wtorek, 27 września 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 27

 

Przenosimy się w góry.

Manon stała na platformie widokowej i przyglądała się, jak pierwszy sabat Żółtonogich szykuje się do Przejścia. Nurkowanie zakończone ostrym wyjściem w górę było oszałamiającym doświadczeniem, nawet gdy przypadało w udziale Żółtonogim.

Na czele eskadry mknącej wzdłuż ściany Północnego Kła pędziła Iskra. Jej byk, ogromna bestia o imieniu Fendir, stanowił uosobienie sił natury. Choć mniejszy od Tytusa, był od niego dwakroć paskudniejszy.

If you’re evil and you know it clap your hands: 157

Wiadomo, że wierzchowiec Iskry musi być brzydki jak noc listopadowa.

– Pasują do siebie – powiedziała Asterin stojąca obok Manon.

Przyganiał kocioł garnkowi.

Reszta sabatu przebywała w sali treningowej, gdzie szkoliły inne wiedźmy w walce wręcz. Faline i Fallon, zielonookie, demoniczne bliźniaczki, zapewne z przyjemnością wyżywały się na najmłodszych. Lubiły znęcać się nad innymi.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 139

Nowe szaty zabójczyni: 141

Manon każe Asterin zająć się Trzynastką na resztę dnia, gdyż chce poćwiczyć z Abraxosem.

– Babka powiedziała, że mnie wypatroszy, jak jeszcze raz spuszczę cię z oczu. – Na oszpeconej złamanym nosem twarzy Asterin, przesłanianej co rusz złotymi lokami, malowała się troska.

Kolor włosów Asterin był k l u c z o w y w tym fragmencie.

Nowe szaty zabójczyni: 142

– Będziesz musiała zadecydować – rzekła Manon. Nie chciało jej się odsłaniać żelaznych zębów. – Jesteś jej szpiegiem czy moją zastępczynią?

Asterin nie okazała lęku, bólu czy urazy, jedynie zmrużyła lekko oczy.

– Służę tobie.

– Ale ona jest Matroną.

– Służę tobie.

Przez jedno uderzenie serca Manon zastanawiała się, kiedy zasłużyła sobie na taką lojalność.

Ja też się nad tym zastanawiam. Czemu Asterin miałaby nastawiać karku dla Manon, przez którą ostatnio dostała publiczne manto?

Manon wydaje swojej przybocznej (przynajmniej to nie jest napisane wielką literą) rozkazy i kwituje swoją wypowiedź słowami:

– Trzymaj je krótko, chyba że marzy ci się nos złamany po raz drugi.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 140

Mamy zbędny przeskok do Manon w zagrodzie Abraxosa.

Zbędne cięcie: 60

Manon chciała jak najszybciej pozbyć się z zagrody nadzorcy oraz trzech parobków z włóczniami i biczami. Mogła wymienić trzy powody.

Po pierwsze, chciała być sama z Abraxosem, który przykucnął przy tylnej ścianie, czyhając i rozglądając się. Po drugie, rozpraszały ją zapach ludzi oraz dudnienie krwi w ich żyłach. Nienawidziła zapachu ich lęku.

A mi się wydawało, że takiej sadystce ludzki lęk sprawiałby radość. Tak wskazywały wszystkie poprzednie fragmenty, gdzie afiszowała się swoją brutalnością.

Zastanawiała się przez moment, czy nie wypatroszyć któregoś z nich choćby po to, by się przekonać, co zrobi reszta.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 141

Po trzecie i najważniejsze, Abraxos nienawidził ludzi. Nienawidził ich obecności, nie znosił biczów i włóczni.

Z powodu uczuć wywerny, przez ponad dziesięć minut nie udaje się jej osiodłać.

– Nigdy nie zakładaliśmy mu siodła – rzekł nadzorca. – Chyba nie chce.

Wiedźma usłyszała niewypowiedziane słowa: „Nie mam zamiaru ryzykować życia moich ludzi. Jesteś nadęta i uparta. Powinnaś wybrać sobie innego wierzchowca”.

Po pierwsze: nie dopowiadaj sobie, bo nie czytasz w ludzkich myślach.

Po drugie: nawet, gdyby tak pomyślał, to miałby świętą rację. Wzięłaś sobie uszkodzoną, niedysponowaną wywernę, to sama ją okiełznaj.

– Twoi ludzie mają serca tchórzy – oznajmiła Manon i obrzuciła nadzorcę paraliżującym spojrzeniem.

Przynajmniej jakieś mają.

Mężczyzna chciał ją zatrzymać, ale wiedźma chlasnęła żelaznymi szponami, rozcinając mu dłoń. Zaklął, a Manon szła dalej przed siebie, zlizując krew z pazurów. Niemalże wypluła ją z niesmakiem. Smakowała podle, jakby od jakiegoś czasu gniła w ciele trupa. Przyjrzała się krwi na dłoni. Była zbyt ciemna jak na ludzką.

Uuuu, ci źli Adarlańczycy z brudną krwią.

Może zawlecze tego nadzorcę w jakiś ciemny kąt i rozpruje go, aby przekonać się, co gnije w jego wnętrzu.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 142

Teraz jednak liczyło się coś innego.

Na szczęście nie ciągniemy wątku z rozpruwaniem ludzi. Zamiast tego Maas zbliża się do Abraxosa.

Przekroczyła linię i zrobiła trzy kroki na cześć każdej z twarzy Bogini: Dziewicy, Matki i Staruchy.

ALERT: NOWE INFORMACJE O RELIGII!

– Wiesz, kim jestem – powiedziała, patrząc w bezdenne czarne ślepia. Nie było w niej ani śladu lęku czy wątpliwości. – Jestem Manon z Czarnodziobych, dziedziczka klanu Czarnodziobych, a ty należysz do mnie. Rozumiesz mnie?

Jeden z mężczyzn parsknął.

Też bym parsknęła słuchając czegoś takiego. Polać nadzorcy.

Wiedźma już chciała odwrócić się i wyrwać mu język, gdy wywerna pochyliła lekko łeb, jakby ją zrozumiała.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 143

Manon kontynuuje swoją patetyczną wypowiedź do wywerny, bla bla, mamy długi opis Abraxosa, jego pazurów, skóry, ran.

Każda z blizn, każdy ukruszony ząb czy złamany szpon, a nawet okaleczony ogon nie były śladami porażek. Och, wręcz przeciwnie. Były to trofea zwycięzcy. Abraxos był wojownikiem, który zawsze miał przeciwko sobie rywali z wielką przewagą, ale zdołał przeżyć. Uczył się z każdą walką i tryumfował.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 119

Wiadomo, że alter ego numer 2 musi mieć najlepszego, najbardziej walecznego zwierzaka.

Manon przegania nadzorców i postanawia sama osiodłać Abraxosa.

– Chcesz się wyrwać z tego szamba? To pozwól, bym ci założyła siodło i sprawdziła, czy pasuje. Potem obejrzę twój ogon. Te ludzkie łajdaki odcięły ci kolce, a więc założę ci nowe, z żelaza. Takie jak moje. – Pokazała rumakowi swe szpony. – Dostaniesz też nowe kły. – Odsłoniła własne uzębienie. – Będzie cię bolało i będziesz chciał pozabijać tych, którzy będą je zakładać, ale nie zrobisz tego, bo wtedy zgnijesz w tym lochu. Zrozumiano? – Długie, gorące sapnięcie w jej dłonie. – A gdy będzie już po wszystkim – ciągnęła, uśmiechając się lekko do wywerny – nauczymy się latać. A później skąpiemy to królestwo we krwi.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 144

I kolejny przeskok w którym mamy jedynie speedrun z relacji Manon oraz Abraxosa. Wywerna zostaje przebadana, zgodnie ze słowami wiedźmy montują mu żelazne kolce na miejsce zgniłych zębów i wyrwanego kolca jadowego. Podczas tego procesu Manon opowiada mu o swoim sabacie. Martwi ją jedynie to, że wywerna nadal nie zaczęła latać.

Po tych trzech krótkich akapitach mamy kolejny przeskok. Manon spotyka się z Asterin i Sorrel, z którymi rozmawia o młodszych wiedźmach, a także o Veście, która prześladuje mężczyzn z okolicy. Wygląda na to, że jedynie dwie członkinie jej sabatu bawią się dobrze.

W istocie, kruczowłose Faline i Fallon zanosiły się maniakalnym chichotem, wiodąc trzy sabaty na ćwiczenia w rzucaniu nożem. Najbardziej niezdarne wiedźmy miały służyć jako cel.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 145

Tak, ryzykujcie zdrowiem swoich podopiecznych, jest was przecież aż trzy tysiące!

Manon pokręciła tylko głową. Należało wykorzystać każdą możliwą metodę, by jak najlepiej przygotować wojowniczki z klanu Czarnodziobych.

Tak, bo robienie z kogoś żywej tarczy bardzo przygotuje go do walki. Z pewnością.

Dalej Manon dopytuje o swoje Cienie. Oczywiście, duża litera jest niezbędna, gdyż inaczej czytelnik nie domyśliłby się, że to określenie na dwie z podwładnych naszego wiedźmiątka.

Oba Cienie, które były dalekimi kuzynkami Manon, miały identyczne, księżycowobiałe włosy, ale osiemdziesiąt lat temu doszły do wniosku, że przyciągają przez nie zbyt wiele uwagi i ufarbowały je na czarno.

Nowe szaty zabójczyni: 143

Ten szczegół, że dwie randomowe postaci z tła przefarbowały włosy osiemdziesiąt lat temu, był mi tak bardzo potrzebny, ale tak b a r d z o potrzebny, że teraz, kiedy go poznałam, czuję się spełniona. Mogę odejść w pokoju, niczym mistrz Oogway w Kung Fu Pandzie.





Manon już miała się odwrócić, gdy zauważyła, że obie zastępczynie się jej przyglądają. Wiedziała, że duszą w sobie pytanie, którego nie mają odwagi zadać.

– Za tydzień będę latać na Abraxosie. Znów będziemy razem.

Kłamała, ale i tak jej uwierzyły.

Wątpię, po prostu nie mają prawa zakwestionować twojego zdania, bo dostaną w zęby/brzuch/inną część ciała. Tak przecież działa u was posłuszeństwo.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 145

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 157

Nowe szaty zabójczyni: 143

Światek z kart: 201

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 119

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 119

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 60

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 9

*Wiek to tylko liczba: 12

niedziela, 18 września 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 26

 

Po nocnej rozmowie w podziemiach Chaol nie spotkał ani księcia, ani generała. Jego podwładni donieśli mu, że Dorian spędza dużo czasu w katakumbach uzdrowicieli, gdzie zaleca się do jednej z dziewcząt. Kapitan znienawidził sam siebie za to, że na wieść o tym poczuł ulgę. Cieszył się, że książę przynajmniej z kimś rozmawia.

Ufff, jak dobrze, że nie muszę martwić się o swojego eks!

I niby co w tym niesamowitego, że rozmawia z jakąś babą? Halo, to niby Dorian uwodziciel, a nie prawiczek, o którego trzeba zadbać.

Dobrze, że oddalili się od siebie. Tak było najlepiej dla Doriana, nawet jeśli nigdy już nie miał mu wybaczyć, oraz dla Celaeny, nawet jeśli nie miała już nigdy powrócić. Tak, dobrze się stało.

Dla mnie to tylko kiepska wymówka, by Celinka bez wyrzutów sumienia mogła rzucić się w ramiona potężnego Fae.

Z Aedionem miał się spotkać za tydzień. Spodziewał się otrzymać od generała informacje, których nie zdążył mu przekazać, bo przeszkodził im Dorian. Skoro książę odnalazł ich z taką łatwością, grobowiec nie był najlepszym miejscem na rozmowy.

Jak zostawiliście uchylone drzwi do mało odwiedzanego miejsca, to każdy debil by się tym zainteresował.

Istniało na szczęście inne, w którym mogli się bezpiecznie naradzić.

Ciekawe, czy też zadbacie o odpowiednie jego zabezpieczenie.

Celaena zapisała mu je w testamencie. Jej tajne mieszkanie nad magazynem było nietknięte, choć ktoś zadał sobie trud i zakrył wszystkie meble prześcieradłami. Ściągając jedno po drugim, Chaol miał wrażenie, że odkrywa, kim była Celaena przed zesłaniem do Endovier. W istocie miała niezły gust.

Skąd to zdziwienie? Celinka była znana w pałacu ze swoich kreacji.

Jakby brakowało nam w książce Maas opisów, to otrzymujemy opis kącika Celinki:

Mieszkanie składało się z dwóch pokojów z łazienkami oraz wielkiego salonu z miękką kanapą stojącą przed marmurowym kominkiem i dwoma wielkimi aksamitnymi fotelami.

Kanapy są z siedemnastego wieku! Lepsza byłaby sofa. Widać, że Maas opisuje swój wymarzony dom, a nie miejsce w quasi-średniowiecznym fantasy.

Po drugiej stronie pokoju stał dębowy stół, przy którym zmieściłoby się osiem osób. Wciąż leżało na nim nakrycie. Chaol zerknął na talerze z porcelany i srebra, które dawno pokryła patyna.

Nawet jeżeli Celinka sporo zarobiła z tych zabójstw, to dziwi mnie rozmach kryjówki. W końcu miało być to SEKRETNE mieszkanie Celinki, a urządziła się lepiej niż hrabina. Na pewno wymagało to pomocy sporej liczby ludzi – nie sądzę, by sama Celinka była w stanie to ogarnąć.

 Był to jedyny dowód na to, że mieszkania nikt nie odwiedzał, odkąd ktoś – przypuszczalnie Arobynn Hamel – kazał je zapieczętować. Arobynn Hamel, Król Zabójców. Chaol zacisnął zęby, wrzucając ostatnie z białych prześcieradeł do szafy w korytarzu. Ostatnio często myślał o dawnym mistrzu Celaeny. Arobynn był inteligentnym człowiekiem i mógł połączyć wieść o zaginięciu księżniczki Terrasenu w częściowo zamarzniętej rzece Florine z odnalezioną na jej brzegu przemarzniętą sierotą.

Akurat przypadkiem Chaola wzięło na wspominki o Arobynnie, żebyśmy nie byli zdziwieni jego comebackiem w czwartym tomie.

Jeśli Arobynn wiedział o tym, kim była Celaena, a mimo to… Przecież nieraz wyrządził jej krzywdę. Chaol przypomniał sobie bliznę na nadgarstku dziewczyny, pamiątkę po złamanej przez niego ręce. Z pewnością miał na sumieniu dziesiątki innych brutalnych czynów, o których zabójczyni nie powiedziała mu ani słowa. A najgorsze było to, co Arobynn zrobił z Samem Cortlandem, jej ukochanym sprzed Endovier. Kapitan zawsze się zastanawiał, dlaczego Celaena, zdobywszy tytuł Królewskiej Obrończyni, w pierwszej kolejności nie wytropiła i nie pokroiła swego mistrza na kawałki. Przecież to on rozkazał, by Sama poddano torturom i zabito, a później zastawił na dziewczynę pułapkę, co skończyło się zesłaniem do Endovier.

Eeeee, zgodziłabym się, gdyby nie to, że Celinka miała co robić. Pomijając jej opierdalanie się, to w ciągu roku brała udział w turnieju i służyła jako Królewska Obrończyni.

Skoro mieszkanie było nietknięte, Arobynn zapewne spodziewał się, że kiedyś ją odzyska. Być może chciał, żeby Endovier dało jej porządnie w kość. Uwolniłby ją wówczas i pozwolił, aby przypełzła do niego, obiecując, że będzie zawsze jego wiernym sługą. Chaol uważał, że Celaena miała święte prawo zadecydować, kiedy i jak zabije Arobynna. Aedion również miał do tego prawo. Nawet dwóch pozostałych lordów z Terrasenu miało większe prawo domagać się głowy Arobynna niż on. Kapitan wiedział jednak, że gdyby go spotkał, przypuszczalnie nie udałoby mu się opanować.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 138

Okej, Arobynn to był kawał chuja, ale Chaol nie znał go osobiście, to skąd aż takie emocje? W końcu równie dobrze Celinka mogła mu nakłamać albo podkoloryzować fakty.

Stare, rozchwiane schody przed drzwiami frontowymi zaskrzypiały. Chaol w okamgnieniu wyciągnął miecz, ale odprężył się, gdy usłyszał dwa ciche gwizdnięcia. Sam również zagwizdał w umówiony sposób, ale nie schował ostrza, dopóki do środka nie wszedł Aedion, również z mieczem w dłoni.

– Zastanawiałem się, czy będziesz tu sam, czy ze zbrojną bandą kryjącą się wśród cieni – rzekł generał na powitanie, chowając broń.

Chaol wbił w niego nieprzyjazne spojrzenie.

– Ja również.

Chyba chłopaki wreszcie się uczą konspiry.

Aedion rozejrzał się po mieszkaniu. Zawziętość szybko znikła z jego twarzy, a zastąpiły ją czujność, zdumienie oraz smutek. Kapitan nagle zdał sobie sprawę z tego, że mężczyzna po raz pierwszy natrafił na ślad po zaginionej kuzynce. Otaczały go jej rzeczy. Osobiście wybrała każdą z nich, od figurek stojących na półce nad kominkiem po zielone serwetki i stary stół kuchenny, na którym widać było dziesiątki śladów po nożu.

Rozumiem tęsknotę za kuzynką, ale brzmi to trochę creepy. Jak jakiś stalker wąchający majtki swojej ofiary.

Mówiłam, stosunek Aediona do Celinki zakrawa mi o bardzo dziwną fascynację.

Sweet home Taras: 7

Aedion zatrzymał się na środku pokoju i rozejrzał się uważnie dookoła. Być może rzeczywiście szukał ukrytych napastników albo… Cóż, Chaol mruknął coś o konieczności skorzystania z toalety i pozostawił go samego. Ten najwyraźniej tego potrzebował.

PODCAST KANAŁÓW COMMENTARY (Wardęga, Revo Nitro, Boxdel, Zebo, Spysiński, Konopskyy)

To mi się skojarzyło, jak Maja Staśko w środku poważnej dyskusji na temat scamów wyskoczyła z tym, że siedzi w kiblu XD

XD

Mamy przejście do perspektywy Aediona i w sumie wielkiej zmiany nie ma, więc leci punkt:

Zbędne cięcie: 58

To było jej mieszkanie. Bez względu na to, co Celaena sądziła o swej przeszłości, stół w jadalni przykryła zielono-srebrnym obrusem. Były to królewskie barwy Terrasenu. Na półce nad kominkiem stała ponadto figurka jelenia. Tylko te dwa szczegóły wskazywały na to, że dziewczyna mogła wciąż pamiętać i nadal mogło jej zależeć.

Biorąc pod uwagę, że ludzie pamiętali o Tarasie, to świetne miejsce, w ogóle niezdradzające osobowości właściciela!

Mieszkanie było wygodne, zaciszne i przytulne, jak gdyby istniało tylko po to, by można było się tu wylegiwać przez całą noc przy ogniu. Było w nim też mnóstwo książek, które stały na półkach, piętrzyły się na stoliczku przy kanapie, leżały przy fotelu i wzdłuż zasłoniętego firanami wielkiego okna ciągnącego się na całą szerokość pokoju.

Celaena była mądra. Wykształcona. Kulturalna, jeśli sądzić po drobiazgach, którymi się otaczała. Pochodziły z różnych stron królestwa, jak gdyby przywoziła sobie coś z każdej podróży. Ten pokój był mapą jej przygód, mapą całkowicie innej osoby. Aelin żyła, robiła różne rzeczy i widziała różne rzeczy.

*reaction ze srogim śmiechem*

Ja wiem, że mamy perspektywę Aediona, który może idealizować swoją kuzynkę, ale to tak się śmiesznie czyta o rzekomej niesamowitej mądrości zabójczyni. I niepopularna opinia, ale czytanie dużej ilości książek nie gwarantuje ogromnej wiedzy. Szczególnie, że wiemy, że Celinka lubowała się w harleyquinach i przygodówkach, a nie w publikacjach naukowych czy filozoficznych.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 118

Nie sądzę też, by gromadzenie dużej ilości bibelotów z różnych zakątków świadczyło o jakimkolwiek wykształceniu, a raczej o zakupoholizmie lub bałaganiarstwie. Kojarzy mi się to z nowobogackimi, którzy przywożą dziesiątki pamiątek z zagranicznych wakacji, żeby potem przechwalać się sąsiadom, gdzie to nie byli i czego to nie widzieli.

Kuchnia była niewielka, ale przytulna i… Na bogów, ona miała lodówkę! Kapitan wspominał, że była świetną zabójczynią, ale nigdy nie mówił o tym, że była bogata. Wszystko to kupiła za pieniądze stanowiące wynagrodzenie za zabójstwa. Wszystko to świadczyło o tym, co ona straciła, a czego on nie zdołał ocalić.

Lodówka jest z drugiej połowy XIX wieku.

Teraz mam wielką ochotę poczytać o tym, czym Celinka zasilała tę lodówkę, kiedy w Adarlanie nie ma prądu. XD Jeśli ktoś jest kreatywny, niech trzaśnie nam fick w komentarzach.

Stała się morderczynią. Sądząc po wyposażeniu mieszkania, całkiem niezłą w swoim fachu.

Powtórzę się – okej, Aedion idealizuje swoją ulubioną krewną, ale to nie tłumaczy, żeby mógł z zachwytem opowiadać, jak Celinka zarobiła ogromne pieniądze za zabijanie niewinnych ludzi!

Sypialnia okazała się jeszcze bardziej zbytkowna. Stało tam ogromne łóżko z baldachimem i materacem przypominającym kłębiastą chmurę. Pokój sąsiadował z wyłożoną marmurowymi płytkami łazienką z osobnym systemem hydraulicznym.

Coraz bardziej czuję się jak w domku w Simsach wybudowanego za hajs z motherlode. Wszystko musi być najdroższe, żebyśmy przypadkiem nie przestali się zachwycać.

Cóż, przynajmniej garderoba wyglądała tak jak kiedyś. Jego kuzynka uwielbiała piękne stroje. Aedion wyciągnął ciemnoniebieską tunikę. Złote nici oraz guziki mieniły się w blasku lamp. To były rzeczy młodej kobiety. Unoszący się w pomieszczeniu zapach również do niej należał. Był bardzo podobny do tego, który zapamiętał z dzieciństwa, ale tym razem wyczuwał w nim również tajemnice i sekretne uśmiechy. Wyostrzone zmysły Fae wychwyciły tę różnicę natychmiast.

I znowu te maasowskie metafory. Dobra, Fae mają wrażliwsze powonienie, ale z czego ja wiem Celinka dawno przestała tu przebywać. Nie wiem jak może się unosić jej zapach. Nawet świeczki zapachowe czy kadzidełka kiedyś się wyczerpują.

Dlaczego Aedion musi się tak skupiać na zapachu swojej KUZYNKI? Maas, proszę cię prosto z serca:

 


Sweet home Taras: 8

Nie przejmował się tym, co się z nim działo w przeszłości. Nie myślał o ludziach, którym zrujnował życie, i o polach bitew, które opuszczał zbryzgany cudzą krwią. On bowiem utracił wszystko w dniu, kiedy umarła Aelin. Zasługiwał na karę, ponieważ ją zawiódł, ale Aelin…

Fajny timing na przypominanie, że jest się takim samym zwyrolem jak kuzynka.

Aedion przeczesał dłońmi włosy i wkroczył do salonu. Bez względu na to, w co wierzył kapitan, ona musiała wrócić z Wendlyn. Powróci, a wtedy…

Z każdym oddechem jej zapach ciaśniej oplatał się wokół jego serca i duszy. Gdy Aelin wróci, nigdy już nie pozwoli jej odejść.

Teraz rozumiem co miał na myśli Laptopcjusz mówiąc, że Aedion dziwnie opisuje zabójczynię w myślach. Czuję się, jakbym czytała przemyślenia kochanka, a nie kuzyna.

Już sama nie wiem, co jest gorsze – brutalne postępowanie Rowana czy incelskie myśli Aediona. Chyba sobie skołuję wiadro do analiz, bo zaczyna mnie od tego wszystkiego mdlić.

Sweet home Taras: 9

Chaol postawił już kloca, więc mamy kolejny bezsensowny przeskok.

Zbędne cięcie: 59

Kapitan prosi Aediona, by ten opowiedział mu o magii. Generał odpowiada Chaolowi, że magia znikała falami i jej brak odczuli dopiero za druga falą. Zwierzęta dziwnie na to reagowały i przemieszczały się, jakby ktoś odpychał je z danego miejsca. Do podobnych wniosków doszli inni współspiskowcy, który w dniu zniknięcia magii znajdowali się w Zatoce Czaszek.  

Dopiero sześć miesięcy temu, gdy rozprowadzane przez Archera Finna fałszywe plotki o pojawieniu się Aelin zwabiły ich do Rifthold, zaczęli poważnie rozmyślać o magii i sposobach na złamanie królewskiej potęgi. Porównali swe spostrzeżenia z obserwacjami innych buntowników i doszli do wniosku, że widzieli podobne zjawiska. Szukając pełnych sprawozdań, natknęli się na kupca z Opuszczonego Półwyspu, który zechciał z nimi porozmawiać. Był to mężczyzna z Xandrii, zaskakująco szczery i otwarty, zważywszy na to, że zajmował się kontrabandą.

„Celaena ukradła asteriońską klacz władcy Xandrii”.

Oczywiście dziewczyna dotarła kiedyś do tej krainy i napytała sobie tam biedy. Choć wspomnienie obudziło ból w jego sercu, Chaol uśmiechnął się do siebie na myśl o tym.

Cóż za piękne wspomnienia podpierdalania cennego konia!

Okazało się, że według przemytnika tych fal było trzy, a potem były łapanki osób używających magii.

– Murtaugh dowiedział się jednak czegoś więcej – dodał generał z przebiegłym uśmiechem. – Mamy się spotkać za trzy dni. Wtedy ci wszystko opowie.

Chaol podniósł się z krzesła.

– I to wszystko? Tylko tyle wiesz? Tym mnie zwodziłeś przez ostatnie tygodnie?

– Sam masz jeszcze sporo do opowiedzenia. Nie krępuj się.

– Przekazałem ci istotne informacje, które mogą zmienić losy świata – wycedził kapitan przez zęby. – W zamian usłyszałem bajeczkę.

W oczach Aediona pojawił się śmiercionośny błysk.

– Wierz mi, że będziesz chciał poznać rewelacje Rena i Murtaugha.

Chaol teraz:


– Jak ty możesz dla niego pracować? – spytał Aedion po chwili. – Jak możesz udawać, że nie wiesz, co ten łajdak robi i ile krzywd wyrządził niewinnym ludziom? Jak możesz udawać, że nie wiesz, co zrobił kobiecie, którą rzekomo kochasz?

Myślałam, że po śmierci Nehemii pozbędziemy się problemu z serii wytykanie moralności współpracownikom króla, ale niestety dostała zastępcę w postaci Aediona.

– Robię to, co muszę – odparł Chaol. Nie sądził, aby generał mógł go zrozumieć.

– Powiedz mi, dlaczego kapitan gwardii, lord Adarlanu, pomaga swemu wrogowi. Tylko to chcę dziś od ciebie usłyszeć.

– Wychowałem się w przeświadczeniu, że przynosimy pokój oraz cywilizację. Dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że to wszystko kłamstwo.

– Ale wiedziałeś o obozach pracy. Wiedziałeś o masakrach.

Trochę to śmieszne, że akurat wytyka to Aedion. Wydaje mi się, że Chaol jako osoba, która wychowała się od urodzenia w środowisku, przyjaźni się od wielu lat z Dorianem, stoi wyżej moralnie od typa, co dla „zmyłki” walczy przeciwko swoim.

Poza tym czy to nie świadczy dobrze o Chaolu, że pomimo bycia wychowanym w Adarlanie i kulcie Doriana I potrafił przejrzeć na oczy oraz się zbuntować? Łatwo jest buntować się przeciwko tym złym, kiedy wyrządzili krzywdę tobie, ale trudniej jest tak postępować, gdy nie masz podobnych motywów. Teoretycznie Chaol mógłby to wszystko zignorować i dalej wygodnie zajmować pozycję kapitana, ale wyżej postawił swoje ideały. Niech Aedion mówi, co chce, ale ja tam propsuję Chaola. Powoli zaczyna się nam chłopak odkuwać po drugim tomie.

– Łatwo uwierzyć w kłamstwa, gdy nie znasz osobiście nikogo z tych ludzi. – Widział już przecież blizny Celaeny. Słyszał o rzezi rodaków Nehemii. – Łatwo uwierzyć, gdy twój król mówi ci, że wszyscy ludzie trafili do Endovier, bo są złoczyńcami czy buntownikami podnoszącymi rękę na niewinne adarlańskie rodziny.

Bo tak było? Celinka nie trafiła do kopalni za sadzenie rzodkiewki na terenie działki sąsiada.

– A ilu z twoich rodaków stanęłoby przeciwko królowi, gdyby oni również poznali prawdę? Gdyby sami zastanowili się, jak by się czuli, jeśli ich rodziny i sąsiedzi zostaliby wymordowani bądź wtrąceni do niewoli? Ilu z nich chwyciłoby za broń, gdyby wiedzieli, jaką mocą włada ich książę? Gdyby ich książę powstał, aby walczyć dla nas?

Serio, Nehemia vol 2. Nawet argumenty podobne. Może nie chcą ginąć głupio, może dlatego, że mają problemy z górskimi klanami? Może dlatego, że wolą króla niż rządy aroganckich rasistowskich Fae?

To bardzo słuszna uwaga. Już widzę, jak wspaniale Fae traktowaliby ludzi, gdyby przejęli władzę w Adarlanie i innych ludzkich państwach.

Chaol nie znał odpowiedzi i nie wiedział, czy chce ją poznać. A co do Doriana… Nie mógł go o to prosić. Nie mógł tego od niego oczekiwać. Jego misją było zapewnienie mu bezpieczeństwa, nawet za cenę ich przyjaźni. Nie mógł go w nic wplątać. Za żadne skarby.

Chyba to będzie rekordowy rozdział w Dziedzictwie Ognia pod względem liczby, ponieważ otrzymaliśmy kolejną zmianę perspektywy, tym razem na Doriana, który, jak wcześniej wspomniano, spędza coraz więcej czasu z Sorschą, która dalej bezskutecznie próbuje pomóc księciu.

Udawało im się poświęcić na poszukiwania jedynie godzinę dziennie. Dorian wiedział, że łamie wówczas wiele praw i zasad, ale przez cały ten czas czuł się znów sobą. Nie czaił się, nie tłumił torsji, nie potykał się w mroku.

Za świadomość, że zajmuje się głupotami, a nie swoimi obowiązkami, ukarałabym punktem za Royal pussy, ale jednak nie poświęcali na to całych dni i dzięki temu lepiej ukrywa moc. Bardziej załamuje mnie, że pałac jak zwykle ma gdzieś, co porabia następca tronu.

Stał mocno na ziemi. Był spokojny i zrównoważony, a Sorscha, bez względu na to, co od niego usłyszała, nie osądzała go i nie zamierzała zdradzić. Kiedyś tę rolę odgrywał w jego życiu Chaol, ale sytuacja się zmieniła. Nadal widział w oczach kapitana lęk i obrzydzenie, gdy poruszano temat magii.

Fakt, Chaol po spotykaniu się z Celinką zmienił się na gorsze, ale nie powiedziałabym, że był bucem dla Doriana. Jedynie można mu zarzucić unikanie Doriana, ale książę robi to samo wobec kapitana.

Sorscha znalazła wzmiankę o tym, że żelazo wykorzystywano na magicznych więźniach.

– Hmm. – Sorscha przygryzła wargę. Był to zaskakująco rozpraszający odruch. – Ale przecież w krwi każdego człowieka jest sporo żelaza. Jak to działa?

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 118

Nawet dostaliśmy przygryzanie wargi XD Normalnie jak w Zmierzchu XD

– Myślę, że to sprawka bogów. W ten oto sposób sprawili, że nie stajemy się zbyt potężni. Jeśli utrzymujemy zbyt długo kontakt z magią i pozwalamy jej płynąć przez nasze ciała, mdlejemy. Bywa, że dzieją się gorsze rzeczy.

Jestem ciekawa, czy ktoś zwrócił na to uwagę Maas przy pisaniu poprzednich tomów, to nagle dała wyjaśnienie. Jest tak głupie… Bo tak średnio do mnie trafia. I interesujące, że akurat w taki sposób osłabia się i tak bardzo OP w uniwersum Fae.

Światek z kart: 201

Stąd Sorscha wpada na pomysł, by Doriana traktować jak pacjenta z anemią i zwiększyć zawartość żelaza w diecie. Podejmują test.

– Magia wyzwala się, gdy jesteś wzburzony, rozgniewany, wystraszony bądź smutny. Pomyśl o czymś, co wyzwala którąś z tych emocji.

Ryzykowała stanowisko, życie, wszystko, co miała. Robiła to dla niego, syna człowieka, którego ludzie zniszczyli jej wieś, a potem zabili jej rodziców. Nie zasługiwał na tyle dobra.

Taka jej praca, jednak fakt, dalej nie ma to absolutnie sensu.

Wciągnął powietrze i wypuścił je. Ona również nie zasługiwała na kłopoty, w które ją pakował za każdym razem, gdy przestępował próg jej pracowni. Wiedział, kiedy podoba się kobietom. Od samego początku był świadom, że Sorscha uważa go za atrakcyjnego. Miał nadzieję, że jej opinia nie uległa zmianie.

Wydaje mi się, że kiedy nie chce się narażać kogoś bliskiego, to się nie przejmujesz tym, czy jesteś hot af, ale ok.

„Pomyśl o czymś, co cię wyprowadza z równowagi”.

Wszystko wyprowadzało go z równowagi. Martwiło go to, że ryzykowała własne życie, a on musiał ją narażać. Nawet gdyby posunął się o krok dalej i poszedł z nią do łóżka, czego pragnął tak bardzo, nadal byłby następcą tronu.

Royal pussy: 105

;________________________________________;

Serio, czy w tym uniwersum wszyscy muszą myśleć benisem?

No i jakby naprawdę nie chciał jej narażać, to by szukał innego wyjścia.

Celaena powiedziała kiedyś komuś, że zawsze będzie jej wrogiem…

Nawet w romantycznej chwili innej pary trzeba wspomnieć o Celince. Wychodzę.

Oki, to pa XD

Nie był w stanie uciec przed swą koroną. Nie potrafił też umknąć przed ojcem, który byłby gotów ściąć Sorschę, spalić jej ciało i rozrzucić szczątki na cztery wiatry, gdyby się dowiedział, że mu pomagała. Przed ojcem, którego jego przyjaciele próbowali teraz zniszczyć. Oddani swej sprawie, okłamywali go i ignorowali. Był przecież dla nich zagrożeniem. Dla nich, dla Sorschy oraz…

Royal pussy: 106

Mamy trzeci tom. Ile można podejmować temat, jak to Dorian nie chce korony, bo jego stary jest zuolem?

Gwałtowny ból napłynął z jego wnętrza i wdarł mu się do gardła. Dorian zaczął się dławić. Nadeszła kolejna fala. Chłodny wiatr próbował ostudzić jego twarz, ale rozproszył się niczym mgła w promieniach słońca. Ból nadal wstrząsał jego ciałem. Książę pochylił się i zacisnął powieki, znosząc cierpienie i nudności atakujące go raz za razem.

Nagle wszystko ucichło. Dorian otworzył oczy i ujrzał Sorschę, mądrą, opanowaną, cudowną Sorschę, która nadal przygryzała wargę. Zrobiła krok ku niemu – nie do tyłu, jak najdalej od niego, lecz ku niemu.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 119

USPOKÓJCIE CHUĆ!!!!

– Czy…

Książę zerwał się tak gwałtownie, że krzesło za nim zakołysało się. Ujął jej twarz w dłonie.

– Tak – szepnął i pocałował ją.

Był to szybki, przelotny pocałunek, ale Sorscha zarumieniła się. Gdy się cofnął, miała szeroko otwarte oczy. Na bogów, jego z pewnością wyglądały podobnie. Wciąż muskał kciukiem jej delikatny policzek. Chciał więcej, ale uzdrowicielka odsunęła się i wróciła do pracy, jak gdyby… Jak gdyby do niczego nie doszło.

To on nie dość, że wie, że nie powinna mu pomagać, to urzeczywistnia swoje mokre sny o byciu parą? Ja pierdolę.

– Jutro? – szepnęła, nie patrząc na niego.

Z trudem zdołał wykrztusić „tak” i wyszedł z komnaty, zataczając się. Sorscha wyglądała na zaskoczoną. Musiał wyjść, bo w przeciwnym razie nie zdołałby się powstrzymać i musiałby znów ją pocałować.

A ona być może nie miała na to ochoty.

Cóż za tragiczny konflikt w książce fantasy!

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 138

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 156

Nowe szaty zabójczyni: 140

Światek z kart: 201

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 119

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 118

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 59

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 9

*Wiek to tylko liczba: 12