Wracamy do Alinki. Jak pamiętamy, ostatni rozdział skończył się zobaczeniem Chaola i jego towarzyszy. Dwójka z tych ostatnich jest ranna.
Przebiegali obok Aelin, spoglądając jej w oczy. Każdy miał broń w pogotowiu.
Ja też mam w pogotowiu gaz pieprzowy, jak mam do czynienia z analizą fragmentów z tą gówniarą.
Wszyscy byli zbryzgani krwią, zarówno czerwoną, jak i dobrze jej znaną czarną. A dwoje ich niemalże nieprzytomnych towarzyszy… Rozpoznawała ich puste spojrzenia i nieobecne twarze. Widziała takich ludzi w Wendlyn, ale nie udało jej się im pomóc. Tymczasem Chaol i jego sprzymierzeńcy jakimś cudem zdołali ich wyrwać.
Może plot armor przenosi się wydzielinami z genitaliów?
Przewróciło jej się w żołądku. Teraz rozumiała, na czym polegał zwiad jej przewodniczki – upewniała się, czy droga odwrotu jest bezpieczna.
NO SHIT SHERLOCK!
Wyglądało bowiem na to, że straż miejska nie była skażona przez zwykłych Valgów, jak sugerował Arobynn. Nie, gdzieś tu się krył przynajmniej jeden książę Valgów. Gdzieś w tych tunelach, sądząc po mroku, który dostrzegła. Cholera jasna. A Chaol właśnie stamtąd wrócił…
A ty beztrosko rzucałaś kamulcami w tym miejscu. Powinszować.
Mężczyzna zatrzymał się na chwilę, by ktoś inny mógł przejąć rannego, a potem ruszył naprzód. Dzieliło ich dwadzieścia kroków. Piętnaście. Dziesięć. Miał rozciętą wargę, z której spływała krew. Zapewne po drodze musieli natrafić na opór.
A ja myślałam, że to element pozowania do obrazu, by seksowniej wyglądać.
Nie mogę z twojego ironizowania XD
– Wytłumacz mi to jakoś – szepnęła Aelin do dziewczyny stojącej u jej boku.
– To nie moje zadanie – odparła tamta.
Piękne jest to, jak buntowniczka ma wyjebane na jej cudowność Alinkę <3
Aelin nie miała ochoty naciskać. Nie teraz, gdy miała przed sobą Chaola. Widziała, jak kapitan otworzył szerzej brązowe oczy, gdy ujrzał krew na jej ubraniu.
Nowe szaty zabójczyni: 170
Cieszę się, że Maas darowała nam kolejne poetyckie określenie na kolor tęczówki, ale serio, jak długo będziemy informowani o kolorach oczu bohaterów.
– Jesteś ranna? – spytał ochrypłym głosem.
Simpie, ogarnij się, bo masz nową laskę, która ciebie szanuje. Po co znowu stawiać tę smarkulę w epicentrum uwagi? Z drugiej strony to znowu pokazuje, że Alinka nie zasługiwała na troskę Chaola, który nawet po zerwaniu ma więcej w sobie uczuć niż Rowan.
Bez słowa potrząsnęła głową. Na bogów. Na bogów… Chaol nie miał już kaptura i mogła się dokładnie przyjrzeć jego twarzy. Wyglądał niemalże tak samo jak kiedyś. Nadal wyróżniał się szorstką, męską urodą. Jego opalona twarz była wychudła i bardziej zarośnięta, ale dalej był to Chaol, ten sam człowiek, którego pokochała, zanim… Zanim wszystko się zmieniło.
Zmieniło się tylko dlatego, że oskarżyłaś go o to, czego nie zrobił i wymieniłaś go na dłużej żyjący model.
Przez
twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 146
Myślała, że gdy się spotkają, będzie miała mu tyle do powiedzenia, będzie chciała tak wiele zrobić, wypełni ją tyle uczuć…
To byłoby świetne zdanie przy opisie spotkania z eks po dłuższej rozłące, jeśli nie przypomni się sobie, że Alinka szybko wypełniła pustkę w sercu.
Widziała wąską, białą bliznę na jego policzku. To przecież ona ją pozostawiła owej nocy, gdy zginęła Nehemia. Tak, drasnęła go i próbowała go zabić. Ba, zabiłaby go, gdyby nie powstrzymał jej Dorian. Już wtedy wiedziała, że wybór Chaola stworzył między nimi przepaść, która miała trwać wieki. Tej jednej rzeczy nie była mu w stanie zapomnieć ani wybaczyć.
Jest coś, o czym wspominałam w poprzednich rozdziałach. Denerwowało was, kiedy Chaol był traktowany jak gówno po śmierci Nehemii? To szykujcie się na festiwal robienia ze strażnika potwora.
Po drugie – kolejna ekspozycja informacji, które czytelnik dobrze zna. Czy odbiorcy Maas to ludzie z demencją?
Chaol wydaje polecenia swojej ekipie, by się rozeszli, po czym można wywnioskować, że jest przywódcą tych ludzi. Poza strażnikiem została bunotwniczka.
– Nesryn – odezwał się kapitan. Imię zabrzmiało jak rozkaz.
Buntowniczka wpatrywała się w Aelin, analizując i kalkulując. Aelin w odpowiedzi uśmiechnęła się leniwie.
– Faliq – warknął Chaol.
Tak, będę się tu czepiać na siłę z jednego względu. Rozumiecie, że przez takie rozciąganie dialogów ten rozdział ma 30 stron w pdfie? Ja wersji papierowej nie miałam (Laptopcjusz miał, to może napisać, w jakim formacie wydano książkę), ale zakładam, że jest jeszcze więcej stron.
Dawno to było, ale pamiętam, że miałam straszny dysonans, kiedy zobaczyłam, że autorka wymieszała rozdziały długości strony z tymi, które ciągnęły się w nieskończoność. Sztuka marnowania papieru i czasu czytelnika osiągnięta do perfekcji. Aż smutno jest mi myśleć, ile drzew ścięto na tę grafomanię.
Zwiadowczyni natychmiast zwróciła wzrok ku niemu. Jej ciemne oczy, nieco uniesione w kącikach i uwydatnione ciemną kreską kohl, zdradzały jej rodowód o wiele lepiej niż nazwisko rodowe. Nie było wątpliwości, że przynajmniej jedno z jej rodziców pochodziło z Południowego Kontynentu. Intrygujące było to, że dziewczyna wcale nie próbowała tego ukryć – podkreślała oczy za pomocą kohl nawet podczas wykonywania tajnej misji, a przecież w Rifthold imigranci nie cieszyli się zbytnią sympatią.
Oczywiście w złym Rithold mniejszości etniczne są beznadziejnie traktowane, ale biorąc pod uwagę podejście Adarlańczyków do Nehemii, to ta uwaga jest osadzona w fabule.
Wow, wreszcie po pierwszych rozdziałach wiedźm mamy kolejny opis wyglądu, który coś wnosi do światotwórstwa Erilei. Mam świadomość, że niektóre osoby mogą się czepiać, że Nesryn przedstawiono jak stereotypową osobę z Bliskiego Wschodu, ale hej, zawsze jakieś urozmaicenie. Mam tylko z tym kłopot, który Alinka słusznie wypunktowała. Czemu typiara, która jest zwiadowczynią, zwraca na siebie uwagę niestandardowym wyglądem i to jeszcze takim, który nie jest mile widziany w Adarlanie?
Chaol także Nesryn każe iść w cholerę.
Nesryn otaksowała Aelin wzrokiem. Ani jeden mięsień nie drgnął na jej poważnej twarzy.
Nie będę oceniać, bo pewnie bym robiła to samo przy pierwszym spotkaniu z protagonistką, ale bawi mnie jak próbuje się ją przedstawić jaką złą sucz dla Alinki. Główna bohaterka może być chamska, bo w końcu GIRL POWER, ale inna silna kobieta już jest oceniana jako surowa.
– Skąd mam wiedzieć, czy nie przybyła tu na jego rozkaz?
Aelin doskonale wiedziała, o co jej chodziło. Mrugnęła do zwiadowczyni.
– Gdybym działała z rozkazu króla, padłabyś trupem kilka minut temu, Nesryn Faliq.
Na twarzy zwiadowczyni nie zauważyła ani rozbawienia, ani też śladu strachu. Jeśli chodziło o zimne opanowanie, mogłaby iść w zawody z samym Rowanem.
Jakbym dostała taką pochwałę nawet w czyiś myślach, to strzeliłabym sobie w głowę. Zresztą Rowan i opanowanie? XDDDDDDDDDDD
Nesryn wreszcie idzie, ale próbuje namówić do tego samego Chaola. Ten mówi w stylu mojego starego „za chwilę”. Cóż, dobrze wiem, ile te ojcowe „chwile” trwają.
Nie chciał, by udała się z nim. Może sama powinna to zaproponować?
Ale po co? Wiadomo, że macie sobie sporo do wyjaśnienia i lepiej, by nie było do tego publiczności.
– A więc wróciłaś – powiedział. Widziała, że ma dłuższe włosy, o wiele bardziej skudlone niż kilka miesięcy temu.
I nie mógł ich nawet rozczesać albo podciąć? No dobrze… Uznajmy, że to wynik stresu czy bycia bardzo zajętym.
Chaol mówi Alince, że wygląda inaczej i nie bynajmniej przez kolor włosów (co tylko pokazuje, jak chujowy był to kamuflaż). Za to dziewczynie brakuje słów w gębie. Uważam, że nawet trafnie oddano spotkanie osób z trudną relacją po długiej rozłące.
„Kocham cię” – powiedział przy pożegnaniu. Ona zaś oznajmiła tylko, że jest jej przykro.
Dzięki za przypomnienie tego, jak chujowo go potraktowałaś.
Przez
twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 147
I przy okazji można dać punkt za cytowanie wypowiedzi z poprzednich tomów:
Moda
na cytat: 15
– To misja ratunkowa? – spytała, spoglądając za siebie. Nie było żadnych śladów pościgu.
– Tak – mruknął. – Wznowiono polowania na ludzi, którzy kiedyś władali magią. Wyłapuje się ich i zabija. Nowi strażnicy króla zabierają ich do tuneli, gdzie czekają na pieniek katowski. Lubią mrok. Chyba dobrze się w nim czują.
Będę się powtarzać, ale masowe egzekucje w lochach nie mają sensu. Niezatapialna Armada idealnie zaorała ten koncept przy analizie Klątwy Przeznaczenia, więc zapraszam do nich.
– Czemu nie wsadzają ich do więzień? Jest tam przecież wystarczająco ciemno, nawet jak dla Valgów.
– To miejsca zbyt publiczne, przynajmniej na to, co się dzieje z tymi ludźmi przed straceniem.
Eeeee, ale jak to? Robią streamy z więzień?
Okej, utrzymanie więźnia to koszty, a oni chcą załatwić jak najwięcej osób, ale czemu nie zabijają ich w mniej spektakularny sposób? Nawet sprzątania byłoby mniej.
Po plecach dziewczyny spłynął zimny dreszcz.
– Czy ci strażnicy noszą czarne pierścienie?
Chaol kiwnął głową. Serce dziewczyny na moment przestało bić.
– Nie wiem, ilu ludzi zaciągają do tuneli, ale nie obchodzi mnie to. Nie idź tam już.
Wydaje mi się, że trochę powinno cię to obchodzić.
Mężczyzna wybuchnął krótkim śmiechem.
– To nie wchodzi w rachubę. Penetrujemy te tunele, bo nikt inny nie jest w stanie.
Chaol znowu analizuje za mnie <3
W kanałach ściekowych czuć było zapach morskiej wody.
Nigdy nie wąchałam ścieków uchodzących do morza, ale czy smród zanieczyszczeń nie jest bardziej dominujący?
Niedaleko mojego mieszkania w Warszawie jest alejka, gdzie znajduje się krata ściekowa i ZA KAŻDYM RAZEM, kiedy obok niej przechodzę, czuję intensywny smród zgniłych jaj. Więc przypuszczam, że gdybym znalazła się w samych kanałach, to smród byłby tylko jeszcze bardziej nieznośny. Serio, nie ogarniam, jakim cudem oni sobie tak chodzą po tych podziemiach i normalnie gadają. Ja bym tylko ciągle powstrzymywała odruch wymiotny.
Chaol przypuszcza, że Valgowie atakują tylko istoty magiczne, bo zwracały uwagę jedynie na Rena. Stąd odesłał tego ostatniego dla jego własnego bezpieczeństwa. Szkoda, bo chciałabym, by umarł.
Cóż za mordercza szczerość :O
Chaol powoli pokiwał głową. Ziemia zakołysała się pod jej stopami. Ren Allsbrook. Kolejne dziecko Terrasenu. On wciąż żyje. Żyje.
Niestety, bo zdążył mnie zirytować w trzecim tomie.
Tak, żyje, a ty prawie go zaciukałaś, bo dostałaś wściekłości macicy po porwaniu Chaola.
– To dzięki niemu dowiedzieliśmy się o tym wszystkim – rzekł Chaol.
Nie przeceniałabym tak bardzo jego wpływu.
Trzeba nadać mu jakąś minimalną rolę, żeby się nie pałętał po książce bez celu.
Ciekawe. Ciekawe i całkiem szalone.
Szalone jest, że twój kuzyn i były mistrz do ciebie simpują, a nie że demony mają swoje cele ataków.
– Te istoty to demony. Valgowie. One…
– Wysysają z ciebie życie, karmią się tobą, aż w końcu przeprowadzają efektowną egzekucję?
– To nie żarty – parsknęła.
W swoich snach często widziała dłonie sycących się nią książąt Valgów. Za każdym razem budziła się z krzykiem na ustach i odruchowo szukała wojownika Fae, który miał jej przypominać, że udało im się przeżyć. Od pewnego czasu natrafiała jednak na puste miejsce.
Prędzej uwierzę w bociana przynoszącego dzieci niż w Rowana, który wspiera Celinkę.
I niepopularna opinia w gratisie – spanie obok ukochanej osoby, jeżeli nie masz wygodnego, dużego łóżka i oddzielnych kołder, ssie pałę. Ja akurat nie mam z tym kłopotów, ale do czynników psujących zabawę może dojść chrapiący partner i słaby sen.
Dzielił ich od siebie może jakiś metr. Metr i miesiące, długie miesiące tęsknoty i nienawiści. Miesiące wypełzania z otchłani, w którą ją wepchnął. Tymczasem teraz, gdy już się tu znalazła, odkryła, że ma wielką ochotę go przeprosić. Bynajmniej nie za bliznę, którą pozostawiła na jego twarzy, lecz za to, że jej serce już się wyleczyło – choć tu i ówdzie było jeszcze popękane – a jego w nim nie było. W każdym razie nie tak jak kiedyś.
To chcesz go przeprosić czy nie? To brzmi jak ulubione przez youtuberów non-apology.
– Odkryłeś, kim jestem – powiedziała cicho, świadoma tego, że są już blisko jego towarzyszy.
– Tego samego dnia, gdy odpłynęłaś – odparł i przez moment wpatrywał się w ciemność za nimi. Nie było śladu zagrożenia. Nie zbliżał się do niej. Najwyraźniej nawet nie przyszło mu do głowy, by ją objąć, pocałować czy choćby dotknąć.
To on nie ma prawa wyleczyć się z toksycznej miłości? Ja bym się cieszyła, jakbym była w związku i wiedziała, że eks nie będzie mnie już zaczepiał.
Członkowie jego grupy skręcili w węższy tunel, który prowadził prosto ku rozpadającym się dokom w ubogiej dzielnicy.
– Zabrałem Strzałę – dodał po chwili ciszy.
Dziewczyna starała się nie oddychać zbyt głośno.
– Gdzie jest?
– Nic jej nie grozi. Ojciec Nesryn jest właścicielem kilku znanych piekarni w Rifthold i dorobił się posiadłości wśród wzgórz poza miastem. Obiecał, że jego służba w tajemnicy zajmie się Strzałą, a ta z pasją zajęła się gnębieniem okolicznych owiec. Przykro mi, że nie zdecydowałem się jej tu zatrzymać, ale jej szczekanie…
– Rozumiem – szepnęła. – Dziękuję.
Ja mam pytanie, co robiła Strzała podczas wydarzeń trzeciego tomu, ponieważ o Nesryn dowiedzieliśmy się dopiero w tym, co analizujemy aktualnie. Tak czy siak lepiej późno niż wcale, bo myślałam, że wyparowała w powietrzu.
I Chaol nie musi przepraszać, bo nie jest to jego pies i to, że zapewnił jej opiekę, jest wyrazem dobrej woli.
– Córka właściciela ziemskiego uczestniczy w buncie? – Aelin przechyliła głowę.
– Nesryn służy w straży miejskiej wbrew woli ojca. Znam ją od lat.
Nie była to odpowiedź na jej pytanie.
Pamiętacie o tym, jak w trzecim rozdziale Alinka wyzywała króla od seksistów, bo założyła, że baby nie mogą służyć w straży? Istny risercz ziemkiewiczowski.
– Można jej zaufać?
– Jak sama stwierdziłaś, gdyby działała z rozkazów króla, bylibyśmy już wszyscy martwi.
Chaolu, ona jej nie ufa, bo nie całuje jej stópek.
Chaol spogląda na dłoń Celinki i orientuje się, że nie ma pierścionka od niego.
– Mam ci mnóstwo do opowiedzenia – odezwała się jako pierwsza. – Ale chyba najpierw chciałabym wysłuchać twojej historii. Chcę wiedzieć, jak tu trafiłeś i co się stało z Dorianem. I z Aedionem. Chcę usłyszeć wszystko.
„Również to, dlaczego spotkałeś się dziś wieczorem z Arobynnem”.
Nostalgia znikła z twarzy Chaola, zastąpiona przez ponurą zawziętość. Jej serce zaczęło się kruszyć, gdy to ujrzała. Cokolwiek miał jej do powiedzenia, nie będzie to miłe. Mężczyzna rzekł jednak zaledwie:
Chaol szykujący się do orania Celinki:
– Spotkajmy się za czterdzieści minut. – Potem podał jej adres w dzielnicy biedoty. – Muszę się najpierw zająć tą sprawą – dodał i nie czekając na odpowiedź, pobiegł za towarzyszami. Aelin mimo wszystko podążyła za nim.
Tak graj na czas hehehe.
Kazał ci czekać, to może posłuchaj się.
I mamy przeskok z dupy, bo dalej jesteśmy z Celinką i Chaolem i jak wiemy, nie posłuchała się swojego ziomka.
Zbędne
cięcie: 101
Dwójka bohaterów dotarła do doków, gdzie działali buntownicy.
Dziewczyna przyglądała się Chaolowi, który szybko zamienił kilka słów z pozostałymi buntownikami, a potem Nesryn, która wydawała się nieprzekonana jego słowami. Przez chwilę kłócili się o coś, aż rozeszli się bez słowa. Mężczyzna ruszył w jedną stronę, a pozostali wraz z Faliq w drugą, nie oglądając się nawet za siebie. Chaol nawet nie drgnął, gdy Aelin wylądowała bezszelestnie obok niego.
Mam flashbacki z mojego wypadu z przyjaciółkami do Złotych Tarasów, kiedy byłam w liceum. Jak pewnie wiecie, ostatnie piętro jest przeznaczone dla punktów gastronomicznych i kina. Na dodatek stołując się na tym piętrze, ma się bardzo dobry widok na piętra niżej. Gdy my jadłyśmy obiad, to oglądałyśmy, jak koleżanka i kolega z klasy moich kumpelek, którzy wtedy ze sobą chodzili, mieli ze sobą ostrą kłótnię. I też się skończyła takim ostentacyjnym rozejściem się w obie strony <3.
Alinka przygląda się slumsom.
Okoliczne kamienice znajdowały się w kiepskim stanie, ale nie były ruiną. Mieszkający tu robotnicy najwyraźniej dawali z siebie wszystko, by jakoś się prezentowały. Zważywszy na to, że wznosiły się w bezpośredniej bliskości rzeki, przypuszczalnie mieszkali tu rybacy, dokerzy lub być może wypożyczani niewolnicy.
Wow, cóż za mistrz dedukcji. Pomijając jednak te oczywistości z rybakami i dokerami, to jestem ciekawa systemu niewolnictwa w Adarlanie. Na czym polega wypożyczenie niewolnika?
Aelin nigdzie nie widziała jednak włóczęgów, alfonsów czy potencjalnych złodziei. Żadnych oznak tarapatów. Jak na slumsy, było tu niemalże przyjemnie.
Kocham, że Alinka, która ma być oparciem dla ludu, łączy automatycznie biedę z przestępczością. Mój wewnętrzny lewak ma srogi atak beki.
– To nie będzie miła opowieść – zaczął kapitan.
Szli przez dzielnicę. Aelin słuchała, a słowa Chaola łamały jej serce. Zaciskała zęby, gdy ten opowiadał o współpracy z Aedionem, a potem o tym, jak król pojmał Aediona i przesłuchał Doriana. Musiała powstrzymywać się ze wszystkich sił, by nie złapać Westfalla za ramiona, mocno nim potrząsnąć i zapytać, dlaczego był tak nierozważny, głupi i powolny w działaniu.
Łatwo komentować z kanapy.
Kiedy samej najpierw przez dwa tygodnie wylegiwało się po pijaku na dachach, a potem robiło żarełko w kuchni dla grupy wyrzutków.
Jednakże Chaol już opowiadał o ścięciu Sorschy, a każde jego słowo było cichsze od poprzedniego. Dziewczyna nigdy nie poznała imienia uzdrowicielki, która tyle razy opatrywała ich rany.
Nie martw się, my też dopiero poznaliśmy je w trzecim tomie.
Dlaczego Dorian musiał ją utracić?
Bo nie była kopią Alinki.
Przełknęła ślinę, ale nie usłyszała jeszcze najgorszego.
Ze zgrozą słuchała o tym, co książę zrobił, by pomóc Chaolowi uciec z zamku. Poświęcił się i ujawnił swą moc przed ojcem. Była tak wstrząśnięta, że wcisnęła dłonie w kieszenie i mocno zacisnęła zęby, by nie powiedzieć ani słowa. Pełne goryczy zarzuty nadal tańczyły w jej głowie.
„Powinieneś wydostać Doriana i Sorschę z zamku tego samego dnia, kiedy król wyrżnął tych niewolników. Śmierć Nehemii niczego cię nie nauczyła? Myślałeś może, że uda ci się ocalić honor? Że nie będziesz musiał niczego poświęcić? Nie powinieneś był go porzucać! Jak mogłeś pozwolić na to, by samotnie stawił czoło królowi? Jak mogłeś? Jak mogłeś? Jak mogłeś?”.
Już wróciła i robi mu zarzuty z pizdy. Jak wskazaliśmy przy analizie trzeciego tomu, wyjazd tej dwójki razem nie miałby sensu. Za to Chaol nie szpiegował za Sorchę i ta dobrze wiedziała, co ryzykuje.
Postawa Celinki od razu kojarzy mi się z amerykańskim profesorem z reportażu Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall. Określił on Żydów jako „barany”, bo ci sami wchodzili do pociągów, które wywoziły ich do obozów koncentracyjnych. Mimo, że w czasie, kiedy oni miesiącami głodowali i umierali w getcie, pan profesor wygodnie siedział sobie po drugiej stronie globu. Zero wrażliwości, empatii, próby zrozumienia drugiego człowieka. Po raz kolejny pani Maas przeraża mnie tym, jak ohydne postaci pisze, samej będąc wnuczką ofiary Holocaustu.
Żal w oczach Chaola powstrzymywał ją jednak przed wyrzuceniem z siebie tych słów.
Łaskawa pani.
Nabrała tchu, poskramiając gniew, rozczarowanie i wstrząs. Minęli trzy skrzyżowania, nim znów zaczęła myśleć logicznie. Wściekłość i rozpacz nie mogły jej teraz w niczym pomóc.
I tak rzucenie się w myślach na typa, który był bliżej niż Alinka przy egzekucji Sorchy i sam ma traumę po tych wydarzeniach, jest takim skurwysyństwem, że leci punkt za zbędny gniew.
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 183
Musiała znów zmodyfikować swoje plany, choć nie aż tak bardzo. Trzeba było ocalić Aediona i odzyskać Klucz Wyrda… Tak, nadal była w stanie tego dokonać. Napięła mięśnie. Znajdowali się zaledwie kilkanaście kroków od jej starego mieszkania.
Miała nadzieję, że będzie się tam mogła zatrzymać, chyba że Arobynn zdążył już sprzedać posiadłość. Pewnie uczyniłby jakąś złośliwą uwagę, gdyby tak się stało, choć równie dobrze mógł przemilczeć ten temat i poczekać, aż sama się domyśli. Przecież uwielbiał takie niespodzianki.
Na jakiej zasadzie sprzedać? Kto jest właścicielem jej rudery? Na jego miejscu, jeżeli serio ma do tego prawa (co jest wtf zważywszy na to, że przedstawiano to jako prywatny, osobisty kącik Alinki), to już dawno bym to zrobiła.
Chaol tłumaczy strukturę buntowników. W wielkim skrócie – jest jednym z wielu przywódców i ma przydzielone do kontroli doki i slumsy. Tłumaczy też, że próbowali odbić Aediona, ale jest zbyt dużo strażników. Tak wiecie, by zmusić Alinkę do współpracy z Arobynnem.
– Czy wiesz, co się działo z Dorianem od czasu twej ucieczki?
W brązowych oczach kapitana zamigotał wstyd, ale fakt pozostawał faktem.
Nowe
szaty zabójczyni: 171
Przecież uciekł. Pozostawił księcia w rękach ojca. Aelin zacisnęła pięści, by nie walnąć jego głową o ścianę. Jak on mógł służyć temu potworowi? Jak to możliwe, że nie dostrzegał, kim naprawdę jest władca Adarlanu? Dlaczego nie próbował go zabić, gdy jeszcze był w stanie?
A może kurwa właśnie nie był w stanie? Rozumiałabym żal Alinki, jakby spotkała Chaola upijającego smutki w karczmie, ale nie wtedy, gdy widzi, że działa aktywnie w strukturach ruchu oporu! Jakby były kapitan nauczył się świetnie tańczyć na rurze z zamkniętymi oczami, śpiewając równocześnie płynnie a cappella, to dla Alinki byłoby to chujowe, bo w międzyczasie nie ugotował jej obiadu. Plus jeżeli dba o Aediona, z którym był mniej związany, to myślę, że też się stara o dobro najlepszego kumpla. Wkurwiłam się, a to dopiero połowa tego rozdziału.
*nastawia czajnik*
Myślę, że obie powinnyśmy napić się meliski.
Mogła mieć tylko nadzieję, że książę, bez względu na karę, jaką poniósł, wie, że inni łączą się z nim w bólu.
Obiecała sobie, że gdy go wyrwie z niewoli i doczeka chwili, gdy będzie gotów słuchać, powie mu, że rozumie jego rozpacz. Powie mu też, że można się z niej wyleczyć, choć to długi, trudny i bolesny proces. Kiedy już się otrząśnie, wciąż pełen surowej magii, wolnej w przeciwieństwie do jej własnej… Cóż, być może tylko dzięki niemu uda się pokonać Valgów.
No tak, ty to jesteś taka empatyczna, nie to co Chaol, który ratuje życie TWOJEMU kuzynowi. Chociaż nie musi, biorąc pod uwagę, że Aedion służył wiernie królowi i ludzie tak go zapamiętali.
I cóż, fajnie by było, jakbyś to współczucie w przyszłości przekazała królowi, ale pamiętamy, że dostanie takiego wała od postaci po stronie dobra.
Chaol przekazał, że król nie ukarał Doriana i że jedyną zauważalną zmianą u księcia jest jego zdystansowanie od świata. Nosi też naszyjnik, co oznacza, że opętał go Valg wyższego tieru.
Aedion. Och, Aedion. Znał jej tożsamość i wiedział, kim się stała, ale Chaol jak do tej pory nie zdradził nawet słowem, czy jej kuzyn splunąłby jej w twarz, gdyby ją ujrzał. Postanowiła, że będzie się tym przejmować, dopiero gdy go uwolni.
Jesteś Mary Sue, jak mówiłam, nie ma co się martwić.
– Pobladłaś – rzekł Chaol, ale nawet nie drgnął, aby ruszyć jej z odsieczą. Dobrze. Nie wiedziała, czy wytrzymałaby jego dotyk. Istniało ryzyko, że straciłaby panowanie nad sobą i rozszarpałaby mu twarz. Nabrała tchu, nie pozwalając, aby przytłoczyła ją prawda o księciu – przynajmniej na razie.
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 184
Jest to dramatyczna sytuacja, lecz czemu to Chaol musi obrywać?
Bo autorka potrzebuje kozła ofiarnego, a przecież nie może być nim jej główna bohaterka.
Alinka zostaje poproszona o opowiedzenie co działo się u niej. Pomija szczegóły dotyczące biżuterii. Informuje też o swoich zamiarach wobec Arobynna.
Mężczyzna nie odpowiadał przez długą chwilę. Nie uśmiechnął się ani razu. Tak niewiele pozostało w nim ze strażnika, na którym kiedyś jej tak bardzo zależało. Gdy wreszcie na nią spojrzał, jego usta były mocno zaciśnięte.
Jakoś kojarzę, że w pierwszym tomie Chaol też był raczej poważnym typem. Dopiero w drugim spiździał przez związek.
– A więc jesteś tu sama?
– Powiedziałam Rowanowi, że lepiej będzie, jeśli pozostanie w Wendlyn.
– Nie o to mi chodzi – rzucił ostro, patrząc przed siebie. – Wróciłaś, ale bez armii. Bez sojuszników. Z pustymi rękami.
„Z pustymi rękami”.
Moda na cytat: 16
– Nie wiem, czego się spodziewałeś. To ty… To ty wysłałeś mnie do Wendlyn. Jeśli chciałeś, żebym wróciła z armią, trzeba było mi o tym powiedzieć!
BOŻE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Alinka jest tym studenciakiem, który jest zdziwiony, że trzeba przypilnować terminów albo coś załatwić, bo przecież nikt nie stoi nad nim z bacikiem. Czy ona ma pięć lat?
Ciekawe, czy po toalecie inni też zawsze muszą jej mówić, żeby się podtarła i umyła rączki?
– Posłałem cię tam, bo zależało mi na twoim bezpieczeństwie. Chciałem, żebyś znalazła się jak najdalej od króla! Gdy tylko poznałem twoją prawdziwą tożsamość, założyłem, że pobiegniesz do swoich kuzynów, do Maeve…
– Czy ty mnie w ogóle słuchałeś? Słuchałeś mnie, gdy opowiadałam ci o Maeve? Ashryverowie robią wszystko to, co ona sobie zażyczy, a więc jeśli Maeve nie przyśle pomocy, oni również tego nie zrobią.
Eeeee, a kiedy to dokładnie wyjaśniła? Mój mózg nie odnotował tego wydarzenia. Przecież nawet nie miała chwili, by opowiedzieć o swoim prawdziwym pochodzeniu. Trochę nieładnie wmawiać coś takiego czytelnikom, byle byśmy trzymali stronę Alinki.
– Nawet nie próbowałaś. – Chaol zatrzymał się w opustoszałym zaułku. – Jeśli twój kuzyn Galan umie przełamywać blokadę…
Otusz to. Alinka nie drgnęła palcem, by prosić o posiłki. Szczególnie, że po wyczynach na polu bitwy mogła zbudować autorytet. Jedynie martwiłabym się o komunikację i czy armia przyszłaby na czas.
– Mój kuzyn Galan nie jest twoim problemem! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, z czym się zmierzyłam?
No trochę jest, jak chcesz przejąć tron w krainie, gdzie Chaol żyje.
Boże i znowu robienie z siebie ofiary. On w żadnym momencie nie negował twoich przeżyć. Tylko słusznie wytyka, że mogłaś próbować coś robić w kierunku sojuszy.
No przecież zrobiła, zwerbowała Rowana, a on przecież jest wart tyle, co jeden oddział.
– A ty rozumiesz, co się dzieje tutaj? Przez co przechodzimy codziennie? Wiesz, co działo się ze mną i z Dorianem, gdy ty bawiłaś się magią z tym twoim księciem Fae? Wiesz, co się dzieje w tym mieście każdej nocy? Bo twoje wygłupy w Wendlyn równie dobrze mogły być powodem tego wszystkiego!
Czuła każde jego słowo niczym uderzenie kamieniem. Tak, jasne, może, ale…
KUUUUUURWA JAKI PIĘKNY COMEBACK CHAOLA Z PIERWSZEGO TOMU. CZEKAŁAM NA TO JAK NA GWIAZDKĘ.
WALIĆ MELISKĘ, IDĘ NAM PO SZAMPANA
Polej też i mi.
– Moje wygłupy?
Tak, bo gdyby Rowan nie tracił czasu na znęcanie się nad tobą, to szybciej odkryłabyś swoje moce.
– Gdybyś nie dramatyzowała tak bardzo, gdybyś nie chełpiła się zwycięstwem nad Narrokiem, gdybyś wręcz nie wykrzyczała królowi, że niebawem wracasz, może nie wezwałby nas do tej sali i…
– Nie możesz mnie o to obwiniać. Nie możesz mnie winić za to, co zrobił król! – Aelin zacisnęła pięści, wpatrując się w Chaola. Tym razem naprawdę na niego patrzyła, na niego, na bliznę, która zawsze będzie jej przypominać, co zrobił i czego nie wolno jej było wybaczyć.
Chaol wyciągnął Uno reverse card w idealnym momencie. Rozkład jazdy kapitanowi znany.
– A więc, o co mogę cię obwiniać? – spytał, ruszając przed siebie. Jego kroki były szybkie i pewne. – Jeśli jest w ogóle coś takiego.
Nie, to się nie działo naprawdę. Czy on to właśnie powiedział?
– Szukasz czegoś, za co mógłbyś mnie obwinić? Może za upadek paru królestw? A może ponoszę winę za zniknięcie magii?
Jak ona nie mogła załapać, że to było wytknięcie jej toksycznego zachowania, a nie próba robienia wyrzutów sumienia na siłę.
Alinka zachowuje się jak typowa nastolatka, która przy wytknięciu jej złego zachowania od razu zaczyna mówić rzeczy typu: NO TAK, BO TO JA JESTEM TA NAJGORSZA, ZAWSZE ROBIĘ WSZYSTKO ŹLE, MOŻE NAJLEPIEJ JUŻ NIGDY SIĘ NIE BĘDĘ ODZYWAĆ I NIC ROBIĆ.
– Jeśli chodzi o to drugie – wycedził Chaol przez zęby – przynajmniej mam pewność, że to nie twoje dzieło.
Aelin zatrzymała się.
– Co ty powiedziałeś? – spytała, napinając mięśnie. Niespodziewanie zrozumiała, co mężczyzna chce przed nią ukryć. Nie przed Celaeną, byłą przyjaciółką i ukochaną, ale przed Aelin, królową Terrasenu. Westfall wiedział coś o magii, coś, czym nie miał zamiaru się z nią podzielić.
– Czego dokładnie dowiedziałeś się o magii? – spytała cicho, zbyt cicho.
Nie odpowiedział.
– Powiedz mi.
Pokręcił głową. Stali między dwiema latarniami i na jego twarz padał cień.
To mi się kojarzy z kłótnią dziecka z rodzicem, który każe wypluć połkniętą zabawkę.
– Nie. Nie ma mowy. Jesteś zbyt nieprzewidywalna.
Nieprzewidywalna. Całe szczęście, że magia w istocie została stłumiona w Adarlanie, gdyż w przeciwnym razie zamieniłaby całą ulicę w popiół tylko po to, żeby pokazać mu, jak bardzo była przewidywalna.
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 185
Czym tylko potwierdziłaby jego słowa. Biorąc pod uwagę, że wróciła z nowymi mocami i ukochanym Fae, to Chaol mógł mieć wątpliwości co do jej zachowania.
Alinka spaliłaby całą ulicę tylko po to, by zrobić na złość swojemu eks, zupełnie ignorując biedotę, nad którą tak się przecież litowała w poprzednich tomach. Jak dobrze, że sama daje mi powody, by nią gardzić.
– Znalazłeś sposób, aby ją uwolnić, czyż nie? Wiesz, jak tego dokonać.
Nie zaprzeczył.
– Uwolnienie magii wywoła wielki chaos i tylko pogorszy sytuację. Być może demonom będzie wówczas łatwiej znajdować osoby obdarzone mocą.
– Zaraz pożałujesz swych słów, gdy usłyszysz resztę tego, co ci chcę powiedzieć – syknęła. Gniew kipiał w jej sercu.
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 186
No to wyjaśnij jak człowiek, a nie rzucasz się na sceptycznego kolesia.
– Ów naszyjnik, który nosi Dorian… Chcesz wiedzieć, co on robi? Powiem ci i przekonamy się wówczas, czy dalej będziesz trzymał tę wiedzę w tajemnicy, czy dalej będziesz ignorował to, co robiłam przez ostatnie miesiące.
Z każdym jej kolejnym słowem twarz mężczyzny bladła coraz bardziej. Jakaś drobna, podła cząstka jej duszy cieszyła się z tego.
Alinka normalnie jak Jezus poświęciła się za grzechy Adarlanu. Przestanie kiedyś robić z siebie męczennicę?
Królowa tłumaczy Chaolowi wszystko, co wiemy o Valgach.
Chaol chyba przestał oddychać.
Ja też bym przestała oddychać z nudów.
Zwrot akcji – Chaol potrafi spać z otwartymi oczami i właśnie się zdrzemnął.
Niestety Alince nie imponuje, bo przy tym nie wygenerował prądu poprzez dynamo rowerowe.
– Są silniejsze od pierścieni i pomagają demonom pozostać we wnętrzu ludzkiego ciała, podczas gdy pożerają jego moc. Narrok miał jednego z nich w sobie. Błagał mnie, bym go zabiła. Nic innego nie było w stanie pozbawić go życia. Widziałam potwory, których nie jesteś sobie w stanie wyobrazić, jak jeden po drugim rzucały się na te demony i przegrywały.
Oj, jaka biedna, zaraz zacznę jej współczuć… Tylko, że nie.
– Można je zabić tylko ogniem lub przez ścięcie głowy. A więc sam widzisz – zakończyła – takie mam dary.
Tylko tyle, Mary Sue?
Alinka tłumaczy, że z tego powodu tylko jej zajebistość może uratować Doriana.
Na jego twarzy pojawiły się strach, żal oraz rozpacz, i dziewczyna zapewne poczułaby wyrzuty sumienia, gdyby nie rzekł:
– A przyszło ci w ogóle do głowy, żeby nas ostrzec? By przekazać komuś, czym są owe naszyjniki?
Poczuła się, jakby ktoś wylał na nią wiadro zimnej wody. Zamrugała. Mogła ich ostrzec. Mogła chociaż spróbować. Później. Później o tym pomyśli.
Tutaj pierwszy raz w tym rozdziale jestem po stronie Alinki. Jak wyjaśniłam w rozdziale trzecim, nadanie wiadomości zajmuje sporo czasu, więc mogłoby to nic nie dać. Może jedynie mogłaby od razu go szukać po przybyciu do Adarlanu.
– To nie ma znaczenia – powiedziała. – Teraz musimy pomóc Aedionowi i Dorianowi.
– „My”? Jakie znowu „my”? – spytał Chaol. Odpiął Oko Eleny i rzucił je dziewczynie.
Klejnot zamigotał w blasku latarni ulicznych. Aelin złapała go jedną ręką. Metal był ciepły. Wsunęła naszyjnik do kieszeni, nawet na niego nie patrząc.
– Od dawna nie ma żadnego „my”, Celaeno… – ciągnął Chaol.
CIŚNIJ JĄ. Nawet jeżeli wiąże się z przerysowanymi, teatralnymi gestami.
– Nazywam się teraz Aelin – przerwała mu ostro, tak głośno, jak się ośmieliła. – Celaena Sardothien już nie istnieje.
Ku naszemu niezadowoleniu, bo musiałyśmy się przestawić i zmienić nazwę jednej kategorii.
– Jesteś wciąż tą samą zabójczynią, która odeszła. Wróciłaś dopiero wtedy, gdy uznałaś, że to dla ciebie wygodne.
Muszę państwu coś wyznać. Kocham Chaola.
Z wielkim trudem powstrzymała się przed rąbnięciem go w nos.
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 187
Alinka pyta się o spotkanie kapitana z Arobynnem. Chaol wyjawia, że prosił go o zabicie króla.
– Jesteś idiotą, skoro stawiłeś się na to wezwanie – rzuciła dziewczyna i ruszyła przed siebie. Dłuższy pobyt w jednym miejscu, nawet tak wyludnionym jak to, nie był najmądrzejszym pomysłem. Chaol ruszył za nią.
– Wybacz, ale w pobliżu nie było żadnych innych zabójców, których mogłem poprosić o pomoc.
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA DUSZĘ SIĘ ZE ŚMIECHU I SATYSFAKCJI. Jedyny minus jest taki, że Chaol robi mnie jobless.
Wielki roast Alinki :’) Coś pięknego.
Alinka oczywiście wyraża wątpliwości, czy warto ufać jej mentorowi. Kłócą się także o los Doriana z Valgiem w ciele.
– A może wreszcie powiesz wprost, o co ci chodzi, Aelin? – Wysyczał jej imię tak cicho, że ledwie je usłyszała.
Wprost to chce zrobić ci na złość i wykreować na potwora.
– A potrafisz zabić króla? Byłbyś w stanie tego dokonać, co?
– Dorian jest moim królem.
Z trudem powstrzymała wzdrygnięcie.
Też bym się wtedy zjebała. Pierwszy moment, gdy zrozumiałam emocje Alinki.
– Nie odpowiedziałeś na pytanie.
– On zabił Sorschę.
– A wcześniej miliony innych ludzi.
No właśnie. Taki nędzny szpieg nie jest argumentem na siłę króla.
Chaol chce się wybrać do Brulla. Alina jak rzepa chce iść za nim, by dowiedzieć się czegoś o Dorianie, ale były kapitan nie wyraża zgody.
Widząc, że odchodzi, Chaol przystanął.
– A co ty masz zamiar zrobić?
W jego głosie kryło się zbyt wiele podejrzliwości. Zatrzymała się i uniosła brew.
– Wiele rzeczy. Paskudnych rzeczy.
So edgy.
Moje skojarzenie było nieco bardziej… śmierdzące. Może więc tylko zostawię piosenkę, żebyście pośmiali się ze mną.
– Jeśli nas wydasz, Dorian…
Przerwała mu parsknięciem.
– Nie chciałeś się ze mną podzielić informacjami, kapitanie. Pozwolisz więc, że zataję własne plany. Nie sądzę, by było w tym coś niestosownego.
Trochę rozumiem a trochę nie. Chaol powiedział o swoim celu podróży, to też byś mogła powiedzieć.
Główna bohaterka dowiedziała się o utracie posady i tytułu przez swojego byłego.
– Nie ma mowy o wyrwaniu Doriana na wolność. Nie ma mowy o ocaleniu go.
– Bzdury gadasz.
– O wiele więcej sensu ma wybranie kogoś innego, kto mógłby objąć tron po…
– Nie kończ tego zdania.
Plucie faktami, bo Dorian i bez Valga nie nadaje się do tej posady.
Chaol miał szeroko otwarte oczy i nierówny oddech. Powiedziała wystarczająco dużo. Odwróciła się, poskramiając temperament.
– Gdybym odzyskała magię, mogłabym mu pomóc. Mogłabym znaleźć sposób, żeby go uwolnić.
A gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Zapomniałam, że to mówi Mary Sue.
Przypuszczalnie zdołałaby jedynie go zabić, ale nie mogła powiedzieć tego na głos. Najpierw musiała go zobaczyć na własne oczy.
Przed chwilą myślałaś o tym, że porozmawiasz kiedyś z Dorianem o jego cierpieniu, a teraz nagle planujesz jego egzekucję. Super z ciebie przyjaciółka.
– A co potem? – spytał Chaol. – Czy całe Rifthold stanie się twoim zakładnikiem, podobnie jak Doranelle? Spalisz wszystkich, którzy nie będą się z tobą zgadzać? A może po prostu z czystej złośliwości spalisz nasze królestwo? A jak się zachowają inni tacy jak ty? Ci, którzy uważają, że mają rachunki do wyrównania z Adarlanem? – Parsknął gorzkim śmiechem. – W sumie może my wcale nie potrzebujemy magii? Może lepiej nam bez niej? Może magia sprawia, że w świecie śmiertelników upada dotychczasowy porządek?
– Porządek? Rozejrzyj się! Czy to, co teraz się dzieje, chcesz nazwać porządkiem?
– Magia sprawia, że ludzie stają się niebezpieczni.
– Magia kilkakrotnie ocaliła ci życie, o ile dobrze pamiętam.
– Tak – szepnął. – Dzięki tobie i Dorianowi. Jestem wam wdzięczny, naprawdę. Ale co może powstrzymać takich jak ty? Żelazo? Nie sądzę, by na wiele się przydało, co? Kto powstrzyma te potwory przed przebiciem się do naszego świata po tym, jak magia zostanie uwolniona? Kto powstrzyma ciebie?
Serce Aelin przeszył ostry, lodowaty sopel. Potwór. Owego pamiętnego dnia, gdy przeszła do innego wymiaru i ukazała się Chaolowi pod postacią Fae, na jego twarzy ujrzała przerażenie i obrzydzenie.
Autorka
lubi cytować samą siebie, to ja się nie będę powstrzymywała. Trzymajcie cytat z
rozdziału pięćdziesiątego FabułyKorony
w mroku: „Spojrzała na Chaola, nadal
klęczącego nad Strzałą, i odsłoniła kły, które zabłysły w szarym świetle.
Kapitan wpatrywał się w nią. Wyczuwała jego przerażenie i nabożny podziw”. Zauważyliście coś? Na przykład to, że nie ma tu a n i s ł o w a
o żadnym obrzydzeniu. Rozumiem, że Alinka jest przewrażliwiona na swoim
punkcie, ale to już przesada.
A przecież rozszczepiła wówczas ziemię i wezwała ogień, by ocalić jego i Strzałę. Tak, zawsze powinny istnieć jakieś sposoby na powstrzymanie wszelkich rodzajów mocy, ale…
Potwór.
Lepiej by się poczuła, gdyby ją uderzył, zamiast wypowiadać to słowo.
– A więc pogodziłeś się z tym, że Dorian włada magią i uznałeś, że jemu wolno. Tymczasem moja moc to potworność? Wypaczenie?
– Dorian nikogo nie zabił. Nie wypatroszył Archera Finna w tunelach, nie torturował Groba ani nie poćwiartował go na kawałki. Nie urządzał masakr w Endovier, po których pozostawały tuziny trupów.
Przybrała maskę chłodu i obojętności, co sporo ją kosztowało, gdyż wszystko dookoła drżało i waliło się w gruzy.
– Tak, pogodziłem się z tym.
Wybaczcie, że taki długi fragment, ale dzieląc go na mniejsze kawałki czułabym się, jakbym masakrowała oryginał Mony Lisy. Upsi. Mam nadzieję, że wybaczysz moje wtrącenia. (Wybaczam ci za zapewnienie odpowiedniego nawodnienia) Chaol zasługuje na dobry podkład do tego roastu Alinki, ale ze zmęczenia długością rozdziału zawierzam te zadanie Laptopcjuszowi.
Chyba
zaserwuję nam klasykę:
A próby robienia z siebie ofiary u zabójczyni są takie żałosne. Dobrze, że ani na moment temu nie uległ. Chaol ma prawo bać się nowej, nieznanej mu rzeczywiście. Szczególnie, że jako śmiertelnik nie zyskuje tyle co Dorian czy Alinka.
Aelin wciągnęła mocno powietrze. Ze wszystkich sił zmagała się z pragnieniem, by złapać za broń. Kiedyś by się nie zawahała i nadal miała na to wielką ochotę.
– Jeśli kiedyś wytrząśniesz te gówniane myśli z głowy, pamiętaj, że zatrzymam się na chwilę w moim starym mieszkaniu. Dobranoc.
Ruszyła przed siebie, nie dając mu szansy, by powiedział choć słowo.
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 188
Jaka groźna Alinka.
Oj widać, że tyłek zapiekł po solidnym lirycznym laniu.
Mamy przeskok do perspektywy Chaola. Czemu nie mamy z tego nowego rozdziału? I tak już jest za długi!
Zbędne
cięcie: 102
Tak czy siak chłop jest w swojej kwaterze po bezowocnym spotkaniu z Brullem.
Po ucieczce, jak to nazwała Aelin. Doskonale wiedziała, jakiego słowa należy użyć. Królowa, gniewna, ognista i być może nazbyt chętnie uciekająca się do przemocy, odnalazła go dzisiaj. Uświadomił sobie to w chwili, gdy zataczając się, wyszedł z ciemności tunelów i ujrzał ją obok Nesryn, nieruchomą niczym drapieżnik szykujący się do ataku. Pomimo brudu i zakrzepłej krwi jej twarz była opalona, zahartowana i… inna. Starsza, jakby owe bezruch i moc, którymi emanowała, uformowały nie tylko jej duszę, lecz także zmieniły jej ciało. A gdy ujrzał jej palec bez pierścienia…
Chaol wyjął go z kieszeni i spojrzał na wygaszone palenisko.
Wystarczyłaby chwila, by rozpalić ogień i wrzucić klejnot między płomienie.
Obrócił go między palcami. Srebro zmatowiało i było pokryte wieloma zadraśnięciami.
Czemu on po tym pięknym stand-upie ma wyrzuty sumienia i ostatecznie przyznaje jej rację?
Nie, Celaena Sardothien z pewnością już nie istniała. Ta dziewczyna… Ta dziewczyna, którą kochał… Być może utonęła gdzieś na bezkresnych, bezlitosnych wodach między Adarlanem i Wendlyn. Może zginęła z ręki książąt Valgów. Może był głupcem, gdy bez obrzydzenia patrzył, jak odbiera życie i rozlewa krew. Była dziś zbryzgana posoką – zabiła wielu ludzi, nim go odnalazła. Nawet nie pomyślała o tym, by się obmyć. Chyba nawet nie zauważyła tego, że nadal ma na sobie krew swoich wrogów.
Miasto… Otoczyła całe miasto płomieniami i sprawiła, że królowa Fae drżała ze strachu. Nikt nie powinien władać taką mocą.
A jednak alter ego autorki włada.
Ideałów
nie ma, ale jest Aelin: 147
Skoro mogła spalić całe miasto w zemście za to, że królowa Fae wychłostała jej przyjaciela… Co mogłaby uczynić z imperium, które zniewoliło i wymordowało jej lud?
Postanowił, że nie zdradzi jej sekretu uwolnienia magii dopóki, dopóty nie będzie miał pewności, że nie obróci Rifthold w perzynę.
Uff, już się bałam, że jest chory. Od drugiego tomu beka, że postacie w maasowersum dopiero po baaardzo długim czasie mają rozkminy, że hej, może ta Alinka zabija multum osób, a wcześniej jeszcze na tym zbiła spory majątek. Jak to jednak mówią – mądry Polak po szkodzie.
Do kwatery wbija Nesryn.
Wojowniczka wślizgnęła się do środka płynnie niczym kot. Znał ją od trzech lat i zawsze poruszała się w ten sam cichy, zwinny sposób. Rok temu, gdy był wytrącony z równowagi i nieco przygnębiony zdradą Lithaen, zaintrygowało go to na tyle, że przez całe lato dzielił z nią łoże.
To jest chyba najdziwniejsza rzecz, na jaką można być horny.
– Mój dowódca jest pijany i pochłonięty biustem nowej barmanki. Jeszcze przez jakiś czas nie zauważy mojej nieobecności.
BO WIECIE TZYTZCKI!
W jej ciemnych oczach błysnęło rozbawienie, to samo, które widywał w tamtym roku, gdy spotykali się w gospodach, pokojach nad tawernami, a czasami nawet w ciemnych uliczkach, gdzie musiał im wystarczać mur.
To jednak schowek na miotły nie był pierwszy…
Potrzebował tego wówczas. Potrzebował czegoś, co uwolniłoby go od myślenia o Lithaen, która porzuciła go dla Rolanda Havilliarda. Nesryn zaś najprawdopodobniej się nudziła. Nigdy go nie szukała i nigdy nie pytała, kiedy się znów zejdą, a więc to on zawsze inicjował ich spotkania. Nie czuł się szczególnie źle, gdy kilka miesięcy później wyjechał do Endovier i przestał się z nią spotykać. Nigdy nie powiedział o niej Dorianowi ani Aelin, a gdy wpadł na nią trzy tygodnie temu podczas jednego z zebrań rebeliantów, odkrył, że najwyraźniej nie żywi do niego urazy.
Biorąc pod uwagę, że Alinka w krótszym czasie owinęła wokół palca trzech facetów, to nie trzeba się tłumaczyć z zerwania kontaktów z fuck buddy.
Wow, to Maas potrafi napisać damskie postacie, które nie trzymają urazy o każdą najmniejszą bzdurę? Szok i niedowierzanie.
– Wyglądasz, jakbyś dostał kopa w jaja – rzekła po chwili.
Pewnie tak ja wyglądam po analizie trzydziestu stron jednego rozdziału.
*klepie po pleckach*
Chaol opowiada Nesryn o prawdziwej tożsamości Celinki. Żałuje też, że Renowi nie powiedział, jaka jest zjebana. Może wtedy nie byłby tak wkurwiający jak w trzecim tomie.
Wysłuchawszy go, przechyliła głowę. Jej włosy migotały niczym czarny jedwab.
Nowe
szaty zabójczyni: 171
Ja już naprawdę zaraz zasnę od pisania tych samych komentarzy.
– Królewska Obrończyni i Aelin Galathynius to jedna i ta sama osoba. Imponujące.
Motyw zaginionej księżniczki nie jest imponujący.
Chaol nie musiał nawet prosić jej, by zachowała tę informację dla siebie. Sama zdawała sobie sprawę z tego, jak cenna to była wieść. Istniało wiele powodów, dla których uczynił ją swą zastępczynią.
– To zaszczyt, że przytknęła mi nóż do gardła.
A tak ją chwaliłam. Czemu postacie muszą tak lizać Alince zad za każde pierdnięcie?
Chaol postanowił sprzedać nieszczęsny pierścionek. Ma też rozkminy, czy Alinka pomoże Dorianowi.
Nesryn zrobiła krok ku niemu. Na jej twarzy nie było widać smutku, ale przecież nie oczekiwał, że będzie go tulić. Nigdy tego nie chciał. Być może dziewczyna rozumiała to, przez co przechodził. Sama również musiała stawić czoło ojcu, który nie aprobował ścieżki kariery, którą sobie obrała. Ojciec Nesryn jednakże w końcu pogodził się z jej wyborem, podczas gdy ojciec Chaola…
Nie, nie chciał teraz o nim myśleć. Nie teraz, tym bardziej że Faliq znów zabrała głos:
A co ma trudne dzieciństwo do tego, czy lubimy tuli?
– To, co, jej zdaniem, dzieje się z księciem…
– Nie ma wpływu na nasze plany – dokończył za nią.
– A moim zdaniem zmienia absolutnie wszystko, łącznie z przyszłością królestwa.
– Przestań.
To mi się tak kojarzy z dyskusjami małżeństwa Kiepskich prowadzonymi w łóżku.
Nesryn skrzyżowała ramiona na piersi. Była tak szczupła, że większość przeciwników nie brała jej na poważnie, co najczęściej źle się dla nich kończyło. Tej nocy Chaol widział, jak rozpruwa jednego z żołnierzy opętanego przez Valga, jakby oprawiała rybę.
Seksownie.
Bo wiecie, gdyby Nesryn nie potrafiła mordować, to nie mogłaby zostać uznana za silną bohaterkę w maasversum.
– Myślę, że twoje uczucia nie pozwalają ci przyjrzeć się sprawie z dystansu.
Otworzył usta, by zaprotestować. Nesryn uniosła wymodelowaną brew i czekała.
To Chaol nie ma czasu na ogarnięcie kudłów, a ona ma chwilę, by pielić brwi?
Może postępował zbyt pochopnie. Może niepotrzebnie taił przed Aelin sekret uwolnienia magii. Gdyby stracił przez to Doriana…
Zaklął cicho pod nosem. Jego oddech poruszył promykiem świeczki na biurku. Kapitan, którym kiedyś był, nigdy by nie przekazał jej tej tajemnicy. Aelin była wrogiem jego królestwa. A jednak ten kapitan już nie istniał. Umarł wraz z Sorschą w komnacie w zamkowej wieży.
Co ma jedno z drugim, bo nie rozumiem. Wątpliwości co do Alinki są jak najbardziej naturalne, niezależnie od etapu życia.
– Dobrze dziś walczyłaś – rzekł, jakby to była odpowiedź.
Nesryn cmoknęła.
Przez
twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 148
Cóż z nich za flirciarze.
– Wróciłam, gdyż usłyszałam nowy raport. Trzy garnizony miejskie zostały wezwane do Krypt jakieś pół godziny po naszym wyjściu. Jej Królewska Mość – rzekła dziewczyna sucho – wyrżnęła sporą grupę królewskich żołnierzy oraz wielu właścicieli i inwestorów lokalu, a do tego zdewastowała wnętrze. Przez jakiś czas Krypty będą zamknięte.
Na bogów…
Ale to jeden z lokali, prawda? To nie brzmi aż tak masakrycznie.
Maasakrycznie. Rozumiecie?
*badum tss*
– Rozpoznali Królewską Obrończynię?
– Nie. Uznałam jednak, że powinnam cię ostrzec. Na pewno nie zrobiła tego bez powodu.
Może tak. A może nie.
– Wkrótce się przekonasz, że ona lubi robić to, na co ma ochotę i kiedy ma na to ochotę. Nigdy też nie pyta o zgodę.
Przypuszczalnie była w paskudnym nastroju i postanowiła wyładować złość na lokalu.
Otusz to, panie Westfall. Chociaż nawet przed zmianą tożsamości, Alinka podejmowała czasem irracjonalne decyzje.
– Powinieneś wiedzieć, że z takimi kobietami lepiej się nie zadawać – rzekła Nesryn.
Dobrze, że po wpadce z nożem próbuje się odbudować w moich oczach.
– A ty zapewne wiesz wszystko o wiązaniu się z innymi ludźmi, zważywszy na kolejki kandydatów do twej ręki przed piekarniami ojca.
Było to zagranie poniżej pasa, ale nigdy nie byli wobec siebie szczególnie delikatni, zresztą Nesryn nie wydawała się urażona.
Kolejna rzecz, która działa na jej korzyść. Alinka już by pewnie strzeliła focha jak z Polski do Chin.
W jej oczach znów błysnęło rozbawienie. Wsunęła dłonie do kieszeni i odwróciła się.
– Właśnie dlatego nigdy się z nikim nie wiążę. Za dużo z tym zachodu.
Trudno się z tym nie zgodzić.
Nigdy, przenigdy nie wpuściła nikogo do swego serca. Przyszło mu do głowy, by spytać o to i nakłonić ją do wyznań, ale od samego początku wiązała ich niepisana umowa, wedle której nie rozmawiali o swej przeszłości.
Takie droczenie się pasuje do tej dynamiki relacji. Nie wiem, czemu Maas lepiej wychodzi pisanie dialogów fuck buddies niż tru loffów do końca życia.
W rzeczy samej nie miał pojęcia, czego się spodziewać po powrocie królowej.
Na pewno nie tego.
Dorian zarzucił mu kiedyś, że po tym, jak ujrzał różne oblicza dziewczyny, nie wiedział, które pokochać. Miał rację. Myśl o tym sprawiła Westfallowi ból.
Powtarzam się, ale mądry Polak po szkodzie.
Nesryn wyszła.
O świcie Chaol udał się do najbliższego jubilera i wymienił pierścionek na garść srebrnych monet.
Chaol po sprzedaży pierścionka:
Myślicie, że to już koniec rozdziału? Nic bardziej mylnego. Mamy przeskok do Alinki w jej mieszkaniu. Laptopcjuszu, kup mi kawę po analizie.
Zbędne
cięcie: 103
Przejdziemy się razem, bo ja też muszę napić się czegoś mocnego po sprawdzaniu tego rozdziału.
Nie ośmieliła się długo kręcić na zewnątrz dużego, dwupiętrowego budynku z drewna, który nabyła po spłaceniu Arobynnowi ostatnich długów. Kupiła go dla siebie, aby wyrwać się z Twierdzy.
Poczuła się w nim jak w domu, dopiero gdy spłaciła również długi Sama, a on zamieszkał razem z nią. Cieszyli się tym zaledwie przez kilka tygodni. Tylko tyle czasu przypadło im w udziale.
Potem zginął.
Dla siebie i Sama. Więc czemu pojawiła się wzmianka, że Arobynn jako właściciel mógł zburzyć to mieszkanie?
Alinka zauważa, że ktoś niedawno był w jej mieszkaniu.
Poza tym łóżko nie było perfekcyjnie posłane, a na wysokiej komódce leżał list.
Kapitan powiedział, że mogę się tu na chwilę zatrzymać. Przepraszam, że zimą próbowałem cię zabić. To ja byłem tym wojownikiem z dwoma mieczami. To nie było nic osobistego.
Ren.
Podoba mi się to, że z czego postacie w uniwersum najbardziej pamiętają Rena, to z tych nieszczęsnych dwóch mieczy.
Alinka wspomina konfrontację z typem. Ma rozkminy, jak zareagowałby na jej podwójną tożsamość.
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w kominek. Kiedyś stał na nim piękny zegar – do dnia, w którym dowiedziała się, że Sam był torturowany i w końcu zabity przez Rourke’a Farrana. Tortury ciągnęły się przez długie godziny, a ona siedziała bezczynnie w mieszkaniu, zajęta pakowaniem kufrów, których nigdzie teraz nie było widać. Gdy wreszcie przybył Arobynn, by przekazać jej wieści, złapała zegar i cisnęła nim o ścianę. Roztrzaskał się na kawałki.
Nie wróciła już potem do mieszkania, ale ktoś posprzątał szkło. Pewnie Ren bądź Arobynn.
Czy zegary naścienne nie są wynalazkiem nowożytnym? Jakoś kojarzę, że w średniowieczu inaczej obliczano czas.
Ona ma LODÓWKĘ. Zegar to przy tym nic.
Alinka znajduje dowód na obecność Arobynna, ponieważ tylko on znał jej plany podróży z Samem. Po tym idzie do łazienki umyć dupę.
Przekręciła miedziane kurki nad nieproporcjonalnie dużą, porcelanową wanną, a gdy popłynęła woda, zaczęła odpinać broń.
Nie to, że wanna ze złego materiału, to jeszcze z kurkami. Czy Maas choć raz może dobrze budować spójny świat, który nie jest kopią naszego, jeżeli nie chciało się jej kiwnąć palcem, by dokonać researchu?
Ściągała brudne, zakrwawione ubrania, aż w lustrze nad zlewem ujrzała własne blizny. Odwróciła się, a wtedy jej oczom ukazały się tatuaże.
Jakiś miesiąc temu Rowan pokrył jej blizny z Endovier niezwykłym, wijącym się tatuażem. Słowa w Starej Mowie Fae układały się w historię o tych, których kochała oraz o ich śmierci. Nie miała zamiaru pozwolić Rowanowi na to, by wyrył na jej skórze kolejne imię.
Po pierwsze, my już wiemy o dziarach Alinki, więc po co tyle o nich pisać. Po drugie, to jest najgorszy sposób opisywania wyglądu. Protagonistka już trochę czasu ma tatuaże na swoim ciele i widzi je codziennie. Nie jest to dla niej nic nowego.
Dziewczyna rozmyśla w wannie nad takimi bzdetami, że dla waszego zdrowia wytnę.
Zerwała ręcznik i zaczęła wycierać twarz. Do wody wpadały drobne grudki błota i zaschniętej krwi. Nieprzewidywalna, tak? Co za arogancja. Co za egoizm! Chaol uciekł z zamku! Umknął i pozostawił Doriana, któremu założono czarną obrożę.
Biorąc pod uwagę, że już wcześniej miał takie huśtawki nastroju, jak chciał zrezygnować z posady w gwardii, to ostatnim przymiotnikiem, jakiego bym użyła do opisania tego czynu jest „nieprzewidywalny”.
Dorian. Wróciła, ale się spóźniła. Było już za późno.
Zanurzyła ręcznik w wodzie i ponownie nałożyła go sobie na twarz w nadziei, że może załagodzi w ten sposób pieczenie w oczach. Może zniszczenie Narroka było zbyt bezpośrednim przesłaniem dla Adarlanu. Może to jej wina, że Aedion został pojmany, Sorscha zabita, a Dorian zniewolony.
Potwór.
Czy tylko dla mnie te momenty poniżenia Alinki są takie nieautentyczne? Czuję się szantażowana przez autorkę, że to nie tak, że jej ulubienica jest zbyt arogancka.
A mimo to…
Dla swych przyjaciół i rodziny była gotowa wcielić się w rolę potwora. Była gotowa się poniżyć, upodlić i pogrążyć dla Rowana, dla Doriana i dla Nehemii. Wiedziała, że oni dla niej zrobiliby to samo.
Nehemia doprowadziła cię do stanu depresyjnego i rozwaliła ci związek. Rowan to poniżał ciebie podczas treningów. Co za bzdury czytam.
Cisnęła ręcznik do wody i usiadła.
Może i była potworem, ale za nic w świecie nie pozwoli na to, by książę musiał samotnie stawić czoło ojcu. Nawet jeśli sam Dorian kazał jej odejść. Miesiąc temu wraz z Rowanem postanowili, że stawią czoło Valgom razem i zginą razem, jeśli będzie trzeba. Woleli zrobić to we dwoje niż w pojedynkę.
Tak, wiemy, że czujesz wyższość nad Chaolem, mimo że nie masz ku temu podstaw.
Oni ryzykowali miesiąc temu, a Chaol ryzykuje dzień w dzień, będąc człowiekiem pozbawionym magicznych mocy. Jakoś bardziej on mi imponuje od nich.
„Pokazujesz mi, jak ten świat powinien wyglądać” – rzekła kiedyś Chaolowi.
Moda
na cytat: 17
Jej policzki powlekł gorący rumieniec. Wypowiedziała te słowa jako młoda dziewczyna, której tak bardzo zależało na przetrwaniu, że nigdy nie zapytała, dlaczego mężczyzna służy największemu potworowi, jaki stąpał po tym świecie.
Bo nie miał za wielkiego wyboru? Bo był niewiele starszy od ciebie? Przestań wymagać od niego cudów na kijów.
Wsunęła się z powrotem do wanny i zaczęła szorować włosy, twarz i zakrwawione ciało. Mogła wybaczyć młodej dziewczynie, która bardzo potrzebowała kapitana Gwardii, oferującego jej spokój i stabilizację po roku spędzonym w piekle. Mogła wybaczyć dziewczynie, która potrzebowała kapitana jako obrońcy. Teraz potrafiła jednak sama się o siebie zatroszczyć, a na jej skórze nie pojawi się imię kolejnej drogiej jej osoby.
Myślałam, że seria nam od początku wciskała, że Alinka to girlboss, która jest samodzielna od pieluchy.
Alinka pisze list, gdzie godzi się na propozycję Arobynna.
BOŻE WRESZCIE KONIEC. Ten rozdział był kwintesencją tego, że Maas nie umie dzielić rozdziałów. Były z dwa momenty, gdzie mogłaby spokojnie to zrobić, a my, analizatorzy, byśmy nie narzekali.
Ty na pewno byś nie narzekała, to bez wątpienia. A teraz lecimy na kawkę.
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 188
Royal pussy: 109
If you’re evil and you know it clap your hands: 188
Nowe szaty zabójczyni: 171
Światek z kart: 226
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem:147
Ideałów nie ma, ale jest Aelin:148
Czy na sali jest lekarz?: 29
Zbędne cięcie: 103
Moda
na cytat: 17
Sweet home Taras: 15
Wiek to tylko liczba: 22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz