niedziela, 6 lutego 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 8

 

Celaena cofnęła się, doskonale wiedząc, ile kroków dzieli ją od korytarza, ale zderzyła się z twardym ciałem wojownika, który nie miał zamiaru ustąpić jej z drogi. Zatrzasnął za nimi drzwi. Ręce dziewczyny trzęsły się tak bardzo, że nie było sensu sięgać po broń swoją czy Rowana. Wiedziała, że Fae zabije ją, gdy tylko Maeve wypowie jedno słowo.

Serio nie poznaję Celinki, że schowała swoją dumę do kieszeni. I dalej nie rozumiem, jak mają potem budować relację z Rowanem, gdy zaczynają od strachu.

– Aelin Galathynius nie żyje.

Samo wypowiedzenie przeklętego imienia, którego się bała, nienawidziła i które próbowała zapomnieć, było dla niej ciężkim przeżyciem, ale Maeve uśmiechnęła się tylko, odsłaniając ostre, krótkie kły.

Tak bardzo chciałaś zapomnieć, że byłaś dumna ze swoich mocy Fae czy chciałaś poznać swój ród w księgach.

– Nie zawracajmy sobie głowy kłamstwami – odparła.

To nie było kłamstwo. Ta dziewczynka, ta księżniczka umarła w rzece dziesięć lat temu. Celaena nie była ani Aelin Galathynius, ani nikim innym. W pokoju było zbyt duszno, zbyt ciasno, a za jej plecami stał Rowan.

Nie miała czasu, by zebrać myśli, przygotować wymówki czy półprawdy. Mogła się tym zajmować przez ostatnich kilka dni, ale wolała zapaść w ciszę. Przyszło jej stanąć przed obliczem królowej Fae w takich okolicznościach, w jakich chciała tego Maeve, w zapomnianej fortecy, która wydawała się o wiele zbyt prymitywna jak na czarnowłosą piękność przyglądającą się jej ciemnymi, bezdennymi oczami.

https://www.youtube.com/watch?v=2gjpiuYJCXk

Rozumiem spokornieć, ale serio nie przygotować się w ogóle? Przecież nie miałaś absolutnie nic do roboty.

„Na bogów. Na bogów!”.

Perfekcja Maeve była przerażająca. Królowa, ciemna siostra jasnowłosej Mab, siedziała całkowicie nieruchomo i emanowała wiecznym spokojem oraz starożytnym wdziękiem.

Eddard Stark - Reading the past of crown

Ja wiem, że genetyka tak do końca nie działa, ale czy tylko dla mnie, kiedy nie posiadano profesjonalnych badań genetycznych, to nikt nie miał podejrzeń co do tego, że to jedyna czarnowłosa typiara? Później się okaże, że Maeve kłamała co do swojego pochodzenia.

„Czy ja naprawdę sądziłam, że to będzie łatwe? – pomyślała Celaena. – Ale ze mnie idiotka”.

Z tym się akurat zgadzamy w 100%.

Ciało Rowana było twarde niczym niezniszczalny mur, stare niczym runiczne kamienie otaczające twierdzę.

Wiek to tylko liczba: 3

Serio Rowan nawet nie może oddychać, by nie podkreślano jego starości?

Maeve milczała. Jej długie palce, blade niczym światło księżyca, splatały się na kolanie fioletowej szaty, a na jej krześle przysiadła biała sowa. Maeve nie miała korony, ale Celaena przypuszczała, że nie jest jej ona potrzebna. Wszystkie stworzenia na ziemi wiedziały, kim i czym jest, nawet te ślepe i głuche. Maeve, twarz z tysięcy legend i koszmarów. Pisano o niej wiersze, piosenki i poematy, których powstało tyle, że wielu ludzi uważało ją za legendę. Tymczasem legenda okazała się rzeczywistością. Celaena stała przed żywym, przerażającym ucieleśnieniem marzeń wielu ludzi.

Marzenie chyba ma pozytywny wydźwięk. Bardziej pasowałoby „koszmarem”.

Wiesz, chodzi o budowanie emocji, paradoksy, te sprawy.

„Możesz to wykorzystać! Możesz zdobyć odpowiedzi na swoje pytania i za parę dni wrócić do Adarlanu. Oddychaj, tylko oddychaj…”.

Oddychanie okazało się jednak sporym wyzwaniem w obliczu królowej, która słynęła z zamiłowania do doprowadzania ludzi do szaleństwa dla zabawy, a teraz wpatrywała się w pulsowanie żył na jej szyi.

Ona jeszcze nic takiego nie zrobiła, żebyś mdlała. Może najwyżej nie wietrzyła pokoju po swoich piardach.

To, że Maeve przyjmowała gościa w zaniedbanym pokoju, siedząc przy biurku poplamionym Wyrd jeden wie czym, wydawało się niedorzeczne. Na bogów, sam fakt, że siedziała przy biurku! Powinna rezydować na jakiejś eterycznej polanie, otoczona unoszącymi się w powietrzu ognikami i dziewicami tańczącymi do dźwięków lutni oraz harf, a nie tutaj.

Może nie każdy lubi epatować bogactwem jak ty? Może to też element gry?

Celaena ukłoniła się nisko. Wydawało jej się, że powinna paść na kolana, ale w niczym nie zmieniłoby to jej sytuacji. I tak cuchnęła okropnie, a jej twarz przypuszczalnie nadal była posiniaczona po bójkach w Varese. Gdy się wyprostowała, Maeve nadal lekko się uśmiechała, zupełnie jak pająk z muchą w sieci.

Jakoś nie przypominam sobie, żebym widziała uśmiech u tego kątnika, który zadomowił się w moim pokoju, ale może z lęku obraz mi się rozmazał.

– Myślę, że po odpowiedniej kąpieli będziesz bardziej przypominać matkę.

Ja wiem, że to opko, ale czy tylko mnie denerwuje zakładanie, że dziecko musi wyglądać w stu procentach jak rodzic jego płci? Ja tam większość cech wyglądu mam po moim ojcu. Znam też osoby, które w ogóle nie przypominają swoich rodziców, a nie są adoptowani lub nie pochodzą z innej relacji matki. 

Królowa nie traciła więc czasu na wymianę uprzejmości i zmierzała prosto do celu. Celaenie nie przeszkadzało to specjalnie. Potrafiła znieść ból i strach, jeśli jej na czymś zależało. Uśmiechnęła się więc blado i rzekła: 

 


Ja bym nie przesadzała z tą silną wolą u naszej zabójczyni…

– Gdybym wiedziała, kogo przyjdzie mi ujrzeć, poprosiłabym mego przewodnika o chwilę na doprowadzenie się do porządku.

Jakbym śmierdziała, to zrobiłabym tak bez względu na to czy spotkałabym Maeve, czy sołtysa Wypizdowa Środkowego.

Ani przez moment nie miała skrupułów, by rzucić Rowana na pożarcie.

Tak, kurwa, bierz go!

*dopinguje*

Obsydianowe oczy Maeve skierowały się na wojownika, nadal opartego o drzwi.

Nowe szaty zabójczyni: 117

Nowa bohaterka bez opisu paczadełek? Panie, a daj spokój!

Celaena mogłaby przysiąc, że w uśmiechu królowej kryje się aprobata, zupełnie jakby ciężka podróż była jej celem. Ale czemu?

Sama przyznałaś, że lubi torturować ludzi. Użyj mózgu, Luke!

– Obawiam się, że to ja ponoszę winę za tak szybkie tempo – rzekła. – Choć przypuszczam, że mógł zatrzymać się przy jakimś jeziorze, abyś mogła się wykąpać. – Królowa Fae uniosła elegancką dłoń i wskazała wojownika. – Książę Rowan…

Rowan to nie potrafi mówić komuś cześć, a ty próbujesz wmówić Celince, że mógłby zatroszczyć się o jej komfort.

„Książę?” – Celaena poskromiła nagłą ochotę, aby odwrócić się ku niemu.

– …pochodzi z rodu mojej siostry Mory. To mój siostrzeniec i członek mego dworu, a twój niezwykle odległy krewny. Łączy was bardzo dawne pokrewieństwo.

Tak ludzie – nie to, że Rowan jest DUUUUŻO starszy od Celinki, to jest jeszcze jej dalekim kuzynem. W średniowieczu to był częsty proceder, by w możnowładczych rodzinach brać kuzynów za małżonków (polecam książkę Rycerz, kobieta i ksiądz. Małżeństwo w feudalnej Francji, zobaczycie, jak bardzo był to częsty proceder). Wynikało to z konieczności szukania partnera z tej samej warstwy społecznej, korzyści politycznych oraz z tego, że był to dobry argument dla Kościoła, by go unieważnić. Tylko, że Celinka i Rowan będą mieć się ku sobie z innych przyczyn. Więc tak, dla mnie to fujka.

Kolejna próba wytrącenia jej z równowagi.

– Coś takiego. 

 


Celinka, jesteś w opku.

Przypuszczalnie nie była to najlepsza odpowiedź. Celaena wiedziała, że najprawdopodobniej powinna leżeć na podłodze i błagać o informacje. Czuła, że już niebawem do tego dojdzie. Ale…

– Pewnie zastanawiasz się, z jakiego powodu poprosiłam księcia Rowana, by cię tu sprowadził.

Celaena musiała ciągnąć tę grę dla Nehemii. Przygryzła więc język i poprzysięgła w duchu, że nie pozwoli, aby jej przeklęta bezczelność znów doszła do głosu. Maeve ułożyła białe dłonie na biurku.

O, to teraz jej cechy charakteru są karcone? Niesamowite.

– Oni złamali moje zasady. Nie posłuchali mnie i uciekli. Nie powinno się mieszać krwi tych rodów, gdyż to wybuchowa mieszanka. Twoja matka jednak obiecała, że pozwoli mi cię obejrzeć po urodzeniu. – Maeve przechyliła głowę. Wydawała się teraz bardzo podobna do sowy siedzącej za nią. – Wygląda jednak na to, że przez osiem lat po twoim urodzeniu była zbyt zajęta, by dotrzymać słowa.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 108

Oczywiście Mary Sue musi mieć najbardziej dopakowany rodowód.

Na pewno istniał jakiś cholernie dobry powód, dla którego matka złamała obietnicę i trzymała ją z dala od Maeve. Celaenie naraz wydało się, że chyba wie, dlaczego tak się stało, ale wspomnienie było rozmyte i zamazane.

– Ale w końcu tu dotarłaś. – Maeve wydawała się coraz bliżej, choć nie wstała z krzesła. – I to jako dorosła kobieta. Moi szpiedzy po drugiej stronie morza przynieśli mi dziwne, przerażające opowieści o tobie. Twe blizny oraz broń sprawiają, że zaczynam w niektóre wierzyć, jak choćby w tę, że rogaty władca Północy zauważył zabójczynię z oczami Ashryverów w wozie jadącym do…

– Dość. – Celaena zerknęła na Rowana. Ten słuchał uważnie, jakby nie miał o niczym pojęcia. Nie chciała, aby dowiedział się o Endovier. Nie zależało jej na współczuciu. – Znam historię swego życia.

Celinka zgrywa pseudotwardzielkę, lecz tym krokiem pokazała, jak łatwo ją zranić. Po tym, jak zaprezentowano Rowana, już widzę, jak darzy ją współczuciem.

Zmierzyła wojownika groźnym spojrzeniem. Nie chciała, aby interesował się jej sprawami, ale on po prostu odwrócił głowę, znudzony. Celaena spojrzała na królową i wsunęła dłonie do kieszeni.

A nie mówiłam?

– Tak, jestem zabójczynią.

Za jej plecami rozległo się pogardliwe parsknięcie, ale dziewczyna nie odważyła się odwrócić spojrzenia od Maeve.

Pewnie też bym parsknęła, ale jako że zrobił to Rowan, to pies jebał buca.

<3

– A masz jakieś inne talenty? – Królowa rozchyliła nozdrza, węsząc. – Co się z nimi stało?

– Podobnie jak wszyscy inni na moim kontynencie nie miałam możliwości ich poznać.

Oczy Maeve zamigotały. Celaena odgadła, że królowa wywęszyła półprawdę.

– Ale nie jesteś już na swoim kontynencie – prychnęła.

Maeve weszła w umysł Celinki, by wygrzebać informacje o jej mocach:

– Pokaż mi, co umiesz – szepnęła Maeve z pajęczym uśmiechem.

Ja wiem, że Maas uwielbia łączyć postacie z danym zwierzęciem, ale serio nie trzeba ciągle używać tych samych określeń i metafor.

Wiem, że to metafora, blabla, ale naprawdę mnie ciekawi, co to znaczy „pajęczy uśmiech”. Z czystej ciekawości wygooglowałam hasło „uśmiechnięty pająk” i odkryłam, że istnieją takie, które mają na grzbiecie wzór przypominający uśmiech. Jednym z nich jest „radosny pająk hawajski”. Pozwólcie jednak, że fotek nie wstawię, bo może ktoś tu ma arachnofobię.

Dobrze, ciekawostka na dziś odhaczona, wracamy do Celinki i jej ciotki.

Celaena walczyła o to, by utrzymać równy oddech. Jej dłonie ostrożnie przesunęły się w okolice broni, a ona sama odepchnęła szpony wbijające się w jej umysł. Maeve zaśmiała się cicho, ale napór zelżał.

– Matka ukrywała cię przede mną przez całe lata – rzekła. – Twój ojciec zawsze miał niewiarygodny talent do wykrywania moich szpiegów. Masz doprawdy rzadki dar. Potrafisz wzywać i kontrolować płomienie. Tak niewielu posiadło tę moc choć w szczątkowym stopniu, a jeszcze mniej nauczyło się kontrolować jej dziki potencjał. Mimo to matka pragnęła, byś ją stłumiła, choć wiedziała, że ja tylko chcę ją obejrzeć.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 109

I jeszcze dostała najlepszą moc w uniwersum…

Oddech Celaeny palił ją w gardło. Naszło ją kolejne wspomnienie, lekcji gaszenia płomieni.

– No i widzisz, czym to się dla nich skończyło – ciągnęła Maeve.

Krew dziewczyny zamieniła się w lód. Momentalnie zapomniała o wszelkich zasadach ostrożności.

– A gdzie ty byłaś dziesięć lat temu? – spytała cicho. Jej słowa nadpłynęły z tak odległej głębi jej poszarpanej duszy, że okazały się zaledwie stłumionym warknięciem.

Stara, dobra Celinka.

Chociaż pytania zasadne. Nawet zakładając, że Maeve była wściekła za niedopuszczanie jej do siostrzenicy, to powinna mieć na tyle oleju w głowie by wiedzieć, że król Adarlanu nie poprzestanie na Tarasie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ignorowanie zagrożenia nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.

Maeve przechyliła lekko głowę.

– Nie przepadam za tym, jak ktoś mnie okłamuje.

Wściekły grymas na twarzy Celaeny rozpłynął się. Naraz wszystko zrozumiała. Fae czy Wendlyn nigdy nie przyszli Terrasenowi z pomocą, a powodem było to, że… że…

Dopiero teraz? Analizatorzy wpadli na to w pierwszym tomie.

Znaczy ja się dziwiłam, czemu nikt nie wszedł w sojusz z Wendlyn, ale skoro włada nim tak krótkowzroczna kobieta, która ponad bezpieczeństwo swoje i swoich ludzi przekłada własne urazy, to już nie mam pytań.

– Nie mam dla ciebie więcej czasu – rzekła Maeve. – A więc krótko i zwięźle. Moi szpiedzy donieśli, że masz pytania, których żaden śmiertelnik nie ma prawa zadać. Pytania o Klucze.

Legendy głosiły, że królowa potrafiła komunikować się ze światem duchów. Czyżby powiedziały jej o tym Elena lub Nehemia? Celaena otworzyła usta, ale Maeve uniosła dłoń.

– Otrzymasz odpowiedzi. Możesz przybyć do mnie do Doranelle, aby je otrzymać.

– A dlaczego nie…

Przerwało jej ostrzegawcze warknięcie Rowana.

Patus nawet reaguje jak bydle.

Maeve informuje, że odpowie na jej pytania w Doranelle, jednak żeby mieć tam prawo wstępu (do krainy nie mogą wejść śmiertelnicy i mieszańcy), to Celinka musi przejść testy. Nie czepiam się tego, że mogłaby odpowiedzieć od razu, ponieważ widać, że to kolejny element pastwienia się nad siostrzenicą.

Strach Celaeny narastał, mimo to poczuła niesmak. Mieszaniec. Maeve wymówiła to słowo ze skrajną pogardą.

Cudowne, Fae są rasistami. No kto by się spodziewał. W sumie podoba mi się to i wydaje się to logiczne, kiedy są nieśmiertelni i napakowani mocami.

Po wszystkich perypetiach w szklanym zamku, po zamieszaniu z demonami, wiedźmami i królem trening pod okiem Rowana, nawet jeśli miał rozbudzić w niej magię, wydawał się mało intrygującym wyzwaniem.

Myślę, że akurat spędzanie więcej ilości czasu z tym burakiem jest bardziej wyczerpujące niż walka z Cainem czy ridderakami.

Ale… Ale mógł potrwać całe tygodnie, miesiące, a nawet lata! Znów zawładnęła nią znajoma ogłuszająca obojętność gotowa pochłonąć jej entuzjazm.

Jakoś nigdy nie widziałam u Celinki entuzjazmu. Może poza tymi momentami, gdy kogoś mordowała.

– A po co w ogóle to wszystko? – spytała cicho. Gniew i strach powoli przeistaczały się w znużenie, przed którym nie było ucieczki. – Chcesz mnie szkolić tylko po to, żebym pokazała ci, co potrafię?

Maeve musnęła białym palcem główkę sowy.

– Chcę, abyś stała się tym, kim było ci pisane zostać. Chcę, abyś została królową.

Mamy przeskok do pierwszej pełnego dialogu Celinki z Rowanem, który ją wyprowadza. Spotkał swój swego, dlatego nie będę wycinać ich cudownych flirtów.

„Chcę, abyś została królową”.

Moda na cytat: 4

Słowa te prześladowały Celaenę przez całą noc. Nie mogła spać, choć czuła się tak wyczerpana, że gotowa była błagać z płaczem ciemnooką Silbę, by wyzwoliła ją z niedoli.

A czemu Silba miałaby ją uratować z niewoli? Czego jest patronką, że mogłaby pomóc?

Szczegóły, ważne, że znamy kolor jej oczu!

Nowe szaty zabójczyni: 118

Po ostatnim poleceniu Maeve Celaena wyszła, nie zawracając sobie głowy pożegnaniami.

Oni naprawdę nie znają podstawowych zasad kultury osobistej.

Całe jej życie, od chwili narodzin, wypełniały ćwiczenia. Rowan może ją trenować, aż zsinieje, a ona będzie spokojnie to znosić, o ile w ten sposób zdoła się zbliżyć do rozwiązania zagadki Kluczy Wyrda. Nie oznaczało to jednak, że musi zrobić wszystko, co jej każą. Nie miała bowiem najmniejszej ochoty zasiąść na swym tronie.

Ba, przecież ona nawet nie miała tronu. Nie miała też korony i nie miała dworu. Co więcej, nie chciała żadnej z tych rzeczy. Przecież mogła pokonać króla jako Celaena Sardothien. Nie, dzięki za zaszczyty.

Terefere. Bo już uwierzę, że chce zrezygnować z zaszczytów.

W końcu dziewczyna otworzyła usta i rzekła:

– Musisz być kimś niezwykle szczególnym dla Jej Nieśmiertelnej Mości, skoro przydzieliła ci pracę niańki.

– Ona zna twą historię i wie, że tylko najlepszy z jej podwładnych zdoła nad tobą zapanować.

Och, książę miał ochotę na sprzeczkę. Niby nadal nad sobą panował, ale wyglądało na to, że droga do twierdzy całkiem zszarpała mu nerwy. Dobrze.

Czemu miałaby zszargać mu nerwy? Nic się przecież nie stało, nikt ich nie zaatakował, nawet ze sobą nie rozmawiali, żeby się nawzajem wkurzać. Nie widzę w tej sytuacji nic, co mogłoby mu zszargać nerwy, może poza deszczową pogodą, ale doświadczonemu wojownikowi takie rzeczy raczej nie przeszkadzają.

– Zabawa w wojownika w głębi puszczy nie zawsze jest wyznacznikiem talentu.

– Walczyłem na polach bitew na długo przed urodzeniem twoich dziadków.

Wiek to tylko liczba: 4

Celaena najeżyła się, co zapewne było jego zamiarem.

– A z kim tu walczyłeś? Z ptakami i zwierzętami?

 Milczał przez moment, a potem rzekł:

– Ten świat jest o wiele większym i bardziej niebezpiecznym miejscem, niż sobie wyobrażasz, dziewczę. Ciesz się z tego, że otrzymałaś już szkolenie i masz szansę, aby się wykazać.

Ugh, za każdym razem, jak Rowan mówi do Celinki w taki protekcjonalny sposób („dziewczę”, „księżniczko” i inne takie), to od razu przypominam sobie ich różnicę wieku i mam ochotę pobiec po wiadro.

– Widziałam całkiem spory szmat tego wielkiego, niebezpiecznego świata, książątko.

Rowan zaśmiał się chrapliwie.

– Tylko poczekaj, Aelin.

Kolejny prztyczek. Co gorsza, sama go sprowokowała.

– Nie nazywaj mnie tak.

– Tak masz na imię i tak cię będę nazywał.

Normalnie dwójka sprzeczających się dzieci. Już moja pięcioletnia siostrzenica prowadzi bardziej rozwinięte rozmowy ze swoim trzyletnim bratem.

– Nikt nie może wiedzieć, kim jestem. Rozumiesz?

Jego zielone oczy zalśniły w ciemnościach niczym ślepia zwierzęcia.

Nowe szaty zabójczyni: 119

– Najwyraźniej moja ciotka dała mi trudniejsze zadanie, niż jej się wydaje.

„Moja ciotka. Nie nasza”.

Wtedy Celaena powiedziała jedną z najpaskudniejszych rzeczy w swoim życiu, rozkoszując się czystą nienawiścią, którą nasączyła to zdanie:

– Dzięki Fae takim jak ty rozumiem działania króla Adarlanu nieco lepiej.

To też słowa analizatorów.

Uderzył ją tak szybko, że zupełnie tego nie zauważyła, szybciej, niż to było możliwe.

Tłumacząc słynny mem: to szybko eskalowało.

Udało jej się przechylić głowę na tyle, by nie zmiażdżył jej nosa, ale cios trafił w usta. Zatoczyła się, uderzyła głową w ścianę, poczuła smak krwi. Dobrze.

Uderzył ją raz jeszcze z oszałamiającą prędkością właściwą nieśmiertelnym i byłby zgruchotał jej szczękę, ale Celaena zatrzymała jego cios z tą samą niezwykłą zręcznością. Oddychając chrapliwie, rzuciła mu w twarz:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 98

Może ktoś powiedzieć, że sama zabójczyni sprowokowała tę sytuację, jednak książę po wywiadzie, po jej zmęczeniu mógł się spodziewać, że będzie tego oczekiwać. Na dodatek to on pierwszy uderzył. I co to za opiekun, który szybko traci opanowanie i napierdala swojego podopiecznego? Jakoś Maeve nie oczekiwała, że zabije księżniczkę. Tak to na pewno nie trudziłaby się z całym spotkaniem. A Celinka narzekała na Chaola, że był dla niej surowy podczas treningu!

Jeśli ktoś się zastanawiał, za co tak bardzo znienawidziłam Rowana, to właśnie za ten moment. Czy to, co powiedziała Celinka, było w porządku? Absolutnie nie. Czy reakcja Rowana była adekwatna? Absolut-kurwa-nie. Przepraszam za przekleństwo, ale, czytając tę scenę, krew mnie jasna zalała. Narzekałyśmy na żałosne flirty, narzekałyśmy na te same schematy płaczliwych rozmów, narzekałyśmy na przymykanie oka na wszystkie złe czyny Celinki, narzekałyśmy też na wiele, wiele innych rzeczy. Ba!, stworzyłyśmy do tego oddzielną kategorię. Ale to, ta scena przebiła WSZYSTKO, co do tej pory było udziałem Doriana i Chaola. Nie rozumiem i nigdy nie pogodzę się z tym, jak Maas wykreowała ostatecznego truloffa dla swojej protagonistki. Nie dociera do mnie, jak napisawszy taki fragment, można planować dalszą fabułę, gdzie ten sam prześladowca układa sobie życie z kobietą, którą bez wahania pobił.

 


– No dalej!

Widać było, że Rowan ma ochotę rozszarpać jej gardło, ale pomimo gniewu trzymał się granic, które sam wytyczył.

A mógł zabić.

– Dlaczego niby miałbym spełniać twoje życzenia?

– Jesteś równie bezużyteczny jak reszta twego rodu.

Niby dla pocisku, ale sama prawda.

Z jego ust wyrwał się cichy, złowróżbny śmiech, który tylko podsycił jej gniew.

– Jeśli masz tak wielką ochotę robić problemy, proszę bardzo. Pozwolę ci zadać kolejny cios.

Wiedziała, że powinna posłuchać zdrowego rozsądku, ale jej krew huczała tak głośno, że nie była już w stanie myśleć, widzieć ani nawet oddychać. Posłała więc myśli o konsekwencjach do diabła i zamachnęła się.

Jej dłoń przeszyła powietrze. Rowan pojawił się w innym miejscu, skutecznie podłożył jej nogę i posłał ją ponownie na ścianę. To niemożliwe! Przewrócił ją, jakby była nowicjuszką!

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 99

Cóż za zdziwienie, kiedy sama się spodziewałaś, że przez swój wiek jest zdolniejszy od ciebie.

Stał kilka kroków dalej z założonymi ramionami. Dziewczyna splunęła krwią i zaklęła, a Fae się uśmiechnął. To wystarczyło, aby rzuciła się na niego ponownie. Nie wiedziała, czy chce go uderzyć, powalić na ziemię, czy udusić. Wyczuła, że szykuje się do zwodu. W ostatniej chwili zmieniła kierunek natarcia, żeby go zaskoczyć, ale Rowan uskoczył z taką szybkością, że pomimo wielu lat ćwiczeń dziewczyna uderzyła w ciemny piecyk stojący za nim. Rozległ się brzęk przewracanego sprzętu, a Celaena padła na kamienną podłogę, aż jej zęby zadzwoniły.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 100

Serio mógł ją powalić od razu, jak chciała się na niego rzucić, a nie bawić się w brutala.

Rowan uwielbia sprowadzać Celinkę do parteru, bez względu na sytuację, na jej stan psychiczny, na to, że nie ma z nim szans. Od razu widać, że jest toksycznym sukinsynem bez cienia empatii.

– Jak już mówiłem – zaszydził Rowan gdzieś za jej plecami – musisz się wiele nauczyć. Mniej więcej wszystkiego.

Jej warga już puchła. Celaena powiedziała mu, co może ze sobą teraz zrobić.

– Jeśli raz jeszcze powiesz coś takiego – wojownik odchodził korytarzem, nie patrząc nawet na nią – przez miesiąc będziesz rąbać drewno.

 


 Celaena, kipiąc z gniewu i wstydu, dźwignęła się na nogi. Pozostawił ją w niewielkim, zimnym pokoiku, który przypominał celę więzienną. Ledwie mogła w nim zrobić dwa kroki. Nim wyszedł, rzucił:

– Oddaj mi swą broń.

– Co takiego? Nie.

Nie było mowy, aby oddała mu sztylety. Rowan płynnym ruchem złapał stojące obok niej wiadro wody i wylał jego zawartość na korytarz.

Współczuję osobom sprzątającym ten przybytek.

– Wrzuć tu broń.

Trenowanie z nim zanosiło się na wspaniałe doświadczenie.

– A niby dlaczego?

– Nie będę się przed tobą tłumaczył.

– A więc czeka nas kolejna bójka.

W słabo oświetlonym korytarzu jego tatuaż wydawał się o wiele ciemniejszy. Rowan zmarszczył brwi i wpatrywał się w nią, jakby chciał powiedzieć: „To była bójka twoim zdaniem?”.

To była napaść na dużo słabsza osobę.

– Od jutrzejszego ranka zaczniesz zarabiać na siebie w kuchni – warknął zamiast tego. – Nie potrzebujesz broni, chyba że zamierzasz wymordować wszystkich w twierdzy. Nie musisz też być uzbrojona podczas naszych treningów. Zatrzymam twe sztylety do chwili, gdy zasłużysz sobie, by je nosić.

Kiedyś już słyszała coś podobnego.

– W kuchni?

Rowan odsłonił zęby w krzywym uśmiechu.

– Każdy ma tu przydział obowiązków. Księżniczki też. Wysokie urodzenie nikogo nie zwolni od ciężkiej pracy, a już na pewno nie ciebie.

Ale pocisnął… Biorąc pod uwagę, że wiedzieli o Celince więcej niż sama przypuszczała, pewnie wiedzą też o jej pobycie w kopalni. Można nie lubić Celinki, sporo się leniła na kartach powieści, jednak coś tam robiła.

Celaena miała wiele blizn, którymi mogła udowodnić, że w życiu pracowała naprawdę ciężko, ale nie powiedziała ani słowa. Nie miałaby pojęcia, co ze sobą począć, gdyby dowiedział się o jej pobycie w Endovier i zaczął się z niej natrząsać bądź jej współczuć.

„Rowan” i „współczucie” to takie połączenie jak „godne życie” i „Polska”.

– A więc moje szkolenie polega na myciu garów.

– Częściowo – odparł.

Celaena mogłaby przysiąc, że wyczytała w jego oczach niewypowiedziane zdanie: „A ja będę się cieszył każdą sekundą twej udręki”.

I analizatorzy też.

O stokroć wolałabym czytać o pobycie Celinki w kuchni niż widzieć jej treningi z Rowanem, ale niestety to drugie zdominuje tę powieść.

– Tak stary łajdak jak ty powinien na pewnym etapie nauczyć się dobrych manier – powiedziała. Mniejsza o to, że wyglądał, jakby nie ukończył trzydziestu lat.

Wiek to tylko liczba: 5

– Dlaczego mam strzępić sobie język i obsypywać pochlebstwami dziecko, które jest zakochane w sobie?

A czy ktoś każe ci się jarać jej marysuowatością? Analizatorzy proszą tylko o minimum człowieczeństwa, bo na razie mamy ochotę ciebie walnąć jak Celinka.

O nie, ja mam ochotę zamknąć go w więzieniu z zaostrzonym rygorem.

– Jesteśmy spokrewnieni, wiesz?

– Łączy nas tyle co mnie z chłopakiem, który sprząta tu chlewik.

Bo wiecie, tylko PLEBS sprząta chlew, a Rowan to KSIĄŻĘ.

Celaena rozchyliła nozdrza, a Rowan pchnął ją wiadrem w twarz. Miała ochotę je odepchnąć, ale uznała, że nie zależy jej na złamanym nosie. Zaczęła zdejmować broń.

Jaki pierdolony sagan. Wybaczcie, że dużo przeklinam, ale brakuje mi na niego słów.

Wojownik liczył każdą oddaną mu sztukę, jakby z góry wiedział, ile ich ma, łącznie z tymi, które ukryła. Potem wsadził wiadro pod pachę i bez słowa zatrzasnął drzwi.

– Bądź gotowa do pracy o świcie – rzucił na odchodnym.

– Drań. Stary, cuchnący drań – wymamrotała Celaena, rozglądając się po pokoju.

Wiek to tylko liczba: 6

Rzuciła się na Rowana, obraziła go, usiłowała z nim walczyć… Cóż, zasłużyła sobie na ten cios, i to bardzo. Szczerze powiedziawszy, trudno było ostatnio z nią wytrzymać. Dotknęła rozbitej wargi i skrzywiła się.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 97

Szybko aktywowała ten syndrom bitej żony. Spodziewałabym się takich refleksji przy Chaolu czy Dorianie, a nie przy tym cwelu.

Nic mi nie mów. Po kimś tak dumnym i zadufanym jak Celinka spodziewałabym się gniewu, chęci odwetu, ale nie biernej akceptacji, czy nawet chęci usprawiedliwienia! Kim ten koleś dla niej jest, żeby chciała go usprawiedliwiać?

Przyjrzała się nocnemu niebu i odnalazła Jelenia, Władcę Północy. Nieruchoma gwiazda nad głową zwierzęcia, jego wieczna korona, wskazywała drogę do Terrasenu. Celaena słyszała, że wielcy przywódcy jej ojczyzny zamieniali się w gwiazdy, by ich rodacy nigdy nie byli sami i zawsze potrafili odnaleźć drogę do domu. Ona nie odwiedziła Terrasenu od dziesięciu lat. Dopóki należała do gildii zabójców, dopóty nie pozwalał jej na to Arobynn, a potem nigdy się nie odważyła.

Owego dnia nad grobem Nehemii wyszeptała prawdę. Uciekała już tak długo, że zdążyła zapomnieć, czym jest walka. Wypuściła powietrze z płuc i przetarła oczy.

Tak się kończy cosplayowanie menela.

Maeve nie rozumiała, jak bardzo mała księżniczka z Terrasenu przeklęła ich dziesięć lat temu, i nie miała szans tego pojąć. Celaena przeklęła ich wszystkich, a potem porzuciła świat, by zamienić się w pył i popiół.

Odwróciła się od gwiazd, ułożyła pod cieniutkim kocem, szukając ochrony przed zimnem, i zamknęła oczy, próbując marzyć o innym świecie.

O świecie, w którym nie byłaby nikim ważnym.

Bo jeszcze uwierzę.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 100

Royal pussy: 102

If you’re evil and you know it clap your hands: 145

Nowe szaty zabójczyni: 119

Światek z kart: 183

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 97

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 109

Czy na sali jest lekarz?: 18

Zbędne cięcie: 47

Moda na cytat: 4

*Wiek to tylko liczba: 6

1 komentarz:

  1. Osobiście poczułam się urażona tym zdaniem:
    „Rowan” i „współczucie” to takie połączenie jak „godne życie” i „Polska”.
    Pracowałyście kiedyś za granicą? Ja w pewnym momencie za namową znajomych wyjechałam do Niderlandów. I żałuję tych lat straconych. W Polsce się o wiele lepiej żyje i przede wszystkim godnie. Więc proszę uważać na słowa. A.

    OdpowiedzUsuń