sobota, 6 listopada 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 49

 

Pamiętała jedynie to, że udało jej się dwukrotnie machnąć mieczem, a potem skądś wyskoczyła Strzała. Pojawienie się psa odciągnęło jej uwagę zaledwie na ułamek sekundy, ale demon wykorzystał ten moment. Jego długie, białe palce pochwyciły ją za włosy i uderzyły jej głową o ścianę. 

 


Jakoś daje mi to dziką satysfakcję, gdy Celince dzieje się krzywda. Jestem okrutna.

Inna rzecz, która mnie rozbawiła – zabójczyni w ogóle nie uczy się na swoich błędach i znowu przeciwnik wykorzystuje jej nieuwagę. I to stracić cenne sekundy przez psa… Chociaż, żeby nie było, doceniam brak marysuizmu.

Nastała ciemność.

Zaraz zacznę wyliczać też utraty przytomności. Jak 365 dni słynęło z potężnych przeskoków akcji z nieprzytomności, to Koronę w mroku zapamiętam za ciągłe kilkusekundowe utraty przytomności.

I przeskoki z du… znikąd.

Usłyszała odgłos rozdzieranego materiału i jęk bólu. Spojrzała na Chaola w chwili, gdy zakrywał dłonią ranę na ramieniu, zadaną brudnymi, ostrymi pazurami. Bestia zaryczała, a jej kły błysnęły śliną, gdy ruszyła do ataku na kapitana.

Czemu brud był tak wyszczególnioną cechą? Celinka od razu zamartwiła się o zakażenie, czy miało być to na zasadzie: „tfu, na dodatek ten zły stwór się nie myje!”. Obstawiam to drugie, bo trudno mi uwierzyć, że ktoś myśli o czymś takim w wirze walki.

Celaena usiłowała się poruszyć, ale nie była wystarczająco szybka.

Wyprzedził ją Dorian.

Cieszę się, że nie tylko Celinka ratuje od zagrożenia…

Coś niewidzialnego uderzyło w bestię i cisnęło nią o ścianę. Rozległo się chrupnięcie.

„Na bogów… Magia to mało powiedziane! – uświadomiła sobie zabójczyni. – Dorian włada surową magią!”.

Był to najrzadszy i najbardziej zabójczy rodzaj magii, czysta, niczym nieskażona moc, przybierająca taką formę, jakiej zażyczył sobie jej właściciel. Bestia osunęła się na ziemię, ale natychmiast znów się poderwała i rzuciła się na Celaenę oraz Doriana. Książę stał z wyciągniętą dłonią.

…szkoda tylko, że kosztem logiki w mocy Doriana. Dostaliśmy kolejną moc „bo tak” i potrzeba deus ex machiny od zaraz, a kto będzie lepszy od magicznego przyjaciela. Dodajmy, że sama moc to właśnie czysta deus ex machina, bo dzięki niej książę może robić wszystko, co tylko mu się podoba. Od tak.

W mlecznobłękitnych ślepiach potwora kipiała furia.

Mlecznobłękitny? Ja słyszałam, że mleko jest białe, ale może Laptopcjusz coś powie więcej.

Na stronie słownika języka polskiego widnieje słowo „mlecznoniebieski”, jednak „mlecznobłękitnego” nigdzie nie widzę. Nawet Word automatycznie oddzielił mi słowa „mleczno” i „błękitnego”. Widzę też, że na innych stronach internetowych z ofertami produktów używa się epitetu „mlecznoniebieski”, a nie „mlęcznobłękitny”.

Skalista ziemia widziana przez portal drżała pod kolejnymi parami bosych, bladych stóp.

Mam nadzieję, że fetyszyści stóp znowu znaleźli w tej analizie coś dla siebie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Archer recytował coraz głośniej, a Chaol rzucił się do następnego ataku. Potwór go ubiegł – machnął pazurami jako pierwszy i zmusił kapitana do cofnięcia się.

Mnie dziwi w tej sytuacji, że nikt nie pomyśli, no nie wiem, żeby jakoś unieszkodliwić Archera? On tylko recytuje formułkę, a nie ma jeszcze chmary bestii, by pokonać całą trójkę.

Celaena złapała Doriana za ramię.

– Musimy zamknąć przejście! Portal prędzej czy później i tak się zamknie, ale… im dłużej jest otwarty, tym większa szansa, że znowu coś tu wlezie!

– Jak mamy to zrobić?

– Ja… nie wiem, ja… – bąknęła.

W głowie wirowało jej tak bardzo, że kolana pod nią drżały. Mimo to odwróciła się do Archera, który stał po przeciwnej stronie korytarza, i zawołała:

– Oddaj księgę!

– Już. Przepraszam, że zwlekałem, przyjaciółko. Proszę bardzo – odpowiedział Archer.

 



Chaol umiejętnie ciął demona po brzuchu, ale to nie spowolniło jego ruchów. Choć potwór znajdował się w odległości kilku kroków, dziewczyna poczuła ostry smród jego ciemnej krwi. Archer szeroko otwartymi oczami przyglądał się walce. Widać było, że panika odebrała mu umiejętność logicznego myślenia. Niespodziewanie zerwał się i pobiegł, zabierając ze sobą księgę.

Okej, rozumiem, że to dosyć niecodzienna sytuacja, ale czy w szkole zabójców nie uczono go zachowania zimnej krwi, gdy coś nie pójdzie zgodnie z planem?

I wszelką nadzieję na zamknięcie portalu.

Dorian nie był w stanie zatrzymać uciekiniera, zresztą nie znalazł w sobie odwagi, gdyż między nimi stał demon. Celaena z zakrwawioną twarzą rzuciła się w pościg, ale kawaler był zbyt szybki. Dziewczyna zerknęła na Chaola, ale kapitan nadal przyciągał uwagę potwora.

I tu muszę docenić, że przez chwilę mamy jakąś dramatyczną sytuację, a Dorian nie jest na tyle wprawionyw boju, by bohaterzyć.

Książę od razu odgadł, że zabójczyni nie chce zostawić Chaola samego.

Każdy się domyślał, ponieważ protagoniści Szklanego tronu muszą przeżyć do końca. Dlatego śmierć Nehemii była jak na warunki Maas nienajgorszym plot twistem.

– Pójdę i… – zaczął.

– Nie. Archer jest niebezpieczny, a te tunele to istny labirynt – sapnęła.

To samo dotyczy Doriana oczywiście.

Chaol oraz demon nadal zataczali kręgi. Potwór powoli cofał się ku portalowi.

– Nie mogę go zamknąć bez księgi! – jęknęła zabójczyni. – Na górze jest ich więcej, ale…

– To uciekajmy! – Dorian złapał ją za łokieć. – Ucieknijmy stąd i spróbujmy znaleźć którąś z nich.

Chyba Celinka również straciła zimną krew jak Archer. Wydaje mi się, że szybciej wezmą drugą książkę niż ukradną tę z rąk kawalera.

Zabójczyni wieje wraz księciem, z bólem serca pozostawiając Chaola na pastwę losu.

Przeskok do perspektywy Chaola, bo nic nie partaczy nienajgorszego tempa akcji niż zbędne cięcia.

Zbędne cięcie: 40

Mężczyzna oczywiście leżał w dramatycznym położeniu.

Niespodziewanie Celaena, wleczona przez Doriana po schodach, zaczęła krzyczeć.

Powtarzała raz za razem to samo słowo:

– Strzała!

Kapitan rozejrzał się. Pies leżał wśród cieni, zbyt ciężko ranny, aby uciekać. 

 


Demon również go dostrzegł.

Chaol nie był w stanie go powstrzymać. Nie był w stanie zrobić absolutnie nic, gdy potwór odwrócił się, złapał sukę za ranną łapę i wciągnął za sobą przez portal.

Kapitan uświadomił sobie, że w tej sytuacji została mu tylko ucieczka.

Ale gdy wrzask Celaeny nadal niósł się echem po korytarzu, Chaol odwrócił się, zeskoczył ze schodów i ruszył przez zasnuty mgłami portal w ślad za Strzałą.

Dzięki Maas za dawanie mi argumentów, czemu pupile domowe to tylko kula u nogi. Nic lepiej nie przyczynia się do pokochania zwierząt, jak takie sceny bezsensownego poświęcenia.

Kolejny przeskok i kolejna zmiana perspektywy, tym razem znowu Celinka. Zaczyna boleć od tego głowa.

Zbędne cięcie: 41

Celaena nigdy dotąd nie doznała tak wielkiego strachu i bólu jak w chwili, gdy Chaol wskoczył do portalu w ślad za jej psem.

Ja tam się śmiałam z komizmu sytuacji, ale jestem reptylem, nie fae.

Obróciła się błyskawicznie i grzmotnęła głową zaskoczonego Doriana o ścianę. Książę osunął się na schody, a dziewczyna wyzwoliła się z jego uścisku.

 


Trochę mi głupio, lecz mnie brzuch zabolał z rozbawienia.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 89

Domyślam się, że adrenalina mogła wejść w grę, jednak kto normalny naparza głową przyjaciela, że ten dostaje wstrząsu mózgu? Niech ktoś da Tarantino wyreżyserować ekranizację Korony w mroku, zapętlałabym tę scenę w nieskończoność, by godnie umrzeć ze śmiechu.

 Nie dbała o Doriana, nie dbała o nic. Liczyli się dla niej jedynie Strzała oraz Chaol.

Wydaje mi się, że Doriana również powinnaś stawiać obok Chaola. Obydwóch chciałaś prawie zamordować.

Pomijam tę edgy gadkę o tym, jak nie dba się o świat, lecz Dorian nie zasłużył na to, szczególnie gdy ostatnio traktowałaś Chaola jak gówno, a on cię wspierał. Ciekawe, że ludzi docenia się dopiero, gdy się ich traci ;)

Zeskoczyła z kilku ostatnich stopni i popędziła przed siebie. Musiała ich ocalić, musiała ich stamtąd wyciągnąć, zanim portal zamknie się na zawsze.

Wskoczyła do portalu w ułamku sekundy.

A wtedy ujrzała Chaola osłaniającego Strzałę pustymi rękami oraz demona, który górując nad nimi, łamał właśnie miecz kapitana. Nie zastanawiała się ani chwili. Bez wahania uwolniła drzemiącego w niej potwora.

Tak, drodzy czytelnicy. Przechodzimy do wątku „odkrycia” prawdziwej tożsamości Celinki. Ekscytujecie się? Bo ja nie.

Podpinam się.

A żeby za bardzo się nie wynudzić, autorka funduje nam kolejny przeskok, by jeszcze bardziej zirytować analizatorów. Tym razem jeszcze bardziej irytujący. Znowu do perspektywy Chaola, żeby ktoś doszedł wraz z czytelnikiem do tego, że zabójczyni jest fae. Niby logiczny, bo jakby Celinka to wyznała, to nie miałoby sensu, ale to takie trzymanie napięcia na siłę.

Zbędne cięcie: 42

Chaol dostrzegł ją kątem oka. W ręku trzymała starożytny miecz, a na jej twarzy malowała się dzika furia.

Gdy przedarła się przez portal, coś zaczęło się zmieniać. Kapitan miał wrażenie, że rysy jej twarzy wyostrzyły się, a w jej krokach, naraz dłuższych, pojawiła się gracja.

To znaczy, że Celinka stała się chadem?

 


Jak to sposób chodzenia zależy od gatunku? Myślałam, że to kwestia wprawienia się.

Jej uszy zaś… Jej uszy były teraz wydłużone i lekko szpiczaste.

Tak – fae to takie bardziej wypasione elfy, bo nie ma nic bardziej uroczego niż elfy.

Porównywanie elfów do Fae to obraza dla postaci takich jak Legolas, wypraszam sobie.

Na marginesie – czy tylko mi ta przemiana Celinki skojarzyła się z transformacjami postaci z My Little Pony: Przyjaźń to magia? Tam też bohaterowie dostawali nowe cechy przy jakieś misji, na przykład Twilight Sparkle dzięki temu, że skończyła pisać zaklęcia Star Swirla Brodatego, dostała skrzydła i dzięki temu zmieniła się w alikorna (hybryda pegaza i jednorożca).

Demon, jakby wyczuwał, że zaraz odbiorą mu zdobycz, zaatakował Chaola po raz ostatni.

Wtedy natarła na niego ściana błękitnego ognia.

Gdy płomienie znikły, kapitan ujrzał, jak demon przewraca się i toczy po ziemi. Po chwili zerwał się i w tym samym ruchu obrócił ku Celaenie.

Tylko, że różnica między kucykami pony jest taka, że taka Twilight musiała się uczyć nowej zdolności i trochę jej to zajęło. Natomiast w uniwersum Szklanego tronu nowe umiejętności to deus ex machina ratująca bohaterów z opresji. W przypadku Celinki oczywiście nie ma wyjątku.

Zabójczyni stała między nimi z uniesionym mieczem. Ryknęła, odsłaniając wydłużone kły. Chaol nigdy dotąd nie słyszał takiego odgłosu. Nie było w nim nic ludzkiego.

Nie trzeba nam tłumaczyć jak dziecku, że Celinka nie jest człowiekiem. Załapaliśmy przy spiczastych uszach.

„Bo ona nie jest człowiekiem” – uświadomił sobie, klęcząc i wpatrując się w dziewczynę ponad ciałem Strzały.

Celaena była Fae.

 


Wiecie co? Wbrew pozorom można było uratować te oczywiste hintowanie odkrycia nowej tożsamości przez głównego bohatera. Od razu na myśli przychodzi mi rewelacyjny pierwszy sezon Westworld i finał odcinka siódmego, gdzie Bernard okazał się nie człowiekiem, a robotem. Ci co śledzili serial na bieżąco wiedzą, że na forach fani domyślili się tego znacznie wcześniej (tak dla przypomnienia – Westworld jest typem serialu, którego nowe odcinki wychodzą co tydzień). Ja natomiast obejrzałam rok później od premiery i znałam ten spoiler, a dalej scena ujawnienia była dla mnie świetna. Dlaczego się obroniła? Scena była bardzo dobrze napisana, dobrze budowana, pełna napięcia i emocji. Tutaj tego nie mamy. Na dodatek sporo to zmieniło status Bernarda (wcale nie ułatwiło to jego egzystencji), a potwierdzenie tego, co fani znacznie wcześniej pisali w necie rodziło nowe pytania, a co a tym idzie, rodziło nowe teorie na forach. A w Szklanym Tronie? Mamy Mary Sue, która zmienia się w jeszcze większą Mary Sue. Czytelnik nie ma czym się ekscytować.

Za bycie najbardziej napakowaną istotą magiczną w uniwersum Celinka aż się prosi dostać na sam koniec punkt w kategorii:

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 96

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 89

Royal pussy: 100

If you’re evil and you know it clap your hands: 140

Nowe szaty zabójczyni: 101

Światek z kart: 171

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 89

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 96

Czy na sali jest lekarz?: 16

Zbędne cięcie: 42

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz