wtorek, 27 września 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 27

 

Przenosimy się w góry.

Manon stała na platformie widokowej i przyglądała się, jak pierwszy sabat Żółtonogich szykuje się do Przejścia. Nurkowanie zakończone ostrym wyjściem w górę było oszałamiającym doświadczeniem, nawet gdy przypadało w udziale Żółtonogim.

Na czele eskadry mknącej wzdłuż ściany Północnego Kła pędziła Iskra. Jej byk, ogromna bestia o imieniu Fendir, stanowił uosobienie sił natury. Choć mniejszy od Tytusa, był od niego dwakroć paskudniejszy.

If you’re evil and you know it clap your hands: 157

Wiadomo, że wierzchowiec Iskry musi być brzydki jak noc listopadowa.

– Pasują do siebie – powiedziała Asterin stojąca obok Manon.

Przyganiał kocioł garnkowi.

Reszta sabatu przebywała w sali treningowej, gdzie szkoliły inne wiedźmy w walce wręcz. Faline i Fallon, zielonookie, demoniczne bliźniaczki, zapewne z przyjemnością wyżywały się na najmłodszych. Lubiły znęcać się nad innymi.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 139

Nowe szaty zabójczyni: 141

Manon każe Asterin zająć się Trzynastką na resztę dnia, gdyż chce poćwiczyć z Abraxosem.

– Babka powiedziała, że mnie wypatroszy, jak jeszcze raz spuszczę cię z oczu. – Na oszpeconej złamanym nosem twarzy Asterin, przesłanianej co rusz złotymi lokami, malowała się troska.

Kolor włosów Asterin był k l u c z o w y w tym fragmencie.

Nowe szaty zabójczyni: 142

– Będziesz musiała zadecydować – rzekła Manon. Nie chciało jej się odsłaniać żelaznych zębów. – Jesteś jej szpiegiem czy moją zastępczynią?

Asterin nie okazała lęku, bólu czy urazy, jedynie zmrużyła lekko oczy.

– Służę tobie.

– Ale ona jest Matroną.

– Służę tobie.

Przez jedno uderzenie serca Manon zastanawiała się, kiedy zasłużyła sobie na taką lojalność.

Ja też się nad tym zastanawiam. Czemu Asterin miałaby nastawiać karku dla Manon, przez którą ostatnio dostała publiczne manto?

Manon wydaje swojej przybocznej (przynajmniej to nie jest napisane wielką literą) rozkazy i kwituje swoją wypowiedź słowami:

– Trzymaj je krótko, chyba że marzy ci się nos złamany po raz drugi.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 140

Mamy zbędny przeskok do Manon w zagrodzie Abraxosa.

Zbędne cięcie: 60

Manon chciała jak najszybciej pozbyć się z zagrody nadzorcy oraz trzech parobków z włóczniami i biczami. Mogła wymienić trzy powody.

Po pierwsze, chciała być sama z Abraxosem, który przykucnął przy tylnej ścianie, czyhając i rozglądając się. Po drugie, rozpraszały ją zapach ludzi oraz dudnienie krwi w ich żyłach. Nienawidziła zapachu ich lęku.

A mi się wydawało, że takiej sadystce ludzki lęk sprawiałby radość. Tak wskazywały wszystkie poprzednie fragmenty, gdzie afiszowała się swoją brutalnością.

Zastanawiała się przez moment, czy nie wypatroszyć któregoś z nich choćby po to, by się przekonać, co zrobi reszta.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 141

Po trzecie i najważniejsze, Abraxos nienawidził ludzi. Nienawidził ich obecności, nie znosił biczów i włóczni.

Z powodu uczuć wywerny, przez ponad dziesięć minut nie udaje się jej osiodłać.

– Nigdy nie zakładaliśmy mu siodła – rzekł nadzorca. – Chyba nie chce.

Wiedźma usłyszała niewypowiedziane słowa: „Nie mam zamiaru ryzykować życia moich ludzi. Jesteś nadęta i uparta. Powinnaś wybrać sobie innego wierzchowca”.

Po pierwsze: nie dopowiadaj sobie, bo nie czytasz w ludzkich myślach.

Po drugie: nawet, gdyby tak pomyślał, to miałby świętą rację. Wzięłaś sobie uszkodzoną, niedysponowaną wywernę, to sama ją okiełznaj.

– Twoi ludzie mają serca tchórzy – oznajmiła Manon i obrzuciła nadzorcę paraliżującym spojrzeniem.

Przynajmniej jakieś mają.

Mężczyzna chciał ją zatrzymać, ale wiedźma chlasnęła żelaznymi szponami, rozcinając mu dłoń. Zaklął, a Manon szła dalej przed siebie, zlizując krew z pazurów. Niemalże wypluła ją z niesmakiem. Smakowała podle, jakby od jakiegoś czasu gniła w ciele trupa. Przyjrzała się krwi na dłoni. Była zbyt ciemna jak na ludzką.

Uuuu, ci źli Adarlańczycy z brudną krwią.

Może zawlecze tego nadzorcę w jakiś ciemny kąt i rozpruje go, aby przekonać się, co gnije w jego wnętrzu.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 142

Teraz jednak liczyło się coś innego.

Na szczęście nie ciągniemy wątku z rozpruwaniem ludzi. Zamiast tego Maas zbliża się do Abraxosa.

Przekroczyła linię i zrobiła trzy kroki na cześć każdej z twarzy Bogini: Dziewicy, Matki i Staruchy.

ALERT: NOWE INFORMACJE O RELIGII!

– Wiesz, kim jestem – powiedziała, patrząc w bezdenne czarne ślepia. Nie było w niej ani śladu lęku czy wątpliwości. – Jestem Manon z Czarnodziobych, dziedziczka klanu Czarnodziobych, a ty należysz do mnie. Rozumiesz mnie?

Jeden z mężczyzn parsknął.

Też bym parsknęła słuchając czegoś takiego. Polać nadzorcy.

Wiedźma już chciała odwrócić się i wyrwać mu język, gdy wywerna pochyliła lekko łeb, jakby ją zrozumiała.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 143

Manon kontynuuje swoją patetyczną wypowiedź do wywerny, bla bla, mamy długi opis Abraxosa, jego pazurów, skóry, ran.

Każda z blizn, każdy ukruszony ząb czy złamany szpon, a nawet okaleczony ogon nie były śladami porażek. Och, wręcz przeciwnie. Były to trofea zwycięzcy. Abraxos był wojownikiem, który zawsze miał przeciwko sobie rywali z wielką przewagą, ale zdołał przeżyć. Uczył się z każdą walką i tryumfował.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 119

Wiadomo, że alter ego numer 2 musi mieć najlepszego, najbardziej walecznego zwierzaka.

Manon przegania nadzorców i postanawia sama osiodłać Abraxosa.

– Chcesz się wyrwać z tego szamba? To pozwól, bym ci założyła siodło i sprawdziła, czy pasuje. Potem obejrzę twój ogon. Te ludzkie łajdaki odcięły ci kolce, a więc założę ci nowe, z żelaza. Takie jak moje. – Pokazała rumakowi swe szpony. – Dostaniesz też nowe kły. – Odsłoniła własne uzębienie. – Będzie cię bolało i będziesz chciał pozabijać tych, którzy będą je zakładać, ale nie zrobisz tego, bo wtedy zgnijesz w tym lochu. Zrozumiano? – Długie, gorące sapnięcie w jej dłonie. – A gdy będzie już po wszystkim – ciągnęła, uśmiechając się lekko do wywerny – nauczymy się latać. A później skąpiemy to królestwo we krwi.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 144

I kolejny przeskok w którym mamy jedynie speedrun z relacji Manon oraz Abraxosa. Wywerna zostaje przebadana, zgodnie ze słowami wiedźmy montują mu żelazne kolce na miejsce zgniłych zębów i wyrwanego kolca jadowego. Podczas tego procesu Manon opowiada mu o swoim sabacie. Martwi ją jedynie to, że wywerna nadal nie zaczęła latać.

Po tych trzech krótkich akapitach mamy kolejny przeskok. Manon spotyka się z Asterin i Sorrel, z którymi rozmawia o młodszych wiedźmach, a także o Veście, która prześladuje mężczyzn z okolicy. Wygląda na to, że jedynie dwie członkinie jej sabatu bawią się dobrze.

W istocie, kruczowłose Faline i Fallon zanosiły się maniakalnym chichotem, wiodąc trzy sabaty na ćwiczenia w rzucaniu nożem. Najbardziej niezdarne wiedźmy miały służyć jako cel.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 145

Tak, ryzykujcie zdrowiem swoich podopiecznych, jest was przecież aż trzy tysiące!

Manon pokręciła tylko głową. Należało wykorzystać każdą możliwą metodę, by jak najlepiej przygotować wojowniczki z klanu Czarnodziobych.

Tak, bo robienie z kogoś żywej tarczy bardzo przygotuje go do walki. Z pewnością.

Dalej Manon dopytuje o swoje Cienie. Oczywiście, duża litera jest niezbędna, gdyż inaczej czytelnik nie domyśliłby się, że to określenie na dwie z podwładnych naszego wiedźmiątka.

Oba Cienie, które były dalekimi kuzynkami Manon, miały identyczne, księżycowobiałe włosy, ale osiemdziesiąt lat temu doszły do wniosku, że przyciągają przez nie zbyt wiele uwagi i ufarbowały je na czarno.

Nowe szaty zabójczyni: 143

Ten szczegół, że dwie randomowe postaci z tła przefarbowały włosy osiemdziesiąt lat temu, był mi tak bardzo potrzebny, ale tak b a r d z o potrzebny, że teraz, kiedy go poznałam, czuję się spełniona. Mogę odejść w pokoju, niczym mistrz Oogway w Kung Fu Pandzie.





Manon już miała się odwrócić, gdy zauważyła, że obie zastępczynie się jej przyglądają. Wiedziała, że duszą w sobie pytanie, którego nie mają odwagi zadać.

– Za tydzień będę latać na Abraxosie. Znów będziemy razem.

Kłamała, ale i tak jej uwierzyły.

Wątpię, po prostu nie mają prawa zakwestionować twojego zdania, bo dostaną w zęby/brzuch/inną część ciała. Tak przecież działa u was posłuszeństwo.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 145

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 157

Nowe szaty zabójczyni: 143

Światek z kart: 201

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 119

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 119

Czy na sali jest lekarz?: 21

Zbędne cięcie: 60

Moda na cytat: 9

Sweet home Taras: 9

*Wiek to tylko liczba: 12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz