wtorek, 13 grudnia 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 40

 

– Opowiedz mi o swoim największym marzeniu – szepnął Dorian we włosy Sorschy i splótł swoje palce z jej, nie mogąc się nadziwić gładkości jej skóry. Jej dłonie był smukłe niczym gołębie skrzydła.

Niby nie ma nic złego w tym porównaniu poetyckim i Maas pewnie chodziło o te białe gołębie z filmów, jednak mi gołębie kojarzą się z tymi brudasami z dworca, co roznoszą zarazki i chcą ci zjeść kanapkę z McDonalds. Tak, jestem zatruta propagandą antygołębiową, bo mój partner ich nienawidzi.

– Nie mam niczego takiego.

– Kłamczucha. – Książę ucałował jej włosy. – Mało kto kłamie tak jak ty.

Odwróciła się w stronę okna sypialni. Poranne światło sprawiało, że jej ciemne włosy pojaśniały. Od ich pierwszego pocałunku upłynęły dwa tygodnie. Od dwóch tygodni wkradała się tutaj, gdy wszyscy ludzie w zamku udali się na spoczynek. Dzielili łóżko, choć wciąż nie tak, jak Dorian by sobie życzył. Nie podobały mu się też podkradanie i konieczność zachowania tajemnicy.

Gdyby sprawa wyszła na jaw, Sorscha utraciłaby stanowisko. Książę był następcą tronu i mógłby ściągnąć na nią nie lada kłopoty, gdyby okazało się, że mają romans. Jego matka na pewno znalazłaby sposób, aby wysłać dziewczynę daleko od Rifthold.

A z jakiego to powodu? Akurat to, że Sorscha jest buntowniczką jest wiedzą, której nawet Dorian jeszcze nie posiada. Jeżeli chodzi o to, że jest ze zbyt niskiej klasy społecznej to: 1) dlaczego mógł się spotykać z Celinką w pierwszym tomie, chociaż wtedy była tylko płatną zabójczynią; 2) oni tylko ze sobą sypiają (ale jeszcze nie tak, jak Dorian by sobie życzył), a nie chcą brać ślubu – co wadzi, że ma romans ze zwykłą kobietą, kiedy Dorian nie jest żonaty? Takie związki nie były niczym nadzwyczajnym w średniowieczu. Jedynie potwierdza to plotki o tym, że książę jest pałacowym Casanovą. 

I co ma do tego matka? Poprzednie tomy przedstawiały Georginię jako uległą wobec swojego męża kobietę.

Światek z kart: 209

– Zdradź mi je – powtórzył i nachylił się, aby skraść jej pocałunek. – Zdradź mi je, a ja je zrealizuję.

Zawsze dobrze traktował swoje kochanki. Zazwyczaj obsypywał je podarunkami, by nie narzekały, gdy tracił nimi zainteresowanie, ale tym razem naprawdę pragnął czymś obdarować swoją wybrankę. Sorscha nie chciała jednak przyjąć od niego strojów czy biżuterii, a więc zaczął wręczać jej trudne do zdobycia zioła, księgi i narzędzia. Uzdrowicielka próbowała się sprzeciwiać, ale ucinał jej protesty pocałunkami.

Może jestem tak samo przewrażliwiona jak Laptopcjusz przy związku Celinki z Rowanem, ale czy tylko dla mnie ten fragment to taka próba dowalenia adarlańskim damom dworu? Wiecie, Sorscha jest tu na zasadzie „nie jestem taka jak inne dziewczyny”, bo nie przyjmuje drogich prezentów od kochanka.

– A gdybym poprosiła o księżyc na sznurku?

– Zacząłbym się wówczas modlić do Deanny.

Sorscha uśmiechnęła się, ale Dorian spoważniał. Deanna, Pani Łowów.

Biorąc pod uwagę, że nagle w trzecim tomie mamy tyle wzmianek o bogach, myślę, że Maas też tak sobie o tym przypomniała jak o Aedionie.

Na ogół próbował nie myśleć o Celaenie, Aelin czy kimkolwiek ona właściwie była.

*stop it*

Przed chwilą serduszkowaliście.

No właśnie nie, dlatego Dorian wraca myślami do swojej (niedoszłej) eks.

Przestań wspominać swoją eks, bo to jest dziwne.

Próbował nie myśleć o kłamstwach Chaola ani o zdradzie Aediona.

Ja już się pogubiłam, ale o co mu teraz chodzi? Chaol jakoś próbuje mu ratować zad, a ten ma dalej jakiś problem?

Do Chaola wszyscy wiecznie mają problem, ten bohater nigdy nie zaznaje spokoju. ;____;

Teraz gdy miał przy sobie Sorschę, nie myślał o nich wcale. Kiedyś, jak ostatni idiota, przysięgał, że rozerwie świat na strzępy dla Celaeny. Był zwykłym chłopcem zakochanym w dzikim ogniu. A może tylko wydawało mu się, że ją kocha?

Jakby Celinka była Grą, to by ją przegrał, bo właśnie o niej pomyślał. Nie rozumiem, po co o tym pisać i to w takim momencie.

Kolejne maasowe porównanie zbywam wymownym milczeniem, ale brawo dla Doriana, że tyle mu zajęło, że jego relacja z Celinką opierała się na szczenięcym zauroczeniu.

– Dorian? – Dziewczyna uniosła się, żeby spojrzeć mu w twarz. Patrzyła na niego tak, jak kiedyś Celaena spoglądała na Chaola.

Ja coś wspominałam. Prooooszę ;___________;

Ich pocałunek był miękki, łagodny i długi. Ich ciała stopiły się w jedno. Książę sycił się gładkością skóry Sorschy, wodząc dłonią po jej ramieniu. Nagle uzdrowicielka odsunęła się od niego.

– Muszę już iść. Jestem spóźniona.

Dorian jęknął. W istocie, zbliżała się pora śniadania i z każdą chwilą rosło ryzyko, że dziewczyna zostanie zauważona. Wyślizgnęła się z jego objęć i włożyła suknię. Książę pomógł jej zapiąć ubranie na plecach.

Żeby nie było tak negatywnie, to przy okazji pomocy przy zakładania sukni, zalinkuję ciekawy film o kobiecym ubieraniu się w XIV wieku. Guziki rzeczywiście były już obecne i potrzebowano pomocy przy ich zapinaniu.



Ze wszystkim musiał się ukrywać. Czy na tym polegało życie? Musiał trzymać w sekrecie ukochaną, magię, prawdziwe poglądy…

Czy chodzi o te poglądy, za które otrzymywałeś punkty w kategorii Royal pussy? Może dobrze dla ciebie, bo w tym tomie przestałeś ich tyle zdobywać, co kiedyś.

– Moim największym marzeniem jest poranek, który nie skończy się ucieczką o brzasku – rzuciła z nieśmiałym uśmiechem.

Znikła, nim zdołał rzec choć słowo. I tak nie wiedziałby, co odpowiedzieć czy zrobić. Oboje mieli przecież swoje obowiązki i powinności. Gdyby zrezygnował z życia na dworze i zamieszkał z Sorschą, gdyby zwrócił się przeciwko ojcu albo gdyby jego magia została odkryta, następcą tronu zostałby jego brat, a na samą myśl o Hollinie u władzy robiło mu się zimno. Co Hollin zrobiłby z tym światem, gdyby miał sposobność i moc jego ojca? Nie, Dorian nie miał możliwości wyboru. Musiał zasiąść na tronie i rządzić po kres swych dni.

If you're evil and you know it clap your hands: 165

W tym tomie do zestawu typowej Sary J. Maas brakowało mi rzucania się na bogu winnego dzieciaka. Dziękuję <3

Z jednej strony cieszę się, że Dorian na tyle dorósł, żeby nie porzucać władzy z powodu kochanki, a z drugiej strony… Będę się powtarzać, jednak Dorian nie pokazał nam żadnego sensownego argumentu, czemu Hollin jest naprawdę zły. To też źle świadczy o samym księciu, że zamiast pomóc w jego wychowaniu, to tylko na niego narzeka.

Rozległo się pukanie. Dorian uśmiechnął się, myśląc, że to Sorscha, lecz spoważniał, otworzywszy drzwi.

– Musimy porozmawiać – oznajmił stojący w progu Chaol.

Książę nie widział go od kilku tygodniu. Jego przyjaciel wydawał się starszy i wyglądał na wyczerpanego.

Pewnie stało się z nim to, co z Mattem Damonem w Szeregowcu Ryanie.

 


– Tak po prostu, bez kręcenia i dworskich kłamstewek? – spytał Dorian, siadając na kanapie.

If you're evil and you know it clap your hands: 166

Bo oczywiście każde słowo w pałacu to kłamstwo.

– I tak byś to przejrzał. – Chaol zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami.

To nawet nie o to chodzi. Chaol był kumplem Doriana i chyba dobrze wie, że to nie w jego stylu.

– No, spróbuj mi się jakoś przypochlebić.

– Przykro mi, Dorian – rzekł cicho kapitan. – Bardziej, niż ci się wydaje.

– Dlatego że kłamiąc, utraciłeś zarówno mnie, jak i ją? Czy byłoby ci przykro, gdybym cię nie przyłapał?

Chaol zacisnął mocno zęby. Książę był wobec niego bardzo niesprawiedliwy, ale nie przejmował się tym.

Tak w temacie gołębi – Chaol po prostu przypomniał sobie o tym powiedzeniu na temat gry w szachy z gołębiem.

 


– Naprawdę mi przykro – rzekł ponownie. – Ale… Ale próbuję to naprawić.

– A co z Celaeną? Pracuje z Aedionem po to, by pomóc mnie czy sobie?

– I jedno, i drugie.

– Nadal ją kochasz? – spytał Dorian. Nie wiedział, dlaczego w ogóle się tym przejmował.

Ponieważ całe uniwersum jest celinkocentryczne.

– Część mnie nigdy nie przestanie jej kochać, ale musiałem ją odesłać. Jej pobyt tutaj stawał się zbyt ryzykowny, gdyż… Ze względu na to, czym się stawała.

– Niczym się nie stawała. Zawsze była tym, kim była i mogła się stać. Po prostu wreszcie zobaczyliśmy jej naturę w całej swej krasie. Ty zaś, ujrzawszy jej drugie oblicze, nie potrafiłeś wybrać, które z nich pokochać – mówił cicho Dorian.

To, że była zabójczynią, to nie było żadną tajemnicą. Celinka od zawsze była niezłym ziółkiem, tylko wy byliście ślepi na widok czerwonych flag.

Chodzi chyba o moc magiczną Celinki, na co wskazują kolejne słowa Doriana:

– Ze mną masz ten sam problem. Nie wiesz, którą część mnie zaakceptować.

– Ja nie…

– Ależ owszem. Niemniej jednak klamka zapadła, Chaol. Nie jesteśmy w stanie powrócić do dawnych czasów, choćbyś stanął na głowie, aby tego dokonać. Myśl sobie, co chcesz, ale ty również odegrałeś w tym pewną rolę. Dzięki tobie znaleźliśmy się tam, gdzie teraz jesteśmy. To ty pchnąłeś Celaenę na nową ścieżkę. Dzięki tobie dowiedziała się, kim jest. Dzięki tobie ma teraz prawo do podjęcia decyzji.

– Myślisz, że tego chciałem? – Kapitan rozłożył ręce. – Gdybym mógł, cofnąłbym czas. Gdybym mógł, Celaena przestałaby być królową, a ty nie władałbyś magią.

– Oczywiście. Jasne. To magia stanowi dla ciebie problem. Nic dziwnego, że nie chcesz, aby Celaena była tym, kim jest. Bo ty się tak naprawdę nie boisz wszystkich tych rzeczy, co? Nie, ty się boisz tego, co one za sobą pociągają. Boisz się zmian. Posłuchaj – szepnął. Jego magia rozbłysła, ale zaczęła przygasać, pozostawiając po sobie ból. – Posłuchaj. Wszystko już i tak się zmieniło. Zmieniło się dzięki tobie. Władam magią i nikt mi tego nie odbierze. A Celaena… – Ponownie zdusił moc, która aż buchnęła, gdy po raz pierwszy uświadomił sobie, z jakim ciężarem musi się zmagać zabójczyni. – A Celaena… – powtórzył. – Nie masz prawa żądać, by nie była tym, kim jest. Ty musisz jedynie podjąć decyzję, czy chcesz być jej wrogiem, czy przyjacielem.

A ten co, nagle zaakceptował siebie? Wiem, że Sorscha pomagała mu z opanowywaniem mocy, jednak nie pamiętam momentu przemiany postawy Doriana. Zawsze sprawiał wrażenie osoby, która nie mogła się z tym pogodzić.

Dorian nie znał całej historii. Nie wiedział, co było prawdą, a co kłamstwem. Nie miał pojęcia, jak ciężko dziewczyna harowała w Endovier u boku swoich rodaków. Nie zdawał sobie sprawy, z jakim trudem kłaniała się człowiekowi, który wymordował jej rodzinę. Niemniej jednak czasami widywał przebłyski tego, kim była naprawdę, widywał prawdziwą ją, bez tytułu czy imienia.

Z jednej strony wymienia dosyć oczywiste rzeczy jak harówka w kopalni – jakoś nie przypominam sobie, by Dorian senior ukrywał przed synem, z czym się tam mierzą więźniowie. A z drugiej głównie pamiętam, że książę z Celinką spędzał czas na głupich flirtach. A może to jest prawdziwe „ja” naszej zabójczyni?

Uwielbiam, jak bohaterowie rozczulają się nad Celinką, jakby była co najmniej jakąś laureatką pokojowej nagrody Nobla. Tak, wiemy, że była w kopalni, że pracowała dla króla, którego nienawidzi i że straciła sporo bliskich. Co to zmienia w kwestii jej postaci i tego, jak się nam zaprezentowała do tej pory? Nic, więc proszę przestać rysować nam ją jako świętą, bo to doprawdy żałosne i tanie.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 124

W głębi duszy wiedział też, że nie wstrząsnąłby nią widok jego magii. Zamiast tego próbowałaby raczej zrozumieć ciężar, który na nim spoczywał, i jego lęk. Nie odeszłaby, nie pragnęłaby, aby był kimś innym.

Celinka i empatia.

Dobre sobie XD

Mamy przeskok do Aediona i jego bandy.

Aedion z wielką niechęcią musiał przyznać, że podziwia opanowanie kapitana. Czekali w ukrytym mieszkaniu na przybycie Murtaugha. Ren, który nie potrafił dłużej usiedzieć w jednym miejscu, choć jego rany wciąż się goiły, krążył po pokoju. Chaol jednakże siedział spokojnie przy ogniu, nie odzywał się zbyt często, ale przez cały czas nasłuchiwał i się rozglądał.

Podczas kilku wcześniejszych spotkań Aedion uważnie przyglądał się kapitanowi i dobrze poznał jego odruchy. Dzięki temu tego wieczoru natychmiast zauważył w jego zachowaniu pewne zmiany. Westfall był czujniejszy niż zwykle, ale również bardziej spięty. Czyżby coś się wydarzyło? Dostał jakąś wiadomość?

Aedion, przestań się wstydzić i wreszcie zaproś Chaola na smaczną kawusię.

Murtaugh miał dziś powrócić z trwającej kilka tygodni wyprawy do Zatoki Czaszek. Ren zaproponował, że uda się tam razem z nim, ale mężczyzna kazał wnukowi zostać i zbierać siły. Młody lord próbował to ukryć, ale pozostawiony sam sobie był pełen niepokoju, a nawet agresji. Aedion był szczerze zaskoczony, że nie zdemolował całego mieszkania. Gdyby stacjonowali w obozie wojskowym, wyzwałby go do walki i dałby mu możliwość zużycia nagromadzonej energii. Mógłby go również wysłać na jakąś misję lub po prostu kazać rąbać drewno przez kilka godzin.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 160

Oczywiście, nasz neandertalczyk nawet nie może usiedzieć w jednym miejscu i Aedion sam się dziwi, że jeszcze niczego nie zepsuł.

– A więc będziemy tak czekać przez całą noc? – Młodzieniec zatrzymał się przed stołem.

Chaol kiwnął głową, ale Aedion skrzyżował ramiona i uśmiechnął się leniwie.

– A masz jakiś lepszy pomysł, Ren? Może pokrzyżowaliśmy ci plany wypadu do palarni opium?

Był to cios poniżej pasa, ale kapitan zdołał już rozgryźć upodobania mężczyzny.

Może ta uwaga była zbędna (chociaż jak tak myślę, to wygląda jak syndrom odstawienia narkotyków), ale dobrze mu tak. Renowi daleko do poziomu Rowana, ale jakoś drażni mnie od momentu pojawienia się. Z Aediona przynajmniej można się pośmiać, a on nawet tego mi nie daje.

Wiedział, że gdyby młody lord w istocie gustował w takich rozrywkach, Aedion nie pozwoliłby mu zbliżyć się na mniej niż sto kilometrów do Celaeny.

Celinka jest jak prawicowy aktywista albo polityk – wszystko jest złe, dopóki nie dotyczy kogoś mi bliskiego. Nie przejmowałabym się na jego miejscu.

Ren pokręcił głową i rzekł:

– Ostatnio ciągle czekamy. Czekamy, aż Aelin prześle nam jakiś znak. Po co to wszystko? Marnujemy tylko czas. Założę się, że mój dziadek też niczego się nie dowiedział. Dziwię się, że w ogóle jeszcze żyjemy. Dziwię się, że ci ludzie jeszcze mnie nie wytropili.

Przestań ględzić, chociaż akurat masz rację. Wiem, że mają działać ostrożnie, jednak kiszenie się jak ogórki w mieszkaniu Celinki raczej średnio pomoże sprawie.

– Znam kogoś, kto… – zaczął, ale urwał, zerknąwszy na Chaola. – Mogli się dowiedzieć czegoś na temat króla.

– Nie ufam twoim źródłom – odezwał się kapitan. – Tym bardziej po tym, jak znaleźli cię owi ludzie.

Wydał ich jeden z informatorów Rena, który został pochwycony i poddany torturom. Choć nie zdradził wiele, Aedionowi również nie podobała się ta sytuacja, z czym bynajmniej się nie krył.

Rozumiem, że Aedion ma sentyment do Rena, a lord pomaga generałowi w sprawie, ale w ogóle nie ma zamiaru karać go za akt niesubordynacji? Przecież przez coś takiego ich misja spaliłaby się na panewce.

Poparł Chaola, a młody lord napiął mięśnie i otworzył usta, już szykując się do przypuszczalnie głupiej i nieprzemyślanej riposty, gdy przerwał mu gwizd składający się z trzech dźwięków.

Dzięki Murtaugh, że przerwałeś mu, bo pewnie ta riposta byłaby żałosna jak działalność Queen of the Black w Internecie.

Kapitan odpowiedział tym samym. Ren przypadł do drzwi i otworzył je szeroko. Aedion był odwrócony do nich plecami, a mimo to wyczuł ogromną ulgę młodzieńca na widok dziadka. Uściskali się serdecznie po całych tygodniach bez wiadomości. Murtaugh nie był już młodym człowiekiem i gdy odrzucił kaptur, wszystkim ukazała się blada, ponura twarz.

Kurde, Murtaugh jest drugim Rowanem opowieści. Wiemy, że jest bardzo stary, nie trzeba nam o tym ciągle przypominać.

Nie porównuj, Murtaugh nie jest hotówą.

– Na stole mamy butelkę brandy – rzekł Chaol, a generał w duchu raz jeszcze pogratulował kapitanowi spostrzegawczości, choć na głos nigdy by tego nie przyznał. Starzec skinął głową i wychylił szklankę. Potem odwrócił się do Aediona.

Ponieważ brandy była znana w starożytności, to poświęcę czas na anegdotę mojej mamy. Jej brat przeszedł się do przydworcowej budki z hot dogami i burgerami, bo właścicielami byli jego znajomi. Na ławeczce przy tej budce niechlujnie zajadał się hamburgerem jakiś menel. Nagle wyciąga z plecaka denaturat i do mojego wujka mówi „Nie ma to jak brandy”, miesza w dłoni płyn i go pije.

– Powiedz mi prawdę, chłopcze. Wiesz, kim jest generał Narrok?

Aedion powstał płynnym ruchem. Ren zbliżył się o kilka kroków, ale Murtaugh nawet nie drgnął. Obserwował, jak Ashryver podchodzi do stołu i powoli, z rozmysłem, nalewa sobie brandy.

– Nazwij mnie raz jeszcze chłopcem – powiedział ze złowieszczym spokojem, patrząc mu w oczy – a zaraz na powrót znajdziesz się w slumsach.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 161

Aedion zaraził się jaskiniowym obyciem od Rena. Okej, to dosyć denerwujące jak starzy nas upupiają, jednak chłop nie miał niczego złego na myśli, by chcieć go zlać.

– Gdy będziesz miał tyle lat co ja…

To pewnie nadal będzie hot, bo u Maas przecież wszyscy są nieśmiertelni.

– Przestań gadać głupoty. – Aedion na powrót usiadł na swym krześle. – Narrok działał na południu. O ile dobrze pamiętam, prowadził armadę na Martwe Wyspy zajmowane przez piratów, ale to wszystko miało miejsce kilka miesięcy temu.

Nie chcę być czepliwa, bo rzeczywiście armada jest używana do grupy statków wojskowych, jednak jak sprawdziłam słowniki od języka angielskiego, to te pojęcie mocno się łączy z tą hiszpańską armadą, która nieudolnie próbowała opanować Anglię w 1588. Może to znowu decyzja polskiego tłumacza, to tylko sygnalizuję ewentualny problem.

Dowiadujemy się, że piraci uciekli przed Narrokiem w kilka stron.

Murtaugh usiadł przy stole.

– A ty, kapitanie?

– Obawiam się, że wiem jeszcze mniej od Aediona – rzekł Chaol.

Starszy mężczyzna potarł oczy, a Ren przysunął mu krzesło. Opadł na nie z cichym jękiem.

„To prawdziwy cud, że ten worek kości jeszcze oddycha” – pomyślał generał, odpychając od siebie poczucie żalu.

Żałował swego zachowania. Wiedział, że nie powinien zgrywać aroganckiego, zapalczywego drania. Rhoe byłby zawstydzony, gdyby usłyszał, jak zwraca się do starszej osoby, ale Rhoe nie żył. Wszyscy wojownicy, których kochał i podziwiał, byli martwi od dziesięciu lat, a świat sparszywiał. Aedion również sparszywiał.

Powinien najpierw pomyśleć zanim coś takiego odwali, ale niesamowite. Postać u Maas czuje wstyd z powodu bycia chamem. Trzeba to świętować.

Murtaugh opowiada, czego się dowiedział od starego-nowego Władcy Piratów (oczywiście musi być z wielkiej litery), Rolfa. Pirat wyznał starcowi, że spotkał tajemniczą bladą humanoidalną istotę, która najprawdopodobniej została stworzona na jednej z wysp.

– A skąd niby mieliby to wiedzieć? – spytał Aedion, wpatrując się w Chaola, który z jakiegoś powodu śmiertelnie pobladł.

– Miała czarną obrożę, jak zwierzę. Zrobiła ku nim krok, jakby chciała wskoczyć do morza i rzucić się na nich, ale zatoczyła się w tył, jakby szarpnęła ją niewidzialna ręka trzymająca smycz.

Mam trzy czarne chokery w szufladzie, czy to znaczy, że jestem zwierzęciem?

Aport! XD

Ren zmarszczył pokryte bliznami czoło.

– Władca piratów uważa, że na Martwych Wyspach grasują potwory?

– Uważa, że są tam tworzone, a Narrok zabrał część z nich. Ja zaś mu wierzę.

– Dokąd udał się Narrok? – zapytał Chaol.

– Do Wendlyn – odparł Murtaugh.

Serce Aediona przestało bić na moment.

– Narrok zabrał całą flotę do Wendlyn, aby przypuścić atak z zaskoczenia – powtórzył starzec.

– To niemożliwe! – Kapitan zerwał się na równe nogi. – Dlaczego? Dlaczego teraz?

– Ponieważ ktoś przekonał króla, aby posłał swą Obrończynię, by wyrżnęła królewską rodzinę w pień – rzekł starzec głośniej i ostrzej niż kiedykolwiek wcześniej. – Czy istnieje lepsza chwila na uwolnienie owych istot niż teraz, gdy kraj pogrążony jest w chaosie?

Chaol mocniej pochwycił oparcie krzesła.

– Ona nikogo nie zabije. Nigdy. To… To był jedynie podstęp – rzekł.

Co tylko pokazuje jakość informatorów i świetne zgranie się oddziałów króla. Przecież można łatwo sprawdzić, czy ktoś żyje naprawdę czy nie, szczególnie, że Celinka nawet nie próbuje zachować pozorów z drugiego tomu.

Słuchaj, skoro nie kontrolowali jej, kiedy była w Adarlanie, to jak mogliby ją kontrolować na innym kontynencie?

Zignorował czujne spojrzenie Rena, który bez wątpienia chciał wiedzieć, jak zareaguje na wiadomość o krewnych, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie, ale dla Aediona byli oni martwi od dziesięciu lat. Umarli w chwili, gdy nie zdecydowali się na przyjście Terrasenowi z pomocą. Za nic w świecie nie postawi stopy w Wendlyn.

Normalnie jak z dzieckiem. Może nie chcieli zginąć głupio? Może to „ni czas, ni miejsce”, jak mawiał druid z Serca gór?

Był ciekaw, co Aelin o nich sądzi. Czy jej zdaniem udałoby się namówić Wendlyn do sojuszu, tym bardziej w chwili, gdy Adarlan szykował potężne uderzenie na ich granice? Może życzyłaby im wszystkim śmierci w płomieniach, takiej samej, jaka przypadła w udziale ludziom z Terrasenu. Sam nie miałby nic przeciwko.

W czym jesteś lepszy od tego hurr-durr złego Adarlanu, skoro życzysz śmierci swoim krewnym, ponieważ nie zachowali się w sposób, jakiego byś sobie życzył?

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 162

Faceci zastanawiają się, jak przekazać wiadomość do Wendlyn o ataku.

Aedion zastanawiał się, czy powiedzieć Renowi, że Wendlyn nie pomogło Terrasenowi, ale nie miał szczególnej ochoty na etyczne dysputy.

Przynajmniej teraz schował swoją Nehemię do kieszeni i chociaż na chwilę odetchniemy.

Murtaugh powiedział, że już wysłał i trzeba się skupić na szukaniu innych miejsc hodowli zombie.

Mamy przeskok do samego Chaola i Aediona zaraz po odbytej wcześniej rozmowie.

Zbędne cięcie: 75

– Dlaczego wyglądasz, jakbyś miał ochotę zwymiotować?

 – Wiesz wszystko, co i ja wiem, a więc łatwo się domyślić – odparł kapitan. Nadal siedział w fotelu i zaciskał mocno zęby. Po kłótni z Dorianem nie miał szczególnej ochoty na powrót do zamku, choć musiał wraz z księciem przetestować teorię dotyczącą zaklęcia. Dorian miał rację co do Celaeny. Nie pomylił się, mówiąc, że Chaol nienawidzi jej mroku, zdolności oraz prawdziwej tożsamości, ale mężczyźnie w niczym to nie pomogło. Nadal czuł to, co czuł.

Szkoda tracić czasu na kochanie takiej szmuli, Chaol.

– Wciąż nie do końca rozumiem, na czym polega twa rola, kapitanie – rzekł Aedion. – Nie zależy ci na Aelin. Nie zależy ci na Terrasenie. A więc o co ci chodzi? O większe dobro? O księcia? O to, po której stronie się znajdziesz? Jesteś zdrajcą? Buntownikiem?

– Nie. – Chaolowi zrobiło się zimno na samą myśl o tym. – Nie jestem po żadnej stronie. Chcę tylko pomóc przyjacielowi przed wyjazdem do Anielle.

Usta Aediona wykrzywił szyderczy grymas.

– A więc może to stanowi twój problem, a nie opowiedzenie się po którejś ze stron. Może po prostu musisz oznajmić ojcu, że łamiesz przysięgę.

Świetny pocisk, ale pragnę przypomnieć, że Chaol już się raz sprzeciwił ojcu, porzucając swoje ziemie i zostając kapitanem straży.

– Nie odwrócę się plecami ani do królestwa, ani do mojego księcia! – parsknął Chaol. – Nie będę walczył w twojej armii i mordował swoich rodaków. Nie mam też zamiaru złamać słowa danego ojcu.

Chociaż jeden, który nie chce mordować innych, nawet jeśli się z nimi nie zgadza.

– A jeśli książę przyłączy się do nas?

– Wtedy będę walczył u jego boku. Nawet z Anielle.

– A więc jesteś gotów walczyć wraz z nim, ale nie potrafisz rozpocząć walki o to, o co walczyć należy. Co się stało z twoją wolą? Nie masz własnego zdania? Czego ty sam pragniesz?

– To, czego chcę, nie jest twoim zmartwieniem. A co do Doriana… Bez względu na to, jaką podejmie decyzję, nigdy nie pozwoli na zabijanie niewinnych ludzi.

Wreszcie ktoś się zatroszczył o zwykłych Adarlańczyków, ponieważ już miałam dosyć, jak są na razie poniżani w książkach.

– Nie lubicie rozlewu krwi? – parsknął szyderczo Aedion.

Chaol zdusił narastający w nim gniew. Nie chciał dawać generałowi satysfakcji i wybuchnąć złością na jego oczach.

Ja bym chętnie przywaliła za ciebie, szanuję za opanowanie. Nie mogę patrzeć, jak dwudziestoparoletni chłop ma kręgosłup moralny pięcioletniego dzieciaka.

– Myślę, że twoja królowa potępiłaby cię, gdybyś rozlał choć kroplę niewinnej krwi – rzekł. – Splunęłaby ci w twarz. W tym królestwie mieszka wielu dobrych ludzi i trzeba ich wziąć pod uwagę, podejmując jakiekolwiek działania.

Argument ad celinkum może być dobrym chwytem retorycznym, jednak nie ma logicznego sensu. Celinka rozlała bardzo wiele niewinnej krwi.

Tak, poczekaj tylko, pewnie w czwartym tomie dostaniemy nagle info, że W S Z Y S T K I E ofiary Celinki były degeneratami. Trzeba przecież usprawiedliwiać swój płateczek śniegu.

– Tak jak potępiła ciebie za śmierć przyjaciółki? – Na twarzy generała pojawił się powolny, złośliwy uśmiech, a potem, szybciej niż błyskawica, znalazł się nad kapitanem i oparł się o jego fotel. Mężczyźnie przeszło przez myśl, że Aedion chce go uderzyć albo nawet zabić, gdyż jego oblicze nigdy nie było tak drapieżne jak teraz. – Gdy ujrzysz ludzi ginących naokoło siebie – warknął, szczerząc kły – gdy zobaczysz pohańbione kobiety i grupki sierot ginących z głodu na ulicach twego miasta, wtedy możemy porozmawiać o ocaleniu życia niewinnym ludziom. Na razie jednak, kapitanie, fakt pozostaje faktem. Nie opowiedziałeś się po żadnej ze stron, bo jesteś nadal małym chłopcem i nadal się boisz. Nie tego, że zginą niewinni ludzie, ale tego, że rozwieją się twoje sny i marzenia. Twój książę pogodził się ze sobą i rozpoczął nowe życie. Moja królowa również. Ty jednakże wciąż upierasz się przy swoich przekonaniach i słono cię to będzie kosztować.

Jak to Laptopcjusz powiedziała – AEDION KURWO JEBANA, PRZESTAŃ MI CHAOLA PRZEŚLADOWAĆ. Dopóki ci nie przeszkadza, dalej pomaga, to zostaw jego kompas moralny. Wyzwiskami na pewno go nie przekonasz. A sprawę z Nehemią na tyle długo przerabialiśmy, że nie chce mi się powtarzać swoich przemyśleń.

Mam wrażenie, że większość naszych uwag to jest powtarzanie się, bo Maas w kółko wałkuje te same konflikty i nie potrafi ich rozwinąć albo pokazać w nowym świetle.

Chaol nie miał nic do powiedzenia. Pospiesznie wyszedł z mieszkania i wrócił do zamku. Prawie nie spał tej nocy. Leżał i wpatrywał się w spoczywający na biurku miecz. Gdy nastał świt, udał się do króla i opowiedział mu o swoich planach powrotu do Anielle.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 162

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 166

Nowe szaty zabójczyni: 148

Światek z kart: 209

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 128

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 124

Czy na sali jest lekarz?: 22

Zbędne cięcie: 75

Moda na cytat: 10

Sweet home Taras: 12

*Wiek to tylko liczba: 15

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz