niedziela, 20 listopada 2022

DZIEDZICTWO OGNIA – ROZDZIAŁ 37

Po ostatniej męczarni z Celinką oraz Rowanem tym razem czeka mnie męczarnia z Manon. Sama nie wiem, co gorsze…

Na początku rozdziału dowiadujemy się, że Manon dzielnie trenuje ze swoim zespołem. Powoli udaje im się przekształcać w coraz sprawniej działającą jednostkę. Zamiast jeść pożywienie serwowane przez Adarlańczyków, wiedźmy same polują też na mięso.

Nie wiedziała, czy przyczyną było świeże mięso, czy może dodatkowe treningi, ale Trzynastka wkrótce zostawiła w tyle pozostałe sabaty do tego stopnia, że Manon przerywała ćwiczenia za każdym razem, gdy Żółtonogie zbierały się, aby przyglądać się ich lotom.

„Niech widzą, szmaty, kto tu rządzi”.

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 123

Wiem, że kategoria ta teoretycznie jest przeznaczona dla Celinki, ale Manon to na dobrą sprawę Celinka vol.2, więc karne punkciki za nią też się należą.

Wszystkie wiedźmy były podekscytowane, ale i wyczerpane. Nawet wyniosłe Błękitnokrwiste miały nerwy na postronkach, a Manon wzywano bez przerwy, by kładła kres bójkom.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 158

Wiedźmy u Maas to inny stan umysłu.

Żeby pozwolić swoim podopiecznym na odpoczynek, Manon udaje się wynegocjować od babki dwa dni wolne dla siebie oraz Trzynastki. Sama zamierza ten czas wykorzystać na kolejne treningi z Abraxosem, który jak dotąd nadal nie wykonał przejścia.

– Jesteś pewna, że tego chcesz? – spytał nadzorca. – Znasz opowieści równie dobrze jak ja i wiesz, że przyjdzie ci za to zapłacić.

– Jego skrzydła są słabe i jak dotąd nie udało nam się znaleźć sposobu, aby je wzmocnić – odparła. – Przypuszczam, że to jedyny materiał, którym można je załatać i stawić czoła wiatrom. Jakoś nie widzę dookoła żadnego rynku, a więc trzeba będzie polecieć i poszukać go u źródła.

O co chodzi? O magiczną sieć, którą Manon zamierza załatać skrzydła swego wierzchowca.

– To kiepski dzień na latanie. Nadciąga burza.

– Nie mam wyboru – rzekła Manon i natychmiast pożałowała, że nie może zabrać Trzynastki w niebiosa i potrenować latania podczas burzy.

Ach, ta zamieć, te ubrania nasiąknięte deszczem, te pioruny mogące trafić cię w każdym momencie!

– Bądź ostrożna i przemyśl dobrze ofertę, którą ci przedstawią.

– Gdybym potrzebowała twojej rady, śmiertelniku, poprosiłabym o nią – odparła, ale wiedziała, że człowiek ma rację.

Gdybyś potrzebowała mózgu, to używałabyś go.

Czekał ich długi lot na skraj Gór Ruhnn. Wiedźma musiała znaleźć pajęczy jedwab oraz tkające go legendarne pająki stygijskie, wielkie jak konie i groźniejsze od trucizny.

Wielkie pająki to dosyć wyświechtany schemat w fantasy. Może Ciemna Gwiazda będzie w stanie dodać coś więcej, ale mi na myśl od razu przychodzi Władca pierścieni, Harry Potter i Heroes VI z legendarną jednostką Namtaru. Niemniej doceniam, że przynajmniej nie będziemy mieli do czynienia z kolejną hot postacią.

Jak będzie widać poniżej, także i pająk okazał się piękny ;_; A co do pająków – jak kojarzę, w większości fantasy RPG-ach jest jako ten stwór do zabijania dla początkujących. Można także spotkać w serii Kings Bouty.

Mamy od razu przeskok do burzy.

Zbędne cięcie: 73

Wiatr stawał się coraz silniejszy, a naokoło migotały błyskawice, więc Manon posadziła Abraxosa na jedynym płaskim fragmencie terenu, jaki dostrzegła. Musiała zaczekać, aż sztorm wytraci swą siłę, aby znów wzbić się w niebiosa.

A ty chciałaś w tę pogodę trenować ze swoim sabatem.

Ponieważ burza trwa dalej, Manon jest zmuszona spędzić całą noc w cieniu klifu razem ze swoją wywerną.

Na szczęście w nocy ustał deszcz albo wiatr zmienił swój kierunek na tyle, że ulewa przestała im tak dokuczać. Wiedźma spała nieco lepiej i było jej też odrobinę cieplej, ale nadal trzęsła się z zimna. Po przebudzeniu się zrozumiała, że gdyby nie cieplejsze powiewy powietrza, przypuszczalnie zamarzłaby na śmierć bądź rozchorowała się.

Pomna tego, że jakiś czas temu sama byłam przeziębiona tylko dlatego, że nie wysuszyłam włosów, bardzo powątpiewam w zasadność tego fragmentu. Manon nosiła przemoczone ubrania, posiliła się odrobiną żywności, nie piła nic ciepłego, więc przeziębienie w tym wypadku to jedyne logiczne wyjście.

Czy na sali jest lekarz?: 22

Gdy otworzyła oczy, zdała sobie sprawę, że pada na nią suchy, ciepły cień. Uświadomiła sobie, że to Abraxos osłania ją przed furią żywiołów swymi ogromnymi skrzydłami, a jego oddech ogrzewa powietrze.

To słodkie, że Abraxos ją osłonił, ale zastanawiam się, czemu Manon nie przeszkadzał smród jego oddechu. Sama mam dwa psy w domu i tak jak lubię je głaskać albo nawet przytulić, tak wyziewy z ich paszczy są nie do zniesienia.

Znowu mamy przeskok na czas po burzy.

Zbędne cięcie: 74

Manon udaje się nareszcie znaleźć pająki. Ląduje razem z Abraxosem obok jaskini, w której rezyduje szukana przez nią pajęczyca.

Była szaro-czarna, a jej rozmiary sprawiły, że Manon zaschło w gardle. Pomimo swego ogromu pajęczyca była proporcjonalnie zbudowana. Miała długie, gładkie nogi, a korpus opływowy i lśniący. Była piękna.

Może to dlatego, że czytamy ten fragment z perspektywy Manon, ale czemu nawet pająki u Maas muszą być opisywane jako piękne? Nie bez powodu większość ludzi się ich brzydzi, są po prostu szpetne i niejednokrotnie niebezpieczne. Naprawdę, rozumiem zachwycanie się fae czy wiedźmami, ale pająkami?

Manaon rozmawia moment z pajęczycą, po czym przechodzi do meritum, czyli do sieci, którą pragnie kupić.

– Powiedz mi, wiedźmo z Czarnodziobych – odezwała się pajęczyca. – Jak zdobyłaś swego wierzchowca?

– To dar od króla Adarlanu. Mamy wejść w skład jego armii, a po wypełnieniu zadania zabierzemy wywerny do domu, na Pustkowia. Tam odbudujemy nasze królestwo.

– Ach. A czy klątwa została zniesiona?

– Jeszcze nie, ale znajdziemy Crochan, która jest w stanie to zrobić.

Manon nie mogła doczekać się chwili, gdy ją zabije.

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 159

– Cóż za paskudna klątwa. Zdobyłyście ziemie, ale podstępne Crochan przeklęły ją tak, byście nie mogły na nich zamieszkać.

Cóż za paskudna ekspozycja.

Swoją drogą, zastanawiam się, jak ta klątwa w ogóle się objawia. Czy wiedźmy zupełnie nie mogą fizycznie wkroczyć na swoje ziemie? Czy może kiedy tam są, targają nimi choroby i klęski żywiołowe? Miło byłoby poznać takie szczegóły zamiast ciągle zarzucać nas jedynie wspominkami o dziecinnych kłótniach dziecinnych karyn.

– Kilka lat temu dotarł tu pewien kupiec, który twierdził, że objął tam rządy pewien śmiertelny król. Wiatr jednakże przywiał ostatnio wieść, iż zrzuciła go z tronu młoda kobieta o ogniście rudych włosach, która objęła rządy jako królowa.

Manon najeżyła się. Królowa Pustkowi, też mi coś. Zabije ją jako pierwszą, gdy wrócą, by odzyskać ziemię, gdy wreszcie ujrzy ją na własne oczy, wciągnie w nozdrza jej zapach i zachwyci się jej dzikim pięknem.

Ten fragment mógłby sugerować, jakoby Manon miała inną orientację seksualną, ale nic bardziej mylnego. Maas już szykuje ją dla jednego ze swoich mężczyzn. Możecie pisać swoje typy w komentarzach.

Nie, czekajcie, tu chyba chodziło o dzikie piękno pustkowi, a nie królowej. Niemniej jeśli kogoś to interesowało, to Manon nie skończy w serii z inną kobietą.

A mogłaby, ponieważ Maas nie potrafi pisać zdrowych, sensownych relacji hetero. Już pomijam przy tym statystyki – wiem, że przedstawiciele LGBTQ+ stanowią kilka procent naszego społeczeństwa, lecz stanowią. To nie tak, że wszyscy są hetero i cispłciowi.

– Pustkowia to zaiste dziwne miejsce – ciągnęła pajęczyca. – Ów kupiec też stamtąd pochodził. Był kiedyś zmiennokształtny, ale utracił swój dar tak jak wszyscy inni śmiertelnicy. Na szczęście utknął w ciele mężczyzny, ale nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdy oddał mi dwadzieścia lat swego życia, przekazał mi również niektóre dary. Oczywiście nie mogę z nich skorzystać, ale zastanawiam się, jak wygląda świat widziany oczami śmiertelnika. Jak wygląda widziany twoimi pięknymi oczkami? Jak smakuje dotyk mężczyzny?

 


Jezu drogi, czy przynajmniej pająki mogą nie myśleć o serduszkowaniu? Zaraz mi się obiad zwróci.

Na szczęście wynurzenia pajęczycy zostają przerwane przez jej mniejsze towarzyszki, które przynoszą przędzę. Manon pyta o cenę materiału.

– Czego mogłabym chcieć od długowiecznej wiedźmy? Przecież dwadzieścia lat twego życia to nic takiego, nawet jeśli po zniknięciu magii starzejesz się jak zwykła kobieta. A twe marzenia… Cóż, wiedźmo z Czarnodziobych, twe marzenia są zapewne mroczne i okropne. Nie mam chyba na nie ochoty.

Słusznie, też bym ich nie chciała. Zastanawia mnie za to co innego – jak pajęczyca pobrałaby czyjeś marzenia i co by z nich miała? Uczucia? Czy mogłaby nimi żyć? Czemu w sumie miałaby ich chcieć?

– A może twarz? Co byś powiedziała, gdybym zażądała twej twarzy?

– Nie zdołałabym stąd odejść, gdybyś odebrała mi twarz.

Przynajmniej zachowała twarz, hue hue.

Zamordujcie mnie.

– Chodziło mi o kolor skóry, złocisty blask oczu, połysk włosów odbijających światło. Tak, to mi się przyda. Dzięki swej urodzie mogłabyś kiedyś zostać królową. Może, gdy magia wróci, wykorzystam to w moim kobiecym ciele? Może sama znajdę dla siebie króla?

I znowu wracamy do fantazji pajęczycy. Mam dość.

Manon niespecjalnie zależało na własnej urodzie, choć wiedziała, że jest ona bronią.

Mhm, tu mi czołg jedzie. Jeśli nie jest próżna, to czemu ciągle wszystkich ocenia w kategoriach piękna i kilkukrotnie jej narracja wspominała, jaka to z niej hotówa?

Manon żąda, by pokazano jej próbkę materiału. Chociaż jest piękny i świetnej jakości, wiedźma zarzuca mu skazę i każe pokazać sobie resztę przędzy.

– Przyjrzyj mu się w lepszym świetle. Sądzisz, że oddam me piękno za kawałek podrzędnej przędzy?

– Podrzędnej? – Pajęczyca kipiała ze złości.

Abraxos przyciągnął wiedźmę bliżej.

– Cóż, chyba jednak się pomyliłam. – Manon opuściła ręce i uśmiechnęła się. – Chyba nie jestem dziś w nastroju do robienia interesów.

Pająki stojące na skraju klifu nie miały nawet czasu na unik, gdy wywerna niespodziewanie smagnęła je ogonem niczym gigantycznym biczem. Poleciały z wrzaskiem w dół przepaści, a wiedźma błyskawicznie upchnęła jedwab do juków. Wskoczyła na Abraxosa i wzbili się w powietrze. Zgodnie z jej oczekiwaniami skalny występ okazał się idealnym miejscem do startu.

A także świetną pułapką na głupie prastare potwory.

Muszę się zgodzić z Manon. Przecież ta zasadzka była widoczna jak na dłoni! Pająki powinny od razu kazać Manon odsunąć Abraxosa, by nie przeszkadzał w targowaniu się. Fakt, że tego nie zrobiły, świadczy o ich głupocie oraz naiwności.

Z drugiej strony nie usprawiedliwia to Manon, która wykorzystała zaufanie pajęczycy i zwyczajnie ją okradła. Wycięłam większość ich rozmów, ale widać w nich było, że prządka odnosiła się do wiedźmy z uprzejmością i pewnym zaufaniem. Fakt, że Manon tak ją potraktowała, tylko potwierdza, że jest pozbawioną honoru degeneratką.

Podsumowanie rozdziału:

Halo, policja? Proszę przyjechać do Erilei: 159

Royal pussy: 105

If you’re evil and you know it clap your hands: 163

Nowe szaty zabójczyni: 147

Światek z kart: 207

Przez twe ostrza, twe ostrza mordercze oszalałem: 126

Ideałów nie ma, ale jest Celaena: 123

Czy na sali jest lekarz?: 22

Zbędne cięcie: 74

Moda na cytat: 10

Sweet home Taras: 11

*Wiek to tylko liczba: 15

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz