niedziela, 8 sierpnia 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 34

 

Rozdział rozpoczyna rozmowa Chaola z jednym z jego ludzi, Ressem. Kapitan wypytuje go o zachowanie Celinki.

– No i siedzi na krześle przed kominkiem. Codziennie robi to samo. Wychodzi z łóżka, przesiaduje cały dzień na krześle i wraca do łóżka po zachodzie słońca.

– Nadal nic nie mówi?

Ress pokręcił głową. Mówił cicho, aby nie usłyszał go przechodzący dworzanin:

– Philippa mówi, że tylko siedzi i wpatruje się w płomienie. Nie chce się odzywać.

Wiem, że już o tym wspominałam, ale tak radykalna reakcja ze strony Celinki zwyczajnie mnie dziwi. Owszem, podobne wątki przewijały się w innych książkach, na przykład w Igrzyskach śmierci, gdzie Katniss po utracie bliskiej osoby (nie powiem której, bo nie chcę nikomu spoilerować tej serii, ona w przeciwieństwie do Szklanego tronu jest dobra) przez pewien czas również się nie odzywała. Tyle, że Katniss nie była płatną morderczynią, chlubiącą się swoją reputacją Zabójczyni Adarlanu i znała utraconą osobę dużo dłużej niż Celinka Nehemię.

Nie trzeba szukać innych dzieł kultury – porównajcie ten fragment z tym, jak Celinka przeżywała śmierć Sama, który był jej pierwszą miłością i najbliższą osobą w całym jej życiu. Jakoś nie straciła woli walki w kopalni, miała siłę zabić kilkunastu strażników, chętnie rywalizowała w turnieju i romansowała ze świeżo poznanym księciem.

Należy też pamiętać, że Celinka wiedziała o tym, że księżniczka jest szpiegiem, czym narażała się na śmierć. Jej zgon nie powinien być czymś zaskakującym, raczej czymś przewidywalnym. Zwłaszcza, kiedy patrzy się na poziom konspiracji reprezentowany przez Nehemię.

Strażnik bacznie obserwował gojące się rany, ciągnące się wzdłuż policzka kapitana. Z dwóch już zeszły strupy i powoli blakły, ale jedna szrama, zadziwiająco głęboka, nadal była podrażniona. Chaol zastanawiał się, czy zostanie po niej blizna. Zasługiwał na nią.

Nie, Chaol zasługuje na to, żeby ktoś nim porządnie potrząsnął i uświadomił, że cała ta sprawa nie jest jego winą. Toć to nie król skrzywdził Nehemię i to nie on był odpowiedzialny za porwanie kapitana oraz odwrócenie uwagi Celinki! Przesłuchanie księżniczki zbiegło się w czasie z jej morderstwem, ale te dwie rzeczy nie były ze sobą w żaden sposób powiązane. Wiem, że czasami potrafimy obwiniać się o absurdalne rzeczy, ale chłodno myślący Chaol z pierwszego tomu na pewno dostrzegłby swój brak winy.

Drażni mnie też to ciągłe usprawiedliwianie czynu Celinki, w imię powiedzenia: „a mogła zabić”.

Usłyszał to już od Philippy i każdego innego człowieka, który obrzucił go spojrzeniem pełnym współczucia.

„Powinieneś z nią porozmawiać”.

Nie wiedział, dlaczego wieść o tym, że Celaena chciała go zabić, rozeszła się tak szybko, ale wyglądało na to, że wszyscy wiedzieli o przepaści, jaka wyrosła między nim a zabójczynią.

Może dlatego, że chyba tylko ktoś ślepy i głuchy nie zauważyłby waszej relacji. Tacy z was byli dyskretni kochankowie/przyjaciele.

Sądził, że oboje zachowali dyskrecję, a Philippa na pewno nie należała do plotkarek, ale być może uczucia do dziewczyny miał wypisane na twarzy.

Tak, zwłaszcza, jak ulotniłeś się przedwcześnie ze spotkania ze swoimi strażnikami, żeby się z nią szybko zabawić.

A to, co ona czuła do niego…

Najwidoczniej nie było tak głębokie, skoro była gotowa zamordować Chaola, nawet nie wysłuchawszy jego wersji wydarzeń. I  nie, wściekłość jej nie usprawiedliwia. Skończmy nareszcie to romantyzowanie agresji i usprawiedliwianie każdego okrucieństwa okazanego przez protagonistkę.

– Nadal chcę, aby pod jej drzwiami i oknami pełniono straż – polecił Ressowi. Musiał udać się na kolejne zebranie i znów słuchać wrzasków i kłótni o tym, jak należy uporać się z zamieszaniem w Eyllwe po śmierci Nehemii.

Po królu Adarlanu spodziewałabym się bardzo prostej reakcji na chaos w Eyllwe – pacyfikację buntów. Wszak tak postąpił w zeszłym tomie i przyniosło to oczekiwane skutki. Czemu teraz miałby zrobić inaczej? Zwłaszcza, że nie ma już Nehemii, która będzie dramatycznie okazywała swój sprzeciw.

– Nie zatrzymujcie jej, jeśli będzie chciała wyjść, ale spróbujcie ją nieco spowolnić.

Już widzę, jak ta wspaniała, kompetentna straż szklanego pałacu zatrzymuje Celinkę.

Chaol odprawia Ressa i udaje się na kolejną naradę.

Z bólem serca musiał przyznać, że miał inne zmartwienia niż niekończąca się rozpacz Celaeny. Król wezwał bowiem wszystkich lordów i wasali z południa. W tym gronie znajdował się ojciec Chaola.

No nareszcie pojawi się jakiś inny wątek niż męczeństwo Nehemii! Już nie mogę się doczekać.

Przeskok!

Dorian na ogół nie miał nic przeciwko ludziom Chaola, ale irytowało go to, że chodzą za nim przez cały dzień i noc, nieustannie rozglądając się w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów zagrożenia.

Jak każdego logicznie myślącego bohatera, Doriana irytuje to, że strażnicy… wykonują swoją pracę. Powinien chyba się cieszyć, że po morderstwie Nehemii ma zapewnioną ochronę.

Śmierć Nehemii pokazała, że ochrona zamku nie jest szczelna.

Skoro funkcję Kapitana pełnił ktoś równie kompetentny co Chaol, to nie ma się czemu dziwić.

Jego matka wraz z Hollinem byli przetrzymywani pod strażą w swoich komnatach, a wielu arystokratów opuściło miasto bądź zaszyło się gdzieś i otoczyło strażą.

I bardzo dobrze, chrońcie biednego Hollina.

Wyjątkiem był Roland. Choć jego matka uciekła do Meah następnego dnia rano po morderstwie, młodzieniec postanowił zostać w Rifthold, twierdząc, że Dorian potrzebuje jego wsparcia bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Na spotkaniach rady, gdzie panował coraz większy tłok – przybywali bowiem lordowie z południa – popierał każdy wniosek i każdy sprzeciw kuzyna. Wspólnie protestowali przeciwko wysłaniu do Eyllwe kolejnych oddziałów, gdyż mogło się to zakończyć wybuchem rewolty.

Rewolty wycieńczonych, zniewolonych ludzi, których armia Adarlanu powinna bez problemu zwyciężyć.

Roland poparł również wysuniętą przez Doriana propozycję publicznego przeproszenia rodziców Nehemii za śmierć ich córki.

Publiczne, to znaczy jakie? Król ma wyjść na rynek w Rithfold i ogłosić, że przykro mu z powodu śmierci Nehemii? A niby czemu kogokolwiek w Adarlanie miałaby obchodzić śmierć cudzoziemskiej księżniczki? A może władca ma pojechać do stolicy Eyllwe i tam tak uczynić? I co to niby zmieni? Mieszkańy Eyllwe i tak będą go nienawidzić, a Dorian I niepotrzebnie narazi życie swoje oraz swoich ludzi.

Jeszcze rozumiem, gdyby król napisał list do rodziców księżniczki z przeprosinami za brak dotrzymania ochrony (wszak odpowiada za działania Chaola, tym dziwniej, że go nie zwolnił po czymś takim), ale publiczne przeprosiny nie mają zwyczajnie sensu.

Ciężko jednak oczekiwać, żeby ktoś równie zaślepiony Nehemią i jej „bohaterstwem” jak Dorian, wyciągnął logiczne wnioski.

Royal pussy: 94

Król eksplodował straszliwym gniewem, gdy to usłyszał, ale książę mimo to napisał do rodziców Nehemii list, w którym wyraził swe najszczersze kondolencje.

Patrzcie na tego złego, niedobrego króla, który nie chce przeprosić za coś, co nie jest nawet jego winą!

If you’re evil and you  know it clap your hands: 128

Poza tym też bym się wkurzyła, gdyby mój nieobeznany w polityce synalek dyktował mi, jak mam się zachowywać.

Niech szlag trafi ojca.

Widzę, że Dorian wraca do bycia naiwnym, robiącym na przekór swojemu ojcu książątkiem. A już zaczynał zyskiwać w naszych oczach…

Royal pussy: 95

Od dawna unikał konfrontacji z ojcem. Na jakiego człowieka by wyszedł, gdyby okazał mu ślepe posłuszeństwo?

„Na mądrego człowieka” – szepnął w jego duszy jakiś głos, skrzący od zimnej, starożytnej potęgi.

Nie sposób się nie zgodzić.

Tej nocy, gdy zginęła Nehemia, nie miał zamiaru zatrzymać ręki Celaeny w powietrzu. Zdołał sobie uświadomić tylko tyle, że kobieta, którą kiedyś kochał, chciała zabić jego najlepszego przyjaciela z powodu nieporozumienia.

Przepraszam, ale to brzmi jak streszczenie fabuły odcinka jakiegoś serialu typu Moda na sukces. „Ojciec mojej byłej najlepszej przyjaciółki, z którym miałam romans, okazał się bratem wujka mojej matki, który zamordował mojego dziadka”.

Stał zbyt daleko, aby powstrzymać opadającą dłoń uzbrojoną w nóż, ale…

Niespodziewanie odniósł wrażenie, że strzela z niego widmowa ręka, która łapie zbrojne ramię Celaeny. Czuł jej splamioną krwią skórę, jakby sam jej dotykał. Nie wiedział jednak, co robi.

„Widmowe ręce” będą nieodłączną częścią Doriana i pojawią się jeszcze w najróżniejszych okolicznościach. Tak, w t a k i c h też.

 


Nieraz się zdarzało, że ogarniała go wściekłość, a w odpowiedzi zaczynała budzić się magia.

Czyli standardowo mamy panowanie nad mocą za pośrednictwem emocji i uczuć. Nuuuuuuda.

Może oszalał. Może wszystko to sobie wyobraził. Z drugiej strony Nehemia kiedyś obiecała, że pomoże mu, gdy będzie tej pomocy potrzebował – gdy przebudzi się w nim jakaś moc. Tak, ona o wszystkim wiedziała.

Czy morderca również stracił wszelką nadzieję na znalezienie odpowiedzi w chwili, gdy ją zabił?

Yyyyy, nie, morderca myślał pewnie o zapłacie, jaką dostanie. W końcu po to zabił księżniczkę.

Przeskok!

Celaena przenosiła się na krzesło dlatego, że Philippa zaczęła narzekać na brudną pościel. Mogła posłać ją do diabła, ale przypomniała sobie, z kim dzieliła łóżko, i naraz poczuła ulgę, że pościel zostanie wymieniona. Chciała, aby znikły wszelkie ślady po tym człowieku.

 


Czas płynął obok niej. Bywało, że dni mijały po godzinie, inne ciągnęły się całą wieczność.

I NADAL Dorian I nic z tym nie zrobił? Nie kazał jej ruszyć tyłka i wypełniać swojej funkcji? Kreacja tego złola jest bardziej nielogiczna niż wypowiedzi Carrionera.

Światek z kart: 144

Raz się wykąpała w towarzystwie Philippy, która nie spuszczała z niej oka, bojąc się, że się utopi. Umyła sobie nawet włosy.

Musnęła kciukiem oparcie fotela. Ani jej się śniło odbierać sobie życie. Przecież miała tyle rzeczy do zrobienia.

Jakie to rzeczy? Ależ oczywiście zemsta na mordercy Nehemii.

Przez ostatnie dni, wypełnione ciszą i snem, uświadomiła sobie jedną rzecz – zabójca Nehemii przybył spoza zamku.

A skąd Celinka ma taką pewność?

Intuicja Mary Sue.

Być może został zatrudniony przez owego tajemniczego człowieka, który wysłał księżniczce list z pogróżkami. Być może nie. Na pewno jednak nie działał w porozumieniu z królem.

To, że nie działał w porozumieniu z królem, nie oznacza, że nie mieszka w szklanym pałacu.

Bez wątpienia nie był to jeden z ludzi Arobynna. Znała jego sposób działania i wiedziała, że unika przesady oraz teatralności.

Dlatego ty, jako absolwentka jego szkoły, lubujesz się w wielkich wejściach. To ma sens.

Znała jednego zabójcę, który byłby w stanie dopuścić się takich potworności. Był to Grób. Usiłowała dowiedzieć się jak najwięcej na jego temat, gdy współzawodniczyli w turnieju o pozycję Królewskiego Obrońcy. Poznała prawdę o tym, co robił z ciałami ofiar.

Wyszczerzyła zęby.

Grób dobrze znał pałac. Przecież oboje w nim trenowali.

Pamiętacie, jak w zeszłym tomie krytykowałyśmy ściąganie przestępców do pałacu? Teraz wyraźnie widać, czemu ten czyn był kretyński. Gdyby, nie daj Boże, któryś z tych morderców biorących udział w turnieju, współpracował z buntownikami, to mógłby bez trudu włamać się do zamku i zamordować samego króla Adarlanu. Albo porwać kogoś z jego rodziny w formie zakładnika. Albo zrobić cokolwiek innego, co zagrażałoby władzy. Czy naprawdę ktoś tak nielubiany i narażony na ataki swoich przeciwników jak Dorian I nie pomyślał o takiej ewentualności? Nie rozumiem, jak mamy traktować go jako poważnego wroga, skoro:

a)    Jego kreacja jest zupełnie nielogiczna – raz morduje babkę za śpiewanie o fae, ale swojej Obrończyni pozwala na bezczynność i nie kara w żaden sposób Kapitana swojej straży za beznadziejną ochronę;

b)    Pozornie ma być inteligentnym, manipulacyjnym tyranem, ale w rzeczywistości nie dostrzega konspiratorów we własnym pałacu oraz zaprasza do niego grupę przestępców; nie kontroluje też w najmniejszym stopniu działań swojej Obrończyni, tym samym pozwalając jej na niewypełnianie swoich misji.

Światek z kart: 145

Na dodatek pozwala własnemu synowi, by go znieważał w towarzystwie dworzan czy rady królewskiej!

W sercu dziewczyny zapłonął znany jej czarny płomień, który rozszedł się w okamgnieniu po całym ciele, pochłonął ją i pociągnął w otchłań bez dna.

Celaena Sardothien wstała z krzesła.

No nareszcie, coś się będzie działo. Oczywiście, nie w moim rozdziale, ale przynajmniej Ciemna Gwiazda nie będzie umierała z nudów.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 79

Royal pussy: 95

If you’re evil and you know it clap your hands: 128

Nowe szaty zabójczyni: 94

Światek z kart: 145

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 83

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 83

Czy na sali jest lekarz?: 15

Zbędne cięcie: 23

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz