niedziela, 8 października 2023

KRÓLOWA CIENI – ROZDZIAŁ 1

 

Witajcie w analizie już (albo dopiero, biorąc pod uwagę, ile wywołuje to w nas cierpienia egzystencjalnego) czwartego tomu serii Szklany tron pod tytułem Królowa cieni (tak, wiem, mnie też żenują te pretensjonalne nazwy). Przypominam, że zgodnie z ustalonymi wcześniej zasadami w parzystych tomach to ja analizuję nieparzyste rozdziały. Stąd do mnie należy przyjemność zaproszenia was do lektury realistycznych zapisów tortur, jakie przeżywały analizatorki ku waszej uciesze. Liczę, że i tym razem docenicie nasz trud.

Mam dla siebie bardzo dobrą wiadomość na samym początku. Jak mój kamrat kiedyś zauważył, to jakimś zrządzeniem losu ja dostaję z reguły te dłuższe rozdziały. Tym razem pierwszy rozdział ma prawie dwie strony. Zła wiadomość jest oczywistością dla analizatorek i wiernych czytelników naszych tekstów – z reguły wiąże się to z pseudopoetyckimi wysrywami. Nie będziemy też powtarzać, co sądzimy o tak krótkich rozdziałach (i występującymi przez nie dysproporcjami, gdy zestawimy z obecnymi rozdziałami na dwadzieścia/trzydzieści stron). Okej, jak sami zobaczycie, można tym razem usprawiedliwić Maas, że próbowała (to kluczowe słowo) zbudować nastrój powieści i przedstawić nam nowego głównego złego tomu w ciekawszy sposób. Jak jej wyszło w praniu? Cóż, zaraz się przekonacie. Tym złolem jest Valg, który opętał ciało Doriana:

W ciemnościach coś czekało. Była to starożytna, okrutna istota, która kroczyła wśród cieni i chłostała jego umysł. Nie pochodziła z tego świata i została tu sprowadzona po to, by wypełnić go przedwiecznym, pierwotnym zimnem. Nadal oddzielała ich od siebie niewidzialna bariera, która kruszyła się jednak za każdym razem, gdy istota zbliżała się i badała jej wytrzymałość.

Pierwszy akapit tomu i już dostrzegam pierwszy większy zgrzyt. Wydaje mi się, że jeżeli autorka chciała się zadecydować na taką bardziej poetycką formę, by zbudować tajemniczy klimat i przedstawić emocje opętanego Doriana, to nie powinna rzucać tak subtelną jak makijaż z Instagrama ekspozycją.

Nie pamiętał jej imienia. Była to pierwsza rzecz, którą zapomniał, gdy ciemność pochłonęła go tygodnie, miesiące bądź eony temu.

Fuckboy pozostaje fuckboyem i kochankę zapomina tak szybko jak człowiek wzorów z matmy po zdanej maturze.

A tak na serio, to akurat fragment przedstawiający stan księcia całkiem nieźle oddał jego przerażenie, stąd nie przytoczyłam go w całości. Tylko występuje przy tym pewien kłopot, który sprawia, że Maas nie zasługuje na tę pochwałę. Narracja książki jest tworzona przy użyciu mowy pozornie zależnej. Jeżeli poznajemy wydarzenia z perspektywy Doriana (a kolejne akapity wskazują, że nie jest to taki ogólny akapit, a rozdział księcia), to czemu on wie o swojej utracie pamięci?

W komnacie ze szkła i z czerwonego marmuru przebywali kochani przez niego ludzie, jak choćby dziewczyna, która straciła głowę.

Kochani ludzie, czyli kto? Poza Chaolem i Sorchą trudno mówić o kimś, kogo darzył większą sympatią.

Straciła… Tak, zupełnie jakby została ścięta z własnej winy. Cudowna dziewczyna z delikatnymi dłońmi.

Dorian dłoniara jak Laptopcjusz.

Ale że wypominasz moje upodobania na forum, zero szacunku :<

Był pewien, że to nie była jej wina, choć nie mógł sobie przypomnieć jej imienia. Winę za wszystko ponosił mężczyzna zasiadający na szklanym tronie, który nakazał gwardziście rozpłatać ją mieczem.

If you're evil and you know it clap your hands: 183

Tylko że została ścięta z własnej winy. Logiczne, że król nie pogłaszcze po głowie (hehe) zdrajczynię.

Nie wiedział, czy to owa istota jest księciem, czy może to on sam kiedyś był księciem. Nie, chyba nie. Książę nie pozwoliłby, aby tamtej dziewczynie ścięto głowę. Zatrzymałby ostrze. Uratowałby ją.

Valg dobrodziej uratował tego debila od zdobycia punktu w kategorii Royal pussy. Kolejny bohater po królu, na którego nie zasłużyliśmy.

Tymczasem nie ocalił jej i wiedział, że jemu też nikt nie przybędzie z odsieczą. Gdzieś za cieniami istniał prawdziwy świat. Musiał w nim uczestniczyć. Zmuszał go do tego mężczyzna, który nakazał zabić tamtą piękną dziewczynę.

To tak kojarzy mi się z tymi artykułami o morderstwach na kobietach, w których podkreśla się przede wszystkim urodę ofiar. Niesmaczne i bardzo płytkie podejście. Jak tak ją kochał, to nie mógł podkreślić dobroci jej charakteru?

Nikt nie zwrócił uwagi, że był teraz zaledwie marionetką, która usiłowała się odezwać i zerwać kajdany, krępujące jej umysł. Nienawidził ich za to, że niczego nie spostrzegli. Było to jedyne znane mu uczucie.

Powinieneś być wdzięczny, że Valg ratuje cię przed kolejnymi kompromitacjami. Nie wytrzymałabym kolejnych fikołków w stylu Doriana z pierwszego tomu.

„Nie miałam cię pokochać” – powiedziała, a zaraz potem zginęła.

Moda na cytat: 14

Dorian ze słusznych powodów żałuje relacji z Sorchą i doomeruje do końca rozdziału, by ostatecznie zostać osaczonym przez demona.

Maas pisała wcześniej znacznie gorsze rozdziały tego typu. Sporo wycinałam i tak z krótkiego fragmentu książki, bo nie miałam czego się przyczepić. Nie znaczy to, że nagle lubię „artyzm” naszej ukochanej ałtorki, ale jest on na poziomie akceptowalnym. Mam ze wstępem inny, znacznie większy problem, który sygnalizuje jedną z większych bolączek nie tylko czwartego tomu, ale i całej serii. Niestety muszę rzucić ogromnym spoilerem, więc jeżeli naprawdę wam to wadzi, to proszę, pomińcie akapit i widzimy się za tydzień w rozdziale analizowanym przez Laptopcjusza.

SPOILER ALERT

Jednym z największych plot twistów Królowej cieni jest to, że król okazał się być złolem uniwersum… z tego samego powodu co Dorian w czwartym tomie. Czemu autorka przedstawiła z wyjątkową wrażliwością wewnętrzną walkę księcia z demonem, a (kolejny spoiler dotyczący losów króla upsi) królowi aż do śmierci zaoferowała (brzydko mówiąc) wielkiego chuja w dupę? Kolejny raz bolą mnie te podwójne standardy w przedstawianiu moralności i człowieczeństwa bohaterów uniwersum, co jeszcze bardziej uwidacznia faworyzowanie ulubieńców przez pisarkę. Dorian dostał taki rozdział przede wszystkim dlatego, żeby czytelnik ani razu nie pomyślał o nim źle. Nie byłoby to ciekawsze, jakbyśmy później dowiedzieli się o przyczynie jego przemiany? Z drugiej strony wciąż byłaby to wymówka, byśmy współczuli patronowi kategorii Royal pussy.

KONIEC SPOILERU

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 177

Royal pussy: 109

If you’re evil and you know it clap your hands: 183

Nowe szaty zabójczyni: 167

Światek z kart: 221

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 141

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 144

Czy na sali jest lekarz?: 28

Zbędne cięcie: 99

Moda na cytat: 14

Sweet home Taras: 15

Wiek to tylko liczba: 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz