poniedziałek, 23 sierpnia 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 36

 

Rozdział rozpoczyna się niespodziewanym wtargnięciem Celinki do sali narad.

Czarny płaszcz falował za nią.

Tak, załapaliśmy, Celinka nosi czarny płaszcz, żeby podkreślić swoją czarną duszę.

Nowe szaty zabójczyni: 95

Chaol, który zajmował stanowisko przy drzwiach, już szedł ku niej, ale stanął jak wryty, gdy ujrzał to, co niosła.

Teraz do niej podszedł, zamiast powstrzymać ją przed wejściem? Czy drzwi do tej sali w ogóle ktokolwiek pilnował, czy wszyscy pozwalają, żeby Celinka robiła, co jej się żywnie podoba? Jakim cudem szklany pałac jeszcze stoi, skoro pilnujący go ludzie to banda półgłówków?

Światek z kart: 149

Możliwe, że wszyscy strażnicy umarli ze śmiechu, jak zobaczyli jej kuriozalny strój.

Cóż takiego Celinka przyniosła? Ależ oczywiście, głowę Groba.

– Cóż to takiego? – spytał ostro władca.

Członkowie rady i zebrani lordowie wpatrywali się w przybyszkę z otwartymi ustami, ale Celaena uśmiechnęła się tylko. Spojrzała na jednego z ministrów obecnych na naradzie i podeszła prosto do niego. Nikt, nawet ojciec Doriana, nie powiedział ani słowa, gdy ułożyła odrąbaną głowę na stos papierów leżący przed nim.

Czyli król nie tylko pozwolił lasce wtargnąć na naradę królewską, to jeszcze nie zareagował, kiedy znieważyła jednego ze szlachciców, kładąc przed nim odrąbaną głowę?

 


Kreacja głównego antagonisty to żart. Tyle powiem, bo już się nad tym rozwodziłam i nie ma sensu się powtarzać. Dam jedynie punkt.

Światek z kart: 150

– To chyba należy do pana – rzekła i rozwarła dłoń, a głowa stoczyła się na stół z głuchym stuknięciem. Potem poklepała ministra po ramieniu i opadła na puste krzesło na końcu stołu.

Jakby jakaś brudna kobieta z niższego stanu na luzie poklepałaby mnie, to bez zastanowienia dałabym w mordę (w końcu w maasoversum tak rozwiązuje się sprawy). Doradca nie jest twoim ziomkiem, by go tak traktować, nawet jeśli ma zaraz trafić do lochów.

– Wytłumacz mi swoje zachowanie – warknął król.

Chyba zdarzył się chochlik drukarski, kwestia króla powinna brzmieć: „wtrąćcie tę dziewczynę do lochu i poślijcie po kata”.

– Zeszłej nocy ucięłam sobie pogawędkę z zabójcą o imieniu Grób. Rozmawialiśmy o księżniczce Nehemii. Grób brał udział w turnieju o tytuł Królewskiego Obrońcy jako reprezentant ministra Mullisona. Pański człowiek chciałby przekazać panu pozdrowienia oraz to. – Rzuciła na stół niewielką, złotą bransoletkę, na której wygrawerowano kwitnące kwiaty lotosu. Nehemia lubiła takie ozdoby. – Niech pan przyjmie poradę zawodową od profesjonalistki, ministrze. Trzeba zacierać ślady. Nie warto też zatrudniać zabójców, którzy są z panem osobiście związani, ani wysyłać ich do działania tuż po tym, jak pan publicznie poróżni się z ofiarą.

Spójrzcie tylko na tę nonszalancję Celinki. Aż czuję, jak Maas ślini się nad klawiaturą z zachwytu nad swoim alter ego, które może zrobić wszystko – obrażać księcia, przerywać narady królewskie, brutalnie mordować – ale nigdy nie ponosi z tego tytułu żadnych konsekwencji.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 86

Poza tym taka z ciebie profesjonalistka, że całą robotę odwalił za ciebie Archer i prawie straciłaś życie, kiedy nareszcie wzięłaś się do roboty. Proszę więc, zamknij się nareszcie i przestać udawać, że potrafisz cokolwiek poza zachwycaniem się oczami swoich truloffów, Celinko.

Mullison zaprzecza, jakoby to on był odpowiedzialny za morderstwo Nehemii. Do akcji nareszcie wkracza Chaol.

– Co ty, u licha, wyprawiasz?

Celaena spojrzała na niego i uśmiechnęła się słodko.

 


Wcale nie chcę jej przyłożyć, wcale nie chcę jej przyłożyć, wcale nie chcę jej przyłożyć, wcale…

– Wszystko wskazuje na to, że wypełniam twoje obowiązki.

 


A to akurat prawda.

Wyciągnęła zza tuniki jakiś papier i rzuciła go królowi. Za samą bezczelność powinna była trafić na szubienicę, ale władca nie skomentował jej zachowania ani słowem.

NAWET NARRATOR JEST ŚWIADOMY, ŻE CELINKA POWINNA JUŻ ZOSTAĆ SKAZANA NA ŚMIERĆ, ALE NIC SIĘ JEJ NIE STANIE, AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAA!

Przepraszam na moment.

 


Już jestem. Kontynuujmy.

– Przed niefortunną śmiercią księżniczki – odezwała się Celaena – zajmowałam się eliminowaniem zdrajców korony. Mój cel zaprowadził mnie do tych ludzi.

Dorian był przekonany, że zabójczyni ma na myśli Archera, i wiedział, że ojciec również zdaje sobie z tego sprawę. Nie mógł już na nią dłużej patrzeć. To nie mogła być prawda. Przecież ona wybrała się do miasta, aby ocalić Chaola, a nie wyłapać spiskowców! Dlaczego kłamała?

A co miała powiedzieć? Przyznać, że zupełnie olewała swoje obowiązki i nikogo nie zamordowała, a wręcz sprzyjała buntownikom?

Po chwili król uniósł głowę znad listy i przyjrzał się Celaenie.

– Dobra robota, Obrończyni. Bardzo dobra.

Wtedy zabójczyni oraz król Adarlanu uśmiechnęli się do siebie. Dorian nigdy nie był świadkiem czegoś równie przerażającego.

– Powiedz skarbnikowi, aby wypłacił ci dwa razy tyle co w zeszłym miesiącu – oznajmił władca.

Ja też nigdy nie widziałam czegoś równie przerażającego pod względem spójności postaci. Cała ta scena jest tak absurdalnie zła, że dosłownie siedzę przed laptopem i ledwo piszę, bo mam nieodpartą potrzebę gestykulacji. To, że Celinka dostarczyła królowi listę kilkunastu osób spiskujących przeciwko władzy, nie zmienia faktu, że wtargnęła na spotkanie rady królewskiej z odciętą głową! Co więcej, zamiast wskazać straży królewskiej Groba, bo to oni mieli zająć się jego złapaniem, sama poszła go zamordować, nie konsultując tego z nikim, na czele z samym Dorianem I, który jest jej bezpośrednim przełożonym! Przecież schwytanie tego człowieka nie leży w jej kompetencji i jest kolejną samowolką! Rozumiem, że może król ucieszył się, że nareszcie ruszyła dupę, ale Jezus Maria, jak to wszystko nie ma sensu!

*wali głową o ścianę*

Światek z kart: 151

Jedyne, co spodobało mi się w tej scenie, to pomysł, że Celinka mogłaby ugadać się z królem. To byłby kolejny ciekawy zabieg, gdyby bohaterka pod wpływem śmierci przyjaciółki stwierdziła, że bycie buntowniczką jest kijowe i zamiast tego woli wygodne życie oraz służbę u władcy.

Albo nie straciła motywacji, ale jednocześnie zauważyłaby, że wyrażając głośno sprzeciw wobec rządów Doriana seniora skończy równie źle jak Nehemia i lepiej coś z nim ugrać.

Książę czuł, że robi mu się niedobrze. Powodem nie była odcięta głowa ani też powalane krwią ubranie dziewczyny, ale to, że patrzył na Celaenę i za nic w świecie nie potrafił odnaleźć w niej tej dziewczyny, którą kiedyś kochał. Z twarzy Chaola wyczytał, że jego przyjaciel boryka się z tym samym problemem.

Może, gdybyście trochę bardziej brali pod uwagę to, z czego utrzymywała się Celinka całe swoje życie, to nie obudzilibyście się z ręką w nocniku.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 84

Celaena ukłoniła się z emfazą królowi, a potem wbiła wzrok w kapitana i obdarzyła go uśmiechem, w którym nie było ani odrobiny ciepła.

Czy ona może nareszcie przestać błaznować? To nie jest cool, tak zachowują się nastolatkowie podjadani ripostą, jaką udało im się wymyślić.

Przeskok.

Celinka postanawia odwiedzić Archera w jego domu. Idzie tam, nawet nie zmywszy z siebie krwi Groba, bo przecież jej stan nie zwróci niczyjej uwagi.

A tak krytykowała brudnych bandziorów w karczmie.

– Przykro mi – powiedział. Stanęła w nogach łóżka i zmierzyła wzrokiem jego postać, obandażowane ramię i bladą twarz.

– Tobie jest przykro, Chaolowi jest przykro, całemu cholernemu światu jest przykro.

 


Odkąd przeczytałam ten fragment po raz pierwszy, czekałam, żeby użyć tego wycinku z komiksu Dema3000. :D

– Nie chciałem cię okłamywać – rzekł delikatnie Archer. – Ale musiałem wiedzieć, czy ci mogę zaufać, zanim zdradzę ci prawdę. Nehemia – opanował grymas na twarzy – mówiła, że zasługujesz na zaufanie, ale chciałem mieć pewność. Chciałem, abyś mi też zaufała.

– I doszedłeś do wniosku, że zdobędziesz moje zaufanie, uprowadzając Chaola.

– Porwaliśmy go, bo sądziliśmy, że wraz z królem chcą ją skrzywdzić. Zależało mi na tym, abyś przyszła do magazynu i usłyszała od samego Westfalla, że wiedział o groźbach pod adresem księżniczki, ale nie powiedział ci ani słowa. Miałaś zrozumieć, że ten człowiek jest twoim wrogiem. Gdybym wiedział, że wpadniesz w szał, nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.

Najwidoczniej słabo znałeś Celinkę, skoro nie domyśliłeś się, że padnie jej na dekiel, kiedy zagrozisz jej kochankowi.

– Ta lista ludzi z magazynu, którą wysłałeś mi wczoraj… Czy oni naprawdę nie żyją?

– Tak. Pozabijałaś ich własnoręcznie.

Poczuła ukłucie winy.

– Mnie też jest przykro.

Ojej, biedna Celinka, jest jej przykro po zamordowaniu kilkunastu ludzi.

Mówiła prawdę. Zapamiętała ich imiona i próbowała przypomnieć sobie ich twarze. Wiedziała, że ich śmierć będzie po wieki obciążać jej sumienie. Wiedziała, że nie zapomni nawet śmierci mordercy Nehemii i tego, co zrobiła z nim w owym zaułku.

Aż do momentu, kiedy znowu będziesz miała ochotę zaszpanować swoimi morderczymi umiejętnościami i kogoś w brutalny sposób zabić. Albo do momentu, kiedy znajdziesz nowego truloffa, którego muskulaturą i oczami będziesz się zachwycała. Przecież nie wypada, żeby Płatek Śniegu musiał mierzyć się z konsekwencjami swoich czynów.

Rozmowa Archera i Celinki oczywiście schodzi na Nehemię.

– Jej śmierć… – Archer przymknął oczy. – Nikt nie jest w stanie jej zastąpić.

Zabójczyni przełknęła ślinę.

– Z wyjątkiem ciebie – dodał Finn i znów na nią spojrzał. – Wiem, że pochodzisz z Terrasenu. Musisz więc kiedyś zdać sobie sprawę, że Terrasen należy uwolnić spod rządów króla.

Jakoś reszta Tarasu chyba tego nie wie, bo nic tam się przez tyle lat nie dzieje. W Eyllwe przynajmniej podjęto rozpaczliwe próby, ale o Tarasie nic nam nawet nie wiadomo, poza tym, że buntownicy szukają tej „tajemniczej” dziedziczki tronu.

Archer prosi Celinkę, by ta zaczęła szpiegować dla buntowników. Dziewczyna jednak się nie zgadza.

– Ciesz się, że nie rozprułam ci gardła za ten numer, który wyciąłeś. Może i dałeś się za mnie postrzelić, ale okłamałeś mnie. I porwałeś mojego przyjaciela. Gdyby nie to – gdyby nie ty! – byłabym tej nocy w zamku. – Wbiła w niego ostre spojrzenie. – Kończę z tobą. Nie potrzebuję twoich informacji i sama też ci niczego nie dam. Masz wyjechać z tego miasta i nie obchodzi mnie, co się dalej z tobą stanie.

Wow, cieszę się, że Celinka wypomniała gościowi, jak się zachował. Szkoda tylko, że nadal nie ma żadnych pretensji w stosunku do Nehemii, która cały czas wykorzystywała ją do zdobywania informacji.

Była taka zmęczona. Grób został zabity, a minister Mullison trafił do lochu. Nie miała już kogo okaleczyć ani ukarać. Była nieprawdopodobnie znużona.

Gdyż zabijanie i kaleczenie ludzi to wspaniała motywacja do życia.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 80

Niemniej spodobał mi się ten krótki fragment, bo zręcznie przedstawił uczucia Celinki po dokonaniu zemsty.

– Pięć dni. Wrócę za pięć dni. Jeśli nie jesteś gotów, aby opuścić Rifthold, nie będzie mi się chciało tuszować twojej śmierci. Zginiesz, zanim się zorientujesz, że weszłam do twego pokoju.

Po tej mrocznej groźbie znowu mamy przeskok, tym razem na Chaola. Mężczyzna je śniadanie z ojcem.

Nadal stał w progu i spoglądał na ojca, którego nie widział od dziesięciu lat.

Chwila, chwila. W zeszłym tomie Chaol miał dwadzieścia dwa lata, teraz (być może) minął rok, więc facet ma lat dwadzieścia trzy (lub dwa). Przypuszczałam, że z ojcem nie widział się, odkąd zdecydował się zostać Kapitanem straży, a chyba nie został nim jako trzynastolatek (dwunastolatek)? Czy więc ojciec zupełnie przestał się z nim kontaktować już przy wyjeździe syna do Rithfold? Czy może autorce nie chciało policzyć się lat?

Lord Anielle wyglądał tak jak dawniej. Jego włosy przyprószyło więcej siwizny, ale twarz wciąż była surowa i przystojna, tak bardzo podobna do Chaola, że wręcz mu to przeszkadzało.

Przecież w zeszłym tomie Celinka opisywała Chaola jako niezbyt przystojnego. Może to tak działa, że jak zostajesz truloffem, nawet na jakiś czas, to automatycznie wyglądasz pięknie niczym Symetron?

 


– Przynajmniej dobrze wyglądasz w mundurze. Twój brat, dzięki krwi waszej matki, jest nieproporcjonalnie zbudowanym chudzielcem z długimi kończynami.

Chaol najeżył się, słysząc, jak ojciec z pogardą wymawia „dzięki krwi waszej matki”, ale nalał sobie filiżankę herbaty, a potem rozsmarował masło po kromce chleba.

Oho, złol-mizgonista alert!

*wspomina, jak Celinka dotychczas podchodziła do dam dworu i nie poniosła za to żadnej odpowiedzialności* 

Bawi mnie, że przy ocenie swojego młodszego syna ojciec Chaola zwraca uwagę na długość jego kończyn, jakby to miało wpływ na jego inteligencję oraz umiejętność zarządzania włościami.

Wiesz, ale siiiłaaaa, a co taki chuderlak zdziała. I tu trzeba przyznać, że akurat długie nogi są atutem u wojownika.

– Dobrze wychowany syn wypytałby o rodzinę.

– Nie jestem twoim synem od dziesięciu lat. Nie widzę powodu, dla którego miałbym go dzisiaj udawać.

I znowu pojawia się to dziesięć lat. Czy serio ojciec Chaola wydziedziczył go jako trzynastolatka (dwunastolatka), zamiast, no nie wiem, poczekać AŻ JEGO SYN DOROŚNIE I PODEJMIE W PEŁNI ODPOWIEDZIALNĄ DECYZJĘ, GDZIE BĘDZIE SŁUŻYŁ?

To tak jak dać nastolatkom prawa wyborcze, którzy zaraz zagłosowaliby na Korwina.

Hej, hej, tu Laptopcjusz z przyszłości. Zerknęłam na analizę pierwszego tomu, gdzie pojawiła się informacja, że kiedy Chaol miał trzynaście lat (to w końcu minął rok od zeszłego tomu, czy nie? Jeśli tak, to czemu Celinka ma osiemnaście lat, a nie dziewiętnaście?), ojciec sam przywiózł go do Rithfold, by nieco zapoznał się z resztą szlachty. Później kapitan miał wrócić do Anielle, ale nie chciał tego uczynić. Dorian więc namówił ówczesnego Kapitana straży, by szkolił Westfalla. Jego ojciec tego nie popierał, więc by się od niego odgrodzić, Chaol zrezygnował ze swojego tytułu i od razu następnego dnia wyjechał do stolicy. W świetle powyższych informacji kilka kwestii mnie zastanawia:

1)    Po pierwsze, czemu Chaol ma pretensje do ojca o to, że go wydziedziczył, skoro mężczyzna sam podjął decyzję o zrezygnowaniu z bycia lordem Anielle, by służyć na dworze;

2)    Po drugie, czemu czyn Chaola został potraktowany poważnie, skoro w chwili, kiedy zrezygnował ze swojego tytułu, miał zaledwie trzynaście lat? Wiecie, to tak jak nastolatkowie grożący rodzicom, że jeśli ci im czegoś nie kupią, to oni uciekną z domu i „wszyscy będę ich żałowali” (pozdrowienia dla fanów Mikołajka). Wydaje mi się, że równie zdecydowany człowiek co lord Westfall, nie pozwoliłby na bunt swojemu młodziutkiemu synkowi i srogo ukarawszy go za nieposłuszeństwo, dalej trenowałby go na swojego dziedzica. Chyba, że właśnie wydziedziczenie Chaola i pozostawienie go samemu sobie miało być swego rodzaju zemstą. Tylko, że tym samym lord Anielle pozbawił się dobrego dziedzica, bo przecież jego młodszy syn, o czym już słyszeliśmy, do podobnej roli się nie nadaje.

Tak czy tak, cały ten wątek się nie klei.

Światek z kart: 152

Kapitan poskromił ochotę, aby wstać i wyjść. Przyjęcie zaproszenia od ojca było błędem. Powinien był spalić liścik, który otrzymał zeszłej nocy, ale po osadzeniu Mullisona w lochu i naganie króla, który nie znosił, gdy ktoś drwił sobie z niego i z jego straży, był tak znużony, że jego czujność osłabła.

Cieszę się, że król postanowił nareszcie zganić straż za ospałość, ale w takim razie czemu nie zrobił nic z Celinką, która drwiła z jego ludzi? Aaaa, no tak, Imperatyw. Nie było pytania.

Ideałów nie ma, ale jest Cealena: 87

A Celaena… Chaol nie wiedział, jak się wydostała ze swych pokojów. Nie miał bladego pojęcia. Strażnicy czuwali przez całą noc i nie meldowali o żadnych hałasach. Nikt nie otwierał ani okien, ani drzwi. Philippa twierdziła, że drzwi do sypialni były zamknięte przez całą noc.

I nadal nikt nie przeszukał jej sypialni oraz nie sprawdził gobelinu z Elenę, bo wszyscy bohaterowie w tym uniwersum mają ujemne IQ.

Ojciec prosi Chaola, by ten opowiedział mu coś o swoim życiu w pałacu.

– Czy jesteś zadowolony ze stanowiska, dla którego porzuciłeś ojcowiznę?

– Tak.

– Wygląda na to, że powinienem być ci wdzięczny za to, że ściągnięto mnie do Rifthold. Jeśli Eyllwe znów chwyci za broń, podziękowania również należą się tobie, prawda?

Nic nie bawi mnie bardziej niż momenty, kiedy książka sama się analizuje i bohaterowie wypominają sobie niekompetencje/wady.

Następnie ojciec pyta Chaola, czy ten ma kobietę. Kapitan mówi, że nie, lord dostrzega jednak jego kłamstwo.

– Dla twego dobra mam nadzieję, że przynajmniej jest ze szlachetnego rodu.

– Dla mego dobra?

– Może i odwróciłeś się od swego rodu, ale przecież nadal jesteś Westfallem, a my nie bierzemy praczek za żony.

Zobaczcie, jaki to okropny ojciec, śmie dbać o reputację swojego rodu i konotacje polityczne!

– Wezmę sobie za żonę taką kobietę, jaka będzie mi odpowiadać, bez względu na to, czy będzie to praczka, niewolnica, czy księżniczka. A tobie nic do tego.

Jeszcze tupnij nogą albo trzaśnij pięścią w stół, żeby podkreślić swoje zdecydowanie.

To brzmi jak kopia dialogu Doriana ze swoim ojcem, gdy gadali o planach matrymonialnych księcia. Czy wszystkie postacie w uniwersum muszą myśleć tak samo?

W dalszej części rozmowy ojciec wyjawia, że matka Chaola za nim tęskni. Mówi też, że w razie wojny z Eyllwe, w Anielle przyda się silny dziedzic.

– Przecież szkoliłeś Terrina, aby cię zastąpił. Jestem przekonany, że świetnie da sobie radę.

– Terrin od urodzenia woli naukę od walki.

No i? Dobry dziedzic powinien być zarówno oczytany, jak i skory do walki, jeśli jest to konieczne. Fascynacja książkami nie zakłada bycia niezdarą czy manualnego upośledzenia. Wystarczy spojrzeć na (teoretycznie) oczytaną Celinkę czy choćby Chaola. Chociaż oni są ładni, więc to pewnie dlatego. Terrin nie jest, więc jemu nie wolno być dobrym w kilku rzeczach równocześnie.

Dla mnie to coś w rodzaju „beki z nerdów”. Który mamy rok?

Chaol zastanawiał się, jak bardzo ucierpiała duma jego ojca, i skrycie ufał, że te słowa sporo go kosztowały. Miał już jednak dość cierpienia i dość nienawiści, a walka była ostatnią rzeczą, o której marzył. Celaena nie robiła tajemnicy z tego, że wolałaby zjeść kilka rozżarzonych węgli, niż spojrzeć na niego z uczuciem, a to wystarczyło, aby duch bojowy całkiem w nim zgasł.

Tak, bo zdrowa miłość polega na uzależnieniu całego swojego życia i motywacji do działania od jednej osoby.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 85

Przez to Chaol brzmi dla mnie jak spermiarz, który jedynie czerpie radość z życia z namiętności, ale Celinka to Mary Sue, więc każdy samiec musi stawiać ją na piedestale potrzeb. Trochę mnie dziwi, że Maas w nieprzemyślany sposób pogrąża „dobre” postacie.

Chaol odmawia powrotu do domu.

– Twoi ludzie cię potrzebują. Wkrótce mogą cię potrzebować jeszcze bardziej. Czyżbyś był aż tak samolubny? Chcesz się odwrócić od swego ludu?

– Tak jak mój ojciec odwrócił się ode mnie?

„Kiedy według wyliczeń analizatorek miałem zaledwie trzynaście lat, buzowały mi hormony i nie podejmowałem racjonalnych decyzji?”.

Na twarzy pana na Anielle pojawił się zimny, okrutny uśmiech.

– Zrzekając się tytułu, okryłeś wstydem zarówno rodzinę, jak i mnie. Okazało się jednak, że potrafisz być użyteczny. Zyskałeś przyjaźń i zaufanie następcy tronu. Gdy Dorian zostanie królem, wynagrodzi cię za twe starania, prawda? Wyniesie Anielle do rangi księstwa i przydzieli ci tyle ziem, że twe latyfundium będzie mogło rywalizować z terytorium Perringtona wokół Morath.

– O co ci tak naprawdę chodzi, ojcze? Chcesz chronić swój lud czy może wykorzystać mą przyjaźń z Dorianem do własnych celów?

– Cisnąłbyś mnie do lochu, gdybym ci powiedział, że zależy mi na obu tych rzeczach?

Pewnie tak, bo w maasversum tylko złole prowadzą gierki polityczne. Pozytywni bohaterowie zawsze są honorowi, choćby nie miało to najmniejszego sensu.

– Z tego, co słyszałem, lubisz osadzać tam ludzi, którzy ostatnio cię sprowokowali. – W oczach ojca pojawił się błysk zdradzający, ile mężczyzna zdążył się dowiedzieć. – Może będę miał okazję wymienić się z twą kobietą uwagami na temat warunków panujących w tym miejscu?

– Naprawdę chcesz, żebym wrócił do Anielle? Jeśli próbujesz mnie właśnie do tego przekonać, kiepsko ci to wychodzi.

– Czy ja muszę cię przekonywać? Miałeś ochraniać księżniczkę, ale zawaliłeś sprawę i stoimy w obliczu wojny. Zabójczyni, która ogrzewała ci łóżko, marzy tylko o tym, żeby wypruć ci flaki. Czy naprawdę pozostało ci tu coś oprócz wstydu?

Tak bardzo, jak Maas próbuje obrzydzić nam lorda Westfalla i jak bardzo niektóre jego działania nie mają sensu, tak całkiem podoba mi się jego kreacja. Jest ambitny, sprytny i wystarczająco szczery, żeby wygarnąć swojemu synowi niekompetencję. Odrobinę nawet poprawił mi humor po fatalnym początku tego rozdziału.

Nie chciał, by ojciec dowiedział się czegokolwiek na temat Celaeny czy stanu jego uczuć. Nie pozwolił służbie na zmianę pościeli, gdyż wciąż czuł w niej jej zapach. Zasypiał, wyobrażając sobie, że dziewczyna nadal leży u jego boku.

Trochę fuj, bo pościel po stosunku może być nieco zabrudzona i wypadałoby ją jednak zmienić… Zwłaszcza, że Chaol sam jest świadomy, że nici z jego związku z Celinką. Po co się więc jeszcze łudzi?

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 86

Jeśli nie uprawiali pettingu i jak wiemy, byli bez prezerwatywy (chociaż wtedy Celinka nie mogłaby dostać orgazmu, co, biorąc pod uwagę zachwyty zabójczyni, jest mało możliwe), to na sto procent jest brudna. Bierzmy też pod uwagę, ile razy dochodzili i ile przy tym wydzielają substancji.

Po grzyba się nad tym zastanawiam?

– Od dziesięciu lat pracuję na swą reputację i kilka drwin nie wystarczy, aby ściągnąć mnie do Anielle.

Rzeczywiście, lord Westfall wybrał dość słabo taktykę na przekonanie Chaola do swoich racji. Tak jak Jimmy Kimmel, który obśmiewał antyszczepionkowów, tym samym próbując wystosować do nich wiadomość. Co ciekawe, badania pokazują, że podobne działania nie odnoszą żadnych skutków, jedynie powodują jeszcze radykalniejsze obstawanie przy swoich poglądach. W końcu nikt nie lubi być wyszydzanym i ludziom od razu pojawia się syndrom „oblężonej twierdzy”.

– Jeśli spróbujesz z nią porozmawiać... – ostrzegł. – Ba, wystarczy, że choć spojrzysz w jej kierunku, a pożałujesz, że w ogóle postawiłeś nogę w tym zamku. I nie będzie mnie nic obchodzić to, że jesteś moim ojcem.

Tą o to dramatyczną groźbą kończy się dzisiejszy rozdział. Cóż mogę wam powiedzieć? Ciemna Gwiazda pod koniec zeszłej części była zirytowana i ja także taka jestem. Nonszalancja Celinki oraz fakt, że dziewczyna jest wynagradzana za swoją niesubordynację doprowadza mnie do szału. Tym bardziej przeraża mnie, że czeka nas jeszcze tyle tomów z tą koszmarną bohaterką…

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 80

Royal pussy: 95

If you’re evil and you know it clap your hands: 132

Nowe szaty zabójczyni: 95

Światek z kart: 152

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 86

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 87

Czy na sali jest lekarz?: 16

Zbędne cięcie: 26

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz