niedziela, 1 marca 2020

SZKLANY TRON – ROZDZIAŁ 23


Rozdział rozpoczyna się od koszmaru Celinki. Dziewczyna śni o tym, że jest z powrotem w Endovier.
A więc poniosła porażkę. Przegrała turniej i znalazła się z powrotem w kopalniach. Nie było szans na ucieczkę.
Primo: koszmar ten współgra z narracją z końca poprzedniego rozdziału, kiedy Celinka stwierdza, że może jednak nie będzie zwycięzcą turnieju. Z drugiej jednak strony irytuje mnie, że podobne sny pojawiają się sporadycznie, stąd nie czujemy ich ciężaru. Sami zresztą na pewno zauważyliście, że zachowanie Celinki nijak pasuje do wizerunku osoby z traumą. Poza rozmawianiem o przeżyciach z innymi, bohaterka nie ma żadnych śladów po pobycie w Endovier.
Secundo: jak to nie było szans na ucieczkę? Toć Celinka przy okazji pierwszej ucieczki zabiła dwudziestu trzech mężczyzn! Po treningu z Chaloem i odzyskaniu sił wcale bym się nie zdziwiła, gdyby przy okazji drugiej próby protagonistce udało się zbiec.
Koszmar ciągnie się dalej i niespodziewanie Celinka czuje ból.
Bicz spadł ponownie, rozciął jej skórę i sięgnął aż do kości. Cierpienie przeszyło całe jej ciało, świat pękał i rozpadał się, a ona staczała się w mogiłę, martwa…
Przeskok!
Celinka budzi się. Obok niej znajduje się Chaol, który próbuje uspokoić zdezorientowaną i przestraszoną po koszmarze dziewczynę.
– Celaeno, to był tylko sen  – powtórzył kapitan Gwardii. – Strasznie wrzeszczałaś. – Uśmiechnął się niepewnie. – Myślałem, że cię mordują.
Po tym, jak dwóch członków turnieju zostało zamordowanych, podobna uwaga nie jest najlepszym sposobem na uspokojenie twojej podopiecznej, Chaolu…
Celinka pyta Chaola, co kapitan robi tak wcześnie w jej sypialni.
– Nastał Samhuinn. Dzisiejszy trening jest odwołany. Przyszedłem, żeby spytać, czy weźmiesz udział w ceremonii.
W końcu mamy do czynienia z jakimś elementem kulturalnym świata przedstawionego. Umieram z ciekawości, jak autorka przedstawi ten wątek.
Celinkę najbardziej interesuje uczta, ale Chaol gasi jej nadzieje, mówiąc, że nie jest na nią zaproszona.
– No jasne. A co ty będziesz robił podczas tej przeklętej nocy? Będziesz wzywał duchy czy może siedział z kompanami wokół ogniska?
– Nie biorę udziału w tych durnych przesądach.
„Durne przesądy” to dość mocne słowa. Wiem, że Maas nie dba o realia średniowieczne, ale mimo wszystko uważam, że mówienie w tak lekceważący sposób na temat religijnego święta – zwłaszcza w tym okropnym Adarlanie – nie jest szczególnie inteligentne.
Inna sprawa, że ciekawi mnie, skąd w Chaolu tyle cynizmu. Czy to kwestia jego osobistych przekonań, czy może ludzie z Anielle ogólnie nie są szczególnie pobożni?
– Uważaj tylko, mój cyniczny przyjacielu – ostrzegła go, unosząc dłoń. – Bogowie i zmarli tego dnia są najbliżej naszego świata. Mogą usłyszeć wszystkie twoje paskudne komentarze!
Hm, czyli wychodzi na to, że Samhuinn to taki odpowiedni Halloween albo naszych Dziadów…
– To tylko głupie święto zwiastujące nadejście zimy, a ognisko pali się po to, aby uzyskać popiół potrzebny do posypywania pól.
Albo i nie.
– To ofiara składana bogom, aby raczyli się opiekować śmiertelnikami!
– Nie, to nawóz.
Ciekawi mnie ta różnica w podejściu do religii obu stron. Skoro reszta Adarlanu obchodzi tę uroczystość, to czemu pochodzący z niego Chaol uznaje to święto za bzdet? Podobne podejście bardziej pasowałoby mi do jakiegoś obcokrajowca lub innowiercy, ale jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnej sugestii, iż Chaol wyznaje inną religię.
Druga sprawa to fakt, że Celinka, która pochodzi z Terrasenu, traktuje Samhuinn poważnie. Czy w takim razie w Terrasenie wyznaje się tych samych bogów?
Światek z kart: 5



Celinka wstaje, by zażyć porannej kąpieli, a Chaol rzuca do niej:
– Nie wiedziałem, że jesteś przesądna! Nie przeszkadzało ci to w karierze zabójczyni?
W karierze zabójczyni powinna jej raczej przeszkadzać duma, niepohamowany gniew i ta chęć rozgłosu oraz pochwał, dla których Celinka byłaby gotowa zrobić wszystko.
Celinka nie odpowiada, za to celowo zawstydza Chaola, pytając go, czy ten chce się z nią wykąpać. Kapitan zatrzaskuje jej drzwi przed nosem. Ach, te końskie zaloty…
Kiedy Celinka wychodzi z kąpieli, ku swojemu zdziwieniu spotyka Chaola w jadalni.
– Nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
– Na jakie pytanie? – Dziewczyna usiadła przy stole i nałożyła sobie owsianki. „Tylko łyżka cukru! – pomyślała. – I gorąca śmietanka…”.
Yay, wrócił mój ulubiony wątek – bycie relatable! Wybaczcie, że używam anglicyzmów, ale nie mamy niestety dobrego polskiego odpowiednika, zaś podobnych fragmentów nie da się określić lepszym słowem.
– Wybierasz się do świątyni?
– Nie mogę iść na ucztę, ale wolno mi się udać do świątyni? – spytała i nabrała łyżkę owsianki.
– Każdy powinien mieć prawo do uczestnictwa w rytuałach religijnych.
Kolejny fragment, który wzbudza we mnie ciekawość. Widzicie, słowa Chaola dobrze pasują do współczesnej mentalności chrześcijańskiej, gdzie wychodzi się z założenia, że nawet największy grzesznik ma prawo do miłości bożej. Tylko, że to nie jest współczesność i nie jest to chrześcijaństwo. Zresztą nawet we wcześniejszym chrześcijaństwie różnie podchodzono do tej „równości” – tu mi się przypomina fragment z Chłopów, gdzie ludzie siadali w kościele według określonej hierarchii, a jak ktoś nie dostosowywał się do tego porządku, źle na niego patrzono.
Wracając jednak do Szklanego tronu – czemu uważa się, że nawet ktoś taki jak skrytobójczyni i to ponoć jedna z najlepszych zasługuje na to, by brać udział w religijnych uroczystościach? Czy bogowie adarlańscy/terrasańscy/czyikolwiek inni są łaskawi? A może mają ograniczoną wiedzę o swoich wyznawcach?



Inna sprawa, że poza występowaniem określonych świąt w książce nie pojawiają się żadne wzmianki o religii, niemal tak, jakby nie istniała ona w mentalności bohaterów. Jedyną oznaką ich wiary jest wzywanie imienia Wyrda, lecz poza tym nie ma NIC.
Światek z kart: 6
Rozpisałam się, ale kurczę, każdy, kto choć trochę uważał na zajęciach z historii wie, jak duży wpływ na naszą mentalność i postrzeganie świata ma religia, którą przyjęli nasi przodkowie. Równocześnie zdajemy sobie sprawę, że i to wyznanie podlegało pewnym zmianom, szczególnie w kontekście Tradycji. W związku z tym zaniedbywanie kwestii religii i jej wpływu na otoczenie przez autorkę jest po prostu przykre. I leniwe.
Dobrze, wróćmy w końcu do rozmowy naszych bohaterów. Celinka pyta Chaola o ucztę, a ten wyjaśnia, że to przejaw rozpusty.
– Ach, rozumiem. – Celaena przełknęła kolejną łyżkę. Ależ to było pyszne! Choć w sumie można by jeszcze dosypać trochę cukru.
Może i Celinka mordowała na zlecenie; może i podchodziła bez szacunku do Doriana i Chaola; może i myślała o zabiciu niewinnych ludzi; może i gardziła innymi ze względu na ich wygląd – ale hej, lubi słodycze, więc wy też ją polubcie, młode czytelniczki!
Chaol pyta Celinkę, czy ta idzie do świątyni, na co dziewczyna zaprzecza.
– Naprawdę chcesz rozgniewać bogów? Doprawdy dziwna decyzja jak na tak przesądną osobę.
Poza tą rozmową Celinka nigdy nie zachowywała się przesądnie – przynajmniej w taki sposób, jaki nam się kojarzy z przesądami – więc nie rozumiem, czemu Chaol tak ją postrzega.
– Czczę bogów na swój własny sposób. Być może również złożę ofiarę po swojemu.
„To komu wykroić serce – Kaltain czy Perringtonowi?”
Chaol żegna się i przykazuje Celince, by nie przesadzała ze strojeniem się, bo popołudniowy trening odbędzie się jak zawsze, gdyż jutro jest następna Próba.
– Znowu? Przecież ostatnia miała miejsce trzy dni temu! – jęknęła dziewczyna.
A czego się spodziewałaś? Przecież po to jesteś w tym zamku, żeby walczyć i wygrać w turnieju, a nie najadać się owsianką oraz podrywać księcia.
Podczas ostatniej Próby sprawdzono umiejętność ciskania oszczepem z końskiego grzbietu i jej nadgarstek wciąż pobolewał.
I… to tyle o tamtej Próbie. Wzmianka o długości jednego zdania. Pieprzonych, za przeproszeniem, piętnaście słów.


Kto ma swój egzemplarz, niech spojrzy na blurba, a kto nie, niech spojrzy na pierwszy post na naszym blogu. Przeczytajcie go i spójrzcie – Szklany tron reklamuje się wątkiem turnieju i tajemniczych zabójstw. Logicznym jest więc, że właśnie tego będzie oczekiwał czytelnik podczas lektury. W tym czasie co? Nic! Jak na początku Próby były jeszcze chociaż szczegółowo opisywane i autorka starała się przynajmniej zachować pozory, tak w dalszej części turniej jest zupełnie ignorowany. Przytoczony wyżej fragment definitywnie to pokazuje i nie pozostawia złudzeń – konkurs na Obrońcę miał być tylko przynętą dla spragnionych akcji czytelników, lecz to, co ostatecznie otrzymaliśmy, to mdły romans z nieznośną bohaterką.
Moje rozczarowanie sięga stąd do Chin. Idę się wypłakać w kącie i zaraz wracam.
Przeskok!
Tym razem wita nas narracja ze strony Doriana, który po skończonych rytuałach spaceruje po terenach wokół zamku.
Religia nigdy nie była mu szczególnie bliska, a po paru godzinach mamrotania niekończących się modlitw na twardej ławce, marzył tylko o tym, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
To koniec wątku święta Samhuinn. Serio, nie żartuję. Wcześniejsza ekspozycja w rozmowie Chaola i Celinki oraz ta krótka wzmianka to wszystko, czego dowiemy się o tym święcie. Nie będzie żadnego fragmentu z siedzenia przy ognisku, z jakichkolwiek rytuałów. NIC. Będzie jeszcze tylko wspomnienie uczty, ale o samym Samhuinnie nie znajdzie się NIC.
*wzdycha ciężko*
W takim razie nie dowiem się nawet, o jakie modlitwy chodziło? O co Adarlańczycy modlą się podczas tego święta? Kto przewodzi ceremonii? Czy mają swoją świętą księgę? Jak wyglądają ich świątynie, oprócz tego, że są w nich twarde ławki? Czy obowiązuje ich jakiś specjalny strój?
Tak myślałam.
Światek z kart: 7



Po dzisiejszej analizie muszę przeczytać dla odmiany jakieś dobre fantasy, żeby podnieść swoje morale.
W dalszym fragmencie Dorian wspomina dygające i chichoczące przed nim damy oraz matkę, która przez całą ceremonię mówiła mu o najlepszych kandydatkach na żonę, co oczywiście działało mu na nerwy, bo jak wiemy, nasz książę nie potrafi samodzielnie podjąć żadnej sensownej decyzji.
Royal pussy: 26
Skręcił za żywopłot i o mało nie wpadł na kobietę w sukni z szmaragdowoniebieskiego aksamitu. Był to bliżej nieokreślony kolor wód górskiego jeziora.
Ta informacja była mi niezbędna w przeciwieństwie do podstawowych informacji o religii panującej w Adarlanie.
Nowe szaty zabójczyni: 18
Książę zauważył, że suknia wyszła z mody jakieś sto lat temu.
Po pierwsze – skąd książę wie, że strój Celinki (gdyż tak, wpadł oczywiście na Celinkę) wyszedł z mody sto lat temu? Mają w Adarlanie muzea czy skojarzył ją ze strojem swojej babci/innej kobiecej krewnej?
Po drugie – skoro suknia wyszła z mody sto lat temu, to skąd Celinka ma ją w swojej szafie? Ach, pewnie po to, by stanowić kontrast w stosunku do pozostałych kobiet, które spotyka Dorian. Jest to zabieg nie dość, że toporny – „Celaena nIe JesT TaKa, jaK iNnE dZieWcZyNy” – ale i nielogiczny. Przecież do tej pory mieliśmy podkreślane wielokrotnie, że Celinka interesuje się modą i ubraniami (scena z krawcową, ciągłe zwracanie uwagi na stroje i narzekanie na te, które się Celince  nie spodobały), więc czemu miałaby nosić niemodny ciuch?
Światek z kart: 8
Dorian wita się z Celinką, potem z Nehemię i Chaolem. W ten sposób po raz kolejny udowadnia, że nie zna się na kulturze – w pierwszej kolejności powinien przywitać się z osobą o najwyższej hierarchii, czyli z Nehemią. Ale po co brać udział w życiu dworskim i uczyć się podobnych rzeczy, jak można tylko czytać i się nad sobą użalać?
Royal pussy: 27
Książę przygląda się sukni Celinki.
Jej szeleszczące fałdy przypominające wody płynącej rzeki przypadły mu do gustu.
Ach, więc po to pojawił się wątek tej sukienki – żeby udowodnić nam, że Celinka we wszystkim wygląda super. No i punkcik za ponowne przypominanie nam koloru stroju.
Nowe szaty zabójczyni: 19
Chaol wyjaśnia, że służące Celinki wyszły na ceremonię, toteż zabójczyni nie mogła skorzystać z niczyjej pomocy przy ubieraniu się i znalazła tylko tę suknię. Ok., ale to nadal nie wyjaśnia, skąd w szafie współczesnej kobiety znalazła się suknia, którą noszono ponoć w poprzednim stuleciu!
– Proszę o wybaczenie, Wasza Wysokość – rzekła Celaena. W jej lśniących oczach połyskiwał gniew, a na policzkach pojawił się rumieniec. – Naprawdę mi przykro, że mój strój wam nie odpowiada.
Ta ciągła wzmianka o rumieńcach doprowadza mnie do szału. Może to kwestia jakiś problemów ze zdrowiem? Może Celinka ma coś z naczyniami krwionośnymi?
Dorian oczywiście zaprzecza.
– Wyglądasz wspaniale! Tylko… Tylko niecodziennie.
„Takie suknie noszono w ubiegłym stuleciu” – dopowiedział w myślach.
Wiemy. Wiemy. Mieliśmy tę samą wzmiankę kilka linijek wcześniej. Czy naprawdę nie możemy skupić się na czymś ważniejszym, na przykład na budowaniu świata przedstawionego? Bo nie, ciągłe wspominanie o kolorach oczu i o tym, że Adarlan be, inne państwa biedne nie wystarczy!
Nowe szaty zabójczyni: 20
Po chwili Dorian przypomina sobie, że obok znajduje się księżniczka, więc łaskawie pyta ją, jak się miewa. To odpowiada, że dobrze. Dorian dostrzega niedaleko jej strażników. Niespodziewanie przypomina sobie coś ważnego.
Od kilku tygodni książę Perrington naciskał na króla, aby wprowadził dodatkowe oddziały do Eyllwe i zmiażdżył buntowników, tak by ci nie ośmielili się już rzucić Adarlanowi wyzwania. Wczoraj mężczyzna przedstawił konkretny plan działania. Zaproponował wprowadzenie nowych zastępów wojska do podbitego kraju i wykorzystanie Nehemii w charakterze zakładniczki, aby odwieść buntowników od myśli o odwecie.
Miło, że nareszcie mamy jakąś wzmiankę o sytuacji politycznej, doceniam to. Sądzę też, że plan Perringtona ma sporo sensu, biorąc pod uwagę politykę króla wobec podbitych ziem i jego bezkompromisowość. Równocześnie mam jednak świadomość, że plan księcia to oczywisty znak, że jest on po ciemnej stronie mocy i chce krzywdy biednych mieszkańców Eyllwe.
If your’re evil and you know it clap your hands: 30
Dorian oczywiście nie zgodził się z planami Perringtona i nawet z nim dyskutował. Wow, czyli jednak potrafi czasami chronić swoje racje, szok i niedowierzanie.
Gdyby nie był następcą tronu, z pewnością by ją ostrzegł. Jeśli Nehemia wyjechałaby jednak przedwcześnie z Rithfold, książę Perrington od razu zorientowałby się, kto zdradził jej plany inwazji i doniósłby o tym władcy.
To może w takim razie trzeba było pomyśleć i udać, że popierasz Perringtona, by potem przekazać Nehemii o szykowanej napaści na jej ojczyznę, by ta mogła uciec i ostrzec poddanych? Gdyby zamiast odcinać się od życia dworskiego, Dorian brał w nim czynny udział, to pewnie przypomniałby sobie, że istnieje coś takiego jak „intryga” i że swoich opinii nie trzeba koniecznie wygłaszać głośno, by dzięki temu mieć większy wpływ na wydarzenia oraz pozostawać w cieniu.
Ale mówimy przecież o nieporadnym książątku, które pozwala, by pomiatała nim przestępczyni.
Roayl pussy: 28
Dorian pyta Nehemię, czy ta wybiera się na ucztę, a księżniczka zadaje to samo pytanie Celince.
– Niestety, mam inne plany. Czyż nie, Wasza Wysokość? – zwróciła się do księcia, nawet nie próbując ukryć rozdrażnienia.
Radzę jeszcze tupnąć nogą dla lepszego efektu.
Dorian wymyśla na poczekaniu wymówkę, że niby Celinka sama chciała iść na jakieś przyjęcie na miasto, gdyż wiadomo, Nehemia nie może wiedzieć o prawdziwej tożsamości swojej psiapsi.
Nehemia zmarszczyła brwi.
– A więc nie będzie cię tam?
– Nie, ale jestem przekonana, że Wasza Wysokość będzie się świetnie bawić – rzekła Celaena, a potem przeszła na Eyllwe i dodała coś jeszcze.
Dorian znał ten język na tyle, aby domyślić się sensu jej wypowiedzi. Dziewczyna powiedziała coś w stylu: „Jego Wysokość z pewnością wie, jak zabawiać kobiety”.



„Niech bogowie mają nas w swojej opiece – pomyślał. – Dobrana z nich para!”.
Och, tak, to najbardziej aroganckie i niemyślące psiapsióły w całej Erilei.
Po chwili kobiety żegnają się i idą dalej. Celinka musi niczym rasowa buntowniczka rzucić Dorianowi szyderczy uśmiech, co by książę wiedział, jakiego ma na niego focha.
Następca tronu zmierzył Chaola ponurym spojrzeniem.
– Dzięki za pomoc – powiedział.
Kapitan poklepał go po ramieniu.
– Co? Wydaje ci się, że dały ci popalić? Szkoda, że ich nie widziałeś, gdy mają naprawdę dobre pomysły – rzekł i odszedł w ślad za damami.
Dorian jak ten wielki flirciarz nie powinien mieć chyba problemów z kobietami, to jedna sprawa. Druga to fakt, że cały ten fragment brzmi jak wyrwany z głupiej teen dramy, zwłaszcza, kiedy zaledwie przed chwilą mieliśmy wzmiankę o użyciu Nehemii jako zakładnika. Szklany tron ma być niby traktowany poważnie, ale Maas próbuje na siłę wrzucać do niego relatable fragmenty, które wypadają po prostu głupio i drażnią.
Książę bardzo przeżywa focha Celinki, wszak jeszcze niedawno rozmawiał z nią o Samie i nie chciał psuć ich relacji. Szkoda tylko, że naszej bohaterki zupełnie nie obchodzi, czy swoim zachowaniem zrani drugą osobę.
Przeskok!
Celinka myśli o swojej sukni (ech…) i o tym, co powiedział o niej Dorian.
„Jak on to powiedział? – zapytała się w myślach. – Że wyglądam uroczyście?”.
Czyli Celince spodobał się komplement Doriana, ale udawała, że go nie rozumie, by wzbudzić w księciu zakłopotanie i ukarać za to, że nie może iść na imprezę? Cóż za cudowny materiał na potencjalną partnerkę, doprawdy!
Chaol rozmawia z Nehemią, a Celinka rozmyśla o swoich spotkaniach z księżniczką w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Zazwyczaj były to jedynie krótkie przechadzki lub wspólnie spożywane obiady, podczas których rozmawiały głównie o dorastaniu księżniczki w Eyllwe, jej wrażeniach na temat Rithfold i o tym, kto tym razem ją rozdrażnił na dworze. Ku zachwytowi Celaeny Nehemię irytowali niemal wszyscy.
Oczywiście, bo Nehemia tak jak Celinka is NoT lIkE oThEr GirLs.
Chaol wyjaśnia księżniczce różnicę pomiędzy byciem strażnikiem a żołnierzem.
– Nie zostałem wyszkolony, żeby walczyć w bitwach – wycedził Chaol przez zęby.
– Ale zabijasz na rozkaz twojego króla – odparła Nehemia.
Twojego króla. Księżniczka Eyllwe być może nie opanowała całkowicie obcego jej języka, ale w pełni zdawała sobie sprawę z wagi tych dwóch słów. Twojego króla. Twojego, a nie mojego.
Wiesz, że postać jest wyjątkowo głupia, kiedy to Celinka wypomina jej nierozsądne zagrywki.
Gdyby były same, Celaena mogła całymi godzinami słuchać, jak Nehemia wypowiadała się negatywnie na temat króla Adarlanu, ale teraz przebywały w grodzie, gdzie mogło je usłyszeć wiele osób.
Brawa dla Nehemii za obsmarowywania władcy w jego zamku, gdzie ktoś może ją podsłuchać i donieść królowi o poglądach księżniczki. Doprawdy, fakt, że Nehemia dożyła tych kilkunastu/dwudziestu lat to istny cud.
Celinka słusznie stwierdza, że lepiej zmienić temat i zagaduje Chaola o jego brata.
– Być może nie powinieneś oddawać Terrinowi tytułu. Czy możesz go jakoś odzyskać? Uniknęlibyśmy w ten sposób wielu nieporozumień.
Co ma tytuł Chaola do tego, że Nehemia nie odróżnia funkcji strażnika od żołnierza?
– Pamiętasz imię mojego brata?
Dziewczyna wzruszyła ramionami, nie rozumiejąc błysku, który pojawił się w oczach kapitana.
– Sam mi je zdradziłeś. Dlaczego miałabym go nie pamiętać?
Ja tam dawno zapomniałam imię brata Chaola. Nie, żeby postać ta miała pojawić się w tej części czy choćby w następnej…
Tego dnia Chaol wydawał się jej bardzo przystojny. Z upodobaniem patrzyła na kosmyki włosów opadające na czoło mężczyzny oraz na złocistą skórę pod nimi.
Celinka szybko przeszła od myślenia o Dorianie do zachwycania się Chaolem.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 4
Bohaterka stwierdza, że Chaol będzie dobrze bawił się na uczcie, skoro ona nie jest zaproszona, na co kapitan pyta ją, czy tak strasznie przeszkadza jej fakt, że nie weźmie udziału w imprezie.
– Nie – odparła Celaena i odrzuciła włosy za ramię. – Ale… No wiesz, to przyjęcie. Wszyscy lubią przyjęcia.
– Mam ci coś stamtąd przynieść?
– Tylko o ile byłaby to porządna porcja pieczonej jagnięciny.
Powietrze wokół nich aż iskrzyło.
Iskrzyło przy okazji rozmowie o mięsie…? Inny fakt, że kiedy autor musi pisać, że między jego postaciami jest chemia, to oznaka, że nie mam jej tam wcale. Wiecie, na tej samej zasadzie, co mówienie o sobie, że jest się zabawnym.
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 5
– Sama uczta to nic szczególnego – powiedział Chaol. – Taki sam obiad jak każdy inny. Mogę cię zapewnić, że jagnięcina będzie sucha i twarda.
Potwierdzam. Jak próbowałam jagnięciny w górach, to niezbyt mi smakowała.
– Jako mój przyjaciel powinieneś albo mnie tam zabrać, albo dotrzymać mi towarzystwa.
– Przyjaciel? – spytał.
Dziewczyna zarumieniła się.



– Cóż, określenie „ponury strażnik” w istocie lepiej odpowiada rzeczywistości. Albo „skwaśniały towarzysz”. Jak sobie życzysz.
Ku jej zdumieniu uśmiechnął się.
Och tak, uwagi Celinki są tak śmieszne jak suchary Karola Strasburgera.



Nagle znikąd Nehemia proponuje, że może Celinka mogłaby ją pouczyć języka… no właśnie, jakiego? Adarlańskiego? Czy taki jest język w Adarlanie? HALO, CZEMU NIE WIEMY TAK PODSTAWOWYCH KWESTI.
Nie będę musiała znosić tych potwornie nudnych staruchów, których nazywają tu nauczycielami.
Nauczyciele są od tego, żeby cię czegoś nauczyć, a nie zapewniać rozrywkę, ty niewdzięczna dziewucho, która tytuł chyba kupiła, bo jej kultura jest na poziomie osiedlowych Sebiksów.
Celince podoba się pomysł psiapsióły, ale ponieważ wie, że Chaol nie zgodzi się na podobne zajęcia i że przekonać go będzie trudno, mówi:
– Ale ja nie umiem uczyć! – skłamała.
Skłamała? Więc co, Celinka jeszcze umie uczyć? Skąd? Przeszła jakiś kurs? W przerwie od mordowania chadzała na pedagogikę i studia nauczycielskie? Tak, czepiam się o jedno słowo, ale do jasnej ciasnej, protagonistka Szklanego tronu ma tyle talentów, że można ją już nazwać pełnosprawną Mary Sue. Tylko spójrzcie:
  •         Celaena potrafi świetnie walczyć wręcz;
  •         Umie doskonale strzelać z łuku;
  •         Rzuca nożami;
  •        W rok nauczyła się zupełnie obcego języka i potrafi się nim płynnie porozumiewać;
  •         Świetnie gra na fortepianie;
  •         I jeszcze do tego ma talent do uczenia innych.
Sporo tego, nie uważacie? A kiedy weźmie się pod uwagę jeszcze wiek bohaterki, jej sławę najlepszej zabójczyni z Adarlanu, piękną aparycję i to, że podoba się co najmniej dwóm mężczyznom naraz, wyłania nam się podręcznikowy wręcz wizerunek Mary Sue. Stąd wprowadzamy od tego rozdziału kolejną kategorię, odnoszącą się do idealności naszej nieidealnej protagonistki:
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 1
Nehemia upiera się, by Celinka ją uczyła, toteż bohaterka tłumaczy Chaolowi prośbę księżniczki.
– Obawiam się, że to niemożliwe – odparł.
Celaena przełożyła słowa, a Nehemia obrzuciła mężczyznę zimnym spojrzeniem, od którego ludzie zaczynali się pocić.
– Dlaczego nie? – spytała w Eyllwe. – Przecież jest mądrzejsza od większości ludzi w tym zamku.



Oczywiście.
Chaol nie ma okazji wyjaśnić swojego stanowiska Nehemii, gdyż bohaterowie zbliżają się do wieży zegarowej, przy której spotykają Caina, który zdaje się szukać czegoś na ziemi, a potem znika.
– Obrzydliwy zwierzak – szepnęła zabójczyni, patrząc za nim.
Komentarz na poziomie.
Nehemia pyta o tożsamość Caina, a Celinka odpowiada jedynie, że mężczyzna służy Perringtonowi. W końcu zuole trzymają się razem.
Księżniczka spojrzała za oddalającym się Cainem i zmrużyła oczy.
– Jest w nim coś, co sprawia, że mam ochotę grzmotnąć go w gębę.
Skoro tak wyraża się księżniczka Eyllwe, to aż drżę na myśl, jak mówią tamtejsi wieśniacy.
Ach, no i myślę, że warto tu dać punkcik w kategorii bycia złym – w końcu, jeśli główna bohaterka kogoś nie lubi, to jej przyjaciele automatycznie też.
If your’re evil and you know it clap your hands: 31
Bohaterowie idą dalej, a Celinka ogląda miejsce, przy którym stał Cain.
Mężczyzna wydłubał ziemię z zagłębień w owym rycie, który spostrzegła niedługo po przybyciu do Rithfold. Symbol był teraz lepiej widoczny.
– Co to jest? – spytała, wskazując na znak wyryty w kamiennej płycie. – Dlaczego Cain go czyścił?
– To Znak Wyrda – odpowiedziała księżniczka.
Znaki Wyrda. Przyzwyczajcie się do nich, bo teraz to wokół nich będzie orbitować cała fabuła.
Celinka pyta Nehemię, czy ta umie odczytywać symbole, na co księżniczka zaprzecza, mówiąc, że Znaki Wyrda to element starożytnej religii, której się już nie wyznaje.
– Jakiej religii? Spójrz, tam jest jeszcze jeden! – zawołała Celaena, wskazując kolejny symbol. Tym razem była to pozioma linia, w środku której wyrastały dwie inne, układające się w kształt litery V.
– Przestań się tym interesować – rzuciła księżniczka tak ostro, że dziewczyna aż zamrugała. – Te rzeczy zostały zapomniane nie bez powodu.
Może i tak, ale skoro ktoś z nich korzysta i jest nim prawdopodobnie Cain – w końcu dopiero co go spotkałyście w tym miejscu, a nie mógłby się w nim znaleźć przypadkowo – to może warto byłoby się tym zainteresować? Zwłaszcza, kiedy na dworze mają miejsce dziwne morderstwa…
Celinka zauważa kolejne znaki obok wieży zegarowej i zastanawia się, czy to król osobiście kazał je wyryć, czy może znajdowały się tam wcześniej. Po chwili zauważa, że Nehemia wpatruje się w jej czoło.
– Pobrudziłam się? – spytała Celaena.
– Nie – odparła księżniczka, nieco zamyślona. Marszcząc brwi, nadal przyglądała się czołu dziewczyny. Niespodziewanie spojrzała zabójczyni prosto w oczy. Jej wzrok był tak straszny, że Celaena aż się cofnęła.
– Naprawdę nie wiesz nic o Znakach Wyrda?
Z wieży rozległ się gong.
– Nie – odparła dziewczyna. – Nic a nic.
– Coś okrywasz – szepnęła Nehemia w Eyllwe, choć w jej głosie nie było oskarżycielskiego tonu. – Nie powiedziałaś mi wszystkiego. Nie jesteś zwykłą osobą.
Samo stwierdzenie Nehemii o niezwykłości psiapsióły pasuje do naszej nowej kategorii:
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 2
Uwierzcie mi, kiedy pod koniec drugiej części dowiemy się o tajemnicy Celinki, będziemy mogli dać co najmniej sto punktów w tej kategorii. Ale nie ma co uprzedzać faktów
Celinka próbuje odwrócić uwagę Nehemii i pyta ją, czy księżniczka może ją nauczyć lepiej mówić w Eyllwe. Zważając na poziom językowy Celinki, lekcje są jej zupełnie zbędne, ale to tak na marginesie. Nehemia zgadza się, jeśli Celinka pouczy ją wspólnej mowy.
– Umowa stoi – rzekła zabójczyni ze słabym uśmiechem. – Tylko nic nie mów kapitanowi Westfallowi. Zazwyczaj zostawia mnie samą po południu. Spotkanie na godzinę przed kolacją pasuje mi idealnie.
– Dobrze. A więc zjawię się jutro o piątej – rzekła Nehemia, a potem uśmiechnęła się i znów ruszyła przed siebie. W jej czarnych oczach pojawiła się iskra.
Czarnych? Jak dotąd czarne oczy mieli tylko zuole, czyżby więc Nehemia była jednym z nich?
Żart, Maas nigdy nie uczyniłaby z psiapsióły ukrytego wroga. Przecież w takim wypadku Nehemia musiałaby być ohydna i mieć śmierdzący oddech. Poza tym za dobrze dogaduje się z Celinką, by być zła.
Podsumowanie rozdziału:
Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 22
Royal pussy: 28
If you’re evil and you know it clap your hands: 31
Nowe szaty zabójczyni: 20
Światek z kart: 8
Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 5
Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 2

2 komentarze:

  1. Ta intryga ze znakami... Naprawdę, Chaol tego nie zauważył? Czy znowu tylko główna bohaterka ma resztkę mózgu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba utrzymać pozory posiadania przez Celinkę mózgu...

      Usuń