niedziela, 31 października 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 47 i 48

 

Rozdział 47

Celinka nakreśla Znaki Wyrda:

Zaklęcie musiało być idealnie wykończone. Każdy symbol należało nakreślić bez żadnej pomyłki, gdyż w przeciwnym razie otwarcie portalu mogłoby się nie powieść. Zabójczyni naciskała brzegi rany, aby krew nie zakrzepła. Nie każdy był w stanie opanować symbole, ależ skąd.

Oczywiście Mary Sue może.

W „Chodzącej śmierci” wyczytała, że w krwi rzucającego zaklęcie człowieka musiała również kryć się moc. Cain najprawdopodobniej miał nieco mocy we krwi. Kaltain i Roland również, w związku z czym zostali ściągnięci przez króla.

Jak wcześniej pokazałam, że Kaltain i Roland mieli udowodniony rodowód oraz to, że nie było to powszechną wiadomością, ale Cain? Dwa rozdziały temu już wyjaśniłam niejasną kwestię jego urodzenia. Nawet tutaj jest użyte sformułowanie „nieco mocy”, więc jego pochodzenie najprawdopodobniej jest jakieś rozwodnione. Czy to znaczy, że nie miał dużej mocy magicznej i dlatego musiał korzystać ze znaków pochłaniających energię? Dalej to nie tłumaczy, że Dorian z lepszym rodowodem ma kilka mocy z dupy, kiedy Rolanda i Kaltain tylko bolą głowy (tak wiem, że są osłabieni, ale widzicie kontrast). Dlaczego Dorian senior, mając wypracowany magiczny radar, nie zauważył silnej mocy u WŁASNEGO syna. Przecież wiedział, że w jego rodzinie byli czarodzieje, ponieważ zgarnął syna swojego kuzyna!

Kolejna kwestia – jak tak Celinka jest mądra, to czemu dalej ukrywa się przed czytelnikiem fakt, że główna bohaterka nie jest człowiekiem? Budowanie cliffhangeru nie ma sensu, kiedy podsuwa się tak oczywiste tropy!

Światek z kart: 171

Władca wykorzystał Klucze Wyrda, aby zniszczyć magię, ale z pewnością znał też sposób na okiełznanie potęgi kryjącej się w czyjejś krwi. Znaki Wyrda również były w stanie z niej skorzystać. Dziewczyna narysowała kolejny symbol, niemalże kończąc łuk.

Ich moc mogła zniekształcić rzeczywistość. Zniekształciła Caina, ale pozwoliła mu również na wezwanie ridderaka i zdobycie jeszcze większej potęgi.

Celaena dziękowała Wyrdowi, że Cain nie żył.

Z każdym akapitem mam wrażenie, że Maas… khe, Celinka próbuje popisać się erudycją, jak to ona lepiej wie o wszystkim, a po prostu ubiera w inne słowa coś, o czym każdy ma pojęcie. Denerwuje mnie to, bo na roku mam parę takich gagatków.

Pozostał jeszcze jeden symbol do narysowania. Tylko jeden znak i będzie mogła ściągnąć tę, z którą tak bardzo chciała porozmawiać, choćby przez krótką chwilę. Znak był skomplikowany i składał się z rozlicznych pętli oraz krzywizn. Wyciągnęła kredę i na próbę nakreśliła go kilkakrotnie na podłodze, a potem wyrysowała krwią na ścianie. Napisała imię Nehemii Znakami Wyrda.

Mam nadzieję, że to tak jak z „tłumaczeniami” imion z naszego kręgu kulturowego na chiński. Wyobraźcie sobie Nehemię jako „grill z tłustą wieprzowiną”!

Przyjrzała się stworzonym przez siebie drzwiom i wstała, trzymając książkę w czystej dłoni.

Odkaszlnęła i zaczęła czytać słowa widniejące na stronie. Nie znała tego języka. Miała ściśniętą krtań, a na domiar złego zaczęło ją palić w gardle, jakby jej aparat mowy opierał się obcym dźwiękom, ale brnęła dalej, oddychając z trudem.

Nie jest to nic nadzwyczajnego. Wydaje mi się, że każdy przez to przechodził przy nauce języka obcego, szczególnie przy takim z innej rodziny językowej.

*przypomina sobie o „sz” w węgierskim, które czyta się jak „s” i o „s”, które czyta się jak „sz”*

Może Celinka naprawdę nie może się pogodzić, że Nehemia w Znakach Wyrda to grill, a to przecież nie pasuje do wybawicielki wszechświata.

Słowa wywołały u niej ból zębów, jakby właśnie wyszła z mroźnego pomieszczenia i piła gorący napój. Ostatnie z nich wypowiedziała ze łzami w oczach.

Co to za porównanie. Wydaje mi się, że wypicie czegoś gorącego po powrocie do domu zimą, to przyjemne uczucie. Przynajmniej mnie tam nic nie bolało.

Dziewczyna z sukcesem aktywowała znaki. Następnie czeka na zmarłą przyjaciółkę.

Im dłużej wpatrywała się w bezkresną pustkę, tym większe miała wrażenie, że ta odpowiada jej spojrzeniem. Czuła się jak we śnie, w którym stała na skraju przepaści.

Z jednej strony cieszę się, że nie dano nam wizji generycznego nieba – tak jakby świąt na wzór chrześcijański nam brakowało – ale nicość jest równie leniwa.

„Jesteś tylko i wyłącznie tchórzem”.

Mam ochotę zrobić kategorię dla tego jednego cytatu, bo za każdym razem, gdy go widzę mam ochotę przejechać papierem ściernym po języku.

Znienacka pojawia się Strzała, by jeszcze bardziej wydłużyć ten teatrzyk.

A potem czas stanął. Po drugiej stronie portalu pojawiła się bowiem migocząca postać.

Strzała leżała na podłodze, nadal machając ogonem, i skamlała cicho. Postać Nehemii emanowała wewnętrznym światłem, a jej zamazane kontury falowały, ale twarz była wyraźna.

Tak, to była jej twarz.

Ja myślałam, że jednak sobie ją przykleiła.

Celaena opadła na kolana.

Poczuła gorące łzy na policzkach i zrozumiała, że płacze.

– Przepraszam. Tak mi przykro… – Nie potrafiła wykrztusić z siebie nic więcej.

Nehemia jednakże pozostała po drugiej stronie portalu. Strzała znów zaskamlała.

– Nie mogę przekroczyć tej granicy – księżniczka powiedziała cicho do psa. – Ty też nie.

Ton jej głosu nagle się zmienił i Celaena zrozumiała, że Nehemia zwraca się do niej.

– Myślałam, że masz więcej oleju w głowie.

Z was dwóch Celinka przynajmniej żyje.

Chociaż tak abstrahując od tego, że padło to od Nehemii, to się z tym jak najbardziej zgadzam. Mimo że ja od początku pierwszego tomu nie miałam wysokich oczekiwań wobec zabójczyni.

Tak jeszcze… Jestem prostym człowiekiem – jak ktoś gani Mary Sue, to zawsze mam satysfakcję.

Zabójczyni spojrzała na nią. Światło, którym emanowała księżniczka, nie przenikało przez portal, jakby w istocie znajdowała się tam jakaś granica.

– Tak mi przykro – szepnęła raz jeszcze. – Chciałam tylko…

– Nie mam czasu na twoje wyznania. Przybyłam tu tylko po to, aby cię ostrzec. Nigdy więcej nie otwieraj tego portalu. Jeśli zrobisz to ponownie, ktoś inny przybędzie w odpowiedzi na twoje wezwanie. I nie przeżyjesz tego spotkania. Nikt nie ma prawa otwierać przejścia do tego wymiaru, bez względu na to, jak bardzo cierpi w żałobie.

I to uważam za całkiem ciekawy wątek. Pewnie wyszło przypadkiem, lecz desperacja Celinki, by spotkać się ze zmarłym bliskim, wyjaśnienia drażniących sumienie kwestii, wykazała nie tylko głupotę, ale także egoizm. W końcu główna bohaterka ma ważniejsze sprawy do rozwiązania.

Dziwi mnie jednak w tej kwestii jedna rzecz – jeśli Elenę kreuje się na duchową przewodniczkę zabójczyni, to czemu jako zmarła osoba bardziej nie pokazała, co się stało z Nehemią po śmierci? Ktoś może powiedzieć, że to niby tajemnica, ale sama królowa jest kimś nieżyjącym i jak widać na chillu można Znakami Wyrda przywołać na chwilę trupa. Nie widzę innego powodu niż znęcanie się nad Celinką, by bardziej angstowała.

Dziewczyny zmierzały do pożegnania się:

– Elentiyo. – Nehemia zatrzymała się i spojrzała na nią. Pustka zdawała się kotłować i pochłaniać ją po kawałku. – Na razie tego nie zrozumiesz, ale… Ale ja wiedziałam, co mnie czeka. Znałam swe przeznaczenie i byłam na nie gotowa. Biegłam ku niemu. Nie było innego sposobu, aby zapoczątkować przemiany, by wydarzenia nabrały tempa. Pamiętaj jednak, Elentiyo, że bez względu na to, co zrobiłam, w mroku ostatnich dziesięciu lat byłaś dla mnie jednym z nielicznych jasnych świateł. Nie pozwól, aby teraz to światło zgasło.

Nawet po śmierci nie zrezygnowała z byciem mistrzem Yodą. Nie ma to jak powiew pompatyczności. Nie zabrakło również gadki o przeznaczeniu, czyli typowym tropem z fantasy.

Nehemia zniknęła, a Celinka dostrzegła Archera.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 87

Royal pussy: 100

If you’re evil and you know it clap your hands: 139

Nowe szaty zabójczyni: 100

Światek z kart: 171

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 89

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 94

Czy na sali jest lekarz?: 16

Zbędne cięcie: 38

 

 


 

Rozdział 48

Celaena w okamgnieniu wyciągnęła Damaris i wycelowała ostrze w pierś Archera. Strzała warknęła na przybysza, ale nie zaatakowała. Przyczaiła się krok za panią.

Pfff, Strzała niby jest duża i przypomina wilka, a moja suczka wielkości bobra jest odważniejsza od niej. Na każdego przybysza jest gotowa się rzucić i obgryźć mu kostki.

Archer wyjawia, że śledził Celinkę od wielu tygodni i sama Nehemia pokazała mu podziemia pałacu. Zabójczyni, pomna rady księżniczki, próbuje zamazać napisane przez siebie Znaki Wyrda, jednak nie udaje się jej to. Archer również jest temu przeciwny.

– Przestań! – Finn rzucił się na nią i z nienaturalną łatwością pochwycił ją za nadgarstek.

Nie wiem, ile jeszcze razy będziemy musiały o tym pisać, ale Archer trenował przecież z zabójcami i zapewne musiał utrzymywać tężyznę fizyczną, żeby przyciągać do siebie klientów. Nie rozumiem więc, czemu Celinka wydaje się zaskoczona za każdym razem, kiedy mężczyzna okaże umiejętności walki.

Strzała szczeknęła ostrzegawczo, ale ostre gwizdnięcie Celaeny zatrzymało ją w miejscu.

Tak wam lekko zaspoileruję, że Strzała będzie największą zawalidrogą w następnych rozdziałach i naprawdę mam wrażenie, że już moja Abi lepiej sprawdziłaby się w charakterze psa obronnego, chociaż na co dzień boi się podejść do kota sąsiada.

Ale musimy dostać dramatyczną scenę ratowania kochanego pupila!

Dziewczyna odwróciła się błyskawicznie w stronę mężczyzny, chcąc wybić trzymające ją ramię, ale wtedy ujrzała jego nadgarstek. Rękaw tuniki cofnął się i zielone światło portalu opromieniło skórę kawalera. Oczom zabójczyni ukazał się czarny tatuaż przedstawiający jakieś wężopodobne stworzenie.

Widziała już kiedyś coś takiego. Spojrzała mu w oczy.

„Nie ufaj…”.

Specjalnie przywołałam ten cytat, żeby Ciemna Gwiazda mogła się pozałamywać. XD Przepraszam, współanalizatorko.

Ciesz się, że okno z mojego pokoju prowadzi do schodów, bo dawno bym z niego skoczyła.

Sądziła, że rysunek Nehemii przedstawia Królewską Pieczęć – nieco zniekształconą wersję wywerny – ale tak naprawdę był to ów tatuaż. Tatuaż Archera.

I dlatego wiedząc, że Archerowi nie można ufać, Nehemia nie powiedziała o tym normalnie Celince, tylko zostawiła jakiś denny rysunek, na który równie dobrze jej przyjaciółka mogłaby nie zwrócić uwagi. Bardzo mądre zagranie, nie powiem.

„Nie ufaj Archerowi” – próbowała jej przekazać księżniczka.

 


Maas naprawdę ma nas za bandę debili, prawda?

Ile Nehemia zdołała ukryć przed Finnem i jego współspiskowcami? Skoro im nie ufała, dlaczego tyle im przekazała?

Bo była gorszym szpiegiem niż Inspektor Gadżet, chyba powinnaś już dawno dojść do tego wniosku.

– Powiedz mi, jak się tego nauczyłaś – szepnął Archer, zerkając na portal i ciemność za nim. – Proszę. Znalazłaś Klucze Wyrda? Tak to osiągnęłaś?

– Co wiesz o Kluczach Wyrda? – wyrwało jej się.

– Gdzie one są? Gdzie je znalazłaś?

– Nie mam Kluczy.

– Ale odkryłaś zagadkę – sapnął mężczyzna. – Pozwoliłem ci znaleźć zagadkę, którą schowałem w gabinecie Davisa. Odszukanie jej zabrało nam pięć lat, a ty ją rozwiązałaś! Wiedziałem, że ci się to uda! Nehemia również była tego pewna.

Najpierw Celinka w dzień wyśledziła Groba, którego królewska straż nie mogła namierzyć, teraz w krótkim czasie rozwiązała zagadkę, której buntownicy od pięciu lat nie potrafili rozkminić. Albo to oni są bandą kretynów, albo to ona jest Mary Sue. Albo oba. Punkt i tak się należy.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 95

Celinka wyjawia, że król z pewnością ma jeden z kluczy.

– Takie mieliśmy podejrzenia. To dlatego Nehemia przybyła do Rifthold. Chciała się dowiedzieć, czy król ukradł któryś z nich.

„Dlatego też nie mogła stąd wyjechać – uświadomiła sobie Celaena. – Dlatego wolała zostać tu, niż wracać do Eyllwe. Chciała walczyć o jedną, jedyną rzecz ważniejszą od losu jej ojczyzny – o los całego świata. Tego świata i innych”.

Tak, tak, Nehemia ma na drugie imię „Aslan” i w ogóle była świętą już za życia, tylko musiała ukryć aureolę. Wiemy.

– Nie muszę wsiadać jutro na statek. Powiemy o tym wszystkim – szepnął Archer. – Powiemy, że król ma klucze i…

– Nie. Jeśli wyjawimy prawdę, król wykorzysta je, aby poczynić więcej zniszczeń, niż możesz sobie wyobrazić. Na pewno nie zdołamy też w tajemnicy odszukać pozostałych Kluczy.

Celinka jako głos rozsądku, nie wierzę. Nic dziwnego, że buntownicy w tyle lat nic nie osiągnęli, jak mają w swoich szeregach takiego Archera, który najlepiej wypowiedziałby Dorianowi I otwartą wojnę.

– No to dowiemy się, gdzie trzyma ten jeden Klucz. A potem znajdziemy pozostałe. Wykorzystamy je, aby go obalić, a potem stworzymy świat wedle naszych upodobań.

W jego głosie pojawiło się szaleństwo. Każde kolejne słowo brzmiało bardziej złowrogo od poprzedniego.

Najpierw Roland, teraz Archer… Czyli w maasversum można jednak być przystojnym antagonistą. Przynajmniej taki progres mamy w stosunku do pierwszej części. Alleluja.

– Prędzej je zniszczę, niż pozwolę, abyś wykorzystał ich moc. – Dziewczyna pokręciła głową.

– Ona mówiła to samo. – Archer zachichotał. – Powiedziała, że trzeba je zniszczyć. Że należy je wstawić w Bramę, jeśli uda nam się odnaleźć sposób. Ale po co ich szukać, skoro nie będziemy mogli użyć ich przeciwko niemu? Skoro nie będziemy mogli zadać mu bólu?

Dostrzegając zmianę w zachowaniu Archera, Celinka postanawia udać, że zgadza się z nim i na poważnie rozmyśla o wsparciu jego planu. Mimo tego, że kawaler sam jest dobrym aktorem, nabiera się na grę protagonistki i zaczyna się zwierzać. Wyznaje, że tydzień przed zamachem Nehemia zerwała współpracę z jego grupą, bo wolała „jednego wszechwładnego tyrana od tuzina takowych”. Czyli jakieś minimum oleju w głowie księżniczka miała.

Następnie Celince udaje się podpuścić Archera, by wyjawił jej, że… to on odpowiadał za zamach na Nehemię.

– Tak często narzekała na doradcę Mullisona, że zrzucenie całej winy na niego nie nastręczało żadnych trudności. Dzięki turniejowi był przecież związany z Grobem.

– Grób nie zorientował się, że nie jesteś Mullisonem? – spytała zabójczyni najspokojniej, jak umiała.

– Byłabyś zdziwiona, jak wielu ludzi widzi tylko i wyłącznie to, co chce zobaczyć. Wystarczy płaszcz, maska i zacny ubiór. Nie miał żadnych podejrzeń.

Bo to nie tak, że Grób mieszkał kilka miesięcy w pałacu i powinien był dość dobrze kojarzyć swojego sponsora. To nie tak, że Mullison miał jakiś szczególny głos, albo posturę, albo sposób poruszania się, skąd. Najwidoczniej pomimo bezproblemowego dostania się do pałacu, co wymagałoby dużej dawki sprytu, Grób miał minusowe IQ.

– A więc dlaczego uprowadziłeś Chaola owej nocy w magazynie? – ciągnęła, unosząc brew, jak na zaintrygowanego współspiskowca przystało.

– Musiałem cię odciągnąć od Nehemii. Gdy przyjąłem strzałę, która była przeznaczona dla ciebie, wiedziałem, że mi zaufasz, choćby tylko tej jednej nocy. Wiem, że posłużyłem się dość brutalnymi metodami, i przykro mi z tego powodu. To normalne w naszej profesji.

Zaufała mu i straciła zarówno Nehemię, jak i Chaola. Odizolował ją od przyjaciół.

Akurat żadnej z tych rzeczy Archer nie był winien. Chaola sama byłaś gotowa zamordować z marszu, bo dostałaś ataku wścieklizny, a twoja kłótnia z Nehemią wynikała z konfliktu interesów. Kawalera możesz obwiniać o manipulację i zamach na Nehemię, nie zaś o swoje własne problemy w relacjach oraz agresję.

Przypuszczała, że Roland chciał zrobić to samo z Dorianem.

A skąd taki wniosek? Roland nie próbował wmówić Dorianowi, że Chaol i Celinka są jego wrogami, po prostu mu się podlizywał.

– A ów list z groźbami zamachu na jej życie, który dotarł do króla? – Celaena wydęła usta. – To ty go wysłałeś, prawda? Chciałeś mi pokazać, kim naprawdę są moi przyjaciele i komu mogę zaufać.

– Ryzykowałem, tak jak ryzykuję teraz. Nie wiedziałem, czy kapitan powie ci o tym liście, czy też nie. Wygląda jednak na to, że miałem rację.

– Dlaczego poświęcałeś mi tyle uwagi? Czuję się oczywiście wyróżniona, ale… Jesteś przecież mądrym człowiekiem. Przecież mogłeś rozgryźć zagadkę samodzielnie.

Tak, Archer jest na tyle mądry, że od razu uwierzył w przerysowaną grę Celinki i jej raptowną zmianę zdania, choć jeszcze przed sekundą zabójczyni twierdziła, że żadnych kluczy mu nie odda. Czy naprawdę wszyscy antagoniści w tym uniwersum muszą być tak głupi oraz naiwni? Przecież nawet dziecko zorientowałoby się, że słowa Celinki brzmią nienaturalnie!

If you’re evil and you know it clap your hands: 140

– Bo wiem, kim jesteś, Celaeno. Arobynn opowiedział mi o wszystkim po tym, jak zesłano cię do Endovier.

Dlaczego Arobynn miałby powiedzieć o tożsamości Celinki jakiemuś kawalerowi, skoro całe życie ją ukrywał? Czy on też uczestniczy w tym ruchu oporu?

I tak, oczywiście Archer nie powie nam teraz, kim jest Celinka, wszak trzeba jeszcze ciągnąć tę „zagadkę” przez te dziesięć rozdziałów.

– Ale ty… Na bogów, od chwili, gdy ujrzałem cię przed herbaciarnią, wiedziałem, że razem dokonamy wielkich rzeczy…

– Wiem – rzekła, patrząc w jego zielone oczy, tak niezwykle jasne w blasku portalu. – Wiem, Archer.

Nowe szaty zabójczyni: 101

Celinka próbuje dźgnąć sztyletem w serce Archera, ale kawalerowi udaje się zrobić unik.

Cofnął się z oszałamiającą prędkością i wykręcił jej sztylet tak sprawnie, że straciła równowagę i musiała oprzeć się dłonią o portal, aby nie upaść. Jej zakrwawiona dłoń pacnęła o kamienie, a spomiędzy palców strzeliło zielonkawe światło. Któryś ze Znaków Wyrda zapłonął, a potem przygasł.

Celaena nawet nie spojrzała na to, co zrobiła. Skoczyła na Archera z dzikim rykiem, upuszczając Damaris, aby wyciągnąć dwa kolejne sztylety. Kawaler dobył własnego ostrza i zręcznie odskoczył przed jej ciosem.

Zawsze, jak czytam sceny walki, to mam wrażenie, że Celince ostrza materializują się z powietrza, jak w jakiejś grze komputerowej czy coś.

– Będę cię kroić na kawałki – zasyczała, okrążając go.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 88

Niespodziewanie wokół rozlega się gardłowy pomruk. Z portalu zaczyna się materializować jakaś istota. Celinka naiwnie myśli, że to Nehemia.

Istota, która przeszła przez portal, nie była jednak Nehemią.

Kto by się spodziewał!

Przeskok, gdyż nic lepiej nie buduje dynamiki, jak cięcie swojej książki na tryliardy części.

Zbędne cięcie: 39

Przenosimy się do Chaola leżącego w łóżku i rozmyślającego o testamencie Celinki.

Może i zasłużył sobie na jej nienawiść, ale… Ale musiała wiedzieć, że nie chce jej pieniędzy.

Czekam, aż pojawi się nowa kobieta Chaola, żeby przestać w końcu czytać te pierdolety o tym, że Kapitan zasłużył na nienawiść protagonistki. Nie, nie zasłużył na to i niech nareszcie obudzi się z tego transu, w który wpadł.

Chaol postanawia zobaczyć się z Celinką i wstaje z łóżka. Niespodziewanie rozlega się pukanie. Okazuje się, że przyszedł do niego Dorian.

Chaol zawsze ufał instynktowi. Uważał, że ludzie nie przetrwaliby tak długo, gdyby nie nauczyli się wykrywać nadciągającego niebezpieczeństwa.

Dlatego związał się z psychopatką, która była gotowa zabić go i obwiniać o całe zło świata. Sensowne.

Nie była to magia, ale raczej… Raczej przeczucie. Tym razem instynkt kapitana szepnął mu, o kogo chodziło, zanim Dorian zdołał otworzyć usta.

– Gdzie? – spytał.

– W jej sypialni – odparł książę.

Spodobał mi się ten fragment, bo dobrze pokazał, że mężczyźni się znają i potrafią czasem rozumieć niemal bez słów.

– Mów, o co chodzi – rzucił Chaol i wbiegł z powrotem do pokoju.

– Nie wiem, o co chodzi! Myślę… Myślę, że popadła w tarapaty.

Jak zawsze zresztą.

Kapitan już wciągał koszulę i tunikę, a potem wsunął buty i złapał miecz.

– Jakie tarapaty?

– Takie, że wolałem przyjść do ciebie, zamiast wołać straże.

To mogło oznaczać wszystko, ale Chaol wiedział, że Dorian jest mądrym człowiekiem i zdaje sobie sprawę, iż w zamku nietrudno o podsłuchującego.

Nietrudno? A jakoś Celinki i Nehemii nikt nie podsłuchiwał. Może po prostu ich agent FBI tak dobrze się bawił, widząc ich nieudolne zgrywanie szpiegów, że uznał, że na nie nie doniesie.

Mężczyźni ruszają do pokoju Celinki. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, poruszają się marszem. Chaol próbuje dopytać o coś więcej Doriana, ten wyznaje mu, że miał sen. Mówi to w na tyle przekonujący sposób, że Chaol nie kwestionuje jego słów. Po wyłamaniu zamka, przyjaciołom udaje się dostać do sypialni Celinki. Akurat wtedy słyszą przerażający ryk.

Chaol bez namysłu rzucił się do tunelu. W środku było niezwykle ciemno i niemalże przewrócił się na schodach, ale Dorian, który był tuż za nim, złapał świecę.

– Zostań na górze! – rozkazał kapitan, nadal biegnąc w dół. Gdyby miał chwilę czasu, zamknąłby księcia w najbliższej skrytce na miotły.

 


To już chyba pozostanie naszym blogowym żartem na stałe.

W to nie wątpię.

Dorian był tuż za nim.

– Zostałem tu wysłany! – sapnął.

Może i tak, ale jeśli coś by ci się stało, to mogłoby być nieciekawie. Chociaż byłbyś fatalnym królem, to może twój ojciec nawet by się ucieszył, że schedę po nim przejmie Hollin.

Chaol słyszy także męski głos, toteż zaczyna się zastanawiać, kto towarzyszy Celince. Martwi go też straszny ryk.

Chaol gnał po skręcających się spiralnie schodach. Niespodziewanie pojawiło się nowe, zielonkawe światło. Kapitan skręcił i ujrzał…

Nie wiedział, na co patrzeć najpierw – na długi korytarz z połyskującym na zielono łukiem, uformowanym na jednej ze ścian, czy na… na widoczny w nim świat i skały przesłonięte mgłą? Na Archera, kulącego się pod przeciwległą ścianą i recytującego dziwne słowa z księgi trzymanej w rękach? Na Celaenę leżącą na podłodze? A może na potwora, wysoką, muskularną bestię, niemającą nic wspólnego z człowiekiem?

Myślę, że to dobry moment, by zapuścić odpowiednią do tej sceny ścieżkę dźwiękową:

 


Przepraszam, ale jak wyobrażam sobie tę scenę i tę muzykę w tle, to wszystko robi się milion razy zabawniejsze.

Strzała ze zjeżoną sierścią i obnażonymi kłami czaiła się przy ciele Celaeny i nie dopuszczała demona do niej, choć z prawej tylnej łapy ściekała jej krew.

No nareszcie Strzała się do czegoś przydała.

Dwie sekundy wystarczyły Chaolowi, aby oszacować spojrzeniem potwora oraz jego otoczenie i wychwycić maksymalnie dużo szczegółów.

Szacun, ja przez te dwie sekundy zdołałabym co najwyżej pomyśleć: „WTF?”.

– Wracaj! – warknął do Doriana i przeszedł do ataku.

Na tym kończy się dzisiejszy rozdział. Standardowo, Maas musiała go urwać w kluczowym momencie, żeby zbudować to minimum napięcia. Dajcie znać, czy czujecie emocje w finale i do zobaczenia za tydzień!

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 88

Royal pussy: 100

If you’re evil and you know it clap your hands: 140

Nowe szaty zabójczyni: 101

Światek z kart: 171

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 89

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 95

Czy na sali jest lekarz?: 16

Zbędne cięcie: 39