poniedziałek, 16 października 2023

KRÓLOWA CIENI – ROZDZIAŁ 2

 

Dzień dobry/dobry wieczór. Ciężko w to uwierzyć, ale to już czwarta część tej sagi, którą wspólnie wymęczymy. C z w a r t a. Nie wiem, czy mam być bardziej zdołowana tym, ile czasu poświęciłyśmy z Ciemną Gwiazdą na analizę tego szajsu, czy bardziej dumna, że dalej trwamy przy swoim. Pani Sarah Janet Maas nie zdołała złamać w nas ducha przez pierwsze trzy tomy, więc i trzy kolejne jakoś zniesiemy. Będziemy walczyć do samego końca!



Wstęp mamy za sobą, nasze morale zostało podniesione, bierzmy się więc do roboty. Zapraszam na analizę rozdziału drugiego.

Aelin Ashryver Galathynius, dziedziczka ognia, ukochana Mali Przynoszącej Światło i prawowita królowa Terrasenu, oparła się o wytartą ladę z dębowego drewna i czujnie wsłuchiwała się w odgłosy rozbrzmiewające w sali.

Nie wiem, jak wy, ale ja zaczęłam ziewać w połowie tego zdania. Jakbym chciała przypomnieć sobie tytuły Celinki Alinki, to bym weszła na wiki Szklanego tronu. Poza tym, jak Ciemna Gwiazda zauważyła, Królowa cieni jest pisana mową pozornie zależną, z czego wynika, że to Alinka przedstawia siebie w ten sposób. Ktoś tu bardzo chce być jak Daenerys Targaryen.

 


Albo jak cesarze Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Gdzie znajduje się Celinka Alinka? W Kryptach, czyli podziemnym świecie pełnym rozpusty i przestępczości. Ponoć wielu młodych chłopaków, którzy się tu znaleźli, później źle kończyło.

Ci zaś, którzy ośmielili się poturbować kobietę do towarzystwa w którejś z alków, poznali, czym jest brutalna sprawiedliwość Krypt i dowiedzieli się, z kim naprawdę się tu liczono.

Jakoś wątpię, by była to kwestia „sprawiedliwości”, a zwykłej praktyczności. Kobiety do towarzystwa przyciągają klientów swoim wyglądem, więc uszkodzenie którejś z nich wiążę się ze stratą finansową burdelmamy/alfonsa. No ale wiadomo, trzeba jak zwykle dowalić się do złej szlachty, która nikogo nie szanuje i totalnie nie wie, jak się zachowywać, nawet w tak groźnym środowisku.

Dziewczynie burczało w brzuchu, ale nie była na tyle głupia, by zamówić coś do jedzenia. Po pierwsze, tutejsze mięso zazwyczaj pochodziło ze szczurów łapanych na ulicy przebiegającej nad jej głową, a po drugie, bogatszym gościom nierzadko przyprawiano obiad czymś, po czym budzili się na wyżej wspomnianej ulicy bez grosza przy duszy, o ile w ogóle się budzili.

I rozumiem, że jakimś cudem ta knajpa nadal się utrzymuje, chociaż faszeruje gości jakimś świństwem? Przecież to największa antyreklama, jaką można sobie zrobić. Poza tym, skoro trują bogatych klientów, to przypuszczam, że przynajmniej jednego z nich byłoby stać na wynajęcie jakiś rzezimieszków, którzy przeprowadziliby w jego imieniu vandettę na karczmie oraz jej właścicielach. Tak czy siak faszerowanie jedzenia to beznadziejny pomysł.

Światek z kart: 222

Edit: od czasu analizy tego rozdziału zdarzyło mi się obejrzeć materiał, w którym opisany był precedens odurzania bogatych mężczyznach w klubach (chociażby w toruńskim Cocomo). Kelnerki podstawiały im wówczas terminale i w ten sposób pozbawiały tysięcy złotych albo nawet namawiały do wzięcia ogromnych pożyczek. Stąd przyszło mi do głowy, że powyższy komentarz może nie mieć sensu, zwłaszcza jeśli Arobynn był jakoś ugadany ze strażą miejską czy innymi władzami. Uczęszczanie do podobnych spelun mogłoby również uchodzić za ujmę czy mezalians, więc szlachetnie urodzeni klienci prawdopodobnie nie zgłaszaliby przestępstw, których ofiarą padali.

Celinka (matko jedyna, nie mogę przyzwyczaić się do jej nowego imienia) Alinka chce uzyskać jak najszybciej informacje o tym, co działo się w Rithfold, kiedy ona przebywała w Wendlyn. Wspomina też królewskie oddziały, które patrolują ulice.

Sama musiała ukryć się w dokach przed jednym takim oddziałem, ale zdołała dostrzec onyksową wywernę wyszytą na mundurach. Czerń na czerni. Czyżby król Adarlanu miał już dosyć udawania, że nie jest dla nikogo zagrożeniem, i wydał dekret znoszący karmazyn i złoto, tradycyjne barwy imperium?

Czy król kiedykolwiek udawał, że nie jest dla nikogo zagrożeniem? Przecież przez ostatnie trzy tomy ciągle podkreślano, jaki to z niego tyran i jak gnębi biednych ludzi.

Poza tym czy mundury żołnierzy muszą być powiązane z barwami kraju? Król Maciej Korwin też miał swój fekete sereg (czyli Czarną Armię), a czerń nie jest tradycyjnym kolorem Węgier.

Prędzej odwoływano się do symboli oraz heraldyki niż do kolorów. Na przykład francuzi wyróżniali się na polu bitwy słynną lilią, a Anglicy czerwonym krzyżem świętego Jerzego.

Czerń oznaczała śmierć.

Nie wszędzie, ale skoro Maas nie potrafi w tworzenie świata przedstawionego, to nie będę się spodziewać po niej żadnego niuansowania w kwestii symboliki barw w różnych kulturach.

Przecież Klocuch mówił, że to zachodzące słońca reprezentuje śmierć:


Czerń przywodziła na myśl dwa Klucze Wyrda. Czerń kojarzyła się z Valgami, demonami, z pomocą których władca tworzył niepowstrzymaną armię.

Których Alinka zmiotła z planszy jednym ognistym piardem. Rzeczywiście niepowstrzymani ci Valgowie.

Cały następny akapit poświęcony jest opisowi tego, jak Alinka ufarbowała włosy na rudo, żeby zmylić poszukujących ją żołnierzy. I tu zaczynam się zastanawiać, czy byłoby to możliwe, zważając na to, że tradycyjne metody farbowania włosów albo je rozjaśniały, albo stosowano je do uzyskania ciemnych barw.

Wprawdzie to już inna epoka, ale podobno kobiety próbowały uzyskiwać rudy kolor podobny do tego, który miała Elżbieta I. Tylko to nie było takie proste i bardziej przypominało zabawę z chemią.

Mnie zastanawia dobór koloru pod innym kątem. Rudy w średniowieczu kojarzył się ze złem i Żydami. No dobra, to drugie odpada, ale wydaje mi się, że Alinka by się obraziła, jakby przez to odebrano ją za kurtyzanę z Krypty.

Z drugiej strony skoro w tym uniwersum istnieją lodówki (XDDDDDD), to ruda farba to przy tym pikuś.

Wydaje mi się też, że rude włosy są rzadkie i przez to również przyciągają uwagę. Jak dotąd w całej serii nie mieliśmy nawet jednej rudej postaci! Jeśli Alinka chciała się dzięki tej fryzurze lepiej kamuflować, to jak dla mnie strzeliła sobie w stopę.

Jeśli żołnierze w dokach zauważyli ją, będą szukali dziewczyny o złocistych włosach.

Teraz przyszło mi do głowy, że Dorian senior nie pomyślał do przodu i w żaden sposób nie oznaczył nawet swojej Obrończyni. Gdyby wypalił jej jakiś symbol na przykład na odwrocie dłoni, to miałby prosty sposób na jej identyfikację.

Z drugiej strony Alinka ma blizny po biczowaniu na plecach, których przeciętna mieszkanka Rithfold raczej nie posiada. No i pamiętajmy, że chodziła po pałacu bez zasłaniania się, znali ją ludzie Chaola oraz mieszkańcy szklanego zamku. Gdyby Dorian senior był prawdziwym złym geniuszem, to w każdym oddziale umieściłby przynajmniej jednego człowieka, który miał bezpośrednio do czynienia z Alinką i zidentyfikowałby ją pomimo innej barwy włosów.

Światek z kart: 223

Ba, wszyscy będą szukali dziewczyny o złocistych włosach, gdy za kilka tygodni rozniosą się wieści o tym, że Królewska Obrończyni zawiodła. Nie zamordowała rodziny królewskiej Wendlyn i nie zdołała wykraść planów obrony morskiej.

Prawie zapomniałam o tym g e n i a l n y m planie. Nadal bawi.

Aelin już kilka miesięcy temu wysłała ostrzeżenie parze królewskiej Eyllwe i wiedziała, że podejmą odpowiednie kroki.

Tak, bo odsunięta od władzy rodzina królewska, która znajduje się zapewne pod nieustannym nadzorem swojego najeźdźcy dużo jest w stanie zrobić. Gdyby ta książka próbowała mieć jakikolwiek sensu, rodzice Nehemii żadnego listu by nawet nie dostali, bo zostałby od razu przejęty przez ludzi Havilliardów.

Światek z kart: 224

Alinka pragnie zatroszczyć się o bezpieczeństwo Chaola.

Wiedziała, że Krypty to jedyne miejsce, w którym mogłaby się czegoś dowiedzieć o losie kapitana Gwardii.

Niby czemu? Skąd jakieś rzezimieszki miałyby wiedzieć, co dzieje się z Chaolem, który jest w końcu honorowym człowiekiem i w podobnych miejscach nie bywa?

Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że na Ukrytym Targu zauważyła Rybitwę, jednego z ulubionych zabójców Arobynna, który kupował kolejną porcję swej ulubionej trucizny.

Rzeczywiście, co za ZBIEG OKOLICZNOŚCI, że znowu Alinka nie musi nic robić i rozwiązania jej problemów przychodzą same.

Idąc za nim, trafiła do Krypt, gdzie wypatrzyła kilku kolejnych ludzi Arobynna. Nigdy tu nie przychodzili, chyba że towarzyszyli swemu mistrzowi, a miało to miejsce zazwyczaj wtedy, gdy spotykał się on z kimś bardzo, bardzo ważnym. Lub niebezpiecznym.

Arobynn zajmuje się trenowaniem zabójców i jest jedną z czołowych postaci w przestępczym świecie, czy nie powinien więc starać się przyciągać jak najmniej uwagi? Im więcej ludzi mu towarzyszy, tym większy raban robi. Poza tym wydaje mi się, że będąc na szczycie, powinien mieć podwładnych, którzy spotykają się z klientami w jego imieniu. Nawet, jeśli są oni SUPER ważni. W takim wypadku w ogóle nie rozumiem, czemu spotkanie miałoby odbywać się w takiej spelunie, gdzie truje się gości.

Światek z kart: 225

Alinka wywnioskowała, że Arobynn był już w środku, więc zajęła miejsce przy barze i zaczęła obserwować otoczenie.

Dzięki kapturowi i ciemnym ubraniom nie przyciągała wiele uwagi.

Napiszcie mi drodzy czytelnicy, czy jak jesteście… gdziekolwiek, a zwłaszcza w zamkniętej przestrzeni, to waszą uwagę bardziej przyciągnąłby gość w kapturze czy bez niego?

Ja mam jeszcze bonusowe pytanie. Czy lepiej wam się obserwuje otoczenie z opadającym na ryj kapturem czy bez? Nie bez przyczyny ludzie zajmujący się designem postaci coraz częściej krytykują wciskanie tego elementu garderoby np. walczącym postaciom.

Uznała, że jeśli ktoś będzie na tyle głupi, że spróbuje ją obrabować, odpłaci się pięknym za nadobne. Wszak kończyły jej się pieniądze.

Jak to jest, że Alince wiecznie kończą się pieniądze? Czy naprawdę nie potrafi nigdy wziąć ich na tyle, by nie martwić się tym, jak przetrwa?

A z drugiej strony kreuje się ją na bogaczkę, która dorobiła się fortuny na morderstwach i może pozwolić sobie na hacjendę z lodówką.

Gdyby jej rodacy mogli ją teraz zobaczyć… Aelin Władczyni Dzikiego Ognia, zabójczyni i złodziejka. Rodzice i wuj przypuszczalnie przewracali się w grobach.

I mają do tego święte prawo, patrząc na to, że taka ty reprezentujesz ich ród.

Do Alinki podbija Rybitwa, czyli przydupas Arobynna.

Za jej czasów pełnił on funkcję zastępcy Króla Zabójców. Był złośliwym, wyrachowanym draniem, który z zapałem wykonywał brudną robotę za swojego szefa.

Wiadomo, że jest opisany stricte negatywnie, bo służy zuemu Arobynnowi. Maas nadal pozostaje tak samo subtelna, jak zawsze.

If you’re evil and you know it clap your hands: 184

– Wiedziałam, że wystarczy chwilę zaczekać, by wywęszył mnie któryś z psów Arobynna.

Rybitwa rozparł się na ladzie i błysnął zębami, szeroko uśmiechnięty.

– O ile pamięć mnie nie myli, zawsze byłaś jego ulubioną suką.

 


Już go lubię.

– Ostatni stół przy ścianie. Kończy rozmowę z klientem.

Zastanawia mnie, czemu Rybitwa tak szybko wyjawił Alince, gdzie znajduje się jej były mistrz. Laska ma mnóstwo powodów, by nienawidzić Arobynna i chcieć się na nim zemścić.

Alinka spogląda na drewnianą budę, którą wskazał jej Rybitwa.

W środku tej najbardziej oddalonej od źródła światła dostrzegła pod stołem wypolerowane na błysk, skórzane buty. Ich właściciel siedział wygodnie rozparty. Potem zauważyła drugą parę butów, brudnych i zużytych, przysuniętych blisko ławy, jakby noszący je człowiek był gotów do ucieczki w każdej chwili. Albo jeśli był naprawdę głupi, do walki. Cóż, do mądrych na pewno nie należał, gdyż zapomniał nakazać swej obstawie, żeby nie rzucała się w oczy. Każdy mógł się w ten sposób domyślić, że w budzie miało miejsce ważne spotkanie.

No patrz, to tak samo jak Arobynn, który również przyszedł do Krypt z obstawą. Tylko, że jego ludzi było kilku, a jego tajemniczemu klientowi towarzyszy zaledwie jedna kobieta.

Obstawę człowieka w zużytych butach stanowiła smukła, uzbrojona po zęby dziewczyna w kapturze, która opierała się o drewniany słup.

Kolejna konspiratorka w kapturze. Serio, o ile nie masz czaszki wytatuowanej w dziwne wzory, to nakrycie głowy bardziej będzie cię wyróżniało niż ukrywało.

Jej jedwabiste, ciemne włosy do ramion połyskiwały w blasku świec, gdy rozglądała się uważnie dookoła.

Skoro włosy sięgały jej do ramion, to kaptur nie powinien ich przypadkiem zasłaniać? Chyba, że dziewczyna wymachiwała głową jak metalowcy.

 


Nie miała żadnego munduru, liberii ani innego znaku sugerującego przynależność do któregoś z domów szlacheckich. Nic dziwnego, klientowi najwyraźniej zależało na zachowaniu tajemnicy.

Albo laska rzeczywiście donikąd nie przynależy.

Alinka zastanawia się, czemu Arobynn postanowił spotkać się tutaj. W końcu odchodzi od stołu.

– Wiedziałam, że założono ci krótką smycz – rzuciła, a potem odepchnęła się od lady i znikła w tłumie, nim zabójca zdołał cokolwiek odpowiedzieć.

W takim razie ty musisz mieć wyjątkowo krótki kaganiec, bo też pozwalałaś pewnemu siwemu bucowi, by traktował cię jak szmatę, a w przeciwieństwie do Rybitwy nie wiązało się to dla ciebie z zapewne wieloletnią współpracą i korzyściami materialnymi.

Nadal czuła jego wzrok między łopatkami i wiedziała, że mężczyzna ma wielką ochotę wbić między nie nóż. Nie odwracając się, pokazała mu obelżywy znak nad ramieniem.

Dzień 27474925464950 zastanawiania się nad tym, co ma na myśli autorka, pisząc „obelżywy gest”.

Alinka rozmyśla nad tym, jak przygotowywała się na konfrontację z Arobynnem.

Spędziła jeden dzień nad morzem, by odpocząć i zatęsknić za Rowanem. Po złożeniu przysięgi krwi, która na wieki przywiązała księcia Fae do niej – oraz ją do niego – brak wojownika odczuwała niczym ból po odciętej kończynie.

Chciałam tylko nadmienić, że amputuje się wadliwe kończyny, co jak najbardziej pasuje do porównania z Rowanem.

Miała mnóstwo do zrobienia i wiedziała, że tęsknota za carranam w niczym jej nie pomagała, a wojownik bez wątpienia nieźle by ją za to zrugał, ale mimo to nie mogła się pozbyć tego uczucia.

Rowan rugał Alinkę za WSZYSTKO w poprzednim tomie, więc nawet za tęsknienie za nim – co jest jak najbardziej naturalnym odczuciem, jak się kogoś, no wiecie, KOCHA – by ją ukarał. Ależ to jest nienormalna relacja.

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 142

Drugiego dnia po rozstaniu za srebrną monetę kupiła od kapitana statku pióro i stos papieru, zamknęła się w swej ciasnej komnacie i zaczęła pisać. W Rifthold żyło dwóch mężczyzn, którzy zniszczyli życie jej oraz ludzi, których kochała. Obiecała sobie, że nie opuści miasta, póki nie zabije ich obu. Zapisywała więc całe stronice notatkami i pomysłami, aż sporządziła listę nazwisk, miejsc i celów.

Jeszcze się przekonamy, jakie genialne plany wymyśliła Alinka.

Zapamiętała każdy element zaplanowanej akcji oraz wszystkie wyliczenia, a potem spaliła stronice dzięki mocy krążącej w jej żyłach.

Spalenie czegoś zwyczajnym ogniem jest przecież za mało bajeranckie. Poza tym wiadomo, że protagonistka opanowała już swoją moc do perfekcji i nie obawiała się nawet odrobinę, że ogień wyrwałby się jej spod kontroli i sfajczył statek, na którym płynęła.

Choć była na to przygotowana, i tak przeżyła wielki szok, gdy kilka tygodni później okręt przekroczył niewidzialną granicę niedaleko brzegu i jej magia znikła.

Bardzo mnie ciekawi konkretne położenie tej „niewidzialnej granicy”, ale domyślam się, że sama autorka nie poświęciła temu żadnej większej refleksji. Szklany tron bezustannie operuje niejasnymi pojęciami, byle tylko Maas nie musiała za dużo myśleć podczas pisania.

Nie powinna tak mocno uzależnić się od swoich nowych darów! Cóż za głupota! Ich nagła utrata całkiem ją zaskoczyła. Rowan bez wątpienia spuściłby jej niezłe lanie, gdy tylko odzyskałaby siły. Cieszyła się, że poprosiła go, aby pozostał w Wendlyn.

Mamy zaledwie drugi rozdział i drugi akapit, gdzie pojawia się wzmianka o Rowanie, a ZNOWU podkreślane jest, jak to siwy buc sprawiłby swej lubej lanie.

 

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 143

Po utracie mocy Alinka próbowała się afirmować.

Nie potrzebowała dodatkowej siły, szybkości i zręczności, którą obdarzała ją forma Fae.

Wiedziała, że jako Mary Sue zawsze będzie niepokonana.

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 145

Człowiek odpowiedzialny za jej inicjację w świat brutalnej walki, który był dla niej zarówno zbawcą, jak i katem, choć nigdy ojcem, bratem czy kochankiem, znajdował się teraz zaledwie kilka kroków dalej i nadal rozmawiał ze swoim rzekomo ważnym klientem.

Ogromnie podoba mi się, jak SUBTELNIE powiedziano nam, że Arobynn nigdy nie był kochankiem Alinki. Tak żebyśmy nie mieli najmniejszych wątpliwości. Ponieważ, jak już niebawem się przekonamy, Arobynn w przeciwieństwie do zabójczyni jak najbardziej był zainteresowany intymną relacją. Pomimo tego, że ją praktycznie wychował.

*charcze* dajcie mi wiadro

Niespodziewanie klient Arobynna zerwał się, rzucił czymś w rozmówcę i ruszył w kierunku swojej obstawy.

Klient też się wykazuje niesamowitym intelektem, rzucając w dosłownego KRÓLA ZABÓJCÓW, który na dodatku przyszedł z całą obstawą. Chociaż jak widać nie taki zły ten Arobynn, bo pozwolił się bezkarnie znieważyć.

Alinka dostrzega podbródek mężczyzny oraz jego gest dotknięcia pochwy i rozpoznaje w nim…

*werble*

Oczywiście Chaola. 

 


Po tym jakże niespodziewanym odkryciu zasiada do grających w karty i postanawia się do nich przyłączyć w celu dalszego śledzenia swojego byłego kochanka. Rozdział dobiega końca wraz z ujawnieniem tożsamości klienta Arobynna.

Cóż mogę powiedzieć? Mocne meh. Doceniam próbę przedstawienia świata Krypt, chociaż sama lokalizacja nie ma w sobie nic szczególnego. Alinka wróciła do swojego dawnego ja, czyli bucowatej laski. Nadal niestety darzy Rowana uczuciem. I to w sumie tyle. Jak dla mnie ten rozdział mógłby być wprowadzeniem do znacznie dłuższego, ale nie będę narzekała. Szkoda mi tylko Ciemnej Gwiazdy, która będzie musiała się męczyć z długą trzecią częścią. Wierzę jednak, że doskonale da sobie radę, o czym przekonacie się za tydzień. A oto dzisiejsze statystyki:

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 177

Royal pussy: 109

If you’re evil and you know it clap your hands: 184

Nowe szaty zabójczyni: 167

Światek z kart: 225

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 143

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 145

Czy na sali jest lekarz?: 28

Zbędne cięcie: 99

Moda na cytat: 14

Sweet home Taras: 15

Wiek to tylko liczba: 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz