sobota, 27 listopada 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 52

 

Chaol obserwuje Celinkę, która właśnie dokonała mordu na Archerze.

Wpatrywała się w trupa, a ostatnie słowa, jakie wygłosiła do niego, zawisły w powietrzu, wywołując u kapitana zimny dreszcz.

Chyba raczej dreszcz żenady, bo edgy odzywki zabójczyni od razu kojarzą się z filmami superbohaterskimi z wczesnych lat dwutysięcznych.

Dziewczyna zamknęła oczy i odchyliła głowę, aby nabrać tchu. Wyglądała, jakby godziła się ze śmiercią swej ofiary i przyjmowała skazę na sercu jako zapłatę za zemstę.

Och nie, tylko nie skaza na duszy! Co będzie następne, plama na sukience?!

Wybaczcie moją prześmiewczość, ale za każdym razem, jak autorka próbuje nam wmówić, że Celinka przeżywa swoją profesję, chce mi się śmiać. Prędzej uwierzę w świętego Mikołaja niż w to, że protagonistka jakkolwiek przejmuje się tym, że morduje innych ludzi.

Zabójczyni otworzyła oczy i powoli odwróciła się do Chaola. Końcówki jej włosów, mokre od krwi, lśniły czerwienią, a jej oczy… W jej oczach ujrzał pustkę, jakby dziewczyna utraciła duszę. Przez moment zastanawiał się, czy on również padnie jej ofiarą, choćby z tego powodu, że tu był i poznał mroczną prawdę.

Po Celince można spodziewać się wszystkiego, a już szczególnie zachowań agresywnych i niebezpiecznych.

Okazuje się jednak, że Celinka nie zamierza zamordować Chaola. Zabrawszy opuszczoną przez Archera księgę, zabójczyni oznajmia:

– Jestem ci winna wyjaśnienia – powiedziała.

I przeprosiny. Dużo przeprosin.

Następnie, rzecz jasna, mamy przeskok. Bohaterowie znajdują się już w komnacie Celinki, gdzie zajmuje się nimi uzdrowicielka.

Celaena odgoniła od siebie uzdrowicielkę i kazała jej najpierw zająć się łapą Strzały. Rana okazała się tylko zadrapaniem, ale za to długim i głębokim. Zabójczyni przytrzymała łeb suczki i zmusiła ją do wypicia wody ze środkiem uśmierzającym.

Oczywiście, że to stan psa jest najważniejszy, a nie na przykład Doriana, któremu Celinka mogłaby poważnie uszkodzić mózg. Priorytety u zabójczyni jak zawsze są na odpowiednim miejscu.

Wiesz, Dorian już jest stracony w oczach Celinki, a piesio to piesio.

Poza tym Ciemna Gwiazda już o tym wspominała, ale wynalezienie środków uśmierzających, takich jak choćby morfina, to dopiero wiek XIX. Adarlan niby miał być taki medycznie zacofany, ale wynalazki mają całkiem niezłe, jak na swoje możliwości.

Czy na sali jest lekarz?: 17

Młoda uzdrowicielka o brązowych włosach również nie zadawała żadnych pytań. Gdy rany Strzały zostały opatrzone, a pies ułożony w łóżku Celaeny, Dorian kazał jej zająć się obrażeniami zabójczyni, ale ta nawet nie chciała o tym słyszeć. Oznajmiła, że jeśli uzdrowicielka w tej chwili nie zbada następcy tronu, zamelduje o wszystkim królowi.

Szczerze zastanawiam się, czy służba w szklanym pałacu w ogóle ze sobą rozmawia i wymienia informacje. Chyba nie, bo inaczej nie potrafię wyjaśnić tego, że król nie wie o romansie Chaola i Celinki albo o tym, że jego syn po raz kolejny był zraniony w dziwnych okolicznościach. A może poza kilkoma osobami (niektórzy strażnicy i Philippa) wszyscy mają poucinane języki?

Po opatrzeniu głowy Doriana, uzdrowicielka zajmuje się Chaolem. Celinka sugeruje księciu, by ten opuścił jej komnatę.

– Dobrze – rzekł i podziękował uzdrowicielce za pomoc. Przynajmniej zyskał chwilę, aby dojść do siebie i przemyśleć wydarzenia ostatnich kilku godzin. Musiał też zastanowić się, jak wytłumaczy Chaolowi swą nową umiejętność.

Wychodząc z jadalni, zrozumiał jednak, że jego magia była najmniejszym zmartwieniem. Od pierwszego dnia w Endovier chodziło bowiem nie o niego, ale o ich dwoje.

Dlatego autorka marnowała większość czasu antenowego na wątek miłosny pomiędzy księciem a zabójczynią. Nie ma to jak dobrze rozplanować akcje swoich książek.

Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że pierwszy truloff koniecznie musi być tym ostatecznym. Myślę, że w niektórych przypadkach to wręcz logiczne i dobre, że bohaterka kończy z tym drugim. To pokazuje, że czasami musimy dojrzeć do podejmowania mądrych decyzji i zrozumienia, kogo oraz czego naprawdę potrzebujemy. Mój zarzut dotyczy bardziej tego, że Maas nie potrafi dobrze pisać wątków romantycznych. Pod koniec pierwszego tomu Celinka zrywa stosunki z Dorianem zupełnie bez zapowiedzi, a w Koronie w mroku po próbie zamordowania Chaola wyżywa się na nim psychicznie. Niezrozumiałym jest również to, co baj mężczyźni widzieli w niej i dlaczego się w niej zakochali. Obaj byli przecież świadomi, że zabijała na zlecenie, że jest arogancka i próżna. A jednak są gotowi wszystko jej wybaczyć, bo przecież ten rok w Endovier odkupił wszystkie jej krzywdy. Trochę kojarzy mi się to z osobami broniącymi Dominica D’Angeliki, finalisty Top Model, którt został skazany za gwałt na piętnastolatce. Bo przecież odsiedział tych kilka miesięcy w więzieniu, więc wszystko jest dobrze, nie powinniśmy go skreślać, to było dawno i tak dalej. Dominica z Celinką łączy też fakt, że jest atrakcyjny fizycznie, więc to od razu wszystko usprawiedliwia.

Nie chcę tu zaczynać dyskusji na ten temat (zwłaszcza, że post zostanie opublikowany dłuuugo po tym skandalu, więc będzie trochę nieaktualny), ale chyba dostrzegacie podobieństwa w obu tych przypadkach. Zło nie przestaje być mniej złe, bo sprawca poniósł w jego konsekwencji karę i jest ładny. Dlatego kompletnie nie rozumiem, czemu honorowy Chaol i wrażliwy Dorian mieliby zakochać się w Celince. Byłoby to dla mnie bardziej logiczne, gdyby truloff zabójczyni również miał na sumieniu okrutne czyny, ale no cóż… przecież taki Grób czy inny Verin nie są dostatecznie ładni, więc nie mogą nawet spojrzeć na Mary Sue.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 90

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 100

Przeskok… znów do sypialni Celinki. Jak zawsze, bardzo był on potrzebny.

Zbędne cięcie: 45

Celaena nie potrzebowała pomocy uzdrowicielki. Gdy magia przejęła kontrolę nad jej ciałem, wyleczyła również ranę na głowie.

Podsumujmy to, czego dowiedzieliśmy się jak dotąd o możliwościach Celinki:

  •        Jako Fae ma super silne i szybkie ciało,
  •        Posiada wtedy również wyostrzone wszystkie zmysły,
  •        Potrafi władać błękitnymi płomieniami,
  •        Może otwierać portale bez posiadania Kluczy Wyrda,
  •        Jej rany też samoistnie się zasklepiają.

Jaki z tego wniosek? Żaden, po prostu chciałam wam pokazać, jak absurdalnie przerysowaną Mary Sue jest główna bohaterka. Spójrzcie tylko na zestaw jej umiejętności. Przecież ta kobieta jest nie do zabicia nawet bez pomocy Imperatywu Narracyjnego!

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 101

Celinka bierze kąpiel i przebrawszy się w czyste ubrania, zaczyna odpowiadać Chaolowi:

– Moją prababką była Fae – powiedziała. – Moja matka nie potrafiła przybierać zwierzęcej postaci wzorem innych Fae, ale ja w jakiś sposób odziedziczyłam tę umiejętność. Potrafiłam przeistaczać się w Fae.

To dlatego, że matka Celinki nie  była protagonistką. Nie każdy może mieć każdą możliwą moc.

– Nadal to umiesz?

Celaena spojrzała na niego przez ramię.

– Utraciłam zdolność z chwilą zniknięcia magii. Dzięki temu chyba udało mi się ocalić życie. Jako dziecko często się przeistaczałam, gdy się rozzłościłam i traciłam panowanie nad sobą. Uczyłam się sztuki panowania nad przemianami, ale ktoś w pewnym momencie zapewne by mnie na tym przyłapał.

Znów mamy potwierdzenie, że panowanie nad magią u Maas opiera się głównie na emocjach. Tak samo było zresztą w innej serii autorki, czyli w Dworach. Nuuuuuda.

Celinka tłumaczy Chaolowi, że jej przemiana w Fae była możliwa, ponieważ w tamtym wymiarze istniała magia czy coś do niej zbliżonego. Potem opowiada mu o wszystkich pozostałych kwestiach – Nehemii, Elenie, Cainie, podziemiach.

– Gdyby nie to, że nadal mam krew owej istoty na sobie i świadomość, że sam wskoczyłem do owego świata, uznałbym, że jesteś stuknięta.

– Jeśli ktokolwiek dowie się o czarach otwierających portal... – powiedziała zmęczonym głosem. – Ba, jeśli ktokolwiek pozna mą prawdziwą tożsamość, zostanę stracona. Rozumiesz to, prawda?

Oczy Chaola rozbłysły.

– Nikomu nie powiem. Przysięgam.

*zaciera dłonie*

– Wasza królewska mość, mogę na słóweczko? Mam ci coś ciekawego do powiedzenia…

Ech, chciałoby się.

Celinka wspomina też o Archerze i jego planie oraz o tym, że wie, iż to nie Chaol odpowiada za śmierć Nehemii. Jakby… to było wiadome od początku, tylko uparłaś się, żeby wyżywać się na kapitanie.

– Wiem, że nie jesteś za to odpowiedzialny – powiedziała i spojrzała na niego. Na twarzy kapitana widniała udręka. – Ale nadal nie mogę…

– Nadal nie możesz mi zaufać – dokończył za nią. Pokiwała głową. Wiedziała, że w tej jednej kwestii Archer odniósł zwycięstwo, i znienawidziła go za to.

Daj nareszcie spokój Archerowi! Ten facet miał w dupie twoje życie uczuciowe, on chciał po prostu uzyskać Klucze Wyrda i zemścić się na wszystkich ludziach, którzy go skrzywdzili! To TY odcięłaś się od Chaola i to TY podjęłaś teraz decyzję o tym, że dalej będziesz trzymała kapitana na dystans. Zacznij wreszcie brać odpowiedzialność za swoje czyny.

– Gdy na ciebie patrzę – wyszeptała – marzę tylko o tym, aby móc cię dotknąć, ale nie wiem, czy kiedykolwiek zapomnę, co się wydarzyło tamtej nocy.

Z najgłębszej rany na jego policzku zszedł już strup i Celaena wiedziała, że pozostanie tam blizna.

– Przepraszam cię za to, co ci zrobiłam – rzekła.

 


Nie wierzę, Celinka przeprosiła Chaola za próbę zamordowania go i przemoc psychiczną, jaką wobec niego później stosowała! A my z Ciemną Gwiazdą wątpiłyśmy w jej dobroć.

Pisząc poważnie, cieszę się, że przynajmniej mamy to minimum.

– Oboje popełniamy błędy – powiedział głosem, od którego serce zabiło jej szybciej.

Tak, ale ty nie próbowałeś zamordować Celinki i nie obwiniałeś jej o coś, czego nie zrobiła.

Znalazła w sobie odwagę, aby odwrócić się i spojrzeć mu w oczy.

– Jak możesz nadal na mnie patrzeć, skoro wiesz, kim naprawdę jestem?

Chaol muskał palcami jej policzek, ogrzewając wychłodzoną skórę.

– Fae, zabójczyni… Cóż to ma za znaczenie, kim naprawdę jesteś? Ja…

Zabijałaś ludzi, nie zabijałaś i tak będę za tobą szalał, bo jesteś główną bohaterką!

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 91

– Nie. – Cofnęła się. – Nie mów tego.

Zgadzam się z Celinką, nie mów tego. Miej jakieś minimum szacunku do swoich uczuć i nie obdarzaj nimi osoby, która przez ostatnich kilkanaście rozdziałów bezustannie cię krzywdziła.

Nie była w stanie znów oddać mu wszystkiego. Nie teraz. Nie byłoby to w porządku zarówno wobec niego, jak i wobec niej. Nawet gdyby umiała wybaczyć mu to, że pozostał lojalny wobec króla i zdradził Nehemię, musiała pamiętać o wyprawie po Klucze Wyrda. Przypuszczalnie będzie musiała wybrać się w daleką podróż do krain, do których wolała zapuścić się sama.

Miło, że Celinka myśli o bezpieczeństwie Chaola, ale to wspominanie, że kapitan zdradził Nehemię… Błagam, zakończmy nareszcie ten wątek.

Każdy pretekst do kłótni jest dobry, a Maas kocha, jak postacie się kłócą i dramatyzują.

Nie mogąc znieść ciężkiej atmosfery, Celinka rzuca, że musi zająć się ciałem Archera i ponownie znika w podziemiach. Mamy przeskok na Chola, który patrzy, jak zabójczyni odchodzi.

Zbędne cięcie: 46

Chaol rozmyśla o tym, co wyznała mu Celinka. Opuszcza jej komnatę i zaczyna myśleć też o Dorianie. Uważa, że to niemożliwe, by książę panował nad magią, skoro nikt inny w Adarlanie tego nie może. Odpowiedź na to pytanie jeszcze poznamy w swoim czasie.

W dalszych rozważaniach Chaol zaczyna coraz bardziej bać się o to, że ktoś odkryje przeszłość Celinki i dziewczyna znajdzie się w niebezpieczeństwie. Trochę mnie dziwi, że król, zatrudniając ją jako Obrończynię, nie próbował dowiedzieć się czegoś więcej o tym, kim była i skąd się wzięła, ale kompetencje Doriana I wszyscy już dobrze znamy. W każdym razie Chaol wpada na plan obronienia Celinki i w związku z tym zmierza do komnaty ojca.

– Chciałbym cię prosić o przysługę, ale najpierw obiecaj mi, że nie będziesz zadawał żadnych pytań.

Ojciec spojrzał na niego nieco otumaniony, ale skrzyżował ramiona na piersi i rzekł:

– Żadnych pytań. Mów, o co chodzi.

Czarna noc za oknem zaczynała jaśnieć.

– Myślę, że powinniśmy wysłać Królewską Obrończynię do Wendlyn, aby pozbyć się królewskiej rodziny.

Mężczyzna uniósł brwi.

– Toczymy wojnę z Wendlyn od dwóch lat, a nie zdołaliśmy dotąd pokonać ich floty – ciągnął Chaol. – Moglibyśmy jednakże wykorzystać chaos, który zapanowałby po śmierci króla i jego syna, zwłaszcza jeśli Obrończyni zdoła przechwycić plany ich morskiej obrony. – Nabrał tchu. Pilnował, aby w jego głosie nie pojawiły się żadne emocje. – Chcę rano przedstawić pomysł królowi i proszę, abyś mnie poparł.

Dobrze, jest to jakiś plan, ale zastanawiam się, czy w całym Adarlanie nie ma żadnej innej kobiety, który nadawałaby się do szpiegowania dla króla? Odniosłam wrażenie, że Obrończyni jest mu potrzebna pod ręką, by mógł swobodnie nią sterować i wykorzystywać, a wysyłając Celinkę tak daleko, Dorian I traci nad nią jakąkolwiek kontrolę. Nie, żeby miał ją tutaj, ale rozumiecie, co mam na myśli.

Przecież inne baby to tylko się stroją i w głowie im flirty, nie to co nasza wspaniała Celinka… a nie, czekaj.

Ojciec Chaola oczywiście pyta o to, co syn da mu w zamian za poparcie jego planu. Świadomy, że nie ma szans na przyszłość z Celinką, kapitan obiecuje, że zrezygnuje ze swojej funkcji i wróci z ojcem do Anielle.

Oczy ojca zabłysły triumfem.

– Załatwione – rzekł.

Ja mogę powiedzieć to samo, bo to koniec tego rozdziału. Nie działo się w nim dużo, ale miałam wrażenie, że strasznie się ciągnął. Może to już po prostu analizatorskie zmęczenie. Niemniej jestem pełna optymizmu, gdyż koniec Korony w mroku zbliża się wielkimi krokami.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 89

Royal pussy: 100

If you’re evil and you know it clap your hands: 140

Nowe szaty zabójczyni: 101

Światek z kart: 173

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 91

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 101

Czy na sali jest lekarz?: 17

Zbędne cięcie: 46

niedziela, 21 listopada 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 51

 

Wyostrzone zmysły Fae wprawdzie zanikły, ale biegnąc kanałem ściekowym, zabójczyni mogłaby przysiąc, że nadal czuje zapach wody kolońskiej i krwi Archera.

Początek produkcji wody kolońskiej datuje się na wiek XVIII.

Fakt, roztwór ma intensywny zapach i nie trzeba specjalnych zdolności, by go wyczuć, jednak dziwi mnie, że tak nagle Celinka straciła zdolność mocnego węchu. W końcu nie przestaje być fae, nie? Czy to wynika od zmęczenia czy co?

Znaczy… niby przestała być, ale jednak miała moc do zamknięcia portalu.

On zniszczył wszystko. Zlecił zabójstwo Nehemii, manipulował nimi obiema, wykorzystał śmierć księżniczki, aby skłócić Celaenę z Chaolem, a wszystko to dla zwiększenia wpływów oraz zemsty. Rozszarpie go na kawałki. Powoli.

Oj, w to nie wątpię. Przecież kochasz torturować swoje ofiary.

A, i akurat w kwestii Chaola Archer nic nie musiał robić. Wystarczył twój temperament.

Podpinam się. Archer nie kazał ci torturować psychicznie Chaola i ignorować jego prób nawiązania z tobą kontaktu.

„Wiem, kim jesteś” – oznajmił.

 


ZNOWU CYTOWANIE BEZPOŚREDNIE, BY BRZMIAŁO EPICKO JA JUŻ NIE WYTRZYMIE.

Dasz radę! Zostało nam jeszcze tylko pięć rozdziałów, Ciemna Gwiazdo! Tylko pięć!

Dziewczyna nie miała pojęcia, co Arobynn powiedział Finnowi o jej pochodzeniu, ale mężczyzna najwyraźniej nie miał bladego pojęcia o mroku, który czaił się w niej, ani o tym, w jakiego potwora mogła się przeistoczyć, aby osiągnąć to, na czym jej zależało. 

 


Gdzieś przed sobą słyszała stłumione przekleństwa i uderzenia o metal. Wiedziała, co się dzieje. Krata była opuszczona, a Archer nie był w stanie jej podnieść. Być może bogowie jednak czasami słuchali modlitw. Celaena uśmiechnęła się i wyciągnęła oba sztylety.

Znów najlepszą zabójczynię na świecie uratował zbieg okoliczności. Niesamowite!

Przeszła przez zwieńczone łukiem wrota, ale na obu brzegach ścieku nie było żywego ducha. Zrobiła kilka kroków i spojrzała w dół, zastanawiając się, czy mężczyzna nie spróbował wskoczyć do wody i przepłynąć pod kratą.

Wrota w kanale? Chyba prowadzące do królestwa szczurów.

Może takich szczurów?

 


Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, ale brzmi kuriozalnie.

Wyczuła jego obecność na ułamek sekundy przed tym, zanim ją zaatakował od tyłu. W porę uniosła oba sztylety i zablokowała opadający miecz, a potem uskoczyła w bok. Archer trenował kiedyś pod okiem zabójców, a sposób, w jaki trzymał miecz podczas kolejnych ataków, zdradzał, że dobrze zapamiętał te lekcje.

Pisarstwo Maas kojarzy mi się z nabijaniem słów przy wypracowaniu z języka polskiego, gdzie jest narzucona minimalna ilość słów. Czytelnik wie, że Archer zna się na walce dzięki szkole zabójców.

– Zabiłem ją dla naszego dobra! – sapał, szukając jakiegoś słabego punktu w jej obronie. – Doprowadziłaby nas do ruiny.

Biorąc pod uwagę, że powinien przewidzieć oczywisty szał macicy Celinki i teraz powinien unikać drażliwego tematu, dopóki zabójczyni o nim nie wspomni, to jednak zgadzam się co do użyteczności Nehemii w misjach. Dziewczyna wręcz sabotowała się jako szpieg.

U Maas wszyscy są beznadziejni w swoich rolach – Celinka jako Obrończyni, Nehemia jako szpieg, Chaol jako Kapitan i Dorian jako książę.

A ty? Przecież potrafisz otwierać portale bez pomocy Kluczy! Pomyśl, ile jesteśmy w stanie wspólnie dokonać. Tylko pomyśl, Celaeno!

Nie musi myśleć. Ogromne poczucie zajebistości akurat ma wpisane w swój byt.

I za to, że Celinka jako jedyna potrafi kontrolować portale bez Kluczy leci punkt:

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 99

Jej śmierć była wielką ofiarą, ale dzięki temu nasza sprawa przetrwała! Musimy powstać przeciwko królowi!

I widzicie – jeśli autorka ma nie najgorszy pomysł na postać, to potem przeinacza jej budowę. Archer miał być charyzmatycznym flirciarzem, a taki argument nie przekonałby nawet małego dzieciaka wierzącego w Świętego Mikołaja (albo Gwiazdora, nie chcę znowu kłócić się z poznaniakami).

Udała, że chce ciąć go w lewy bok, ale przechwycił jej atak.

– Wolałabym żyć w cieniu króla niż w świecie rządzonym przez takich jak ty – warknęła. – Gdy uporam się z tobą, znajdę twoich pozostałych przyjaciół i podziękuję im w ten sam sposób.

Rozumiem gniew Celinki, ale wydaje mi się, że jakiś tam kawaler jest znacznie mniejszym zagrożeniem niż król, który podbił wiele krain i dobrze zna się na magii.

– Oni o niczym nie wiedzą. Nie wiedzą tego co ja – odparł. Uskakiwał przed jej klingą z irytującą łatwością. – Nehemia musiała ukrywać coś jeszcze. Nie chciała, abyś się w to mieszała. Z początku sądziłem, że po prostu nie chce się tobą z nami dzielić, ale teraz znów zaczęło mnie to intrygować. Dlaczego cię kryła? Czy wiedziała o tobie coś jeszcze? 

I to są dobre pytania. Jeśli Nehemia znała ich prawdziwe intencje, to czemu nie ostrzegła przed nimi Celinki? Prędzej czy później główna bohaterka zainteresowałaby się stronnictwem buntowników, szczególnie, że byli celami od króla. Jeśli myślała, że są dobrzy, a w końcu dziewczyny były takimi wielkimi psiapsiami, na dodatek sama Nehemia wierzyła w misję i szantażowała zabójczynię, by wreszcie coś zrobiła, to czemu nie wciągnęła ją w szeregi organizacji? Nie przekonuje mnie nagła zmiana spojrzenia na postać księżniczki.

Światek z kart: 172

Celaena zaśmiała się.

– Jesteś idiotą, jeśli myślisz, że ci pomogę.

To prawda, ale pisarka książki tak kocha suspens!

– Och, gdy moi ludzie zaczną nad tobą pracować, szybko zmienisz zdanie. Rourke Farran był moim klientem, zanim go zabito, rzecz jasna. Pamiętasz Farrana, prawda? Uwielbiał zadawać ból. Powiedział mi kiedyś, że mało co sprawiło mu tyle radości co torturowanie Sama Cortlanda. 

 


Dobra, kwestię śmierci księżniczki można jakoś wyjaśnić tym, że było to głównym powodem gniewu Celinki i Archer próbował (w bardzo zły sposób, ale jaka autorka, takie postacie) jakoś to wyjaśnić. Ale po co odwoływać się do dawnych wydarzeń, by jeszcze bardziej rozwścieczyć dziewczynę? Groźba nie musiała wchodzić do takich obszarów, szczególnie, że Celinka nic nie robi sobie z ostrzeżeń. Podkreślam, Archera kreowano na kogoś, kto wszystko załatwia urokiem osobistym.

Światek z kart: 173

Przy okazji kolejny tom i kolejny ważniejszy zuol tłumaczy wszystko, co zrobił albo zrobi, jak na staro szkolnego antagonistę przyznało. Maas w końcu nie umie pisać innych.

Furia oślepiła Celaenę do tego stopnia, że zapomniała, jak ma na imię. 

Archer ciął w jej bok zwrócony ku ściekowi. Chciał, żeby uskoczyła w stronę ściany i nadziała się na jego ostrze, ale zabójczyni znała ten manewr. Ba, sama go nauczyła tej sztuczki wiele lat temu.

Kolejny schemat z kina odhaczony!

Szybkim zwodem wyminęła miecz Finna i grzmotnęła go rękojeścią sztyletu w szczękę. 

 


Kawaler padł jak kłoda, a jego miecz brzęknął gdzieś obok. Dziewczyna błyskawicznie przypadła do niego i przytknęła sztylet do jego gardła.

– Proszę – szepnął ochryple.

Celaena wbiła ostrze nieco głębiej, zastanawiając się, w jaki sposób najbardziej przedłużyć jego cierpienia.

Myślałam, że psycholka to akurat już wie.

– Proszę – błagał. Jego pierś unosiła się i opadała. – Robię to wszystko dla naszej wolności. Naszej wolności! Jesteśmy przecież po tej samej stronie!

Wystarczyłoby jedno cięcie, aby rozpłatać mu szyję. Mogłaby też okaleczyć go tak jak Groba. Mogła wreszcie pochlastać go tak jak Grób Nehemię. Uśmiechnęła się.

Za szybko narzekałam, ale kreatywne to nie jest. Nuda.

– Nie jesteś morderczynią – szepnął. 

 


– Ależ jestem – prychnęła. Ostrze sztyletu odbijało blask pochodni, a ona dalej się zastanawiała, co z nim począć.

Wreszcie Celinka nie próbuje siebie wybielać. Szkoda tylko, że musiała to odwalić, by być bardziej c00l.

– Nehemia nie życzyłaby sobie tego. Nie chciałaby, abyś mnie zamordowała.

Wyszło szydło z worka. Akurat Nehemia tak samo beznadziejnie podchodziła do ludzi, którzy nie mieli łatki protagonisty.

Celaena wiedziała, że nie powinna go słuchać, ale te słowa trafiły prosto do jej serca.

Trochę żałosne, że Celinka tak łatwo daje się prowokować jak jakiś dres.

„Nie pozwól, aby teraz to światło zgasło”.

Nie, proszę, nie…


Mrok, który żył w jej duszy, pożarł wszelkie światło. Pozostał jedynie malutki ogieniek, który stawał się słabszy z dnia na dzień. Nehemia, obojętnie, gdzie teraz przebywała, wiedziała, jaki był mały.

„Nie pozwól, aby teraz to światło zgasło”. 

 


Celinka zaproponowała Archerowi i jego kolegom znany nam układ z wymuszonym wygnaniem. Mężczyzna się zgadza.

– Wiedziałem, że dobra z ciebie dziewczyna – powiedział.

Zatrzymała się. Odwróciła.

W jego oczach lśnił triumf. Sądził, że wygrał. Był pewien, że znów ją zmanipulował.

Zasada numer 2137 w Szklanym Tronie – jeśli zuol cieszy się ze swojego sukcesu, to dupa nie sukces i na pewno delikwent tragicznie skończy.

Krok za krokiem podchodziła do niego, zachowując spokój drapieżnika. Zatrzymała się tak blisko, że mogłaby pocałować go w usta. Archer uśmiechnął się ostrożnie.

– Mylisz się – rzekła i wykonała ruch, tak szybki, że nie miał szans na reakcję.

No jaki kretyn, że po swojej „udanej akcji” nie przyjął maski i nie przygotował się na podstęp Celinki. I niby on jest ze szkoły zabójców?

Mężczyzna otworzył szeroko oczy, gdy sztylet dosięgnął jego serca. Padł bez sił w jej ramiona. Celaena przytrzymała go jedną ręką, a drugą obróciła sztylet w ranie.

– To Nehemia była dobra – szepnęła mu do ucha.

 


Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 89

Royal pussy: 100

If you’re evil and you know it clap your hands: 140

Nowe szaty zabójczyni: 101

Światek z kart: 173

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 89

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 99

Czy na sali jest lekarz?: 16

Zbędne cięcie: 44