niedziela, 7 czerwca 2020

SZKLANY TRON – ROZDZIAŁ 37 i 38

Rozdział 37
Celinka siedzi i oczekuje na ceremonię. Rozdział rozpoczyna rozległy i przyzwoity opis świątyni, za co autorkę pochwalę. Bohaterka patrzy na zebranych w środku ludzi i ze zdziwieniem dostrzega, że poza nią nie ma innych Obrońców.
Tutaj pozwolili jej przyjść, a na bal nie?
Może mają nadzieję, że przynajmniej w świątyni Celinka będzie się jakoś zachowywać. Choć z drugiej strony, znowu mamy tu nieścisłości w kreacji świata przedstawionego – wcześniej Celinka czuła, że nie powinna być w grobowcu Eleny, a teraz zaproszono ją do aktualnego miejsca kultu. To jak w końcu jest z tymi przestępcami – mogą chodzić w święte miejsca, czy nie?
Światek z kart: 38
Chaol każe bohaterce siadać. Celinka obserwuje innych zebranych i zwraca uwagę na ich bogate stroje. Wspomniany jest też wygląd kapłanki, która wita wiernych.
Celaena stłumiła ziewnięcie. Szanowała bogów – o ile oczywiście istnieli – zwłaszcza w chwilach, gdy trzeba było prosić o ich pomoc, ale ceremonie religijne niezmiernie ją nudziły.
Ktoś może uznać, że się czepiam, bo sama jestem osobą wierzącą, ale irytuje mnie podobna postawa. Kojarzy mi się to z ludźmi, którzy zwracają się do ciebie tylko wtedy, jak mają interes, ale na co dzień olewają cię ciepłym moczem.
Inna sprawa, że we wcześniejszej rozmowie z Chaolem Celinka zachowywała się jak osoba traktująca wiarę w bogów poważnie, a teraz okazuje się, że w sumie w nich powątpiewa. Kolejna niekonsekwencja.
Światek z kart: 39
Celinka przywołuje w pamięci przebieg ceremonii.
Najpierw recytowano zwykłe modlitwy, potem te odmawiane na okoliczność Yulemas, potem było kazanie, pieśni i procesja bogów.
Ze wszystkich wymienionych elementów będziemy mieli do czynienia jedynie z procesją. Bo wiecie, modlitwy to nudne są. I nie, nie piszę ironicznie, bo Celinka dosłownie po chwili zasypia. Serio.



Nie zdziwiłabym się, gdyby autorka użyła tego wątku ze snem tylko po to, żeby nie musieć wymyślać specjalnych modlitw i się męczyć.
Światek z kart: 40
Przeskok!
Celinkę budzi Chaol.
Celaena poderwała się i otworzyła oczy. Świat, choć zamglony, oślepił ją jasnością. Kilku mniej znaczących arystokratów siedzących w tej samej ławce zachichotało cicho.
Zabrzmię jak dewotka, ale ja bym się na ich miejscu oburzyła. Kobieta została zaproszona, by świętować ważne w Adarlanie święto, a nawet nie potrafi do niego z szacunkiem podejść. Aż mi się przypomniało, jak na początku liceum kilka klas z mojej szkoły poszło na pogrzeb nauczyciela. Rozumiecie, POGRZEB. A te ameby siedziały w ławkach i gadały albo przeglądały coś na telefonie. W takich chwilach po prostu brakuje słów.
Pieśni dobiegły końca, co oznaczało, że ominęło ją również kazanie.
Och, no co za przypadek, że Celinka zasnęła, akurat w takim momencie, żeby pominąć elementy sakralne!
Światek z kart: 41
Musiała wytrzymać jeszcze tylko procesję, a potem będzie wolna.
No tak, bo siedzenie w ławce jest takie wymagające.
Podczas oglądania Endgame w kinie siedzenie było męczące.
– Jak długo spałam? – szepnęła, ale Westfall nie odpowiedział. – Jak długo spałam? – powtórzyła pytanie, a potem dostrzegła ledwie zauważalny rumieniec na jego policzku. – Ty też drzemałeś?
No nieeee, ty też, Chaolu? Ale przynajmniej w twoim przypadku jest to bardziej uzasadnione, bo już wcześniej pokazano, że miałeś sceptyczny stosunek do religii. Poza tym ciągle musisz zajmować się śledztwem, które cię zapewne wyczerpuje.
– Póki nie zaczęłaś ślinić się na moim ramieniu.
Roasted!



Zaczyna się procesja bogów. Wszyscy patrzą na dzieci, które idą środkiem świątyni. Przebrane są za bogów, każde z nich ma opaskę na oczach i zatrzymuje się przed losowo wybranymi uczestnikami nabożeństwa.
Osoba ta otrzymywała błogosławieństwo boga reprezentowanego przez dziecko oraz niesiony przez nie drobny upominek na znak łaski.
Farnor, Bóg Wojny, zatrzymał się przy pierwszej ławce niedaleko Doriana, ale przesunął się nieco w prawo i wręczył niewielki mieczyk księciu Perringtonowi.
Kiedy jesteś zły nawet dzieci potrafią cię wyczuć. Choć nie powiem, Perringtonowi przyda się błogosławieństwo, skoro jest wrogiem naczelnego płatka śniegu.
If you’re evil and you know it clap your hands: 52
Inna sprawa, że cieszę się, że poznajemy w końcu jakieś imiona bogów. Mamy trzysta sześćdziesiątą trzecią stroną, czas najwyższy, nie sądzicie?
No i zastanawia mnie ta niekonsekwencja w zapisywaniu słowa „bóg”, które najpierw pisane jest z małej, potem z wielkiej litery. Przyjęło się, że z dużej litery zapisuje się Boga chrześcijańskiego (jako, że nie mamy na Niego innego określenia), a z małej bogów w religiach politeistycznych.
Lumas, Bóg Miłości, wyróżniający się lśniącymi skrzydłami, przeszedł obok niej [Celaeny].
Erosie, a cóż ty robisz w słabym fantasy?
„Cóż za idiotyczna tradycja”.
Pomyślała zabójczyni, która rzuciła doniczką w inną kobietę, bo ta o niej plotkowała.
Nadchodziła Deanna, Bogini Łowów i Dziewic.
Ciebie też tu wessało, Diano?



Maas nawet nie próbuje ukrywać, że bezczelnie zżyna z mitologii greckiej i rzymskiej. Cóż za oryginalna pisarka.
Światek z kart: 42
Ku jej skrajnemu przerażeniu dziewczynka zatrzymała się przed nią i zdjęła opaskę z oczu.
Ze wszystkich możliwych opcji dziewczynka zatrzymała się akurat przed Celinką? Kto by się tego spodziewał!
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 24
Dziewczynka błogosławi Celinkę i wręcza jej strzałę, którą dziewczyna po chwili wahania przyjmuje. W ogóle bawi mnie, że ze wszystkich możliwych bogów, protagonistka otrzymała łaskę od bogini dziewic. Wiecie, kobieta, która gra na dwa fronty i której naliczyłam już… sześciu adoratorów? Diana, tfu!, Deanna musi mieć niezłe poczucie humoru.
Obejrzała strzałę. Jako broń była oczywiście bezużyteczna, ale za to wykonano ją z czystego złota.
„Dostaną za nią okrągłą sumkę”.
Celinka musi być strasznie łasa na kasę, skoro mając zapewnione doskonałe warunki do życia, zamierza sprzedać podarek, który według jej religii symbolizuje błogosławieństwo jednej z bogiń. Gdzie jej domniemana „przesądność”, o której wspominał Chaol w rozdziale dwudziestym trzecim?
Światek z kart: 43
Celinka oddaje podarek Chaolowi, twierdząc, że kapitan nie pozwoli jej go zatrzymać. Jednak, ku jej zdumieniu, mężczyzna odpowiada, że nie chce narażać się bogom i oddaje bohaterce strzałę.
Celaena wpatrywała się w niego przez chwilę. Tak, nie było wątpliwości, że zaszła w nim jakaś zmiana. To ci dopiero niespodzianka.
Niespodzianka? Niby dla kogo? Chyba tylko dla ciebie, bo nikt inny nie traktowałby zachowania Chaola jako oznaki obrazy i niechęci, tak jak ty, Celinko. Koleś od początku przejawiał wobec ciebie współczucie, ale zachowywał dystans, bo, w przeciwieństwie do Doriana, używa mózgu. Chociaż można mieć co do tego wątpliwości, kiedy weźmie się pod uwagę, że ostatecznie Chaol zakochuje się w Celince…
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 38
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 37
Royal pussy: 54
If you’re evil and you know it clap your hands: 52
Nowe szaty zabójczyni: 31
Światek z kart: 43
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 38
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 24



Rozdział 38
Celaenę otaczały metry jedwabiu, chmury pudru, dziesiątki szczotek i grzebieni, perły oraz diamenty. Gdy uwijająca się w pocie czoła Philippa upięła ostatni kosmyk jej włosów, nałożyła jej maskę i ozdobiła głowę niewielkim, kryształowym diademem, dziewczyna wbrew sobie poczuła się jak księżniczka.
*żart dla wtajemniczonych*
Jak księżniczka, hehe.
– Znakomicie – oznajmiła zabójczyni. Wyglądało na to, że czeka ją pierwszy bal, na którym nie będzie musiała nikogo zabić.
Wow, co za święto :O
Dziewczyna przyjrzała się swemu odbiciu i z trudem opanowała odruch przetarcia oczu.
– W życiu nie widziałam piękniejszej sukni – przyznała, a jej oczy zalśniły.
Suknia była bardziej szarawa niż biała, a szerokie fałdy i gorset upstrzono tysiącami drobniutkich kryształków, dzięki czemu cały strój wyglądał jak połyskująca powierzchnia morza. Gorset ozdobiono różami z jedwabiu, które mogłyby uchodzić za dzieło wybitnego malarza. Szyję otaczał kołnierz z gronostaja, który częściowo zakrywał również nagie ramiona Celaeny. Z uszu dziewczyny zwisały drobne, diamentowe kolczyki, a włosy zostały misternie upięte i ozdobione perłami. Philippa starannie przymocowała jej do twarzy szarą maskę z jedwabiu. Była to zwykła maska, ale wszyte w nią zdobienia z kryształów i pereł wyszły spod ręki zręcznego rzemieślnika.
Nowe szaty zabójczyni: 32
Myślałam czy dać wcześniej, ale opis jeszcze był na miejscu, bo bohaterka musiała się diametralnie zmienić. Tutaj opis jest po prostu za długi. Policzyłam słowa w wordzie i wyszło ich dziewięćdziesiąt jeden. Troszkę… troszkę umarłam w środku.
Wyobraźcie sobie jakby tyle miejsca autorka chciała poświęcić opisom prób. Niesamowita sprawa by była, nie?  
– Nie zadawaj pytań. – Kobieta cmoknęła z dezaprobatą. Zabójczyni uśmiechnęła się pod nosem.
– W porządku.
Oki to pa.
Zegar wybił dziewiątą i Philippa zerknęła ku drzwiom. Celaena wykorzystała sytuację i niepostrzeżenie wsunęła pod gorset wykonany własnoręcznie nóż.
Jak pojawia się wzmianka o gorsetach, to wiedzcie, że dalej się palę. Po prostu jestem znużona komentowaniem tych samych błędów.
– Jak właściwie chcesz dostać się na bal? – spytała kobieta. – Coś mi się nie wydaje, aby strażnicy tak po prostu cię puścili.
Dziewczyna spojrzała na służącą przebiegle.
– Będziemy udawać, że zaprosił nas książę, a ty zaczniesz mi wypominać, że się spóźniłam. Zrobisz takie zamieszanie, że na pewno się nie sprzeciwią.
Przyciągać jeszcze więcej uwagi. To… ma… sens.
Ale po co robić zamieszanie? Przecież Celinka ma licencję Płatka Śniegu, która automatycznie uprawnia ją do uczestnictwa w każdym balu, jaki odbywa się w Erilei i poza nią.
Philippa poczerwieniała i powachlowała się. Celaena złapała ją za rękę i dodała:
– Obiecuję, że jeśli wpadnę w tarapaty, będę utrzymywać, że wprowadziłam cię w błąd i o niczym nie wiedziałaś.
– A masz zamiar wpaść w tarapaty?
Celaena uśmiechnęła się z tryumfem.
– Nie. Mam już po prostu dosyć siedzenia w pokoju, gdy w zamku odbywają się wspaniałe przyjęcia.
I nie było to do końca kłamstwem.
Wiem, że nie do końca o to chodzi, ale to wygląda, jakby służąca specjalnie poświęcała swoją pozycję, by Celinka mogła parę godzin się pobawić.
Philippa zgodnie z planem odgrywa scenę, wyrzucając Celinkę za drzwi.
Celaena odwróciła się do strażników.
– Ładnie pani wygląda – powiedział nieśmiało jeden z nich, Ress.
– Idzie pani na bal? – wyszczerzył zęby inny.
– Będę mógł poprosić panią do tańca? – spytał trzeci.
Nikomu nie przyszło do głowy, aby ją zatrzymywać. Zabójczyni uśmiechnęła się i oparła na ramieniu Ressa. Z trudem powstrzymała śmiech, gdy ten dumnie wypiął pierś, a kiedy zbliżyli się do Wielkiej Sali Jadalnej i usłyszała pierwsze takty walca, w jej żołądku zatrzepotały skrzydłami stada motyli.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 25
Oczywiście Mary Sue musi podobać się każdemu samcowi na tej ziemi. Ona nawet nie kiwnęła palcem, nie uwodziła, by mogła uznać, że wykonała jakiś wysiłek. Jeśli Maas chciała zrobić bezproblemowe wejście (co i tak dodaje punktów do marysuizmu, bo to dziwne, że wpuszczają randomowe osoby, nawet jeśli to bal maskowy), to powinna pokazać, że Celinka musiała chociaż się czymś wykazać.
Jej trzewiczki wydawały się kruche i delikatne. Ignorując strażników przy drzwiach, Celaena zrobiła kilka kroków w przód i w tył, a potem uniosła wysoko nogę i tupnęła ze wszystkich sił, aby wypróbować ich wytrzymałość. W końcu nabrała pewności, że nie połamałaby obcasów, nawet skacząc z dużej wysokości, i podeszła do szczytu schodów.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 26
Kto normalny skacze z dużych wysokości w butach na obcasach? Obstawiam, że nie są to jakieś wysokie obcasy, ale to przesada.
Zrobiony przez nią nóż, schowany pod gorsetem, kuł jej skórę. Dziewczyna pomodliła się do Bogini i wszystkich znanych sobie bogów, a potem do Wyrda i wszelkich mocy odpowiedzialnych za przeznaczenie, aby nie musiała go używać. Potem wyprostowała się i ruszyła w dół.
Kim jest ta Bogini z wielkiej litery? Halo, może jednak więcej mitologii w tym fantasy?
Światek z kart: 44
Przeskok!
„A ona co tu robi?”.


Dorian mało nie upuścił kieliszka na widok Celaeny Sardothien schodzącej po schodach. Rozpoznał ją natychmiast pomimo maski. Dziewczyna miała swoje wady, ale jeśli się za coś brała, wykonywała to perfekcyjnie. Jej strój był doskonałym potwierdzeniem tej tezy – wyglądała w nim wprost wspaniale. Ale co ona tu w ogóle robiła?
Przez moment przyszło mu do głowy, że uległ halucynacjom, ale potem dostrzegł, że z każdą chwilą ku Celaenie odwraca się coraz więcej głów. Orkiestra nadal grała walca, ale wszyscy ludzie, którzy nie tańczyli, patrzyli na tajemniczą dziewczynę, która unosi suknię i powoli schodzi po schodach. Wydawało się, że nowo przybyła jest ubrana w gwiazdy skradzione niebu. Wzory ułożone z kryształków na jej szarej masce połyskiwały.
– Któż to taki? – szepnął jakiś młody dworzanin obok niego.
Dziewczyna nie patrzyła na nikogo, schodząc do sali. Nawet królowa Adarlanu wstała, aby przyjrzeć się spóźnionemu gościowi. Siedząca obok niej Nehemia również się podniosła. Zdumienie na jej twarzy było bezbrzeżne.
Nowe szaty zabójczyni: 33
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 27
Ten fragment, poza tym, że jest rozciągnięty, idealnie pokazuje czemu ekstrawagancki strój bardziej przeszkadza w misji niż pomaga, ale no tak, nasza bohaterka nie może ani na chwilę wyglądać źle. Na miejscu Doriana bym się martwiła o znajomą, że zostanie wykryta, a nie się zachwycała. Jeśli on ją rozpoznał, to mógłby to zrobić ktoś jeszcze.
„Podejdź do niej. Weź ją za rękę!” – odezwał się głos w głowie Doriana, ale jego nogi były ciężkie jak z ołowiu. Mógł tylko stać i wpatrywać się w Celaenę. Jego policzki, częściowo zakryte czarną maską, aż płonęły. Nie wiedział dlaczego, ale na widok dziewczyny poczuł się jak prawdziwy mężczyzna. Wyglądała, jakby wyszła prosto ze snu, w którym sam był królem, a nie rozpieszczonym młodym księciem. W końcu Celaena dotarła na dół schodów i Dorian ruszył ku niej.
To nie jest romantyczne czy seksowne. To stuleja. Przepraszam, ale nie potrafię się tym zachwycać.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 39
Fakt, że Dorian potrzebuje mieć przy boku piękną kobietę, żeby czuć się męskim, nie najlepiej świadczy o jego pewności siebie.
Dorian chce poprosić Celinkę do tańca, ale wyprzedza go Chaol. Razem z dziewczyną odchodzi w głąb sali.
– No proszę – rzucił któryś z dworzan. – Tylko mi nie mówcie, że Chaol niespodziewanie dorobił się żony.
– Kapitan Westfall? – zabrał głos ten, który odezwał się wcześniej. – A niby dlaczego taka ślicznotka miałaby wyjść za zwykłego strażnika?
Jak te śmiecie mogą odmawiać jedynej spoko postaci żony? :c
W Szklanym tronie wszyscy po prostu mają płytki tok myślenia – tylko piękni mogą być z pięknymi. Poza tym może to dla Chaola lepiej, że nie skończy z taką Celinką, szkoda jego zdrowia.
– Kim ona jest, Wasza Wysokość? Czy ją znacie?
– Nie, nie znam jej – szepnął Dorian i odszedł.



Przeskok!
Muzyka była tak głośna, że Celaena nie mogła pozbierać myśli. Chaol ciągnął ją w kierunku zacienionej alkowy. Nie zdziwiło ją to, że nie założył maski – przecież takie zabawy były poniżej jego godności.
Wow, nie każdy lubi imprezy!
Chaol ze złością pyta Celinkę, co strzeliło jej do głowy.
– Uspokój się! – szepnęła do kapitana. – Chciałam się tylko zabawić!
– Zabawić? Wdzieranie się na bal królewski to dla ciebie zabawa?
Dziewczyna zrozumiała, że kłótnia niczego nie da. Chaol był wściekły głównie przez to, że udało jej się wydostać z pokojów. Zrobiła więc smutną minę.
Jezu, ale mam ochotę jej przywalić i samej przyznać sobie punkt w kategorii socjopatii.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: specjalna edycja dla Ciemnej Gwiazdy
– Czułam się bardzo samotna.
– I nie byłaś w stanie spędzić jednego wieczoru we własnym towarzystwie? – wykrztusił kapitan. Wyrwała nadgarstek z jego dłoni.
Tym bardziej, że Celinka ma o czym myśleć.
Boru, to jej tłumaczenie brzmi jak wymówka bardzo ekstrawertycznych osób, które nie wytrzymają ani minuty w samotności.  
– Widziałam tu Noxa! Zaprosiliście złodzieja na bal, na którym aż się skrzy od diamentów, a ja miałam zostać u siebie? Poza tym jak mam pełnić rolę Królewskiej Obrończyni, skoro mi nie ufasz?
Nawiasem mówiąc było to pytanie, na które od dawna chciała poznać odpowiedź.
No nie wiem, może ze względu na twoją przeszłość i otwartą niechęć do władcy?
Chaol zakrył twarz dłonią i westchnął bezsilnie. Dziewczyna usiłowała ukryć uśmiech. Zrozumiała, że wygrała.
Szkoda, ale na jego miejscu pewnie bym zrobiła to samo, żeby mieć święty spokój od gadania Celinki, a nie dlatego, że wierzę w ważność jej misji.
– Jeśli zrobisz choć jedną głupią rzecz…
Uśmiechnęła się do niego szczerze.
– To będzie mój prezent na Yulemas dla ciebie.
Kapitan obrzucił ją ciężkim spojrzeniem.
– Proszę. Nie chcę tego żałować.
Celaena poklepała mężczyznę po policzku i przeszła obok.
– I wreszcie wiem, dlaczego cię lubię – rzuciła na odchodnym.
A, to lubisz człowieka jedynie wtedy, jak poklepie po ramieniu i powie, jaka to jesteś zajebista oraz zawsze masz dobre pomysły. Tylko dlatego nie przepadasz za Chaolem, bo ma jaja by ci się sprzeciwiać, w przeciwieństwie do Dorianka?
Nehemia nadal siedziała u boku królowej. Jej maska była złoto-turkusowa z motywem lotosu. Wyglądało na to, że obie kobiety były pogrążone w uprzejmej rozmowie, a ochroniarze Nehemii stojący po obu stronach podwyższenia wydawali się już znudzeni.
Czy to miało znowu podkreślić, że baby gadają na nudne tematy (Nehemia gada, by przypodobać się królowej, to tak jakby się liczy)? Po Maas można wszystkiego się spodziewać.
Chaol trzymał się blisko Celaeny. Szedł za nią, aż znalazła wolne miejsce i zatrzymała się.
„To będzie dobry punkt orientacyjny – uznała. – Widać stąd podwyższenie, schody i parkiet taneczny”.
Czy ona chce wykonać skok wiary?
Dorian tańczył z jakąś drobną brunetką z nieprawdopodobnie obfitym biustem, od którego nie mógł odwrócić wzroku.
Absolutnie uwaga o cyckach była tu najważniejsza, bo jak blachara, to cycata musi być!
Przeskok!
Około godziny później Celaena zaczęła przeklinać własną głupotę. Nehemia nadal siedziała u boku królowej i nawet nie patrzyła w kierunku przyjaciółki. Jak mogło jej w ogóle przyjść do głowy, że księżniczka nosi się z zamiarem zabicia kogokolwiek?
Ukryta za maską twarz zabójczyni płonęła ze wstydu. Nie zasługiwała na miano przyjaciółki. Ten idiotyczny turniej wraz z morderstwami i opowieściami o złych mocach kompletnie namieszał jej w głowie.
Może to nieprzyjacielskie, ale na miejscu Celinki też bym podejrzewała Nehemię o zabójstwa. Ma motyw. Miała prawo przez chwilę o tym pomyśleć i nie jest co nic chamskiego, a raczej świadczy o czujności.
Przygładziła futrzany kołnierz i zmarszczyła lekko brwi. Milczący Chaol nadal stał tuż przy niej. Wiedziała, że choć zgodził się, aby została na balu, szybko o tym zapomni. Była też przekonana, że straż przy jej drzwiach czeka najostrzejsza reprymenda w życiu.
Jedyni ludzie, których mi szkoda w tej książce. [*]
Nic innego nie przyszło jej do głowy. Księżniczka zmierzyła ją przeciągłym spojrzeniem i wyszła, a zabójczyni pomyślała, że w oczach przyjaciółki dostrzegła ból. Patrzyła, jak Nehemia wchodzi po schodach i odwróciła wzrok dopiero, gdy zniknęła.
Chaol odkaszlnął.
– Powiesz mi, o co chodzi?
– Nie twój interes – rzuciła.
No tak jakby jego, bo pilnuje tu bezpieczeństwa.
Wciąż istniało ryzyko, że coś się wydarzy. Nawet bez księżniczki nadal coś mogło się stać. Ale czy na pewno? Przecież Nehemia nie zapłaciłaby za krzywdę jeszcze większą krzywdą! Miała zbyt dobre serce. Celaena przełknęła ślinę. Własnoręcznie wykonany nóż ciążył jej niczym kotwica.
Nawet jeśli księżniczka nie miała zamiaru nikogo dziś skrzywdzić, nie dowodziło to jej niewinności.
W tej książce jest zasada, że piękni nie mogą być źli. Nie niszczcie zasad!
– Co się dzieje? – naciskał Chaol.
Wielkim wysiłkiem woli Celaena odepchnęła od siebie wstyd i niepokój. Nadal musiała czuwać, ale nic nie stało na przeszkodzie, aby rzeczywiście trochę się zabawiła.
Z niej taka profesjonalistka, że nie wytrzyma bez lansowania się na salonach.
– Jeśli będziesz dalej tak patrzył spode łba, nikt nie poprosi mnie do tańca.
Kapitan uniósł brew.
– Nie patrzę spode łba! – obruszył się i wbił wzrok w przechodzącego obok dworzanina, który zbyt długo przyglądał się dziewczynie.
– Przestań! – syknęła. – Bo rzeczywiście nikt nie poprosi mnie do tańca!
Tak, bo to jest najistotniejsze. Jezusku, jakie ona ma ego.
Z tego miejsca zabójczyni również mogła wypatrywać niebezpiecznych potworów, ale kapitan nie musiał o tym wiedzieć. Spojrzała na niego.
– A może ty masz ochotę ze mną zatańczyć? – spytała.
– Z tobą? – Zaśmiał się. – Nie.
Nabrała głęboko tchu i spojrzała na marmurową podłogę.
– Nie musisz być taki okrutny.
*Bogaj lubi to*
Kto ogląda Gargamela, ten wie, co mam na myśli. Ale poważnie, odmowa tańca nie oznacza, że ktoś was nie lubi. Może po prostu nie przepada za tańczeniem, zwłaszcza na oczach innych ludzi. Celinka jednak nie byłaby sobą, gdyby nie znalazła okazji do użalania się.
– Okrutny? Celaena, tam stoi Perrington. Jestem przekonany że jemu również nie podoba się twoja obecność. Na twoim miejscu nie ściągałbym na siebie uwagi.
– Tchórz.



Wyraz twarz Chaola złagodniał.
– Gdyby go tu nie było, zgodziłbym się.
– Mogę go usunąć.
Czy naprawdę mamy do czynienia z profesjonalistką? Ona już wielokrotnie narażała się na wykrycie, a to już jest absolutne samobójstwo. W imię zabawy i flirtowania z Chaolem.
– Zresztą wydaje mi się, że masz o wiele ciekawszych absztyfikantów pragnących, abyś zwróciła na nich uwagę – rzekł kapitan i wskazał ruchem podbródka na Doriana. – Jestem mało ciekawym towarzyszem zabaw.
– Nie mam nic przeciwko twojemu towarzystwu.
– Jasne – rzucił sucho Chaol, choć spojrzał jej w oczy.
– Nie żartuję. A dlaczego ty z nikim nie zatańczysz? Nie ma tu kobiet, które by ci się podobały?
– Jestem kapitanem Gwardii. Marna ze mnie zdobycz dla tych kobiet – odparł, a w jego oczach błysnął dobrze skrywany smutek.
– Zwariowałeś? Ci ludzie do pięt ci nie dorastają! A poza tym… Poza tym jesteś bardzo przystojny – powiedziała Celaena i złapała go za rękę. W twarzy Chaola widziała nie tylko piękno, lecz także siłę, honor i lojalność. Nie słyszała już muzyki ani rozmów wokół siebie. W ustach jej zaschło, gdy ujrzała wzrok mężczyzny. Jak to możliwe, że nie dostrzegła tego wcześniej?
– Naprawdę tak myślisz? – odezwał się kapitan po chwili, spoglądając na ich splecione dłonie.
Dziewczyna zacisnęła palce jeszcze mocniej.
– Cóż, a gdybym…
Muszę tutaj pochwalić, że mamy wreszcie solidny miłosny dialog. Aż rośnie serce, że tak chwali Chaola.
A z drugiej strony, jak się wie – taki mały spoiler – że w przyszłym rozdziale Celinka będzie całować się z Dorianem, to te słowa brzmią jak zwykłe bawienie się uczuciami tego „gorszego” (bo mniej atrakcyjnego) truloffa.
– A z kim miałabym tańczyć, Wasza Wysokość?
Dorian był oszałamiająco przystojny w swojej grafitowej tunice. Ktoś mógłby nawet stwierdzić, że pasowała do jej sukni.
Nowe szaty zabójczyni: 34
– Chcesz wysłuchać wykładu o tym, jaką głupotą jest zakradanie się na królewski bal czy mogę po prostu poprosić cię do tańca?
– To chyba nie jest najlepszy pomysł – odezwał się Westfall.
– Dlaczego? – spytali oboje chórem, a książę podszedł nieco bliżej.
To się dobrali.
– Ponieważ przyciągasz zbyt wiele uwagi. Koniec i kropka – wyjaśnił kapitan, a Celaena przewróciła oczami. Chaol wbił w nią nieprzyjazne spojrzenie. – Mam ci przypomnieć, kim jesteś?
– Nie – odparła. – Przypominasz mi o tym codziennie.
Jego brązowe oczy pociemniały.
Nowe szaty zabójczyni: 35
„Dlaczego on jest najpierw życzliwy wobec mnie, by w chwilę później mnie obrażać?” – pomyślała dziewczyna.
Nie obraża. Zauważa fakty. Zresztą ciebie trudno polubić.
– Muszę się napić – mruknął Chaol i odszedł.
To ja przez całą tę analizę.
Dziewczyna odprowadziła go wzrokiem. Gdyby ten człowiek kiedyś ją polubił, uznałaby to za prawdziwy cud.
Matko, czemu wszystkie bohaterki YA to są takie ślepe krowy? Toć widać jak na dłoni, że Chaol lubi Celinkę! Jak mam wierzyć, że to taka inteligentna bohaterka, skoro nie widzi czegoś równie oczywistego?
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 40
Spojrzała więc na Doriana, który nadal muskał dłonią jej plecy. Jej serce zabiło jeszcze szybciej, a myśli o Chaolu wyparowały niczym rosa w porannym słońcu. Świadomość ta obudziła wyrzuty sumienia, ale… Ale… Och, pragnęła Doriana. Nie była w stanie temu zaprzeczyć. Tak, pragnęła go.
Takie życie Mary Sue, w której kochają się wszystkie ciasteczka. Po co myśleć o jednym, jak ma się już drugiego?
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 41
– Wyglądasz wspaniale – rzekł książę cicho i zmierzył ją wzrokiem, od którego aż się zarumieniła. – Nie mogę oderwać od ciebie oczu od chwili, gdy tu weszłaś.
– Naprawdę? A ja myślałam, że mnie nie zauważyłeś.
– Chaol mnie wyprzedził. A poza tym potrzebowałem trochę czasu, aby się zebrać na odwagę. – Uśmiechnął się. – Odbierasz mi pewność siebie. Zwłaszcza w tej masce.
– Fakt, że ustawiła się przed tobą kolejka amatorek tańca, zapewne ci nie pomógł.
– Ale teraz jestem przy tobie, czyż nie?
Serce Celaeny ścisnęło się, gdy uświadomiła sobie, że nie tej odpowiedzi oczekiwała. Czego ona właściwie od niego chciała?
Też chciałabym wiedzieć, bo w sumie poza tym, że zwlekał z zaproszeniem do tańca, to Dorian nic złego nie robił. Zapomniałam jednak, że dla Celinki zbrodnią jest być życzliwym dla kobiet innych od niej i Nehemii.
Dorian wyciągnął dłoń i przechylił głowę.
– Zatańczysz?
Czy muzyka nadal grała? Zabójczyni całkiem zapomniała o jej istnieniu. Świat wokół skurczył się i stracił na ważności; rozpuścił się w złocistym blasku świec. Ale tu były jej stopy, jej ramiona, jej szyja i usta. Celaena uśmiechnęła się i ujęła dłoń księcia, nie przestając rozglądać się dokoła.
Oj tam, że nas wykryją, to nic. Niech żyje bal!
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 37
Royal pussy: 54
If you’re evil and you know it clap your hands: 52
Nowe szaty zabójczyni: 35
Światek z kart: 44
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 41
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 27

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz