie czasu. Gdy jeden utwór dobiegał końca, zaczynała grać kolejny, przekazując to, czego nie mogła wypowiedzieć słowami; otwierała stare rany, grała i grała bez końca, aż muzyka wybaczyła jej i ocaliła ją.
Wszystko pięknie, to byłby dobry opis, gdyby:
1)           Bohaterka nie spędziła kupy czasu w kopalni, gdzie powinna stracić nie tylko kondycję, ale i lata treningu na instrumencie. W końcu o tym też można zapomnieć, jeśli zaniedbamy taką umiejętność.
2)             O Samie dowiedzielibyśmy się znacznie wcześniej i było widać, że Celinka darzyła go uczuciami. Przez to scena wydaje się wyłącznie fillerem, a nie wzruszającym wspomnieniem dawnej miłości. Rozumiem, że Maas chciała stopniowo odkrywać naszą bohaterkę, ale tutaj wyszło wyjątkowo nienaturalnie i niezgrabnie.
Przeskok!
Dorian stał oparty o futrynę, oczarowany muzyką. Celaena, zwrócona do niego plecami, grała już od dłuższego czasu. Zastanawiał się, czy go w ogóle zauważyła, i czy kiedyś skończy. Nie miałby nic przeciwko, gdyby zechciała grać tak przez całą wieczność. Przyszedł tu, chcąc zawstydzić i ponownie wprawić w zakłopotanie arogancką zabójczynię, a tymczasem zastał młodą kobietę, która wyrażała poprzez muzykę swoje najgłębiej skrywane tajemnice.
Dorian jest taką ciotą, że nie potrafi być bucem dla wrednej dziewczyny, która jest ładna, nawet jeśli wpadnie na taki pomysł.
Royal pussy: 24

Pomimo faktu, że ponoć Celinka jest taką świetną zabójczynią i do tego obawia się o swoje życie, bohaterka zauważa Doriana dopiero wtedy, kiedy ten siada obok niej.
– Co tu robisz? – spytała i zerknęła na drzwi. Czy naprawdę chciała przed momentem wziąć do ręki kij i zdzielić go nim z całej siły?
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 21
– Przyszedłem sam – odpowiedział książę z uśmiechem. – Chaola nie ma, jeśli o to ci chodzi. Przepraszam, że ci przeszkodziłem. – Ku jego zdziwieniu Celaena oblała się rumieńcem. Nie spodziewał się tak ludzkich emocji u Zabójczyni Adarlanu. Być może wciąż miał szansę wprawić ją w zakłopotanie, tak jak planował. – Grałaś jednak tak pięknie, że...
Beta orbiterze, mam złą wiadomość – kolejny punkt w kategorii za łaszczenie się i za kolejnego faila w misji „zdominuję ją”.
Royal pussy: 25
Chociaż Celinka też zachowuje się jak czternastoletni płód.
– Dobrze już, dobrze – rzuciła dziewczyna i ruszyła w stronę jednego z krzeseł. Książę stanął jej na drodze. Celaena była zaskakująco niska. Zerknął na jej ciało oraz krągłości, kuszące mimo niskiego wzrostu.
Co ma wzrost do tego czy ktoś jest thicc? W sensie, czemu on ma umniejszać seksowności krągłej dziewczyny? Okej, może to jakieś osobiste preferencje księcia, że woli wysokie, ale można być sexy thicc niewiastą bez względu na wzrost, serio.
Z ciekawości zerknęłam na wiki Szklanego tronu i znalazłam informację o gabarytach Celinki. Wynika z niej, że bohaterka ma od stu siedemdziesięciu trzech do nawet stu siedemdziesięciu sześciu centymetrów wzrostu. Więc nie, nie jest niska, a przynajmniej nie przy Dorianie, który według wiki mierzy sto osiemdziesiąt dwa centymetry wzrostu. W świetle tych informacji powyższy fragment nie ma żadnego sensu.
Inna sprawa, że ten opis dodaje więcej niezręczności do relacji, bo to tylko podkreśla obraz związku polegającego wyłącznie na ślinieniu się do siebie.
 – Co ty tu robisz? – powtórzyła pytanie.
Dorian obdarzył ją łobuzerskim uśmiechem.
– Przecież umówiliśmy się na wieczór. Nie pamiętasz?
– Myślałam, że to żart.
Facet ewidentnie jest tobą zafascynowany, pozwala ci na wszystko, nawet na to, na co nie powinien. Nie dziw się, że będzie chciał skorzystać z każdej okazji, by się spotkać. Dorian ma lekkie podejście do życia, ale wyżej ceni biust naszej zabójczyni.
– Jestem następcą tronu Adarlanu – rzekł Dorian i opadł na krzesło przy kominku. – Ja nigdy nie żartuję.
Śmiem wątpić. Na razie przez całą książkę pokazałeś, że obowiązki władcy masz w głębokim poważaniu i potrafisz się śmiać nawet z poważnych spraw jak turniej czy fałszywa tożsamość twojej kandydatki.
– Czy w ogóle wolno ci tu przebywać?
– Czy wolno? Pozwól, że ci powtórzę. Jestem księciem. Mogę robić to, co mi się żywnie podoba.
Na przykład strzelać fochy, kiedy przychodzi do wyboru żony.
– Tak, ale ja jestem Zabójczynią Adarlanu.
Taaa, wiemy… Wiemy też, że jesteś tak w beznadziejnej formie, że ciągle rzygasz przy bieganiu. Nie stanowisz już większego wyzwania.
Wiedziała, że trudno będzie go nauczyć należytego respektu. Nie wystraszyłby się nawet, gdyby złapała za kij bilardowy i przebiła go na wylot.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 22
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony Dorian jest głupkiem, który jeszcze bardziej jak Celinka nie poważa zagrożenia i główna bohaterka słusznie zauważyła, że z tej głupoty jest zbyt pewny siebie. Z drugiej Dorian nie ma absolutnie żadnego powodu, by poważać przestępcę, którego lata świetności dawno minęły.
– Kunszt, z jakim grasz, sugeruje, że jesteś nie tylko zabójczynią.
– Co masz na myśli?
– Cóż – powiedział, próbując nie utonąć w jej dziwnych, pięknych oczach. – Nie wydaje mi się, żeby ktoś, kto gra tak pięknie, mógł być tylko i wyłącznie przestępcą. Wygląda na to, że masz duszę – zadrwił.
– Oczywiście, że mam duszę. Każdy ją ma.
Może to drwina, a może to kiepski podryw. Dorian nie miał prawa tego znać, ale w popkulturze częstym motywem są mordercy lubujący się w elitarnej sztuce, co podkreśla, że są ponad społeczeństwem. To w żaden sposób nie decyduje o tym czy ktoś ma w sobie jakieś uczucia.
Nie chcę wejść w śliski grunt teologii, ale odpowiedź Celinki sugeruje, że dusza to nie jest jakieś określenie wyższych wartości, zachowanie godności i tym podobne, ale coś, co każdy ma (patrząc na to jak gardzi przestępcami czy królem, to trudno uznać, że uważa, że każdy człowiek jest z natury dobry). Czy w tym świecie jest religia uznająca dusze? Jakie mają podejście do dusz? Wierzą w reinkarnację? Na te pytania nie znajdziemy odpowiedzi, bo autorka nie raczyła nakreślić religii w swoim świecie, tylko czasem nawiąże do tradycji judeochrześcijańskiej. Słabo. Może Celinka tak rzuciła na odczepnego, ale i tak nie zmienia to faktu, że szkoda, iż nie rozwinięto tego wątku.
Światek z kart: 4
Nadal była zarumieniona. Czyżby wprawił ją w dyskomfort? Zwalczył uśmiech. Nie spodziewał się, że ta zabawa sprawi mu aż tyle przyjemności.
A dobra, jednak Dorian zwalczył tendencje do bycia cipeuszem i stał się po prostu rozkapryszonym dzieckiem, co traktuje każdą rzecz jak zabawę. Nie wiem, co jest gorsze.
– Czy podobały ci się książki?
– Są bardzo ciekawe – powiedziała szybko. – Wręcz wspaniałe.
– Cieszę się – odparł. Ich spojrzenia spotkały się i Celaena prędko stanęła za oparciem krzesła. Gdyby nie znał prawdy, gotów byłby pomyśleć, że to on jest zabójcą, a nie ona.
Wiem, że ona się rumieni na każde jego słowo, ale niech sobie nie schlebia, bo każdy wie, że Dorian to mameja.
– Jak idzie trening? Czy któryś z rywali ci dokucza?
Nie wiem jaki był oryginał, bo może brzmiało to bardziej neutralnie, ale słowo „dokuczał” pasuje do rozmowy rodzica z dzieckiem na temat szkoły.
Aż sobie wyobraziłam zapłakaną Celinkę, która skarży się na Caina: „bo on zawsze ma najlepsze wyniki na Próbach i do tego się ze mnie śmieje! Porozmawiaj z Brullem, niech go usadzi w oślej ławce!”.
Celinka odpowiada, że trening idzie dobrze, a po zabójstwie Svena nikt już nie będzie jej „dokuczał”. Potem nagle pyta:
– Czy to Chaol kazał zabić Svena?
– Nie – odparł Dorian. – Mój ojciec przykazał strażnikom, aby bez litości strzelali do każdego, kto będzie próbował uciec. Nie sądzę, aby Chaol był w stanie w ogóle wydać taki rozkaz – dodał, nie wiedząc, po co to mówi, ale chłód w jej spojrzeniu, który wyprowadzał go z równowagi, wreszcie zaczął ustępować.
Nie wiem czy to próba wybielenia Chaola, żeby Celinka wreszcie nie sprawiała mu kłopotów, czy podkreślenie, że kapitan jest ciotą, ale wiecie co? Bromance Doriana z Chaolem mnie bardziej intryguje niż trójkąt miłosny. Ich relacja jest specyficzna, niejednoznaczna i człowiek chce dowiedzieć się na jej temat więcej.
– A skoro już o tym mowa, jak się dogadujesz z Chaolem? – rzucił swobodnym tonem, widząc, że dziewczyna nie kwapi się, aby podjąć rozmowę.
Oczywiście było to całkiem niewinne pytanie.
Celaena wzruszyła ramionami. Książę złapał się na tym, że usiłuje odnaleźć prawdziwe znaczenie tego gestu. Odpędził od siebie te myśli.
– W porządku – powiedziała. – Myślę, że mnie nienawidzi, ale nie dziwię mu się.
– Skąd ten wniosek? – spytał Dorian. Z jakiegoś powodu nie miał ochoty zaprzeczać.
– Ponieważ jestem zabójczynią, a on kapitanem Gwardii, upokorzonym tym, że musi niańczyć kandydatkę na rzekomą Obrończynię Króla.
Dobra, wiemy, że Dorian próbuje wybadać grunt, czy to on jest lepszym wyborem niż Chaol, ale mnie wkurza dalej ta sama rzecz – dlaczego Celinka sobie ubzdurała, że Chaol jej nienawidzi? Odebrałam go raczej jako neutralnego, co musi wypełniać obowiązki. Kolejne sztuczne zwodzenie czytelnika za nos?
Związek bez sztucznych dram się nie obejdzie. Nie czytałaś After?
Dorian pyta Celinkę, czy przeszkadza jej nienawiść Chaola.
– A kto chce, aby go nienawidzono? Tak naprawdę wolę, aby mnie nienawidzono, niż ignorowano, ale nie ma to większego znaczenia.
Nie zabrzmiało to przekonująco.
ABORT MISSION MISSION FAIL
Kiedy nie umiesz subtelnie zadawać pytań.
– Czujesz się samotna? – wyrwało mu się.
– Samotna? – Celaena pokręciła głową i wreszcie usiadła. Książę walczył z pokusą, aby wyciągnąć rękę i przekonać się, czy włosy dziewczyny w istocie są tak jedwabiste, jak wyglądają. - Nie. Potrafię dać sobie radę sama, o ile mam co czytać.
Dorian spojrzał w ogień, usiłując nie myśleć o tym, gdzie była zaledwie kilka tygodni wcześniej i jaką samotność tam znosiła. W Endovier z pewnością nie było książek.
No shit, Sherlock.
– Tak czy owak spędzanie czasu we własnym towarzystwie nie zawsze należy do przyjemności.
*książkara mode on*
Rozumiem, że nasza zabójczyni jest przyzwyczajona do samotności ze względu na swój fach i los, ale nawet ja, aspołeczny introwertyk, po takim długim samotnym pobycie w kopalni chciałabym się odezwać do kogokolwiek, a na razie Celinka nie miała zbyt wielu okazji do zwykłych, dłuższych pogawędek. I żadna książka by tego nie wynagrodziła.
– A co ty byś zrobił na moim miejscu, co? – Celaena roześmiała się. – Wolałabym, żeby nie uważano mnie za jedną z twoich kochanek!
Dobra, tu jest sugestia, że Celinka unika rozmowy z Dorianem, bo nie chce plotek. Rozumiem po części jej obawy (ale ich wyjaśnienie będzie niezłą komedią), bo nie chce się wybijać na tle innych zawodników czy przyciągać gniewu dziewczyn zakochanych w księciu. Jednak masz chociażby takiego Chaola, który z tobą pogada i jest miły, jeśli nie zachowujesz się karygodnie. Na dodatek niedawno zyskałaś nową przyjaciółkę, chociaż ona akurat jest niewygodna ze względu na kontakty z buntownikami.
– A co w tym złego?
– Otacza mnie ponura sława zabójczyni. Nie mam ochoty, aby przylgnęła do mnie opinia tej, która ogrzewa ci łóżko. – Książę aż zakaszlał, ale Celaena ciągnęła dalej: – Mam ci to szerzej objaśnić czy wystarczy, jak powiem, że nie przyjmuję klejnotów i błyskotek w zamian za uczucie?
X KURWA D
Już wcześniej z Laptopcjuszem objaśniałyśmy, że ta sława zabójcy nie ma absolutnie żadnego sensu, a nawet przeszkadza w sprawie. Biorąc jeszcze pod uwagę tragiczną sprawność fizyczną protagonistki, to ja bym wolała nie wspominać o tym, że kiedyś było się tym najlepszym. Wiemy, że Celinka ma na tym punkcie bzika, ale to już jest przesada. Na dodatek dziewczyna chyba zapomniała, że ma fałszywą tożsamość i poza paroma osobami nikt nie wie, że wcześniej była znanym bandytą.
Inna sprawa, że patrząc na fascynację Doriana, na miejscu Celinki wykorzystałabym ten fakt i weszłabym z nim w sekretny romans dla własnych korzyści. Tym bardziej, że jej się podoba. Och, ale protagonistka jest taka dumna, że nie chce się bawić w sponsoring, bo to jej uwłacza.
Dorian parsknął.
– Nie mam zamiaru dyskutować o moralności z zabójczynią. Ty przecież zabijasz za pieniądze. Już o tym zapomniałaś?
Pierwszy raz mam ochotę odjąć punkt w kategorii „Royal pussy”. Wreszcie Dorian zaczął inspirować się Chaolem i zwrócił uwagę na głupotę Celinki. To akurat jest zabawne, że w slut-shaming (nie, to nie jest własna moralność, dziewczyna mówi o romansie na zasadzie „ja nie będę taka jak inne dziewczyny”) bawi się osoba o tak niskiej reputacji i śliniąca się do dwóch mężczyzn tylko ze wzgląd na ich wygląd.
W jej oczach błysnęła stal. Wskazała mu drzwi.
– Możesz odejść.
FOCH! Ale przecież ty lubisz jak ktoś podkreśla twoją sławę zabójczyni, więc o co ci teraz chodzi?
– Ty każesz mi odejść? – Dorian był tak zdumiony, że nie wiedział, czy się roześmiać, czy ją zganić.
– Czy mam wezwać Chaola, żeby sprawdzić, co on o tym myśli? – Dziewczyna założyła ramiona na piersi, świadoma, że wygrała to starcie. Być może również doszła do wniosku, że wodzenie księcia za nos sprawia jej mnóstwo przyjemności.
Po czym stwierdziłaś, że wygrałaś starcie? To akurat ty chcesz wygonić księcia z pokoju za to, że dotknął czułego punktu. Hmmmmmm.
Nie wiedziałam, że ich relacja to jakaś walka. Ok…
– A dlaczego miałbym zostać wyproszony z twojej komnaty tylko i wyłącznie dlatego, że powiedziałem ci prawdę? Chwilę wcześniej o mały włos nazwałabyś mnie dziwkarzem! – mówił Dorian.
Dorian jest pierwszą osobą, która jedzie po Celince za slut-shaming. To jest cudowne, czemu on nie może być taki przez cały czas? Wolałabym charakterystycznego lovelasa z wolnym podejściem do miłości w stylu Dona Lotario z The Sims 2 niż Maxona vol.2.
– Opowiedz mi o swoim życiu. Chciałbym się dowiedzieć, jak się nauczyłaś tak dobrze grać na fortepianie. No i jak się nazywał ten utwór. Był tak przejmująco smutny. Myślałaś o swoim sekretnym kochanku? – Mrugnął do niej.
– Ćwiczyłam – powiedziała Celaena, a potem wstała i podeszła do drzwi. – I tak – parsknęła po drodze – myślałam o swoim ukochanym.
A to po to była postać Sama? Żeby mieli się o co posprzeczać?
– Jesteś dziś strasznie opryskliwa – rzekł Dorian i ruszył w ślad za nią.
Obawiam się Dorianie, że ona już tak ma.
– No i nie masz chyba takiej ochoty na pogawędkę jak dziś po południu.
– Nie jestem żadnym osobliwym przedmiotem, na który możesz gapić się do woli! – Celaena parsknęła i podeszła bliżej. – Nie jestem rekwizytem karnawałowym i nie mam najmniejszego zamiaru pomóc ci w zaspokajaniu potrzeby ekscytujących przygód. A nie wątpię, że to właśnie z tego powodu wybrałeś mnie do turnieju!
Masz rację, że on traktuje cię jak zabawkę, ale przypominam, że sama czujesz do niego miętę bez powodu.
No jak to bez powodu? Przecież Dorian ma takie piękne, szafirowe oczy, zapomniałaś?
– Co takiego? – wykrztusił.
Dziewczyna przeszła obok niego i opadła na fotel. Dorian ucieszył się w duchu, że przynajmniej nie chce wyjść.
– Czy ty naprawdę sądzisz, że nie wiem, po co tu przyszedłeś? Do licha, przecież dałeś mi Koronę bohatera do przeczytania. Dobrze wiem, co to oznacza. Masz głowę pełną marzeń i tęsknisz za przygodami!
Czytam sobie książkę o trzeciej krucjacie. Oznacza to, że będę chciała ruszyć z bronią do Ziemi Świętej, by wyzwolić ją od muzułmanów?
W takim razie DEUS VULT AVE MARIA!
(Taka ciekawostka – według Michaela Haaga ta formuła była dodana po latach, bo pierwsza krucjata była bardziej z pragmatycznych względów i nie ociekała fanatyzmem religijnym, na dodatek nie można znaleźć jej w kronikach pisarzy, którzy żyli w czasie krucjaty czy no żyli, gdy od  niej zleciało wiele lat. Polecam jego książkę o upadku zakonu templariuszy.)
– Nie wydaje mi się, abyś stanowiła przygodę – mruknął.
– Tak? Czyli mam wierzyć w to, że zamek królewski jest miejscem tak zabawnym i zajmującym, że obecność adarlańskiej zabójczyni nie jest żadną atrakcją? Że ktoś taki jak ja nie zainteresuje księcia, który jest skazany na atrakcje dworskie przez resztę życia? Sam turniej wskazuje na to, że desperacko szukacie rozrywek. Daj spokój, Dorian. Wystarczy mi, że jestem do dyspozycji twego ojca. Nie mam zamiaru stać się błaznem jego syna.
Jedynie co, to stanowisz niebezpieczeństwo, a nie rozrywkę. Sam turniej jest prowadzony w zamkniętym środowisku i dwór nie ma o nim pojęcia, więc trudno mówić tu o dostarczaniu zabawy całemu pałacu. Wydaje mi się też, że sami wtajemniczeni traktują turniej jak konieczność. Domyślam się, że Celince chodziło o to, że Dorian wiecznie znudzony życiem szukał adrenaliny, ale naprawdę nie schlebiaj sobie, bo mógł wybrać innego zabójcę. Albo zainteresować się pewną księżniczką buntowników.
Tym razem to on powinien się zarumienić. Czy ktoś kiedyś zrugał go tak bardzo? Może czasem robili to rodzice albo nauczyciele, ale z pewnością nie młode dziewczyny.
Hehehehehe, siła macicy pokonała złego cipeusza!
– Czy ty wiesz, z kim rozmawiasz?
– Mój drogi książę – odparła Celaena ironicznie, oglądając swe paznokcie. – Jesteś sam w moich apartamentach. Drzwi na korytarz są daleko stąd. Mogę mówić, co mi się żywnie podoba.
Dorian wybuchnął śmiechem. Dziewczyna rozparła się na fotelu, przechyliła głowę i przyglądała mu się uważnie. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, przez co jej niebieskie oczy wydawały się iskrzyć jeszcze bardziej.
Z nimi to jak z dziećmi, muszą co chwilę udowadniać kto jest bardziej c00l. Prawda jest taka, że jakbyś zabiła księcia, to byś srogo oberwała i nie sądzę, że udałoby ci się zwiać.
Jeśli jeszcze raz będę musiała czytać o rumieńcach albo przygryzaniu wargi, to przysięgam, że wrzucę swój egzemplarz Szklanego tronu do kominka.
„Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, co bym z nią zrobił, gdyby nie była zabójczynią?”  pomyślał książę.



Nie chcę kierować się stereotypami, ale to wygląda jakby Dorian próbował się dowartościować, bo nie jest samcem alfa.
Dorian żegna się z zabójczynią, ale zanim wychodzi, pyta:
Ów tajemniczy ukochany… On nie mieszka w tym zamku, prawda?
Subtelne jak uderzenie z sierpowego.
Światło w oczach dziewczyny zgasło i Dorian od razu uświadomił sobie, że powiedział coś niestosownego.
– Dobranoc – odparła nieco chłodno. Książę pokręcił głową.
– Słuchaj, nie chciałem…
Nie lubię Doriana, ale w tym momencie nie widzę powodów, by czuł się winny. Powiedział jej tylko to, co sama chciała usłyszeć (Celinka przecież kocha swoją sławę zabójczyni), próbował się bronić przed łatką bawidamka i na dodatek próbował jej schlebiać. Może był nieco sarkastyczny, ale wyjątkowo to w tym momencie Dorian jest dla mnie tym bardziej ogarniętym. Nie miał prawa przecież wiedzieć o jej byłym.
– Miał na imię Sam – powiedziała zamyślona, nadal patrząc w ogień.
„Miał?”.
– Co się stało?
Celaena spojrzała na niego i uśmiechnęła się ze smutkiem.
– Nie żyje.
– Kiedy to się stało? – spytał. Żałował teraz swojego zachowania. Gdyby tylko wiedział, nigdy nie rzekłby ani słowa, nigdy nie przyszłoby mu nawet do głowy, aby się z niej naigrywać!
– Trzynaście miesięcy temu – powiedziała stłumionym głosem.
Na jej twarzy pojawił się ból, tak prawdziwy i niezmierzony, że książę poczuł ucisk w żołądku.
– Przykro mi – szepnął.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, jakby chciała w ten sposób uśmierzyć ból w swoich oczach, lśniących w blasku ognia.
– Mnie też – powiedziała i odwróciła się w stronę kominka.
Tak jak myślałam, Sam pojawia się tylko, by relacja miłosna się jakoś rozwinęła. Tani chwyt, ale przecież Maas nie chce się pisać ciekawych dialogów.
 Dorian wiedział, że tym razem ich rozmowa naprawdę dobiegła końca. Odkaszlnął i rzucił:
– Życzę ci powodzenia na jutrzejszej Próbie.
Szybko zamknięto temat. Chociaż pewnie na jego miejscu zrobiłabym podobnie, bo jak pocieszyć osobę, którą ledwo się zna? Przy tym Dorian jako romantyk poczuł, że jego amory nie będą doceniane.
ugo nie mógł zapomnieć przejmująco smutnej muzyki, która rozbrzmiewała w jego umyśle nawet po tym, jak spalił listę kandydatek na żonę i położył się z książką do łóżka. Melodia towarzyszyła mu jeszcze w chwili, gdy wreszcie ogarnął go sen.
aku płaku. Nie wierzę, że przez jakąś smutną muzyczkę Dorian odrzuca wszelkie inne opcje i oddaje serce dziewczynie, która dalej kocha kogoś innego.
Czas na drobne podsumowanie. Wiecie, co jest najbardziej rozsierdzające w tej książce? Pogodziłam się z tym, że nie ma tutaj żadnej akcji, a turniej to farsa. Pogodziłam się z tym, że świat przedstawiony jest pisany na kolanie i nie mamy do czynienia z dobrą fantastyką. Jednak autorka nawet nie radzi sobie z wątkiem dominującym w tej powieści – romansem. Ten rozdział idealnie to uwypuklił. Minęło dwieście stron książki, od początku Maas próbuje nam hintować trójkąt miłosny, a mam wrażenie, że bohaterowie dalej się w ogóle nie znają. Ba, nawet bardziej czuć, że oni siebie nienawidzą i nic ich nie łączy. Nie uświadczymy ciekawych dialogów, a jedynie co popycha relacje to wepchnięte na siłę, nienaturalne wyznania na temat swojej przeszłości wyolbrzymione do statusu „trałmy”. Pomiędzy bohaterami nie czuć żadnej chemii, nawet zwykłego pożądania, a jedynie co nam przypomina, że mamy im kibicować, to powtarzanie opisów wyglądu. Emocje jak na grzybobraniu. Nie mam żadnej chęci dowiedzieć się, z kim skończy nasza główna bohaterka.
ż, przynajmniej nie będziemy walczyć jak fanki Zmierzchu o to, który truloff bardziej zasługuje na protagonistkę, bo obaj zasługują na kogoś dużo lepszego. Niemniej sam fakt, że ja, fanka wątków romantycznych, nie dbam zupełnie o cały ten trójkąt, zasługuje na karę. Drodzy czytelnicy, przywitajcie nową kategorię w naszej analizie:
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 1
Nazwa poza nawiązaniem do piosenki Zenona Martyniuka idealnie wyraża zupełną olewkę ze strony Doriana i Chaola w kontekście profesji Celinki. W końcu kogo by obchodził fakt, że dziewczyna mordowała na zlecenie, skoro jest taka ładna i tyle wycierpiała?
PS: przepraszam za opóźnienie w publikacji analizy, ale przez powrót na studia zupełnie wyleciało mi to z głowy. Postaram się więcej nie dopuścić do podobnej sytuacji.

Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 22
Royal pussy: 25
If your’e evil and you know it clap your hands: 27
Nowe szaty zabójczyni: 16
Światek z kart: 4
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 1

2 komentarze:

  1. Dorian jest dla mnie postacią, która totalnie, zupełnie się nie klei, a jednocześnie go nie znoszę. Niby taki lowelas, ale nie potrafię sobie przypomnieć momentu, gdy podrywałby kogokolwiek innego niż Celinka. Męczą mnie zwykle badboye i nie mam nic przeciwko łagodniejszym postaciom męskim, ale Dorian to totalnie beznadziejny przypadek kolesia, który chciałby być bucowaty i niektóre jego myśli są wręcz creepy "Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, co bym z nią zrobił, gdyby nie była zabójczynią" - nie, ja nie chcę wiedzieć...
    A przeszłość Celinki powinna być jej traumą, problem w tym, że pojawia się tylko wtedy, gdy autorce się przypomni, co właściwie przeszła jej postać. A poza tym tego zupełnie nie widać w charakterze Celinki. Choćby niektóre cechy bycia "relatable" dałoby się fajnie obronić, gdyby ten cukier do owsianki i ładne ubrania z warunkami, jakie miała bohaterka w kopalni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby na początku było pokazane, że Dorian mruga do służących czy moment, kiedy ojciec ruga go za domniemane romanse z wieśniaczkami, jednak jego sława podrywacza jest ukazana głównie na zasadzie "tell", a nie "show". Poza tym jednak ani jego myśli, ani czyny nie świadczą o tym, że ma rozwinięte życie uczuciowe. Ba!, wiele razy zdarza mu się zachować zupełnie nietaktownie.
      "Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, co bym z nią zrobił, gdyby nie była zabójczynią" - ja również nie chcę tego wiedzieć. Dorian balansuje pomiędzy byciem mameją a zupełnym creepem, co w moich oczach czyni go jednym z najgorszych LI, o jakich kiedykolwiek czytałam.
      Twoja uwaga o przeszłości Celinki również jest bardzo trafna. Maas po prostu nie powinna porywać się na pisanie o postaciach z trudną przeszłością, bo zwyczajnie tego nie potrafi.

      Usuń