niedziela, 30 stycznia 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 7

Witajcie, moi drodzy. Zgadnijcie, co nas dzisiaj czeka. Kolejny rozdział o długości niecałych trzech stron z udziałem Celinki i Rowana. Jak widać w tym tomie zamiast ciągłych przeskoków, Maas zdecydowała się na pisanie króciutkich zapychaczy. Sama nie wiem, co jest gorsze.

Wracamy do bohaterów w tym samym momencie, w jakim zostawiliśmy ich uprzednio.

Podczas pierwszej nocy nikt nie zbliżył się do Celaeny oraz Rowana. Fae ani słowem nie skomentował pojawienia się elfów, nie zaproponował również dziewczynie ani płaszcza, ani jakiegokolwiek okrycia, które mogłoby ją ochronić przed chłodem nocy.

Oczywiście, że nie zaproponował. Bycie uprzejmym jest dla słabych nieśmiertelników, nie dla wiecznych, zajebistych Fae.

Po nieprzyjemnej nocy Celinka i Rowan ruszają dalej. Mijani przez nich ludzie wydają się wyraźnie przestraszeni obecnością mężczyzny, schodzą mu z drogi, niektórzy nawet modlą się o łaskę.

Dziewczyna sądziła zawsze, że Fae żyją w pokojowych stosunkach z ludźmi zamieszkującymi Wendlyn, i doszła do wniosku, że to sam Rowan wzbudza ich lęk. Jego tatuaż w niczym nie pomagał. Zastanawiała się, czy nie zapytać go o znaczenie tych słów, ale to oznaczałoby rozmowę.

To zaś oznaczałoby, że autorka musi się wysilić i napisać dialogi, a nie czuła się w humorze, by budować rozsądnie dynamikę między postaciami. Zbyt zajęta była obmyślaniem kolejnych opisów pięknego Aediona i Cel…, Manon, oczywiście.

Rozmowa z kolei budowała jakąś więź, a ona miała już dosyć przyjaciół. Miała dość tego, że giną.

W przeciągu dwóch tomów zginęła jedynie Nehemia i to dosłownie na swoje życzenie. Nie mówię, że trup powinien ścielić się gęsto jak w Grze o tron, ale jeśli autorka chce, byśmy poczuli ciężar stawki, to może wypadałoby podkręcić trochę atmosferę. I nie, mordowanie randomowych śpiewaczek oraz niewolników się nie liczy.

Już wolę liczbę trupów z sagi Martina. Tam naprawdę większość zgonów postaci była przemyślana i wynikała z jakiś wydarzeń, działań bohaterów i tym podobnych, a nie jak u Maas „bo tak”.

Nie odezwała się więc ani słowem przez cały dzień.

 


Fascynujące, doprawdy.

Podczas trzeciego noclegu dziewczyna pogodziła się z tym, że nie będzie ognia. Pogodziła się z chłodem, twardymi korzeniami oraz głodem, którego w żaden sposób nie mogła złagodzić, jedząc chleb i ser. Ból stawał się dla niej kojący. Nie przynosił ulgi, ale odwodził ją od rozmyślań. Cieszyła się z niego. Wiedziała, że sobie na niego zasłużyła.

Po wielu akcjach, jakie Celinka odwaliła, muszę się zgodzić, że dla odmiany to ona zasłużyła na trochę bólu i wynikającej z niego pokory. Nie po to jednak przywołałam ten cytat, ale po to, by ponownie pokazać, jaki „cudowny” wpływ na Celinkę miało poświęcenie jej przyjaciółki. Rzeczywiście, w podobnym stanie protagonistka idealnie nadaje się do odzyskania tronu Tarasu i obalenia Doriana I.

Po kilku dniach podróży Celince i Rowanowi udaje się powrócić do namiastka cywilizacji.

Najpierw wyczuła dym, a potem ujrzała światła, bynajmniej nie ognie obozowe, ale światła z okien twierdzy stojącej wśród drzew porastających stok górski.

Celinka dostrzega runiczne głazy otaczające zewsząd twierdzę i szybko dochodzi do wniosku, że muszą pełnić rolę alarmującą o obecności przybyszów.

Oznaczało to, że troje strażników na każdej z trzech wież, sześcioro na murze i troje przy drewnianych bramach wiedziało już o ich nadejściu. Mężczyźni i kobiety w lekkich skórzanych zbrojach, uzbrojeni w miecze, sztylety i łuki, przyglądali im się bacznie.

– Chyba wolę pozostać w lesie – powiedziała.

Były to jej pierwsze słowa tego dnia. Rowan ją zignorował.

Kto by się spodziewał.

Nie podniósł nawet ręki, aby przywitać się z wartownikami.

Kto by się spodziewał.

Musiał dobrze znać to miejsce, skoro nie chciało mu się nawet nikogo pozdrowić.

Musiał być bucem. Ja również dobrze znam swój dom rodzinny, ale jak do niego wchodzę, to zawsze witam się z pozostałymi. To się nazywa „kultura”.

Celinka stwierdza, że zamek jest posterunkiem granicznym między światem Fae i ludzi.

Strażnicy salutowali Rowanowi, który nawet na nich nie spojrzał.

Kto by się spodziewał.

Wszyscy nosili kaptury maskujące ich twarze. Czyżby byli Fae? Wojownik nie odezwał się do niej przez większość podróży – była dla niego równie obojętna jak wyschnięte łajno na środku traktu – ale gdyby zatrzymali się wśród Fae, być może musiałaby odpowiadać na ich pytania.

Może przynajmniej oni wykazaliby minimalne zainteresowanie jej przybyciem. To w sumie zabawne, że jedynej osobie, której wolno bezkarnie olewać Mary Sue, jest jej (przyszły) partner.

Przyglądała się szczegółom, szukała słabych punktów i ewentualnych dróg ucieczki.

Doceniam, że Celinka ma resztki skrytobójczych instynktów.

Stajenni przejmują od bohaterów rumaki, po czym Rowan prowadzi Celinkę do środka. Tam zaś czeka na nią, a jakże, Maeve.

A potem usłyszała słowa, których się obawiała od dziesięciu lat:

– Witaj, Aelin Galathynius.

Jak rozwija się dalej ten dialog? Nie mam pojęcia, gdyż autorka postanowiła, że urwie w tym momencie rozdział. Tak więc z grubsza dowiedzieliśmy się dzisiaj tyle, że bohaterom udało się dojechać bez przeszkód do posterunku granicznego oraz utwierdziliśmy się w przekonaniu, że Rowan to buc. Jeśli ten rozdział nie jest zupełnym zapychaczem, który nic praktycznie nie wnosił do tej powieści, to ja nie wiem, czym on jest.

Dla pocieszenia mogę napisać, że cała rozmowa z Maeve pojawi się już w następnym rozdziale, więc nie będziecie musieli na nią długo czekać. Uważam jednakże, że najmniejszego sensu nie ma dzielenie rozdziałów w ten sposób, dlatego dam karny punkt. Skoro rozmowa i tak odbywa się już w następnym rozdziale, to czemu nie umieszczono jej w tym? To nie tak, że mieliśmy j a k ą k o l w i e k akcję w tym i potrzebujemy chwili oddechu!

Zbędne cięcie: 47

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 97

Royal pussy: 102

If you’re evil and you know it clap your hands: 145

Nowe szaty zabójczyni: 116

Światek z kart: 183

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 96

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 107

Czy na sali jest lekarz?: 18

Zbędne cięcie: 47

Moda na cytat: 3

*Wiek to tylko liczba: 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz