niedziela, 19 listopada 2023

KRÓLOWA CIENI – ROZDZIAŁ 8

 

Nowy rozdział wita nas bohaterką, która jeszcze się w tym tomie nie pojawiła.

Manon Czarnodzioba, dziedziczka klanu czarownic Czarnodziobych, władająca ostrzem zwanym Tnącym Wiatr i dosiadająca wywerny o imieniu Abraxos, Przywódczyni Skrzydła sił powietrznych króla Adarlanu, wpatrywała się w korpulentnego mężczyznę, siedzącego po przeciwnej stronie stołu z czarnego szkła, i usiłowała opanować złość.

Jeśli ktoś z was się martwił, że zapomniał, co działo się w trzecim tomie, to powyższe zdanie idealnie podsumowuje cały dobytek Manon. A przy okazji ciągnie się jak guma od gaci.

Poza tym wydaje mi się, że stoły ze szkła to stosunkowo nowy wynalazek i wcześniej nie wykorzystywano tego budulca w ten sposób. A już tym bardziej, jeśli to szkło zostało specjalnie zabarwione.

Nie martwiłabym się o kolor szkła, a o technikę, która sprawia, że byłoby na tyle wytrzymałe, by użyć je do stołu. A tego typu szkło datuje się na barok, a co za tym idzie także i szklane meble.

Czemu Manon jest zła? Trudno powiedzieć, ale prawdopodobnie przez księcia Perringtona, na którego ziemiach przebywa wraz ze swoim oddziałem. Jak się okazuje ani ona, ani Trzynastka nie zdołała polubić tego człowieka. Ależ oczywiście, w końcu jest zuy, więc wszyscy go nie cierpią.

If you’re evil and you know it clap your hands: 189

Z tego właśnie względu Asterin, oparta o ścianę z ciemnego kamienia, trzymała dłonie blisko swych identycznych sztyletów, obok drzwi stała Sorrel, a na zewnątrz stróżowały Vesta i Lin.

Więcej was matka nie miała? Zawsze odbierałam Manon za super pewną siebie laskę, która gardzi pomocą innych, a teraz na zwykłe spotkanie bierze prawie połowę swojej obstawy. Powiedzmy jednak, że jest to nieco uzasadnione, biorąc pod uwagę, co dzieje się w Morath.

Całą swą uwagę [Perrington] skupiał na armii dziwnie pachnących ludzi, która czekała na niego w obozie u stóp góry oraz na tym, co mieszkało pod nią. Z labiryntu katakumb wydrążonego w prastarej skale dobiegały ich ryki, wrzaski i zawodzenie. Manon nigdy nie pytała, co się tam działo, choć jej Cienie zameldowały o kamiennych ołtarzach zbryzganych krwią i lochach ciemniejszych od samej Czerni.

Mamy nową nazwę do kolekcji Nazw Pisanych Wielką Literą.

Manon nie przejmowała się takimi sprawami, o ile nie stawały na drodze Żelaznozębnym. Niech ci ludzie bawią się w bogów, jeśli chcą.

Z jednej strony taka postawa pasuje do egoistycznych, okrutnych wiedźm. Z drugiej strony dobra liderka powinna myśleć perspektywicznie i zastanowić się, czy skoro ci ludzie są gotowi krzywdzić swoich, to czy w przyszłości nie wezmą się także za mnie.

Zazwyczaj, zwłaszcza podczas ich przeklętych spotkań, uwaga księcia skupiona była całkowicie na pięknej, kruczowłosej kobiecie, która zawsze trzymała się blisko jego boku, zupełnie jakby wiązał ich niewidzialny łańcuch.

Tą kobietą znana jest nam już z pierwszej części Kaltain. Maas najpierw kreowała ją na rywalkę Alinki do serca Doriana, by potem skazać ją na bycie regularnie gwałconą przez Perringotna, aż finalnie uczyniła z niej jedno z narzędzi w rękach Valgów. Kaltain nosi bowiem na szyi czarną obrożę. Chyba nie ma w tej serii osoby bardziej skrzywdzonej od panny Rompier.

Wszystkich tych ludzi otaczał taki zły zapach… Niby byli ludźmi, ale jednocześnie nimi nie byli.

A co to za stygmatyzacja ludzi mydło-sceptycznych?

Woń roztaczana przez tę kobietę była najsilniejsza i najdziwniejsza. Przywodziła na myśl ciemne, zapomniane miejsca na świecie. Zaoraną ziemię na cmentarzu.

Zważając na to, co zrobi Kaltain pod koniec tego tomu, jest to niczego sobie foreshadowing.

Perrington żąda od Trzynastki meldunku o poczynaniach dzikich ludzi z gór Kła. Manon pyta o jakieś konkrety.

Książę bezwiednie musnął chude ramię Kaltain, na którym widniało zbyt wiele sińców, by można je było przypisać przypadkowi. Tuż przy zgięciu łokcia kobiety rysowała się gruba czerwona blizna, długa na jakieś pięć centymetrów, z pewnością świeża.

Wiadomo, że zuol nigdy nie potrafiłby dobrze traktować swojej wybranki.

If you’re evil and you know it clap your hands: 190

Kaltain nawet nie drgnęła pod pieszczotą księcia. Na jej twarzy nie pojawił się najmniejszy grymas, gdy grube palce Perringtona dotknęły ledwo zabliźnionej rany.

Grube paluchy powracają!

If you’re evil and you know it clap your hands: 191

Perrington jest królem Karolem III? Proszę, nie googlujcie sobie zdjęć jego palców.

– Chcę otrzymać aktualną listę ich osiedli – rzekł książę. – Interesują mnie ich liczba oraz główne szlaki, z których korzystają, przemieszczając się po górach. Macie trzymać się na uboczu. Żadnych ataków.

Manon była gotowa znieść wszystko, co się wiązało z przedłużonym pobytem w Morath, ale ostatnie słowa księcia przelały czarę goryczy. Żadnych ataków. Żadnego zabijania. Żadnych walk. Żadnej krwi.

Wyobrażacie sobie żyć jak cywilizowana istota? Okropność!

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 189

Mimo wszystko Manon gryzie się w język.

– Jak sobie życzysz – rzekła Manon z uniesionym podbródkiem i wstała.

– Wasza Książęca Mość – odezwał się Perrington.

Wiedźma zatrzymała się i odwróciła głowę. Ciemne oczy księcia nie były całkowicie ludzkie.

– Masz się do mnie zwracać tytułem „Wasza Książęca Mość”, Przywódczyni Skrzydła.

Nie zamierzam karać Perringtona żadnym punktem, bo ma prawo wymagać respektowania jego pozycji. Nie każdy jest taką pipą jak Dorian.

Manon z wielkim trudem opanowała odruch wypuszczenia żelaznych kłów ze szpar w dziąsłach.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 190

– Nie jesteś moim księciem – oznajmiła.

Nie tak działa etykieta, pączuszku.

Książę Perrington zagrzmiał tubalnym śmiechem.

Wyśmiewanie Mary Sue zawsze na propsie <3

Po Kaltain nie było widać, czy w ogóle cokolwiek słyszała.

Tak, załapaliśmy już, że Kaltain dziwnie się zachowuje i na nic nie reaguje. Nie trzeba nam tego wbijać młotem do głowy.

– Biały Demon – rzekł z zadumą mężczyzna, przyglądając się Manon nieco zbyt nachalnie. Gdyby znajdowali się gdzieś indziej, wyłupiłaby mu te ślepia żelaznymi pazurami i pozwoliłaby mu powrzeszczeć, zanim rozszarpałaby mu gardło żelaznymi zębami.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 191

Manon jest potwornie nudna, nawet nudniejsza od Alinki.

– Zastanawiam się, czy nie wyrwiesz się spod mojej kontroli wraz ze swą bandą i nie zajmiesz mego imperium.

– Ziemie ludzi są dla mnie bezużyteczne.

Skąd opinia Manon? A stąd, że po służbie u króla zamierza odzyskać swoje utracone królestwo.

Ponadto istniała jeszcze klątwa Crochan, która uniemożliwiała im powrót do ojczyzny. Choć minęło już pięćset lat od śmierci królowej Crochan, która ostatnim tchem przeklęła ich ziemie, najstarsze wiedźmy nadal nie wiedziały, jak złamać klątwę.

Miałyście PIĘĆSET lat i nadal nic nie odkryłyście? Chociaż czemu mnie to dziwi, zamiast budowania potęgi wolicie sobie nawzajem podkładać świnie i napierdzielać się w stołówkach. Myślenie zdecydowanie nie jest waszą mocną stroną.

Jestem też przekonana, że rozwiązaniem na złamanie klątwy będzie coś w rodzaju, że złe wiedźmy muszą się zjednoczyć z Crochan. Wtedy na niebie pojawi się tęcza, z obłoków wyfruną pegazy, a wszystkie kotki uroczo zamiauczą. I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.

– Dziękuję za to bogom każdego dnia – rzekł książę i odprawił ją machnięciem ręki. – Możesz odejść.

Manon wbiła w niego wściekłe spojrzenie i raz jeszcze zastanowiła się, czy nie lepiej byłoby zarżnąć go od razu, przy stole, choćby po to, by zobaczyć, jak zareaguje na to Kaltain, ale Asterin w odpowiednim momencie zaszurała nogą na kamieniu.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 192

Dziękujmy Asterin, że ratuje honor swojego oddziału.

Był to jej sygnał ostrzegawczy. Manon odwróciła się więc od księcia i jego milczącej narzeczonej i wyszła.

Co następuje teraz? Ależ oczywiście przeskok. Znowu na Manon, tuż po naradzie.

Zbędne cięcie: 104

Manon wraz ze swoją obstawą idą korytarzem twierdzy.

Wiedźmy minęły grupę strażników przed wejściem do prywatnej wieży księcia, jednego z nielicznych miejsc, do których nie wolno im było wchodzić. Zapachy, które dolatywały zza drzwi z ciemnego, połyskliwego kamienia, wywoływały u Manon niemalże bolesne dreszcze.

Zwrot akcji – Perrington choruje na zespół jelita wrażliwego i nie zawsze dobiega na czas do wychodka.

Asterin posunęła się nawet do tego, że wyszczerzyła zęby do strażników. Jej złociste włosy, związane opaską z szorstkiej skóry na czole, połyskiwały w blasku latarni.

Tak, pamiętamy, że Asterin jest blondynką. Ta informacja naprawdę nic nie zmienia. Wygląd postaci nie jest najważniejszy w jej kreacji, a już na pewno nie w książce.

Nowe szaty zabójczyni: 172

Żołnierze ani drgnęli i nadal oddychali równo, ale Manon wiedziała, że to nie zasługa ich szkolenia. Oni cuchnęli w podobny sposób.

Wytykanie komuś higieny po tym, jaka sama wytarzałaś się w kozich odchodach w poprzednim tomie, nie jest fair.

Zerknęła na Vestę, która uśmiechała się do każdego mijanego strażnika i trzęsącego się służącego. Jej rude włosy, mleczna cera oraz czarno-złote oczy wystarczały, by większość mężczyzn zatrzymywała się na jej widok jak wryta i pozwalała, by najpierw wykorzystała ich dla przyjemności, a potem wykrwawiała dla zabawy.

Nowe szaty zabójczyni: 173

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 193

Mamy kolejną rudą postać. Szkoda tylko, że jest ona okrutną wiedźmą żywiącą się simpami.

Vesta zauważyła wzrok Manon i uniosła rudawe brwi.

Nowe szaty zabójczyni: 174

Manon każe Veście zwołać resztę Trzynastki, gdyż niebawem ruszą na polowanie. Dalej mamy opisy ich wywern, które w przeciwieństwie do pozostałych bestii nie są trzymane w głębi gór.

Wiedźmy tylko raz próbowały je tam umieścić, zaraz po przybyciu. Abraxos wpadł w szał, rozwalił częściowo swoją zagrodę i obudził gniew innych wywern, które zaczęły ryczeć i się szarpać, grożąc rozwaleniem twierdzy. Jakąś godzinę później Manon zarekwirowała całą wieżę na potrzeby wierzchowców Trzynastki. Wyglądało na to, że Abraxosowi również zrobiło się niedobrze od owego dziwnego zapachu.

A może po prostu był zdenerwowany nowym miejscem. Zwierzęta są bardzo terytorialne i często trudno im się odnaleźć w obcych lokalizacjach. Zwłaszcza, kiedy zwykły być ofiarą przemocy zarówno z rąk własnego gatunku, jak i treserów, tak jak to było w przypadku Abraxosa.

Tu zapach był znajomy i przyjemny. Wiedźmy czuły krew, łajno, siano i skórę.

No rzeczywiście, takie zapachy, że tylko się zaciągać.

Manon obrzuciła wzrokiem koryta z paszą stojące na środku komnaty. Żaden z wierzchowców nie tknął mięsa i ziarna, przyniesionego przez śmiertelników zajmujących się wieżą.

Ponieważ Morath jest ZUE i wszystko w nim jest ZUE.

Asterin narzeka na bezczynność, która mocno daje się we znaki Trzynastce – mogą latać tylko w nocy, ciągle męczy je ów dziwny smród i do tego Morath nie jest zbyt urodziwym miejscem.

– Wylecimy, gdy dostaniemy odpowiednie rozkazy – odpowiedziała, wpatrując się w zachodzące słońce. Już wkrótce, gdy tylko słońce skryje się za poszarpanymi, czarnymi szczytami, będą mogły wnieść się w niebiosa. W jej żołądku zaburczało. – Jeśli masz ochotę kwestionować rozkazy, Asterin, z chęcią znajdę kogoś innego na twoje miejsce.

– Niczego nie kwestionuję.

Gdyż, jak to Szklany tron nas nauczył, nie istnieje większy dowód zaufania niż ślepe posłuszeństwo.

– Ale siedzimy tu jak kury w klatce na życzenie księcia i marnujemy nasz talent. Mam ochotę rozszarpać brzuch tej kanalii.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 194

Toć przed sekundą Asterin sama powstrzymywała Manon przed zrobieniem krzywdy Perringtonowi!

– Lepiej byłoby, abyś opanowała swe zakusy – wycedziła Sorrel.

Aż boję się ją pochwalić, bo zaraz też ją coś opęta i również będzie chciała czynić księciu krzywdę.

Opalona Trzecia, zastępczyni Manon, zbudowana niczym taran, nie spuszczała oczu z szybkich, śmiercionośnych ruchów Drugiej. Od zawsze była kamieniem wszędzie tam, gdzie Asterin okazywała się ogniem.

Wow, chyba pierwszy raz mamy jakąś lepiej zbudowaną kobietę w maasversum. Z tej okazji nie dam punkcika za opis wyglądu, zwłaszcza, że przynajmniej jest ciekawy i nie opiera się na rzucaniu kolorami włosów/oczu.

– Król Adarlanu nie może nam teraz skraść naszych rumaków – odparła Asterin. – Już za późno. Może powinnyśmy przenieść się dalej w głąb łańcucha górskiego, gdzie przynajmniej powietrze jest czyste. Duszenie się tutaj nie ma sensu.

Sorrel warknęła ostrzegawczo i zrobiła krok ku Drugiej, ale Manon zatrzymała ją ostrym ruchem podbródka.

Czy przynajmniej w swoim gronie mogłybyście zachowywać się jak normalne kobiety, a nie banda Karyn?

– Chcecie, żeby ta śmiertelna świnia zakwestionowała przydatność mojej Trzynastki? – wydyszała prosto w twarz Asterin. – To ostatnia rzecz, na którą mam teraz ochotę. Jeśli usłyszę, że rozpowiadacie takie rzeczy swoim zwiadowcom…

– Myślisz, że oczerniałabym cię przed podwładnymi? – odparła Asterin, kłapiąc żelaznymi zębami.

– Myślę, że, podobnie jak reszta z nas, masz już dość uwięzienia w tej przeklętej kloace. Myślę też, że wolisz mówić, co ci ślina na język przyniesie, a nad konsekwencjami zastanawiasz się po fakcie.

Wszystkie macie gąbki zamiast mózgów, więc nie czepiałabym się tak Asterin. Ona ma po prostu dostatecznie dużo rigczu, żeby narzekać przy swojej przywódczyni.

Asterin zawsze była w gorącej wodzie kąpana. Właśnie ze względu na jej dzikość Manon wyniosła ją do rangi swej zastępczyni wiek temu. Była ogniem wobec kamieni nerkowych Sorrel i… i lodu Manon.

Jakiego lodu? One wszystkie są jak rozpalone gejzery, które wybuchają przy byle okazji.

Asterin mówi, że zależy jej na wykazaniu się na polu bitwy, Manon zaś zapewnia ją, że taka okazja się jeszcze nadarzy.

– Twoja wola jest moją wolą, Przywódczyni Skrzydła.

W ustach każdej innej wiedźmy, nawet Sorrel, słowa te zabrzmiałyby normalnie, gdyż żadna z nich nie ośmieliłaby się wypowiedzieć ich takim tonem.

Manon wystrzeliła naprzód z taką szybkością, że Asterin nie zdołała się cofnąć. Przywódczyni zacisnęła dłoń na gardle kuzynki, a jej żelazne szpony wbiły się w miękką skórę za jej uszami.

– Wysuń choć stopę poza szereg, Asterin. – Wiedźma wbiła szpony nieco głębiej. Strużka błękitnej krwi popłynęła po opalonej, złocistej skórze towarzyszki. – A oszpecę cię na zawsze.

Respektowanie swojej pozycji to jedno, ale ciągłe grożenie innym to przesada w drugą stronę. Że wiedźmy serio chcą służyć Manon, jest dla mnie największą zagadką w tej serii.

W tej chwili było jej obojętne, że walczyły wspólnie od stu lat, a Asterin, jej najbliższa krewna, wielokrotnie broniła pozycji Manon jako dziedziczki. Przywódczyni Skrzydła była gotowa ją zniszczyć, jak tylko stanie się uciążliwa.

Kocham, jak Maas opisuje relacje między kobietami w jej serii – albo muszą pucować protagonistkom buty, albo są traktowane niczym śmieci. Cudowny przykład solidarności jajników.

– Zrozumiano.

Po tych słowach mamy kolejny niepotrzebny przeskok.

Zbędne cięcie: 105

Manon wspina się na podenerwowanego Abraxosa. Chwilę później odlatuje wraz ze swoim oddziałem, czemu towarzyszy długi, choć poprawny opis, więc go wam daruję.

Podniebna jazda na czele sabatu przepełniała Manon osobliwym poczuciem tryumfu. Jej jednostka była w stanie zniszczyć całe miasto bez pomocy innych.

Jest się czym chwalić, rzeczywiście.

Wiedźmy leciały przed siebie bez końca, a wąziutki rożek księżyca wznosił się coraz wyżej. Zwały go Sierpem Staruszki. Była to świetna noc na polowanie, nawet jeśli spoglądała na nich nieżyczliwa twarz bogini. Łowy najlepiej wychodziły w chwili, gdy spoglądał na nich Cień Staruszki – księżyc w nowiu. Jedyną korzyścią było to, że dzięki niewielkim ilościom światła rzucanego przez Sierp Manon mogła przyjrzeć się ziemi.

Aż autorkę pochwalę, że uraczyła nas budowaniem świata przedstawionego. Tak się odzwyczaiłam, że wzięło mnie to z zaskoczenia.

Woda. Śmiertelnicy lubili mieszkać blisko wody, więc wiedźma skierowała swą formację w kierunku jeziora odkrytego kilka tygodni wcześniej, ale, jak dotąd, niezbadanego.

Wszystkie żywe istoty potrzebują wody, śmiertelnicy nie są pod tym względem żadnymi wyjątkami.

Tak to jest, jak wydawca wyznaczył ci siedemset stron i musisz je jakoś wypełnić.

Lecąca za nią Asterin zawyła, a Przywódczyni odwróciła się, by spojrzeć na zastępczynię, która rozrzuciła ramiona, przechyliła się w tył i położyła na grzbiecie rumaka. Jej złociste włosy powiewały w powietrzu.

Nowe szaty zabójczyni: 175

Manon czasem się zastanawiała, czy jej przyboczna nie wymyka się pod osłoną nocy, by latać w ciemnościach odziana jedynie w blask księżyca, zapominając nawet o siodle.

To brzmi, jakby normalnie Asterin nosiła siodło XD

Naraz dostrzegła niewielką chatę z polem otoczonym płotem. W okienku migotał ogień – wspaniale! Za domem widać było plamy bieli, jasne niczym śnieg. Jeszcze lepiej.

Wiedźma skierowała Abraxosa w kierunku domostwa i rodziny, która – jeśli miała choć trochę oleju w głowie – zrozumiała już, jakie niebezpieczeństwo niesie łopot skrzydeł, i dobrze się ukryła.

Żadnych dzieci.

Wspaniale, ale zeżarcie ich rodziców i zostawienie ich z traumą do końca życia jest już super, to Trzynastce nie przeszkadza.

Trzynastka trzymała się wiernie tej niepisanej zasady, choć inne klany nie miały podobnych skrupułów, zwłaszcza Żółtonogie.

Wiadomo, w końcu przewodzi im Iskra, która zastąpiła Kaltain w byciu naczelną suczą uniwersum.

If you’re evil and you know it clap your hands: 192

Polowanie na mężczyzn i kobiety było jednak w porządku, o ile można się było przy tym zabawić.

A to, że w ich chacie został być może noworodek albo małe dziecko to już bez znaczenia. Przecież nie zabiły tego dziecka własnoręcznie, one tylko pomogły mu szybciej umrzeć ze śmierci głodowej. Naprawdę, nie wyobrażam sobie, jak ogromną nienawiścią ludzie muszą darzyć wiedźmy za to, jak zatruwają one ich życie. A autorka nadal próbuje nam pokazać, że to takie wspaniałe istoty, tylko źle wychowane i skrzywdzone przez wcześniej wykształcony system. I owszem, to on je ukształtował, ale to o n e świadomie decydują się mordować ludzi, traktując to jako rozrywkę, na co wskazuje kolejne zdanie:

A po wcześniejszych zajściach z księciem, a potem z Asterin, Manon uznała, że potrzebuje odrobiny rozrywki.

– Czas zrobić z kilkunastu dzieci sieroty!

Ależ jestem zniesmaczona tym zakończeniem. Niby wiedzieliśmy, że wiedźmy są okropne i krzywdzą ludzi, ale poprzednia część bardziej skupiała się na ich treningu z wywernami niż na prześladowaniu śmiertelników. Alinka też mordowała i ziała agresją, ale przynajmniej nie robiła tych rzeczy wobec Bogu ducha winnych wieśniaków. I mimo wszystko nie zabijała dla przyjemności czy rozrywki. A te degeneratki robią to od lat stricte dla tych celów.

 


Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 194

Royal pussy: 109

If you’re evil and you know it clap your hands: 192

Nowe szaty zabójczyni: 175

Światek z kart: 226

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 147

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 148

Czy na sali jest lekarz?: 29

Zbędne cięcie: 105

Moda na cytat: 17

Sweet home Taras: 15

Wiek to tylko liczba: 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz