niedziela, 11 września 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – RODZIAŁ 25

 

Znów śledzimy losu naszego ulubionego duetu. Celinka – no kto by się spodziewał? – nie uczyniła jak dotąd żadnych postępów pod okiem Rowana.

Pomimo pokonania skórozdzierców Celaena wcale nie była bliżej opanowania swego talentu.

W Szklanym tronie moc zawsze działa w kluczowych momentach, ale na co dzień już nie, żeby nie było, że bohaterka osiąga coś bez wysiłku. Bardzo wygodnie, ale mnie to nie przekonuje.

Choć Rowan otulił ją płaszczem w nocy nad rzeką, następnego dnia okazał jej taką samą kąśliwość oraz niechęć jak wcześniej.

 


Określenie jej uczuć do niego jako nienawiści byłoby zbyt mocnym stwierdzeniem, gdyż nie mogła nienawidzić kogoś, kto ocalił jej życie, ale niechęć pasowała idealnie.

Ocalił ci życie, bo przysięga do Maeve go do tego zmusiła. Za to znęcał się nad tobą tylko i wyłącznie z własnej inicjatywy. Więc jak dla mnie masz całkiem sporo powodów, żeby go nienawidzić, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jesteś Celinką. Wiecie, dziewczyną, która rzuciła doniczką w inną kobietą, bo ta ją obgadywała.

Nie interesowało jej szczególnie, jakimi uczuciami darzy ją wojownik, ale jego zgoda na wejście do Doranelle była bez wątpienia odległym celem.

Powtarzam się, ale co mi tam – im bardziej podkreślasz, że coś cię nie obchodzi, tym bardziej udowadniasz, że jest dokładnie na odwrót.

Tego dnia Rowan standardowo prowadzi Celinkę do świątyni, z dala od innych. Ich trening mija bezowocnie. Znudzona i zniechęcona protagonistka postanawia dowiedzieć się czegoś o miejscu, do którego przyprowadził ją siwy sadysta.

– To świątynia Bogini Słońca.

Bogini Słońca nazywała się Mala, Pani Światła, Nauki i Ognia.

Kolejne boskie imię do kolekcji! Już niedługo złapiemy je wszystkie.

– Przyprowadzasz mnie tutaj, bo myślisz, że to miejsce może mi pomóc w opanowaniu mocy i sztuki przemiany?

No a w jakim innym celu miałby cię tu przyprowadzać? Na wycieczkę krajoznawczą?

Nagle zrozumiała, dlaczego w słońcu świątynia wydała się innym miejscem, a jej magia robiła się niespokojna. Mala, Słoneczna Bogini Przynosząca Światło, była siostrą i wieczną rywalką Deanny, Strażniczki Księżyca.

– Mab stała się boginią dzięki Maeve – myślała Celaena na głos, muskając dłonią poszarpaną skałę. – Ale to miało miejsce pięćset lat temu. Księżyc był siostrą Mali, na długo nim Mab zajęła jej miejsce.

– Prawdziwe imię jej siostry brzmiało Deanna, ale wy, ludzie, nadaliście jej kilka cech Mab, jak choćby zamiłowanie do polowania oraz ogary.

– Może Deanna i Mala nie zawsze były rywalkami.

– Do czego zmierzasz?

Dobre pytanie. Ta rozmowa wzięła się z powietrza i nie rozumiem, do czego ma służyć, może poza ekspozycją.

– Poznałeś kiedyś Mab?

Rowan milczał przez moment. Bez wątpienia zastanawiał się, czy jest sens odpowiadać na to pytanie.

– Nie – powiedział w końcu. – Jestem stary, ale nie aż tak.

Wiek to tylko liczba: 11

Trudno, skoro nie chciał jej powiedzieć, ile naprawdę ma lat…

Niech się nie wstydzi, starszy od Kamila z Psycho couple i tak nie jest.

Pozdrawiam wszystkich widzów Mateusza Spysińskiego <3

– A czujesz się staro?

Skoro wiecznie podkreślane są jego martwe oczy, to zapewne tak.

– Wedle norm mego ludu wciąż jestem dość młody.

Nie obchodzi mnie, jakie standardy mają Fae, mnie zawsze będą brzydziły romanse między kilkusetletnimi dziadami i nastolatkami. A tym bardziej, kiedy są oni spokrewnieni.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 117

– A ty czujesz się stara? – Rowan nawet nie mrugnął. Niedawno sam nazwał ją dzieckiem.

Była dla niego tylko dziewczyną. Nawet gdy się zestarzeje, wciąż będzie tylko dzieckiem w porównaniu z nim i doświadczeniami, które zebrał.

Wiek to tylko liczba: 12

Dziękuję, autorko, że dajesz mi tylko kolejne argumenty za tym, czemu stare capy nie powinny związywać się z ledwo pełnoletnimi kobietami.

Zależało jej na tym, aby patrzył na nią inaczej, ale odparła:

Przecież dopiero co pomyślałaś, że nie obchodzi cię, jakimi uczuciami darzy cię Rowan. Czy możesz być konsekwentna przez pięć minut?

– Od jakiegoś czasu cieszę się, że jestem śmiertelniczką i muszę przeżyć to życie tylko raz. W ogóle ci nie zazdroszczę.

– A jak było wcześniej?

Teraz to Celaena spojrzała na horyzont.

– Kiedyś chciałam poznać cały świat i złościłam się, że nigdy nie będę miała na to szansy.

Teoretycznie tak, w praktyce cały wolny czas poświęcałaś na romanse, obijanie się i ploteczki z psiapsi. Więc twoje twierdzenie jest dla mnie równie przekonujące jak zmyślone CV.

– Fae na moim kontynencie, w Terrasenie, w niczym ciebie nie przypominali. W każdym razie ja nie pamiętam, żeby byli tacy jak ty. Nie było ich wielu, ale… – Przełknęła ślinę. – Król Adarlanu ścigał ich i zabijał bez trudu. Gdy patrzę na ciebie, nie rozumiem, jak mu się to udało.

Nie każdy może być Gary Stu.

– Nigdy nie byłem na twoim kontynencie, ale słyszałem, że mieszkający tam Fae byli łagodniejsi, mniej agresywni i rzadko szkoleni w walce. Co więcej, opierali się głównie na magii, a gdy ta znikła, po prostu nie wiedzieli, jak stawić czoło wyszkolonym żołnierzom.

– A Maeve mimo to nie wysłała pomocy.

– Fae z twego kontynentu dawno przecięli wszystkie więzi łączące ich z Maeve – rzekł Rowan i znów urwał na moment.

Zapiekł tyłek, co?

– Niemniej niektórzy mieszkańcy Doranelle byli za odsieczą. Skończyło się na tym, że moja królowa zaoferowała schronienie wszystkim, którym udało się tu dotrzeć.

Po tej rozmowie mamy nagły przeskok na kolejny dzień. Celinka ma wyjątkowo pracowity dzień w kuchni z powodu nieobecności Luki. Z tego powodu spóźnia się na trening z Rowanem, czego ten nie omieszkuje jej wypomnieć.

– Było więcej pracy – odparła Celaena i odwróciła się do niego, zaplatając warkocz. – Czy uda nam się zrobić dziś coś pożytecznego, czy może będziemy siedzieć, patrzeć złowrogo i warczeć na siebie? A może od razu poślesz mnie do rąbania drewna?

Wiesz, że mocno zwaliłeś sprawę, kiedy ora cię Celinka.

Po drodze zabójczyni uśmiecha się do wartowników, ale ci bardzo specyficznie na nią reagują.

– Trzymają się od ciebie z daleka ze względu na zapach, jaki roztaczasz.

Brzmi to jak eufemizm do „zainwestuj w mydło, zią”.

– Co takiego? – Celaena nie chciała wiedzieć, w jaki sposób odczytał jej myśli.

Wojownik szedł między drzewami, oddychając równo, jakby wędrówka nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.

– Jest tu więcej mężczyzn niż kobiet, a od cywilizacji dzieli nas wiele dni drogi. Nigdy się nie zastanawiałaś, dlaczego nie zbliżają się do ciebie?

Może dlatego, że trenuje z tobą, a ciebie wszyscy się boją? Albo po prostu Celinka im się nie podoba?

– Twój zapach mówi, że nie chcesz, by ktoś się do ciebie zbliżał. Mężczyźni wyczuwają go lepiej od kobiet. Nic dziwnego, że nie podchodzą. Żaden nie chce, żebyś mu wydrapała oczy.

To do czegoś takiego potrzebny im jest zapach? A nie wystarczy zwykła obserwacja i logiczne myślenie?

Zdążyła już zapomnieć o pierwotnej naturze Fae, w której zapachy, kopulacja i terytorium odgrywały ważne role. Cóż za osobliwy kontrast w zestawieniu z cywilizowanym światem za górami.

Kontrast, który niestety musimy obserwować.

Masz rację, Laptopcjuszu. Im bliżej do zwierząt niż ludzi.

Celinka oświadcza, że spoko, bo i tak nie interesują jej faceci.

*sugestywny uśmiech*

Jaaaasne…

XD

– A co będzie, jak zostaniesz królową? Nie zgodzisz się na potencjalny sojusz, którego rękojmią będzie małżeństwo?

Celaena poczuła, jak niewidzialna ręka zaciska się na jej gardle. Nigdy dotąd nie rozważała takiej możliwości, bo na samą myśl o koronie i tronie czuła się, jakby zamykano ją w trumnie. Nie mogłaby znieść takiego małżeństwa. Nie mogłaby znieść czyjegoś ciała na sobie, ciała, które nie należało do Chaola…

Przy okazji tego wątku przypomniałam sobie rozmowę Celinki i Doriana z pierwszego tomu, rozdziału trzydziestego. Zabójczyni słusznie wypominała w niej księciu zbyteczny romantyzm, a jedna z jej wypowiedzi brzmiała: „Ale przecież po ślubie mógłbyś bez przeszkód spotykać się z wybranką swojego serca. Ślub nie oznacza, że nie wolno ci kochać innych kobiet”. Widać do udzielania rad jest pierwsza, ale do stosowania się do nich już nie. Straszna z ciebie hipokrytka, panno Galathynius.

Albo po prostu Maas zapomniała, co napisała w pierwszym tomie. To dla niej typowe.

– Prawie mnie podszedłeś.

– Szybko się uczysz. – Rowan uśmiechnął się. Jego kły błysnęły w słońcu.

– Ty też czasem dajesz się podpuścić, wiesz?

Jego spojrzenie mówiło: „Jeśli jeszcze tego nie zauważyłaś, dzieje się tak tylko wtedy, gdy ci na to pozwalam. Nie jestem pierwszym z brzegu głupim śmiertelnikiem”.

Nie, jesteś pierwszym z brzegu głupim nieśmiertelnym. Trochę siara, zważając na to, że miałeś ponad trzysta lat na naukę.

I tak, o tym pisałam, kiedy wspominałam, że będą mieli to psychiczne połączenie. Jeszcze tylko poznawania myśli Rowana mi brakowało, heh.

Mamy przeskok. Zbędny, bo prowadzi nas zaledwie kilka godzin w przód.

Zbędne cięcie: 56

Rowan kieruje ich dwójkę na Zachód. Okazuje się, że zrobił to dlatego, bo w tamtejszym strumieniu znaleziono zwłoki młodej kobiety.

Wyglądała, jakby po prostu odessano z niej życie. Nie miała ran, skaleczeń ani innych obrażeń, jedynie z jej nosa i uszu wyciekały strużki krwi. Jej skóra pozbawiona była wszelkich barw, zwiędła i zeschnięta, a na zapadłej twarzy nadal było widać zastygłe przerażenie. Przerażenie oraz smutek. Zapach zaś… Nie był to smród zgnilizny, ale czegoś zbliżonego…

Celinka pyta, kto zabił kobietę. Zamiast jej odpowiedzieć, Rowan każe się jej wykazać i samej zgadnąć. Zabójczyni podejrzewa o zbrodnię istotę z kurhanu.

– Gdy wyszłaś z ciemności, wyglądałaś, jakby ktoś wyssał z ciebie życie. Twa skóra była bledsza, a po piegach nie było śladu.

– Ta istota zmusiła mnie, żebym przeżyła na nowo moje wspomnienia. Najgorsze z możliwych. – Kobieta, na której twarzy zastygły smutek oraz zgroza, wpatrywała się w korony drzew. – Słyszałeś kiedyś o stworzeniu, które karmi się takimi rzeczami? Przez chwilę widziałam mężczyznę, przystojnego mężczyznę, bladoskórego i ciemnowłosego, z całkowicie czarnymi oczami. Nie był człowiekiem. To znaczy wyglądał na człowieka, ale jego oczy nie miały w sobie nic ludzkiego.

O patrz, to dokładnie jak Rowan, tylko moce mają różne.

Celinka sugeruje przepytanie ludzi z pobliskich mieścin.

– Nie mamy na to czasu. Zmarnowaliśmy go mnóstwo przez to, że nadal przebywasz w ludzkiej formie. Nie wzięliśmy też żadnych zapasów. Za godzinę ruszamy z powrotem. Wykorzystaj ten czas.

Następnie mamy oczywiście przeskok i znów zupełnie niepotrzebny.

Zbędne cięcie: 57

Dowiadujemy się, że kobieta jest czwartą ofiarą dziwnego potwora. Co dziwne, nikt nie zgłosił zaginięcia żadnej z zabitych osób. Wszyscy wyglądali też tak samo i byli porzucani przy wodzie, ale nie wrzucono ich do morza.

– Gdyby ta istota była myślącym, utalentowanym zabójcą, ukrywałaby trupy lepiej albo wrzucała je do morza.

Odezwała się najlepsza z najlepszych, za którą całą robotę w drugim tomie wykonywał Archer Finn.

– Może więc za nic ma dyskrecję albo po prostu chce, żebyśmy wiedzieli, co robi. Zdarzało się, że… Że sama porzucałam trupy tak, by mogła je odnaleźć konkretna osoba lub by przesłać wyraźny sygnał. – Grób był ostatnim przykładem w jej karierze. – Czy ofiary mają coś ze sobą wspólnego?

– Nie wiem – przyznał Fae. – Nie znamy nawet ich imion oraz miejsca pochodzenia.

Rowan chce wracać, ale Celinka postanawia najpierw pochować ofiarę. Ponieważ ziemia jest za twarda, decyduje się rozpalić ogień i spalić zwłoki.

Nie śmiał się z niej, gdy dopiero za którymś razem udało jej się skrzesać ogień. Nie drwił, gdy igliwie wreszcie zatrzeszczało i zaczęło dymić niczym pradawne kadzidło na prostym, prymitywnym stosie pogrzebowym.

Jeszcze tylko brakowało wyśmiewania pogrzebów. Nawet Rowan nie upadłby równie nisko.

Celinka pragnie podsycić płomienie swoją własną mocą, lecz pomimo tej woli nie jest w stanie się przemienić.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 137

Royal pussy: 104

If you’re evil and you know it clap your hands: 156

Nowe szaty zabójczyni: 140

Światek z kart: 200

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 117

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 117

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 57

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 6

*Wiek to tylko liczba: 12

2 komentarze:

  1. Dwa razy w tygodniu teraz będziecie wrzucać ? Podoba mi się to! A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego tygodnia były dwa ze względu na zaległości. Raczej pozostaniemy przy formule jeden post tygodniowo ;)

      Usuń