niedziela, 5 listopada 2023

KRÓLOWA CIENI – ROZDZIAŁ 5 i 6

 

Rozdział 5

Aelin niespodziewanie zrozumiała, że tej nocy równie dobrze może się polać jej krew.

Nie po to kupowałaś plot armor na bazarku, by otrzymać obrażenia od randomów.

To takie rzeczy da się dostać na bazarku? :O

To jest maasowersum, tutaj wszystko jest możliwe, jeżeli służy dobrym bohaterom.

Pędziła krętymi uliczkami slumsów, w biegu chowając zakrwawione sztylety do pochew, by nie pozostawić po sobie żadnego śladu.

Szkoda, że przypadkiem w biegu nie rozcięła sobie tętnic udowych.

Dzięki długim miesiącom wspólnych treningów z Rowanem w Górach Kambryjskich oddychała rytmicznie i myślała logicznie.

A treningów prawidłowego oddychania nie miała z Arobynnem? Myślałam, że to standard przy nauce sztuk walk.

Wydawało jej się, że po starciu ze skórożercami, ucieczce przed potworami wielkości wiejskich chat czy wreszcie spaleniu czterech demonicznych książąt pościg w wykonaniu dwudziestu mężczyzn nie będzie niczym strasznym. Tymczasem wciąż była to niedogodność, irytująca do granic, a na dodatek śmiertelnie niebezpieczna.

Tak, wiemy, jesteś tak zajebista, że wszystkich pokonujesz.

A co dwudziestu chłopa, mamy małą powtórkę z kopalni:

 


Więc nie bój żaby, przeżyjesz, bo takie grupki w maasowersum mają inteligencję równą pierwotniakom.

Ci nie mieli pierścieni ani obręczy, ale mimo to Aelin wyczuwała, że coś w nich zgniło.

Po prostu zapomnieli wypakować kanapkę ze szkolnego plecaka.

Przynajmniej Arobynn jej nie zdradził, choć wyszedł zaledwie na kilka minut przed przybyciem ludzi króla, którzy odnaleźli pozostawiony przez nią w dokach trop, co było niezwykle sprzyjającą mu okolicznością. Być może był to kolejny test – być może mężczyzna chciał sprawdzić, czy Aelin wciąż jest dobra w swym fachu. Gdy przebijała się przez przeciwników, zabijając jednego po drugim, zastanawiała się, czy Arobynn odkrył, że spotkanie tego wieczoru było sprawdzianem również dla niego. Ciekawe, czy wiedział, że to ona ściągnęła ludzi w czarnych mundurach do Krypt. Ciekawe, jak bardzo się wścieknie, gdy się dowie, co zostało z knajpy, która przynosiła mu tyle forsy. Krypty napełniały sakiewki również ludziom, którzy z radością zamordowali Sama. Jaka szkoda, że aktualny właściciel Krypt, były podwładny Rourke’a Farrana, handlarz ludźmi i opiatami, przez przypadek nadział się na jej ostrze. Parokrotnie.

Świetny plan zemsty XDDDD To miałoby sens, jakby był to jedyny lokal i przy tym największe źródło utrzymania Arobynna. A przy poprzednich rozdziałach było zaznaczone, że król zabójców miał wiele takich przybytków. Biorąc pod uwagę, że przedstawia się go jako zręcznego biznesmena, to pewnie też ma przygotowane deski ratunkowe na wypadek niepowodzeń losu. Myślę, że każdy, kto prowadzi własny biznes albo zna taką osobę, o tym wie. Szczególnie, że mówimy tutaj o miejscach, gdzie dochodzi do wielu nielegalnych czynności.

Zamieniła Krypty w stertę zakrwawionych desek, co należało poczytać jako akt łaski. Gdyby władała magią, spaliłaby to miejsce na popiół.

A mogła zabić… A nie czekaj.

W rozdziale drugim pisałam, że gdyby ktoś wściekł się na obsługę lokalu za trucie klientów, mógłby doprowadzić to miejsce do ruiny. Jakże trafne były moje przypuszczenia, choć motywacja Alinki nieco inna.

Niestety, magii nadal nie było, a jej śmiertelne ciało, pomimo miesięcy wytężonych treningów, zaczynało się męczyć. Mimo to dziewczyna nadal gnała ulicą.

Wow, to Mary Sue ma limity fizyczne? :o

Jej szeroki wylot był zbyt mocno oświetlony. Skręciła w stronę sterty połamanych skrzyń i innych gratów, opartej o ceglaną ścianę, na tyle wysokiej, że gdyby dobrze wyliczyła skok, dosięgnęłaby najniższego parapetu. Za sobą słyszała tupot wielu stóp oraz okrzyki. Musieli być naprawdę szybcy, skoro za nią nadążali. Ech, a niech to!

Pomijając plot armor zabójczyni, to przecież byli faceci z wysoką tężyzną fizyczną. Nie wiem, skąd to zdziwienie.

Wskoczyła na stertę skrzyń i zaczęła się wspinać. Piramida chwiała się i drżała, ale dziewczyna nie zatrzymywała się. Każdy jej ruch był precyzyjny, szybki i dobrze wyliczony. Wystarczyłby jeden fałszywy krok i runęłaby w dół, łamiąc spróchniałe, przegniłe drewno, lub przewróciłaby całą wieżę na ziemię. Skrzynie poskrzypywały, ale Aelin dotarła na sam szczyt i wyskoczyła, by złapać się parapetu.

Nie chce wyjść na czepialską, ale niestabilna góra skrzyń ze spróchniałego drewna nie powinna się pod nią od razu rozwalić? Nawet jeżeli była lekką dziewczyną.

Zabójczyni wbiła do domu jakiś randomów.

To mieszkanie przecież należało do kogoś, a ona ściągnęła tu pościg.

Alinkę naszły rozkminy podobne do twórców memów o rzucaniu passatem przez Supermana.

 

Cóż, zapłon ma świetny, zważając na to, że od poprzedniej książki tytułuje się prawowitą królową.

Drewniana podłoga dudniła pod jej stopami. Dostrzegła drzwi do dwóch pokojów, obu zajętych. Cholera. Cholera jasna! W pierwszym z nich leżało trzech dorosłych na brudnych materacach, w drugim dwóch kolejnych. Jedna z osób podniosła się na jej widok.

– Nie ruszaj się! – syknęła Aelin i przypadła do ostatnich drzwi, zaklinowanych krzesłem wbitym pod klamkę. W slumsach trudno było o lepsze środki bezpieczeństwa. Dziewczyna odrzuciła krzesło, które z hukiem przewróciło się na podłogę. Przynajmniej opóźni pościg o kilka sekund.

Z rozmachem otworzyła drzwi prowadzące na zewnątrz, z trzaskiem łamiąc prymitywny zamek.

Krzesłem? W większości gospodarstwach po prostu ryglowano drzwi deskami. A jeżeli drzwi miały nawet ten prymitywny zamek, to właściciele domu jednak biedni nie byli.

Rzuciła za siebie srebrną monetę, by wynagrodzić uszkodzenia – i zafundować mieszkańcom lepsze zabezpieczenie.

Pospólstwo żyjące w tym domku po tym czynie:


Może jeszcze zagraj na magicznym bębnie jak Macademian Girl w Sprawie dla reportera. Pomijam to, że jeżeli mieszkańcy śpią, to prędzej ktoś skradnie tę monetę. To jest najgłupszy pomysł przedstawienia Alinki jako dobrodusznej królowej. Nie tylko czuję się szantażowana emocjonalnie jak przy podobnych scenach z Americą z Rywalek, ale najzwyczajniej na świecie nie ma to żadnego wpływu na tych randomów.

Alinka pobiegła na dach.

Ulica za nią była zbyt szeroka, ta po lewej również się nie nadawała, ale zaraz… Krata zasłaniająca wejście do ścieków! Może w istocie trzeba było odwiedzić południowo-wschodni fragment tuneli? Mogła tam ponoć znaleźć tego, kogo szukała.

Cóż za zbieg okoliczności.

Wiedziała, kogo Arobynn ma na myśli. Był to kolejny prezent od niego, element ich gry.

Gdyby ktoś mnie gonił, to byłoby ostatnie, o czym bym wtedy myślała.

Z kocim wdziękiem Aelin zsunęła się na rynnę przymocowaną do ściany budynku i zaczęła po niej schodzić. Z góry dobiegały krzyki. A więc dotarli już na dach?

Jeszcze dłużej się zastanawiaj.

Alinka wbiła do kanałów. Przeskok, ponieważ czytelnicy za nimi tęsknili.

Zbędne cięcie: 100

Nienawidziła kanałów ściekowych, bynajmniej nie dlatego, że były brudne, cuchnęły i roiły się od robactwa i szczurów. Dzięki kanałom można było wprawdzie bez trudu, niespostrzeżenie przemieszczać się po Rifthold, o ile znało się drogę, ale Aelin nienawidziła ich dlatego, że kiedyś została tu przywiązana i porzucona na śmierć. Była to robota pewnego ochroniarza, któremu nie spodobało się to, że postanowiła zabić jego pana.

Myślałaś, że da ci order w podzięce? Nie wiem, w którym momencie mam jej współczuć czegoś, co się stało z jej własnej winy.

Kanały wezbrały wówczas wodą i dziewczyna, uwolniwszy się z więzów, musiała płynąć przez cuchnące ścieki. Zdołała jakoś dotrzeć do wyjścia, lecz okazało się zamknięte. Dopisało jej wówczas szczęście i została uratowana przez Sama, ale niemalże przy tym zginęła, a na pewno wypiła połowę ścieków. Poczuła się czysta dopiero po kilku dniach, dziesiątkach kąpieli i niezliczonej ilości wymiotów.

PANOWIE OPOWIEM WAM NAJŚMIESZNIEJSZĄ RZECZ NA ŚWIECIE. ALINKA WPIERDALAJĄCA GÓWNO.

A tak na serio przecież od długiego wdychania ścieków można umrzeć.

Według informacji zawartych tutaj, śmierć od wdychania zawartego w nich siarkowodoru może nastąpić PO PÓŁTOTEJ MINUTY. Jak Alinka to przetrwała?

Czy na sali jest lekarz?: 29

Na południowy wschód prowadził obszerny korytarz pochodzący z dawnych czasów, jedna z głównych arterii starożytnego systemu, który znajdował się tu przypuszczalnie, od kiedy Gavin Havilliard postanowił umieścić swą stolicę na brzegach rzeki Avery.

Wiem, że może być to przyczyna tego, że ancient jest bardziej uniwersalny, ale zgrzyta mi tutaj użycie słowa starożytny. Raczej nie mieli takiej epoki jak my. Użyłabym słowa starodawny albo antyczny. Chociaż to Maas, to może wszystko jest kopią naszej rzeczywistości, tylko że z Fae.

Alinka bada kanały, do których weszła. Najdziwniejszy tunel jest oczywiście ten, który wskazał Arobynn. Dziewczyna rzuca kamyczkiem w jego kierunku i odpowiada jej damska obstawa Chaola. Przybywa też jeden ze strażników.

Gdy była już blisko, dziewczyna uniosła dłonie – delikatne, acz poznaczone bliznami, pokryte opalenizną widoczną nawet w nikłym świetle.

Jak mogą być delikatne, kiedy są pełne blizn? Nie lepiej byłoby użyć słowa „smukłe”?

Skoro podkradła się tak blisko, z pewnością przeszła szkolenie – w walce, skradaniu się bądź w jednym i drugim. Ba, nie było co do tego wątpliwości. W przeciwnym razie Chaol nie wziąłby jej ze sobą do Krypt, by strzegła jego pleców. Ale co się z nim stało?

A niebo jest niebieskie. Logiczne, że ochroniarz Chaola nie będzie jakimś nędzarzem.

– Podłe knajpy i ścieki – rzekła Aelin, nie chowając noży. – Ciekawe masz życie.

Powiedziała laska, która połykała gówno.

– Nie wszystkim szczęście dopisuje na tyle, by znaleźć się na liście płac króla, Obrończyni.

Pierwsze spotkanie i już jej ciśnie. Kocham ją.

A więc rozpoznała ją. Istotne było teraz to, czy podzieliła się odkryciem z Chaolem, oraz jego miejsce pobytu.

Nie rozumiem konstrukcji tego zdania. Po co miała z nim dzielić informację o miejscu, w którym przebywa?

– Wolno mi spytać, dlaczego nie zalecasz rzucania kamieniami do tego tunelu?

No nie wiem żeby nie informować wrogów, którzy cię ścigają, gdzie jesteś?

Nieznajoma wskazała najbliższy korytarz, z którego napływało czyste, świeże powietrze.

– Chodź ze mną.

– Będziesz musiała się bardziej postarać, by mnie zachęcić. – Aelin zachichotała.

Wyobraziłam sobie, że robi to ze śmiechem typowej queen bee.

Dziewczyna podeszła bliżej. Blask księżyca padł na jej twarz. Była ładna, choć o dość poważnych rysach, miała też kilka lat więcej od niej.

W końcu kolejna dupa byłego Alinki, która nie wygląda przy tym jak alter ego Maas, nie może być tak ładna jak Mary Sue.

– Masz dwudziestu strażników na karku – powiedziała bez emocji. – Sprytnych strażników, którzy niebawem się zorientują, że trzeba przenieść poszukiwania do tuneli. Dobrze ci radzę, byś ze mną poszła.

O tym pisałam. Nie wierzę, że najlepszej zabójczyni w Erilei trzeba to tłumaczyć.

Aelin miała ochotę zaproponować nieznajomej, by poszła w cholerę, ale zamiast tego uśmiechnęła się.

Rozumiem brak zaufania, ale laska jakoś ciebie jeszcze nie skrzywdziła i widać, że próbuje ci uratować zad. Może miej do niej więcej szacunku.

To trochę udowadnia, jaką Alinka jest pick me, a feminizm Maas jest udawany. Czemu każda laska, która nie czyści butów protagonistce, jest przedstawiana jako zła konkurencja?

– Jak mnie znalazłaś? – spytała.

Nie interesowała jej odpowiedź, ale chciała lepiej wyczuć dziewczynę.

– Miałam szczęście. Przeprowadzałam zwiad, wyjrzałam na ulicę i zauważyłam, że znalazłaś sobie nowych przyjaciół. Ludzie włóczący się po kanałach z reguły najpierw obrywają, a potem słyszą pytania. Taką mamy zasadę.

No właśnie to miałam na myśli, więc ogarnij dupę i idź z nią bez słowa.

– A kto to „my”? – spytała słodko Aelin.

Zaraz sama sobie przyznam punkt za agresję, bo gotuje się we mnie. Mamy powrót do wykurzającej, bezczelnej Alinki z pierwszego tomu.

Dziewczyna ruszyła tunelem przed siebie, zupełnie nie zwracając uwagi na noże towarzyszki. A więc nie dość, że była arogancka, to jeszcze głupia.

Eeeee, ale co niby zrobiła aroganckiego? Jedynie odpowiadała na durne pytania. Ach, no tak, każda laska, która potrafi odpyskować głupiej piździe, jest od razu zarozumiała. Czy ja czytam statystyki o odbiorze inteligentnych kobiet przez mężczyzn, dla których są za bardzo wygadane?

I skąd założenie, że wyszkolona wojowniczka nie zauważyła twojego hasania z żelastwem?

– Możesz udać się ze mną, Obrończyni, i dowiedzieć się kilku rzeczy, które przypuszczalnie cię zainteresują, albo zostać tutaj i dowiedzieć się, co przychodzi z rzucania kamieniem po ciemnych kanałach.

 


Alinka wreszcie w milczeniu idzie za kobietą.

– Po czym mnie rozpoznałaś? – spytała w końcu.

– Widziałam cię w mieście. Wiele miesięcy temu. Gdyby nie przebarwione włosy, rozpoznałabym cię od razu w Kryptach.

O tym pisała Laptopcjusz, gdy wspomniała, jak niedziałający jest ten kamuflaż. Jak widać, w praktyce jedynie lekko utrudniła pracę szpiegów.

– Ci strażnicy szukają cię dlatego, że cię rozpoznali? – spytała nieznajoma chłodnym głosem. – A może dlatego, że dopięłaś swego i wywołałaś awanturę w Kryptach? Widziałam, że aż cię roznosi.

 


Świetna z niej profesjonalistka, jeżeli było po niej widać, że nie panuje nad emocjami.

Punkt dla niej.

To oczywiste.

Dziewczyny chodzą po synonimie krypt z drugiego tomu, czyli kanałach. To takie nudy, że wytnę. Celinka spytała się, czy ci czarni strażnicy są Chaola, a obstawa eks-kapitana oczywiście zaprzecza.

– Tędy – rzekła nieznajoma i podeszła do kamiennych schodów, pnących się po ścianie. Idiotka! Tylko idiotka mogłaby tak się odsłonić!

Za każdym razem, jak Alinka nazywa swoją rozmówczynię idiotką, myślę o WSPANIAŁYCH odwiedzinach zabójczyni u Davisa w rozdziale dwunastym drugiego tomu i o tym, jak beznadziejnie przygotowała się do tamtej misji. Jeśli masz ochotę wytykać komuś głupotę, to polecam spojrzeć w lustro, panno Galaretus.

Ba, nie zauważyła nawet tego, że Aelin wysunęła sztylet. Dosyć już tej wędrówki.

Dziewczyna szła z wdziękiem po śliskich stopniach. Aelin oszacowała odległość do najbliższych wejść oraz głębokość wąskiego strumienia z nieczystościami, płynącego środkiem tunelu. Udałoby się w razie potrzeby upchnąć tam ciało. Uniosła nóż ostrzem do góry, przybliżyła się bezszelestnie do nieznajomej i przycisnęła broń do jej szyi.

Ten zachwyt nad udanym ruchem przypomina mi podjarę Groba nad zabiciem Nehemii. Tylko że ten był za to ganiony, że jest zbyt pyszny.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 179

Royal pussy: 109

If you’re evil and you know it clap your hands: 188

Nowe szaty zabójczyni: 169

Światek z kart: 226

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 145

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 146

Czy na sali jest lekarz?: 29

Zbędne cięcie: 100

Moda na cytat: 14

Sweet home Taras: 15

Wiek to tylko liczba: 22

 

Rozdział 6

– Jedno zdanie – szepnęła jej do ucha, przyciskając sztylet mocniej do skóry. – W jednym zdaniu musisz mnie przekonać, czemu nie powinnam poderżnąć ci gardła.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 180

Jeden akapit. Jeden akapit wystarczył, by odechciało mi się analizować ten półtorastronicowy rozdział. Także bajo.

Nie no, Ciemna Gwiazda daje radę, to ja nie mogę zamulać.

Trzeba było przyznać, że dziewczyna z obstawy do głupich nie należała i nawet nie pomyślała o tym, żeby złapać za broń.

To chyba oczywiste. Każdy trener samoobrony wam powie, że walka z nożownikiem jest najgorsza i należy jej za wszelką miarę unikać. Chwycenie za taką broń nic by dziewczynie nie dało, tylko ją pokaleczyło.

– Mam cię przyprowadzić do kapitana – szepnęła.

Aelin przycisnęła sztylet nieco mocniej.

– Tym chcesz przekonać osobę trzymającą ostrze przy twoim gardle?

No a czym? Powiedziała ci jednym zdaniem, jaki jest cel waszej wędrówki po kanałach, tak jak chciałaś, więc może skończ z tym zgrywaniem ganguski, Alinko.

Obstawa Chaola wyjawia to, o czym już wiemy, czyli, że trzy tygodnie temu Chaol porzucił swoje stanowisko w szklanym pałacu. Alinka jest zaskoczona, ale już po chwili dopytuje o Doriana.

– Żyje i nadal przebywa w zamku – syknęła buntowniczka. – Czy to wystarczy, byś odłożyła nóż?

Nie, powinnaś jeszcze przyklęknąć i przeprosić za to, że masz czelność rozmawiać z Alinką jak równa z równą.

Protagonistka w końcu się odsuwa, a wtedy jej towarzyszka dobywa własnego noża.

– Postanowiłam darować ci życie i tak mi się odpłacasz?

Nie namordowałaś się już dostatecznie tej nocy? Długie przebywanie z Rowanem naprawdę źle zrobiło Alince.

– Choć właściwie nie wiem, dlaczego jestem zaskoczona.

Minimum samoświadomości aż tak nie boli, widzisz?

Buntowniczka schowała własny nóż i również ściągnęła kaptur, odsłaniając ładną, opaloną twarz, poważną, bez śladu strachu.

Nowe szaty zabójczyni: 170

Tak, wiemy już, że dziewczyna jest ładna. Naprawdę, w tym uniwersum dużo większe zaskoczenie budziłaby szpetna osoba.

Buntowniczka pyta Alinkę, po co przybyła, skoro nawet nie chciała skonfrontować się z Chaolem w Kryptach. W odpowiedzi zabójczyni chce, by nieznajoma wyjawiła jej swoje imię. Tamta jednak odmawia.

– Domagasz się odpowiedzi, ale sama niczego nie mówisz. Nic dziwnego, że kapitan nie chciał, byś uczestniczyła w spotkaniu. Trudno wziąć udział w grze, skoro nie zna się zasad.

– Słyszałam o tym, co się stało tej zimy. Wiem, że wdarłaś się do magazynu i zabiłaś wielu z nas. Mordowałaś buntowników. Moich przyjaciół! – Opanowana, chłodna twarz dziewczyny nawet nie drgnęła.

Trochę ciężko jest mówić podniesionym głosem z zachowaniem opanowanej mimiki. Wyglądałoby to co najmniej dziwnie.

– A mimo to mam wierzyć, że od początku jesteś po naszej stronie? Wybacz, że dopiero teraz pozwalam sobie na szczerość.

Dziękujemy za jedną logicznie myślącą postać, która wypomina Alince złe zachowania.

Panna Galaretus jak zwykle nie potrafi przyjąć krytyki:

– Miałam oszczędzić ludzi, którzy porwali i bili moich przyjaciół? – spytała cicho Aelin. – Miałam się powstrzymać od przemocy po otrzymaniu listu, w którym grożono im śmiercią? Nie wolno mi wypatroszyć samolubnego łajdaka, który zlecił zabójstwo mej najdroższej przyjaciółki?

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 181

Nieznajoma wypomniała ci akcję w magazynie, a nie morderstwo Archera, więc nie wkładaj jej słów w usta, bo to strasznie tania zagrywka. A Nehemia sama pozwoliła się zarąbać, żeby zmotywować cię do zmiany, więc to też nie była taka jednoznaczna wina Archera.

Akcję buntowników już wyśmiałyśmy przy okazji drugiego tomu, ale postawa Alinki do najmądrzejszych też nie należała. Obie strony są siebie warte.

– Mam cię przeprosić? Mam paść na kolana?

Wypadałoby, ale przecież jedyną osobą, którą Mary Sue może przeprosić jest jej truloff, a nie kobieta, której bliscy zostali wyrżnięci właściwie za nic.

Twarz buntowniczki nadal nie wyrażała żadnych uczuć. Trudno powiedzieć, czy było to zasługą szkolenia, czy może jej zimnej natury.

Przynajmniej nie dała Alince satysfakcji i nie ukazała strachu. Bardzo dobrze.

– Tak sądziłam – parsknęła Aelin. – Wiesz co? Zaprowadź mnie może do kapitana i zachowaj te głodne kawałki na później.

„Głodne kawałki”? Tak nazywasz słuszne pretensje kobiety, która straciła przez ciebie bliskich i znajomych?

 


Szósty rozdział i mam już Alinki po uszy.

– Gdybyś nie przytknęła mi noża do gardła, poinformowałabym cię, że dotarłyśmy na miejsce. – Wskazała tunel. – Proszę bardzo.

Aelin miała wielką ochotę pchnąć nieznajomą na wilgotną, brudną ścianę, by przypomnieć jej, kim naprawdę była Królewska Obrończyni, gdy w mroku rozległ się ciężki, chrapliwy oddech.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 182

Bycie Obrończynią nie wiązało się z byciem patusiarą, więc sobie tego tak nie tłumacz, panno Galaretus. Jesteś po prostu agresywną, niewychowaną prukwą, która nie może znieść, kiedy ktoś z miejsca nie całuje ją w dupsko.

Do kogo należy ciężki, chrapliwy oddech? Zapewne do Chaola, który wraz z towarzyszem niosą rannego mężczyznę.

Choć dzieliło ich wiele kroków, kapitan bez wahania spojrzał Aelin w oczy. Nie uśmiechnął się.

Ten fragment sugeruje nam powrót starego, dobrego Chaola, którego niektórzy z was mogą pamiętać z pierwszego tomu. Tak jak Ciemna Gwiazda wspominała, autorka będzie usilnie próbowała zrobić z eks-kapitana negatywną postać, ale sami się domyślacie, jaki będzie skutek tej próby. Tak, będzie nim kibicowanie Chaolowi. Czekajcie więc na kolejną analizę, a ja przedstawiam wam podsumowanie tego rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 182

Royal pussy: 109

If you’re evil and you know it clap your hands: 188

Nowe szaty zabójczyni: 169

Światek z kart: 226

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 145

Ideałów nie ma, ale jest Aelin: 146

Czy na sali jest lekarz?: 29

Zbędne cięcie: 100

Moda na cytat: 14

Sweet home Taras: 15

Wiek to tylko liczba: 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz