niedziela, 8 stycznia 2023

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 46

 

Celaena osłoniła oczy przed blaskiem słońca i spojrzała na klif oraz kawałek plaży poniżej. Trwał upalny dzień, a powietrze ani drgnęło, ale Rowan nie zdjął swej ciężkiej, szarawej kurtki oraz szerokiego pasa. Jego przedramiona nadal chroniły karwasze. Tego ranka przydzielił dziewczynie więcej broni, tak na wszelki wypadek.

Na wszelki wypadek. Czy ty łamiesz tę stal? Przecież to tylko obciąża Celinkę.

Nasza dwójka bezskutecznie próbuje podjąć tropu na podstawie próbki krwi. Rowan odnajduje przejście do Wendlyn.

Rowan złapał dziewczynę za ramię. Spojrzała na niego pytająco, ale Fae nie puszczał.

– Nie mam zamiaru się na ciebie denerwować – oznajmiła.

– Spójrz.

Jak widać Celinka szybko nie zapomniała i każdy gest Rowana interpretuje jako preludium do przemocy <3

Dziewczyna zaczęła szkicować mapę na piasku i zaznaczać ciała.

Znając nadludzkie zdolności Celinki, to pewnie naszkicowała ją jak kartograf.

Zaklęła. Nie mogła wymówić tych słów na głos. Nie widziała żadnych statków, co nie oznaczało, że pod osłoną nocy nie zakradały się tu okręty z Adarlanu, przewożące na łodziach przerażających pasażerów.

To oczywiście kwestia preferencji, bo sprawdziłam słownik i raczej jest to poprawne, ale jakoś drażni mnie użycie zakraść się do statku.

Rowan również wstał.

– Zbieramy się stąd.

– Nie sądzisz, że już by nas zaatakowały, gdyby nas zauważyły?

Może nie są tak głupi jak wy i nie rzucają się na wroga jak Zbyszko z Bogdańca na krzyżackiego posła.

„Jeśli zaraz usłyszę, że nie wypada, aby królowa się narażała, każę mu się…” – pomyślała Celaena, ale Fae wskazał słońce i rzekł:

Och jak słodko, bo Celinka nie chce jego pomocy, a on jest troskliwy. Szybko przeszliśmy z syndromu sztokholmskiego do kiziu-miziu.

– Nie ma sensu zapuszczać się do jaskiń teraz. Zrobimy to dopiero pod osłoną ciemności. Teraz wrócimy do strumienia i poszukamy czegoś do jedzenia. A potem, księżniczko – rzekł z dzikim uśmiechem – zabawimy się jak nigdy.

A analizatorzy w szczególności.

Przejście do przeszukiwania jaskiń.

Wtedy łaska boska się skończyła. Gdy leżeli na brzuchach na wąskim klifie wznoszącym się nad pustą plażą, ujrzeli coś o wiele gorszego, niż się spodziewali.

Szybko się zmęczyli, że wzięło ich na leżakowanie na plaży. A tak na marginesie, to nienawidzę leżeć na brzuchu. Nie cierpię uczucia zgniatania organów.

#teamleżenienawznak

Z jaskini wyszli żołnierze.

Nie zauważyliby ich, gdyby nie wrażliwy węch Rowana. Nie potrafił opisać zapachu, który wychwycił, ale Celaena go znała.

Dobrze, że Maas nie zapomina o mocach bohaterów, ale po co na siłę nimi flexować, kiedy wystarczyłby słuch i wzrok. Jakby nie opalali się, to mogliby się obejść bez super węchu.

W ustach jej zaschło, a w żołądku poczuła ucisk, gdy patrzyła na wychodzących ze schronienia ludzi. Poruszali się karnie, oszczędnymi ruchami, co oznaczało, że byli doskonale wyszkoleni. Nie byli oszalałymi dzikimi potworami jak ten z biblioteki ani też zimnymi, pozbawionymi wszelkich wad stworzeniami jak to z kurhanów, ale śmiertelnymi żołnierzami, świadomymi, zdyscyplinowanymi i bezlitosnymi.

– Pamiętasz sprzedawcę krabów w miasteczku? – szepnęła Celaena do Rowana. – Powiedział, że znalazł broń w sieciach. Zapewne ci ludzie przybywają na statkach i przypływają na brzeg, nie przyciągając niczyjej uwagi. Musimy przyjrzeć im się z bliska.

A woda jest mokra? Przez takie bezsensowne akapity mamy niepotrzebnie długą książkę.

Wojownik obdarzył ją uśmiechem doświadczonego łowcy.

CO TO JEST UŚMIECH DOŚWIADCZONEGO ŁOWCY MAAS JA JESTEM ZA GŁUPIA NA TE METAFORY. To znaczy, że mu cieknie ślinka, jak na widok krągłego i pewnie smacznego dzika?

– Wiedziałam, że się kiedyś przydasz – dodała.

Ja dalej nie widzę sensu tej postaci.

Rowan parsknął i zmienił postać.

Czy on może przestać parskać jak koń?

Rowam na dwa tryby okazywania emocji:

1.    Warczy,

2.    Parska.

Rowan leci na zwiad i w lesie spotyka się z Celinką, by przekazać znane nam po części wieści – to oddziały Narroka, a poza żołnierzami są z nimi trzy tajemnicze stwory. Siwowłosy cwel nie zareagował dobrze fizycznie na ich obecność i zaczęła lecieć mu krew. Dobrze mu tak.

– Na co?

Oczy Rowana płonęły, gdy spoglądał na nią.

– Może ty mi powiesz?

– Król nigdy nie wspomniał o tym. On…

Tak, bo król jest tak durny, by zwierzać się z każdego planu typiarce, która go nie lubi i może go w każdej chwili zabić. To, że Rowan mógł założyć, że Dorian bardziej ufa Celince to jedno, ale zdziwienie zabójczyni to już hit XDDDDDDDDD 

Czyżby w Adarlanie stało się coś złego? Czy Chaol zdradził królowi, kim Celaena naprawdę jest, a ten posłał za nią tych ludzi, by… Nie, przecież przerzucenie takiego oddziału zabrałoby całe tygodnie, a nawet miesiące.

Nawet sama zainteresowana uważa, że cały świat kręci się wokół niej!

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 130

Parka wpadła na koncepcję, że armia pewnie szuka pół-Fae do eksperymentów.

Logiczne. Gdyby nie udało im się przekształcić pół-Fae lub ich uwięzić i wysłać do Adarlanu, mogliby przecież stanąć po stronie Wendlyn podczas ewentualnej wojny. Mogliby stać się najlepszymi wojownikami w armii Wendlyn i tym samym przysporzyć Adarlanowi sporo kłopotów.

No właśnie niezbyt logiczne. Żeby być bardziej łaskawym, przyjmijmy, że w Wendlyn każda para rąk jest potrzebna i chętnie przyjmą chętnych do obrony, nie brakuje im broni, zbroi itp. Do tego momentu Maas przedstawiała pół-Fae jako istoty, które są nieznacznie lepsze od ludzi, a ich moce to rosyjska ruletka. Nawet Aedion nie różni się od ludzi poza tym, że ma lepszy węch, a dobrze walczy dzięki doświadczeniu zebranym na polu bitwy oraz ogromnemu plot armorowi. Sami pół-Fae nie zasłynęli z niesamowitych wyczynów wojskowych, by tak ich poważać. Ba, nawet zaraz pojawi się informacja, ilu walczyło na wojnie i jest to mała liczba. Na dodatek przeważała w książce narracja, że są słabą namiastką prawdziwych Fae.

Światek z kart: 214

Dziewczyna zadarła podbródek i oznajmiła:

– A więc nie traćmy czasu, zejdźmy na dół i przywalmy w nich naszą magią. Teraz, póki śpią.

Odwróciła się, choć jej dusza zaczęła wierzgać i wić się na samą myśl o tym.

Rowan złapał ją za łokieć.

– Gdybym wiedział, że to możliwe, sam bym ich podusił. Obawiam się jednak, że to niewykonalne. Znajdziemy się w wielkim niebezpieczeństwie.

– Wykonalne. Nie zatrzymasz mnie.

Miała przed sobą żołnierzy Adarlanu, którzy mordowali, plądrowali i wyrządzili więcej zła, niż była w stanie znieść. Mogła stawić im czoło. Mogła i musiała.

If you're evil and you know it clap your hands: 168

Oni dopiero rozbili obóz w jaskini. Oczywiście propaganda antyadrlańska zakłada, że każdy ma na koncie zbrodnie wojenne.

– Nie. Nie jesteś w stanie wyrządzić im fizycznej krzywdy, Aelin. Jeszcze nie. Wiedzą już wystarczająco dużo o Znakach Wyrda, by umieć zabezpieczyć cały ten cholerny obóz przed magią. Rozstawili znaki, które trochę przypominają kamienie wokół twierdzy. Noszą na sobie mnóstwo żelaza – mają przecież zarówno zbroje, jak i broń. Dobrze znają przeciwnika. Jesteśmy nieźli w swoim fachu, ale nie pokonamy tak wielkiej grupy…

Celaena nie mogła się zatrzymać. Krążyła z palcami wbitymi w mokre włosy, kiedy nagle uświadomiła sobie, że Rowan nie dokończył zdania.

No jaka tępa baba z tej Celinki. Rowan był na zwiadzie, to logiczne, że wie więcej. Nie wierzę, że to mówię, ale warto zamknąć mordę i posłuchać.

– Dokończ.

Jaka łaskawa pani.

Rowan opowiedział Celince o pół-Fae, która przechodziła tortury i ledwo żyła.

– Te istoty tak działają – szepnęła. – Ten, na którego natrafiliśmy, próbował się mną pożywić. Gdybym nie uciekła, wyssałby mnie do cna.

Rowan warknął głucho, jakby wiedział, o czym mówi.

Rowan jest jak Klocuch i w swoim stylu chciał przekazać: „Cichaj, głupia babo”.

Dziewczynie zrobiło się niedobrze. Przechyliła głowę, aby poczuć na twarzy krople deszczu ściekające z koron drzew, a potem nabrała tchu i spojrzała na księcia.

– Nie jesteśmy w stanie zabić ich naszą magią, gdy przebywają w obozie. Siły Wendlyn są zbyt daleko, a Narrok, trzech jego sługusów oraz dwustu żołnierzy poluje na pół-Fae.

To. Już. Wiemy.

– Ilu ludzi z Mistward walczyło na prawdziwej wojnie.

– Góra trzydziestu. A niektórzy, jak Malakai, są zbyt starzy. Będą chcieli walczyć i zginą.

Nie będę dawać punktu, ale jest to, o czym mówiłam. W takiej liczbie nawet się nie obronią przed zwykłą armią, a co dopiero przed trzema zombie.

No i nie wiem, może jestem zbyt praktyczna, ale jak czytam te bzdury o ginięciu dla samego ginięcia, to mam ochotę strzelać facepalmy. Po co się tak podkładać, jak szukają ciał do eksperymentów.

Rowan wszedł między drzewa. Dziewczyna podążyła za nim, gdyż wiedziała, że musi oddalić się od plaży. W przeciwnym razie zaraz rzuciłaby się uwięzionej pół-Fae na pomoc. Mięśnie ramion księcia były napięte, jakby zmagał się z tym samym problemem.

Dobrze, że się powstrzymali, jednak myślałam, że na tyle obgadali tę kwestię, że nie pomyślą o czymś tak durnym.

Rowan z Celinką trafiają na jednego truposza i mają zamiar go zaatakować.

Zielone oczy księcia błyszczały, ale wytrzymała jego spojrzenie.

Nowe szaty zabójczyni: 150

Za każdym razem, jak widzę w scenach akcji opisy koloru oczu, to mi cyce opadają. W takim tempie będę mieć zwisy jak babuszki z rysunków dla boomerów. 

„Ten, na którego natrafiliśmy, próbował się mną pożywić – powtórzyła w myślach. – Niewykluczone, że podejmujemy zbyt wielkie ryzyko”.

„Byłaś wówczas nieprzygotowana – zdawał się mówić wzrok Rowana. – I beze mnie”.

Ta, bo ty jesteś gwarantem bezpieczeństwa.

„To jakieś szaleństwo! Ja walczyłam z tym, który okazał się nieudanym eksperymentem, i wygrałam z największym trudem!”.

„Boisz się, księżniczko?”.

Nawet w myślach mam ochotę mu przywalić. Niech nic nie robi.

Niech nie istnieje. Nawet nie „nie żyje”, niech po prostu zniknie z tego świata bez śladu.

„Tak. Bo mam sensowne powody”.

Racja była jednak po stronie Rowana. Znajdowali się na własnym terenie i oboje byli wojownikami. Tym razem walka będzie wyglądała inaczej.

Jak w pojedynkę jako wojowniczka ledwo dałaś radę, to średni argument. Wiadomo, może być łatwiej, jednak obawy są słuszne.

Okazało się, że zombie jest tuż przy Celince.

Stworzenie zakryło głowę kapturem i zdołała dostrzec jedynie bladą skórę twarzy oraz zmysłowe usta.

Nowe szaty zabójczyni: 151

XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

 


Ja wiem, że Maas może chciała jakoś zasugerować, że to ta świeżo zamordowana pół-Fae albo że po prostu zombie zrobiono z kobiety, ale to brzmi jakby Celinka miała zrobić z trupem buzi buzi.

Nie odważyła się nawet mrugnąć, gdy potwór odwrócił zakapturzoną głowę ku niej. Rowan nadal nie dawał znaku. Czyżby nie zorientował się, jak blisko byli?

Nie, bo woli poświęcać czas na droczenie się z tobą.

Z nosa wyciekła ciepła strużka i ściekła po jej wardze.

Gil? Celinko, to niekulturalne nie wycierać zasmarkanego noska.

Napięła mięśnie i przyszykowała się. Jak szybko poruszał się taki potwór? Jak głęboko będzie musiała go pchnąć długim nożem?

Tyle, co ma długości ten nóż?

Celinka zastanawia się, gdzie podział się stwór:

„Jasna cholera…”.

Wtedy jak grom z jasnego nieba spadła na nią przerażająca myśl. Jej świat się zachwiał.

„Czyżby dorwał Rowana w pierwszej kolejności?”. 

 


Ośmieliła się wyjrzeć zza drzewa. Potwora nie było.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 167

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 168

Nowe szaty zabójczyni: 151

Światek z kart: 214

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 134

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 130

Czy na sali jest lekarz?: 23

Zbędne cięcie: 80

Moda na cytat: 10

Sweet home Taras: 12

*Wiek to tylko liczba: 20

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz