niedziela, 27 listopada 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 38

 

Manon podarowała skrawek pajęczego jedwabiu nadzorcy po tym, jak ten ostrożnie wprawił kilka fragmentów w skrzydła Abraxosa. Miała duży zapas tkaniny, na wypadek gdyby się wytarł lub zepsuł. Ukryła swój skarb w skrzyni z podwójnym dnem. Nie powiedziała nikomu, dokąd się udała ani dlaczego skrzydła jej wierzchowca niekiedy migotały w świetle. Asterin zamordowałaby ją za to, że podjęła tak wielkie ryzyko, a babka zabiłaby Asterin za to, że puściła Manon samą.

Czemu z jednej strony jak wiedźmy się kłócą, to staruchy nie reagują, a kiedy Manon chce pomóc w byciu lepszym grupie wiedźm, to jej krewna może zostać zabita za to, że ją nie pilnowała? Nie rozumiem.

Wiedźma nie miała ochoty szukać nowej przybocznej. Gdy Abraxos doszedł do siebie, zaprowadziła go do wyjścia z Północnego Kła, by spróbował podjąć się Przejścia. Do tej pory jego skrzydła były zbyt słabe na takie wyczyny, ale wzmocniona pajęczym jedwabiem wywerna miała teraz większą szansę. Wciąż istniało jednak ryzyko, więc Manon towarzyszyły Asterin i Sorrel, które już dosiadły swych rumaków. Gdyby coś poszło nie tak – Abraxos nie zdołałby wyjść z lotu nurkowego bądź jedwab zawiódłby pokładane w nim nadzieje – wiedźma miała zeskoczyć. Gdyby dla jej wierzchowca nie było już szans, wywerna którejś z przybocznych mogłaby pochwycić ją w swe szpony. Manon nie podobał się ten plan, ale Asterin i Sorrel na nic innego nie chciały się zgodzić. Choć wiedźma była dziedziczką Czarnodziobych, wolałyby ją zatrzasnąć w zagrodzie niż pozwolić na Przejście bez podjęcia odpowiednich środków ostrożności. Sama Manon była gotowa wyzwać je od mięczaków i spuścić im lanie, ale plan nie był głupi.

No właśnie, więc zamknij mordę i posłuchaj mądrzejszych. Bo jakbyś miała sobie z tym poradzić inaczej – zrobi się podwójne salto i się sama uratujesz? Pragnę przypomnieć, że już w tym tomie miałaś jedną nieciekawą sytuację, która mogłaby zrobić ci krzywdę.

Napięcie narastało i nie mogła pozwolić, aby dziedziczka Żółtonogich wystraszyła Abraxosa podczas Przejścia. Skinęła głową, dając znać przybocznym, że jest gotowa, a potem podeszła do rumaka. Iskra stała na platformie widokowej wraz z kilkoma innymi wiedźmami i uśmiechała się lekko.

Boru Tucholski, a te znowu wolą się wytłuc bezsensownie. Jeżeli był taki problem z Iskrą, to kto ją wpuścił?

– Ruszamy – powiedziała i szarpnęła za cugle, żeby odprowadzić wierzchowca nieco dalej i zdobyć wystarczającą przestrzeń, aby wygodnie go dosiąść. Miała mnóstwo miejsca, aby się rozpędzić, a nowe skrzydła Abraxosa dodawały jej wiary w sukces. Przecież już wykonywali ostre zejścia! Tymczasem wywerna ani drgnęła. – Ruszaj! – warknęła i szarpnęła ostro za wodze. Bestia obróciła łeb, spojrzała na nią lewym ślepiem i zaburczała. Wiedźma pacnęła go w skórzasty policzek. – I to już! – Wywerna wbiła pazury tylnich łap w ziemię i ciasno złożyła skrzydła. – Abraxos! – Wierzchowiec spojrzał na Przejście, a potem na nią. Jego ślepia były szeroko otwarte. Był sparaliżowany strachem. Cóż za głupie, bezwartościowe, tchórzliwe bydlę! – Przestań! – powiedziała i podeszła, aby wspiąć się na siodło. – Twoje skrzydła zostały naprawione. – Chciała wspiąć się po jego udzie, ale wywerna cofnęła się gwałtownie, aż ziemia zadrżała.

Pasuje to do agresywnej postaci Manon, jednak wydaje mi się, że wyzwiska i bicie nie jest dobrym sposobem tresury.

Zwłaszcza, że Manon wiedziała, kogo bierze i że jej wierzchowiec jest wadliwy. Wszyscy jej go odradzali, ale się uparła, to ma.

Podoba mi się, że wywerna sprawia kłopoty i są jakieś problemy, jednak przykro mi się czyta, wiedząc, że potem Manon i Abraxos będą mieć idealną więź. To jak z Celinką i Rowanem.

Heh, przynajmniej Abraxos nie wyżywa się na Manon.

Asterin i Sorrel szeptały do swoich wierzchowców, które kłapały szczękami i usiłowały dosięgnąć to Abraxosa, to siebie nawzajem. Z platformy widokowej dobiegł cichy śmiech.

Nasza loża szyderców z seriali o szkole średniej już się aktywowała <3 Spokojnie, Manon jako idealna laska nie dostała kosza od klasowego bad boya.

– Abraxos, uspokój się natychmiast! – Znów chciała się wspiąć na siodło, ale wywerna odskoczyła i uderzyła w ścianę. Jeden z dozorców podbiegł z uniesionym biczem, ale Manon powstrzymała go gestem. – Ani kroku! – warknęła, wypuszczając żelazne szpony. Chłosta sprawiała, że Abraxos stawał się jeszcze trudniejszy do opanowania. Wiedźma zwróciła się do wierzchowca: – Posłuchaj mnie, ty zgniły tchórzu – syknęła, wskazując Przejście. – Wracaj natychmiast na miejsce.

Strzelanie z bicza bee, bo pomysł od Adarlańczyka, ale dawanie z liścia i wyzwiska to już super patent na przestraszoną wywernę?

– On cię nie rozumie – rzekła cicho Asterin.

– A i owszem, to… – zaczęła Manon, ale zamilkła. Nie zdradziła jeszcze nikomu swej teorii. Odwróciła się do wywerny. – Jeśli nie wpuścisz mnie na siodło i nie wykonamy razem Przejścia, wylądujesz w najciemniejszej, najmniejszej celi w całej tej cholernej górze. – Bestia odsłoniła kły. Wiedźma odpowiedziała tym samym. Pojedynek spojrzeń trwał przez całą upokarzającą i grożącą wybuchem furii minutę.

Pewnie tak to wyglądało:

 


Dziwię się, czemu Iskra i jej psiapsie dopiero teraz się nie śmiały. Musiało to wyglądać komicznie.

– Dobra – parsknęła Manon i odwróciła się od wierzchowca. Marnowała tylko swój czas. – Zakujcie go w kajdany i wpakujcie do najciemniejszej dziury – rzuciła do nadzorcy. – Nie wyjdzie stamtąd, póki nie zdecyduje się na Przejście.

Nadzorca rozdziawił usta. Manon pstryknęła palcami, dając znać Asterin i Sorrel, by zeszły na ziemię. Czuła, że to nigdy się nie skończy.

Biorąc pod uwagę, że dla samego dozorcy nie wydaje się to normalne, a pewnie widział wiele przerażających rzeczy podczas treningu wywern, ładnie to pokazuje, że Manon nie podchodzi za dobrze do swojego pupila i nawet gniew ją nie usprawiedliwia.

 Babka nie przestanie się z niej naigrywać, podobnie jak Żółtonogie. Iskra zresztą już schodziła ku nim.

Widzicie, dzieci. To jest lekcja, czemu nie powinno się być zarozumiałym.

– Gdzie się wybierasz, Manon?! – zawołała. – Zostań, a ja pokażę twej wywernie, jak to się robi.

– Idź przed siebie – szepnęła Sorrel, ale ta nie potrzebowała napomnień.

– Mówią, że problem leży po stronie jeźdźców, a nie wywern! – zawołała Iskra głośno.

Manon nie odwróciła się. Nie chciała patrzeć, jak zabierają Abraxosa, aby wpakować go do celi. Głupie, bezwartościowe bydlę.

Nie wiem, czego się spodziewała po wywernie specjalnej troski. Że nagle będzie najlepszy? XD

Manon teraz:

 


– Choć – Iskra udała zadumę – może twój rumak potrzebuje jednak odrobiny dyscypliny.

– Chodźmy. – Sorrel objęła mocno Manon. Asterin szła tuż za nią, chroniąc jej plecy.

– Oddaj mi to! – Iskra warknęła na kogoś. – Tę wywernę trzeba po prosto odpowiednio zachęcić.

Rozległ się trzask bicza, a potem ryk bólu i przerażenia. Manon zatrzymała się jak wryta. Abraxos wtulał się w ścianę, a Iskra stała przed nim. Bicz ociekał krwią, a na pysku wywerny malowała się czerwona pręga, która o mały włos zahaczyłaby o oko. Żelazne zęby wiedźmy zalśniły, gdy uśmiechnęła się do dziedziczki Czarnodziobych i uderzyła ponownie. Abraxos zaskowytał.

 To, że Iskra jest tępą dzidą to jedno, jednak powtórzę się – kto ją tam do cholery wpuszczał, jak ciągle prowokuje Manon.

If you’re evil and you know it clap your hands: 164

Asterin i Sorrel nie zdołały zatrzymać Manon, która zerwała się i skoczyła na Iskrę.

Błysnęły szpony i kły. Obie wiedźmy przetoczyły się po brudnej podłodze, gryząc się i szarpiąc.

YEAH DOSTALIŚMY CAT FIGHT. Absolutnie tego mi brakowało w tej beznadziejnej powieści XD

– Manon! – krzyknęła jej Sorrel do ucha, wbijając pazury w ramię przywódczyni, na tyle mocno, aby uświadomiła sobie, co czyni, aby zrozumiała, że zewsząd otaczają je wiedźmy. Asterin stała z wzniesionym mieczem między nią i Iskrą o zakrwawionej, obitej twarzy. Jej własna przyboczna również dobyła broni i była gotowa na starcie z Asterin.

– Nic mu nie jest! – Sorrel zacisnęła rękę mocniej. – Abraxosowi nic się nie stało. Spójrz na niego. Spójrz i przekonaj się sama.

Nos Manon był zapchany krwią. Oddychając przez usta, odwróciła się i ujrzała wywernę wpatrującą się w nią szeroko otwartymi oczami. Jej rana powoli się zasklepiała.

Iskra wciąż leżała tam, gdzie porzuciła ją dziedziczka Czarnodziobych. Asterin i przyboczna Żółtonogiej warczały jednak, gotowe wszcząć kolejną walkę, która rozsadziłaby całą górę.

O ile nie czepiam się Manon, która chciała chronić swojego wierzchowca, to reszta to patusy. Nie, bitka nie jest rozwiązaniem na wszystko.

Dość tego.

Manon strząsnęła mocną dłoń Sorrel. Wszystkie wiedźmy ucichły, gdy dziedziczka Czarnodziobych otarła zakrwawiony nos oraz usta. Iskra warczała na nią, krwawiąc ze złamanego nosa i rozciętej wargi.

– Dotknij go raz jeszcze – powiedziała Manon – a wyssę ci szpik z kości.

Uuuuu, już się boję.

Mamy przeskok.

Tego wieczoru Żółtonoga oberwała od swej matki na oczach wszystkich zgromadzonych w jadalni. Dostała również dwie dodatkowe rózgi za zranienie Abraxosa. Zaproponowała, aby ciosy wymierzyła Manon, ale ta wzruszyła ramionami, udając obojętność. W rzeczywistości ramię miała nadal obolałe i nie byłaby w stanie uderzyć tak, by zabolało.

Publiczne upokorzenie queen bee odhaczone, chociaż nie będę się aż tak czepiać. Wiecie, co sądzę o zasadach u wiedźm, jednak cieszę się, że Maas stara się trzymać reguł, które wcześniej ustaliła.

Koloru oczu postaci pobocznych nie pamięta, ale już agresywne, brutalne zasady jak najbardziej. Czemu mnie to nie dziwi?

Gdy następnego dnia Manon w towarzystwie Asterin weszła do klatki Abraxosa, niespodziewanie pojawiła się dziedziczka Błękitnokrwistych oraz jej rudowłosa przyboczna.

Nowe szaty zabójczyni: 148

Maas, proszę przestań opisywać kolory włosów typiar z tła.

Petrah chce podzielić się mięsem dla wywern:

– Nie przyjmuję mięsa od rywalek.

– A jesteśmy rywalkami? – spytała Petrah.

Patrząc na to, jak tylko szukacie okazji do mordobitek, to owszem, jesteście nimi.

– Sądziłam, że król Adarlanu przekonał nas, abyśmy znowu latały pod jednym sztandarem.

Jesteś w książce Maas. Królowi tutaj nic nie wychodzi.

– Czego chcesz? Za kilka minut zaczynam trening.

Przyboczna Błękitnokrwistej najeżyła się, ale dziedziczka uśmiechnęła się tylko.

– Już ci powiedziałam. Moja Keelie chce mu to dać.

Tak, kochani, u Maas nawet wywerny mają Towarzyszy. To chyba dobrze pokazuje, że cała ta więź jest zwierzęca i przez to po prostu prymitywna oraz obrzydliwa. Naprawdę, ludzkie uczucia są dostatecznie piękne i unikatowe, po co zamiast nich korzystać z jakiegoś terytorialnego, zaborczego instynktu?

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 127

– Naprawdę? Sama ci to powiedziała? – zadrwiła Manon.

Petrah przechyliła głowę.

– A twoja wywerna nie rozmawia z tobą?

Abraxos przysłuchiwał się rozmowie z tym samym zainteresowaniem co inne wiedźmy.

– One nie potrafią mówić.

Dziedziczka Błękitnokrwistych wzruszyła ramionami i musnęła dłonią klatkę piersiową tuż nad sercem.

– Czyżby?

Zostawiła ochłap i odeszła w mrok.

Manon wyrzuciła dar.

Mogłaby chociaż zachować pozory sojuszu. Boru Tucholski, jakie te postacie są tępe.

Manon po prostu boli tyłek, że jej się nie udało nawiązać takiej więzi ze swoją wywerną. Może, gdyby zamiast grożenia i poniżania Abraxosa próbowała podejść do niego łagodniej, to szybciej by się na nią otworzył.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 159

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 164

Nowe szaty zabójczyni: 148

Światek z kart: 207

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 127

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 123

Czy na sali jest lekarz?: 22

Zbędne cięcie: 74

Moda na cytat: 10

Sweet home Taras: 11

*Wiek to tylko liczba: 15

niedziela, 20 listopada 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 37

Po ostatniej męczarni z Celinką oraz Rowanem tym razem czeka mnie męczarnia z Manon. Sama nie wiem, co gorsze…

Na początku rozdziału dowiadujemy się, że Manon dzielnie trenuje ze swoim zespołem. Powoli udaje im się przekształcać w coraz sprawniej działającą jednostkę. Zamiast jeść pożywienie serwowane przez Adarlańczyków, wiedźmy same polują też na mięso.

Nie wiedziała, czy przyczyną było świeże mięso, czy może dodatkowe treningi, ale Trzynastka wkrótce zostawiła w tyle pozostałe sabaty do tego stopnia, że Manon przerywała ćwiczenia za każdym razem, gdy Żółtonogie zbierały się, aby przyglądać się ich lotom.

„Niech widzą, szmaty, kto tu rządzi”.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 123

Wiem, że kategoria ta teoretycznie jest przeznaczona dla Celinki, ale Manon to na dobrą sprawę Celinka vol.2, więc karne punkciki za nią też się należą.

Wszystkie wiedźmy były podekscytowane, ale i wyczerpane. Nawet wyniosłe Błękitnokrwiste miały nerwy na postronkach, a Manon wzywano bez przerwy, by kładła kres bójkom.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 158

Wiedźmy u Maas to inny stan umysłu.

Żeby pozwolić swoim podopiecznym na odpoczynek, Manon udaje się wynegocjować od babki dwa dni wolne dla siebie oraz Trzynastki. Sama zamierza ten czas wykorzystać na kolejne treningi z Abraxosem, który jak dotąd nadal nie wykonał przejścia.

– Jesteś pewna, że tego chcesz? – spytał nadzorca. – Znasz opowieści równie dobrze jak ja i wiesz, że przyjdzie ci za to zapłacić.

– Jego skrzydła są słabe i jak dotąd nie udało nam się znaleźć sposobu, aby je wzmocnić – odparła. – Przypuszczam, że to jedyny materiał, którym można je załatać i stawić czoła wiatrom. Jakoś nie widzę dookoła żadnego rynku, a więc trzeba będzie polecieć i poszukać go u źródła.

O co chodzi? O magiczną sieć, którą Manon zamierza załatać skrzydła swego wierzchowca.

– To kiepski dzień na latanie. Nadciąga burza.

– Nie mam wyboru – rzekła Manon i natychmiast pożałowała, że nie może zabrać Trzynastki w niebiosa i potrenować latania podczas burzy.

Ach, ta zamieć, te ubrania nasiąknięte deszczem, te pioruny mogące trafić cię w każdym momencie!

– Bądź ostrożna i przemyśl dobrze ofertę, którą ci przedstawią.

– Gdybym potrzebowała twojej rady, śmiertelniku, poprosiłabym o nią – odparła, ale wiedziała, że człowiek ma rację.

Gdybyś potrzebowała mózgu, to używałabyś go.

Czekał ich długi lot na skraj Gór Ruhnn. Wiedźma musiała znaleźć pajęczy jedwab oraz tkające go legendarne pająki stygijskie, wielkie jak konie i groźniejsze od trucizny.

Wielkie pająki to dosyć wyświechtany schemat w fantasy. Może Ciemna Gwiazda będzie w stanie dodać coś więcej, ale mi na myśl od razu przychodzi Władca pierścieni, Harry Potter i Heroes VI z legendarną jednostką Namtaru. Niemniej doceniam, że przynajmniej nie będziemy mieli do czynienia z kolejną hot postacią.

Jak będzie widać poniżej, także i pająk okazał się piękny ;_; A co do pająków – jak kojarzę, w większości fantasy RPG-ach jest jako ten stwór do zabijania dla początkujących. Można także spotkać w serii Kings Bouty.

Mamy od razu przeskok do burzy.

Zbędne cięcie: 73

Wiatr stawał się coraz silniejszy, a naokoło migotały błyskawice, więc Manon posadziła Abraxosa na jedynym płaskim fragmencie terenu, jaki dostrzegła. Musiała zaczekać, aż sztorm wytraci swą siłę, aby znów wzbić się w niebiosa.

A ty chciałaś w tę pogodę trenować ze swoim sabatem.

Ponieważ burza trwa dalej, Manon jest zmuszona spędzić całą noc w cieniu klifu razem ze swoją wywerną.

Na szczęście w nocy ustał deszcz albo wiatr zmienił swój kierunek na tyle, że ulewa przestała im tak dokuczać. Wiedźma spała nieco lepiej i było jej też odrobinę cieplej, ale nadal trzęsła się z zimna. Po przebudzeniu się zrozumiała, że gdyby nie cieplejsze powiewy powietrza, przypuszczalnie zamarzłaby na śmierć bądź rozchorowała się.

Pomna tego, że jakiś czas temu sama byłam przeziębiona tylko dlatego, że nie wysuszyłam włosów, bardzo powątpiewam w zasadność tego fragmentu. Manon nosiła przemoczone ubrania, posiliła się odrobiną żywności, nie piła nic ciepłego, więc przeziębienie w tym wypadku to jedyne logiczne wyjście.

Czy na sali jest lekarz?: 22

Gdy otworzyła oczy, zdała sobie sprawę, że pada na nią suchy, ciepły cień. Uświadomiła sobie, że to Abraxos osłania ją przed furią żywiołów swymi ogromnymi skrzydłami, a jego oddech ogrzewa powietrze.

To słodkie, że Abraxos ją osłonił, ale zastanawiam się, czemu Manon nie przeszkadzał smród jego oddechu. Sama mam dwa psy w domu i tak jak lubię je głaskać albo nawet przytulić, tak wyziewy z ich paszczy są nie do zniesienia.

Znowu mamy przeskok na czas po burzy.

Zbędne cięcie: 74

Manon udaje się nareszcie znaleźć pająki. Ląduje razem z Abraxosem obok jaskini, w której rezyduje szukana przez nią pajęczyca.

Była szaro-czarna, a jej rozmiary sprawiły, że Manon zaschło w gardle. Pomimo swego ogromu pajęczyca była proporcjonalnie zbudowana. Miała długie, gładkie nogi, a korpus opływowy i lśniący. Była piękna.

Może to dlatego, że czytamy ten fragment z perspektywy Manon, ale czemu nawet pająki u Maas muszą być opisywane jako piękne? Nie bez powodu większość ludzi się ich brzydzi, są po prostu szpetne i niejednokrotnie niebezpieczne. Naprawdę, rozumiem zachwycanie się fae czy wiedźmami, ale pająkami?

Manaon rozmawia moment z pajęczycą, po czym przechodzi do meritum, czyli do sieci, którą pragnie kupić.

– Powiedz mi, wiedźmo z Czarnodziobych – odezwała się pajęczyca. – Jak zdobyłaś swego wierzchowca?

– To dar od króla Adarlanu. Mamy wejść w skład jego armii, a po wypełnieniu zadania zabierzemy wywerny do domu, na Pustkowia. Tam odbudujemy nasze królestwo.

– Ach. A czy klątwa została zniesiona?

– Jeszcze nie, ale znajdziemy Crochan, która jest w stanie to zrobić.

Manon nie mogła doczekać się chwili, gdy ją zabije.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 159

– Cóż za paskudna klątwa. Zdobyłyście ziemie, ale podstępne Crochan przeklęły ją tak, byście nie mogły na nich zamieszkać.

Cóż za paskudna ekspozycja.

Swoją drogą, zastanawiam się, jak ta klątwa w ogóle się objawia. Czy wiedźmy zupełnie nie mogą fizycznie wkroczyć na swoje ziemie? Czy może kiedy tam są, targają nimi choroby i klęski żywiołowe? Miło byłoby poznać takie szczegóły zamiast ciągle zarzucać nas jedynie wspominkami o dziecinnych kłótniach dziecinnych karyn.

– Kilka lat temu dotarł tu pewien kupiec, który twierdził, że objął tam rządy pewien śmiertelny król. Wiatr jednakże przywiał ostatnio wieść, iż zrzuciła go z tronu młoda kobieta o ogniście rudych włosach, która objęła rządy jako królowa.

Manon najeżyła się. Królowa Pustkowi, też mi coś. Zabije ją jako pierwszą, gdy wrócą, by odzyskać ziemię, gdy wreszcie ujrzy ją na własne oczy, wciągnie w nozdrza jej zapach i zachwyci się jej dzikim pięknem.

Ten fragment mógłby sugerować, jakoby Manon miała inną orientację seksualną, ale nic bardziej mylnego. Maas już szykuje ją dla jednego ze swoich mężczyzn. Możecie pisać swoje typy w komentarzach.

Nie, czekajcie, tu chyba chodziło o dzikie piękno pustkowi, a nie królowej. Niemniej jeśli kogoś to interesowało, to Manon nie skończy w serii z inną kobietą.

A mogłaby, ponieważ Maas nie potrafi pisać zdrowych, sensownych relacji hetero. Już pomijam przy tym statystyki – wiem, że przedstawiciele LGBTQ+ stanowią kilka procent naszego społeczeństwa, lecz stanowią. To nie tak, że wszyscy są hetero i cispłciowi.

– Pustkowia to zaiste dziwne miejsce – ciągnęła pajęczyca. – Ów kupiec też stamtąd pochodził. Był kiedyś zmiennokształtny, ale utracił swój dar tak jak wszyscy inni śmiertelnicy. Na szczęście utknął w ciele mężczyzny, ale nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdy oddał mi dwadzieścia lat swego życia, przekazał mi również niektóre dary. Oczywiście nie mogę z nich skorzystać, ale zastanawiam się, jak wygląda świat widziany oczami śmiertelnika. Jak wygląda widziany twoimi pięknymi oczkami? Jak smakuje dotyk mężczyzny?

 


Jezu drogi, czy przynajmniej pająki mogą nie myśleć o serduszkowaniu? Zaraz mi się obiad zwróci.

Na szczęście wynurzenia pajęczycy zostają przerwane przez jej mniejsze towarzyszki, które przynoszą przędzę. Manon pyta o cenę materiału.

– Czego mogłabym chcieć od długowiecznej wiedźmy? Przecież dwadzieścia lat twego życia to nic takiego, nawet jeśli po zniknięciu magii starzejesz się jak zwykła kobieta. A twe marzenia… Cóż, wiedźmo z Czarnodziobych, twe marzenia są zapewne mroczne i okropne. Nie mam chyba na nie ochoty.

Słusznie, też bym ich nie chciała. Zastanawia mnie za to co innego – jak pajęczyca pobrałaby czyjeś marzenia i co by z nich miała? Uczucia? Czy mogłaby nimi żyć? Czemu w sumie miałaby ich chcieć?

– A może twarz? Co byś powiedziała, gdybym zażądała twej twarzy?

– Nie zdołałabym stąd odejść, gdybyś odebrała mi twarz.

Przynajmniej zachowała twarz, hue hue.

Zamordujcie mnie.

– Chodziło mi o kolor skóry, złocisty blask oczu, połysk włosów odbijających światło. Tak, to mi się przyda. Dzięki swej urodzie mogłabyś kiedyś zostać królową. Może, gdy magia wróci, wykorzystam to w moim kobiecym ciele? Może sama znajdę dla siebie króla?

I znowu wracamy do fantazji pajęczycy. Mam dość.

Manon niespecjalnie zależało na własnej urodzie, choć wiedziała, że jest ona bronią.

Mhm, tu mi czołg jedzie. Jeśli nie jest próżna, to czemu ciągle wszystkich ocenia w kategoriach piękna i kilkukrotnie jej narracja wspominała, jaka to z niej hotówa?

Manon żąda, by pokazano jej próbkę materiału. Chociaż jest piękny i świetnej jakości, wiedźma zarzuca mu skazę i każe pokazać sobie resztę przędzy.

– Przyjrzyj mu się w lepszym świetle. Sądzisz, że oddam me piękno za kawałek podrzędnej przędzy?

– Podrzędnej? – Pajęczyca kipiała ze złości.

Abraxos przyciągnął wiedźmę bliżej.

– Cóż, chyba jednak się pomyliłam. – Manon opuściła ręce i uśmiechnęła się. – Chyba nie jestem dziś w nastroju do robienia interesów.

Pająki stojące na skraju klifu nie miały nawet czasu na unik, gdy wywerna niespodziewanie smagnęła je ogonem niczym gigantycznym biczem. Poleciały z wrzaskiem w dół przepaści, a wiedźma błyskawicznie upchnęła jedwab do juków. Wskoczyła na Abraxosa i wzbili się w powietrze. Zgodnie z jej oczekiwaniami skalny występ okazał się idealnym miejscem do startu.

A także świetną pułapką na głupie prastare potwory.

Muszę się zgodzić z Manon. Przecież ta zasadzka była widoczna jak na dłoni! Pająki powinny od razu kazać Manon odsunąć Abraxosa, by nie przeszkadzał w targowaniu się. Fakt, że tego nie zrobiły, świadczy o ich głupocie oraz naiwności.

Z drugiej strony nie usprawiedliwia to Manon, która wykorzystała zaufanie pajęczycy i zwyczajnie ją okradła. Wycięłam większość ich rozmów, ale widać w nich było, że prządka odnosiła się do wiedźmy z uprzejmością i pewnym zaufaniem. Fakt, że Manon tak ją potraktowała, tylko potwierdza, że jest pozbawioną honoru degeneratką.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 159

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 163

Nowe szaty zabójczyni: 147

Światek z kart: 207

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 126

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 123

Czy na sali jest lekarz?: 22

Zbędne cięcie: 74

Moda na cytat: 10

Sweet home Taras: 11

*Wiek to tylko liczba: 15