niedziela, 24 maja 2020

SZKLANY TRON – ROZDZIAŁ 35


Rozdział rozpoczyna się z perspektywy Chaola, który obserwuje przechadzających się po dziedzińcu Doriana i Celinkę. Ponownie, brawa dla księcia, że zwraca uwagę na kobietę, która powinna jak najbardziej znajdować się w cieniu.
Royal pussy: 52
Kapitan powinien iść tuż za nimi i nie spuszczać oka z dziewczyny, aby nie mogła pochwycić Doriana i wykorzystać go podczas próby ucieczki. Logika i lata doświadczenia nie dawały mu spokoju, nakazywały zejść na dół i dołączyć do sześciu strażników stanowiących ich eskortę. Przecież Celaena była przebiegłą, złośliwą i podstępną przeciwniczką.
Poza ściąganiem od Pelora bohaterka gra czysto podczas turnieju, więc nie określiłabym jej ani „przebiegłą”, ani „podstępną”. Raczej „impulsywną” (uratowanie Noxa) i „żądną pochwał” (popisywanie się podczas strzelania z łuku i pojedynku z Verinem).
Ale nie mógł zrobić ani kroku.
Czemuż to? A dlatego, że Chaol przywiązał się do Celinki. Niech podniesie rękę ten, kto się tego nie spodziewał.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 32
Malały [bariery], bo wiedział, że [Celaena] zwycięży w turnieju.
Skąd ta pewność? Chaol nie jest analizatorem, więc nie widzi działania imperatywu narracyjnego i tego, jak broni on Celinkę przed rychłym zgonem. Chyba, że to z jego strony myślenie życzeniowe, bo przecież szkoda, żeby taka ładna dziewuszka przegrała.
Była przestępczynią, geniuszem morderstwa, królową świata zbrodni, ale z drugiej strony była też zwykłą dziewczyną, zesłaną do Endovier w wieku siedemnastu lat.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 20
Abstrahując od przydomków, jakie dał Chaol Celince, a które zupełnie do niej nie pasują, fragment ten wzbudził we mnie bardzo negatywne uczucia. Wiecie, czemu? Bo bycie skrytobójcą przedstawia się w nim niemal jak pracę marzeń, jak coś godnego podziwu. Rozumiem, że na pewnym etapie życia przeżywa się fascynację przestępczym światem (sama pisałam historie o asasynach, jak miałam dziesięć lat), ale to, jak Szklany tron przedstawia te zagadnienia – bycie wychowanym na zabójcę, zabijanie za pieniądze – woła o pomstę do nieba. Celaena nie jest postacią, która powoli odkrywa, czym jest świat poza morderczym treningiem; nie jest kobietą, która zaczyna rozumieć, że można coś czuć; nie uczy się powoli miłości do siebie i ludzi. Poza tym, że bohaterka ma socjopatyczne zapędy, zachowuje się jak typowa nastolatka, lubi modę i zwierzęta, flirtuje z mężczyznami. Gdyby nie takie fragmenty jak ten, który przytoczyłam, czytelnik mógłby wręcz zapomnieć, że Celinka to ponoć najlepsza zabójczyni z kraju. To pokazuje, że autorka nie poświęciła żadnej myśli temu, jak warunki, w których wychowała się Celaena, na nią wpłyną. Chciała stworzyć ładną kobietkę, która umie super walczyć, więc uczyniła z protagonistki skrytobójczynię, zupełnie pomijając prawdopodobieństwo psychologiczne i zawiłość pracy płatnego zabójcy.
Światek z kart: 34
W dalszym fragmencie Chaol porównuje życie swoje i Doriana do tego, jaki żywot musiała wieść Celinka w Endovier.
Ona zaś – jako siedemnastolatka – trafiła do obozu śmierci. I przeżyła.
Nie był pewien, czy sam dałby radę wytrwać choćby lato w Endovier, nie wspominając o zimie. Nigdy go nie chłostano. Nigdy nie widział niczyjej śmierci. Nigdy nie umierał z głodu.
Znowu wychwytuję niekompetencję w kreacji świata przedstawionego. Przecież w rozdziale dwudziestym siódmym było wspomniane, że Chaol widział, jak magiczne istoty skazuje się na śmierć.
Światek z kart: 35
Dorian powiedział coś i Celaena wybuchnęła śmiechem. Przeżyła Endovier i nadal potrafiła się śmiać.
W swoich rozmyślaniach Chaol zapomniał o jednym, istotnym fakcie – ta kobieta zarobiła sobie na pobyt w Endovier, ZABIJAJĄC ZA PIENIĄDZE. I nie, to, że ma urok osobisty, nie usprawiedliwia jej ani nie zmniejsza jej win. Rozumiem współczucie, ale podobne fragmenty kojarzą mi się trochę z, za przeproszeniem, masturbacją nad własnym alter ego. „Spójrzcie tylko, jak moja bohaterka cierpi, ale nadal ma w sobie tyle światła!”.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 21
Chaol martwi się tym, że zaczyna ufać Celince, po czym następują przeskok. Wracamy do perspektywy naszej ukochanej protagonistki.
Dorian szedł obok niej, ale nie na tyle blisko, aby móc jej dotknąć. Wpadł do niej tuż po kolacji i zaprosił ją na spacer. W rzeczy samej zjawił się tuż po tym, jak służący posprzątali ze stołu, i dziewczyna nie mogła się oprzeć wrażeniu, że tylko na to czekał.
Czy Dorian nie ma żadnych obowiązków? Wpada sobie do Celinki, kiedy ma na to ochotę – rano, w południe, wieczorem – odwiedza sobie psiarnię, bierze udział w ucztach, ale nawet razu nie mieliśmy zaprezentowanego go podczas jakiejś narady. Czy przyszły następca tronu nie powinien bardziej interesować się sprawami swojego państwa niż przestępczynią?
Roayl pussy: 53
W dalszej części Celinka rozmyśla o Nehemii, która od czasu mordu na buntownikach zamknęła się w swojej komnacie i nie chciała wyjść z protagonistką na spacer. Celaena wspomina też, że o od trzech tygodni nie widziała Eleny.
Królowa zniknęła na dobre, choć w tym czasie miały miejsce trzy Próby. Najbardziej ekscytujący okazał się tor przeszkód, który zabójczyni ukończyła z kilkoma drobnymi siniakami i skaleczeniami.
Chcielibyście wiedzieć, jak wyglądał ten tor przeszkód i na czym polegała trudność przebycia go? Cóż, autorka ma gdzieś wasze potrzeby, bo nic więcej o nim nie wspomni. Cały czas antenowy poświęciła na pseudo flirty Doriana z Celinką, więc turniej poszedł w odstawkę.
Niestety, Pelor nie poradził sobie tak dobrze i został odesłany do domu. I tak miał szczęście, bo w tym czasie życie straciło trzech innych uczestników turnieju. Wszyscy zginęli w zapomnianych korytarzach, okaleczeni tak, że trudno ich było rozpoznać.
Zastanawiam się, jakim cudem ktoś nadal chce brać udział w tym turnieju. I jakim cudem po tych wszystkich mordach uczestnicy nie nauczyli się, żeby omijać samotne korytarze szerokim łukiem. Może Celinka miała rację co do inteligencji swoich rywali.
Aha i tak mnie to nie obchodzi.
Dziewczyna odepchnęła od siebie myśli o popełnianych w zamku morderstwach. Mijali właśnie fontannę, gdy zauważyła, że Dorian obrzuca ją spojrzeniami pełnymi zachwytu. Oczywiście nawet nie pomyślała o nim, gdy wybierała piękną suknię w kolorze lawendy na wieczór, sprawdzała czystość białych rękawiczek i uważała, aby służące idealnie ułożyły jej włosy.
Punktu za opis stroju nie dam, bo został wrzucony zasadnie, ale znowu bawi mnie hipokryzja Celinki. Pamiętacie, jak w rozdziale dziesiątym bohaterka krytykowała Kaltain za pragnienie zwrócenia na siebie uwagi Doriana? Teraz sama zachowuje się dokładnie tak samo.
Książę pyta Celinkę, co zrobię teraz, skoro obeszli ogród już dwa razy.
– A co z twoimi książęcymi obowiązkami? – Celaena skrzywiła się, gdy lodowaty wiatr zdmuchnął jej kaptur i zmroził uszy. – Nie masz nic do roboty?
Dobra pytanie. Niestety, Dorian na nie odpowie, gdyż zainteresuje go naszyjnik noszony przez Celinkę. Dziewczyna kłamie, że znalazła go w szkatułce z biżuterią. Dorian nie daje się jednak tak łatwo zwieść.
– Jako dziecko czytałem historie o początkach Adarlanu. Moim ulubionym bohaterem był Gavin. Chyba przeczytałem każdą legendę o jego wojnach z Erawanem.
„Czyżby był aż taki sprytny? Tak szybko się zorientował? To chyba niemożliwe…” pomyślała Celaena.
– No i? – spytała, udając niewiniątko.
– Elena, Pierwsza Królowa Adarlanu, miała magiczny amulet. Podczas bitwy z Mrocznym Lordem Gavin i Elena uświadomili sobie, że nie są w stanie mu zagrozić. Tylko chwile dzieliły księżniczkę od śmierci, gdy niespodziewanie pojawił się przed nią duch, który wręczył jej naszyjnik. Gdy go założyła, okazało się, że Erawan nie może jej skrzywdzić. Ujrzała wówczas faktyczne oblicze Mrocznego Lorda i wykrzyknęła jego prawdziwe imię. Zaskoczyło go to tak bardzo, że się zawahał, a wtedy Gavin odebrał mu życie. – Książę skierował wzrok na ziemię. – Ów naszyjnik nazwano Okiem Eleny. Zaginął wiele stuleci temu.
Oczywiście, że główna bohaterka znalazła się w posiadaniu magicznego artefaktu, który uchodzi za zaginiony.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 22
Przytoczyłam taki długi fragment, bo w dość zręczny sposób prezentuje nam ekspozycję dotyczącą świata przedstawionego. Dorian, jako mól książkowy ma prawo znać podobne historie i dzielić się nimi z innymi.
Celinka z Dorianem zgodnie stwierdzają, że naszyjnik bohaterki musi być repliką Oka Eleny. Potem bohaterka pyta o datę powrotu Hollina do szklanego pałacu.
– Mam sporo szczęścia. Otrzymaliśmy dziś rano list informujący, że opady śniegu w górach uniemożliwią Hollinowi dotarcie do domu. Utknął w szkole do wiosny i aż kipi ze złości.
– Współczuję twojej matce – rzekła Celaena z półuśmieszkiem.
– Pewnie wyśle orszak z prezentami bez względu na burzę.
Po lekturze dwóch części stwierdzam, że wątek Hollina w Szklanym tronie jest poprowadzony co najmniej nieudolnie. Wprowadzono go chyba tylko po to, żeby na jego tle Dorian mógł świecić jako przykład wspaniałego przyszłego władcy. Cóż, nasza kategoria pokazuje, że starszy z braci Haviliard wybitnie się do tej roli nie nadaje.
Cóż za sprytne pozbycie się i tak niepotrzebnej postaci!
Przeskok!
Celinka znowu zastanawia się, czego chce od niej Elena. Czy my tego już nie przerabialiśmy? Ile jeszcze razy protagonistka będzie wałkowała ten sam temat i dochodziła do tych samych wniosków? To już się robi nudne.
Żeby tylko o tej Elenie. Celinka rozmyśla nad innymi sprawami w podobny sposób i dochodzi do identycznych wniosków co wcześniej. I ciągle wspomina, jak myśli o czymś i musi to odsunąć, bo:
Gdzieś niedaleko trzaskają drzwi. Przestraszona Celinka wypuszcza z dłoni książkę. Okazuje się jednak, że przyczyną hałasu była Philippa, toteż główna bohaterka wstaje, żeby podnieść lekturę.
Książka wpadła pod łóżko i dziewczyna musiała uklęknąć na lodowato zimnej podłodze i wyciągnąć rękę. Po kilku bezskutecznych próbach wymacania tomu sięgnęła po świecę. Wtedy zauważyła, że książka zatrzymała się tuż przy ścianie. Poszukała dłonią i udało jej się chwycić twardą okładkę. Wtem w blasku świecy dostrzegła białą kreskę na podłodze pod łóżkiem.
Celinka odsuwa łóżko i ku swojemu przerażeniu odkrywa, że na podłodze pod nim znajdują się wyrysowane Znaki Wyrda. Dziewczyna przypomina sobie, że podobne wzory wyrysowano obok ciała Verina. Natychmiast więc chwyta za dzban z wodą i zaczyna zmywać znaki, po czym ucieka z komnaty.
Przeskok!
Celinka znajduje się w bibliotece. Przyszła do niej, by odszukać opracowania mówiące o Znakach Wyrda.
Czyżby była kolejna na liście mordercy? Co to wszystko miało oznaczać?



Przy Celince nawet rybka Dori wydaje się tytanem intelektu.
Ku swojemu zdziwieniu, Celinka spotyka w bibliotece Nehemię. Pyta księżniczkę, co ta czyta.
– Nic. – Księżniczka zatrzasnęła księgę i wstała.
Celaena mocno zacisnęła usta, wpatrując się w jej twarz. Nehemia zadarła głowę.
– Nie sądziłam, że opanowałaś naszą mowę na tyle, aby czytać tak trudne książki.
Księżniczka wsunęła tom pod pachę.
– A więc niczym nie różnisz się od reszty głupców w tym zamku, Lilian – powiedziała bezbłędnie we wspólnej mowie. Nie dając dziewczynie szansy na odpowiedź, wyszła z biblioteki.
Po tej nieprzyjemnej wymianie zdań, Celinka zastanawia się, jakim cudem Nehemia jest w stanie czytać książki po adarlańsku (bo to jest chyba ta wspólna mowa, chociaż kto to wie), po czym nagle zauważa za biurkiem zmiętą kartkę. Rozwija ją i okazuje się, że wyrysowane są na niej Znaki Wyrda. Wtedy bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, że być może za zabójstwami w zamku stoi Nehemia. W końcu to ona od początku wiedziała, czym one są i pochodziła z podbitego królestwa.
Nehemia miała każdy możliwy powód, aby ich oszukiwać i spiskować przeciwko nim. Celaena nie dziwiła się, że księżniczka postanowiła zniszczyć ów idiotyczny turniej i wywołać jak najwięcej zamieszania. Przestępcy mieszkający w zamku byli przecież idealnym celem! Nikt nie będzie za nimi tęsknił, a wraz z ich śmiercią w pałacu zagości strach.
Tylko dlaczego Nehemia pragnęła również jej śmierci?
Zacznijmy od tego, że Celinka znów wyciąga daleko idące wnioski. Owszem, Nehemia mogła kłamać o swojej rzekomej niewiedzy dotyczącej Znaków Wyrda. Jednak mogła tak robić po to, żeby oddalić od siebie potencjalne podejrzenia, a nie dlatego, że rzeczywiście kogoś zamordowała. Sam fakt, że Celinka to zakłada pokazuje, że bohaterka w rzeczywistości wcale nie ufa swojej domniemanej przyjaciółce.
Drugą rzeczą jest to, że przecież reszta pałacu nie wie o turnieju. Więc skąd Nehemia miałaby wiedzieć, że morduje akurat przestępców, a nie szlachciców czy kogoś w tym stylu? Załóżmy, że udało się jej to podsłuchać. Wtedy pojawia się kolejny problem – czy rzezimieszki, którzy łamali prawo i przez to bardziej sprzeciwiali się obecnej władzy niż ją wspierali, są idealnymi celami do zabicia? Jeśli Nehemia chciałaby zrobić rzeczywiste wrażenie na mieszkańcach pałacu, powinna raczej mordować szlachciców. Pokazać im, że sami mogą się stać celami, które jakaś bestia rozszarpie na kawałki. Śmierć uczestników turnieju dosłownie NIKOGO nie obchodzi – ani bohaterów, ani czytelników – więc mordowanie ich to, z punktu widzenia zimnej osoby, marnotrawstwo kredy i czasu.
Światek z kart: 36
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 36
Royal pussy: 53
If you’re evil and you know it clap your hands: 51
Nowe szaty zabójczyni: 30
Światek z kart: 36
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 32
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz