poniedziałek, 22 marca 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 16

Celaena zanurzyła łyżkę w owsiance, posmakowała jej, a potem dosypała mnóstwo cukru.

Bycie relatable, odcinek: 121824728346182730192479814712.

Powoli się zastanawiam nad kategorią dotyczącą takich rzeczy.

– Uganiałaś się za konspiratorami z królewskiej listy? – Nehemia zmierzyła ją znaczącym spojrzeniem i znów ugryzła grzankę.

– A co mam ci powiedzieć? – Celaena wolała skupić się na mieszaniu cukru w owsiance, niż patrzeć na przyjaciółkę.

– Chcę, żebyś spojrzała mi w oczy i powiedziała wprost, że jesteś gotowa zapłacić tę cenę za swą wolność.

Sama popierałaś Celinkę podczas finalnej próby i ściągnęłaś dla niej Elenę, a teraz masz pretensje, że zabójczyni wypełnia polecenia króla? Czego się w ogóle spodziewałaś? Może Nehemia serio myślała, że Obrońca ma bronić? Inaczej nie widzę powodu, dla którego czyni Celince wyrzuty, zwłaszcza, że zna jej wcześniejszą profesję.

W ogóle to jest ciekawe – Nehemii przeszkadza to, że Celinka zabija teraz dla króla, ale to, że kiedyś była Zabójczynią Adarlanu jest już do przełknięcia. Księżniczka ma specyficzne priorytety, nie uważacie?

Wiesz, jak służy jej wrogu to jest be, ale jak morduje dla kogoś innego, to się przymknie oko.

– A jak mam opowiedzieć o tobie moim rodzicom? Czy istnieje jakiś sposób, by ich przekonać, że przyjaźń z Królewską Obrończynią – ostatnie dwa słowa wypowiedziała, wypluwając je niczym truciznę – jest czymś godnym uwagi? Jak mam ich przekonać, że nie masz zgniłej, sczerniałej duszy?

Przypuszczam, że rodzina Ytger zostałaby uznana za godną hańby, gdyby wyszło na jaw, że ich księżniczka blisko przyjaźni się z kobietą, która całe swoje życie mordowała na zlecenie. I to bez znaczenia, czy Celinka miałaby „zgniłą, sczerniałą duszę” – o której i tak wiadomo, że ją posiada – czy też nie. Nic nie zmyje krwi z jej rąk.

Poza tym gratuluję zapłonu, Nehemio. Przyjaźnisz się z Celinką od roku i dopiero zaczęłaś się zastanawiać, jak wasza przyjaźń zostałaby odebrana przez twoich bliskich.

– Nie sądziłam, że potrzebujesz aprobaty rodziców.

Skoro (bardzo umownie, ale już dobra) mamy do czynienia z dawnymi realiami, to chyba powinno być oczywiste, że zdanie rodziców i ich poparcie ma znaczenie, choćby z czysto ekonomicznego punktu widzenia (posag, dalsze utrzymywanie dziecka, zaplecze polityczne).

– Osiągnęłaś wysoką pozycję i zdobyłaś wielką wiedzę, a mimo to bez wahania słuchasz rozkazów. Nie kwestionujesz królewskich poleceń, a przyświeca ci tylko jeden cel. Własna wolność.

Tak samo jak tobie przyświeca tylko jeden cel – wolność twoich ludzi. Rozumiem, że dla Nehemii zachowanie Celinki nosi znamiona egoizmu, ale skoro księżniczka zna przeszłość swojej psiapsi i wie, iż przesz większość swojego życia była bezustannie zależna od innych, to powinna chyba rozumieć, czemu Obrończyni pragnie posłusznie wykonywać zadania, a potem mieć spokój z dala od znienawidzonego króla.

Poza tym łatwo jest kogoś krytykować za posłuszeństwo władcy, kiedy sama nie musisz wykonywać dla niego podobnych zleceń, bo inaczej uznałby cię za zdrajczynię i stracił, Nehemio.

Niemniej cieszę się, że mamy nareszcie jakiś konflikt między postaciami, który nie jest spowodowany głupimi nieporozumieniami albo samczą zazdrością, tylko zahacza o poważniejsze tematy.

– A co jest złego w tym, że chcę odzyskać wolność? Czyżbym się dość nie nacierpiała? Czyżbym wciąż na nią nie zasługiwała? I co z tego, że muszę robić paskudne rzeczy, aby osiągnąć swój cel?

– Nie przeczę, wiele wycierpiałaś, Elentiya, ale po świecie chodzą tysiące innych osób, które znalazły się w tej samej sytuacji co ty, a nadal cierpią. I nie sprzedają się królowi, by otrzymać to, na co zasługują. Z każdą zabitą przez ciebie osobą tracę kolejne powody, aby utrzymywać naszą przyjaźń.

Jakoś nie traciłaś tych powodów, kiedy Celinka wyznała ci, że była Zabójczynią Adarlanu. Wtedy wszystko było ok., ale teraz te zabójstwa są z jakiegoś powodu gorsze, bo są realizowane dla króla, a nie dla Arobynna. Widzę, że znów spotykamy się ze słynną w maasoversum postacią, czyli Podwójnymi Standardami.

Dla mnie to argument z serii: „A dzieci w Afryce głodują”. Nie znoszę Celinki, ale rozumiem jej sytuację. Nawet Mary Sue nie ma takiej władzy, by dać ukojenie każdej cierpiącej osoby na świecie.

Celaena cisnęła łyżkę na stół i podeszła do kominka. Miała ochotę pozrywać wszystkie gobeliny i obrazy, a potem roztrzaskać cacka, które kupiła, by przystroić pokój.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 63

Jak już Celinka postanowiła wydawać wszystkie swoje pieniądze na własne zachcianki, to niech je chociaż szanuje.

Nie chciała, aby Nehemia patrzyła na nią w ten sposób, jakby była równie zła jak ów potwór siedzący na szklanym tronie. Dwukrotnie wciągnęła mocno powietrze, nasłuchując, czy w jej komnatach na pewno nie ma nikogo innego, a potem odwróciła się ku przyjaciółce.

– Nikogo nie zabiłam – powiedziała cicho.

Rozumiem, że Celinka zaryzykowała całą swoją tajemnicę, zawód Obrończyni i życie bliskich tylko dlatego, że Nehemia krzywo na nią spojrzała.

 


Cóż, to i tak bez znaczenia. Skoro król znikąd nie dowiedział się o tym, że jego Obrończyni w zakrwawionej kiecce biegła przez miasto i prawie zeszła przez zatrucie, to tym bardziej nie ma osób, które podsłuchiwałyby „elementy wywrotowe”, jakimi są Celinka oraz Nehemia.

Światek z kart: 126

Celinka wyjaśnia Nehemii, że pomogła swoim celom w upozorowaniu śmierci oraz ucieczce. Mówi też, że taki sam układ ma z Archerem. Nehemia jest słusznie przejęta.

– Ufasz Archerowi?

– Sądzę, że ceni swe życie bardziej od czegokolwiek innego.

– To kawaler do wynajęcia. Skąd pewność, że możesz mu zaufać?

– Bo jest przystojny, duuuuh.

A czemu pracowanie w sektorze usług seksualnych jest argumentem przeciw? Rozumiem, że może to wynikać z tego, że w świecie przedstawionym prostytucja jest zawodem pogardzanym, ale lowkey to hipokryzja ze strony Nehemii. To ciekawe, że księżniczka, która przed chwilą martwiła się o każdą duszyczkę na świecie, teraz nie wpadła na to, że młodzieniec najprawdopodobniej nie wybrał swojego fachu i został zmuszony. Nie każda kurtyzana musi zajmować się przy okazji działalnością wywrotową.

– Cóż, ty mi ufasz, a jestem zabójczynią.

– To nie to samo.

To jest to samo? Przecież zaufałaś Celince tylko dlatego, że znała język Eyllwe i spoko wam się gadało.

– Skoro już opowiadam ci o wszystkim, za co mogę zostać skazana na śmierć, dodam jeszcze jedno.

Nehemia spojrzała w ślad za nią na tkaninę i po chwili westchnęła ze zdumieniem.

– To przecież… To przecież Elena, zgadza się?

Zabójczyni uśmiechnęła się krzywo i skrzyżowała ramiona na piersi.

– Najgorsze jeszcze przed tobą.

Po tym fragmencie… oczywiście, mamy przeskok i do tego zbędny, bo opisujący dalej wędrówkę Celinki oraz Nehemii do podziemi.

Zbędne cięcie: 9

No nie.

 


Naprawdę, znowu? Znowu będziemy czytać o łażeniu do podziemi? Co będzie następne, rozdział o łupaniu orzechów przez dziesięć stron? A może o malowaniu ścian? Nie, wiem, o obieraniu ziemniaków!

*wali głową o ścianę*

Gdy schodziły do grobowca, Celaena opowiedziała Nehemii o wszystkich spotkaniach z Eleną od czasu Samhuinn i o przygodach, które przypadły jej w udziale. Pokazała jej pomieszczenie, w którym Cain wezwał ridderaka, a gdy zbliżyły się do krypty, zabójczyni aż się skrzywiła. Niespodziewanie przypomniała sobie jeden ponury szczegół.

Tym ponurym szczegółem jest oczywiście Mort. Nie uwierzycie, ale wobec Nehemii też będzie wredny.

 


I tak na marginesie, przeczytałam niedawno Ostatniego Jednorożca, którego Maas wspominała w jednym wywiadzie (jeśli ktoś nie zapoznał się z odcinkiem specjalnym na naszym blogu, to serdecznie polecam) i nie zgadniecie, ale w tamtej książce też pojawiła się krnąbrna kołatka w kształcie czaszki. Maas jak zwykle zaskakuje nas swoją oryginalnością.

– Jak to… Jak to… – Nie mogła się wysłowić. Spojrzała przez ramię na Celaenę. – Jak to w ogóle możliwe?

– Starożytne czary i inne bzdury tego typu – rzekła zabójczyni, nie dając Mortowi dojść do słowa. Kołatka zaczęła bowiem opowiadać historię o tym, jak stworzył ją król Brannon. – Ktoś użył Znaków Wyrda do czarów i tyle.

Odpowiedź Celinki to idealne podsumowanie systemu magicznego u Maas – ktoś coś tam zrobił, czegoś tam użył i tak jakoś wyszło. H i t.

Światek z kart: 127

Dziewczyny wchodzą do grobowca.

– To niesamowite – szeptała, spoglądając na ściany pokryte Znakami Wyrda.

– Co one oznaczają?

– Śmierć, Wieczność, Władcy – recytowała Nehemia. – To standardowe ryty nagrobkowe.

Skoro to standardowe ryty nagrobkowe, to co w nich niesamowitego?

Celinka kładzie się na ziemi i nagle dostrzega, że wyryte w grobowcu gwiazdy układają się w konstelacje.

Dziewięć gwiazd tworzyło znajomy wzór. Był to gwiazdozbiór zwany Ważką. Uniosła brwi, gdyż nigdy wcześniej nie zdawała sobie z tego sprawy. Kilka kroków dalej ciągnęła się inna konstelacja, Wywerna. Otaczała głowę sarkofagu Gavina.

„Symbol domu Adarlanu wraz z innym gwiazdozbiorem na niebie”.

Później Celinka dostrzega także inną konstelację – Jelenia, reprezentującego Taras, to znaczy, Terrasen.

– Na Wyrda, spójrz tylko na to! – powiedziała, wskazując ręką.

Na ścianie wyryto oko, nie większe od jej dłoni. W środku oka z idealną precyzją wywiercono niemalże niedostrzegalną dziurkę.

„Tylko dzięki oku ujrzysz wszystko jak należy”. Z pewnością był to zwykły zbieg okoliczności. Dziewczyna stłumiła narastającą ekscytację i stanęła na palcach, aby spojrzeć w głąb oka. Jak to możliwe, że wcześniej go nie zauważyła? Cofnęła się, a wtedy Znak Wyrda rozpłynął się na ścianie. Wkroczyła na gwiazdozbiór, a wtedy oko znów się pojawiło.

– Twarz widać tylko wtedy, gdy staniesz na Jeleniu – szepnęła Nehemia.

W sumie to logiczne, w końcu Oko Eleny, a Elena pochodziła z Tarasu. Niemniej całkiem ciekawy pomysł, daję plusik pani Maas.

Celinka zagląda przez dziurkę, ale widzi tylko pustą ścianę.

– Mort! – zawołała. – Czym jest ta ściana? Wiesz może, czy postawienie jej miało jakiś sens?

– Nie – odparł Mort pustym głosem.

– Nie kłam.

– Miałbym cię okłamywać? Ciebie? Och, nie ośmieliłbym się. Spytałaś mnie, czy zbudowanie tej ściany miało sens, a ja powiedziałem, że nie. Musisz nauczyć się zadawać odpowiednie pytania. W przeciwnym razie nie usłyszysz właściwych odpowiedzi.

– A więc jakie pytanie miałabym ci zadać, żeby usłyszeć właściwą odpowiedź? – warknęła Celaena.

Mort mlasnął.

– Tego się ode mnie nie dowiesz. Wróć tu, gdy wymyślisz odpowiednie pytania.

– I obiecujesz, że mi na nie odpowiesz?

– Jestem kołatką. Składanie obietnic nie leży w mojej naturze.

Mort to mój MVP tej książki. Zostawcie w komentarzach serduszka dla najlepszej postaci w tym uniwersum, nawet jeśli jest tylko kołatką i do tego zerżniętą z innej książki.

<3

Celinka pyta Nehemię, czy ta mogłaby nauczyć ją odczytywać znaki Wyrda.

– Oho! – zaskrzeczał Mort. – Czy ty aby na pewno jesteś należycie bystra?

 


Nie powiedziała Nehemii o tym, że Elena kazała jej odkryć źródło królewskiej mocy, gdyż domyślała się jej reakcji. Wiedziała, że księżniczka kazałaby jej posłuchać nieżyjącej królowej. Znaki Wyrda jednakże zdawały się tak bardzo powiązane ze wszystkim, nawet z tą zagadką z okiem oraz idiotyczną ścianą. Być może gdyby nauczyła się z nich korzystać, byłaby w stanie otworzyć żelazne drzwi w bibliotece i odnaleźć kryjące się tam odpowiedzi.

A pamiętacie, jak pod koniec zeszłej części psiapsiółki przysięgały sobie szczerość? Oto ich relacja w akcji.

– Może… Może chociaż podstawy?

– Podstawy to najtrudniejsza część. – Nehemia się uśmiechnęła.

Dla Celinki, która opanowała obcy język w rok podczas pracy w kopalni, nauka Znaków Wyrda nie powinna sprawić żadnego problemu.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 70

Dziewczęta umawiają się, że od dzisiaj zamiast porannych spacerów Nehemia będzie uczyć Celinkę Znaków Wyrda.

Wyszły z grobowca, a Nehemia przez kilka minut przyglądała się Mortowi i zadawała mu pytania o czar, który powołał go do życia. Kołatka najpierw twierdziła, że niczego nie pamięta, potem uznała, że to zbyt osobiste, a na końcu rzuciła, że to nie sprawa księżniczki.

 


Przepraszam, ale po prostu Mort sprawia mi zbyt wiele przyjemności samym swoim istnieniem. Aż szkoda, że nie ma go więcej.

Psiapsie wracają do sypialni Celinki, gdzie czeka na nie Strzała, która z racji na smród Ridderaka nie chciała zejść do podziemi. Ech, ta suczka miała chociaż jakiś wybór.

– W gabinecie Davisa znalazłam książkę o Znakach Wyrda – powiedziała. – Nie wiem, czy to zagadka, czy może jakieś przysłowie, ale po wewnętrznej stronie okładki ktoś napisał: „Tylko dzięki oku ujrzysz wszystko jak należy”.

– Brzmi jak ględzenie przygłupiego lorda. – Nehemia zmarszczyła brwi.

Dla mnie brzmi jak przedramatyzowana oczywistość z gatunku tych od Paulo Coelho, ale wersja Nehemii też nie jest zła. Jak się jednak okaże, zdanie znalezione u Davisa będzie miało znaczenie.

– Czy to, że członek ruchu oporu posiada książkę o Znakach Wyrda, to zbieg okoliczności? Co o tym sądzisz? A może z tymi ludźmi wiąże się jakaś kolejna zagadka?

– A może ów Davis w ogóle nie należał do tej grupy? – parsknęła Nehemia. – Może Archer dysponuje fałszywymi informacjami? Założę się, że ta książka leżała tam od lat i Davis nie miał pojęcia o jej istnieniu. Niewykluczone też, że zauważył ją w księgarni i kupił, aby udowodnić, że ma duszę ryzykanta.

Trochę za dużo tych „może”. Poza tym czemu facet miałby ryzykować swoim życiem, posiadając książkę o czymś, co w teorii jest nielegalne, żeby tylko wykreować sobie wizerunek buntownika? Davis może i był pokazany jak typowy antagonista u Maas, ale wydawał się myślący.

Celaena nie była jednak przekonana.

Nie dziwię się jej.

Rozmyślając, nieświadomie bawiła się łańcuszkiem, na którym zawiesiła amulet. Niespodziewanie zesztywniała.

– Słuchaj, a może chodzi o to Oko?

– Nie – rzekła Nehemia. – To byłoby zbyt proste.

Czasami najprostsze rozwiązania okazuję się prawdziwe.

– Ale… – Celaena odepchnęła się od biurka.

– Zaufaj mi – przerwała jej Nehemia. – To tylko zbieg okoliczności, tak jak tamto oko w ścianie. To słowo może się odnosić do wszystkiego, absolutnie wszystkiego. Grawerowanie oczu w najróżniejszych miejscach było dość popularnym zwyczajem wiele wieków temu, gdyż wierzono, że oczy chronią przed złem.

O, miło, że mamy jakieś informacje o świecie przedstawionym. Zastanawia mnie tylko, czy Maas sama wymyśliła ten zwyczaj, czy skądś go zaczerpnęła. Ciemna Gwiazdo?

Jak najbardziej takie zwyczaje występowały w niektórych kulturach (ponieważ nie w każdej tak samo chroniono się przed złym okiem, na przykład czytałam, że chroniono się fallusami, ale nie dziwię się, że Maas nie sięgnęła po to). Możecie chociażby kojarzyć te talizmany z dłonią i okiem, tak zwane hamsa ze współczesnej biżuterii. To dosyć znany motyw.

– Dziękuję ci – powiedziała między jedną łyżką a drugą do Nehemii, która też ponownie siadła do jedzenia. – Dziękuję ci za to, że nie nakrzyczałaś na mnie za wszystkie sekrety, które przed tobą taiłam.

Nehemia raczej powinna ci dziękować za to, że je przed nią taiłaś, bo gdyby król rzeczywiście był tak groźny, jak się go prezentuje i wziął ją wcześniej na przesłuchanie, to obie byłybyście martwe. Wiadomo jednak, Dorian I ma ważniejsze rzeczy do robienia niż kontrolowanie, czy w jego własnym pałacu znajdują się szpiedzy.

Do komnaty przychodzi Philippa i przynosi list od Archera. Okazuje się, że w liście zawarta jest lista podejrzanych przez kawalera buntowników.

Była nieco zdziwiona, gdyż przekazywanie takich informacji w liście wiązało się z ryzykiem. Może trzeba by było nauczyć kawalera jakiegoś kodu?

Oj, trzeba było, bo w razie problemów oboje wkopalibyście się po same uszy.

Nehemia spoważniała.

– Jaki człowiek przekazuje tak istotne informacje, jakby to było coś niewiele ważniejszego od porannych plotek? – spytała.

– Człowiek, który pragnie zdobyć wolność i ma już dosyć służenia świniom.

Albo pozbawiony mózgu potencjalny zwycięzca Nagrody Darwina.

Celaena złożyła list i wstała. Jeśli wymienieni w nim ludzie przypominali w czymkolwiek Davisa, być może przekazanie ich królowi i wykorzystanie dla własnych celów nie byłoby aż tak złym pomysłem.

Bo ty, jako płatna zabójczyni masz jakikolwiek głos w moralnych dyskusjach o tym, kto ma prawo żyć, a kto nie.

Celinka oświadcza, że musi iść do Rithfold i umawia się z Nehemią na pierwszą lekcję po jutrzejszym śniadaniu. Następnie, rzecz jasna, mamy przeskok. Tylko po to, żeby po sześciu zdaniach rozdział dobiegł końca. To nie lepiej było te informacje zawrzeć w kolejnej części? I tak nie były one zbyt treściwe i można by je ująć w krótkiej wzmiance o tym, że Celinka poszła śledzić podanych przez Archera ludzi, po czym głodna wróciła do zamku, gdzie król kazał jej wziąć udział w balu. Przeskok był tu niepotrzebny.

Zbędne cięcie: 10

Kolejny rozdział o podziemiach dobiegł końca. Błogosławiony niech będzie Mort, bo gdyby nie on, musiałabym przez kilka stron znosić nasze powieściowe psiapsiółki, co mogłoby skończyć się źle dla mojego laptopa. Dajcie znać, czy wy też nienawidzicie łażenia po sarkofagach i do zobaczenia za tydzień!

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 63

Royal pussy: 83

If you’re evil and you know it clap your hands: 104

Nowe szaty zabójczyni: 77

Światek z kart: 127

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 74

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 70

Czy na sali jest lekarz?: 10

Zbędne cięcie: 10

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz