Rozdział rozpoczyna się z
perspektywy Chaola, który obserwuje przechadzających się po dziedzińcu Doriana
i Celinkę. Ponownie, brawa dla księcia, że zwraca uwagę na kobietę, która
powinna jak najbardziej znajdować się w cieniu.
Royal
pussy: 52
Kapitan powinien iść tuż za nimi i nie spuszczać oka z dziewczyny, aby nie mogła pochwycić Doriana i wykorzystać go podczas próby ucieczki. Logika i lata doświadczenia nie dawały mu spokoju, nakazywały zejść na dół i dołączyć do sześciu strażników stanowiących ich eskortę. Przecież Celaena była przebiegłą, złośliwą i podstępną przeciwniczką.
Poza ściąganiem od Pelora bohaterka
gra czysto podczas turnieju, więc nie określiłabym jej ani „przebiegłą”, ani
„podstępną”. Raczej „impulsywną” (uratowanie Noxa) i „żądną pochwał”
(popisywanie się podczas strzelania z łuku i pojedynku z Verinem).
Ale nie mógł zrobić ani kroku.
Czemuż to? A dlatego, że Chaol przywiązał
się do Celinki. Niech podniesie rękę ten, kto się tego nie spodziewał.
Przez twe ostrza, twe ostrza
mordercze oszalałem: 32
Malały [bariery], bo wiedział, że [Celaena] zwycięży w turnieju.
Skąd ta pewność? Chaol nie jest
analizatorem, więc nie widzi działania imperatywu narracyjnego i tego, jak
broni on Celinkę przed rychłym zgonem. Chyba, że to z jego strony myślenie
życzeniowe, bo przecież szkoda, żeby taka ładna dziewuszka przegrała.
Była przestępczynią, geniuszem morderstwa, królową świata zbrodni, ale z drugiej strony była też zwykłą dziewczyną, zesłaną do Endovier w wieku siedemnastu lat.
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 20
Abstrahując od przydomków, jakie
dał Chaol Celince, a które zupełnie do niej nie pasują, fragment ten wzbudził
we mnie bardzo negatywne uczucia. Wiecie, czemu? Bo bycie skrytobójcą
przedstawia się w nim niemal jak pracę marzeń, jak coś godnego podziwu. Rozumiem,
że na pewnym etapie życia przeżywa się fascynację przestępczym światem (sama
pisałam historie o asasynach, jak miałam dziesięć lat), ale to, jak Szklany tron przedstawia te zagadnienia
– bycie wychowanym na zabójcę, zabijanie za pieniądze – woła o pomstę do nieba.
Celaena nie jest postacią, która powoli odkrywa, czym jest świat poza
morderczym treningiem; nie jest kobietą, która zaczyna rozumieć, że można coś
czuć; nie uczy się powoli miłości do siebie i ludzi. Poza tym, że bohaterka ma
socjopatyczne zapędy, zachowuje się jak typowa nastolatka, lubi modę i
zwierzęta, flirtuje z mężczyznami. Gdyby nie takie fragmenty jak ten, który
przytoczyłam, czytelnik mógłby wręcz zapomnieć, że Celinka to ponoć najlepsza
zabójczyni z kraju. To pokazuje, że autorka nie poświęciła żadnej myśli temu,
jak warunki, w których wychowała się Celaena, na nią wpłyną. Chciała stworzyć
ładną kobietkę, która umie super walczyć, więc uczyniła z protagonistki
skrytobójczynię, zupełnie pomijając prawdopodobieństwo psychologiczne i
zawiłość pracy płatnego zabójcy.
Światek
z kart: 34
W dalszym fragmencie Chaol
porównuje życie swoje i Doriana do tego, jaki żywot musiała wieść Celinka w
Endovier.
Ona zaś – jako siedemnastolatka – trafiła do obozu śmierci. I przeżyła.
Nie był pewien, czy sam dałby radę wytrwać choćby lato w Endovier, nie wspominając o zimie. Nigdy go nie chłostano. Nigdy nie widział niczyjej śmierci. Nigdy nie umierał z głodu.
Znowu wychwytuję niekompetencję w
kreacji świata przedstawionego. Przecież w rozdziale dwudziestym siódmym było
wspomniane, że Chaol widział, jak magiczne istoty skazuje się na śmierć.
Światek
z kart: 35
Dorian powiedział coś i Celaena wybuchnęła śmiechem. Przeżyła Endovier i nadal potrafiła się śmiać.
W swoich rozmyślaniach Chaol
zapomniał o jednym, istotnym fakcie – ta kobieta zarobiła sobie na pobyt w
Endovier, ZABIJAJĄC ZA PIENIĄDZE. I nie, to, że ma urok osobisty, nie
usprawiedliwia jej ani nie zmniejsza jej win. Rozumiem współczucie, ale podobne
fragmenty kojarzą mi się trochę z, za przeproszeniem, masturbacją nad własnym
alter ego. „Spójrzcie tylko, jak moja bohaterka cierpi, ale nadal ma w sobie
tyle światła!”.
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 21
Chaol martwi się tym, że zaczyna
ufać Celince, po czym następują przeskok. Wracamy do perspektywy naszej
ukochanej protagonistki.
Dorian szedł obok niej, ale nie na tyle blisko, aby móc jej dotknąć. Wpadł do niej tuż po kolacji i zaprosił ją na spacer. W rzeczy samej zjawił się tuż po tym, jak służący posprzątali ze stołu, i dziewczyna nie mogła się oprzeć wrażeniu, że tylko na to czekał.
Czy Dorian nie ma żadnych
obowiązków? Wpada sobie do Celinki, kiedy ma na to ochotę – rano, w południe,
wieczorem – odwiedza sobie psiarnię, bierze udział w ucztach, ale nawet razu
nie mieliśmy zaprezentowanego go podczas jakiejś narady. Czy przyszły następca
tronu nie powinien bardziej interesować się sprawami swojego państwa niż
przestępczynią?
Roayl
pussy: 53
W dalszej części Celinka rozmyśla o
Nehemii, która od czasu mordu na buntownikach zamknęła się w swojej komnacie i
nie chciała wyjść z protagonistką na spacer. Celaena wspomina też, że o od
trzech tygodni nie widziała Eleny.
Królowa zniknęła na dobre, choć w tym czasie miały miejsce trzy Próby. Najbardziej ekscytujący okazał się tor przeszkód, który zabójczyni ukończyła z kilkoma drobnymi siniakami i skaleczeniami.
Chcielibyście wiedzieć, jak
wyglądał ten tor przeszkód i na czym polegała trudność przebycia go? Cóż,
autorka ma gdzieś wasze potrzeby, bo nic więcej o nim nie wspomni. Cały czas
antenowy poświęciła na pseudo flirty Doriana z Celinką, więc turniej poszedł w
odstawkę.
Niestety, Pelor nie poradził sobie tak dobrze i został odesłany do domu. I tak miał szczęście, bo w tym czasie życie straciło trzech innych uczestników turnieju. Wszyscy zginęli w zapomnianych korytarzach, okaleczeni tak, że trudno ich było rozpoznać.
Zastanawiam się, jakim cudem ktoś
nadal chce brać udział w tym turnieju. I jakim cudem po tych wszystkich mordach
uczestnicy nie nauczyli się, żeby omijać samotne korytarze szerokim łukiem.
Może Celinka miała rację co do inteligencji swoich rywali.
Aha i tak mnie to nie obchodzi.
Dziewczyna odepchnęła od siebie myśli o popełnianych w zamku morderstwach. Mijali właśnie fontannę, gdy zauważyła, że Dorian obrzuca ją spojrzeniami pełnymi zachwytu. Oczywiście nawet nie pomyślała o nim, gdy wybierała piękną suknię w kolorze lawendy na wieczór, sprawdzała czystość białych rękawiczek i uważała, aby służące idealnie ułożyły jej włosy.
Punktu za opis stroju nie dam, bo
został wrzucony zasadnie, ale znowu bawi mnie hipokryzja Celinki. Pamiętacie,
jak w rozdziale dziesiątym bohaterka krytykowała Kaltain za pragnienie
zwrócenia na siebie uwagi Doriana? Teraz sama zachowuje się dokładnie tak samo.
Książę pyta Celinkę, co zrobię
teraz, skoro obeszli ogród już dwa razy.
– A co z twoimi książęcymi obowiązkami? – Celaena skrzywiła się, gdy lodowaty wiatr zdmuchnął jej kaptur i zmroził uszy. – Nie masz nic do roboty?
Dobra pytanie. Niestety, Dorian na
nie odpowie, gdyż zainteresuje go naszyjnik noszony przez Celinkę. Dziewczyna
kłamie, że znalazła go w szkatułce z biżuterią. Dorian nie daje się jednak tak
łatwo zwieść.
– Jako dziecko czytałem historie o początkach Adarlanu. Moim ulubionym bohaterem był Gavin. Chyba przeczytałem każdą legendę o jego wojnach z Erawanem.
„Czyżby był aż taki sprytny? Tak szybko się zorientował? To chyba niemożliwe…” pomyślała Celaena.
– No i? – spytała, udając niewiniątko.
– Elena, Pierwsza Królowa Adarlanu, miała magiczny amulet. Podczas bitwy z Mrocznym Lordem Gavin i Elena uświadomili sobie, że nie są w stanie mu zagrozić. Tylko chwile dzieliły księżniczkę od śmierci, gdy niespodziewanie pojawił się przed nią duch, który wręczył jej naszyjnik. Gdy go założyła, okazało się, że Erawan nie może jej skrzywdzić. Ujrzała wówczas faktyczne oblicze Mrocznego Lorda i wykrzyknęła jego prawdziwe imię. Zaskoczyło go to tak bardzo, że się zawahał, a wtedy Gavin odebrał mu życie. – Książę skierował wzrok na ziemię. – Ów naszyjnik nazwano Okiem Eleny. Zaginął wiele stuleci temu.
Oczywiście, że główna bohaterka
znalazła się w posiadaniu magicznego artefaktu, który uchodzi za zaginiony.
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 22
Przytoczyłam taki długi fragment,
bo w dość zręczny sposób prezentuje nam ekspozycję dotyczącą świata
przedstawionego. Dorian, jako mól książkowy ma prawo znać podobne historie i
dzielić się nimi z innymi.
Celinka z Dorianem zgodnie
stwierdzają, że naszyjnik bohaterki musi być repliką Oka Eleny. Potem bohaterka
pyta o datę powrotu Hollina do szklanego pałacu.
– Mam sporo szczęścia. Otrzymaliśmy dziś rano list informujący, że opady śniegu w górach uniemożliwią Hollinowi dotarcie do domu. Utknął w szkole do wiosny i aż kipi ze złości.
– Współczuję twojej matce – rzekła Celaena z półuśmieszkiem.
– Pewnie wyśle orszak z prezentami bez względu na burzę.
Po lekturze dwóch części
stwierdzam, że wątek Hollina w Szklanym
tronie jest poprowadzony co najmniej nieudolnie. Wprowadzono go chyba tylko
po to, żeby na jego tle Dorian mógł świecić jako przykład wspaniałego
przyszłego władcy. Cóż, nasza kategoria pokazuje, że starszy z braci Haviliard
wybitnie się do tej roli nie nadaje.
Cóż za sprytne pozbycie się i tak
niepotrzebnej postaci!
Przeskok!
Celinka znowu zastanawia się, czego
chce od niej Elena. Czy my tego już nie przerabialiśmy? Ile jeszcze razy
protagonistka będzie wałkowała ten sam temat i dochodziła do tych samych
wniosków? To już się robi nudne.
Żeby tylko o tej Elenie. Celinka
rozmyśla nad innymi sprawami w podobny sposób i dochodzi do identycznych
wniosków co wcześniej. I ciągle wspomina, jak myśli o czymś i musi to odsunąć,
bo:
Gdzieś niedaleko trzaskają drzwi.
Przestraszona Celinka wypuszcza z dłoni książkę. Okazuje się jednak, że
przyczyną hałasu była Philippa, toteż główna bohaterka wstaje, żeby podnieść
lekturę.
Książka wpadła pod łóżko i dziewczyna musiała uklęknąć na lodowato zimnej podłodze i wyciągnąć rękę. Po kilku bezskutecznych próbach wymacania tomu sięgnęła po świecę. Wtedy zauważyła, że książka zatrzymała się tuż przy ścianie. Poszukała dłonią i udało jej się chwycić twardą okładkę. Wtem w blasku świecy dostrzegła białą kreskę na podłodze pod łóżkiem.
Celinka odsuwa łóżko i ku swojemu
przerażeniu odkrywa, że na podłodze pod nim znajdują się wyrysowane Znaki
Wyrda. Dziewczyna przypomina sobie, że podobne wzory wyrysowano obok ciała
Verina. Natychmiast więc chwyta za dzban z wodą i zaczyna zmywać znaki, po czym
ucieka z komnaty.
Przeskok!
Celinka znajduje się w bibliotece.
Przyszła do niej, by odszukać opracowania mówiące o Znakach Wyrda.
Czyżby była kolejna na liście mordercy? Co to wszystko miało oznaczać?
Przy Celince nawet rybka Dori
wydaje się tytanem intelektu.
Ku swojemu zdziwieniu, Celinka
spotyka w bibliotece Nehemię. Pyta księżniczkę, co ta czyta.
– Nic. – Księżniczka zatrzasnęła księgę i wstała.
Celaena mocno zacisnęła usta, wpatrując się w jej twarz. Nehemia zadarła głowę.
– Nie sądziłam, że opanowałaś naszą mowę na tyle, aby czytać tak trudne książki.
Księżniczka wsunęła tom pod pachę.
– A więc niczym nie różnisz się od reszty głupców w tym zamku, Lilian – powiedziała bezbłędnie we wspólnej mowie. Nie dając dziewczynie szansy na odpowiedź, wyszła z biblioteki.
Po tej nieprzyjemnej wymianie zdań,
Celinka zastanawia się, jakim cudem Nehemia jest w stanie czytać książki po
adarlańsku (bo to jest chyba ta wspólna mowa, chociaż kto to wie), po czym
nagle zauważa za biurkiem zmiętą kartkę. Rozwija ją i okazuje się, że
wyrysowane są na niej Znaki Wyrda. Wtedy bohaterka zdaje sobie sprawę z tego,
że być może za zabójstwami w zamku stoi Nehemia. W końcu to ona od początku
wiedziała, czym one są i pochodziła z podbitego królestwa.
Nehemia miała każdy możliwy powód, aby ich oszukiwać i spiskować przeciwko nim. Celaena nie dziwiła się, że księżniczka postanowiła zniszczyć ów idiotyczny turniej i wywołać jak najwięcej zamieszania. Przestępcy mieszkający w zamku byli przecież idealnym celem! Nikt nie będzie za nimi tęsknił, a wraz z ich śmiercią w pałacu zagości strach.
Tylko dlaczego Nehemia pragnęła również jej śmierci?
Zacznijmy od tego, że Celinka znów
wyciąga daleko idące wnioski. Owszem, Nehemia mogła kłamać o swojej rzekomej
niewiedzy dotyczącej Znaków Wyrda. Jednak mogła tak robić po to, żeby oddalić
od siebie potencjalne podejrzenia, a nie dlatego, że rzeczywiście kogoś
zamordowała. Sam fakt, że Celinka to zakłada pokazuje, że bohaterka w
rzeczywistości wcale nie ufa swojej domniemanej przyjaciółce.
Drugą rzeczą jest to, że przecież
reszta pałacu nie wie o turnieju. Więc skąd Nehemia miałaby wiedzieć, że
morduje akurat przestępców, a nie szlachciców czy kogoś w tym stylu? Załóżmy,
że udało się jej to podsłuchać. Wtedy pojawia się kolejny problem – czy
rzezimieszki, którzy łamali prawo i przez to bardziej sprzeciwiali się
obecnej władzy niż ją wspierali, są idealnymi celami do zabicia? Jeśli Nehemia
chciałaby zrobić rzeczywiste wrażenie na mieszkańcach pałacu, powinna raczej
mordować szlachciców. Pokazać im, że sami mogą się stać celami, które jakaś
bestia rozszarpie na kawałki. Śmierć uczestników turnieju dosłownie NIKOGO nie
obchodzi – ani bohaterów, ani czytelników – więc mordowanie ich to, z punktu
widzenia zimnej osoby, marnotrawstwo kredy i czasu.
Światek
z kart: 36
Podsumowanie
rozdziału:
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 36
Royal pussy: 53
If you’re evil and you know it clap your
hands: 51
Nowe
szaty zabójczyni: 30
Światek
z kart: 36
Przez twe ostrza, twe ostrza
mordercze oszalałem: 32
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz