Tej nocy nie zapłonęły świece. Nikt też nie zadął w róg z kości słoniowej, aby ogłosić początek polowania.
A po co takie opisy? Ma to podkreślić edgy humor Celiki czy co? Dla mnie to pseudobudowanie nastroju przed zemstą sprawia, że się tylko śmieję. To bardziej groteskowe niż ekologiczna żywność zawinięta w kupę plastiku.
Celaena ubrała się w najciemniejszą tunikę i wsunęła czarną, gładką maskę do kieszeni płaszcza.
Nawet strój musi wyglądać jak od postaci narysowanej przez trzynastolatka w fazie buntu, bo stara szmata zadała z przyrki naukę budowy rośliny okrytonasiennej. I nie, sami zobaczycie, że Celinka nie założyła tego stroju po to, by się ukryć.
Odebrano jej wszelką broń, łącznie ze szpilami do włosów.
Z jednej strony rozumiem próby zachowania bezpieczeństwa, kiedy dziewczyna prawie załatwiła kapitana straży albo żeby nie popełniła samobójstwa przez żałobę, ale w takim razie jak ma służyć jako Królewski Obrońca? A jeśli dalej stwarza niebezpieczeństwo, nie lepiej byłoby przetrzymać ją dłużej w więzieniu? Jeśli jest zabójczynią, to nie jest w stanie stworzyć jakieś prowizorycznej broni?
Nie musiała sprawdzać, aby wiedzieć, że wszystkie drzwi i okna były pod obserwacją. Dobrze. Przecież takiego polowania nie zaczynało się od wyjścia przez frontowe drzwi!
Żebyś ty to wiedziała, wpychając się bez żadnego pomyślunku do gabinetu Daviesa.
Zabójczyni nie potrzebowała światła, aby dotrzeć na sam dół, do grobowca. Znała drogę na pamięć, pamiętała każdy stopień i każdy zakręt. Jej płaszcz szeleścił cicho na schodach.
Tylko się nie przewróć przez tę edgy szmatę.
Schodziła coraz głębiej. Nastał czas wojny. Niech drżą ze strachu przed tym, co obudzili.
Buuuu! Myślałam, że ty już dawno prowadzisz wojnę z każdym oddychającym człowiekiem.
Na schody wlewało się światło słoneczne, które opromieniało otwarte drzwi do grobowca i wykonane z brązu oblicze Morta.
– Przykro mi z powodu twej przyjaciółki – powiedział z zaskakującym smutkiem w głosie. Nie odpowiedziała i nie obchodziło jej, skąd o wszystkim wie.
A mnie to obchodzi. Skąd przytwierdzona do podziemnych drzwi klamka wie o wszystkich aktualnych wydarzeniach? I nie, nie przyjmę wyjaśnienia, że wystarczy sam fakt, iż Morta stworzył Brannon.
Światek z kart: 146
Szła przed siebie, minęła drzwi i weszła między sarkofagi, a potem nachyliła się nad stertą skarbów. Wyciągała noże myśliwskie, sztylety, wszystko, co mogła przypiąć do pasa bądź wsunąć do buta.
Ale po co? Czy to nie jest niepraktyczne tachać tyle żelastwa? Przecież Celinka nie będzie mogła z czymś takim szybko się poruszać bez skrępowania! No tak, trzeba zaserwować nam c00l czadową scenę śmierci, co sami zaraz zobaczycie.
Nabrała również garść złota i klejnotów, po czym wcisnęła wszystko do kieszeni.
– Co ty wyrabiasz?! – zawołał Mort z korytarza.
Celaena podeszła do podwyższenia, na którym spoczywał Damaris, miecz Gavina, pierwszego króla Adarlanu. Wydrążone zwieńczenie rękojeści błysnęło w blasku księżyca, gdy dziewczyna zdjęła broń wraz z pochwą i przytroczyła do pleców.
Uuuuu, symbolika i powaga! +50 do bycia czadowym
Czy miecze w uniwersum Szklanego Tronu są jak z anime, że trzeba nosić je na plecach?
– To święty miecz! – syknął Mort, zupełnie jakby był w stanie ujrzeć, co się dzieje w grobowcu.
Celaena uśmiechnęła się ponuro i narzuciła kaptur na głowę. Ruszyła ku drzwiom.
– Nie wiem, dokąd idziesz ani co planujesz, ale nie plugaw tego miecza, wynosząc go stąd! – ciągnął Mort. – Nie boisz się, że rozgniewasz bogów?
Tak, drodzy czytelnicy. Celinka wzięła bez zastanowienia ceremonialny, ważny kultowo miecz do zabicia nic nieznaczącego bandyty, bo przecież zemsta jest najważniejsza : ) A potem zabójczyni ma czelność zwracać uwagę, jak to Adarlańczycy nic nie szanują i są bez duszy.
Zabójczyni zaśmiała się cicho i weszła na schody. Każdy krok, każdy ruch przybliżał ją do ofiary.
Ktoś może wcześniej pomyślał, że Celinka posłucha swojego magicznego znajomego (naiwny, ale niech tam będzie), lecz nic z tego. Ignorowanie uwag bardziej obeznanych w pewnych sprawach istot jest taaakieee dojrzałe.
Zbędne cięcie: 24
Mamy przejście do Celinki wychodzącej z kanału i rozmyślającej na temat zabójcy (jakby wcześniej tego nie robiła, wtf). Nie wiem, po co robić przejście w takim momencie, szczególnie, że autorka popełniła w nim kolejne fakapy researchowe, więc punkcik bez rozmyślania.
Ramiona bolały ją z wysiłku, ale sprawiało jej to przyjemność. Napierała na dźwignię i obracała stary bęben, a krata przegradzająca wyjście ze ścieku unosiła się coraz wyżej. Wreszcie zawisła nad nurtem, ociekając nieczystościami, a wody wypływające z kanału bez przeszkód wpadały teraz do niewielkiego cieku.
Rozumiem, że Maas chciała trochę pobrudzić główną bohaterkę i przecisnąć przez trudno dostępne miejsce za co chwała, ale kanalizacja to bardzo zły wybór w tym średniowiecznonowożytnim świecie. Ten aspekt miast został strasznie zaniedbany już w średniowieczu i dopiero rozwinął się w XIX wieku. Wcześniej ścieki wyrzucano na ulicę, na cieki wodne chodnika albo do rzeki, jeśli miasto miało jakąś w pobliżu.
Celaena wrzuciła kamień do rzeki na zewnątrz i nasłuchiwała przez moment, ale nie było żadnej reakcji. Nikt nie krzyknął, nie brzęknęła zbroja, nie rozległ się ostrzegawczy szept. Straż zapomniała o tym odcinku murów.
Jak widać wszyscy Kapitanowie straży w królestwie mają takie same kompetencje jak Chaol.
Nehemię zabił morderca lubujący się w groteskowych przedstawieniach i pragnący zasłynąć z okrucieństwa.
Wiemy.
*ziew*
Dziewczyna pokonuje przeszkodę.
I wiecie co?
DOSTAJEMY KOLEJNY BEZUŻYTECZNY PRZESKOK, BO AKCJA DZIEJE SIĘ ZARAZ PO TYM WYDARZENIU!
Zbędne cięcie: 25
Celinka przemieszcza się po dzielnicy biedoty.
Niektóre [budynki] były w tak kiepskim stanie, że opuścili je nawet najubożsi.
Wydaje mi się, że są jeszcze biedniejsi, którzy łapaliby się każdego lokum. Chociażby bezdomni.
Zwłaszcza, że mamy zimę.
Zabójczyni nie dbała o to, czy ktoś ją zobaczy. Tej nocy nikt jej nie obchodził.
A myślę, że powinien, bo chyba zależy jej na udanej zemście, ale czego spodziewam się po dziewczynie, która olała kwestię Archera i buntowników.
Peleryna falowała za nią. Na twarzy, skrytej za obsydianową maską, nie było żadnych emocji. Od Krypt dzieliło ją zaledwie kilka przecznic.
O tym mówiłam. Może taki strój wygląda efektownie na konwencie cosplayowym lub na imprezie halloweenowej, ale tutaj wyróżnia się wśród biedaków. Każdy normalny człowiek zwróciłby uwagę na zamaskowaną postać ubraną na czarno.
Zacisnęła dłonie w rękawiczkach. Gdy tylko się dowie, gdzie kryje się Grób, obedrze go ze skóry i wywróci na lewą stronę.
To niesamowite, że w uniwersum krytykuje się brutalność Groba, do tego stopnia, że Arobynn nie przyjmuje go do szkoły zabójców, a jego traktowanie ofiar wywołuje szok na dworze. Jednak kiedy Celinka grozi tragicznym końcem, to już jest świetnie i akceptowane. Obrzydzają mnie te podwójne standardy Maas.
Zatrzymała się przed niewyróżniającymi się żelaznymi drzwiami w cichej uliczce. Na zewnątrz stało kilku opłaconych zbirów. Rzuciła im garstkę srebrnych monet, a ci skwapliwie otworzyli przed nią drzwi. W znajdującej się za nimi podziemnej norze gnieździli się zabójcy i opryszki, potwory w ludzkiej skórze i wszyscy potępieni Adarlanu. Ludzie o czarnych duszach schodzili się tu, aby wymienić się opowieściami lub zawrzeć jakąś umowę. Tylko tutaj mogła natrafić na plotki na temat zabójcy Nehemii. Grób bez wątpienia zainkasował sporą sumę za swe usługi i Celaena była przekonana, że będzie wydawał pieniądze bez umiaru. Taką imprezę trudno będzie przeoczyć. Z całą pewnością nie wyjechał z Rifthold, o nie! Grób chciał, by ludzie wiedzieli o jego wyczynie. Chciał, aby ochrzczono go nowym Zabójcą Adarlanu. Niewątpliwie życzył sobie, by Celaena również o tym wiedziała.
Ja nawet nie mam takiej intuicji przy przewidywaniu zwrotów akcji w tej książce. Celinka zarysowała pełny portret psychologiczny pobieżnie znanego jej kolesia w kilka minut na spontanie. Prędzej uwierzę w Świętego Mikołaja.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 84
No i oczywiście złol chce być następcą Celinki, bo każdy przestępca w tym uniwersum chce aspirować do poziomu protagonistki. Pragnie też sławy, co jest złe, bo tylko główna bohaterka może chcieć być rozpoznawalna przez swoje okrutne czyny.
If you’re evil and you know it clap your hands: 129
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 85
Gdy schodziła do Krypt, w jej nozdrza uderzył smród piwa i niemytych ciał. Minęło sporo czasu, odkąd po raz ostatni odwiedziła tak plugawą norę.
Jakoś ci nie wadziło niedawno gnić niemytą w brudnym łóżku przez kilka dni i wchodzić przez kanały.
Główna izba była przemyślnie oświetlona – jej środek opromieniał blask żyrandola, ale pod ścianami zalegały cienie, zapewniając schronienie dla tych, którzy nie chcieli być zauważeni.
Wydaje mi się, że wchodząc do nory dla złoczyńców, ściągasz na siebie uwagę jako potencjalny złol.
Śmiechy cichły, gdy szła między stołami. Zewsząd śledziły ją przekrwione oczy. Nie wiedziała, kto teraz rządzi światem przestępczym w Rifthold, ale było jej to obojętne.
Jestem taka ponad to, nic mnie nie obchodzi. Jak mówicie, że was coś nie obchodzi to paradoksalnie pokazujecie, że bardzo was to porusza. To tak samo jak gada się, że ma się dystans do siebie, wysoką samoocenę czy poczucie humoru.
Pomijam już to, że jak chcesz być dobrą zabójczynią, to powinno cię to obchodzić.
Nie spojrzała nawet na niewielkie areny, wokół których tłumnie gromadzili się bywalcy i dopingowali walczących na pięści i kopniaki.
To jakiej wielkości była ta knajpa? Plus wydaje mi się, że żadnych aren wtedy się nie tworzy, tylko tłum ogranicza pole walki. Nawet w grach czy w filmach nie było aren w walkach, więc nie wiem, skąd Maas to wytrzasnęła.
Może przynajmniej raz próbowała nadać swojemu światu przedstawionemu minimum charakteru? Co prawda kosztem logiki, ale lepsze to niż nic.
Przed zesłaniem do Endovier dziewczyna wielokrotnie odwiedzała Krypty i czuła, że to miejsce po śmierci Ioana Jayne’a oraz Rourke’a Farrana płynnie przeszło w nowe ręce, nie tracąc nic a nic ze swego zepsucia.
Dziewczyna podeszła prosto do baru. Barman nie poznał jej od razu, ale nie oczekiwała tego. Przecież starannie ukrywała tożsamość przez wiele lat.
To w końcu Celinka działała incognito czy była najbardziej znaną zabójczynią na świecie?
Mężczyzna był blady, a jego włosy, stosunkowo rzadkie przed jej pojmaniem, przerzedziły się jeszcze bardziej. Przyjrzał się jej uważnie, ale maska i kaptur dobrze ją skrywały.
– Napijesz się czegoś? – spytał, ocierając pot z czoła. Wszyscy przyglądali się jej, niektórzy skrycie, inni całkiem otwarcie.
– Nie – odparła niskim, zniekształconym przez maskę głosem.
Barman złapał za skraj kontuaru.
– Ty… Ty wróciłaś – powiedział cicho. Odwracały się ku nim kolejne głowy. – Uciekłaś.
A tak okrycie miało ci pomóc…
A więc jednak rozpoznał ją.
No pomyślmy… Biorąc pod uwagę, że byłaś jedyną kobietą w turnieju i uzyskałaś sławę jako zabójczyni. Można spokojnie uznać, że jesteś charakterystyczną osobą w branży.
Zastanawiała się, czy nowi właściciele mają do niej pretensje o zabicie Ioana Jayne’a i ile trupów będzie musiała pozostawić za sobą, jeśli postanowią ją zaatakować. To, co zamierzała zrobić tej nocy, i tak wymagało złamania paru zasad i przekroczenia zbyt wielu granic.
Tym razem wreszcie coś cię obchodzi?
Oparła się o kontuar i zaczepiła prawą stopę o kostkę lewej nogi. Barman raz jeszcze przetarł czoło i nalał jej brandy.
– Na koszt firmy – powiedział i podsunął jej szklankę. Celaena złapała ją, ale nie wypiła ani kropli. Mężczyzna zwilżył usta, a potem spytał: – Jak… Jak uciekłaś?
Imperatyw narracyjny, ale on pomaga tylko pięknym postaciom, smrodzie.
Pozostali klienci wyprostowali się i wytężyli słuch. Niech się rozniosą plotki. Niech się jeden z drugim dobrze zastanowi, zanim stanie jej na drodze.
A wcześniej tak skrupulatnie dbałaś o przebranie. Cóż za nagła zmiana postawy.
Celaena miała nadzieję, że Arobynn również się o wszystkim dowie i będzie trzymał się od niej z daleka.
Bo Arobynn tak dobijał się drzwiami i oknami do pałacu przez cały czas twojego pobytu.
– Niedługo się dowiesz – odparła. – Tymczasem potrzebuję twojej pomocy.
– Mojej? – Barman uniósł brwi.
– Szukam pewnego mężczyzny. – Jej głos był pusty i ochrypły. – Człowieka, który właśnie zarobił sporo złota za zabicie księżniczki Eyllwe. Nazywają go Grób. Muszę wiedzieć, gdzie go znaleźć.
Wydaje mi się, że barman powinien mieć gdzieś, kto za co dokładnie odpowiada, by nie stracić głowy z ręki któregoś z tych bandziorów, których codziennie obsługuje. Grób byłby naprawdę debilem, chwaląc się każdemu, że zabił Nehemię, ale to złol, to pewnie nie ma mózgu.
– Ja nic nie wiem. – Barman pobladł jeszcze bardziej.
Zabójczyni sięgnęła do kieszeni i wydobyła garść migotliwych klejnotów z dawnych lat.
Nikt nie spuszczał z nich oczu.
– Pozwolisz, że powtórzę.
I tu pochwalę, że Celinka wybrała rozsądną drogę, a nie groziła w miejscu pełnego bandziorów.
I kolejny bezużyteczny przeskok do konfrontacji z Grobem.
Zbędne cięcie: 26
Zabójca, zwany Grobem, uciekał.
Nie miał pojęcia, od jak dawna był tropiony. Od dnia, w którym zabił księżniczkę, minął dobry tydzień i nikt nawet na niego nie spojrzał. Już sądził, że zabójstwo ujdzie mu na sucho i nawet zaczął się zastanawiać, czy nie powinien był zdobyć się na większą pomysłowość, ale tej nocy wszystko się zmieniło.
If you’re evil and you know it clap your hands: 130
Czemu Maas musi jeszcze ogłupiać czarne charaktery, żebyśmy przypadkiem ich nie polubili? Każdy normalny cieszyłby się z tego, że morderstwo uszło mu na sucho.
Chociaż Celinka też do tego dąży (co sami zaraz zobaczycie), a jakoś narrator nie kpi z niej.
Pił przy barze w swojej ulubionej knajpie, gdy w zatłoczonej izbie niespodziewanie zapadła cisza. Odwrócił się i ujrzał ją w progu, wyglądającą bardziej na upiora niż człowieka.
Wyglądającą jak debil. Grób, nie musisz bawić się w eufemizmy.
Zawołała go po imieniu. Echo jej słów jeszcze nie ucichło, gdy Grób rzucił się do ucieczki.
A jego prawdziwe imię znowu podpowiedziała cudowna intuicja? A może naprawdę jego rodzice byli takimi kretynami, by nazwać go Grób? W książce nie padła ani jedna informacja o jego prawdziwym imieniu.
Grób ucieka przed Celinką:
Wyciągnie wówczas przytroczone do ciała ostrza i dziewczyna zapłaci za to, jak go upokorzyła w turnieju. Zapłaci za drwiny, za to, że złamała mu nos i rzuciła chusteczkę na pierś. Nadęta, durna suka.
If you’re evil and you know it clap your hands: 131
Nie to, że głupi, to jeszcze reaguje jak dziecko po odebraniu mu zabawki przez rówieśnika w przedszkolu.
Chociaż Celinka podobnie traktuje upokorzenie, a narrator jej przyklaskuje, więc i tym razem nie dam się nabrać.
Zatoczył się, pokonując kolejny zakręt. Oddychał z trudem. Miał przy sobie tylko trzy sztylety, ale wiedział, że mu to wystarczy.
Po tym opisie mam wrażenie, że w uniwersum Szklanego Tronu sztylety są jednorazowe, dlatego postacie mają dziwne parcie na ich ilość.
W knajpie od razu dostrzegł, że dziewczyna ma przy sobie długi miecz oraz sporo błyszczących, nieprzyjemnie wyglądających ostrzy wokół bioder.
Ja bym się cieszyła, bo to oznacza, że będzie jej ciężej biegać.
Grób był uzbrojony znacznie słabiej, ale i tak wierzył, że ją pokona.
If you’re evil and you know it clap your hands: 132
Wiecie on taki głupi, bo myśli, że wygra durnymi sztylecikami przeciwko legendarnej broni! Komedia! To nie tak, że w pierwszym tomie Celinka źle się uzbroiła przed pojedynkiem przeciwko Cainowi.
Może nie tyle, co źle się uzbroiła, co raczej zupełnie nie potrafiła wykorzystać potencjału długiej broni drzewcowej.
Zabójca był w połowie brukowanej uliczki, gdy uświadomił sobie, że to ślepy zaułek, a zamykający go mur jest za wysoki, by się po nim wspiąć. Dobrze, a więc wykończy ją tutaj.
Ale głupol, bo biegał bez pomyślunku i wszedł w ślepy zakamarek! To nie tak, że Celinka weszła na bal buntowników bez żadnego rozeznania.
Jeszcze moment, a zacznie błagać o litość. Wtedy potnie ją na małe, malutkie kawałeczki.
Wiadomo, że Mary Sue wygra starcie. Nie musicie tak pogrążać postać, którą i tak mamy gdzieś.
Wyciągnął jeden ze swoich sztyletów, uśmiechnął się i odwrócił w stronę ulicy.
W powietrzu unosiła się błękitna mgła, przez wąski zaułek przemknął szczur. Panowała absolutna cisza, zakłócana jedynie odgłosami odległej zabawy. Może udało mu się ją zgubić? Te pajace na dworze popełniły największy błąd swego życia, mianując ją Obrończynią. Usłyszał to z ust mocodawcy, który go wynajął.
Kolejne zdanie, które ma sprawić, że bardziej znielubimy Groba, bo jak głupol może nie poważać Mary Sue (chociaż jak pamiętacie, co mówiłyśmy w pierwszym tomie o docenianiu przeciwnika, to wiecie, co sądzimy o Grobie w tym momencie), ale Mullison ma rację z innych powodów. Na pewno wiecie z jakich, więc również nie będę się powtarzać.
Odczekał chwilę, nadal nie spuszczając oczu z wylotu zaułka. Po chwili odetchnął, zaskoczony tym, że jest nieco rozczarowany.
No dureń hehe, bo powinien się cieszyć. Trochę go rozumiem, bo sama bym udusiła Celinkę.
Królewska Obrończyni, wolne żarty. Zgubienie jej okazało się łatwiejsze, niż myślał.
Jak on śmie obrażać moją ulubioną postać?
Pora więc udać się do domu i czekać na kolejne zlecenie, które miało nadejść w ciągu paru dni. A potem na kolejne. Jego zleceniodawca obiecał, że może się spodziewać następnych propozycji.
Grób teraz:
Niedługo Arobynn Hamel pożałuje, że wyrzucił go z Gildii Zabójców za zbytnie okrucieństwo.
To jest jedna z wielu niespójności i nieprecyzyjności w uniwersum. Okej, rozumiem, że Grób mógłby utrudniać sprawę przez bycie zbyt charakterystycznym, ale Celinka wyróżnia się jeszcze bardziej przez bycie atencyjną szmatą. Zbytnia brutalność? Wiemy, że bobasków najprawdopodobniej nie zabijali (co nie ma sensu, o czym pisałam w analizie pierwszego tomu), ale nie zaprzecza, że dalej byli okrutni. Po drugie istnieje tylko jedna szkoła, że tak mu zależało dostać się do tej? Arobynn nie ma konkurencji?
Światek z kart: 147
Grób zachichotał, a sztylet zamigotał między jego palcami.
Wtedy się pojawiła.
Szła przez mgłę, jakby była jedynie smukłą plamą ciemności. Nie biegła, ale szła, wciąż pyszna i dumna. Mężczyzna przyjrzał się budynkom dookoła. Kamienne ściany były zbyt śliskie, by się na nie wspiąć, a okien nie zauważył.
Boru, ja wiem, że to takie EpIcKIe wejście, ale jak wolno sobie chodziła to każdy normalny bez wpływu imperatywu by uciekł.
Szła ku niemu, krok za krokiem. Grób nie mógł się doczekać, aż bezczelna zabójczyni zacznie cierpieć. W myślach obiecał sobie, że zada jej tyle bólu co księżniczce.
To na co czekasz? Niektóre postacie naprawdę specjalnie proszą się o śmierć, bo autorce tak trudno opisać wyrównany pojedynek.
Cofał się z uśmiechem, a zatrzymał dopiero, gdy dotknął plecami kamiennego muru. W bardziej ograniczonej przestrzeni mógł zdobyć nad nią przewagę, a w miejscu tak zapomnianym przez ludzi nie musiał się spieszyć, realizując swe szalone wymysły.
Dziewczyna była coraz bliżej. Miecz na jej plecach brzęknął, gdy wyciągała go z pochwy.
Blask księżyca odbił się od długiego ostrza.
„To pewnie dar od jej książęcego kochanka” – pomyślał morderca i wyciągnął drugi sztylet z buta.
Co oni mają z fetyszem walczenia dwiema brońmi na raz?
Tym razem nie był to idiotyczny turniej zorganizowany przez szlachtę. Tu nie obowiązywały żadne zasady. Dziewczyna zbliżała się w milczeniu.
FUCK YEAH DOSTANIEMY JATKĘ!!!!
*ziew*
Grób bez słowa zerwał się do ataku, mierząc obiema ostrzami w jej głowę.
Zabójczyni wykonała unik z irytującą łatwością. Mężczyzna ponowił atak, ale wtedy dziewczyna machnęła mieczem. Klinga przecięła powietrze z taką szybkością, że ledwie ją zauważył, i chlasnęła go po goleniach.
A to nie sztylety powinny być szybsze? Są lżejsze od zdobionego miecza.
Padł na mokrą ulicę, jeszcze zanim poczuł ból. Świat zamigotał czerwienią, czernią i szarością. Odurzony bólem, nadal ściskając sztylet w garści, chciał się zerwać i cofnąć pod ścianę, ale nogi go nie posłuchały. Pełzł przez wilgotny brud.
– Ty suko – syczał. – Ty suko.
Patrzcie jaki niemiły! Niestety nie ma passa na przekleństwa jak Chaol przy porwaniu.
Dotarł do muru, ale z obu nóg ciekła mu krew. Miecz przerąbał kość. Grób wiedział, że nie będzie w stanie się podnieść, ale znał jeszcze sposoby, aby się jej odpłacić.
Dziewczyna cofnęła się o kilka kroków i wsunęła miecz do pochwy. Wyciągnęła długi, nabijany klejnotami sztylet.
Grób obrzucił ją stekiem najgorszych przekleństw, jakie pamiętał.
Ona jedynie zaśmiała się i zaatakowała szybciej niż żmija. W ułamku sekundy przytwierdziła jedno z jego ramion do ściany. Wzniesiony sztylet zamigotał.
Nie sądzę, że wkładając i wyjmując bronie, nabierając rozpęd, byłaby w stanie tak bezproblemowo i szybko zaatakować. Dziwię się, że w takiej sytuacji Grób jej nie podciął. To mogłoby przy okazji urozmaicić starcie.
Ból przeszył najpierw prawy, a potem lewy nadgarstek, gdy dziewczyna przybijała je do muru. Grób wrzeszczał jak opętany.
I w tym czasie, jak go przybijała jak Rzymianie Jezusa, Grobowi nie podskoczyła adrenalina na tyle, by wbić nóż w jej bok, klatę, udo, cokolwiek?
Ja się zastanawiam, jak silna jest Celinka, że przybijała Groba do KAMIENNEGO MURU, który wzniesiono zapewne z ciegieł, będących jednym z najtwardszych materiałów budowlanych. Może zamiast katapult czy trybeuszy, Dorian I powinien do oblężeń używać Celinki? Przebijałaby się przez mury bez większego problemu.
Czy na sali jest lekarz?: 16
Światek z kart: 148
Jego krew była niemalże czarna w świetle księżyca. Miotał się, przeklinając ją, ale sztylety trzymały mocno. Wiedział, że jeśli dziewczyna nie uwolni go, wykrwawi się na śmierć.
Widzicie – Nehemia nie może nawet trafić na przesłuchanie, bo zażądał tego zły król, Grób jest odrzucany przez Arobynna za brutalność, a Celinka, fundując obrzydliwe tortury swojemu wrogowi, jest postrzegana jako ktoś c00l. Przecież ta krew nie zniknie magicznie jak w grze wideo i czymś takim zwróci na siebie uwagę.
Ona nadal trwała w upiornej ciszy. Uklękła przed okaleczonym mordercą i uniosła jego podbródek trzecim sztyletem. Grób dyszał ciężko, wpatrując się w nią z bliska. W cieniu kaptura nie widział niczego. Niczego, co pochodziłoby z tego świata. Zabójczyni nie miała twarzy.
Uuuu, boję się. Tak naprawdę to nie.
– Kto cię wynajął? – spytała. Jej głos zgrzytał niczym żwir.
Żeby komuś głos zgrzytał jak żwir, to chyba nie jest człowiekiem.
– Do czego? – spytał drżącym głosem, niemal szlochając. Może uda niewinność? Może uda mu się wyłgać i przekonać tę arogancką dziwkę, że nie ma nic wspólnego z…
Oj koleś, naprawdę nie radzę ci obrażać postaci faworyzowanej przez narratorkę.
Obróciła sztylet i dotknęła czubkiem jego szyi.
– Do zabicia księżniczki Nehemii.
– N-n-nikt. Nie wiem, o czym mówisz.
Nie zdawał sobie sprawy, że dziewczyna ma jeszcze jedno ostrze. Uświadomił to sobie dopiero, gdy wbiła mu je głęboko w udo.
Nie mówcie tylko, że wbiła mu w tętnicę ;___;
Z jego ust wyrwał się ochrypły wrzask, gdy osunął się na bruk. Wił się, odruchowo unosząc ramiona, aby sztylety przewiercające nadgarstki nie rozdarły mu ciała.
I gdzie są osoby, które uważają, że Celinka to dobra postać? : ) Czy jej interesy są na tyle ważne, że usprawiedliwia to jej bycie psychopatą?
– Kto cię wynajął? – spytała ponownie dziewczyna. Była niewiarygodnie spokojna.
Prędzej istnieje zwolniony pracownik w MISBHV, który ukradł zdjęcie szanghajskiemu fotografowi niż jakikolwiek spokój u tej zwyrolki.
– Złoto – jęknął Grób. – Mam złoto.
Wyciągnęła kolejny sztylet i przybiła drugie jego udo do ściany. Mężczyzna wrzeszczał i wzywał bogów, ale ci nie mieli ochoty go ocalić.
Przecież bogowie to imperatyw, a imperatyw tylko wspiera miłe, empatyczne, piękne zabójczynie... Och wait.
– Kto cię wynajął?
– Nie wiem, o czym mówisz!
Po chwili zabójczyni wyciągnęła sztylety z jego nóg. Ulga była tak wielka, że Grób mało się nie zmoczył.
ROZUMIECIE WYPROŻNIANIE HAHAHA
– Dziękuję – szlochał, choć nie przestawał myśleć o tym, jak ją ukarze.
DZIEWCZYNA SIĘ ODSŁANIAŁA SWOIM SZPANEM, A TY NIC NIE ROBIŁEŚ!!! Musztarda po obiedzie.
Dziewczyna przykucnęła na piętach i wpatrywała się w niego.
– Dziękuję…
Wtedy dziewczyna wyciągnęła sztylet o ząbkowanym, połyskliwym ostrzu i przysunęła go do jego ręki.
– Wybierz palec – poleciła mu.
Morderca zadrżał i pokręcił głową.
– Wybierz palec.
– P-p-proszę – bełkotał. Po jego spodniach rozlała się ciepła wilgoć.
– A więc kciuk.
– N-n-nie! Ja… Ja ci wszystko powiem!
Mimo to dziewczyna oparła ostrze o nasadę kciuka.
– Nie rób tego! Powiem ci wszystko!
Podstawcie do roli torturującego pod te sceny samego Groba albo jakiegokolwiek słynnego psychopatę z popkultury czy historii kryminalistyki. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie idealnie pasują i nie czułabym żadnej różnicy, a pewnie narrator oceniałby taką postać jednoznaczie negatywnie, biorąc pod uwagę, jak podchodził do zmaltretowanych zwłok przy śmierci Nehemii i jej straży albo trupów uczestników turnieju z pierwszego tomu.
Co sądzę o tej zemście całościowo?
Fakt, wreszcie coś się dzieje w tej książce, a rozdział nie zajmuje mniej niż stronę, ale mogłoby być duuużo lepiej. Główna bohaterka jest zbyt napakowana, przez co starcie jest przewidywalne. Grób irytuje, Celinka jak zwykle też. Irytuje mnie też niekonsekwencja, głupota i podwójne standardy autorki. Zirytowałam się.
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 79
Royal pussy: 95
If you’re evil and you know it clap your hands: 132
Nowe szaty zabójczyni: 94
Światek z kart: 148
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 83
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 85
Czy na sali jest lekarz?: 16
Zbędne cięcie: 26
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz