niedziela, 10 lipca 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 20

 Ponownie wracamy do naszej pary sebiksów:

Podbite oko wciąż wyglądało okropnie, ale w ciągu następnego tygodnia zaczęło się goić. Celaena nadal pracowała w kuchni, ćwiczyła pod okiem Rowana, ponosiła kolejne porażki podczas prób przemiany i na ogół unikała wszystkich. Wiosenne deszcze nie opuszczały ich, a co wieczór kuchnię wypełniali miłośnicy opowieści. Dziewczyna zaczęła się tam zjawiać tuż przed Strażnikiem Opowieści i jadła obiad w cieniu schodów.

Strażnikiem Opowieści był Emrys.

Kolejna dupna nazwa zapisywana z wielkich liter do naszej kolekcji. :’)

Tytuł ów uznawany był zarówno wśród Fae, jak i ludzi zamieszkujących Wendlyn, i cieszył się wielkim uznaniem. Gdy rozpoczynał opowieść, wszyscy słuchacze musieli usiąść i zamilknąć. Strażnik był chodzącą skarbnicą legend oraz mitów Królestwa.

Ten tytuł jest tyle wart, co nagrody dla kpopowych zespołów typu 5 rookie zespołów z roku 2020, które pojawiły się 20 na listach przebojów Watykanu. Czyli nic.

Mam dla naszych drogich czytelników głosowanie. Co zwycięży w kategorii bezużyteczności:

a)    Fidgetspinner

b)    Tytuł Strażnika Opowieści.

Zostawiajcie swoje głosy w komentarzach!

Celaena znała już z widzenia większość mieszkańców twierdzy i pamiętała ich imiona. Zadziałał w tym przypadku jej instynkt, który nakazywał obserwować otoczenie, wyszukiwać potencjalnych wrogów i wyczuwać zagrożenia. Wiedziała, że oni również się jej przyglądają, gdy sądzili, że nie zwraca na nich uwagi.

Eeeeeee, ale co w tym nadzwyczajnego. Każdy z czasem uczy się pamiętać ludzi z otoczenia.

Nie żałowała tego, że nie próbowała się z nikim zaprzyjaźnić, gdyż i oni nie mieli ochoty na zawarcie z nią znajomości.

Cóż za sprytny manewr, by nie nadawać osobowości innym mieszkańcom.

Wyjątkiem był Luca, który nadal zasypywał Celaenę pytaniami, opowiadał o swoim szkoleniu, dzielił się z nią plotkami, a nawet ględził o pogodzie. Tylko raz odezwał się do niej poważnym tonem. Było to owego poranka, kiedy wygrzebanie się z łóżka okazało się dla dziewczyny problemem niemalże nie do pokonania i tylko blizna na dłoni sprawiła, że postawiła stopy na lodowatej podłodze.

Gratulacje dla Rowana, że ją przeciąża! Albo dla Celinki, że, mając pracę jak inni, musi się nad sobą użalać.

 Szorowała naczynia po śniadaniu, patrząc na zewnątrz niewidzącym wzrokiem, ociężała i odrętwiała, gdy Luca wrzucił swój garnek do zlewu i rzekł cicho:

– Długo nie mogłem z nikim porozmawiać o tym, co mi się przytrafiło, nim tu dotarłem. Bywały dnie, kiedy nie umiałem się do nikogo odezwać. Z łóżka też nie potrafiłem się zwlec. Ale… Ale gdybyś chciała pogadać…

Przygwoździła go długim spojrzeniem i od tej pory nie powiedział już nic podobnego.

Ja wiem, że była nie w sosie, ale jakoś bawi mnie, że wielce serdeczna i empatyczna Celinka nie chce wysłuchać kumpla.

Mnie bardziej bawi, że teraz odtrąca jedyną życzliwą i skorą do pomocy osobę, by potem zwierzać się komuś równie podłemu, co Rowan. Ok., można by to podciągnąć pod kliszę „widział mnie już w najgorszym stanie, więc bardziej go do siebie nie obrzydzę”, tyle tylko, że Celinka nikomu z twierdzy nie chce zaimponować, więc nie powinna się obawiać zszarganej opinii. Zwłaszcza, że Luca nie wydaje się osobą skoro do oceniania, a Rowan jedzie po Celince przy k a ż d e j możliwej okazji.

Emrys na szczęście pozostawiał jej sporo przestrzeni, zwłaszcza po tym, jak Malakai zjawił się z rana podczas śniadania, by upewnić się, czy Celaena nie będzie sprawiać kłopotów.

Wal się, Malakai. Wybaczcie, ale jego reakcja na sińce Celinki nadal pozostaje dla mnie tak samo obrzydliwa. Przez ludzi takich jak on ofiary przemocy boją się mówić o swoich problemach, bo nie zostaną potraktowane poważnie. Typ dosłownie widział pobitą twarz Celinki, wiedział, że trenuje z Rowanem i zwyczajnie wyśmiał ten fakt. Po prostu… ugh.

Żeby nie było, nie liczyłam na to, że pójdzie i skonfrontuje Rowana (cholera wie, czy siwy sadysta nie zrobiłby krzywdy jemu albo jego towarzyszowi; poza tym to by była przesada w drugą stronę, wszak Malakai nie zna Celinki i nie ma powodu stawać dla niej na głowie), ale mógłby przynajmniej darować sobie podobne uwagi. W niczym nie pomagają, a tylko normalizują przemoc.

Dziewczyna unikała przyglądania się innym parom w twierdzy, ale miejsce było niewielkie, przez co szybko zaczęła nienawidzić ich bliskości. Nie znosiła błysku w oczach Malakaiego, gdy widział Emrysa. Nienawidziła tego tak bardzo, że zaczynała się tym dławić.

Sprawę więzi towarzysza dobrze wyjaśniła Laptopcjusz, więc nie będę się nad tym rozwodzić, jednak co jej wadzi, że ktoś jest w szczęśliwym związku? Jakoś niesamowicie się tym nie afiszują, ponieważ Celinka skupia się na ich spojrzeniach, a, no nie wiem, chociażby na obściskiwaniu się czy coś.

Nigdy nie spytała Rowana, dlaczego i on przybywał, by słuchać historii Strażnika. Przecież dla Fae liczył się tylko trening i inni ludzie mogliby nie istnieć.

Po prostu Maas chciała, żeby Rowan chociaż w 0,01% nie był troglodytą.

 


„Trening” zresztą nie był najszczęśliwszym terminem, bo jak dotąd Celaena niczego nie osiągnęła. Nie zmieniła formy ani razu. Rowan parskał, syczał i szydził, ale nic to nie dawało. Dziewczyna nie była w stanie tego dokonać i już.

Ciemna Gwiazda na koniec rozdziału osiemnastego stwierdziła, że bohaterowie niczego się nie nauczyli. Cóż, Rowan również do nich należy.

Codziennie, gdy znikał na chwilę, podejmowała próbę, ale na próżno. Wojownik zagroził, że znów zawlecze ją do kurhanów, gdyż było to jedyne miejsce, które wywołało jakąkolwiek reakcję z jej strony, ale ku jej zdumieniu zaprzestał, gdy obiecała mu, że prędzej poderżnie sobie gardło, niż ponownie tam wejdzie. Przeklinali więc siebie nawzajem, siedzieli w milczeniu wśród ruin i od czasu do czasu rozgrywali wściekłe pojedynki na spojrzenia. Gdy Celaena była w szczególnie paskudnym nastroju, Rowan kazał jej rąbać drewno. Rozłupywała więc szczapę za szczapą z taką furią, aż jej dłonie pokrywały pęcherze i nie była w stanie podnieść siekiery. Fae powiedział jej, że skoro chce się złościć na cały przeklęty świat i odmawiać zmiany formy, szkoda, aby jej czas całkiem poszedł na marne.

Już wy dobrze wiecie, jak to chcę to skomentować. Mam świadomość, że mój analizatorski br0 już dobrze to wypunktował, jednak nie mogę przejść obojętnie obok tego fragmentu. Przecież te metody Rowana są karygodne! Co on chciał osiągnąć chamstwem, szantażem, straszeniem i, o zgrozo, odwoływaniem się do traum. Cieszy mnie, że Celinka chociaż minimalnie protestowała wobec jego pomysłu przyniesienia jej do kurhanów (dziwi mnie, że Rowan wyjątkowo ją wtedy posłuchał), lecz dalej brakuje mi mocniejszej postawy wobec spierdolenia księcia.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 127

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 112

Czekali i czekali na jej przemianę, a Celaenę przeszywał lęk na samą myśl o tym. 

 


Ósmego dnia po jej przybyciu, gdy jedyną pamiątką po porannym szorowaniu garnków oraz patelni był tylko ból pleców, zatrzymała się w połowie drogi wśród znajomych już skał.

– Mam prośbę – odezwała się. Nigdy nie zwracała się do niego, jeśli nie było absolutnej potrzeby, robiła to głównie, aby obrzucać go wyzwiskami. – Chciałabym zobaczyć, jak ty się przemieniasz.

Rowan zamrugał oczami.

– Nie ty tu wydajesz polecenia.

Cepie, odróżniaj prośbę od polecenia.

Ja pierrr… Koleś, masz jedną robotę – nauczyć ją magii. Przez kilka tygodni nie uczyniłeś w tym żadnych postępów ze względu na swoje jaskiniowe metody i żałosny temperament. Celinka robi, co może, żeby sprostać twoim oczekiwaniom, pomimo, że traktujesz ją jak śmiecia, a kiedy zwraca się do ciebie z prośbą, reagujesz w ten sposób? CO JEST Z TOBĄ NIE TAK?

– Pokaż mi, jak to robisz.

Nie pamiętała dobrze Fae z Terrasenu, zupełnie jakby ktoś pochlapał jej wspomnienia błotem. Nie przypominała sobie żadnej przemiany. Nie widziała, jak to robią, nie miała pojęcia, ile czasu to trwa i co się dzieje z ich ubraniami. Rowan wbił w nią wzrok, jakby chciał powiedzieć: „Tylko raz, więcej już tego nie ujrzysz”.

Uwierz, siwy sadysto, że wolałabym już nigdy ciebie nie ujrzeć.

Niespodziewanie…

Rozbłysło światło, zafalowały barwy i pojawił się trzepoczący skrzydłami jastrząb. Ptak wylądował na najbliższej gałęzi. Umościł się z gracją i kłapnął dziobem. Dziewczyna rozejrzała się dookoła. Nie było ani śladu ubrań, broni, niczego. Wszystko trwało zaledwie kilka uderzeń serca.

Jastrząb wrzasnął przeraźliwie i runął, celując pazurami w jej oczy. Celaena uskoczyła za drzewo, gdy znów pojawił się błysk. Rowan stał przed nią ubrany i uzbrojony.

Wow, to jednak potrafi przystać na czyjąś propozycję. Nie spodziewałam się.

 


Ale oczywiście musiał przy tym próbować zrobić protagonistce krzywdę, bo czemu by nie?

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 128

– Twoja kolej – warknął.

No cóż. Nie chwal dnia przed zachodem Słońca.

Nie chciała, aby widział, że drży. Jego przemiana była czymś nieprawdopodobnym. Nigdy wcześniej nie widziała niczego równie pięknego.

Cóż, może też uznałabym przemianę za coś pięknego, gdyby pojawił się jakiś dłuższy opis, a nie jedynie wzmianka „rozbłysło światło, zafalowały barwy”. Brzmi to na najbardziej randomową transformację z fantasy. Trochę żenada w porównaniu z ciągłymi opisami wyglądu postaci czy ich strojów.

Światek z kart: 195

– Co się dzieje z twoimi rzeczami?

– Gdzieś tam są. Nigdy się tym nie przejmowałem.

System magiczny jak zawsze wspaniale dopracowany.

Światek z kart: 196

Poza tym ten cytat wyjęty z kontekstu brzmi jak wyznanie ekshibicjonisty.

Miał martwe, pozbawione radości oczy.

I niby to jest coś cool?

Celaena podejrzewała, że ona wygląda podobnie. Z pewnością zaś wyglądała tak, w chwili gdy Chaol ujrzał, jak zabija Archera w tunelu. Dlaczego Rowan wydawał się tak bezduszny?

Bo nie ma duszy, będąc takim burakiem.

Obnażył zęby, ale nie spełniła jego prośby. Nieraz widywała wojowników pół-Fae w twierdzy, którzy bez powodu warczeli i pokazywali zęby. Nie byli eterycznymi, łagodnymi istotami z legend, które mgliście pamiętała z Terrasenu. Nie trzymali się za ręce i nie tańczyli wokół słupa z kwiatami wplecionymi we włosy. Byli drapieżnikami. Wiele kobiet okazywało się równie agresywnych jak mężczyźni i parskało w każdej sytuacji, nawet gdy były rozdrażnione lub po prostu głodne. Celaena przypuszczała, że zapewne sama zaczęłaby się tak zachowywać, gdyby jej na tym zależało. 

 


Jakoś mi się z tym skojarzyły te przecukrzone przez nostalgię wizje Celinki.

A chamstwo Fae jakoś mnie nie dziwi. W tym uniwersum wszyscy zachowują się jak dresy.

Nie daj Boże, żebyśmy mieli rasę istot dla odmiany znaną ze swojej wysokiej kultury osobistej, wrażliwości czy pacyfizmu!

Wciąż patrząc Rowanowi w oczy, dziewczyna uspokoiła oddech. Wyobraziła sobie widmowe palce, które sięgają w głąb jej duszy i wyciągają z niej Fae. Wyobraziła sobie fale kolorów i światła. Odepchnęła się od śmiertelnego ciała, ale… Wciąż nic.

– Czasem się zastanawiam, czy nie jestem twoją karą – wycedziła między zębami.

Raczej to on jest twoją karą.

– Ale cóż takiego można zrobić, aby zdenerwować jej Nieśmiertelną Wysokość?

– Nie mów o niej tym tonem.

– Och, mogę o niej mówić, jak tylko zapragnę. A ty możesz ze mnie szydzić, warczeć na mnie i kazać mi rąbać drewno całymi dniami, ale musiałbyś mi wyrwać język, by…

Jego dłoń wystrzeliła szybciej niż błyskawica. Dziewczyna zakrztusiła się, gdy Rowan złapał jej język między palce. Zagryzła z całej siły, ale nie puszczał.

Odgryź mu te palce.

Wybaczcie, chyba udziela mi się agresja Fae. Przyznajcie jednak, że u was też Rowan powoduje bardzo nieprzyjemne myśli. Typ jest nie do zniesienia.

– Powtórz to – mruknął.

Jak można mruknąć w takiej sytuacji? XD To jest kuriozalne, a nie oddaje postać sexy macho.

Celaena dławiła się, aż sięgnęła po sztylety i jednocześnie grzmotnęła go kolanem między nogi, ale Rowan odepchnął ją. Jego ciało było murem żelaznych mięśni, uformowanych w trakcie wielu wieków ćwiczeń.

Wiek to tylko liczba: 10

Jej umiejętności wydawały się kpiną w porównaniu z możliwościami księcia Fae. Kpiną!

Kpiną jest fakt, że takich degeneratów czyni się głównymi obiektami westchnień w książkach dla nastolatek. Przypominam, że seria Szklany tron to YA.

Wojownik wypuścił jej język i Celaena łapczywie nabrała tchu. Obrzuciła go plugawym przekleństwem i splunęła pod jego stopy.

Wtedy ją ugryzł.

 


Wrzasnęła, gdy jego długie kły przebiły skórę między jej szyją a ramieniem. Był to akt pierwotnej przemocy.

Jak WSZYSTKO, czego dopuszcza się siwy sadysta od kilku rozdziałów. Szkoda tylko, że wcześniej nie zostało to wypunktowane, a było wręcz usprawiedliwiane przez Celinkę.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 129

Ugryzienie okazało się tak silne i gwałtowne, że oszołomiona dziewczyna nie była w stanie się poruszyć. Rowan przygwoździł ją do drzewa i wgryzł się jeszcze głębiej. Krew ciekła jej na koszulę. Była przyparta do muru niczym ofiara losu, słaba, bezradna sierota. Ale przecież taka właśnie się stała, prawda? Czyż nie była bezużyteczna i żałosna?

Eeeeeeee, jesteś żałosna tylko dlatego, że dajesz sobą pomiatać temu świrowi.

Aż mi się przypomina postać Yui z Diabolik lovers, która całe anime tylko trafiała od jednego wampira do drugiego i każdy robił, co z nią tylko chciał. XD Tylko, że w przeciwieństwie do Celinki, Yui nigdy nie była kreowana na koksa.

Celaena warknęła bardziej niczym zwierzę niż rozumna istota. I popchnęła go. Rowan zatoczył się, a jego kły rozerwały jej skórę. Nie poczuła bólu, nie zwróciła uwagi na krew ani błysk światła. Nie. Myślała tylko o tym, żeby rozerwać mu gardło długimi zębami, które obnażyła z rykiem po zakończonej przemianie.

Nawet jej punktu karnego nie damy za tę ostatnią myśl, bo skurczybyk aż prosi się, żeby nabić go na pal albo połamać kołem. Doprawdy, jeśli ktoś po tej scenie nadal shipuje tę dwójkę (chociaż wydaje mi się, że pierwsze spuszczenie manto Celince powinno wystarczyć, by tego nie robić), to polecam poważnie przemyśleć swoje nastawienie do związków. Relacja Celinki i Rowana od początku jest toksyczna, a w dalszych rozdziałach staje się jeszcze gorsza. Wraz z każdą konfrontacją ich niechęć do siebie i wzajemna agresja wzrasta. Zamiast czynić ją lepszą, oferować zrozumienie i wsparcie w poznawaniu magii, Rowan niszczy Celinkę i spycha ją coraz bardziej w emocjonalną przepaść. A przypominam, że to nie ma być toksyczna relacja, coś, co nauczy naszą bohaterkę, na czym prawdziwa miłość polega i tym podobne. O nie, więź tej dwójki ma być epickim, wspaniałym romansem, który będzie jednym z głównych wątków kolejnych tomów! Jeśli tak wygląda epicki romans XXI wieku, to ja poproszę Tristana i Izoldę.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 113

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 129

Royal pussy: 104

If you’re evil and you know it clap your hands: 153

Nowe szaty zabójczyni: 139

Światek z kart: 196

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 113

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 115

Czy na sali jest lekarz?: 18

Zbędne cięcie: 52

Moda na cytat: 6

Sweet home Taras: 5

*Wiek to tylko liczba: 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz