Rozdział 42
Rowan dalej jest wstrząśnięty widokiem pleców Celinki:
Widział wiele paskudnych ran. Sam zadał ich dziesiątki, zarówno przyjaciołom, jak i wrogom. Tak naprawdę to zdarzało mu się nieraz widzieć blizny o wiele gorsze od tych, ale na widok pleców Celaeny jego serce na moment przestało bić, a w głowie pojawiła się przytłaczająca cisza.
Gdy na nie patrzył, jego magia oraz instynkt wojownika zlały się w straszliwą broń, a on poczuł, że byłby gotów własnymi rękami rozszarpać tych, którzy za tym stali. Wyszedł z łaźni, zmienił postać i wzbił się w noc.
To jak widziałeś gorsze blizny, to czemu nagle zebrało ci się na współczucie, panie buraku? Wiem, że lepiej późno niż wcale, ale średnio kupuję jego przemianę o sto osiemdziesiąt stopni.
Maeve kłamała albo po prostu to przemilczała, ale wiedziała. Wiedziała, przez co przeszła ta dziewczyna. Wiedziała, że była niewolnicą. A on raz zagroził jej nawet chłostą, na bogów… Wówczas straciła panowanie nad sobą. Sądził, że powodem jej reakcji był młody wiek. Wyszedł na aroganckiego głupca. Powinien był się domyślić, że dziewczyna ma za sobą okropne przeżycia. Powinien był się domyślić, że skoro reaguje tak gwałtownie, musi nosić w sobie bardzo głębokie rany. A przecież ośmielił się mówić jej również inne rzeczy…
Trałma nie powinna być żadnym argumentem za tym, by darzyć kogoś innym szacunkiem. To powinno wynikać ze zwykłej przyzwoitości i kultury osobistej. A nawet, jeżeli jest bucem dla randomów, to innymi argumentami mogłyby być to, że: 1) Celinka była twoją podopieczną i takie metody tylko ją zrażały; 2) Celinka to dziedziczka Tarasu i jakby udało jej się zostać władczynią, to mogłaby ciebie srogo ukarać.
Zbliżył się niemalże do Gór Kambryjskich. Była taka młoda, gdy ją skrzywdzono. Dlaczego nic mu nie powiedziała? Dlaczego Maeve to zataiła?
Może dlatego, że świetnie cię znała i wiedziała, że nieźle ją przetrzepiesz.
A dlaczego miałaby ci o tym mówić? Traktowałeś ją gorzej niż zdechłą ropuchę!
Krzyknął przeraźliwie. Jego wrzask odbił się echem od szarych skał, a odpowiedziało mu nieziemskie wycie wilków Maeve strzegących górskich przełęczy.
Znowu pękłam ze śmiechu, kiedy nie powinnam XD
Ja też XD
Nawet gdyby poleciał do Doranelle, stanął przed królową i zażądał odpowiedzi, niczego by nie usłyszał. Przecież złożył jej przysięgę krwi. Mogłaby mu zakazać powrotu do Mistward.
Tak, tak, leć tam i nigdy nie wracaj!
Pochwycił wiatr swą magią, zdusił jego prąd. Aelin… Aelin mu nie ufała. Zataiła wszystko przed nim, a teraz prawie spaliła się na popiół! Była bezbronna! Narastał w nim pierwotny gniew, a wraz z nim potężniała zaborczość i chęć obrony terytorium. Nie pragnął jej, ale musiał ją chronić.
Rowan zły, Rowan musieć bronić, huhu!
Na tym polegało jego zadanie i tego wymagał honor.
Ty coś mówisz o honorze? Ty, Rowanie?
Źle zareagował na to, czego się właśnie dowiedział.
A czy ty kiedykolwiek reagowałeś na cokolwiek dobrze?
Skoro nie chciała opowiedzieć mu o swej niewoli, zapewne miała o nim złe zdanie, które przypuszczalnie ugruntował, wychodząc z łaźni. Nie spodobał mu się ten wniosek. Skierował się więc znów na północ i mocą swej magii zmusił wiatr, aby ułatwił mu powrót. Kiedy indziej zażąda odpowiedzi od królowej.
Za każdy objaw słabości ją surowo karałeś, olałeś ją, jak wybuchła płaczem, a każdą próbę rozmowy ucinałeś. I ty jeszcze jesteś zdziwiony, że nie chciała się dzielić swoją historią XD
Mamy przeskok do leczenia Celinki – dziewczyna jest cała, jednak wszystko sprawia jej wiele wysiłku i jest jej bardzo zimno.
Zatrzepotały skrzydła, błysnęło światło. Zanim dziewczyna zdążyła się odwrócić, Rowan podniósł ją z łóżka, wciąż nakrytą kocem. Gdyby tliła się w niej choć odrobina energii, sprzeciwiłaby się. Fae poniósł ją dwa piętra w górę, pokonał korytarz, aż znaleźli się w miejscu, gdzie huczał ogień i czekał na nią miękki materac z ciepłymi prześcieradłami. Wojownik z zaskakującą łagodnością otulił ją grubą kołdrą. Ogień przygasł, zdławiony wiatrem znikąd.
Zapadł półmrok. Materac ugiął się pod ciężarem drugiej osoby. Rowan ułożył się najdalej jak mógł od niej.
– Zostaniesz u mnie – rzekł ochryple. – To tymczasowe rozwiązanie. Jutro otrzymasz własne łóżko. Masz po sobie sprzątać, bo wylądujesz z powrotem na dole.
Już miałam narzekać, że to propaganda wybielająca zbrodniarza wojennego, ale widzę, że siwowłosy buc nie porzuca swoich starych nawyków <3
Rowan przeprasza Celinkę za brak współczucia.
Przesunęła rękę, aby złapać jego dłoń. Wiedziała, że gdyby tylko chciała, mogłaby mu zadać ranę tak głęboką, że całkiem by go pogrążyła.
A gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Nie wiem po co tak teoretyzować, jak nie masz na to szans przez stan zdrowia.
– Wiem. Z początku bałam się, że jeśli ci o wszystkim opowiem, wyśmiejesz mnie, a wtedy będę musiała cię zabić. Potem nie chciałam, żebyś mi współczuł. A przede wszystkim zależało mi na tym, abyś nie uznał tego za wymówkę.
– Jak dobry żołnierz – stwierdził. Celaena musiała na moment odwrócić wzrok, aby Rowan nie ujrzał, jak bardzo przeżywa ten moment. Fae nabrał głęboko tchu.
To żadne tłumaczenie na to, że Celinka obsesyjnie dbała o to, by ani odrobina prawdy nie wyszła na jaw. Okej, rozumiem, by nie dzielić się traumami z każdym napotkanym randomem, jednak chowanie blizn tylko po to, by cwel nie zrobił krzywdy, jest chore.
– Opowiedz mi o tym, jak tam trafiłaś i jak się wydostałaś.
Celinka opowiedziała mu o większościach rzeczy, które już wiemy i zasnęła.
Gdy się przebudziła przed świtem, bezpieczna, rozgrzana i wypoczęta, wojownik nadal trzymał jej dłoń, przyciśniętą do piersi.
Coś rozlało się w jej wnętrzu i wypełniło każdą szczelinę i każde pęknięcie, nie po to, by ranić i krzywdzić, lecz po to, by zespawać.
By przekuwać.
Cytując Panoramiksa z AiO:MK – pewne rzeczy się nie zmieniają. A mianowicie mam tu na myśli – odhaczenie o opowiedzeniu trałm swojemu tru loffowi, by pokazać, jak to on współczuje i jak to Celinka mu ufa. Jak widzicie, Fae nie uciekną od swojego losu i będą ze sobą chodzić. Wiadomo, ile można czytać o ich kłótniach i syndromie sztokholmskim, lecz nie kupuję takiej nagłej przemiany obydwu postaci. Czemu Celinka ufa komuś, kto ją bił i to kilka razy? A czemu Rowan nagle słucha wszystkiego z wielką empatią i trzyma za dłoń, mimo że kiedyś nawet splunąć nie chciał na zabójczynię? Ja wiem, że Maas uwielbia speedruny w miłostkach, ale to już jest jakiś rekord.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 130
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 164
Royal pussy: 105
If you’re evil and you know it clap your hands: 167
Nowe szaty zabójczyni: 148
Światek z kart: 211
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 130
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 127
Czy na sali jest lekarz?: 22
Zbędne cięcie: 76
Moda na cytat: 10
Sweet home Taras: 12
*Wiek to tylko liczba: 17
Rozdział 43
Maas kontynuuje swoją propagandę pro-Rowanową. Tym razem próbuje nas przekonać, że siwy buc to dobry materiał na truloffa poprzez narzędzie z gatunku „jaki on troskliwy!”.
Rowan nie pozwolił jej podnieść się z łóżka. Przynosił tacę z jedzeniem i posunął się nawet do tego, że osobiście sprawdził, czy zjadła całą mięsną potrawkę, pieczony chleb i wszystkie wiosenne jagody.
Może byłoby to słodkie, gdyby to nie przez Rowana Celinka skończyła w fatalnym stanie. Poza tym co jest szczególnego w tym, że pofatygował się do niej osobiście? I tak nie ma nic lepszego do roboty, trenowanie zabójczyni to jedyny cel jego pobytu w Mistward.
Emrys i Luca wpadli do niej z wizytą, aby przekonać się, że żyje i ma się dobrze, ale spojrzeli na kamienną, zimną twarz Rowana, usłyszeli jego warkot i wyszli pospiesznie, mówiąc, że jest w dobrych rękach i że wrócą, gdy poczuje się lepiej.
Po pierwsze – to bezustanne warczenie jest żałosne.
Po drugie – nie, Celinka nie jest w dobrych rękach, wręcz przeciwnie. Wystarczy sobie przypomnieć, kto miał GENIALNY pomysł kazania jej panowania nad trzema ogniskami oraz odmawiał jej odpoczynku.
Celinkę zastanawia rozdrażnienie Rowana.
– Chcesz mi zatem powiedzieć, że bliskość przedawkowania oprócz ogromnego bólu pociąga za sobą inne konsekwencje? Jeśli jesteś kobietą, mężczyznom wokół ciebie odbija na potęgę, tak?
Rowan odłożył pióro i odwrócił się do niej.
– Mnie wcale nie odbiło. A ty potrafiłabyś się obronić, nawet gdybyś nie miała dostępu do magii. Kobiety Fae, wliczając nawet te uzbrojone i przeszkolone w walce, jeśli nie mogą sięgnąć po magię, stają się wrażliwe i bezbronne, zwłaszcza jeśli są wyczerpane. Z tego względu inni – tak, przed wszystkim mężczyźni – stają się nieco drażliwi. Słyszałem o takich, którzy potrafili zabić, choć nie wyczuwali żadnego zagrożenia.
Kolejny dowód na „supremację” waszej nacji, której przedstawiciele potrafią zamordować kogoś bez powodu.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 165
– O jakim zagrożeniu mówisz? Ziemie Maeve wydają się spokojne.
Oj tak, zwłaszcza ze skórozdziercami, smokami ukrytymi w jeziorach i tajemniczymi morderstwami.
– Widzimy zagrożenia wszędzie. Są nimi mężczyźni, kobiety, inne stworzenia. Nie da się tego wytłumaczyć na logikę. Nawet bez nakazów wynikających z naszej kultury nadal mielibyśmy instynkt nakazujący chronić bezbronnych, bez względu na to, czy to kobiety, czy mężczyźni, młodzi, czy dzieci.
– Nie obejmuje to oczywiście kobiet, do których jesteśmy uprzedzeni i którym chcemy spuścić wpierdol, bo powiedziały coś, co nam się nie spodobało. Wtedy krzywdzenie podobnych osób przychodzi nam bez trudu. Zarówno psychiczne, jak i fizyczne.
Och, zdecydowanie ją rozpieszczał i choć Celaena czuła dzięki temu ciepło w swoim nieszczęsnym sercu, miała wrażenie, że Rowan staje się coraz bardziej irytujący.
To naprawdę wielka czerwona flaga, kiedy dla Celinki irytujący jest miły, troskliwy Rowan aniżeli ten, który znęcał się nad nią przez prawie czterdzieści rozdziałów.
– Musisz nabrać sił. Zbliżyłaś się do przedawkowania zapewne dlatego, że nie miałaś wystarczająco dużo jedzenia w żołądku.
A przypomnij sobie, kto powiedział Celince, że będzie mogła odpocząć, „kiedy ci pozwolę”? Hmmm, czyżby był nim wredny siwy cap bez krzty wyobraźni?
– A więc tak to działa, gdy komuś kończy się magia? – spytała. – Człowiek przestaje ją czerpać albo się przepala?
Rowan rozparł się na krześle.
– Cóż, istnieje jeszcze carranam.
To pochodzące ze Starej Mowy słowo pięknie zabrzmiało w jego ustach. Gdyby Celaena miała ostatnie życzenie przed śmiercią, chętnie poprosiłaby, aby powiedział coś w pradawnym języku, by mogła się tym napawać.
W poprzednich tomach simpami byli mężczyźni, w tym mamy równouprawnienie i dla odmiany to Celinka simpuje za swoim czterystuletnim prześladowcą.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 131
Nigdy nie zrozumiem fetyszu mówienia w obcym języku. To tylko używanie narzędzia do przekazywania informacji.
– Trudno to wyjaśnić – ciągnął Fae. – Widziałem to zaledwie kilka razy na polach bitwy. Gdy twoja moc się kończy, twój carranam może przekazać ci swoją, o ile wasze natury są zgodne i łączy was związek krwi.
Związek krwi? Czyżby dlatego Rowan był daleeeeeeeeekim kuzynem Celinki?
– Gdybyśmy byli carranam, a ja przekazałabym ci moją moc, nadal tworzyłbyś wiatr i lód, a nie mój ogień?
Rowan pokiwał głową z powagą.
– Skąd wiesz, że masz z kimś zgodną naturę?
– Nikt tego nie wie. Trzeba próbować, ale zdarza się to tak rzadko, że większość Fae nigdy nie spotyka nikogo, kto ma zgodną z nimi naturę.
Skoro jest to tak rzadkie, to Celinka i Rowan na peeeeewno nie są carranam, przecież to byłby zbyt duży zbieg okoliczności! Nie może być!
Celinka pyta, czy można ukraść komuś moc. Okazuje się, że tak, chociaż zostało to wyjęte spod prawa przez Maeve. Mimo to kilka razy Rowan musiał zająć się oprawcami przetrzymującymi swoich carranam. Podobne istoty były w fatalnym stanie i jedynym wyjściem dla nich była szybka śmierć.
– Musiało cię to kosztować więcej od wszystkich wojen i oblężeń.
Surową twarz Rowana przesłonił cień.
– Nieśmiertelność nie jest tak wielkim darem, jak sądzą śmiertelnicy. Przez nią powstają potwory, o których nawet ty nie chciałabyś wiedzieć. Przypomnij sobie wszystkich sadystów, na których natrafiłaś, i wyobraź sobie, że mają tysiąclecia, by rozwijać swe obrzydliwe żądze i doskonalić umiejętności.
Nie musi nic sobie przypominać. Właśnie z jednym z tych sadystów rozmawia.
– Wolałabym nie rozmawiać o takich rzeczach zaraz po jedzeniu – powiedziała i rozparła się na poduszce. – Powiedz mi lepiej, który z twoich przyjaciół jest najprzystojniejszy i czy mu się spodobam.
O nieee, wróciły flirty rodem z pierwszej części. Ciemna Gwiazdo, ratuj!
*wyciąga ponton, by zwiać z Laptopcjuszem*
Rowan aż się zakrztusił.
– Na samą myśl o tobie z którymś z moich przyjaciół robi mi się zimno.
Mi też się robi zimno na myśl o Celince z kimkolwiek.
– Pewnie nie zainteresowaliby się tobą, bo wkrótce się zestarzejesz i nie będziesz warta wysiłku, który należałoby włożyć w zdobycie cię.
Patrząc na to, jak Celinka myślała o całowaniu się z Dorianem w pierwszej części po zaledwie osiemnastu rozdziałach, to zdobycie jej nie wymagałoby wysiłku. Wystarczy ładna facjata i hot ciało.
Po chwili milczenia bohaterowie niespodziewanie zaczynają rozmawiać o bliznach Celinki. Rowan sugeruje, że można je usunąć, na co Celinka postanawia odpowiedzieć mu kilkuakapitowym kazaniem na poziomie wyegzaltowania Nehemii.
– Na najniższych poziomach kopalni znajdują się cele przeznaczone tylko i wyłącznie do karania więźniów. Jest tam tak ciemno, że po przebudzeniu masz wrażenie, że oślepłeś. Zamykano mnie tam czasami. Raz spędziłam w takiej celi trzy tygodnie. Przetrwałam tylko i wyłącznie dlatego, że bez przerwy powtarzałam własne imię, w kółko, bezustannie. Powtarzałam: „Jestem Celaena Sardothien”.
Rowan miał ściągniętą twarz. Dziewczyna kontynuowała:
– Gdy wypuszczano mnie z celi, mój umysł był do tego stopnia pogrążony w ciemnościach, że w istocie pamiętałam tylko swoje imię. Celaena. Celaena Sardothien, arogancka i szybka. Celaena, nieznająca strachu ani rozpaczy. Celaena, broń uformowana przez Śmierć. – Przeczesała włosy drżącą ręką. – Rzadko wracam myślą do tej części mego pobytu w Endovier – przyznała.
Być może dlatego, że autorka wpadła na tę płaczliwą historyjkę po trzech tomach, bylebyś miała o czym rozmawiać ze swoim ostatecznym kochankiem. Ile można przecież wałkować temat Sama?
– Po uwolnieniu przez długie tygodnie budziłam się z przeświadczeniem, że wciąż tam jestem. Musiałam zapalać każdą świeczkę w pokoju, aby się przekonać, że jest inaczej.
Przeczytałyśmy Szklany tron od deski do deski i podobny fragment nie pojawił się tam a n i razu. Wiecie, co było zamiast niego? Grymaszenie nad jedzeniem, grymaszenie nad ubraniami, flirty z księciem, irytowanie Chaola, chęć mordu na Kaltain, chęć mordu na krawcowej, zachwycanie się książkami. O traumach wyniesionych z kopalni Celinka tylko opowiadała, ale nigdy nie widzieliśmy, żeby realnie je przeżywała.
W kopalniach, zanim kogoś zabiją, niszczą go i łamią. W Endovier nadal przebywa wiele tysięcy niewolników. Wielu z nich pochodzi z Terrasenu. Bez względu na to, jaką decyzję podejmę w sprawie mego dziedzictwa, znajdę kiedyś sposób na to, żeby ich uwolnić. A potem podaruję wolność niewolnikom z Calaculli. Nie mogę pozbyć się blizn, bo przypominają mi o tym, co mam do zrobienia.
*wzruszające*
Nigdy nie powiedziała tego na głos, ale tak właśnie przedstawiała się prawda. Najpierw upora się z królem Adarlanu, bo być może jego obalenie pociągnie za sobą zamknięcie obu obozów. Jeśli to nic nie da, sama się tym zajmie. Rozbierze je kawałek po kawałku własnymi rękami, jeśli będzie trzeba.
Ta metafora, że ktoś rozbierze niewolnicze obozy własnymi rękoma pojawia się w książce już chyba któryś raz, bo bardzo dobrze ją kojarzę. Cóż, Maas ma najwidoczniej bardzo ograniczony zasób środków stylistycznych. Może powinna zwrócić się o pomoc do Tahereh Mafi.
Rowan pyta Celinkę, co stało się dziesięć lat temu, ale dziewczyna nie chce o tym rozmawiać. Tak przynajmniej twierdzi, ponieważ dosłownie chwilę później dostajemy k o l e j n y monolog.
– Mam w sobie wściekłość – powiedziała ochrypłym głosem. – Rozpacz, nienawiść i wściekłość żyją i oddychają we mnie. Nie mają nic wspólnego z poczytalnością czy z łagodnością. To potwór mieszkający pod moją skórą. Ciężko pracowałam przez ostatnie dziesięć lat, by go zdusić i utrzymać w ryzach. W chwili gdy mówię o śmierci rodziców, ów potwór usiłuje się wydostać. Nie ręczę wówczas za siebie. To dlatego byłam w stanie stanąć w obliczu króla Adarlanu, zaprzyjaźnić się z jego synem i kapitanem oraz zamieszkać w zamku. Nie dałam tej nienawiści i tym wspomnieniom ani odrobiny swobody. W tej chwili zaś szukam narzędzi, które mogą zniszczyć mojego wroga. Nie mogę wypuścić potwora, bo zmusi mnie, abym użyła ich w walce z królem. Nie pozwoli mi ich odłożyć jak należy. Mogłabym wówczas zniszczyć cały świat z samej tylko złośliwości. Dlatego muszę pozostać Celaeną, a nie Aelin. Będąc Aelin, musiałabym zmierzyć się z ową wściekłością i musiałabym uwolnić tego potwora. Rozumiesz mnie?
Normalnie nie wklejałabym takiej nawałnicy tekstu, ale nie chcę być gołosłowna. Spójrzcie tylko! Sto pięćdziesiąt pięć słów monologu!
Mam jeszcze inny zarzut do tego fragmentu – normalni ludzie tak nie rozmawiają, a już na pewno nie o tym, co ich boli. Rozumiem, że trochę niezręcznie jest może pisać dialogi pełne powtórzeń albo skrótów myślowych, ale faktem jest, że takiego języka zazwyczaj używają ludzie, gdy mówią o czymś trudnym dla siebie bez żadnego specjalnego przygotowania. Pamiętam, jak którejś nocy rozmawiałam ze starszą siostrą o bolesnych rzeczach z przeszłości. Obie się dużo powtarzałyśmy, obie czasami urywałyśmy, próbowałyśmy jak najzręczniej ująć nasze emocje i uczucia. Gdyby to spisać na papier, pewnie brzmiałoby to trochę głupio, ale naturalnie. Monologi Celinki takie nie są, przez co nie wierzę w ani słowo, które pada z jej ust. Przypomina mi to trochę przeprosiny influencerów, którzy myślą, że postawienie się w sytuacji ofiary automatycznie przeciągnie ludzi na ich stronę.
– Jakoś nie wydaje mi się, byś była w stanie zniszczyć świat z czystej złośliwości.
Oj, zdziwiłbyś się. Wystarczyłoby tylko zręcznie Celinkę podpuścić i puściłaby wszystko z dymem.
– Myślę natomiast, że lubisz cierpieć. Zbierasz blizny, bo potrzebujesz dowodu, że pokutujesz za popełnione grzechy. Wiem to dobrze, bo sam robię dokładnie to samo od dwustu lat.
Wiek to tylko liczba: 18
– Jak myślisz? Trafisz do jakichś błogosławionych Zaświatów czy spodziewasz się wylądować w płonącym piekle? Masz nadzieję, że znajdziesz się w piekle, co? Tak myślę, bo jakże miałabyś spojrzeć w oczy wszystkim, którzy czekają na ciebie w Zaświatach? Lepiej cierpieć. Lepiej być przeklętą na całe stulecia i…
– Dość już – wyszeptała.
Nie wierzę, że to piszę, ale w dużej mierze zgadzam się z Rowanem. W prawdziwym życiu nie wydałabym o nikim podobnego osądu, ale mogąc zajrzeć Celince w głowę, znając jej przeszłość i tym podobne, nie jestem w stanie zaprzeczyć, że dla mnie również reprezentuje ona syndrom ofiary. Zawsze stawia się w pozycji poszkodowanej, wszędzie doszukuje się afrontów i bezustannie podkreśla, jak to ona ma najgorzej, jak to ona cierpi, często kosztem innych osób, które nic złego jej nie uczyniły. Wystarczy przypomnieć sobie scenę z Emrysem, na którego nawrzeszczała tylko dlatego, bo pochwalił się jej nowym prezentem od ukochanego.
Nie wiedziała, ile czasu minęło. W pewnym momencie poczuła, jak materac ugina się ze skrzypnięciem, a potem przytula się do niej jakieś ciepłe ciało. Nie otworzyła oczu, ale poczuła zapach śniegu oraz sosen.
Czuję się urażona, bo w jednym z moich pierwszych dzieł (pozdrawiam moją starą koleżankę Sandrę, która się nim jarała w podstawówce) główny bohater też pachniał igłami świerkowymi. Teraz ten zapach będzie mi się kojarzył z siwym bucem.
– Jeśli wybierasz się do piekła – odezwał się – przynajmniej trafimy tam razem.
Już jesteście parą z piekła rodem.
*badum tss*
– Czuję, że jestem już wystarczająco zła, aby spodobać się mrocznemu bogu.
Przynajmniej tego Maas nie napisała z wielkich liter.
Jego wielka dłoń musnęła jej włosy i Celaena niemalże mruknęła z rozkoszą.
Witam w klubie dłoniar, panno Sardothien. Proszę się rozgościć. Kawy, herbaty?
Celinka tuli się do Rowana, ten zapewnia ją, że kiedyś uda się jej uwolnić niewolników, pitu-pitu, mamy przeskok.
Nadszedł dzień jej dziewiętnastych urodzin – raczej nieciekawa okazja do świętowania – a jej jedynym prezentem było to, że wojownik zostawił ją samą na kilka godzin.
Ja tam bym się cieszyła z podobnego prezentu.
Wrócił z wiadomością o kolejnej zabitej pół-Fae niedaleko wybrzeża. Celaena na własne oczy chciała zobaczyć ciało, ale Rowan zdecydowanie się sprzeciwił (choć słowo „warknął” byłoby bardziej na miejscu) i powiedział, że sam je dobrze obejrzał.
Dla Rowana za to miałabym podobny upominek urodzinowy:
Przyniósł Celaenie czekoladę, gdyż poczuł się urażony faktem, że uznała jego nieobecność za miły prezent urodzinowy. W podziękowaniu próbowała go objąć, ale nie pozwolił jej na to i głośno wyraził sprzeciw. Mimo to, gdy wieczorem wychodziła z pokoju łaziebnego, wślizgnęła się za jego krzesło i głośno pocałowała go w policzek. Odgonił ją machnięciem dłoni i z warknięciem otarł twarz, ale dziewczyna przypuszczała, że celowo jej na to pozwolił.
Tak, właśnie tak pisze się dojrzałe romanse między nieśmiertelnym Fae i jego wybranką. Romantyczność poziom: czwarta klasa szkoły podstawowej.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 132
Po czym ZNOWU mamy przeskok, bo autorka woli bawić się w speedruny, zamiast jakoś ciekawie opisać akcję.
Zbędne cięcie: 77
Po tym, jak Celinka wydobrzała, Rowan wraca do trenowania jej. Tym razem chodzi o kształt jej magii.
– Niemniej jednak – dodał wojownik ostrym głosem – masz pewną przewagę nad wieloma innymi użytkownikami magii. Już wiesz, jak posługiwać się bronią.
– Najpierw czekoladki na urodziny, a teraz prawdziwy komplement?
Rowan zmrużył oczy. Znów odbyli kolejną rozmowę bez słów.
„Im więcej mówisz, tym więcej będzie cię to za moment kosztować”.
Uśmiechnęła się lekko.
„Wybacz, mistrzu. Czekam na polecenia”.
„Smarkula”.
Śmieję się, ale nie z powodu rozbawienia, tylko zażenowania poziomem tych ich myślowych rozmów. Mówiłam, romans rodem z podstawówki. Już chyba wolałam, kiedy Rowan w ogóle się nie odzywał. Spójrzcie tylko na to:
„Chcesz się pobawić ogniem, księżniczko?”.
„Nie będziesz zadowolony, gdy podpalę ci brwi”.
„Dalej, spróbuj”.
– Co było pierwszą rzeczą, której nauczyłaś się podczas szkolenia na zabójczynię?
– Jak się bronić.
Na twarzy Rowana pojawiło się rozbawienie. Zrozumiała, o co mu chodzi, gdy rzekł:
– W porządku.
O co chodziło? Tego dowiadujemy się po KOLEJNYM przeskoku.
Zbędne cięcie: 78
Nadlatujące ku niej lodowe sztylety okazały się ciężką próbą. Rowan miotał jeden magiczny pocisk za drugim, a ognista tarcza, którą usiłowała stworzyć, nie działała. Jeśli już się pojawiła, zawsze znajdowała się w niewłaściwym miejscu. Rowan nie chciał ujrzeć ściany ognia. Zależało mu na niewielkiej tarczy, którą można było kontrolować. Nie interesowało go to, że lodowe pociski kłuły dziewczynę w dłonie, ramiona czy twarz. Nie martwił się tym, że na jej policzkach zakrzepła krew. Oznajmił, że przestanie, gdy zabójczyni stworzy tarczę.
Tak, a jeśli coś by się jej stało, to potem miałby do niej pretensję, że przecież mogła powiedzieć, że nie umiała zrobić tarczy, że się nie przygotowała i w ogóle jest beznadziejną uczennicą, a on przecież tak się stara. Niech ktoś zabierze tego kretyna na jakiś kurs nauczycielski, bo szlag mnie jasny trafia, gdy czytam o jego metodach. Bezustannie popełnia te same błędy i nie wyciąga z nich żadnych wniosków.
– Zachowujesz się, jakby lada moment groziło ci przepalenie.
– Może tak jest.
– Jeśli choć przez moment wydawało ci się, że jesteś blisko przepalenia po godzinie ćwiczeń…
I to mówi ten sam facet, który wtedy wychodził z siebie, bo tak się ponoć bał o Celinkę. To. Ma. Sens.
– Na Beltane nie trzeba było długo czekać.
– Ale to nie był kres twej mocy. – Kolejny sztylet przemknął obok jej głowy. – Wpadłaś w sidła magii i pozwoliłaś jej, żeby zrobiła wszystko, na co ma ochotę, a ona postanowiła cię pochłonąć. Gdybyś miała więcej siły woli, te ognie płonęłyby przez długie tygodnie, a nawet miesiące.
Tak, pewnie, zrzuć wszystko na Celinkę i na jej brak silnej woli, a nie na swój beznadziejny warsztat nauczycielski. Może zabójczyni poradziłaby sobie lepiej, gdybyś jej tygodniami nie gnębił oraz nie powtarzał, jak to do niczego się nie nadaje.
– Nie – odparła. Nie było lepszej odpowiedzi.
Nozdrza Rowana rozchyliły się nieco.
– Wiedziałem. Chcesz, by twoja magia okazała się słaba i mało istotna. Poczułaś ulgę na myśl, że wyczerpałaś wszystko, co jest do twojej dyspozycji.
Mógłbyś przestać bawić się w psychologa i w końcu zająć się nauką?
Celinka próbuje stworzyć tarczę, ale nie udaje się jej. Ostrza ranią jej ramię, Rowan ma to jednak głęboko w rzyci.
Celaena przypadała do ziemi, wiła się, robiła uniki, wznosiła zakrwawione ramię, zaciskała zęby i przeklinała wojownika. Rowan rzucił w nią następnym sztyletem ze śmiertelną precyzją. Nie zdążyła uskoczyć, a cienkie ostrze rozorało jej kość policzkową.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 166
A dopiero co rozpaczał nad jej bliznami. Ciekawe, czy tę na policzku też będzie opłakiwał.
Celinka srogo się wkurza i dzięki temu magia nareszcie działa w pożądany przez nią sposób. Dokładnie tak samo było w drugiej serii Maas, tam głównej babie też najlepiej wychodziło sterowanie magią, kiedy się denerwowała.
Rowan w końcu jest usatysfakcjonowany i każe dziewczynie odpocząć, ale Celinka chce trenować dalej. Następnie znowu czeka nas co? Ależ oczywiście, przeskok. Chyba już piąty w tym rozdziale, jeśli mnie pamięć nie myli.
Zbędne cięcie: 79
Po całym tygodniu tworzenia tarcz o rozmaitych kształtach i temperaturach Celaena była w stanie otoczyć się kilkoma osłonami jednocześnie, a także w okamgnieniu rozciągnąć barierę obejmującą całą polanę, aby zabezpieczyć się przed atakiem z zewnątrz.
Szybko poszło, ale czego się spodziewałam po Mary Sue. Najwidoczniej bezmyślne i ryzykowne metody Rowana jednak działają.
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 127
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 166
Royal pussy: 105
If you’re evil and you know it clap your hands: 167
Nowe szaty zabójczyni: 148
Światek z kart: 211
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 132
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 127
Czy na sali jest lekarz?: 22
Zbędne cięcie: 79
Moda na cytat: 10
Sweet home Taras: 12
*Wiek to tylko liczba: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz