poniedziałek, 6 grudnia 2021

KORONA W MROKU – ROZDZIAŁ 53

 

Gdy Celaena skończyła opowiadać Dorianowi historię, którą wcześniej usłyszał Chaol – mniej więcej tę samą, ale pozbawioną wielu szczegółów – książę westchnął i opadł na łóżko.

I na tym moglibyśmy zakończyć, ale Maas uwielbia ciągnąć dialogi, kiedy akurat nie trzeba…

– Jakbym słyszał historię z książki – rzekł, wpatrując się w sufit.

Koleś, ostatnio byłeś świadkiem walki z demonami! Nie wiem, czemu dalej wydaje ci się to czymś nierzeczywistym.

Dziewczyna usiadła po drugiej stronie łóżka.

– Wierz mi, ja też przez moment myślałam, że mi odbija.

Myślałam, że ją zawsze prześladuje taka myśl, gdy ma przesadzone napady złości i patrzy przychylnie na pomysł szybkiego numerku w schowku na miotły.

– A więc naprawdę otworzyłaś portal do innego świata przy wykorzystaniu tych Znaków Wyrda?

Wydaje mi się, że jak taki Cain, który nie był czarodziejem, potrafił przywołać Znaki Wyrda, to tym bardziej Mary Sue.

Zabójczyni pokiwała głową.

– A ty zmiotłeś tę bestię! Poleciała jak liść porwany przez wiatr!

Trochę to przypomina tę sytuację, jak ktoś na siłę szuka komplementu, by ci nie było przykro.

Och, nie zapomniała o tym. Jakżeby mogła zapomnieć, że ktoś w jej otoczeniu włada surową magią? Przecież dla Doriana miało to ogromne znaczenie.

A Słońce jest słoneczne.

– To był tylko łut szczęścia – odparł. – Nie umiem tego kontrolować.

To się nazywa deus ex machina, Dorianku.

Celaena przyglądała się temu mądremu, uprzejmemu księciu, aż w końcu rzekła:

Dzięki Maas. Zapomnieliśmy, że Dorian jest tym dobrym, że trzeba nam epitetów nacechowanych pozytywnie.

Dorian zaczął być choć trochę uprzejmy w drugim tomie, ale wcześniej tak jak Celinka nienawidził każdej damy na zamku. Mądry? Nie bez przyczyny dla niego jednego stworzyłyśmy kategorię „Royal pussy” za frajerskie akcje księcia.

– W grobowcu znajduje się ktoś, kto… Kto mógłby opowiedzieć ci o tym, jaki rodzaj magii odziedziczyłeś, i udzielić kilku rad, jak nad nią zapanować. – Nie miała pojęcia, jak opisać mu Morta, więc po prostu dodała:

Nawet Maas jest świadoma, jak pomysł z gadającą klamką jest niedorzeczny.

Celince po prostu zabrakło słów, by wyrazić zajebistość Morta. <3

– Kiedyś pójdziemy tam we dwójkę i wtedy go poznasz.

– Czy to…

– Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Oczywiście, o ile on zechce do ciebie przemówić. Może upłynąć sporo czasu, zanim zdecyduje, że cię lubi. 

 


Dorian nie jest takim bucem jak ty, więc myślę, że Mortowi nie zajmie to zbyt dużo.

Po chwili Dorian wyciągnął rękę, ujął jej dłoń i ucałował. Gest ten nie miał w sobie nic z romantyzmu. Chciał w ten sposób podziękować.

Bardzo nietrafiony gest jak na księcia. Kiedyś całowano tylko arystokratów i na dodatek symbolizowało to uległość!

Dobra, ale nawet pomijając kontekst historyczny i spojrzymy na to z perspektywy Maas, która bierze wszystko bez namysłu z rzeczywistości (poza stereotypowymi gorsetami) i potraktujmy jako gest oddania szacunku niewieście, to dalej Dorian złamałby zasady dobrego wychowania. Nie wyciąga się ręki kobiety, tylko sama zainteresowana powinna wyciągnąć dłoń.

– Choć układy między nami wyglądają teraz inaczej, wiedz, że to, co ci powiedziałem po pojedynku z Cainem, to prawda. Zawsze będę ci wdzięczny za to, że pojawiłaś się w moim życiu.

To brzmi bardzo desperacko mimo świadomości, że Dorian nie miał nic na myśli romantycznego.

Zabójczyni poczuła ucisk w gardle, a książę ścisnął jej dłoń. Nehemia marzyła o dworze, który mógłby zmienić świat. O dworze, na którym lojalność i honor byłyby cenniejsze niż władza i ślepe posłuszeństwo.

*władza i ślepe posłuszeństwo zuolowi, bo protagoniście to można

W dniu jej śmierci Celaena uznała, że sny o takim dworze to tylko mrzonki.

I jak najbardziej miała rację.

Gdy patrzyła jednak na uśmiechającego się do niej Doriana, księcia mądrego, rozsądnego i uprzejmego, który inspirował innych dobrych ludzi, aby mu służyli, zastanawiała się, czy desperackie, nierealne marzenie Nehemii nie mogłoby się kiedyś ziścić.

Nie, nie mogłoby.

Mam wrażenie, że słowo „książę” dostało stałe epitety, jak jakiś „szybkonogi Achilles”, a Maas była w samozachwycie, jak to napisała.

Dorian jedynie do czego inspirował to do walenia głową w garnek, gdy przez cały pierwszy tom olewał obowiązki, by żałośnie flirtować z zabójczynią i swoją podwładną.

Prawdziwe pytanie brzmiało jednak inaczej. Czy król wiedział, jakim zagrożeniem dla niego jest jego własny syn?

Nie, bo autorka zrobiła z niego takiego kretyna, który zdołał odkryć moc Rolanda (czyli syna swojego dalekiego krewnego), a własnego syna nie.

Przeskok do perspektywy, której dawno nie mieliśmy w tej serii, czyli króla.

Król Adarlanu z uznaniem myślał o swoim kapitanie. Jego pomysł był bezlitosny i śmiały. Realizując go, władca mógł wstrząsnąć nie tylko Wendlyn, lecz także wszystkimi swymi przeciwnikami.

If you’re evil and you know it clap your hands: 141

Nie rozumiem tego fapania zuoli do swojej zajebistości. Żeby jeszcze bardziej ich ośmieszyć? Żeby ich znielubić? A może to i to. Tak czy siak nie kupuję tego, bo to tylko podkreśla podwójne standardy autorki wobec kreowania postaci.

Oba królestwa nałożyły na siebie embargo i mieszkańcom Adarlanu nie było wolno przekraczać granic Wendlyn, ale nie broniono wstępu kobietom i dzieciom szukającym schronienia. Królewska Obrończyni wydawała się jedynym odpowiednim kandydatem do wykonania takiej misji.

Embargo to pojęcie dotyczące importu i eksportu, nie migracji i emigracji! Nie wiem, czy to znowu wina tłumaczenia, ale to karygodny błąd.

Światek z kart: 174

Na dodatek czemu ograniczają wstęp mężczyznom? Dziwię się, że król potrzebował Chaola, by wpaść na ten plan, bo to pierwsze, na co bym wpadła po znalezieniu takiej informacji.

Fakt, Celinka jest Mary Sue i pewnie też bym ją wytypowała, mimo wątpliwości co do jej lojalności, ale trochę mnie dziwi, że król nie zna żadnej kobiety w Adarlanie trudzącej się zabijaniem czy szpiegowaniem.

Władca spojrzał na kapitana, który czekał na jego decyzję. Ojciec Westfalla oraz czterech innych członków natychmiast poparło pomysł. Kolejny dowód sprytu, którego król nigdy by się po Chaolu nie spodziewał.

Wielkim sprytem to bym tego nie nazwała. Wydaje mi się, że większość na coś by takiego wpadła.

Przed przyjściem na naradę zebrał sojuszników.

Dorian jednakże przyglądał się kapitanowi z ledwie skrywanym zaskoczeniem. Westfall najwidoczniej uznał, że królewski syn nie poprze jego pomysłu. Władca pożałował, że to nie Chaol jest jego dziedzicem. Kapitan miał przenikliwy umysł wojownika i nie wzdragał się przed zrobieniem tego, co zrobić należało. Młody książę musiał się jeszcze nauczyć tej bezwzględności.

Fakt, Chaol jest bardziej samodzielny i mężny od Doriana, ale, jak pokazały wydarzenia z obydwóch tomów, to nie przesadzałabym z tą bezwzględnością, mądrością i godnym postępowaniem. W przypadku drugiego tomu to bym powiedziała, że z tej dwójki to Dorian miał więcej oleju w głowie. Przypominam, że Chaol wielokrotnie zawalił w zarządzaniu strażą i poświęcał wiele czasu na serduszkowanie z Celinką.

Mimo to uważam ten fragment za całkiem ciekawy trop, bo faktycznie wcześniej odbierałam Chaola (oczywiście głównie mam na myśli pierwszy tom, a nie drugi, gdzie stracił mózg przez Celinkę) jako osobę, która byłaby lepszym synem króla niż Dorian.

Każdy byłby lepszym kandydatem na następcę tronu od Doriana. Temu fircykowi nawet nie chciało się brać udziału w naradach królewskich, nie mówiąc już o innych obowiązkach.

Royal pussy: 101

Odsunięcie zabójczyni od syna było kolejną korzyścią. Król był przekonany, że dziewczyna jest w stanie wykonać dla niego każdą brudną robotę, ale nie chciał, aby przebywała w pobliżu Doriana.

Brawo, że dopiero teraz wpadłeś na to, że ten duet nie wróży nic dobrego. Dziwi mnie także naiwność króla, że Celinka wykonuje każde zadanie, ale w przeciwieństwie do pisarki Szklanego Tronu nie mam zamiaru powtarzać swoich wniosków na ten temat.

Dziś rano dostarczyła mu głowę Archera Finna, nie spóźniając się ani o jeden dzień.

Jakbym dostała tyle dni co ona, to też bym się nie spóźniła, a może jeszcze zrobiłabym gratisowe zlecenie.

Przekazała mu również, że to Archer był odpowiedzialny za śmierć Nehemii, gdyż doszło między nimi do konfliktu w obrębie grupy spiskowców. Nie był wcale zdziwiony tym, że Nehemia współpracowała ze zdrajcami.

Jeśli tak bardzo się tego spodziewał, to czemu jej wcześniej nie załatwił?

Wezwano Celinkę.

Król uśmiechnął się lekko i obrócił czarny pierścień na palcu.

Nowe szaty zabójczyni: 102

Nawet przy końcu powieści nie mogło zabraknąć naszych ulubionych pierścieni <3

<3

Szkoda, że książę Perrington nie może tego zobaczyć. Zajmował się teraz tłumieniem rozruchów wśród niewolników w Calaculli, które otoczono tajemnicą tak ścisłą, że zabito nawet posłańców, którzy przynieśli wieści o powstaniu.

Dobra, ja wiem, że dzieje się to pod ziemią, ale chyba paraliż dużego miejsca pracy niewolników, możliwe ucieczki niewolników i nagły upływ strażników wysłanych do tłumienia nie przeszedłby bez żadnego echa, no nie? Jakoś Sasin do dziś nie potrafi wytłumaczyć przejebania siedemdziesięciu milionów na wybory, które się nie odbyły.

Książę byłby wielce rozbawiony takim rozwojem wydarzeń. Król miał jednak inne powody, aby zatęsknić za Perringtonem. Mężczyzna mógłby bowiem pomóc mu ustalić, kto otworzył portal zeszłej nocy.

Nikt mu nie zabrania wysłać innego poplecznika do gaszenia powstania, kiedy tylko Perrington ogarnia magię.

A przy okazji – pogratulujmy Archerowi, członkowi buntowników, który naraził swoich ludzi, otwierając portal podczas konfrontacji z jakimś babskiem.

Wyczuł to przez sen.

Co oni mają z tymi snami?

Miał wrażenie, że w całym świecie nastąpiła zmiana. Portal był otwarty jedynie przez kilka minut, a potem został zamknięty. Cain przecież już nie żył. Czy ktoś w zamku posiadł ten rodzaj wiedzy czy odziedziczył tyle mocy we krwi? Czy może była to ta sama osoba, która zabiła Babę Żółtonogą?

No pomyśl, w końcu twój ród również miał czarodziejskich przodków.

Położył dłoń na rękojeści Nothunga, swego miecza.

Nie odnaleziono ciała, ale ani przez moment nie wierzył w to, że wiedźma po prostu znikła.

Wydaje mi się, że nawet kobieta z Lublina, która wpłaciła kilkadziesiąt tysięcy złoty na konto oszusta podającego się za Willa Smitha, również by w to nie uwierzyła.

Następnego dnia po tym, jak wyparowała, osobiście pofatygował się na tereny zajmowane przez cyrk, aby przyjrzeć się zrujnowanemu wozowi. Zauważył plamki krwi na drewnianej podłodze.

Teraz poproszę o gratulacje dla Celinki!!!

 


Żółtonoga była kiedyś królową swego ludu, jednej z trzech skorych do przemocy frakcji, które zniszczyły dynastię Crochan pięćset lat temu. Z rozkoszą unicestwiły część mądrości zgromadzonej przez Crochan, które rządziły sprawiedliwie przez tysiąc lat. Władca zaprosił cyrk do zamku tylko i wyłącznie po to, aby się spotkać z wiedźmą. Chciał kupić kilka luster i dowiedzieć się, co pozostało z Żelaznozębnego Sojuszu, niegdyś zdolnego do rozerwania Wiedźmiego Królestwa na strzępy. 

 


To nie można było ją normalnie zaprosić do zamku jako osobę incognito i od razu ją spytać, tylko trzeba było bawić się w jakieś (hehe) cyrki?

*badum tss*

Mógł się spodziewać, że jedna z nielicznych osób, która dalej zna magię, będzie przyciągać uwagę gawiedzi. Ba, nawet jak wcześniej wskazałam, że narazi to króla na osłabienie autorytetu, bo w końcu zabija za samo wspomnienie o magii, a tu czarownica może swobodnie sobie żyć i zarabiać na życie.

Światek z kart: 175

Zginęła jednak, zanim zdołał się czegokolwiek sensownego dowiedzieć.

Dlatego teraz brawa dla króla!!!

Król nie wiedział, dlaczego spotkał ją ten los, i bardzo go to irytowało.

Sama bym była zirytowana, jakby imperatyw narracyjny psuł mi całą zabawę.

Jej krew została przelana na terenie jego zamku. Istniała szansa, że pojawią się u niego inne wiedźmy, aby domagać się odpowiedzi i odszkodowania. Był na to gotów.

W cieniach Elfiej Przełęczy hodował bowiem nowe rumaki dla swej potężniejącej armii. Wywerny zaś potrzebowały jeźdźców.

Świetnie, że nie pomyślał o tym, zanim zaczął je tworzyć.

Drzwi do sali narad stanęły otworem i do środka weszła zabójczyni, tradycyjnie dumnie zadzierając głowę.

„Tradycyjnie” to bardzo trafne określenie. I tradycyjnie mam ochotę walnąć się w łeb.

Ciekawe, że coś w sumie złego u Celinki jest opisywane zawsze jako coś czadowego. Jakby król coś takiego zrobił, to od razu byłby skarcony przez narratora.

Rozejrzała się uważnie dookoła, rejestrując wszystkie szczegóły, a potem zatrzymała się kilka kroków przed stołem i ukłoniła nisko.

– Wzywaliście mnie, Wasza Wysokość?

Jak zwykle zerkała w bok. Spojrzała mu w oczy jedynie tego wspaniałego dnia, gdy wtargnęła do sali i niemalże obdarła Mullisona żywcem ze skóry. Władca skrycie żałował, że musi uwolnić tego biadolącego człowieczka z lochu.

A kto go zmusza? Jakoś Kaltain potrafiliście trzymać do święta nigdy, a osoby jak Mullison są do zastąpienia.

Chaol przedstawia pomysł Celince.

– Zasugerowałem wysłanie cię do Wendlyn celem zabicia króla i jego dziedzica. Mogłabyś również przejąć plany obrony królestwa. Z chwilą wybuchu paniki moglibyśmy przeprowadzić nasze okręty przez ich rafy i zająć królestwo dla siebie.

Celinka będzie musiała się nagimnastykować, by zabić aż dwójkę, więc jestem ciekawa, jak to zostanie rozwiązane.

Dziewczyna przyjmuje plan.

Władca nigdy nie rozgryzł symbolu, który zapłonął na czole zabójczyni podczas pojedynku. Ów Znak Wyrda oznaczał „bezimienna” lub „nienazwana”, co było zbliżone znaczeniowo do „anonimowa”. To, czy została pobłogosławiona przez bogów, czy też nie, miało jednakże niewielkie znaczenie. Krzywy uśmiech na jej twarzy oznaczał, że zadanie przypadło jej do gustu.

To po co nad tym rozkminiasz? Ach no tak, brakowało nam niesubtelnej ekspozycji na temat Mary Sue.

– Niewykluczone, że dobrze się przy tym ubawimy – myślał na głos król. 

 


Normalnie boki zrywać…

– Za kilka miesięcy rodzina królewska Wendlyn urządza bal z okazji przesilenia letniego. Nasi wrogowie odebraliby niezapomnianą lekcję, gdyby ich władca wraz z synem zginęli na oczach najbliższych w dniu ich największego triumfu.

I tym razem Celinka nie będzie miała nieskończenie wiele czasu, by wykonać misję? Wreszcie!

I czemu bal to ich największy triumf? Dorianie, ty robisz kupę balów, by Celinka mogła zakładać nowe kreacje i nie traktujesz ich jako najlepsze osiągnięcia w swojej karierze.

Kapitan drgnął, zaskoczony nagłą zmianą planu, ale zabójczyni znów się uśmiechnęła. Na jej twarzy malowało się złowieszcze uniesienie. Z którego kręgu piekielnego pochodziła ta szalona dziewczyna?

Kręgu? Czyli jednak wizja piekła jak z Boskiej komedii? Czego ja się spodziewałam oryginalnego po Maas. Przypominam, że skończyła religioznawstwo…

Światek z kart: 176

– Wspaniały pomysł, Wasza Wysokość.

– A więc postanowione – rzekł król i wszyscy spojrzeli na niego. – Wypływasz jutro.

Niespodziewanie odezwał się Dorian:

– Ale przecież ona będzie musiała dowiedzieć się wszystkiego o Wendlyn, poznać tamtejsze tradycje i…

– Podróż przez morze trwa dwa tygodnie – odparł władca. – Co więcej, zabójczyni będzie potrzebowała czasu, aby wkraść się do zamku przed balem i rozpoznać teren. Może wziąć wszelkie potrzebne materiały i studiować je na pokładzie statku.

Jak najbardziej zgadzam się ze starszym Dorianem, ale czy to bezpieczne przenosić cenne księgi z biblioteki na podkład statku bez żadnej dodatkowej ochrony? Nie lepiej wziąć na rejs specjalistę od Wendlyn? I tak raczej nie wpuściliby do Wendlyn załogi, którą stanowiliby faceci, więc nie widzę przeszkód nawet, jak byłby to samiec.

Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, ale pochyliła głowę jak zwykle. Kapitan stał na swoim miejscu jeszcze bardziej wyprostowany niż zazwyczaj, a Dorian mierzył zarówno Westfalla, jak i ojca wściekłym spojrzeniem. Wydawało się, że lada chwila straci panowanie nad sobą.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 90

Pragnę przypomnieć Dorianku, że Celinka jest Obrońcą twojego ojca, nie twoim.

Król dalej masturbuje się do swojego pomysłu zagłady, więc wycinam, by dłużej was tym nie katować.

Żeby nie było, nie omieszkam dać z tego powodu punktu:

If you’re evil and you know it clap your hands: 142

Mamy przeskok do Celinki:

Jutro.

Miała wyjechać jutro!

To Chaol wymyślił to wszystko? Ale dlaczego? Chciała poznać odpowiedzi, chciała dowiedzieć się, co mu strzeliło do głowy, gdy układał taki plan. Nigdy nie opowiedziała mu o królewskich groźbach. Nie wiedział, że król go straci, jeśli zabójczyni nie wróci z misji bądź zawiedzie. Mogła upozorować śmierć pomniejszego arystokraty czy kupca, ale króla Wendlyn i jego syna?

To jej nie pozoruj? Nie wiem, co jest wartego w trzymaniu strony władcy Wendlyn, o którym jedynie wiemy, że jest nieugiętym przeciwnikiem króla. Równie dobrze może być zły i przebiegły jak Dorian I. Wydaje mi się, że w tej sytuacji wróg mojego wroga jest moim przyjacielem nie sprawdza się, bo Celinka jest pojedynczą osobą, a oni stanowią oddzielną siłę polityczną. I to całkiem potężną, że są w stanie tyle czasu stawiać opór najsilniejszemu władcy.

Nie miała na to najmniejszych szans. Wiedziała, że Chaola nie ma jeszcze u siebie. Szła więc bez celu, aż odkryła, że zmierza do grobowca. Musiała czymś się zająć.

Oczekiwała, że Mort powita ją kazaniem o niebezpieczeństwach związanych z otwieraniem portali, i nie zawiodła się. Zaskoczył ją jednak widok czekającej na nią Eleny.

– Wystarcza ci mocy, by objawiać się teraz, a nie mogłaś pomóc w zamknięciu portalu wczoraj? – spytała Celaena. 

 


Nie cierpię Celinki, ale uwielbiam jak ciśnie Elenie, demaskując jej bezsensowność działania.

Zerknęła na zmarszczone czoło królowej i znów ruszyła przed siebie.

– Nie mogłam – tłumaczyła Elena. – Nawet ta wizyta wyczerpuje moje siły szybciej, niż powinna.

Mam wrażenie, że Maas odwołuje się do siły magicznej wybiórczo, żeby uspokoić mniej myślących czytelników i kreować iluzję, że wszystko planuje.

Zabójczyni spojrzała na nią krzywo.

– Nie mogę udać się do Wendlyn. Ja… Ja po prostu nie mogę. Chaol przecież wie, czym się dla ciebie zajmuję. Po co miałby mnie tam posyłać?

– Uspokój się – powiedziała cicho Elena.

Celaena wbiła w nią wściekły wzrok.

– Przecież to rujnuje również twoje plany! W Wendlyn nie będę mogła zajmować się Kluczami oraz królem! Mogę co prawda udać, że wypływam za morze, a zamiast tego wybrać się w podróż po kontynencie, ale przecież król szybko zorientuje się, że nie ma mnie tam, gdzie być powinnam!

Ciekawe skąd, skoro jak dotąd nie kontrolował żadnych twoich działań i nie zorientował się, że nie wypełniałaś swoich zleceń.

Elena skrzyżowała ramiona.

– Ja chyba się domyślam, czego pragnie kapitan – rzekła. – W Wendlyn znajdziesz się blisko Doranelle.

Celaena parsknęła śmiechem. Ech, wpakował ją doprawdy w niezłą kabałę!

– Chce, bym chowała się wraz z Fae i nigdy nie powróciła do Adarlanu? Mowy nie ma! Nie dość, że go zabiją, to jeszcze Klucze Wyrda zostaną…

– Wypłyniesz jutro do Wendlyn. – Oczy Eleny zapłonęły. – Zostaw na moment Klucze Wyrda oraz króla. Udaj się do Wendlyn i zrób to, co należy.

Babo, to się zdecyduj. Akurat w tym wypadku Celince się nie dziwię. Wyobraźcie sobie, że męczycie się z nudnymi zagadkami i narażacie swoje życie, tylko po to by usłyszeć: „Elo zostaw to na później, teraz zrób coś zupełnie innego, bo tak chcę”. Równie dobrze w tym czasie król może odnaleźć ostatni klucz Wyrda i przejąć władzę nad całym światem, jak na prawdziwego zuola przystało.

– Czy ty kiedyś skończysz wydawać mi rozkazy?

Elena zaśmiała się cicho.

– Tak. Gdy przestaniesz uciekać przed własną przeszłością.

Patrząc na jej żałobę po śmierci Nehemi, to byłaby ostatnia rzecz, jaką pomyślałabym o Celince.

Celaena wywróciła oczami, a potem zgarbiła się, gdy przypomniała sobie chwilę z przeszłości.

– Gdy rozmawiałam z Nehemią, powiedziała mi… powiedziała mi, że znała własne przeznaczenie. I że pogodziła się z nim. Co więcej, miało ono zapoczątkować przemiany. Czy to możliwe, żeby ona nakłoniła Archera, by…

Nie była w stanie dokończyć tego przerażającego zdania. W głowie jej się nie mieściło, że Nehemia mogłaby zaplanować zamach na siebie, wiedząc, że tylko jej śmierć zdoła zmienić świat oraz Celaenę.

Niestety, to tylko potwierdza smutną teorię Laptopcjusza na temat Nehemii.

*wzdycha ciężko*

Jestem rozczarowana, ale nie zaskoczona.

Chłodna, szczupła dłoń zacisnęła się na jej rękach.

– Odrzuć tę myśl najdalej, jak możesz. Wiedza o tym, co wymyśliła Nehemia, nie zmieni twego przeznaczenia. Jutro musisz wyjechać.

Wiem, że Maas tak bardzo nie lubi Martina, ale przepowiednie w Pieśni Lodu i Ognia naprawdę były ciekawie przedstawione – były elementem folklorów krain i wpływały na motywację bohaterów, którzy często mieli obsesję na ich punkcie. Są także punktem wieloletnich dyskusji fanów na forach. A tutaj przepowiednie są synonimem imperatywu narracyjnego.

Choć zabójczyni czuła, że poznała prawdę, a wymijająca odpowiedź królowej tylko to potwierdziła, zadecydowała, że postąpi zgodnie z wolą Eleny. Kiedy indziej się nad tym zastanowi. Kiedy indziej rozważy każdy mroczny aspekt tej tajemnicy. Teraz jednak nastała pora na coś innego.

To jednak imperatyw odpowiada za to, że postacie w pewnych momentach dostają laga mózgu! : o

Dziwi mnie, że książka niby krytykująca bezwzględne posłuszeństwo, przepycha bezwzględne posłuszeństwo wobec protagonistów. Każdy normalny spytałby Elenę, by rozwiać swoje wątpliwości

Celinka oczywiście ostatecznie zgadza się z Eleną.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 90

Royal pussy: 101

If you’re evil and you know it clap your hands: 142

Nowe szaty zabójczyni: 102

Światek z kart: 176

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 91

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 101

Czy na sali jest lekarz?: 17

Zbędne cięcie: 46

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz