Mamy porę obiadową. Celinka napycha się mięsem i pieczywem, gdy
nagle do jej komnaty przychodzi Chaol.
Mężczyzna był wykąpany i przebrany. Przysunął do siebie półmisek z łososiem i nałożył sobie porcję na talerz. Celaena zmarszczyła nos z obrzydzeniem.
– Nie lubisz ryb?
– Nienawidzę. Prędzej umrę z głodu, niż tego spróbuję.
Po pierwsze: proszę nie szkalować łososia, to najlepsze, co mnie
w życiu spotkało.
Po drugie: żałuję, że w Endovier nie karmiono Celinki rybami,
może przestałaby być tak cholernie wybredna.
Jako weteran obozów sportowych dziwię się, że po ciężkim
treningu Celinka wybrzydza w jedzeniu. Właśnie wtedy je się byle co, bo
człowiek jest bardzo głodny!
– Zadziwiające – rzekł Westfall i włożył sobie pierwszy kęs do ust.
– Dlaczego?
– Bo sama śmierdzisz jak ryba.
Dziewczyna otworzyła usta, pokazując na pół przeżuty kęs wołowiny zmieszany z chlebem. Chaol pokręcił głową.
– Może i dobrze walczysz, ale twoje maniery pozostawiają wiele do życzenia.
„Pozostają wiele do życzenia” to eufemizm. Ogromny eufemizm.
Celaena spodziewała się, że kapitan wspomni o jej złym samopoczuciu po biegu, ale nie odezwał się ani słowem.
Pamiętacie, kiedy w rozdziale czwartym Celinka wypytywała o
przeszłość Chaola, mimo, że wyraźnie widziała, iż kapitan nie ma ochoty o tym
mówić? Ten akapit wskazuje po raz kolejny, o ile poziomów wyżej znajduje się
Westfall ponad tą dziewuchą. Nie wykorzystuje jej słabości, żeby dopiec Celince
czy ją upokorzyć, chociaż sama bohaterka twierdzi, iż Chaol tak źle ją
traktuje.
– Mogę się zachowywać i mówić jak dama, jeśli akurat mam na to ochotę – stwierdziła.
Powiedz to królowi, przed którym tak strasznie drżysz.
Znowu miało wyjść Girl Power, a zamiast tego mamy dresiarę,
która zaczyna pyskować, kiedy ktoś zwróci jej uwagę, że nie powinna przeklinać.
Chaol pyta Celinkę, jak podoba się jej wolność.
– Właściwie to mi się podoba. Zwłaszcza teraz, gdy mogę sobie poczytać po tym, jak mnie zamkniecie na noc. Nie spodziewam się, że to zrozumiesz.
Nie jesteś tu po to, żeby czytać do późna w nocy, tylko ćwiczyć
i wygrać turniej, Celinko. Poza tym czemu zakładasz, że Chaol cię nie zrozumie?
To, że ktoś na co dzień zajmuje się królewskimi oddziałami nie oznacza, iż nie
może interesować się literaturą. Zresztą sam Chaol zaraz udowodni to w swojej
odpowiedzi.
Mnie uderzyła trochę inna rzecz – po co ona tak akcentuje, że
się ją zamyka na noc? Żeby podkreślić, że nie jest wolna i strasznie nad tym
ubolewa. Logiczne, że to względy bezpieczeństwa.
– Wręcz przeciwnie. Nie mam tyle czasu na czytanie co ty i Dorian, ale to nie oznacza, że nie lubię książek.
W sumie Chaol jest jedynym z tej trójki, który coś robi – Dorian
poza bajerowaniem kolejnych kobiet nie ma nic do roboty, a Celinka ćwiczy te
kilka godzin dziennie i ma spokój.
Prześlijmy wiele energii biednemu Chaolowi, żeby jakoś wytrwał!
Chaol wymienia Celince kilka tytułów, a ta stwierdza, że kapitan
ma nienajgorszy gust. Następną godzinę nasza dwójka spędza na dyskusji o
książkach. Rzeczywiście, jaki ten Chaol okropny, Celinka ma powody na niego
narzekać.
O pierwszej Chaol zbiera się do wyjścia.
– A ty dokąd się wybierasz?
– Muszę odpocząć.
– Cóż, mam nadzieję, że przed naszym kolejnym spotkaniem przeczytasz coś wartościowego.
Chaol demonstracyjnie pociągnął nosem.
– Ja zaś liczę na to, że ty się do tego czasu wykąpiesz.
Chaolu Westfall?
Kurde, gość mimo wielu zajęć poświęca ci swój wolny czas, stara
się być kulturalny, a ty dalej jesteś dla niego bucem. I znowu wybija się
elitaryzm, taki charakterystyczny dla wielu fanów metalu – gardzenie każdą
osobą, która ma inny gust.
Przeskok!
Następnego dnia z samego rana Chaol przychodzi do komnaty
Celinki.
Chaol Westfall zatrzymał się w pół kroku, gdy ujrzał zabójczynię zwisającą z futryny drzwi. Dziewczyna raz za razem podnosiła się i dotykała podbródkiem drewnianej ościeżnicy. Po jej bladej skórze spływały krople potu, a podkoszulek był całkiem przemoczony. Ćwiczyła od ponad godziny i jej ramiona drżały z wysiłku.
Podoba mi się ten fragment, bo Celinka wykazuje się w nim
determinacją i w końcu zaczyna coś ze sobą robić. Przyczepię się tylko do
jednej rzeczy – zbyt intensywne ćwiczenia na samym początku to zły pomysł, bo
można sobie narobić zakwasów, a w najgorszym wypadku coś naciągnąć.
Z każdym kolejnym dźwignięciem jej ciało przeszywał ostry ból. A przecież nie wyszła aż tak bardzo z wprawy – kilof, którym pracowała w kopalni, był stosunkowo ciężki.
Dźwiganie kilofa a kondycja do wykonywania ćwiczeń to dwie różne
rzeczy.
Tak wielki wysiłek nie miał też związku z tym, że ukończyła bieg jako jedna z ostatnich.
Nie? Mi by się to wydawało logiczne. Celinka widzi, że brakuje
jej kondycji, więc zaczyna nad sobą pracować.
Dziewczyna wiedziała, że już zdobyła przewagę nad resztą. Teraz jedynie musiała ją powiększyć.
Jaką przewagę? Chodzi o determinację? Jak dla mnie to raczej
wszyscy chcecie wygrać, więc nie uznawałabym tej cechy za gwarancję zwycięstwa.
Uśmiechnęła się do kapitana, nie przerywając ćwiczeń. Sapała przez zaciśnięte zęby. Ku jej zdumieniu Chaol odpowiedział uśmiechem.
Bywają momenty w tej książce – rzadkie, ale jednak – kiedy czuję
relację między Celinką a Chaolem i autentycznie im kibicuję. To jest jeden z
nich.
Podczas, kiedy związek między Celinką a Dorianem wydaje się
nienaturalny i nudny, relacja zabójczyni i kapitana ma ogromny potencjał. Chaol
potrafi wydobyć z Celinki jej najlepsze cechy, zmotywować do pracy nad sobą, a
przy tym zachowuje rozsądek i dystans. Gdyby autorka trochę bardziej
popracowała nad bohaterką i umieściła tę dwójkę w jakiejś innej, bardziej
prawdopodobnej sytuacji, mógłby z tego wyjść naprawdę ciekawy romans.
Wiemy niestety, że tak się nie stanie. Taki płatek śniegu jak
Celinka nie skończy przecież ze zwykłym człowiekiem, tylko finalnie znajdzie
sobie magicznie uzdolnionego adoratora. Mam nadzieję, że was ten spoiler tak
bardzo nie zaboli, ale wolę ostrzec na zapas.
Kolejny przeskok!
Po południu mamy urwanie chmury, toteż po skończonym treningu
Celinka z Chaolem spacerują sobie po zamku. Wtem natrafiają na Kaltain, której
towarzyszy dziewczyna z Eyllwe, czyli z południowych ziem kontynentu. Celinka
rozpoznaje jej narodowość dzięki mlecznobrązowej skórze i uzbrojeniu
towarzyszących jej strażników. Mamy też cały, długi opis wyglądu uwieczniony
zdaniem:
Dziewczyna z Eyllwe była bowiem księżniczką.
Kaltain oraz idący z tyłu królewski doradca kłaniają się
Chaolowi.
– Oto jej Wysokość Księżniczka Nehemia Ytger z Eyllwe – oznajmiła Kaltain, krzywiąc się z niesmakiem.
Po raz kolejny mamy przedstawioną Kaltain jako tę wredną,
dwulicową dziewuchę. Tylko, że zupełnie to nie pasuje do jej postaci jako tej,
która knuje. Lekceważenie księżniczki – nawet, jeśli ta pochodzi z podbitych
ziem – to najkrótsza droga do uczynienia sobie wrogów, a tego Kaltain chyba by
nie chciała, skoro ma ambicję zostać przyszłą królową Adarlanu. Jeśli już, to
udawałaby serdeczną i przyjacielską, by uzyskać nowego sprzymierzeńca.
No, ale bycie zuym zobowiązuje do chamskiego i idiotycznego z
punktu widzenia fabuły zachowania.
If you’re evil and you know it clap your hands: 18
Celaena dobrze znała to imię – często słyszała, jak niewolnicy z Eyllwe wychwalają urodę i męstwo Nehemii. Powtarzali, że księżniczka – zwana przez nich Światłem Eyllwe – uratuje ich z niedoli.
Ba, przyszła psiapsióła Celinki nie może być przecież byle kim.
Wierzyli, że gdy wreszcie wstąpi na tron swojej okupowanej, ciemiężonej ojczyzny, zagrozi samemu królowi Adarlanu. Szeptali, że ponoć potajemnie przekazuje informacje i broń buntownikom z Eyllwe. Cóż ona tu robiła w takim razie?
Też się nad tym zastanawiam, zwłaszcza, kiedy pojawia się ten
fragment o wspieraniu buntowników. Wiadomo, że nikt nie cieszy się, kiedy jego
kraina zostaje podbita i chwyta się różnych sposobów, by ją uwolnić, ale czy
obecność Nehemii na dworze nie jest dla niej zwyczajnie niebezpieczna? Znajduje
się w otoczeniu wrogo do niej nastawionym i król w każdej chwili może ją
skrzywdzić albo użyć jako zakładnika.
Poza tym – Ciemna Gwiazdo, ty tu jesteś specem od historii, więc
powiedz mi, czy podczas podbijania kolejnych krajów nie mordowano przypadkiem
rządzących w nich dynastii królewskich, co by pozbyć się niebezpiecznej
konkurencji, która może przewodzić potencjalnemu buntowi?
Czasem podbitymi ziemiami rządzili lojalni wobec najeźdźcy
przedstawiciele rodu, ponieważ lud większym zaufaniem obdarzyłby jednak
swojego. Może w tym wypadku na to liczył król Adarlanu.
Kaltain przedstawia Celinkę księżniczce Nehemii.
Celaena ukłoniła się najniżej, jak umiała, i powiedziała w ojczystym języku księżniczki:
– Witajcie w Rithfold, Wasza Wysokość.
Przynajmniej teraz Celinka przestrzega etykiety dworskiej.
Zapewne tylko dlatego, że podziwia Nehemię, w innym wypadku prawdopodobnie by
już postrzegała księżniczkę jako konkurencję do serca Doriana (czyt. Drugą
Kaltain).
Na twarzy Nehemii pojawia się uśmiech, co bardzo cieszy
królewskiego doradcę. Celinka sobie myśli:
Dlaczego księżniczce nie towarzyszył następca tronu albo chociaż książę Perrington? Dlaczego asystowała jej Kaltain Rompier?
Mam dwie teorie – książę Dorian ma zakaz oprowadzania dam po
zamku ze względu na swoje flirciarskie usposobienie albo po prostu król
postanowił upokorzyć Nehemię i pokazać jej, że nie zasługuje na lepsze
towarzystwo. Niemniej chamskie zachowanie Kaltain pozostaje nadal tak samo
bezsensowne.
– Zapewne ma pani za sobą długą podróż – ciągnęła Celaena w języku Eyllwe. – Czy przybyła pani dzisiaj, Wasza Wysokość?
Ochroniarze wymienili spojrzenia, a Nehemia uniosła brew. Niewielu mieszkańców północy władało jej ojczystym językiem.
Celinka jako główna bohaterka ma monopol na każdą z możliwych
umiejętności, w tym także władanie językami. Mnie zastanawia jedno – już pod
koniec książki dowiemy się, że Celinka umie język Eyllwe, bo nauczyli jej go
więźniowie z ojczyzny Nehemii. To rodzi wiele pytań, bo nie wiemy, czy tamci
ludzie znali ogólną mowę i w ten sposób porozumiewali się z Celinką i
tłumaczyli jej, jak funkcjonuje ich język. Jeśli tak, to nadal pozostaje
kwestia bogactwa językowego protagonistki, która będzie używała mowy
grzecznościowej. Jakoś nie sądzę, żeby przeciętny obywatel Eyllwe wyrażał się
kwiecistym językiem, który będzie stosowała Celinka.
Ale po co skupiać się na takich kwestiach, kiedy mamy
przystojnego księcia i złą biczę, którą trzeba pogrążyć?
– Tak, a królowa przydzieliła mi tę oto kobietę – Nehemia wskazała skinieniem głowy na Kaltain – oraz tę spoconą kreaturę, aby oprowadzili mnie po zamku.
Już rozumiem, czemu Nehemia tak dobrze będzie dogadywała się z
Celinką – obie są równie aroganckie i nieprzyjemne.
Księżniczka zmrużyła oczy i zerknęła na doradcę, który wykręcił dłonie i otarł czoło chusteczką. Być może zdawał sobie sprawę, jakie zagrożenie stanowiła Nehemia. Po co sprowadzono ją do Rithfold?
Też zadaję sobie to pytanie.
Celinka pyta Nehemię, jak podoba się jej w zamku.
– W życiu nie widziałam bardziej idiotycznej konstrukcji – powiedziała Nehemia i spojrzała na sufit, jakby potrafiła przeniknąć wzrokiem kamień i dojrzeć szklaną narośl. – Już prędzej wzniosłabym zamek z piasku.
To będzie dla ciebie pewnie szok, Nehemio, ale szkło… jest z
piasku.
Kaltain wtrąca się do rozmowy, mówiąc, że nic nie rozumie.
– Rozmawiamy o pogodzie – wyjaśniła księżniczka, szukając przez chwilę odpowiednich słów we wspólnej mowie.
– O pogodzie – poprawiła ją ostro Kaltain.
– Uważaj na to, co mówisz – warknęła Celaena.
Zgadzam się z Celinką. Naprawdę, czy autorka musiała aż tak
bardzo starać się nam obrzydzać negatywne postaci?
If you’re evil and you know it clap your hands: 19
Kaltain
odpowiada Celince:
– Skoro ta kobieta ma poznać nasze zwyczaje, muszę ją poprawiać, aby nie zrobiła z siebie idiotki.
Przyznam, że sama bywam
gramatyczną nazistką i czepiam się wymowy, ale nie wyobrażam sobie, żeby o
KSIĘŻNICZCE mówić w taki sposób w JEJ towarzystwie. No, ale ja nie jestem
antagonistką ze słabego fantasy.
Chaol przerywa tę
niekomfortową wymianę zdań i pyta Nehemię, czy jest oprowadzana po pałacu. Celinka
tłumaczy księżniczce pytanie.
– O ile możemy uznać ten wymysł szaleńca za zamek – odparła.
– Mówi, że tak – odparła [serio, przeoczyli to powtórzenie?] Celaena.
– Pierwsze słyszę, aby tak długie zdanie dało się przetłumaczyć jednym słowem – stwierdziła Kaltain z udawanym uśmiechem.
Zabójczyni wbiła paznokcie w skórę dłoni.
„Powyrywam ci włosy” – poprzysięgła w duchu.
Policja? Proszę przyjechać do Erilei: 15
Chaol zbliżył się do Nehemii jeszcze o krok. Całkowicie odgrodził tym samym Celaenę od Kaltain i po raz kolejny udowodnił, że jest mądrym człowiekiem.
Jak dobrze, że autorka
docenia Chaola. Ta postać jak dotąd jako jedyna jej wyszła.
Chaol oferuje księżniczce
swoje towarzystwo, a Nehemia mówi Celince, by pozbyła się Kaltain, bo nie
podoba się jej nastawienie kobiety.
– Możesz odejść – rzekła Celaena do Kaltain i uśmiechnęła się szeroko. – Księżniczka jest znużona twoim towarzystwem.
– Ale królowa… – zaczęła kobieta.
– Jeśli Jej Wysokość [Czy to jest list, że podobne słowa pisze się z wielkiej litery? Nie jestem polonistą, ale akurat tytuły królewskie/książęce często się tak przedstawia. Ach, w takim razie zwracam honor. ;) edit: W porządku, doczytałam o tym i na stronie SJP jest napisane, iż tytuły szlacheckie powinno się zapisywać z małej litery, wielkiej używa się jedynie ze względów grzecznościowych, ale i tak robi się to rzadko. Taki zapis w tym przypadku jest błędny. ] sobie tego życzy, należy jej wysłuchać – przerwał jej Chaol.
Chaol ma rację, bo to
komfort gościa powinien być na pierwszym miejscu, zwłaszcza, jeśli ten gość
jest księżniczką. Wewnątrz jednak przeczuwam, że jego zachowanie ma być po
prostu pogrążeniem Kaltain. Sami spójrzcie:
Ruszyli w dalszą drogę w towarzystwie księżniczki oraz doradcy, zostawiając rozdrażnioną damę za plecami.
I po raz kolejny, niczym
w baśni dla najmłodszych, zło zostało ukarane i upokorzone.
– Czy wszystkie damy dworu są takie jak ona? – spytała księżniczka w języku Eyllwe.
– Takie jak Kaltain? Obawiam się, że tak, Wasza Wysokość.
A skąd ty to niby wiesz,
Celinko? Nie znasz tych kobiet, więc nie masz prawa ich oceniać.
No bo wiesz, inne kobiety
nie mogą być tak cudowne jak Celaena i każda baba to gupia jest.
Nehemia ogląda uważnie
Celinkę.
– Ale ty… Ty jesteś inna.
Celaena
is NoT liKe oTheR girLs.
Jak to możliwe, że znasz język Eyllwe tak dobrze?
„Jestem główną bohaterką,
umiem wszystko.”
Celinka ściemnia, że niby
uczyła się tego języka przez kilka lat.
– Masz intonację typową dla chłopstwa. Czy tego właśnie uczą w podręcznikach?
Fajnie, że Nehemia
zwróciła uwagę na taki szczegół, ale ja nadal się zastanawiam, jak w przeciągu
zaledwie roku, w dodatku w koszmarnych warunkach niesprzyjających edukacji,
Celinka zdołała się równie dobrze nauczyć obcego języka. Bo mi na przykład
wiele lat zajęło opanowanie angielskiego, by płynnie się nim porozumiewać, a
uczyłam się go od pierwszej klasy szkoły podstawowej. No, ale ja nie jestem
płatkiem śniegu.
– Uczyła mnie pewna kobieta z Eyllwe.
– Twoja niewolnica? – spytała księżniczka ostrzejszym tonem.
Chaol spojrzał na nią.
– Nie! – pospiesznie odpowiedziała Celaena. – Nie jestem zwolenniczką trzymania niewolników.
„Co innego mordowanie ich
panów za chajs.”
W tej chwili Celinka
myśli o niewolnikach z Endovier, byśmy nie zapomnieli, jaka jest wrażliwa i
wcale nie narzeka ani na ubrania, ani na jedzenie, za które więźniowie daliby
się pewnie pokroić.
– W niczym nie przypominasz innych dam
dworu – rzekła Nehemia cicho.
Tak, pozostałe damy dworu
nie są socjopatkami.
Celinka pyta księżniczkę,
po co przyjechała ona do Rithfold.
Przybyłam tu na prośbę mego ojca, króla Eyllwe. Mam nauczyć się waszego języka i zwyczajów, aby lepiej służyć mojej ojczyźnie i mojemu ludowi.
Celinka nie wierzy za
bardzo w to wyjaśnienie (i słusznie), po czym zadaje kolejne pytanie, tym razem
o długość pobytu Nehemii w stolicy. Ta odpowiada, że wróci, kiedy wezwie ją
ojciec.
Przy odrobinie szczęścia tylko do wiosny. Chyba, że mój ojciec uzna, że jakiś mężczyzna z Adarlanu nadaje się na mojego towarzysza życia. Wówczas zostanę tu, dopóki ta sprawa nie zostanie załatwiona.
Na widok gniewu w oczach księżniczki Celaena poczuła współczucie dla człowieka wybranego przez jej ojca.
Ja tam współczuję mężom
was obydwu, będą mieli krzyż pański z takimi żonami.
Celinkę dotyka nagła
myśl.
– A kogo poślubisz, pani? Księcia Doriana?
Podobny konflikt mógłby
być ciekawy – małżeństwo Nehemii z Dorianem, podczas, kiedy Celinka jest w
księciu zauroczona – ale właśnie dlatego się nie pojawi. Poza złą Kaltain nikt
nie może przeszkodzić Dorianowi i Celince, toteż nie zdziwi was odpowiedź
Nehemii.
– Tego pięknisia? Stanowczo zbyt długo się do mnie uśmiecha. Szkoda, że nie widziałaś, jak mruga do innych kobiet na dworze. Mój mąż powinien ogrzewać moje łóżko. Tylko i wyłącznie moje.
Zgadzam się z Nehemią,
ale bawi mnie, kiedy kolejna osoba podchodzi do osoby Doriana – księcia i
przyszłego władcy ogromnego imperium – jak do niewyżytego seksualnie fircyka.
Royal pussy: 12
Nehemia pyta Celinkę,
skąd ta pochodzi. Ta, zgodnie z ułożoną przez Doriana wersją, odpowiada, że z
Bellhaven, portu, w którym okropnie cuchnie.
To akurat nie było kłamstwem. Podczas każdej misji w Bellhaven nie mogła aż złapać tchu, gdy znalazła się blisko doków.
Ależ ta Celinka wrażliwa.
Nehemia stwierdza, że w
Rithfold także śmierdzi, nie to co w rzecznym pałacu jej ojca, który pachnie
niczym kwitnący lotos.
Idący za nimi Chaol odkaszlnął, najwyraźniej dając do zrozumienia, że nie lubi być pomijany w rozmowie.
Właśnie tak chciałam
napomnieć, że to mało uprzejme wykluczać kogoś z rozmowy, posługując się
językiem, którego dana osoba nie zna.
Celinka mówi Chaolowi, żeby
nie był taki ponury, na co on odpowiada, by przestała się popisywać.
Położył dłoń na rękojeści miecza i ochroniarze Nehemii natychmiast do niego podeszli. Zabójczyni nie miała wątpliwości, że ranga kapitana Gwardii nie uchroniłaby go przed nagłą śmiercią, gdyby ochrona księżniczki uznała go za zagrożenie.
Tak, i przy okazji
wywołaliby międzynarodowy skandal, mordując jednego z powierników króla, który
mógłby zemścić się za śmierć swojego człowieka.
Chaol stwierdza, że
powinni z Celinką oddać Nehemię pod opiekę rady królewskiej i wyraża zdumienie
faktem, że ktoś pozwolił Kaltain oprowadzać księżniczkę po zamku. Nehemia z
kolei pyta Celinkę, czy ta poluje.
– Ja? Och, nie. Raczej nie – Celaena przeszła natychmiast na język ojczysty księżniczki. – Wolę książki.
Albo zachwycanie się
księciem i rzucanie doniczkami w Kaltain.
Nehemia wspomina, że ich
księgi zostały spalone pięć lat temu, gdy Eyllwe podbił Adarlan.
Dla agresorów nie miało znaczenia, czy książki traktowały o magii – księżniczka wypowiedziała to słowo ciszej od innych, choć Chaol wraz z doradcą i tak go nie zrozumieli – czy o historii. Spalili całe biblioteki, a razem z nimi muzea i uniwersytety…
Tak, tak, wiemy już, że
król jest zły i budowane przez niego imperium to Sodoma i Gomora. Przejdźmy
dalej.
Księżniczka skarży się,
że teraz dostają w zamian książki z Adarlanu.
Napisano je w języku, który ledwo rozumiem! To właśnie z tego powodu muszę się go nauczyć. Tyle tu rzeczy! – Tupnęła nogą, aż zabrzęczała jej biżuteria. – Nienawidzę tych butów! I tej żałosnej sukni! Nie obchodzi mnie, że jedwab pochodzi z Eyllwe i że mam tu reprezentować ojczyznę! Ten ciuch drażni mnie, odkąd go założyłam!
Doprawdy komiczne, że
ktoś, kto ma stosunkowo jawny kontakt z buntownikami i piekli się o głupią
sukienkę na środku korytarza ma reprezentować swój podbity kraj. Nehemia i
Celinka są siebie warte.
Musi być scenka
przedstawiająca, jak to są inne od pozostałych. Bleeeeeh nuuuuuuuda.
Chaol oddaje Nehemię pod
opiekę królewskiej rady. Chwała mu za to, bo kolejnej jojczącej o byle głupotę
dziewuchy bym nie zniosła. I pomyśleć, że za pierwszym razem, kiedy czytałam
Szklany tron, nawet lubiłam Nehemię.
Nehemia przygarbiła się lekko.
– Mój pierwszy dzień jeszcze nie minął, a ja już chcę wracać do domu.
Rozumiem, że Nehemia
tęskni za domem, ale jej narzekanie brzmi jak jęczenie małego, obrażonego na
świat dziecka. Nie ma przecież większych tortur niż zwiedzanie zamku w
jedwabnej sukni!
Co tam ryzyko utraty
życia, bo jest się twarzą buntowników. SUKIENKI NAJWIĘKSZYM ZAGROŻENIEM. O ile
jestem w stanie jakoś zrozumieć Celinkę, która na to narzeka, bo jest
zabójczynią (z drugiej strony kocha modę…) i nie jest do nich przyzwyczajona.
Ale księżniczka?
Nehemia łapie Celinkę za
dłoń i zabójczyni odkrywa, że jej palce okazały się zaskakująco twarde i
zrogowaciałe. Stwierdza, że są to dłonie osoby przyzwyczajonej do władania
bronią.
„Może plotki o jej związkach z buntownikami z Eyllwe nie były przesadzone”.
Przecież sama słyszałaś o
księżniczce od pozostałych więźniów w Endovier, więc…?
Nehemia pyta Celinkę, czy
ta zechce towarzyszyć jej podczas pobytu księżniczki w Rithfold.
– Oczywiście. Jeśli tylko będę miała czas, z przyjemnością będę ci służyć, pani.
– Mam własnych służących. Potrzebuję kogoś, z kim mogę porozmawiać.
„I dzielić się moimi
wrogimi imperium poglądami pod nosem samego króla nowopoznanej szlachciance
tylko dlatego, że zna ona mój język.”
W końcu Celinka rozstaje
się z księżniczką. Obie kobiety się pozdrawiają i idą w swoją stronę.
[Celaena] Nigdy nie miała wielu przyjaciół, a ci, których za nich uważała, często ją rozczarowywali. Czasem źle się to dla niej kończyło, jak choćby owego lata, gdy ćwiczyła z Cichymi Zabójcami z Czerwonej Pustyni. Po tych wydarzeniach poprzysięgła sobie, że już nigdy nie zaufa innej kobiecie, a zwłaszcza takiej, która ma własne cele i priorytety.
To będzie z mojej strony
czysta złośliwość, ale nie zdziwiłabym się, gdyby nikt nie miał ochoty
przyjaźnić się z Celinką. Pomyślcie tylko – mieć za przyjaciela równie
arogancką, zadufaną w sobie i pogardzającą resztą otoczenia dziewczyną. Już
nawet o jej profesji nie wspomnę.
I znowu feministyczna
bohaterka poszła się… Czemu ona tak nienawidzi kobiet? Czym one się różnią od
mężczyzn? Ponownie mamy klasyczny przykład dziewczyny, która nie jest jak inne,
bo woli spędzać czas z facetami. Widać, że Maas chciała zrobić z Celinki wzór
dla nastolatek, więc czy nie lepiej było pokazać jedność jajników? To, że nie
warto traktować innych kobiet tylko jak konkurencji i nienawidzić ich za samą
płeć?
Gdy za jasnym trenem sukni księżniczki z Eyllwe zamknęły się drzwi, Celaena zaczęła się jednak zastanawiać, czy nie była to zbyt pochopna decyzja.
Po jednej rozmowie? Acha.
Przeskok!
Chaol obserwuje jedzącą
Celinkę.
Czy ta dziewczyna kiedyś wreszcie nasyci apetyt? Kapitan nigdy nie widział, aby ktoś jadł aż tyle. Jadła nawet więcej od jego gwardzistów.
Bycia relatable część
dalsza. Jakim cudem drobna kobieta jest w stanie zjeść więcej od rosłego
mężczyzny? Moja rodzina śmieje się czasem z mojego łakomstwa, ale nigdy nie
zdarzyło mi się zjeść więcej od moich dorosłych braci.
Celinka pyta Chaola, czy
zauroczyła go Nehemia.
– Ta nadęta panna? – upewnił się kapitan.
Jak miło, że nie tylko ja
mam złą opinię o Nehemii.
Chaol szybko zaczyna
żałować swoich słów, kiedy dostrzega zmrużone oczy Celinki.
Miał o wiele ważniejsze sprawy na głowie. Król wyjechał dziś rano i nie zabrał ze sobą żadnego z poleconych przez niego gwardzistów. Nie wspomniał ani słowa o tym, dokąd się wybiera, i nie życzył sobie, aby Chaol mu towarzyszył.
Po tym foreshadowingu
mamy następny, tym razem dotyczący niedojedzonych szczątków psów, które kilka
dni wcześniej zniknęły z królewskiej sfory.
Celinka staje w obronie
swojej psiapsióły.
– A co jest nie tak z nadętymi dziewczynami? – naciskała Celaena. – Poza tym, że nie są pustogłowymi gęśmi, które otwierają usta tylko po to, aby wydawać polecenia lub plotkować?
Arogancja nie wyklucza
głupoty ani pomiatania innymi ludźmi, a wręcz śmiałabym twierdzić, że dobrze
pasuje do podobnych zachowań.
Kiedy próbujesz bronić
nowej psiapsi, ale jeszcze bardziej ją pogrążasz. No i klasyczne krytykowanie
przeciętnych dziewczyn, bo Celinka jest ponad to. ZIEEEEW.
Chaol próbuje uciąć
rozmowę, mówiąc, że gustuje w innych kobietach. Celinka trzepocze rzęsami i
pyta:
– A jaki typ kobiety sobie upodobałeś?
– Na pewno nie jest to arogancka zabójczyni.
– Dobrze, załóżmy, że nie jestem zabójczynią. Podobałabym ci się wówczas?
– Nie.
– Wolałbyś lady Kaltain?
– Nie wygłupiaj się – rzucił Chaol.
Niestety, słowa kapitana
nie są do końca prawdą, gdyż w środku myśli on o tym, że trudno mu być
zgryźliwym wobec Celinki. Cóż, kiedy imperatyw narracyjny każe ci skakać, ty
pytasz, jak wysoko. Innej drogi nie ma.
Było w niej coś dziewczęcego. Och, nienawidził tych wszystkich sprzeczności w niej!
Na miejscu kapitana też
miałabym mindfucka. Najpierw Celinka ma ochotę go zabić, a dwa tygodnie później
już próbuje z nim flirtować.
Celinka zwraca uwagę
Chaolowi, że się na nią gapi.
Już miał ochotę ją przeprosić, ale ugryzł się w język. Była wyniosłą, wulgarną i całkowicie bezczelną dziewuchą.
Och, ileż bym dała, żeby
opinia Chaola nie zmieniła się wraz z upływem książki. Ale wtedy musiałby być
zuy, mieć garb niczym Quasimodo i być brutalem.
Żeby wytłumaczyć swoje
gapienie się, Chaol mówi Celince, że ta ma coś między zębami. Potem znów
rozmyśla o protagonistce.
Mimo swojej arogancji Celaena była bystrą i stosunkowo miłą dziewczyną. Cechował ją również swoisty urok.
Och tak, nie ma nic
bardziej uroczego od życzenia śmierci innym ludziom.
Chaol przeczuwał jednak, że w sercu zabójczyni czai się mrok.
„A w jej głowie bezkresna
pustka”.
Chaol słusznie
podejrzewa, że w Celince jest coś tajemniczego i niebezpiecznego, co budzi jego
niepokój. Obiecuje sobie, że zachowa czujność i kiedy Celinka ujawni swoje
prawdziwe ja, będzie gotowy.
Zastanawiał się tylko nad tym, które z nich przeżyje tę konfrontację.
Ponownie, taki wątek
byłby ciekawy, ale doskonale wiemy, że Sarah J. Maas praktycznie nie zabija
swoich głównych postaci, więc ten patetyczny fragment nie robi na mnie
wrażenia. Sorry not sorry.
Dla mnie te całe
przekomarzanki są jak z liceum. Dorośli ludzie nie drążą takich spraw. Pusta
scena dobitnie pokazała, że Chaol też coś czuje do Celinki. Czy nie lepiej było
budować jakoś napięcie, dać choć minimum złudzeń, że uczucia kapitana nie są
jednoznaczne?
Ależ Ciemna Gwiazdo, czytelnik
nie może mieć żadnych wątpliwości co do uczuć Chaola, bo wtedy nie byłoby
trójkąta miłosnego. A książka młodzieżowa bez trójkąta miłosnego nie ma racji
bytu.
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 15
Roayl pussy: 12
If you’re evil and you know it clap your hands: 19
Nowe szaty
zabójczyni: 10
Wróciłam, z rozpędu chyba zapewniając sobie powtórkę, i muszę stwierdzić, że te przekomarzanki Chaola i Celinki wypadają jeszcze bardziej dziecinnie, niż je zapamiętałam. To już gimnazjaliści mają więcej polotu.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że wróciłaś. :)
UsuńMyślę, że od przekomarzanek Celinki i jej adoratorów gorsze są tylko potyczki słowne między Celinką a pozostałymi kandydatami do tytułu Obrońcy. To jest dopiero gimnazjum pełną parą.