A więc to Chaol był klientem Arobynna. A może po prostu potrzebował czegoś od jej byłego mistrza tak bardzo, że gotów był zaryzykować i spotkać się w Kryptach. Co się, u licha, wydarzyło w mieście podczas jej nieobecności?
A już miałam opierdzielać, że nie musi to od razu oznaczać bycie klientem.
Poza tym, że mało znacząca laska jest bez głowy, a twój kuzyn rozmawia o tobie w dwuznaczny sposób, to w sumie nic specjalnego się nie działo. Co tylko udowadnia, że można używać lektury serii Szklany Tron do leczenia bezsenności.
Alinka przygląda się Chaolowi:
Jego ubranie było poplamione krwią, ale poruszał się sprawnie, jakby nie dokuczały mu żadne rany. Ucisk w sercu, który towarzyszył jej od wielu miesięcy, powoli słabł.
Wydawało mi się, że od spotkania Rowana Chaol interesował ją tyle, co zeszłoroczny śnieg. Biorąc pod uwagę obecne globalne ocieplenie, to nawet i gorzej.
A więc żyje… Ale skąd ta krew?
Z dupy.
Laska, jak zauważyłaś, to typ nie krzywił się z bólu albo nie łapał się za zranioną część ciała. Dlatego że ta rana nie była poważna albo to on kogoś uderzył orężem.
Zapewne uznał, że nie stanowi dla niego zagrożenia, gdyż skinął na towarzyszkę i ruszyli w stronę baru… Nie, dalej, w kierunku schodów. Szedł jak zwykle swobodnie, choć dziewczyna u jego boku była wyraźnie spięta. Na szczęście dla nich nikt nie zwrócił uwagi na ich zniknięcie, a kapitan nawet już na nią nie spojrzał.
Czemu Alinka w poprzednim rozdziale i na samym początku tego przedstawiała Chaola jako klienta Arobynna, by zaraz napisać, jak to on musi niezauważenie wyjść? Jeżeli został zaproszony przez króla zabójców, to logiczne, że musi jakoś opuścić miejsce odbytego spotkania.
Poruszała się na tyle szybko i sprawnie, że nie zdążył nawet jej rozpoznać.
Po pierwsze starałaś się ucharakteryzować, by ciebie nie zauważono, więc to świadczy dobrze o twoim stroju, a Chaol nie musiał dostrzec. Po drugie – analizatorzy i nasi czytelnicy dobrze wiedzą, na jakim poziomie stoi szkolenie straży królewskiej, jednak skąd pewność, że ktoś, kto był ochroniarzem króla, nie dostrzegł ciebie? Sama wcześniej opisywałaś, że nie widziałaś twarzy. Po mimice chyba najlepiej ocenić, czy ktoś znalazł w otoczeniu znajomą twarz.
Dobrze. Dobrze, choć ona rozpoznałaby go zawsze i wszędzie, bez względu na to, czy szedł, czy siedział, zarówno w płaszczu z kapturem, jak i bez niego. Patrzyła, jak wchodzi po schodach, nie oglądając się za siebie, choć jego towarzyszka wciąż na nią zerkała. Kto to był, u licha?
Nie chciałabym mieć typiary nie tylko za partnerkę, ale także nie chciałabym mieć ją za byłą. Mimo że, Alinka od dawna nie jest w związku z Chaolem, to wytyka mu, że nie jest dalej tak w centrum jego uwagi. Przecież musi rozpoznać eks po długiej rozłące i działającej incognito!!! To takie chamskie wytykanie Chaolowi, jakby to on był gorszy w tej relacji, co, jak wiemy po lekturze Korony w Mroku, jest niesprawiedliwe.
Kolejna rzecz to pogardliwe na start podejście do dziewczyny, która, jak się niedługo okaże, jest fuck buddy gwardzisty i nazywa się Nesryn. Alinka nie ma o tym pojęcia, co stawia ją jeszcze w gorszym położeniu. Równie dobrze ta dziewczyna mogła być kuzynką, ale tak, każda osoba płci żeńskiej kręcąca się obok Chaola jest złą prukwą. To jest jeszcze żałośniejsze, kiedy przypomni się, że Alinka przez cały trzeci tom zaraz po rozstaniu z Chaolem mizdrzyła się do Rowana. Co, to on musi dalej simpować za zajętą, ponieważ wszystko musi się kręcić wokół protagonistki? Ta typiara to kwintesencja powiedzenia „Co wolno wojewodzie, to nie wolno tobie smrodzie”.
Dobrze, tutaj JESZCZE jestem w stanie zrozumieć rozgoryczenie po zobaczeniu, że eks jakoś nieźle funkcjonuje w rzeczywistości bez nas, ale uwierzcie mi, to dopiero prolog do jednego z większego problemu tego tomu. 1/3 książki (czyli tak do przybycia Rowana) to rozdziały z perspektywy Alinki będą głównie obrazowały jej kłótnie z Chaolem o ich relację. Nawet jeżeli czekają nas przepiękne pociski w stronę najbardziej irytującej głównej bohaterki, co świadczy o powrocie sarkastycznego gwardzisty z pierwszego tomu, to narracja będzie próbowała nam wmówić, że to on jest tym złym. Szykujcie się na głębsze doznania niż przy dialogach tej dwójki po śmierci Nehemii.
Gdy Aelin wyruszała w podróż, w oddziałach straży pałacowej nie było kobiet, poza tym była przekonana, że król wiernie hołdował idiotycznej zasadzie, zgodnie z którą zatrudniał tam wyłącznie mężczyzn.
If you're evil and you know it clap your hands: 185
Buuuuu, zły król seksista!
A tak naprawdę to nie. Rozumiem, że z dzisiejszej pespektywy wywołuje to kontrowersje, ale dla mnie to logiczna decyzja z pespektywy „pracodawcy”, jakim jest król. Oczywiście zakładam tutaj, że główna bohaterka miała rację i rzeczywiście kobiety miały zakaz sprawowania takiej funkcji, bo może ta cipa źle założyła. Mężczyzna w ciążę nie zajdzie, a ta dyskwalifikuje z tego typu profesji na czas nie tylko jej donoszenia, ale i połogu. Ktoś też musi się zająć dzieckiem, nawet jeżeli stałoby się automatycznie częścią służby dworskiej. To są znacznie większe koszty utrzymania. Na dodatek strażnikom trudniej byłoby zachować celibat, który przecież mieli narzucony. Nie bez przyczyny zespoły koedukacyjne w kpopie nie są popularne jak dwadzieścia lat temu, ponieważ romanse i rozstania między członkami były częstym zjawiskiem.
Inna rzecz, która mnie rozśmieszyła, to założenie, że Chaol to taki przegryw, że musi kręcić z kimś z pracy. Jeżeli przespał się z tobą, a nie byłaś częścią straży, to może zrobić to też z inną. To mi przypomina pełne oburzenia komentarze knetz o idolach, którzy romansują z dziewczynami spoza swojego środowiska pracy BO PRZECIEŻ MAJĄ IDOLKI!!!
Alinka zostaje poinformowana, że musi zapłacić za spotkanie z Arobynnem.
„Żeby układać się z Arobynnem… – myślała Aelin. – Nigdy nie miałam Chaola za głupca, ale to…”.
Nagle podniosła się z krzesła, poskramiając narastający gniew.
– Jestem spłukana – powiedziała. – Bawcie się dobrze.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 178
To ja, gdy spieszy mi się na dwójkę, a najbliższa toaleta jest płatna.
Jeżeli jak później się dowiemy, sama wiesz, że twój były mistrz żąda za takie wizyty pieniędzy, to czemu się wściekasz jak bobas, a Chaola wyzywasz od głupców? Trzeba było się przygotować.
Na szczęście Alinka szybko się uspokaja.
Niewykluczone, że Arobynn zaplanował to spotkanie, tak żeby zbiegło się z jej przybyciem. Istniała szansa, że posłał Rybitwę na Ukryty Targ po to, by Aelin zwróciła na niego uwagę i trafiła za nim do Krypt. Może znał zamiary kapitana i wiedział, po czyjej stronie stoi. Może zwabił ją tutaj, by namieszać jej w głowie i wstrząsnąć nią nieco.
Alinka znała mistrza i jego zagrywki, więc jest szansa, że ma rację. Jednak jakoś mnie rozśmieszyło, że ona jest takim centrum uniwersum, że każdą rzecz ją dotyczącą trzeba skrupulatnie planować.
Za odpowiedzi uzyskane od Arobynna zawsze należało zapłacić, ale było to mądrzejsze rozwiązanie niż wybiegnięcie z Krypt w ślad za Chaolem, nawet jeśli napinała mięśnie na samą myśl o tym. Nie widziała go od wielu miesięcy! Tyle czasu upłynęło od chwili, gdy opuściła Adarlan, rozbita i pusta w środku. Nie, dość już tego.
Napinała mięśnie na myśl, by zapłacić za coś, czego potrzebuje? Alinka jest z Poznania?
O ile zgodzę się z tym, że wybiegnięcie za Chaolem byłoby gorszym rozwiązaniem, ponieważ dawno go nie widziała, a Nesryn nie zna, to na mój gust za bardzo to przeżywa. Czytając to, mam wrażenie, że to Chaol złamał serce Alince, a nie ona jego.
Aelin dumnym krokiem przemierzyła ostatnie metry i skrzyżowała ramiona przed budą, w której zasiadał uśmiechnięty Arobynn Hamel, Król Zabójców i jej były mistrz. Wyglądał dokładnie tak jak w chwili, gdy widziała go ostatnim razem – miał kształtną, przystojną twarz arystokraty, jedwabiste włosy, które muskały jego ramiona, oraz kunsztownie uszytą tunikę z ciemnoniebieskiego materiału, rozpiętą nonszalancko u góry i odsłaniającą część klatki piersiowej. Nie miał ani koronkowego kołnierza, ani złotego łańcucha. Długie, muskularne ramię trzymał na oparciu ławy, a smukłe, poznaczone bliznami palce wybijały rytm muzyki.
Niestety jest to, czego się bałam najmocniej. Arobynn, typ w średnim wieku, który był mentorem i przybranym ojcem, jest przedstawiony przez Alinkę przede wszystkim jako hotówa. Obrzydliwe. Czy w tym uniwersum jest ktoś co najwyżej przeciętny z urody poza królem, jego przydupasami oraz randomami z tła?
– Witaj, słonko – prychnął niczym kot. Jego srebrne oczy połyskiwały w półmroku.
Nowe szaty zabójczyni: 168
Stęskniłam się za opisami oczu każdej napotkanej postaci.
Nie miał przy sobie żadnej broni poza pięknym rapierem u boku. Kunsztowna osłona dłoni, wijąca się niczym wiatr, była oprawiona złotem. Była to jedyna widoczna oznaka bogactwa, równającego się z majątkami królów i cesarzowych.
Alinka mogłaby się uczyć od swojego byłego mistrza. Można wyglądać schludnie, nie epatując luksusem.
Aelin usiadła naprzeciwko niego, na miejscu wygrzanym chwilę wcześniej przez Chaola. Przy każdym ruchu czuła kształt własnych sztyletów u boku. Przy pasie miała stale przytroczonego Goldryna – rękojeść miecza zwieńczona ogromnym rubinem była skryta pod płaszczem – ale w walce w tak ciasnym miejscu legendarne ostrze nie na wiele by się zdało. Bez wątpienia również i z tego powodu Arobynn wybrał taką budę na spotkanie.
TO PO CO WZIĘŁAŚ DROGOCENNĄ, LEGENDARDĄ BROŃ, JAK WIEDZIAŁAŚ, ŻE RACZEJ W KARCZMIE JEJ NIE UŻYJESZ!
– Niewiele się zmieniłeś – powiedziała, ściągając kaptur. – Najwyraźniej dobrze ci tu, w Rifthold.
Nie rozminęła się z prawdą. Mężczyzna miał prawie czterdzieści lat, a mimo to był równie przystojny, opanowany i zrelaksowany jak dawno temu w Twierdzy Zabójców po śmierci Sama. Wiele się wydarzyło podczas tamtych mrocznych dni. Powstało wiele długów wymagających spłaty.
Small talki zazwyczaj są niezręczne, ale nie mogła zagadać go, no nie wiem, o pogodę? Niech przestanie być horny na eks nauczyciela, bo puszczę pawia.
Nie tylko to, że postacie w maasowersum są hot, to jeszcze nie działa na nich starzenie? Czy my gramy w Simsy?
Arobynn otaksował ją powoli, nie pomijając żadnego szczegółu.
– Chyba wolę twój naturalny kolor – rzekł.
Ta reakcja wyszłaby na neutralną, jakbym nie czytała wcześniejszych uwag Alinki i jakbym nie wiedziała, że on ostatecznie leciał na swoją podopieczną…
– Muszę zachować ostrożność – powiedziała Aelin i założyła nogę na nogę, przyglądając się rozmówcy równie starannie. Nic nie wskazywało na to, że nosi Amulet Orynthu, jej dziedzictwo, które zabrał po tym, jak znalazł ją półżywą na brzegu rzeki Florine. Wmówił jej, że amulet, w którym w tajemnicy umieszczono trzeci i ostatni Klucz Wyrda, utonął w rzece. Jej przodkowie nosili go od wieków. To amulet sprawił, że ich królestwo – jej królestwo – stało się wielkim, bezpiecznym i dobrze prosperującym mocarstwem, wzorem dla wielu innych krain.
Domyślam się, że autorka umieściła ten fragment, by przypomnieć czytelnikom fabułę poprzednich tomów albo dla tych co zaczynają przygodę z tym (chociaż można po prostu cofnąć), ale dawno nie widziałam tak beznadziejnego przejścia do ekspozycji. Dawno, bo rok minął od ostatniej analizy.
– Nie mam ochoty wrócić do Endovier – dodała.
Alinka nie chce do kostnicy:
https://youtu.be/EpeXYWSnKW0?t=94
Srebrne oczy rozmówcy zamigotały. Aelin musiała się powstrzymywać, by nie chwycić za sztylet i nie cisnąć nim w mężczyznę, ale na razie był jej potrzebny i nie mogła go zabić.
Nowe szaty zabójczyni: 169
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 179
Ja wiem, że w Szklanym tronie oczy żyją własnym życiem, ale nie trzeba ich krzywdzić za każde mrugnięcie :c Jakoś skojarzyło mi się z tym memem:
Miała wiele, bardzo wiele czasu, by sobie wszystko przemyśleć. Dobrze wiedziała, czego chce i jak ma to osiągnąć. Szkoda by było wywrzeć zemstę tak szybko, tym bardziej że Arobynna coś wiązało z Chaolem.
Zgodzę się, że nie warto być impulsywnym, jednak jaki wpływ na misję ma prędkość śmierci Arobynna. Jak wykaże czekający go los, to w sumie żaden. Czy właśnie nie lepiej jak najszybciej załatwić sprawę, by odzyskać amulet?
Może właśnie dlatego ją tu zwabił? By mogła szpiegować Chaola wraz z nim?
Po co by miał to robić? Myślę nad różnymi rozwiązaniami i nic mi nie przychodzi do głowy poza tym, że ktoś tu cierpi na main character syndrome… oh no. Nawet jeżeli miał być to jakiś haczyk na Alinkę, by skłócić ją z Chaolem, to jakby zależało tej dwójce na dobrych stosunkach, to od razu by sobie to wyjaśnili.
– W rzeczy samej – rzekł Arobynn. – Sam również nie chciałbym, żebyś tam wróciła. Choć przyznam, że ostatnie dwa lata dobrze ci się przysłużyły. Wspaniale się prezentujesz jako dorosła kobieta.
MAMO BĘDĘ RZYGAĆ! O tym mówiłam, dobrze zapalają mi się w głowie czerwone flagi. Maas tutaj robi dobrą robotę, by nam obrzydzić typa. Niestety zapomina, że inny oblech jest ostatecznym tru loffem głównej bohaterki.
Jedyne, co ratuje Rowana to fakt, że nie znał Celinki jako małej dziewczynki. Wiele można mu zarzucić, ale groomingu się nie dopuszczał.
Z drugiej strony jest dużo starszy od Arobynna.
Przechylił lekko głowę. Aelin od razu wiedziała, co to znaczy.
– A może powinienem powiedzieć „jako królowa”?
A ta jedyne, co z tego odczytuje, to brak oddania czci jej zajebistości. Nie, dość już tego.
Minęło już dziesięć lat od chwili, gdy otwarcie rozmawiali o jej dziedzictwie i tytule, przed którym pomógł jej uciec, który za jego sprawą nauczyła się nienawidzić i darzyć lękiem.
Co tylko pokazuje, że epicki plot twist z prawdziwym pochodzeniem Alinki był na wyrost.
I że pierwsza część powstawała bez żadnych planów czynienia z Celinki zaginionej księżniczki.
Czasami rzucał zawoalowane uwagi, które miały na celu przestraszyć ją i mocniej z nim związać, nigdy jednak nie wypowiedział jej prawdziwego imienia, nawet wtedy, gdy znalazł ją na brzegu zamarzniętej rzeki i zabrał ze sobą do swej jaskini morderców.
Nie chcę nic ci mówić, ale sama takim mordercą zostałaś, a określałaś się dumnie płatną zabójczynią.
Oj tam, to było w pierwszej części, nie liczy się. Co z oczu, to i z serca.
– Dlaczego uważasz, że mogłoby mnie to zainteresować? – spytała swobodnym tonem.
– Nie wolno wierzyć plotkom – Arobynn wzruszył szerokimi ramionami – niemniej jakiś miesiąc temu z Wendlyn dotarły wieści. Ponoć jakaś zapomniana królowa urządziła niezłe widowisko legionowi najeźdźców z Adarlanu. Mogę się mylić, ale nasi wielce szanowani przyjaciele w imperium tytułują ją teraz „królową suką, która zieje ogniem”.
To bardziej rozkmina dla Laptopcjusza, która rozpisywała wcześniej kłopoty z czasem w Szklanym tronie, ale zastanawia mnie kiedy musiało się to wydarzyć, że były mentor zabójczyni wie o tym już od miesiąca. Załóżmy, że Alinka trochę musiała odczekać z podróżą po tych wydarzeniach, ponieważ w końcu musiała zerwać przysięgę krwi Rowana. Za to podróż morska do niedalekiej krainy w tej epoce zajmuje standardowo z dwa tygodnie, ale rozdział wcześniej nasza bohaterka wspominała o przekraczaniu bariery „kilka tygodni później”, to dajmy jej miesiąc podróży. Także od razu Alinka nie mogła pójść do Arobynna i musiała wcześniej zaaranżować spotkanie. Więc no dajmy w tym wszystkim jej łaskawie z dwa miesiące, ale biorąc pod uwagę rozciągający się jak z gumy czas z Korony Mroku, to osobiście skłaniam się ku jednemu miesiącu. Nawet zakładając, że w Adarlanie działa świetna komunikacja między regionami albo sam Arobynn jako król zabójców ma świetnych kurierów, to nie jest możliwe, by w takim czasie dotarły wiadomości. Nie mówiąc już o plotkach, gdzie podróżnicy nie mają takich możliwości szybkiej podróży jak osoby pracujące w dostarczaniu wiadomości. Nawet Alinka trafnie wylicza, że plotki byłyby najwyżej za kilka tygodni. Jedyną sensowną odpowiedzią jest to, że Arobynn miał wcześniej sesję u jasnowidza.
Światek z kart: 226
Dziewczyna musiała przyznać, że trochę ją to rozbawiło, a nawet pochlebiło. Wiedziała, że wieść o tym, co zrobiła z generałem Narrokiem i trzema innymi książętami Valgów, wciśniętymi w ludzkie ciała, prędko się rozniesie. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że wszyscy dowiedzą się o tym aż tak szybko.
– Ludzie teraz uwierzą we wszystko.
– To prawda – przyznał Arobynn.
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 146
Jak wykazaliśmy, w Adarlanie dowiedzieli się ZA SZYBKO, ale jak widać nawet taka bujda na resorach wystarczy, by Alinka zachwycała się swoją osobą. A nawet jeśli te wieści rzeczywiście mogły dotrzeć do ludzi z całej Erilei, nie zmienia faktu, że przy każdej plotce znaleźliby się bardziej sceptyczni, który powątpiewaliby w jej czyny. I tutaj nie jest ważne, ile w tym jest prawdy. W książce Travel writing Carl Thompsona przy kłopotach oceny wiarygodności takiej literatury jest podany przykład relacji z XVIII z dzisiejszej Etiopii autorstwa Szkota Jamesa Bruca. Wtedy mało kto z jego kręgu kulturowego odwiedził te tereny. Stąd gdy dowiedzieli się od kolesia, że tamtejsi tubylcy jedzą bydło żywcem, to odbiorcy podróżnika stwierdzili, że go pojebało XD Jeżeli byłabym prostą chłopką z Adarlanu i ktoś by mi powiedział, że jakaś magiczna typiara wstała z grobu, by zaraz po tym rozwalić demony i zawodową armię, to też bym podobnie zareagowała jak ludzie na tego Szkota. Dziwi mnie, że tylko Alinka (i robi to tylko po to, by nie wyjść na tłumoka w towarzystwie) zauważa te mechanizmy, a reszta Adarlanu nie.
To, że pijaczki z karczmy albo osoby nieprzychylne wymyślą królowej pseudonim na poziomie nazwy naszego bloga – wypraszam sobie, nazwa naszego bloga jest dużo bardziej błyskotliwa niż nowy przydomek Alinki – bardzo do nich pasuje. Jednak nie wiem, jaką Karyną trzeba być, by być dumnym z określenia per „suka”. Jakby ktoś mi tak powiedział nawet w ramach pochwały, to bym zapadła się pod ziemię. Domyślam się, że może być to problem słowa bitch, którego zapewne użyto w oryginale (dokładnie przydomek brzmiał fire-breathing bitch-queen) i które mimo wulgarności, to niektóre laski lubią używać, by podkreślić swoją zajebistość. Tylko mówimy tu o współczesności, a nie o fantasy w średniowieczno-nowożytnym settingu.
Gdzieś po drugiej stronie Krypt rozległy się dzikie wrzaski widzów dopingujących zawodników walczących na arenie. Król Zabójców spojrzał w ich kierunku i uśmiechnął się lekko. Minęły prawie dwa lata od chwili, gdy Aelin sama stała w tłumie i patrzyła, jak Sam rzuca wyzwanie innym walczącym, na ogół niedorastającym mu do pięt, by zdobyć pieniądze na ucieczkę z Rifthold, jak najdalej od Arobynna. Kilka dni później znalazła się w wozie jadącym do Endovier, a Sam… Cóż, nigdy się nie dowiedziała, gdzie go pochowano po tym, jak wpadł w ręce Rourke’a Farrana, prawej ręki Ioana Jayne’a, pana zbrodni w Rifthold, który go torturował i zabił. Jayne’a uśmierciła własnoręcznie – ciśnięty przez nią sztylet wbił się prosto w jego nalaną twarz. A Farran… Dowiedziała się później, że Farran został zamordowany przez ochroniarza Arobynna, człowieka o imieniu Wesley, w rewanżu za to, co zrobił z Samem. Nie przejmowała się tym jednakże, choć Arobynn w rezultacie zabił Wesleya, żeby poprawić stosunki między Gildią Zabójców a nowym panem zbrodni. Kolejny dług. Aelin mogła poczekać. Mogła okazać cierpliwość.
Te przejście w ekspozycji jest nawet niezłe jak na standardy naszej ukochanej pisarki, a wspomnienie pierwszej miłości Alinki ma wreszcie tutaj jakiś sens. Tylko denerwuje mnie tu jeden element. My o większości rzeczach mieliśmy wbijane od pierwszego tomu, to po co się powtarzać. Naprawdę tylko ktoś z pamięcią złotej rybki nie pamiętałby o podstawowych informacjach o Samie.
Aczkolwiek informacja o tym, że Sam bił się na ringu, by zdobywać z tego hajs, wcześniej się chyba nie pojawiła, a przynajmniej ja jej nie pamiętam.
Absolutnie do tego nie piłam. To jest akurat niezłe. Cała reszta nie bardzo.
– A więc to tu teraz prowadzisz interesy? – spytała po prostu. – Co się stało z Twierdzą?
– Niektórzy klienci – odparł przeciągle Arobynn – wolą spotkania między ludźmi. W Twierdzy czują się niepewnie i nerwowo.
– Twój klient musi być nowicjuszem, skoro nie naciskał na spotkanie w prywatnej komnacie.
– Nie ufał mi aż tak bardzo. Uznał, że spotkanie w głównej Sali będzie bezpieczniejsze.
A to nie jest bardziej logiczne rozwiązanie? Jakbym była szefem mafii, to wolałabym zapraszać do jednego ze swoich klubów, które są i tak miejscami publicznymi, więc straż ma o nich pojęcie. Wynika to nie tyle z bezpieczeństwa gościa, a mojego własnego. Klient, nawet jeżeli nie zrobiłby mi krzywdy na spotkaniu, to mógłby poznać lokalizację i wnętrza prywatnego schronienia i wykorzystać taką wiedzę w przyszłości.
– A więc nie zna Krypt.
Na pewno nie. Z tego, co wiedziała, Chaol nigdy nie zszedł do Krypt, a ona sama nigdy nie opowiedziała mu o chwilach spędzonych w tym przeklętym miejscu.
Typiaro, nie było cię ponad miesiąc i sama widzisz, że Chaol ma nową towarzyszkę i zachowuje się jakoś inaczej. Skąd taka pewność.
Zresztą nie opowiedziała mu o wielu rzeczach.
Dlatego wasz związek skończył się jak skończył. Pamiętajcie, komunikacja w relacjach każdego typu jest najważniejsza!
Arobynn postanawia przekomarzać się z Alinką na temat Chaola. To typowe masowe dialogi, więc nieco powycinałam:
Arobynn znów wzruszył ramionami, swobodnie, lecz z gracją.
Jak się wzrusza ramionami z gracją? Wyobrażam sobie tylko stereotypową drag queen, która teatralnie wykonuje ten gest.
– Jestem zaskoczona, że przyznajesz przede mną, iż jest coś, czego jeszcze nie wiesz.
Mam nadzieję, że ona wie, że to tylko taka gra, nie?
Arobynn oparł głowę o ścianę budy. Jego rude włosy błyszczały niczym świeża krew.
Dopiero co pisałam, że nie mieliśmy jeszcze żadnej rudej postaci w uniwersum i dostaliśmy ją rozdział później. Czuję się obdarowana.
Był inwestorem Krypt i przypuszczalnie nie musiał ukrywać swej twarzy. Nikt, nawet król Adarlanu, nie był na tyle głupi, by go tu ścigać.
Tak jak Laptopcjusz wskazał w poprzednim rozdziale – działanie Krypt w Adarlanie nie ma sensu. Jeżeli ten biznes jest szemrany i nie jest zaznaczone, że Arobynn działa tak a nie inaczej za sprawą układów z dworem, to pokazywanie swojego wizerunku jako właściciela tych spelun jest ogłoszeniem na siebie wyroku śmierci. Widać, od kogo Alinka nauczyła się megalomanii.
Z drugiej strony po czasie możemy chyba założyć, że w tym złym adarlańskim systemie zły Arobynn dogadał się z władzą.
– Mamy tu niezły bajzel, odkąd wyjechałaś – powiedział cicho.
„Wyjechałaś”. Zupełnie jakby udała się do Endovier z własnej woli, zupełnie jakby to nie on za tym wszystkim stał. Jakby była na wakacjach! Aelin znała Arobynna zbyt dobrze i wiedziała, że próbuje ją wyczuć.
Tylko, że tam trafiłaś troooochę z własnej woli. Jakoś nie przypominam sobie, by to Arobynn za ciebie wykonywał zlecenia.
Doskonale. Mężczyzna zerknął na grubą bliznę na jej dłoni, pamiątkę po przysiędze wyzwolenia Eyllwe, którą złożyła Nehemii, i cmoknął.
– Serce mnie boli, gdy widzę tyle nowych blizn.
– Mnie się podobają – odparła szczerze.
Bo nic nie daje więcej do bycia c00l jak nowe blizny!
Arobynn pokazuje Alince nową dla niej bliznę:
– Ta też jest ładna – rzekł z mrocznym uśmiechem. Teraz wiedziała już, dlaczego nie zapiął tuniki. – To pamiątka po Wesleyu – dodał, machnąwszy z gracją dłonią.
Myślałam, że odsłonił ciałka dla pokazania absa jak stereotypowy paker z Instagrama.
Przypominał jej z nonszalancją o tym, na co go stać i ile jest w stanie znieść. Wesley był jednym z najlepszych znanych jej wojowników. Jeśli nie przeżył starcia z Arobynnem, mało kto mógł tego dokonać.
Mocne słowa jak na to, jak skończy Arobynn.
*zaciska usta, żeby nie parsknąć śmiechem*
Jestem pewna, że spodoba wam się śmierć Arobynna.
Alinka wytyka swojemu byłemu mentorowi, że pozbył się większości swoich podopiecznych i oszczędził największych przydupasów.
– O, Harding i Mullin też jeszcze żyją. Cóż, ale ci dwaj stali się prawdziwymi mistrzami w całowaniu cię w dupę i jakoś nie mogę sobie wyobrazić, byś miał ich pozabijać.
Kolejna rzecz, którą idealnie skopiowała od swojego byłego nauczyciela – postawę wobec innych osób typu „Albo jesteś moim podnóżkiem, albo giń”.
Odpowiedzią był cichy śmiech.
– Proszę, a ja wierzyłem w to, że moi ludzie są mistrzami w sztuce krycia się w tłumie! – rzekł i napił się wina. – Może wrócisz do domu i nauczysz ich paru sztuczek?
„Do domu”. Kolejny test, kolejna gra.
Nawet jeżeli jest to element prowokacji Alinki, to rzeczywiście nakrycie szpiegów nie świadczy dobrze o poziomie szkolenia przez Arobynna.
– Przecież dobrze wiesz, że z radością udzieliłabym paru lekcji twoim klakierom, ale na czas pobytu w Rifthold zorganizowałam sobie inną kwaterę.
Ale poszło mu w pięty!
– A jak długo zamierzasz tu zostać?
– Tyle, ile będzie konieczne – odparła Aelin, a w myślach dodała: „By cię zniszczyć i zdobyć wszystko, co mi potrzebne”.
– Cóż, miło mi to słyszeć – odparł mężczyzna i upił kolejny łyk. Bez wątpienia butelkę wina sprowadzono tu specjalnie dla niego, bo Aelin trudno było sobie wyobrazić, że Arobynn zmusiłby się do wypicia szczurzych szczyn serwowanych przy barze. – Ale spędzisz tu przynajmniej kilka tygodni, zważywszy na to, co się wydarzyło.
To komplement czy obelga? Nie chcę nic mówić, ale jesteś identyczna w zamiłowaniu do luksusów. Tobie nawet pieczywo czosnkowe przeszkadzało!
Tak samo jak kurczak i tkaniny zaproponowane przez krawcową w pierwszym tomie. Tuż po tym, jak wyciągnięto cię z k o p a l n i.
Jej krew skuł lód. Uśmiechnęła się do Arobynna leniwie, ale w duchu zaczęła się modlić do Mali i Deanny, sióstr bogiń, które czuwały nad nią od tylu lat.
Czuwały dopiero od trzeciego tomu, kiedy z łaski swojej Maas znalazła wolną chwilę, by wymyślić minimum systemu religijnego do wykreowanego przez siebie świata.
Arobynn pyta się Alinki czy wie o zmianach, które nastąpiły pod jej nieobecnoscią. Robi to w taki sposób, że wywołuje w dziewczynie niepokój.
Po tym, co wycierpiała, po wszystkim, czego doświadczyła w Wendlyn, miała teraz przeżyć kolejną tragedię? Żałowała, że nie ma przy niej Rowana. Chciała poczuć jego zapach, woń sosen i śniegu, chciała mieć pewność, że bez względu na to, co usłyszy od Arobynna, bez względu na to, jak bardzo pogrąży ją ta opowieść, wojownik Fae pomoże jej się pozbierać. Niestety, Rowan przebywał po drugiej stronie morza, a ona modliła się, by nigdy nie zbliżył się do Arobynna na choćby sto mil.
Egzaminator prawa jazdy jest bardziej comfort person niż Rowan. Niech Alinka nie wciska nam bzdur.
Uwielbiam, jak autorka próbuje zmienić postać Rowana o sto osiemdziesiąt stopni, żebyśmy tylko kibicowali jego relacji z Alinką. Niestety, na nas ta żałosna propaganda nie działa, za dużo naczytałyśmy się o obrzydliwych czynach siwego buca, by o nich teraz zapomnieć.
– Zważywszy na to, jak blisko kiedyś byliście – rzekł Arobynn – i na to, jakimi dysponujesz umiejętnościami, sądziłem, że w jakiś sposób to wyczujesz. Albo przynajmniej usłyszysz plotki, o co go oskarżono.
Ten łajdak rozkoszował się każdą sekundą swojej gry. Jeśli Dorian został ranny bądź zabity…
Trochę mnie bawi, że Alinka bardziej przejmuje się Dorianem niż Chaolem. Pewnie dlatego, że nie widziała go z laską u boku. Szczególnie, że nie przypominam sobie, by w Wendlyn tęskniła za księciem czy coś.
Arobynn informuje Alinkę o nadchodzącej egzekucji Aediona. Już wcześniej wspomniałyśmy, co sądzimy o tym planie, ale warto wspomnieć, że były mentor głównej bohaterki nabija się z niej. W końcu Mary Sue łapie haczyk. Przyznam, że też to daje małą satysfakcję.
– Sprytnie zastawiona pułapka, nie sądzisz? Gdybym ja ją zastawiał, byłaby nieco subtelniejsza, ale trudno mieć pretensje do króla. Chciał zapewne wysłać mocny przekaz.
W końcu król to najbardziej przerysowana postać w uniwersum, więc nie widzę w tym nic zaskakującego.
– Po co mnie w ogóle ostrzegasz? – spytała.
Aedion został pojmany przez króla i skazany na śmierć, a cała ta sytuacja była pułapką, w którą miała wpaść. Wszystkie zbudowane przez nią plany runęły. Choć nie… Nadal mogła doprowadzić każdy z nich do końca.
Wszystko jest prostsze, jak masz plot armor po swojej stronie!
Ale Aedion… Tak, Aedion był teraz najważniejszy. Nawet jeśli później miałby ją znienawidzić, nawet jeśli miałby splunąć jej w twarz i wyzwać od zdrajczyń, dziwek i kłamliwych morderczyń. Nawet jeśli nienawidził jej za to, co zrobiła i czym się stała, musiała go uwolnić.
Laska, każdy random po jasnej stronie mocy do ciebie simpuje, a co dopiero kuzyn, z którym miałaś dobre relacje w dzieciństwie. Nawet nie wiesz jak ciebie… czci.
Alinka słusznie nie kupuje dobrej woli swojego byłego nauczyciela i uważa, że stoi coś za tym więcej.
Pozwoliła, by musnął kłykciami jej policzek. Poczuła twarde zgrubienia na skórze, co oznaczało, że nadal intensywnie trenował.
Czemu typek, który tak dba o swój wygląd, nie ma pieniędzy na krem do rąk? Balsamy były znane i używane od starożytności. Jedynie od XIX poprawiono ich trwałość i skomercjalizowano, ponieważ wcześniej robiono je głównie do domowego użytku ze względu na szybkie psucie się takiego kosmetyku.
Arobynn to przecież męski mężczyzna, co on będzie kremu używał!
– Nie spodziewam się, że zaczniesz mi ufać. Nie oczekuję, że zaczniesz mnie kochać.
Jak dotąd Arobynn tylko raz wyznał jej miłość. Miało to miejsce podczas owych trudnych, nerwowych dni, kiedy szykowała się do ucieczki z Samem. Król Zabójców przyszedł do jej mieszkania w magazynie i błagał ją, by z nim pozostała. Tłumaczył, że jest na nią zły o opuszczenie Twierdzy i tylko i wyłącznie złość sprawiała, że utrudniał jej życie i spiskował przeciwko niej. Nie miała pojęcia, dlaczego powiedział te dwa słowa: „Kocham cię”. Nie wiedziała, jaki cel mu przyświecał, ale uznała je za kolejne kłamstwo, zwłaszcza po tym, jak potraktował ją Rourke Farran, po tym, jak wylądowała w lochu.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 144
Teraz rozumiecie, czemu denerwuje nas przedstawienie mistrza zabójców. Tak zmarnować relację z jakimś potencjałem, tylko dlatego, że Arobynn jest przystojny. OCZYWIŚCIE wielki szycha przestępczego półświatka musiał simpować do swojej nastoletniej, o połowę młodszej podopiecznej. I nie, nie kupuję, że była to forma gry, ponieważ Alinka ani trochę nie śliniła się do swojego mentora. Wiedział też, że była blisko z Samem. Jeszcze musiał wyrazić uczucia w takich okolicznościach jak zdesperowany przegryw. Czy w tym uniwersum jakiś atrakcyjny hetero facet nie leciał na główną bohaterkę? Nie przypominam sobie.
Alinka pyta się czemu Arobynn dopiero teraz się z nią skontaktował. Ten słusznie zauważył, że dziewczyna od razu by go zabiła. Przywódca zabójców oferuje pomoc w przechwyceniu Aediona przed egzekucją.
– Tęskniłem za tobą – powiedział.
Aelin cofnęła się.
– Serio? Byłam w Rifthold przez całą jesień i zimę, a ty nigdy nie próbowałeś się ze mną skontaktować.
To wszystko, co było w dwóch tomach, działo się w ciągu pół roku? Głowa mnie boli od tej chronologii.
Nic mi nie mów, nie mam nawet siły tego jakoś analizować, bo jak zaczynam, to mózg mi siada. Dosłownie odmawia współpracy. Odsyłam was więc do analizy czwartego rozdziału Korony w mroku.
– Czego chcesz w zamian?
Arobynn przyjrzał się jej raz jeszcze. Dziewczyna poczuła zimny ucisk w żołądku – nie tak spoglądałby na nią ojciec czy brat.
Ja mam wrażliwy żołądek, ale serio pójdę skorzystać z toalety. Czy on musi być taki creepowaty, byśmy na pewno go nie polubili?
– Przysługę. Tylko jedną przysługę.
W jej głowie odezwały się dzwony bijące na alarm. Już lepiej było ubijać interesy z książętami Valgów.
– W moim mieście czają się obce istoty – rzekł. – Stwory, które noszą ciała ludzi niczym ubrania. Chcę wiedzieć, kim one są.
Zbyt wiele nowych wieści. Dziewczyna czuła, że zaraz zacznie jej się kręcić w głowie.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Kilku z nich dowodzi nową strażą króla. Zgarniają i aresztują ludzi podejrzanych o sprzyjanie magii lub tych, którzy kiedyś nią władali. Codziennie o świcie i o zmroku dochodzi do egzekucji. Te istoty najwyraźniej sycą się tym. Dziwi mnie, że nie zauważyłaś ich w dokach.
Serio? To żaden z jego służby albo od biedy on sam nie mógłby tego sprawdzić? Wydaje mi się, że nie jest to niesamowicie wiedza tajemna, by dobrze wyszkoleni przestępcy do niej nie mogli dotrzeć.
– Wszyscy strażnicy są dla mnie potworami.
If you're evil and you know it clap your hands: 186
Wyobraź sobie, że łapiesz się takiej funkcji, by wyżywić rodzinę, ciężko harujesz, by w mieście było bezpiecznie, a jakaś typiara, co wyrżnęła kupę ludzi z zimną krwią, nazywa cię potworem. Dobre sobie.
Chciałam tylko przypomnieć, jak Celinka w drugim tomie siedziała w towarzystwie znajomych Chaola i dobrze bawiła się w ich obecności. Dwulicowa prukwa.
Ale Chaol nie wyglądał jak jeden z nich. Nie, na pewno nie był jednym z nich.
Też miałam o tym przypomnieć, ale jak widać siedzi w tobie mały instynkt analizatorski.
– A więc na tym ma polegać ta przysługa, tak? Mam ci powiedzieć, co wiem?
Nie było sensu ukrywać, że znała prawdę. Nie było sensu pytać, skąd o tym wiedział.
– Między innymi.
– Dwie przysługi za jedną? – parsknęła. – Typowe!
– To dwie strony tej samej monety.
Nie wiem czego się spodziewała, gdy, jak wskazałam, poznanie tożsamości demonów nie jest niczym nieosiągalnym dla jednego z najlepszych zabójców.
Mamy kolejną powtórkę z nudnego tłumaczenia działania króla, więc wytnę, byście nie zasnęli tu ze mną. Alinka wie więcej od było mistrza, ale z oczywistych względów nie dzieli się tym. Jedynie opowiada o Narroku i o tym, w jaki sposób zabijano Valgów. Obydwoje rozkminiają nad noszoną przez stwory biżuterią i dochodzą do wniosku, że musi oznaczać moc stwora. Pierścienie noszą ci zwykli Valgowie, a obręcze książęta. Arobynn pyta także, co dzieje się po ich śmierci, na co Alinka nie miała jednoznacznej odpowiedzi.
– Chcę, żebyś złapała jednego z nich i zawlokła do Twierdzy.
– Nie ma mowy! – Dziewczyna znieruchomiała. – Po co zresztą miałabym to zrobić?
– Może dowiemy się czegoś użytecznego?
– Sam go sobie złap! – parsknęła. – Poproś mnie o coś innego.
– Jesteś jedyną znaną mi osobą, która stawiła im czoło i przeżyła. –Arobynn spoglądał na nią bez litości. – Złap jednego z nich przy najbliższej okazji, a ja pomogę ci ocalić kuzyna.
Miała stawić czoło Valgowi? Myśl o walce nawet z którymś z pomniejszych demonów napawała ją przerażeniem.
Alinka ma po części rację. Ja rozumiem, że to Mary Sue i tylko jej zajebistość może zabić Valga, ale naprawdę? Arobynn jest w stanie dla czegoś takiego bratać się z typiarą, która ma wiele powodów, by go zabić? W sensie trochę po co mu ta wiedza, kim oni dokładnie są, jak nie jest w stanie pokonać grupy demonów albo nie ma wystarczających zasobów, by wykorzystać ich na własny użytek bez pomocy Alinki? Nie sądzę, by potem chciała mu służyć. A jeżeli wie, że można kontrolować Valgów za pomocą amuletu, to po co mu do tego nasza główna bohaterka?
A i bawi mnie, jak kozaczyła wcześniej, ilu to ona nie pokonała, a teraz płacze na myśl o spotkaniu z jednym Valgiem.
– Najpierw Aedion – powiedziała. – Uwolnimy go, a potem zaryzykuję życiem, łapiąc jednego z nich dla ciebie.
„Niech bogowie mają nas w swojej opiece, jeśli Arobynn kiedyś uświadomi sobie, że jest w stanie kontrolować demony za pomocą ukrytego amuletu!”.
– Oczywiście – odparł.
I on, szef wszystkich przestępców, tak się po prostu zgodził? Biorąc pod uwagę profesjonalną pracę Alinki, gdy byłą Królewską Obrończynią, to ja bym jej tak nie ufała.
Wiedziała, że to głupota, ale nie mogła powstrzymać kolejnego pytania.
– Po co to wszystko?
– To moje miasto – prychnął zabójca. – I nie podoba mi się kierunek, w którym ono zmierza. Takie sytuacje nie sprzyjają interesom i mam już dosyć krakania kruków, które ucztują tu dzień i noc.
Cóż, przynajmniej zgadzali się w jednej kwestii.
– Jesteś urodzonym człowiekiem interesu, czyż nie?
– Za wszystko trzeba płacić. – Arobynn nadal przewiercał ją spojrzeniem.
Jakbym była Alinką, to uznałabym te słowa za element większej gry. Coś się tam niby dzieje z tymi Valgami, ale jakoś nie zauważyłam, by nagle Arobynnowi żyło się źle w Adarlanie.
Musnął miękkimi, ciepłymi wargami jej kość policzkową, a Aelin opanowała dreszcz i zbliżyła się do niego. Wtedy Król Zabójców przysunął usta do jej ucha.
Zaraz będę mieć pusty żołądek od tego rzygania.
A i rozumiem, że Alinka boi się mistrza, czuje jakiś tam do niego respekt z przeszłości, lecz czy tylko mnie denerwuje, że jako ta TwArDA baba nie stawia mu żadnych granic cielesnych, mimo tego, że jej ewidentnie nie podoba się spermiarstwo Arobynna? Wiedziała przecież, że jest mu potrzebna i nie może teraz zrobić jej krzywdy.
Uznajcie mnie za wredną mizoginistkę, jeśli chcecie, ale jestem pewna, że gdyby Arobynn stał po dobrej stronie barykady, Alinka traktowałaby jego flirty jako kolejny dowód jej nieodpartego uroku. Zresztą jak dla mnie opisy z tego rozdziału nie są w połowie tak dosadne jak te, które dotyczyły chociażby Perringtona z pierwszego tomu, gdy próbował flirtować z Kaltain. Podwójnych standardów ciąg dalszy.
– Powiedz mi, co mam zrobić, by odpokutować swe winy. Jeśli chcesz, mogę się czołgać przez rozżarzone węgle, spać na kolcach czy pociąć swe ciało. Powiedz tylko słowo. Pozwól, bym mógł się o ciebie zatroszczyć, tak jak kiedyś, zanim… Zanim szaleństwo zatruło me serce. Ukarz mnie. Torturuj mnie. Okalecz mnie, ale pozwól, bym ci pomógł. Zrób to dla mnie, to przecież tak niewiele, a ja złożę świat u twoich stóp.
Zaschło jej w gardle. Odsunęła się, by spojrzeć na przystojną, arystokratyczną twarz Arobynna i jego oczy lśniące żalem. Niemalże czuła smak jego drapieżnych zamysłów.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 145
Czy ja czytam fendomowego smuta? O_o
Zadaję sobie to samo pytanie…
Teraz rozumiecie, czemu nie kupuję niektórych teorii fanów, że Arobynn tylko manipulował uczuciami Alinki. Na dodatek tak nie pasuje mi ta desperacja do atrakcyjnego, doświadczonego życiowo mężczyzny, który pewnie romansował albo przespał się z niejedną kobietą.
I mamy kolejne wyrażenie bez sensu. Panie i panowie, przywitajcie „smak drapieżnych zamysłów”!
A może mężczyzna wiedział, co ją łączyło z Chaolem i z tego właśnie powodu wezwał tu kapitana? O co mu chodziło? O informacje? Chciał ją przetestować? Czy może w jakiś groteskowy sposób pokazać, że panuje nad każdą sferą jej życia?
Nie, po prostu wszyscy muszą podniecać się główną bohaterką.
Arobynn zaprasza Alinkę do spotkania tajemniczej osoby w tunelach.
– Skoro sama się tak bardzo zmieniłaś przez dwa lata, dlaczego sądzisz, że ja wciąż jestem taki sam?
Czy Alinka się zmieniła poza otrzymaniem mocy? Nie bardzo.
Niestety. Chyba już wolałam emo Alinkę z zeszłego tomu niż tę bucowatą laskę, z którą przyjdzie nam się mierzyć w Królowie cieni.
Patrzyła, jak idzie między stołami w asyście Rybitwy, Hardinga i Mullina. Rybitwa zerknął na nią i pokazał jej dokładnie taki sam obsceniczny gest, jakim uraczyła go wcześniej.
JAKI TO BYŁ GEST PROSIMY O KONKRETY.
Alinka przygląda się Arobynnowi i Kryptom.
Zerknęła na areny pełne walczących, na przepychające się dziwki, na ludzi, którzy zarządzali tym interesem i od zbyt długiego czasu zbijali pieniądze na cudzej krwi, smutku i bólu.
A nie robiłaś dokładnie tego samego przez większość swojego życia?
Dobra, nie było na co czekać. Pora wziąć się do pracy.
Szkoda, że jakoś nie pomyślałaś o tym, jak wykonywałaś zlecenia dla króla.
Na szczęście była akurat w nastroju do mordu.
Milusio.
Ręką w rękawiczce ujęła jeden z miedziaków, pozostawionych przez Arobynna na stole. Pokazała język profilowi króla, którego uwieczniono z okrutną, nieubłaganą miną, a potem odwróciła monetę, by spojrzeć na ryczące wywerny.
If you're evil and you know it clap your hands: 187
Nawet wizerunek króla musi być szkalowany. Wydaje mi się, że artyści próbowaliby przedstawić go z najlepszej strony.
Jeśli wypadnie reszka, Arobynn znów ją zdradził. Druga strona monety to ludzie króla.
Po co to robić, jak wiadomo, jaka jest odpowiedź?
Zabójczyni trafiła się reszka, gdy weszła czwórka mężczyzn w czarnych strojach. Cóż za filmowy zbieg okoliczności.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 179
Royal pussy: 109
If you’re evil and you know it clap your hands: 187
Nowe szaty zabójczyni: 169
Światek z kart: 226
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 145
Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 146
Czy na sali jest lekarz?: 28
Zbędne cięcie: 99
Moda na cytat: 14
Sweet home Taras: 15
Wiek to tylko liczba: 22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz