Celaena nie mogła zaufać swojej prawej nodze, ale mimo to zacisnęła zęby i wstała. Napięła mięśnie. Cain zatrzymał się.
Wiatr pieścił policzki zabójczyni i unosił jej włosy, które przypominały strumień złota.
To interesujące, że w obu
seriach Maas główne bohaterki miały blond włosy, dokładnie tak jak sama
autorka…
„Nie będę się bać”.
GIRL
POWER MOMENT
*ziewa*
Zabójczyni uniosła obolałe, niemal bezużyteczne ramię i otarła usta z krwi. Cain warknął i uniósł miecz, aby ściąć jej głowę.
Celaena ruszyła do przodu szybko niczym strzała Deanny.
Jak? Nagle zapomniała o
przeciętym udzie? Jak to możliwe, że kobieta, która przed chwilą ledwo
klęczała, nagle jest w stanie biegać? I dlaczego Cain zamierzał ściąć jej
głowę, skoro zabijanie podczas pojedynku miało być zakazane?!
Światek z kart: 71
Wojownik otworzył szeroko oczy, gdy zabójczyni wbiła ułamany koniec kija w jego prawy bok, dokładnie w to miejsce, które wcześniej wskazał jej Chaol.
Szarpnęła. Z rany mężczyzny trysnęła krew. Cain zatoczył się, łapiąc się za żebra.
To
ta cała taktyka posiadania kijka była tylko po ty, by epicko wbić ułamaną broń
i pokazać: „ha, on nie był taki bezużyteczny”? No nie przekonało mnie to wcale.
Dziewczyna w jednej chwili zapomniała o bólu, strachu i tyranie, który mrocznym wzrokiem wpatrywał się w płonące znamię na jej czole. Odskoczyła i cięła ostrym końcem kija po ramieniu rywala, przerąbując skórę, mięśnie i ścięgna.
Jaki
był ten ostry koniec kijka? To ta metalowa część jeszcze się zachowała? Miałam
wrażenie, że po poprzednich rozdziałach to z tej broni została najwyżej
drzazga…
Tak,
a z Celinki powinno zostać wycieńczone ciało. Jednak jakimś cudem dziewczyna
nagle walczy, a ten sam Cain, który jeszcze kilka rozdziałów temu bez problemu
ją rozbroił, nagle nie nadąża za jej ruchami. Mottem tej książki jest chyba
fraza: „fuck logic”.
Światek z kart: 72
Ideałów nie ma, ale
jest Celaena: 51
Góral próbował dosięgnąć jej drugą ręką, ale zabójczyni usunęła się w porę w bok i zacięła go również z drugiej strony.
Cain rzucił się do desperackiego ataku, ale Celaena umknęła mu z drogi. Wojownik stracił równowagę i przewrócił się.
*Bella Swan lubi to*
Jak to jest, że rywale
Celinki zawsze w kluczowym momencie stają się niezdarni i przewracają?
Zabójczyni wbiła mu stopę w plecy, a gdy uniósł głowę, uświadomił sobie, że jego przeciwniczka trzyma ostry koniec kija przy jego szyi.
– Rusz się, a wykroję ci drugi uśmiech – warknęła. Szczęka bolała ją niemiłosiernie.
Tu
nie dam za socjopatię, bo jest to w ramach walki, ale znowu czuję się jakoś
zażenowana. Tym bardziej, że mam wrażenie, że autorka niczym Nikosis z Misji
Kleopatra tak się podjarała odzywką, że zapomniała o sprawie – w tym
wypadku o dobrym opisie walki.
Zacznijmy
od początku. Mamy znany z filmów akcji schemat dostawania srogiego manto do
heroicznego zwycięstwa, ale hej, można ciekawie przedstawiać klisze, niekoniecznie
je dekonstruując. Tutaj przede wszystkim zostały zaburzone proporcje. Opis Celinki
dostającej srogie manto w czterdziestym ósmym rozdziale był porządnej
długości i nie miałam większych zarzutów pod tym względem. Cieszyłam się nawet,
że wreszcie coś się dzieje i Maas nie zrobiła jakiegoś streszczenia. Sama
dziewczyna otrzymała takie obrażenia, że powinna być trupem albo przynajmniej
kaleką, co wyliczałyśmy z Laptopcjuszem. A kiedy Elena usuwa z jej ciała
truciznę to co? Cain nagle dostaje porażenia mózgu i jego pokonanie jest
opisane w kilku zdaniach. Mężczyzna obrywa tylko połamanym drewnem w żebro.
Tak, to jest na pewno ból, ale pamiętajmy o podsumowaniu rozdziału
czterdziestego ósmego. Skonfrontujcie to z ranami Celinki. Bierzmy też pod
uwagę fakt, że Cain jest dużym bydlakiem, a nie chudą nastolatką. Można niby
zrzucić winę na jego zmęczenie, ale pamiętajcie, kto tutaj jest w dużo gorszym
stanie! Czyżby Maas tak znudziła się wizją pisania czegoś innego niż
beznadziejnych dialogów miłosnych, że chciała od razu skrócić czas antenowy?
Mężczyzna nie poruszał się. Celaena była gotowa przysiąc, że przez moment jego oczy zapłonęły niczym węgle. Przemknęło jej przez myśl, aby go zabić – nie chciała, żeby opowiedział wszystkim o niej, o jej rodzicach, o Znakach Wyrda i ich mocy. Gdyby król się o tym dowiedział… Jej dłonie drżały, ale z najwyższym trudem poskromiła pokusę wbicia rywalowi końca kija w szyję. Zamiast tego zwróciła posiniaczoną twarz ku królowi.
TO
W KOŃCU MOŻNA TU ZABIJAĆ CZY NIE JEST TO WSKAZANE?
Światek z kart: 73
Celinka
patrzy wyczekująco na króla, aż ten ogłasza ją zwyciężczynią. No kto by się
tego spodziewał. Co z tego, że wszelkie prawa logiki przeczą temu, że zraniona
i wycieńczona Celinka miałaby szanse z Cainem i że przez kilka najbliższych
tygodni będzie zupełnie bezużyteczna.
Nehemia stała dokładnie tam, gdzie wcześniej. Uśmiechnęła się do niej słabo, a potem…
A potem osunęła się na ziemię. Jej ochroniarze natychmiast do niej przypadli. Celaena również chciała podbiec do przyjaciółki, ale noga odmówiła jej posłuszeństwa i upadła na płytki. Dorian drgnął, jakby nagle strząsnął z siebie czar. Zerwał się i padł na kolana przy zabójczyni, szepcząc jej imię.
Celaena ledwie go jednak słyszała. Leżała skulona na ziemi, a po jej policzkach płynęły gorące łzy. Zwyciężyła. Pomimo bólu zaczęła się śmiać.
Przeskok!
Zabójczyni leżała na ziemi i śmiała się cicho do siebie, a Dorian oglądał jej ciało. Rana na udzie nadal krwawiła, jedno z ramion było bezwładne, a na twarzy i rękach dziewczyny roiło się od skaleczeń i szybko rosnących siniaków.
Tylko tyle? Czy my wcześniej dostaliśmy jakiś spreparowany przez lożę hejterską opis walki? Laptopcjuszu, czy ty o czymś wiesz?
*rozkłada
bezradnie ręce*
Nie wypada przecież, żeby Płatek śniegu miał złamany nos i zmiażdżoną twarz, czyż nie?
Cain stał tuż obok z twarzą wykrzywioną furią. Przyciskał dłoń do rany, a spomiędzy jego palców ściekała krew. Niech cierpi.
Halo, policja? Prosze przyjechać do
Erilei: 44
Po
co tyle zbędnego jadu? Nie przepadają się za sobą, ale dawno jest po walce. Nie
można było tego neutralnie jakoś przekazać, bez ostatniego zdania?
– Potrzebny jej uzdrowiciel! – zawołał Dorian do ojca. Król nie odpowiedział. – Hej, ty, chłopcze! – warknął książę do najbliższego pazia. – Sprowadź uzdrowiciela! Najszybciej jak się da!
Następca tronu oddychał z trudem. Wyrzucał sobie, że nie zatrzymał walki, gdy Cain uderzył Celaenę po raz pierwszy. Powinien był coś zrobić! Przecież nie było wątpliwości, że podano jej truciznę. Ona z pewnością by mu pomogła. Nie zawahałaby się ani chwili. Nawet Chaol przyszedł jej z pomocą. Przecież uklęknął przy kręgu.
Niby
można powiedzieć, że Dorian ma wyrzuty sumienia i pewnie za bardzo bierze do
siebie, ale już wcześniej Laptopcjusz zwrócił uwagę, że przez zasady miał
związane ręce. W takiej sytuacji Celinka zamiast podziękować, to by go opluła
za przegraną w turnieju.
Kto jej podał truciznę?
Hiper
trudna zagadka, no kto jej nie lubi i zależy mu na wygranej, hmmm… Nie wiem,
ale drażnią mnie takie pytania retoryczne, kiedy czytelnik miał wcześniej podane
rozwiązanie.
Dorian otoczył zabójczynię ramieniem i spojrzał na Kaltain i Perringtona. Na moment całkiem zapomniał o ojcu i nie zauważył spojrzenia, jakie władca wymienił z Cainem. Wojownik wyjął sztylet.
Nie umknęło to jednak Chaolowi.
Góral uniósł broń, aby wbić ostrze w plecy dziewczyny.
Kapitan nie zastanawiał się ani sekundy. Skoczył naprzód, zasłonił Celaenę własnym ciałem i wbił miecz w serce Caina.
Krew mężczyzny, cuchnąca śmiercią i rozkładem, obryzgała ramiona, twarz i ubranie, Westfalia.
Wojownik z łoskotem osunął się na ziemię.
If you’re evil and you
know it clap your hands: 81
Nawet krew Caina musi
śmierdzieć! Taki był zły.
Zapadła cisza. Chaol patrzył, jak z ust ogromnego górala wydobywa się ostatni dech, a z jego ciała uchodzi życie. Gdy jego oczy ostatecznie zaszły mgłą, kapitan wypuścił z dłoni miecz, który z brzękiem padł na posadzkę. Osunął się na kolana obok trupa Caina. Nie mógł oderwać wzroku od swoich zbroczonych krwią dłoni.
Cóż on zrobił najlepszego? Zabił Caina!
– Chaol – szepnął Dorian.
Celaena, którą wciąż tulił w ramionach, ucichła.
– Co ja zrobiłem? – spytał cicho Westfall. Zabójczyni jęknęła i zaczęła się trząść.
Zjawiło się dwóch strażników, którzy podnieśli kapitana i odprowadzili go w stronę zamku. Chaol nadal wpatrywał się w swoje dłonie.
Nie
sądzicie, że ta reakcja jest przesadzona? Tytuł Obrońcy wygrała oficjalnie
Celinka, Cain jest przestępcą, a Chaol kapitanem. Moim zdaniem była to słuszna
reakcja obronna. Sam strażnik widział wielokrotnie śmierć, w tym innych
uczestników turnieju. Nie wiem czemu tak to przeżywa.
Szczerze
dziwi mnie to, że Chaol, który służy przecież temu okropnemu królowi nigdy w
swoim życiu nikogo nie zabił. Facet jest bardzo młody, ale zważając na to, że
pełnił urząd kapitana już wiele lat i zamieszkiwał niebezpieczne tereny
(wzmianka o tym, że obok Anielle znajdują się Góry Białego Kła, z których
pochodzi choćby Cain) prawdopodobieństwo, że musiał kogoś zabić choćby w
obronie własnej jest dosyć wysokie.
Dorian patrzył przez chwilę w ślad za przyjacielem, a potem znów skupił uwagę na dziewczynie. Ojciec tymczasem wrzeszczał na kogoś.
Ciałem Celaeny wstrząsały coraz silniejsze dreszcze. Jej rany nadal broczyły krwią.
Ile
można się wykrwawiać? Coś mi tu nie gra…
– Nie powinien był go zabijać… – szeptała gorączkowo. – Teraz będzie musiał…
Odetchnęła z trudem.
– Ona mnie uratowała – jęknęła i skryła twarz na piersi księcia. – Dorian, ona usunęła ze mnie truciznę. Ona… Ona… Och, na bogów, ja chyba nawet nie wiem, co się tak naprawdę stało…
My też nie, bo w
fragmenty z Eleną są tak absurdalnie głupie i bezsensowne, że na samą myśl o
nich boli mnie głowa.
Światek z kart: 74
Następca tronu również nie miał pojęcia, o czym dziewczyna mówi, i tylko przytulił ją mocniej. Czuł na sobie ciężar spojrzeń wszystkich członków rady. Wiedział, że doradcy jego ojca chciwie słuchają każdego słowa zabójczyni i śledzą każdy jego ruch.
„Niech ich szlag!” – pomyślał i ucałował jej włosy.
Royal pussy: 63
Ten koleś ze strony na stronę coraz bardziej mnie dobija. Teraz wszelkie plotki o romansie z zabójczynią staną się potwierdzeniem. Już tyle razy rozwodziłyśmy się nad nieostrożnością, że chyba nie warto się powtarzać.
Nadal był wściekły na siebie za to, że nie interweniował, i zamiast tego tylko przyglądał się walce jak ostatni tchórz. Postanowił, że wynagrodzi jej to. Dołoży wszelkich starań, aby dziewczyna została uwolniona, a potem… A potem…
Przepraszam
za moje żenujące poczucie humoru, po prostu jestem już znużona.
Nie stawiała oporu, gdy wziął ją na ręce i zaniósł do jej komnat, przykazawszy lekarzowi, aby udał się za nimi. Miał dość polityki i intryg. Kochał tę dziewczynę i wiedział, że nic ich nie rozdzieli, ani król, ani imperium ani jakakolwiek inna przeszkoda.
*demoniczny
śmiech*
Nie
sądzę.
„Dość tego – myślał. – Jeśli ktoś będzie próbował mi ją odebrać, rozszarpię cały świat gołymi rękami”.
Z jakichś powodów ta myśl nie budziła w nim lęku.
Może
ja już tylko wybrzydzam, ale dla mnie ta cała scena nie jest jakaś romantyczna,
tylko kolejny raz potwierdza, jak szczeniacki jest ten romans. Dorian zamiast
trzeźwo spojrzeć na związek to idealizuje go i Celinkę. Żyje w Matrixie.
Przez twe ostrza,
twe ostrza morderze oszalałem: 53
Przeskok!
Kaltain patrzyła z niedowierzaniem i rozpaczą, jak Dorian niesie szlochającą zabójczynię na rękach. Jak to możliwe, że pokonała Caina mimo wypitej trucizny? Dlaczego wciąż żyła?
Powodów jest kilka:
a) Celinka jest główną bohaterką;
b) Celinka jest alter ego autorki;
c) Szklany
tron ma gdzieś anatomię i
fizjologię;
d) Rywalom Celinki zawsze włącza się tryb Belli
Swan w kluczowych momentach;
e) IMPERATYW NARRACYJNY RZĄDZI!
Mam nadzieję, że te
wyjaśnienia są dostatecznie jasne. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, proszę
bardzo, chętnie podyskutuję o postaci Celinki i dlaczego każdy z powyższych
punktów jest prawdą.
Przecież dawka, którą wręczył jej mężczyzna, powinna była wystarczyć, aby poważnie utrudnić zabójczyni walkę. Przecież Dorian powinien teraz szlochać nad jej trupem, a ona powinna go tulić i pocieszać! Ból w jej głowie eksplodował ze zdwojoną siłą. Był tak potężny, że świat naokoło pociemniał, a ona przestała logicznie myśleć.
Bez wahania podeszła do Perringtona, nachyliła się i syknęła mu do ucha:
– Mówiłeś, że tyle wystarczy. – Z trudem powstrzymywała się, aby nie zacząć wrzeszczeć. – Mówiłeś, że taka dawka tej przeklętej trucizny wystarczy aż nadto!
Trzeba było się nie patyczkować, jeśli autorka sugerowała, że król jest po waszej stronie. Przez te zasady wymyślane na kolanie jeszcze bardziej się to absurdalne wydaje.
Król i książę Perrington wpatrywali się w nią, a członkowie rady spojrzeli po sobie. Kaltain wyprostowała się, a Perrington powoli podniósł się ze swojego krzesła.
– Co ty masz w ręku? – spytał nieco za głośno.
– Dobrze wiesz! – wysyczała kobieta, wciąż usiłując mówić cicho, choć ból głowy przeistoczył się w ogłuszający ryk. Nie potrafiła już zapanować nad sobą; czuła, że lada chwila ulegnie furii wzrastającej w jej sercu. – To fiolka po tej przeklętej truciznie, którą mi dałeś – wychrypiała, nie chcąc, aby usłyszał ją ktokolwiek poza nim.
– Po truciźnie? – Mężczyzna zapytał tak głośno, że Kaltain aż otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. – Otrułaś ją? Dlaczego?
Z tymi słowami skinął na trzech strażników.
Strażnicy zabierają
Kaltain. Kobieta rozpaczliwie próbuje przekonać króla, że została wrobiona
przez Perringtona, ale władca ją ignoruje.
– Zabiję cię! – wrzasnęła do niego. Jeszcze raz spojrzała błagalnie na króla, ale on również odwrócił wzrok. Na jego obliczu malował się niesmak i Kaltain zrozumiała, że nie wysłucha jej, bez względu na to, jak przedstawia się prawda. Perrington zbyt dobrze zaplanował swoją intrygę, a ona odegrała w niej główną rolę. Udawał zauroczonego idiotę tylko i wyłącznie po to, aby na koniec wbić jej sztylet w plecy.
W sumie to przykro mi, że
nasz ulubiony ship z całego Szklanego
tronu nie wypalił. Zapalmy znicz na oznakę żałoby i smutku.
[*]
Lady Rompier miotała się i szarpała, ale strażnicy trzymali ją mocno, a stół królewski oddalał się coraz bardziej. Gdy była już przy wrotach zamkowych, książę Perrington uśmiechnął się do niej szyderczo. Wszystkie plany Kaltain legły w gruzach.
Podsumowanie
rozdziału:
Halo,
policja? Proszę przyjechać do Erilei: 44
Royal
pussy: 63
If you’re evil and you know it clap your
hands: 81
Nowe
szaty zabójczyni: 46
Światek
z kart: 74
Przez
twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 53
Ideałów
nie ma, ale jest Celaena: 51
"To interesujące, że w obu seriach Maas główne bohaterki miały blond włosy, dokładnie tak jak sama autorka…"
OdpowiedzUsuńZ pierwszej okładki ToG i zdjęcia Maas możnaby zrobić zabawę "znajdź 10 różnic", tak tylko mówię.
Swoją drogą nie da się ukryć, że Maas rozwija się literacko - główna bohaterka jej najnowszej serii ma czerwone włosy.
"Jak? Nagle zapomniała o przeciętym udzie?"
Nie, to Elena (albo spell Nehemii), która po prostu ostatnio dostała buffa. Teraz oprócz zdjęcia efektu zatrucia zdejmuje wszystkie pozostałe efekty i leczy do pełna, niestety zapomniano zmienić jej linie dialogowe. (To by też tłumaczyło, czemu w poprzednim rozdziale twierdziła, że nie może ochronić Celiny jednocześnie wyczarowywując tarczę).
"I dlaczego Cain zamierzał ściąć jej głowę, skoro zabijanie podczas pojedynku miało być zakazane?!"
Oj, bo tak było tylko na cutscence powiedziane, ale już w misji było zaznaczone jako opcjonalne.
"Cain nagle dostaje porażenia mózgu i jego pokonanie jest opisane w kilku zdaniach."
Laga akurat miał, nie jego wina.
"Mężczyzna obrywa tylko połamanym drewnem w żebro."
Celince weszło nieźle weszło na kryta po prostu, pewno miała do tego jakieś bonusy od Eleny.
"Czyżby Maas tak znudziła się wizją pisania czegoś innego niż beznadziejnych dialogów miłosnych, że chciała od razu skrócić czas antenowy?"
Tak, to niestety jest ten typ autorki :(
"My też nie, bo w fragmenty z Eleną są tak absurdalnie głupie i bezsensowne, że na samą myśl o nich boli mnie głowa."
Polecam mój sposób, czyli tłumaczenie sobie tego na mechanikę gier komputerowych. Często nie będzie mniej absurdalnie, ale przynajmniej wiadomo skąd się ten absurd bierze.
"Trzeba było się nie patyczkować, jeśli autorka sugerowała, że król jest po waszej stronie."
Tym bardziej, że mogli zwalić na to coś co łaziło i zabijało uczestników.
"Z pierwszej okładki ToG i zdjęcia Maas możnaby zrobić zabawę "znajdź 10 różnic", tak tylko mówię.
UsuńSwoją drogą nie da się ukryć, że Maas rozwija się literacko - główna bohaterka jej najnowszej serii ma czerwone włosy."
Musimy koniecznie zawrzeć w przyszłych analizach zdjęcie oryginalnej okładki, to będzie doskonały dowód na to, że Celinka to self insert autorki.
Czerwone włosy to prawdziwy rozwój. Kto wie, może kiedyś Maas zdarzy się napisać główną bohaterkę o innym kolorze skóry niż biały? :O
"Polecam mój sposób, czyli tłumaczenie sobie tego na mechanikę gier komputerowych. Często nie będzie mniej absurdalnie, ale przynajmniej wiadomo skąd się ten absurd bierze."
Rzeczywiście, to jest dobry pomysł. Na pewno lepszy niż traktowanie pisaniny Maas na poważnie.
Dzięki za długi komentarz, nieźle się uśmiałam. ;)