niedziela, 23 lutego 2020

SZKLANY TRON – ROZDZIAŁ 21 I 22


Rozdział 21
Rozdział dwudziesty pierwszy zaczyna się w trakcie trwania drugiej Próby. Tym razem uczestnicy wspinają się po kamiennej ścianie zamku. Podobna konkurencja przemawia do mnie bardziej niż strzelanie do nieruchomych celów, w końcu, aby dostać się do domu ofiary, przyszły Obrońca króla może będzie zmuszony do podobnych wyczynów.
Celinka wspina się i przy okazji rozmyśla.
Jeden z kandydatów nie pojawił się na Próbie i nawet jego ochrona nie miała pojęcia, co się z nim stało. Może udało mu się zbiec. Ucieczka z całą pewnością była lepszym pomysłem od tej idiotycznej Próby.
Jak już wspominałam, ta próba nie jest idiotyczna, ale sprawdza umiejętności, które rzeczywiście mogą się przydać asasynowi. Celinka pewnie narzeka, bo tym razem musi się wysilić, a nie stać i celować do nieruchomych tarczy z łuku.
Poza tym rozbawiło mnie określenie: „jeden z kandydatów”. Celinki nawet nie obchodzi zaginiony, więc czemu czytelnik miałby się przejąć jego nieobecnością?
Ach, no i podejrzenia o ucieczce nie są wcale głupie, bo, jak się później okaże, z zamku zbiec jest łatwo. Tak tylko mówię.
Celem wspinaczki jest jak najszybsze dotarcie do wysoko zawieszonej flagi. Ten, kto wespnie się najpóźniej, przegrywa. Jak dotąd, ku zdziwieniu Celinki, nikt nie spadł.
Uczestnicy zawodów mogli wykorzystywać liczne balkoniki, parapety i kraty. Celaena przesunęła się o kolejne centymetry, nie zważając na ból pleców. Spoglądanie w dół nie było dobrym pomysłem, choć Arobynn swego czasu kazał jej stać godzinami na skraju gzymsu Twierdzy Zabójców, aby przyzwyczaiła się do wysokości.
Nie przyszło mu może do głowy, że rzucając dziewczynę na głęboką wodę, tylko wywoła w niej głębszy strach? Im więcej czytam o tym trenerze, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że koleś nie ma pojęcia, jak powinno się uczyć. Faworyzował Celinkę, rozpuścił ją, przez co jest nadto pewna siebie i ignoruje konkurencję; zmusił ją, by złamała sobie rękę, mimo ryzyka, że ta może się źle zrosnąć, a teraz jeszcze dowiadujemy się, iż zamiast stopniowo przyzwyczajać dziewczynę do wysokości, kazał jej stać na gzymsie twierdzy. Nic, tylko dać mu order nauczyciela roku.
Maas naoglądała się Whiplash i myśli, że nauczyciel skurwiel to droga do sukcesu, ale nawet gościu z tamtego filmu był bardziej humanitarny.

Wspinaczce przewodzi – wielkie zaskoczenie – Cain, za nim uwija się Grób oraz Verin. Wysoko w stawce znajduje się też Nox i Pelor. Do dyspozycji uczestników były różne sprzęty, mające ułatwić im zadanie. Celinka wybrała puszkę smoły, którą wsmarowuje w dłonie i stopy.
Wiedziała, że obrała nieco trudniejszą trasę, ale było to łatwiejsze niż przepychanka z resztą rywali, którzy pięli się najkrótszą drogą do celu. Nie miała najmniejszej ochoty na to, aby Verin czy Grób zepchnęli ją na ziemię.
Tu Celinkę pochwalę, bo podobne rozwiązanie jest rozsądne i ogranicza ryzyko konfrontacji z innymi uczestnikami do minimum.
Wtem rozlega się krzyk!
Dziewczyna spojrzała w dół i ujrzała ciało Neda Clementa, mordercy zwanego Kosą, który spędził całe lata w obozie pracy w Calaculli, pokutując za swe zbrodnie.
Kolejny uczestnik do odhaczenia, o którym wiemy tyle, jak się nazywa i że był w obozie pracy. Cóż za emocje.
Celaenę przeszył dreszcz. Morderstwo Pożeracza Oczu dało wielu uczestnikom turnieju do myślenia, ale sponsorzy najwyraźniej nie przejmowali się tym, że Próba może zakończyć się źle dla jeszcze kilku z nich.
A czego się spodziewaliście, że będą za wami ronili łzy i mścili waszą śmierć? Jesteście przestępcami, których wynajęto tylko po to, żeby król mógł sobie spośród nich wybrać tego, który spełni najlepiej jego wymagania. Sponsorzy mają gdzieś czy przeżyjecie, czy nie.
Dalej mamy opis wspinaczki. Cain zarzuca linkę na szyję jednego z gargulców, a po nim to samo próbuję zrobić inni. Grobowi się nie udaje, ale Verinowi już tak.
Nox, który był następny w kolejce, chciał zrobić to samo, ale Grób obrzucił go przekleństwami. Młodzieniec zatrzymał się i uniósł dłonie w uspokajającym geście.
Skoro to są największe szumowiny z imperium, to chyba powinny mieć gdzieś zdanie innych i dbać tylko o to, by wypełnić swoje zadanie. Czemu ci wszyscy przestępcy są tacy pozbawieni jaj i nijacy? Największe „zbrodnie”, jakich się dopuszczają, to wyśmiewanie Celinki i Pelora.
Celinka wspina się dalej, bla, bla, nic ciekawego się nie dzieje, aż wtem…
Niespodziewanie usłyszała krzyk Noxa. Spojrzała w porę, aby ujrzeć, jak Grób spycha chłopaka z grzbietu gargulca.
No w końcu, coś się w tej Próbie dzieje! Dziękuję, Grobie, bo już zaczynałam usypiać. Przynajmniej ty z tej całej zgrai rzeczywiście jesteś zły, a nie tylko udajesz.
Nox uderza w ścianę.
Grób nie zamierzał jednak na tym poprzestać. Pochylił się, udając, że poprawia coś przy bucie, ale dziewczyna ujrzała błysk niewielkiego noża. Ukrycie broni przed strażnikami było wyczynem samym w sobie.
Czyżby Celinka właśnie przyznała, że jej rywal zrobił coś imponującego? Ten okropny, głupi zabójca, którym w ogóle nie ma co się przejmować?
No i punkcik dla Groba, który oszukuje w turnieju:
If you’re evil and you know it clap your hands: 28
Uwierzcie, wszelkie punkty przyznawane Grobowi nabiorą większego znaczenia, kiedy będziemy już omawiać drugą część.
Celinka próbuje ostrzec Noxa – nie, żeby co, ale powinnaś się wspinać, bo wszyscy rywale cię wyprzedzą – ale on jej nie słyszy z powodu wiatru. Poza nią nikt nie reaguje na całą sytuację.
Gdyby Nox zginął, pozbyliby się jednego konkurenta, a gdyby się wmieszali w spór, mogliby zostać zdyskwalifikowani. Dziewczyna wiedziała, że musi się piąć w górę, ale nie mogła oderwać oczu od sceny, której była świadkiem.
Z Celinką to zazwyczaj tak jest – wie, że powinna coś zrobić, ale jej uczucia/duma odbierają jej zdrowy rozsądek.
Grób dalej przecina linę Noxa, a Celinka decyduje się zaryzykować własnym życiem, żeby pomóc swojemu… No właśnie, komu? Jak dotąd Celinka rozmawiała z Noxem ze dwa razy i uczyła go rzucać nożami, więc to chyba za mało, żeby określić ich relację jako przyjacielską. Czemu więc dziewczyna ryzykuje własnym życiem, by pomóc prawie obcemu facetowi? Bo co, bo był dla niej miły? Tu już nie chodzi o honor czy turniej, tylko o własne bezpieczeństwo!
Celinka wyrywa linkę wspinającemu się niedaleko najemnikowi i obwiązuje się nią w talii.
– Dotknij tej liny, a wypruję ci flaki – ostrzegła najemnika i przygotowała się.
Ciekawe, jak wyprułaby mu flaki, gdyby jej ciało gruchnęło o oddaloną o kilkadziesiąt metrów ziemię. Celinka ma szczęście, że trafiła na jakiegoś uprzejmego gościa, bo inaczej jej zwłoki leżałyby obok Neda Clementa, a ta książka dobiegłaby końca.
Celinka słyszy krzyk upadającego Noxa, więc rozpędza się i skacze. Koniec rozdziału. Analiza krótka, ale ta część w większości składa się z opisów wspinaczki, a one są akurat całkiem przyzwoite, więc nie będę ich bezsensownie przytaczać.
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 22
Royal pussy: 25
If you’re evil and you know it clap your hands: 28
Nowe szaty zabójczyni: 16
Światek z kart: 4
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 1



Rozdział 22
Wiatr rozwiewał włosy Celaeny ale dziewczyna nie spuszczała oka z Noxa, który spadał szybko, o wiele za szybko, o wiele za daleko od jej wyciągniętych rąk.
Ludzie na dole krzyczeli. Oślepiało ją światło, które odbijało się od szklanych ścian zamku. Nox był już niedaleko. Jego szare oczy były szeroko otwarte. Młócił wściekle rękami powietrze, jakby mogły dzięki temu zmienić się w skrzydła.
W ułamku sekundy Celaena oplotła ramionami pas chłopaka. Zderzenie wybiło jej powietrze z płuc. Złączeni lecieli w dół jak kamień, coraz szybciej, coraz bliżej ziemi.
Nox złapał za sznur, ale nawet to nie złagodziło obezwładniającego wstrząsu, gdy lina rozwinęła się do końca. Ciało dziewczyny przeszył potworny ból. Kurczowo trzymała się złodzieja, modląc się w myślach, aby ramiona jej nie zawiodły i nie puściły go. Razem pomknęli w stronę ściany. Celaena była wystarczająco przytomna, aby w ostatniej chwili odchylić głowę. Uderzyła w mur bokiem i ramieniem i znów oślepił ją ból, ale mimo to nie wypuściła chłopaka z objęć. Myślała tylko o ramionach i o oddechu, nazbyt płytkim, coraz płytszym. Wisieli razem przy ścianie, ciężko dysząc i wpatrując się w ziemię znajdującą się dziewięć metrów pod nimi. Lina wytrzymała.
– Lillian... – Nox z trudem łapał powietrze. Wtulił twarz w jej włosy. – Na bogów...
Chciał powiedzieć więcej, ale jego słowa zagłuszyły wiwaty z dołu. Ręce i nogi Celaeny drżały tak bardzo, że musiała się skupić na trzymaniu Noxa. W żołądku odezwały się torsje.
Muszę przyznać, że jest to bardzo dobry opis, czuć wreszcie jakiś strach podczas tych wyzwań. Jednak podzielam zdanie Laptopcjusza, że wysiłek Celinki był nieproporcjonalny do uczuć wobec uratowanej osoby. Żebyśmy chociaż wiedzieli coś więcej o Noxie poza tym, że ma ładne oczy.
Dziewczyna otworzyła szeroko usta, obserwując, jak Cain zrywa flagę i wyje z tryumfem. Mężczyzna zamachał zdobyczą nad głową i znów rozległy się wiwaty. W Celaenie zawrzał gniew.
Gdyby wybrała tę samą trasę co Cain, wygrałaby bez trudu. Dotarłaby do flagi dwa razy szybciej niż ogromny wojownik, ale Chaol przypomniał jej, aby nie zwracała na siebie uwagi. Wybrana przez nią droga i tak była o wiele bardziej imponująca i dawała lepsze świadectwo jej umiejętności. Cain musiał jedynie skoczyć i przelecieć na linie w inne miejsce. Amatorszczyzna.

Masz. Przyda się.
Czy tylko ja mam wrażenie, że ona tak gada wyłącznie z zazdrości, że to nie ona triumfuje? Nikogo nie obchodzi droga, tu chodzi o skutek, więc niech Celinka się nie tłumaczy. Chociaż doceniam, że pomyślała o planie Chaola o niewychylaniu się…
 Dziewczyna nie żałowała swojej decyzji. Gdyby wspięła się najłatwiejszą drogą, wygrałaby, ale nie mogłaby uratować Noxa.
…tylko nie ma to sensu, gdy jako jedyna osoba ratujesz swojego konkurenta, z którym nic cię nie łączy. Nieważne czy pozytywnie, czy negatywnie będą o tym wspominać, na pewno ta akcja będzie na ustach innych.
Zacisnęła zęby. Czy uda jej się wrócić na górę? Może Nox dałby radę wspiąć się po linie, a ona wczepiłaby się w mur i po prostu wdrapała na szczyt? Nie było nic gorszego od zajęcia drugiej pozycji. Nie zdążyła się jeszcze dobrze zastanowić, gdy Verin, Grób, Pelor i Renault pokonali ostatnie metry dzielące ich od wyznaczonego punktu.
Czy w przypadku takiej kryzysowej sytuacji nie liczy się po prostu samo przejście Próby? Kogo interesuje, kto jakie miejsce zajmuje, kiedy Cain zwyciężył i to on zgarnia wszystkie pochwały. Celinka traci niepotrzebnie czas, rozmyślając nad prestiżem.
– Lillian! Nox! – wrzasnął Brullo. – Szybciej!
Wiem, że Brullo kieruje wszystkimi kandydatami, ale czemu im dopinguje? Wydaje mi się, że zakres jego kompetencji nie obejmuje bycia trenerem personalnym.
Celaena skrzywiła się i zaczęła przesuwać stopy wzdłuż ściany, szukając dobrego punktu zaczepienia. Jej rany piekły i krwawiły, ale w końcu znalazła szczelinę, w którą mogła wsunąć palce. Ostrożnie, bardzo ostrożnie zaczęła się piąć do góry.
– Przepraszam! – szepnął Nox, zderzając się z nią. Również szukał oparcia dla nóg.
– W porządku – odparła.
Odrętwiała i drżąca, ruszyła do góry, zostawiając Noxa za sobą. Nie interesowało jej, jak chłopak dostanie się na szczyt. To było głupie z jej strony. Po co w ogóle go ratowała? Co jej strzeliło do głowy?
I znowu nagła zmiana uczuć. Na plus, że Celinka doszła mimo wszystko do podobnych refleksji co analizatorzy. Minus – wprowadza większy zamęt. Dlaczego? Z początku myślałam, że autorka próbuje nam kolejnym gestem pokazać, że powinniśmy polubić i kibicować naszej próżnej socjopatce w drodze na szczyt. Durne, ale spotkaliśmy się z tym rozwiązaniem w innych książkach young adult (chociażby kiedyś wspominane Rywalki) i jakoś aż tak mnie to nie boli. Natomiast coś takiego świadczy o tym, że Celinka działa nawet w stresujących sytuacjach pod wpływem impulsu (co jest strasznie dziwne, gdy mamy do czynienia z najlepszą zabójczynią w uniwersum, bo to akurat powinna mieć opanowane!) i ryzykuje życiem(!), bo ma taki kaprys! Serio, chyba już wolę dobrą panią, bo przynajmniej jest to JAKAŚ motywacja.
Przeskok!
– Nie przejmuj się – rzekł Chaol i upił łyk wody ze szklanki. – Osiemnaste miejsce to nic złego. Przynajmniej wyprzedziłaś Noxa.
Celaena nie powiedziała ani słowa. W milczeniu przesuwała marchewki po talerzu. Dopiero po dwóch kąpielach pozbyła się smoły z rąk i nóg, a zużyła na to całą kostkę mydła. Philippa spędziła trzydzieści minut, oczyszczając i bandażując jej rany. Dziewczyna przestała się już trząść, ale w myślach nadal słyszała wrzask Neda Clementa i łomot, z jakim uderzył o ziemię. Ciało mężczyzny zostało wyniesione przed końcem Próby. Tylko jego śmierć uratowała Noxa przed eliminacją.
Rozumiem, że Maas chciała pokazać, że Celinka nie jest taka bezduszna (cóż, nasza jedna kategoria pokazuje, że socjopatka z niej sroga i żadna linijka tekstu tego nie zmieni) i ma ciarki, gdy pomyśli o śmierci, szczególnie tak okrutniej jak upadek z wysokości. Moim zdaniem również to nie ma do końca sensu. Ned, tak jak większość uczestników, nie wzbudził zainteresowania dworu, jak i czytelników. Jego śmierć była taka, by coś się działo. Znowu Celinka wychodzi na hipokrytkę, bo przeżywa śmierć randoma, a pewnie w przeszłości zabijała z zimną krwią wielu ludzi. Phi, nawet w czasie trwania tego tomu ma ochotę mordować osoby, z którymi łączą ją jakieś relacje, tylko dlatego, że nie czczą jej wielkości (tak, myślę tu głównie o Chaolu). Patrząc na to, jak pracują ludzie, który podczas swojej roboty są świadkami wielu tragedii, to wypracowują jakiś system wyparcia, by nie oszaleć. Czy Celinka mając ośmioletnie doświadczenie, będąc wychowywana od dziecka na zabójcę, nie powinna tego umieć?
 Grób nie otrzymał nawet reprymendy. Nie ustalono przecież zasad, które wykluczałyby nieczyste zagrania.
To jest konkurs na typa od takich brudnych zagrań. Nie wiem, czego oczekiwałaś będąc „zawodowcem”. Konkursu poezji czczącej kolor oczy Doriana?
– Zrobiłaś wszystko zgodnie z planem – ciągnął Chaol – choć nie wydaje mi się, aby twój odważny ratunek można było nazwać zachowaniem dyskretnym i nierzucającym się w oczy.
Wielkie umysły myślą podobnie.


– Cóż, i tak przegrałam.
ZNOWU ZAPOMNIAŁAŚ O SWOJEJ PRZYKRYWCE?
Dorian pogratulował jej ocalenia Noxa, a sam złodziej wyściskał ją mocno i podziękował serdecznie. Chaol jedynie zmarszczył brwi, gdy dowiedział się o tym, co zaszło. Odważne próby ratunku najwidoczniej nie powinny należeć do repertuaru złodziejki diamentów.
I ma absolutną rację. Już wcześniej wyjaśniłam czemu, to nie będę się powtarzać.
Brązowe oczy kapitana lśniły złotem w blasku popołudniowego słońca.
Nowe szaty zabójczyni: 17
Ja mam już dość…
– Czy przegrywanie z wdziękiem nie stanowiło elementu twojego treningu?
– Bynajmniej nie – odparła kwaśno. – Arobynn powtarzał, że zdobywca drugiego miejsca to tylko trochę bardziej eleganckie miano dla pierwszego przegranego.
Jest to toksyczne z dzisiejszej perspektywy, ale przy łamaniu sprawnej ręki to w sumie taki pikuś, to daruję zgryźliwy komentarz. Zresztą takie wywoływanie presji mogłoby być czymś normalnym w takim settingu (pseudośredniowieczny, ale no niech im będzie). Mnie zastanowiła bardziej inna sprawa – czy taki zabójca nad zabójcami nie wpadł na to, że udawanie słabego, przykrywka jest przydatna w fachu?
Arobynn wychłostałby ją za ocalenie Noxa, przegraną w turnieju i narażanie własnego bezpieczeństwa.
Chłostania nie popieram (chociaż, znowu powtarzam, w tym settingu ma sens), ale pierwszy raz muszę się zgodzić z Arobynnem.
– Osobiście nadzorował twoje szkolenie? – spytał kapitan.
– Ba, on mnie szkolił osobiście. Ściągnął mi nauczycieli ze wszystkich stron Erilei. Mistrzów walki z pól ryżowych z południowego kontynentu, znawców trucizn z Dżungli Bogdano… Raz nawet posłał mnie na naukę do Cichych Zabójców z Czerwonej Pustyni. Był gotów zapłacić każdą cenę. Ja też dawałam z siebie wszystko – opowiadała Celaena, muskając palcem drogie płótno swego szlafroka. – Dopiero po ukończeniu czternastego roku życia dowiedziałam się, że będę musiała zwrócić mu poniesione koszty.
W tym miejscu poza skutkami faworyzowania Celinki, o którym wcześniej wspominałam, zastanowiła mnie inna sprawa, do tego stopnia, że zaczęłam grzebać w wiki serii książek. Dlaczego Arobynn aż tak wyjątkowo traktował Celinkę? Arobynna teoretycznie ratuje fakt, że znał prawdziwą tożsamość protagonistki. Mimo to dalej mi coś nie gra. Arobynn z jednej strony łamał dziewczynie rękę w ramach treningu, a z drugiej strony rozpieszczał na każdym kroku. Bardzo niekonsekwentny trening. Kolejna rzecz – postawcie się w roli jakiegoś randomowego ucznia, którego Arobynn nadzorował. Ja bym się wkurzyła, jakby faworyzował jakąś gówniarę i może szukałabym tropu, dlaczego to robi. Jej tożsamość mogłaby wyjść na jaw.
Jako bonus dodam, że Arobynna, jak każdego przystojnego samca w tym uniwersum, najprawdopodobniej motywowało coś jeszcze innego – miłość. Tak, ludzie, prawie czterdziestoletni byk, który wychowywał ją od dzieciaka, się w niej zauroczył. Czy Maas może wreszcie inaczej budować te postacie? Szczególnie męskie, które są albo totalnymi skurwielami jak Perrington czy król, albo są kukłami bez historii, albo jedynie co robią, to lecą na główną bohaterkę.
– Najpierw cię wyszkolił, a potem zmusił, abyś mu za to zapłaciła?
Wzruszyła ramionami, ale nie zdołała ukryć błysku wściekłości w oczach.
– Kurtyzany przechodzą przez to samo. Zabiera się je do burdeli w młodym wieku i trzyma się je tam, dopóki nie zapłacą za szkolenie, utrzymanie i ubrania.
– To praktyki godne pogardy. – Chaol splunął. Dziewczyna aż zamrugała, słysząc gniew w jego głosie.
Domyślam się, że Maas chciała jakoś zbliżyć naszych gołąbków, lecz znowu coś nie do końca wyszło. Jestem w stanie zrozumieć Arobynna. Jest najwybitniejszym zabójcą na świecie, ma wielu chętnych, by u niego trenować. Nauka jednak pochłania dużo czasu, pieniędzy, a Król Zabójców oferuje szkolenie na najwyższym poziomie. Nie rozumiem, czemu traktują to jak aferę. Na miejscu Arobynna postąpiłabym identycznie. Szczególnie, jakbym miała się użerać z wkurzającą dziewczyną o mózgu rozwielitki.
– I co? – spytał. – Zapłaciłaś mu?
Na twarzy dziewczyny pojawił się lodowaty uśmiech.
– Och, tak. Co do ostatniego miedziaka. A on wyszedł i wydał wszystko. Ponad pięćset tysięcy złotych monet. Przepuścił taką fortunę w trzy godziny. – Chaol zerwał się z krzesła. Celaena odpychała od siebie to wspomnienie tak długo i skutecznie, że wreszcie przestało boleć.
Kto bogatemu zabroni? Okej, można wywnioskować, że to były duże sumy pieniędzy i przepuszczenie w tak krótkim czasie jest nierozsądne. Jednak zasłużył na te pieniądze za rozpuszczenie głównej bohaterki do granic możliwości treningami u wszystkich specjalistów. To jego sprawa.
 – Nadal mnie nie przeprosiłeś – powiedziała, pospiesznie zmieniając temat. Nie chciała, aby kapitan dalej ją wypytywał.
– A niby za co?
– Za te wszystkie okropne rzeczy, które powiedziałeś po moim treningu z Nehemią.
Kapitan zmrużył oczy, ale złapał przynętę.
– Nie będę cię przepraszał za to, że powiedziałem ci prawdę.
– Prawdę? Potraktowałeś mnie jak szaloną kryminalistkę!
Dżisas. Mam absolutnie dość. Nie chcę się powtarzać, ale czego ona oczekiwała po tym jak dała wskazówki co do prawdziwej tożsamości niebezpiecznej dziewczynie?
– A ty odparłaś, że nienawidzisz mnie najbardziej ze wszystkich ludzi na świecie.
– I nie żartowałam – parsknęła, ale w kąciku jej ust pojawił się cień uśmiechu. Po sekundzie zauważyła, że podobny uśmiech pojawił się na twarzy Chaola. Kapitan rzucił w nią kawałkiem chleba. Celaena złapała go jedną ręką i odrzuciła. Również złapał bez trudu. – Idiota – powiedziała, uśmiechając się szerzej.
– Szalona kryminalistka! – odgryzł się z uśmiechem.
– Ja naprawdę cię nienawidzę!
– Przynajmniej nie skończyłem na osiemnastym miejscu! – powiedział.
Tak, moi drodzy. W tej książce dialogi romantyczne tak wyglądają. To jest poziom przedszkola, nawet Chaola upupiono, żebyśmy nie wyżywali się tylko na Celince! Rzucanie przedmiotami, wyzwiska, podkreślanie jak siebie nienawidzą (bo wiecie, kto się czubi ten się lubi). Muszę przejść się po pokoju, bo to jest żałosne, a nie słodkie.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 2
Później tego dnia pojawiła się Philippa z nowymi wieściami. Ów uczestnik, który nie pojawił się na turnieju, został znaleziony martwy na schodach prowadzących do komnat służby. Brutalnie poraniony i poćwiartowany.
Dzięki Philippo, że próbowałaś przerwać tę kuriozalną wymianę zdań, ale zapomniałaś, że zgony w tej książce to tylko statystyka.
Przeskok!
Nowe morderstwo położyło się cieniem na kolejnych dwóch tygodniach ćwiczeń i Prób. Pierwsza z nich sprawdzała umiejętność skradania się, a druga - tropienia. Celaena przeszła przez obie, nie zwracając na siebie większej uwagi i nie próbując nikogo ocalić. Na szczęście nie było nowych ofiar, ale dziewczyna złapała się na tym, że bezustannie zerka przez ramię. Nie uspokoiło jej nawet to, że Chaol najwyraźniej uznał oba morderstwa za nieszczęśliwe wypadki.
Codziennie robiła postępy w bieganiu – mknęła dalej i kończyła dystans w krótszym czasie. Udawało jej się też trzymać nerwy na wodzy, gdy Cain dokuczał jej podczas ćwiczeń.
Wow, największym osiągnięciem podczas treningu na najlepszego zabójcę wszechświata jest to, że Celinka przestała słuchać zaczepek bully’ego!
Ja bym dała punkcik za kolejne wspominanie o tym, jaki to Cain jest niedobry.
If your’re evil and you know it clap your hands: 29
Interesuje mnie jeszcze inna kwestia – jakim cudem Chaol uznał oba zgony za nieszczęśliwe wypadki? Przecież zwłoki były poćwiartowane i pozbawione narządów! Podobne okaleczenie nie może być kwestią przypadku! Czy naprawdę w całym szklanym pałacu nie ma ani jednej osoby, która myśli logicznie i umiałaby poskładać te zagadkowe mordy w całość?
 Następca tronu nie pojawił się już w jej komnatach i widziała go jedynie podczas Prób. Zazwyczaj uśmiechał się do niej szeroko i mrugał, a ona odkryła, że robi jej się wtedy ciepło na sercu. Nie przepadała za tym uczuciem.
W sensie co w tym złego że wysyła uśmiechy? Czy to naprawdę zmienia kształt relacji? Mam wrażenie, że Celinka to trzynastolatka przeżywająca każdy ruch swojego crusha.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 3
Miała jednak ważniejsze powody do zmartwienia. Do ostatecznego pojedynku pozostało tylko dziewięć tygodni, a niektórzy uczestnicy – w tym Nox – radzili sobie na tyle dobrze, że wytypowanie czwórki najlepszych stawało się coraz trudniejsze. Cain miał zagwarantowane miejsce w finale, ale komu miały przypaść pozostałe? Jak do tej pory Celaena nie miała wątpliwości, że sama również znajdzie się wśród zwycięzców.
Teraz jednak musiała szczerze przyznać sama przed sobą, że nie była już tego taka pewna.
Jak miło czyta się w tej książce o przejawach pokory. Chociaż mam wrażenie, że to takie pseudo budowanie napięcia, żeby czytelnik bał się o życie głównej bohaterki.
Tak, jakby po informacji, że wycieńczona Celinka zabiła dwudziestu trzech strażników w kopalni, mielibyśmy wątpić w jej wygraną w turnieju.

Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 22
Royal pussy: 25
If your’re evil and you know it clap your hands: 29
Nowe szaty zabójczyni: 17
Światek z kart: 4
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 3

2 komentarze:

  1. Strategicznie myśląc, wyratowanie Noxa nie wydaje mi się aż takie głupie. Przy odrobinie szczęścia Celinka zyskała sojusznika, przynajmniej do etapu, póki nie będą już musieli ze sobą bezpośrednio konkurować, do tego to jest konkurs na obrońcę, piękny pokaz potencjalnej obrony to zawsze atut. I w sumie nie mam nic przeciwko napadowi szlachetności, zawsze to cokolwiek, dzięki czemu chcę kibicować Caelenie.
    Szkoda tylko, że całe moje dobre wrażenie zepsuła ta dziecinna do cna rozmowa po Próbie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zyskanie sojusznika teoretycznie jest dobrym pomysłem, ale w praktyce Nox ani razu w żaden sposób nie pomoże Celince. No i dziewczyna ryzykowała własnym życiem, żeby mu pomóc, co jest nieadekwatne do relacji, jaka tę dwójkę łączy.
      "Piękny pokaz potencjalnej obrony to zawsze atut" - tylko, że Obrońca (wbrew swojej nazwie) nie ma nikogo bronić, ma mordować niewygodnych dla króla ludzi. Nadal więc obstaję przy tym, że działanie Celinki było nielogiczne i tylko niepotrzebnie zwróciło na nią uwagę.

      Usuń